Zgadnij co gotujemy?
Dziś nagrodą jest książka Wiktora Horwata „Panna Winna” wydana przez Nowy Świat. To książka sensacyjna ale z elementami atrakcyjnymi dla smakoszy. Warto ją mieć z przeznaczeniem na wakacyjną lekturę.
Oto więc pytania:
1- Kucharz Stanisława Augusta Poniatowskiego nazywał się …?
2 – A kucharz Talleyranda oraz cara Aleksandra II to..?
3 – Najsłynniejszym kucharzem we Francji, który dał imię złotemu medalowi przyznawanemu w kulinarnych mistrzostwach świata nazywa się… ?
Odpowiedzi chyba już wysłane na adres internet@polityka.com.pl więc i nagroda wkrótce będzie wysłana.
Komentarze
Dzień dobry.
Powodzenia życzę zgadywaczom dzisiejszym i raczej szybkości, bo konkurs niezbyt trudny i pewnie odpowiedzi się posypią
ja tez juz jestem na nogach
A miałam sobie odpuścić… :-$
ewa jesteś w szponach hazardu .. 😉 .. trzeba tu zacząć obstawiać kto wygra i nie biorąc udziału w konkursie i też mieć frajdę … 🙂
Jolinku,
żebyś wiedziała 😉 .
Początkowo w konkursach uczestniczyło regularnie kilkunastu Blogowiczów i spora liczba „przechodniów”. Ostatnio regularnie gra tylko Ewelina, Asia i Stanisław. Ja najczęściej odpuszczam – nie jestem taka szybka w pisaniu i sprawdzaniu wiadomości. Musi być coś, co wyraźnie pobudzi moją chęć posiadania, pozycja, której zapragnę chciwie – o, wtedy staję w szranki (I PRZEGRYWAM TEMPO).
Pyro,
Ale w tempie odpowiedzi nikt nie pobije Nemo. To dopiero był hazard 🙂
Ewo – bo Nemo i Stanisław to oddzielne „znaki towarowe” Ich wiedzą można by swobodnie obdzielić kilkanaście osób.
jeszcze można zrobić takie słodkości …
http://mirosixgotuje.blox.pl/2011/06/Dzem-rabarbarowo-truskawkowy.html
a ja dzisiaj na obiad robię nowalijkową zupę jarzynową z ryżem i koperkiem .. już mam smaka …
Dzien dobry,
czasem porywam sie i strzelam z biodra, ale ja nie Gary Cooper, a z powrotem (na szczescie!) jeszcze nie strzelaja. W kazdym razie, z gory juz gratuluje, aby na darmo nie bylo.
Zjazdowiczom ze wschodniego wybrzeza tylko pozazdroscic. Pozazdroscic juz chocby gestosci wrazen, bo byl to w koncu tylko jeden weekend.
A kurka ustrzelil wg mnie Nowy, bo jak widzialem ta aranzacje w sushi to myslalem sobie: Zobacz, nawet na japonski catering nie bylo mu szkoda. A tu taka pomylka.
Nowy: Gratulacje z tad!
O, właśnie – bardzo dużo wie Pepegor, tylko on nie wyrywny do odpowiedzi, musi sobie wszystko po kolei poukładać….
Idzie na to,że sezon zjazdów trwa u nas cały rok 🙂
Zjazdowicze zamorscy,jak wynika ze zdjęć, bawili się świetnie.
Gratulujemyi zazdraszczamy-atmosfery,kulinariów oraz oceanu
i wspaniałych,pustych plaż !
I proszę Nisia zaprasza do swojego ogrodu.Znaczy-lecim na Szczecin !
Jolinku- na rubieże latają jeszcze samoloty,można zrobić prawdziwy warszawski nalot 😉 Może w sierpniu ?
No właśnie,Nisiu-a czy we wrześniu bęziesz na V Zjeździe do Żaby ?
Niny takie łatwe pytania a tymczasem nie ma ani jednej prawidłowej odpowiedzi. W każdej po jakimś jednym błędzie. Myślcie dalej. Byle szybko i skutecznie.
Oczywiście „Niby” a nie „Niny”.
Witam po szkockim urlopie. Nie gram dzisiaj. Odpowiedzi nie wymagają sprawdzania, wielokrotnie Gospodarz pisał o tych osobach i chyba kilkakrotnie występowały w konkursach, choć chyba nie jednocześnie.
Na temat kuchni szkockiej nie dowiedziałem się niczego nowego. Na wycieczkach na wyspy i w góry na „mainlandzie” program był tak napiety, że raz tylko na kawę z tortem czasu starczyło. Dni spędzone w miastach okazały się kulinarnie stracone. W pubach, w których szukaliśmy dobrego pie’u lub jagnięcego gulaszu znanego jako lamb stew, uzyskiwaliśmy odpowiedź, że chwilowo ciepłym jadłem nie dysponują. Proponowano nam wizytę w pobliskich restauracjach włoskich, chińskich, indyjskich, tajskich itd. Na pewno byśmy coś znaleźli bardziej się przykładając do tych poszukiwań, jednak na innych atrakcjach bardziej nam zależało. I tak nie zdążyliśmy zaliczyć wszystkich muzeów, które mieliśmy w planie.
Dopiero po powrocie córeńka uświadomiła nas, że jadła należało szukać w pubach położonych w bocznych uliczkach, gdyż przy głównych ulicach puby świetnie prosperują bez bawienia się z kuchnią.
Może jeszcze wrócę do wrażeń urlopowych, tymczasem jedna refleksja może nieco polityczna, ale w gruncie rzeczy nie chodzi o politykę tylko o wizję kraju ze szkockiej perspektywy. Mieszkający tam Polacy bardzo są zainteresowani zamachem smoleńskim. Nie ma ta kwestii, czy był zamach. Jest tylko kwestia, dlaczego rząd prawdę o nim ukrywa i kto za zamachem stoi. W pierwszej chwili to trochę szokowało, potem nasunęło się pytanie o źródło takiego nastawienia. U nas w TV na okrągło eksperci od lotnictwa mówią mniej więcej to samo i trudno ich wypowiedzi kwestionować, bo są logiczne i zrozumiałe. Swoje wiedzą tylko ci, którzy chcą pewien punkt widzenia przyjąć niezaleznie od faktów. Poza krajem polska TV na ogół nie dociera, a teorie spiskowe rozpowszechniają się łatwo.
Na koniec uwaga na temat blogowy. Piwo szkockie i irlandzkie jest dobre, ale o tym wszyscy wiedzą. I jeszcze jedna. Córeczka nasza usłyszawszy, że nie spróbowaliśmy pie ani stew, rozpłakała się z żalu. Chodziło o to, że mieliśmy przyswojoną niską ocenę brytyjskiej kuchni, a córeczka twierdzi, że w Szkocji można zjeść naprawdę bardzo smacznie i to właśnie w pubach. Wystarczy wiedzieć, w których.
Spróbowałam 🙂
Stanisławie, a jaką mieliście pogodę?
Zachecony wysłałem. Czyżby była jakaś zagwozdka, bo wydają się pytania może nie łatwe, ale doskonale znane większości blogowiczów.
No i już jest jak trzeba. Asia odpowiedziała prawidłowo. Gratulacje! Książka na lato pojechała do Nakła. A odpowiedzi są następujace:
1 Kucharzem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego był Paweł Tremo a wśród jego uczniów znajdował się m.in. Jan Szyttler, którego niektórzy wymieniali jako głównego kucharza królewskiego;
2 Kucharzem Talleyranda i cara Aleksandra był Francuz – Marie-Antoine Carem;
3 Wielkim francuskim kucharzem i twórcą olimpiad kulinarnych jest Paul Bocuse.
Za tydzień kolejny quiz a nagrodą będzie książka „Birkowie od kuchni”.
Asiu,
Gratulacje 😆
Ogonku, to nie chodzi o Karguli i Pawlaków, tylko o osoby, które są tam dopiero od 5-6 lat i krócej. I wcale nie o „ciemny ludek”. Moja pierwsza reakcja była podobna, ale potem doszedłem do wniosku, że oni nie są winni. Są bombardowani informacjami o zamachu. Jedyną dostępną tam polską telewizją jest TV Trwam. Gdybym był decydentem na poziomie rządowym, sfinansowałbym bezpłatną emisję kilku polskich kanałów telewiyjnych w Wielkiej Brytanii w paru sieciach kablowych. Działają tam też polskie portale społecznościowe, ale wiemy, co na takich portalach przeważa.
Pogoda była znakomicie szkocka. 9-12 stopni, deszcz i przenikający do szpiku kości wiatr. Dwa dni były egzotyczne – ponad 20 stopni i słońce. Prognoza była słoneczna na cały pobyt.
Asiu, gratulacje. Widać, że wyprzedziłaś mnie. Dla zachowania tradycji pomarudzę, tylko, że Gospodarz w odpowiedzi na drugie pytanie zgubił końcowe „e”, co było oczywistą literówką.
Dziękuję 🙂
Ciekawa inicjatywa:
http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,114530,9741862,Uratujmy_wesela_od_zapomnienia__Zobacz__jak_wygladaly,,ga.html
Też mam stare zdjęcia ślubne
Stanisawie, w wolnej chwili napisz więcej o Waszej wyprawie, co zobaczyliście, czym podróżowaliście.
Asiu – gratulacje serdeczne 🙂
A tu nadal upał, wczorajsze zapowiedzi burzowe się nie sprawdziły, wszystko przed nami. Widzę, że Nisia wcale sie nalotu nie przestraszyła i próbuje nas zorganizować, coś czuję, że jak się Danuśka włączyła, to będziemy lecieć na ten Szczecin, aż będzie furczało 🙂 Na razie nie mam do tego wszystkiego głowy, dzień mi się szykuje dość trudny, ale damy radę…choć kciukotrzymanie małe by sie przydało 🙂
Alicjo, fotosprawozdanie bardzo mi się podobało, fajnie mieliście 🙂
Stanisławie – liczymy równieżna zdjęcia 🙂
i koniecznie Stanislawie dodaj cos od siebie
Asiu,
gratulacje 🙂
Stanisłwie,
czy to był wyjazd organizowany przez biuro turystyczne?
Cichalu,
serdeczności dla Ewy 🙂
dziękuję, dziękuję 🙂
Gratulacje dla Asi 🙂
Nisiu i warszawianki, pozostaje mi tylko pomarzyć.
Jolinku, idę Twoim śladem z ta dzisiejszą zupą 🙂
Asiu-gratulacje !
Barbaro-kciuki oczywiście trzymać będziemy.W tej dziedzinie Zgaga była zawsze najbardziej skuteczna,ale nam gdzieś przepadła 🙁
Względem wspólnych spotkań i wyjazdów,to ja oczywiście kuję żelazo póki
gorące i wysłałam stosowną pocztę,póki co do koleżanek Warszawianek.
Nisiu- nie bój nic,żadne niespodziewane naloty Ci nie grożą.
Musimy najpierw odbyć wojenną naradę na miejscu 😉 O jej rezultatach Cię
oczywiście rzetelnie powiadomimy 🙂
Nalatujcie sobie, nalatujcie, bardzo się ucieszę. Tylko przedtem zadzwońcie, bo może się okazać, że mnie nie ma albo że pokoje zajęte przez pięciu rosłych szantymenów…
Gdzie się podział mój poprzedni wpis? Był, bo czytały7ście, a nie ma.
Nie kumam.
Nisiu-gdybyś miała gościć pięciu przystojnych szantymenów,to tym bardziej daj znać.Przyjedziemy dokładnie w tym samym terminie 😉
Śpiewać każdy może 😀
Asiu, mądra z Ciebie dziewczyna.
Nie wiem, czym taka skuteczna jak Zgaga ale też potrzymam za Barbarę.
Najazdu na Szczecin zazdroszczę. Może to nieładne uczucie, jednak Szczecin śliczne miasto, a Nisia dobro blogowe.
W upały (i korzystając z tego, że same kobiety w domu) nie ma obiadów, a raczej jest „herezja” – jak mawia młodsza. Wczoraj miska mizerii do smażonych młodych ziemniaków, dzisiaj wielkie jak pięść truskawki z bitą ledwo co posłodzoną śmietaną, na jutro młoda zamawia miskę surówki z kalafiora.
Do kolacji wyjadamy po kawałeczku b.pierwszorzędny paszatet od Jotki i Włodka. On naprawdę ten pasztet robi b.dobry. Muszę z nim przy okazji (może, jeżeli nie wyjadą, zdarzy się okazja w lipcu) pogadać: jak to jest, że jego pasztet jest zupełnie miękki, maszisty prawie, a mój nie twardy, ale ścisły, dający się kroić w dość cienkie kromki i nie tak wilgotny, jak Włodkowy.
Asiu .. 🙂
Stanisławie to samo z Polakami w USA .. mają wprawdzie TVP Polonia ale wiesz, że przez rok w tej telewizji robiono bardzo zdefiniowane informacje w tzw. wiadomościach lub programach publicystycznych ..
Danuśka się zameldowałam … 🙂
Basiu trzymam kciuki .. 🙂
Danuśka…
jak Alain blogu nie czyta, to mu podpowiem 😉
Szantymanów jej się zachciewa 🙄
Ano, fajnie mieliśmy, bo Nowy to swój chłop, o czym wiedzieliśmy, a Magda jest też swoja i szkoda, że nie ma czasu na blog.
Tajemnicę pustej plaży wyjaśniam – na tym wybrzeżu pobudowali się (i budują, obok dla naprzykładu niejaki Calvin C.) ludzie z wielką kasą. Nie ma miejsca na plażę publiczną.
U nas w Kanadzie by to nie przeszło, bo co ileś tam setek metrów (my tu mamy metry, nie fiuty), bodaj co 300, musi być dostęp do wody dla szerokiej publiki.
Krótki program. Pierwsze 2 dni – Glasgow. Parki, muzea, centrum miasta, katedra, Necropolis. Następnie Edynburg, gdzie już byliśmy poprzednio. Tego samego dnia jeszcze North Berwick nad Firth of Forth. Opodal brzegu ptasia wyspa z zainstalowanymi kamerami. Na brzegu można oglądać ptasie gniazda z bezpośredniej odległości.
Trzeciego dnia rano wypożyczenie samochodu i wycieczka najpierw do Greenock, gdzie z klubu golfowego na wzgórzu podziwianie Firth of Clyde i okolicznych wzgórz. Przejazd do Dumbarton, gdzie stoi zamek opisany w najnowszym dziele Normana Davisa. Potem wycieczka wzdłuż zachodniego brzegu Loch Lomond z kilkoma postojami w rejonie punktów widokowych, z dłuższym postojem w Luss, skąd wycieczka na wzgórze i dalej w górę już bez oznakowanej ścieżki. Powrót na południe do Balloch, gdzie można zajechać do środka parku pod sam zamek. Stamtąd piękny widok i piękny spacer po parku. W parku i w lasach obłęd kwitnących rododendronów.
Tego dnia dwa krawężniki zaliczone lewym kołem. Możecie się śmiać, ale ruch lewostronny nie jest żadnym problemem, natomiast kierownica po prawej wielkim. Zupełnie inna perspektywa. Zmiana biegów lewą ręką też nieco kłopotliwa, choć to już mniejszy problem.
Kolejny dzień: Z Wemyss Bay promem do Rothesay. Tam spacer „Serpentyną” na wzgórze o nazwie Canada, gdzie z klubu golfowego widok 360 stopni (nie z jednego punktu ale z paru bardzo bliskich). Widoki wspaniałe, do dyspozycji ławeczki. Spacer po miasteczku i przejazd w poprzek wyspy nad Ettrick Bay, gdzie stoi samotna restauracja z Panem Alexandrem. Pozdrowiliśmy Pana Alexandra od naszej córeczki i przyjęliśmy pozdrowienia dla niej. Była tam około 6,5 roku temu. Zjedliśmy po torcie śmietanowym i pojechaliśmy do Rhubodach, skąd kilkuminutowa przeprawa promowa do Cointraive na „lądzie stałym Wielkiej Brytanii”. Na promie obok flagi szkockiej flaga polska. Ta flaga na pamiątkę Gdańskiej Stoczni Remontowej, która prom wybudowała.
Polskich akcentów tam więcej, nie wszystkie chlubne. Wyspa Bute to wyspa lepiej u nas znana pod nazwą Wyspy Węży. Do 1943 roku mieścił się tutaj obóz karny Polskich Sił Zbrojnych. Osadzono tutaj oficerów – głównych przeciwników Generała Sikorskiego.
Stąd na północ do Inveraray oglądając widoki przyrody i malownicze zamki (szczególnie nad Loch Awe). Stąd na zachód do Connel, gdzie malowniczy most. Boczne przęsła stare, środkowe nowoczesne, bardzo ładne. Stąd w stronę Oban do Ballachulish u wylotu Glen Coe. Tam dłuższy postój z jedzeniem na ławeczce z widokiem na wyspy cmentarne i góry. W pobliżu wieś Glencoe słynna w historii Szkocji. Tutaj pod koniec siedemnastego wieku mieszkał odłam klanu MacDonald wierny zdetronizowanemu Jakubowi II. Do końca 1691 roku jakobici mieli prawo złożyć przysięgę Wilhelmowi III. Mieszkańcy wioski zdecydowali się jako ostatni w Szkocji na złożenie przysięgi i w tym celu udali się do Fortu William, ale miejscowe władze nie miały uprawnień do je przyjęcia. Wydały jednak dokument potwierdzający zgłoszenie się MacDonaldów. Na podstawie tego dokumentu podpisanego przez komendanta Fortu William szeryf hrabstwa Argyll w Inveraray przyjął przysięgę 6 stycznia 1692 r.
Tutaj zaczyna się historia hańby. Klan Campbellów posiadający ziemie wokół ziem MacDonaldów spowodował poprzez swoich przywódców, księcia Argyll i hrabiego Breadalbane, zatajenie informacji o złożeniu przysięgi i z dworu królewskiego w Londynie wyszedł rozkaz eksterminacji MacDonaldów z Glencloe. Rozkaz wykonał chętnie kapitan Robert Campbell ze swoją kompanią. Przed wyrżnięciem mieszkańców kwaterował jakiś czas we wsi czekając na posiłki zamykające drogi ucieczki. Wyrżnięto kilkudziesięciu mieszkańców, w tym kobiety i dzieci. Reszta zdołała uciec w góry, gdzie kolejnych kilkadziesiąt osób zmarło z zimna i głodu. Był to luty 1692 roku. Nazwa Dolina Łez okazała się wyjątkowo adekwatna. Mimo, że okoliczności rzezi wyszły na jaw, nikt nie poniósł konsekwencji, a kapiatn Campbell awansował na majora.
Jedynymi konsekwencjami dla oprawców była hańba, jaką okrył się ród Campbelów. Jeszcze dziś w dolinie Coe można spotkać napisy „Dogs and Campbells not allowed”.
Potem przejazd doliną w kierunku przełęczy z przystankami widokowymi, m.in. na „Three Sisters”. Przystanek z zastanawianiem, czy wyruszyc na parugodzinną wycieczkę do „Lost Valley”. Deszcz, 5 stopni i lodowaty wiatr sprawiły, że wycieczka się nie odbyła. Z przełęczy zjazd nad Loch Lomond z postojem jadalnym w Tarbet, gdzie cumowała na jeziorze flotylla stateczków rzecznych. Była wówczas godzina 21. Dalej zjazd trasą z poprzedniego dnia do Glasgow.
Kolejnego dnia wycieczka małymi drogami przez Paislay do Ardrossan, skąd promem bez samochodu godzinka do Brodick na wyspie Arran. Autobusem do Lochranzy, gdzie destylarnia whiskey, ruiny zamku i piekne widoki. Temperatura 5 stopni, silny wiatr i deszczyk. Autobusy ogrzewane, kierowcy w większości z Polski. Zamek interesujący, prawie każdy kamień jakoś opisany na tabliczkach. W sali zamkowej na piętrze odrobina miejsca osłonietego od wiatru, gdzie dało się zjeść.
Autobus z powrotem. Trasa piękna przez góry. Z większości przystanków trasy wędrówkowe w góry na szczyty pobnad 800 m. Planowaliśmy wycieczkę, ale zresygnowaliśmy i wysiedliśmy pod zamkiem Brodick, gdzie zwiedziliśmy rzeczywiście piękne ogrody. Zdecydowaliśmy się na obiad w zamkowej restauracji, ale w menu nie znaleźliśmy niczego odpowiedniego. Bynajmniej nie ceny nas odstraszyły, bo te były przystępne, ale menu wyjątkowo mało ciekawe.
Powrót piechotą 2-3 km do miasteczka, jego szybkie zwiedzenie i powrót promem. Następnego dnia rano zwrot samochodu, zwiedzanie ogrodu botanicznego, galerii sztuki Hunterian (m.in. świetne Whistlery i MacTaggarty). Po południu zrazy wołowe ze śliwkami i kaszą gryczaną.
Zdjęcia będą za jakiś czas, ale pogoda sprawiła, że niewiele jest ciekawych.
Jotko, wyjazd nie był organizowany przez biuro turystyczne. Spotkanych turystów zagranicznych możemy policzyć na palcach jednej ręki. Dwoje Francuzów, troje Niemców, kilkoro Azjatów.
Jolinko, wiem mniej więcej, co TV Polonia nadawała. Zresztą TVP1 i 2 podobnie do kilku miesięcy wstecz. Teraz jednak się trochę poprawiło. Faktem jest, że rząd nie dba zbytnio o to, co do Polonii dociera. Może to brak świadomości, ale to nie usprawiedliwia.
Stanisławie,
Porównując z Irlandią – znajomi u których mieszkaliśmy w marcu mają dostęp do Polsatu i TVN (nie wiem czy przez kablówkę czy satelitarnie) i katastrofę smoleńską nazywali katastrofą a nie zamachem.
Co do ruchu lewostronnego – zgadzam się że to nie problem (przetestowaliśmy). Dużo większym problemem były dla mnie wąskie drogi, murki o które łatwo można przytrzeć pojazdem i głębokie rowy.
Stanisławoe, bardzo interesujące sprawozdanie. Trochę szkoda, że nie jadłeś szkockich przysmaków. Przekonania polityczne Polonii np w USA są dla mnie wielką zagadką.
Ewa ma rację, że te nieszczęsne murki na wąziutkich angielskich drogach bywają utrapieniem, szczególnie jak się mają wyminąć 2 samochody. Na autostradach z kolei trzeba uważać żeby nie przekraczać krawędzi pasa po lewej stronie.
Czytam polską prasę i oglądam (rzadko) polską telewizję z Polski – w dzisiejszych czasach wszystko jest dostępne na sieci.
Nigdy mi się nie podobały media kierowane specjalnie do Polonii, podobnie jak nie mam dobrego zdania o prasie polonijnej czy telewizji. Takie kiszenie się we własnym sosie – owszem, informacje typu gdzie-co-kto-kiedy zawsze się przydają, ale to jedyna pożyteczna funkcja.
Mam wrażenie, że moje pokolenie korzysta z internetu, jeśli chodzi o polską prasę czy tv. i niespecjalnie garniemy się do tzw. środowisk polonijnych.
Tak wynika z moich obserwacji, takich mam znajomych, zresztą oni też się dzielą na tych, którzy się Polską interesują i lubią wiedzieć, co w trawie piszczy, oraz takich, co to nie bardzo…
To przeżytek w pewnym sensie, coś specjalnie dla Polonii, bo przecież cały świat jest na wyciągnięcie ręki. Albo lepiej – na kliknięcie w klawiaturę 😉
Tak ja na to patrzę.
Alicjo- Alain czasem blog czyta,bo polski trenuje.Chłe,chłe? Dzisiaj mogę jednak głupoty pisać, bo do braci Czechów pojechał służbowo,znaczy popija tamtejsze piwo i czytać zapewne nie będzie 😉
A poza tym jedni nad wodą lubią słuchać szantymenów, a inni ryby łowić 🙂
Stanisławie-ależ bogaty program ! Podziwiam samozaparcie w zwiedzaniu mimo niesprzyjającej pogody.
A rododendrony po lasach rosnące,ot i ciekawostka przyrodnicza.
Barbaro,
czymam, czymam 🙂
Danuśka,
pięciu szantymanów będzie można słuchać i oglądać 8 października na kolejnej inauguracji roku akademickiego naszego UTW 😆
Zaproszenie, jak pewnie pamiętasz, otwarte 😉
Pyro,
trzeba na to spojrzeć pokoleniowo troszkę, inaczej mysli moje pokolenie, inaczej myśli pokolenie seniorów i ja im się nie dziwię. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że istnieje całkiem spora grupa ludzi, kto wie, czy nie największa, która pragnie się patriotycznie wykazać i potrzebuje kogoś, kto im podpowie, kogo należy popierać. Łatwo takimi ludźmi sterować, wystarczy podsunąć odpowiednią prasę, telewizję…
Poza tym zdecydowana większość Polaków to katolicy, chodzą do kościoła, słuchają, co ksiądz z ambony mówi.
I zastrzegam – generalizuję w tym momencie, ale tak to wygląda niestety, Polonia parafialna…
Stanisławie – bardzo ciekawa wycieczka!
Jotko-pamiętam,dzięki 🙂
W sprawie Polonii – wielkie znaczenie mają też sprawy pokoleniowe. Młodzież siedząca w internecie, w tym Alicja, ma pełen przegląd informacji. Starsi, którzy czerpią głównie z ambony i TV Trwam, mają zupełnie inny ogląd kraju. Z niektórych ambon płyną informacje rzetelne, niestety z nielicznych. Ale to, co pisze Ewa, też jest znamienne. Gdzie dostęp do względnie normalnej informacji, jest normalnie. Dlatego powtarzam, że rząd powinien sfinansować rozpowszechnianie normalnej TV. Zgadzam się, że robienie jakiejś specjalnej dla Polonii to absurd.
Aha, haggisa nawet nie próbowałem szukać, choc podobno w pubach można małe porcje dostać jako dodatek do głównego dania. Jako danie główne jest jadany 25 stycznia czyli w Burn’s Day. Burns jest niezwykle czczony. W głównej galerii malarstwa w Glasgow czyliw Kelvingrove Museum Gallery (są tam jeszcze inne wystawy) można znaleźć wiele obrazów ukazujących Burnsa, niektóre z natury, inne z wyobraźni. Niektóre w towarzystwie panienki, np. „Robert Burns and One of His Numerous Sweethards”.
Errata: ?Robert Burns and One of His Numerous Sweethearts?.
http://momentswithpoetry.blogspot.com/2010/03/poems-by-robert-burns.html
Łajza minęli w sprawie Polonii, Stanisławie 😉
Uważam, że niewiele da się z tym zrobić – napisałam o „Polonii parafialnej”, ale to przecież tak samo, jak z Polską parafialną. Tyle, że Polonia jest bardziej gorliwa, bo z daleka od Kraju.
Dla mnie autorytetem wśród Polonii amerykańskiej jest Zbigniew Brzeziński.
Doceniam go za nieskazitelną polszczyznę – to ewenement. Doceniam go za poglądy, idzie z duchem czasu. Erudyta , doskonały komentator polityczny.
Łoj, a to blog kulinarny 😯
Ewa dziękuje za dobre słowa. Po wczorajszych emocjach śpi jeszcze. Z naszego zjażdziku mam już niewiele do pokazania bo Alicja i Nowy pięknie (prócz mojej kompromitacji) go obfotogafowali.
Pokażę tylko wczorajsze kraby
https://picasaweb.google.com/cichal05/Kraby02?authkey=Gv1sRgCNGL5OW11tOoMw#
KOBIETY!
Szantymenów im się zachciewa!
No to coś Wam powiem: od 12 do 14 sierpnia w Charzykowych koło Chojnic jest bardzo przyjemny festiwalik szantowy, na którym zaśpiewa kwiat polskich szantowisk, czyli te same Ryczące Dwudziestki, co u Jotki – tyle że w C. będzie też nastrój luźniejszy i zabawowa publika. Będą też inne zespoły, choć nie wiem jakie. Pewnie Perły – kolejnych pięciu przystojniaków z wdziękiem.
Ja już zamówiłam pokój w hotelu Bellevue, który jest doczepiony do festiwalowego amfiteatru…
A to dla Stanisława
http://www.youtube.com/watch?v=GXGVFJqSqqg
Witam.
Ta gazeta cieszy się największą popularnością na wschodnim wybrzeżu USA. http://www.seusa.info/ny/
Polityka, Wyborcza leżą kilka dni ale też się sprzedają. Z internetu korzystają ci którzy są bardziej obiektywni w swoich poglądach. TVN to jest najwiarygodniejsza tuba z tymi oglądaczami nawet nie ma co wszczynać dyskusji.
Głupi łotr powiedział, że robię błędy o zjadł.
Zachmurzyło się ale nadal jest ukrop. W Ryby mojej ogrodzie też kwitną piwonie chińskie i japońskie, róże, niektóre klematisy i lilie meksykańskie. Tak sobie dumam, że czy dziecko mieszka o 300 km, czy o 1300 to już różnica niewielka. Dobrze, że jest telefon.
jakoś przeżyłam, do wesela (i to dosłownie) ma się zagoić 🙂 Dzięki serdeczne za spontaniczną akcję kciukową, bardzo raźniej mi było! Lecę pocieszyć się truskawkami i małą drzemką, doczytam później 🙂
W pierwszej połowie XX w. w USA bardzo prężnie działały polskie organizacje: Sokół, Towarzystwo Filaretów. Mamy w rodzinie parę zdjęć pradziadka i prababci, uczstniczących w różnych zlotach, piknikach. Szukałam w interecie jakichś informacji z tamtego okresu dot. zachodniej Pennsylvanii. Na stronach istniejącego do dziś Sokoła (Polish Falcon) nie ma nic ciekawego. większość czasopism z lat 1900-1930 znajduje się tylko na mikrofilmach, dostępnych na miejscu. U nas w bibliotekach cyfrowych już bardzo dużo gazet i książek zostało zdigitalizowanych (mimo licznych wojen i zniszczeń). Organizacje polonijne chyba nie są zainteresowane tym.
Nowy! Twoją recenzje dot. moich zwojów skopiowałem i będę wnukom pokazywał! Czy pamietasz któryś toast? Ja nie, bo improwizowałem a bedąc pod wpływem (i w wieku wskazującym) zapomniałem ze szczętem..
I moje 3 grosze do zdjęć z okoliczności zjazdkowych
https://picasaweb.google.com/cichal05/Zjazd?authkey=Gv1sRgCN6onMbjyo_4tgE#
W popołudniowej,radiowej „Trójce” nadano dzisiaj taka piosenkę :
http://www.youtube.com/watch?v=NjeaVUFFlC0
Co za aberacja !Ja protestuję,Francja być musi,bo ją kochamy
i blogowiczów swoich tam mamy !Że już nie wspomnę o Marku, szaleńczo w słodkiej Francji zakochanym 🙂
Dziennikarz trójkowy bożył się,że ta piosenka to a propos jutrzejszego meczu : Polska-Francja.Na trybunach będziemy mieli naszego człowieka,bo Alain idzie na ten mecz ze swoim polskim przyjacielem. Pierwszy mecz na żywo oglądany w Polsce ! Zobaczymy,kto kogo rozniesie w pył….
Nisiu- nie dane mi będzie słuchać szantów w Borach Tucholskich od 12
do 14 sierpnia.W tym czasie będziemy bowiem na weselisku we francuskiej Owernii.Zapowiada się całkiem sympatyczna impreza 🙂
A zatem przystojni szantymeni odłożeni do innej okazji 😉
Nie mogę co miesiąc wygłaszać peanu na cześć Cichala, bo wbiję go w końcu w taką dumę, że ją Ewa będzie musiała kołem wybijać. A ma zadatki, ma. (Cichal, nie Ewa).
Jak można uczcić człowieka sceny, pisze ASK, a ja przytoczę (tu mordka z przymkniętym okiem jednym?)
Realizacja „Halki” St. Moniuszki w Tokyo. W obsadzadach premierowych polscy dyrygenci i soliści. Partię Janusza śpiewał Wiesław Bednarek, obdarzony głosem wielkiej urody i skali. W szlacheckim kontuszu, przy karabeli robił wielkie wrażenie na japońskich tancerkach. Prywatnie Wiesio był uśmiechnięty, szarmancki, kłaniał się, rączki całował, co na dziewczętach robiło kolosalne wrażenie.
cdn (żeby całości nie zeżarło)
c.d.
Tancereczki postanowiły więc przygotowaqć coś specjanego na pożegnanie p. Wiesia. Zwróciły się o pomoc do choreografa, Emila Wesołowskiego, a ten obiecał, że nauczy jedną z nich klasycznego, staropolskiego zwrotu, oddającego całą sympatię i szacunek wybitnej osobie.. Przychodzi dzień pożegnań. Do garderoby Wiesia wsuwa się gromadka japońskich tancerek. Wszystkie jak porcelanowe laleczki. Delikatne, niewielkie, uśmiechnięte. Najzdolniejsza koryfea wystą poła krok do przodu, pięknie dygnęła i trzymając rąbek kimona recytuje sylabicznie:
PO-CA-ŁUJ MNIE W DU-PĘ TY STARY FIU-CIE1
Pan choreograf stanął na wysokości zadania. ASK pisze, że nie wiedział, że staropolszczyzna ma tyle wdzięku.
Jeżeli nie macie pomysłu na wieczorny toast, to wychylcie szklaneczkę za Włodka, który wytrzymał ze mną 42 lata i za mnie, bo też z nim wytrzymałam 😆
Jotko – bardzo chętnie z całego serca (chociaż bezalkoholowo, bo piekielnie gorąco0 Gdzie będziecie w połowie lipca?
Witam ponownie.
Toast, oczywiście.
„Dziś, 8 czerwca największe strony internetowe na 24 godziny dodają nowy protokół IPv6. ”
Okazji zawsze jest!
Jotka,
nie bój żaby, a zwłaszcza Starej Żaby – wypijemy 🙂
Włodek Pasztetnik to musi swiętej cierpliwości człowiek 🙄
Za Ciebie też wypijemy (na drugą nóżkę), bo co przeszłaś, to przeszłaś 😉
Ale teraz, jak to brać żeglarska powiada – gładkie żeglowanie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=NjIN_YnCnOg
Piosenka nie bardzo stosowna, ale z żeglowaniem (i Szkocją, wspominki Stanisława), dobrze mi się kojarzy 🙂
Stosowne życzenia (i toast) w stosownym czasie.
Ponownie wykopuję się do zajęć. Trzeba – to trza!
Za 2 godziny toast!
U Młodej właśnie kuple Nisi wspominają, jak to „Lewą burtą mijaliśmy port”
Jotko i Włodku! Serdeczności i gratulacje. My mamy staż dwukrotnie mniejszy, ale praca w warunkach szkodliwych dla zdrowia winna być liczona podwójnie…:-))
pyra pisze:
„Głupi łotr powiedział, że robię błędy o zjad”
„U Młodej właśnie kuple Nisi wspominają”
glupi lotr nie zna sie na rzeczy, pozera bo jest zlosliwy troll
Czy ktoś już zaproponował toast za zdrowie Telewizji Trwam? Tak, Polonia to także ja, a po 84 łykach wina na cześć wytrzymałości szczęśliwego stadła, 32 za każdy nowy numer w IPv6, czarki sake części ciała Moniuszki, Halki i Toshiro Mifune jeden więcej nie powinien nam zaszkodzić 🙂
Asiu – Gratulacje 🙂 Co do skanowania wyrażam głębokie tym zainteresowanie, ale fundusze europejskie na te cele przejęły już inne instytucje. Przykładowo – UJ otrzymał 5 milionów złotych. Bolesne, ale jestem optymistą. Ich strata.
O zbawiennym wpływie polskiej telewizji na Polonię w Wielkiej Brytanii za chwilę, teraz muszę powitać Stanisława. Witaj, mamy problem 🙂
Ciekawa opinia, ale może byś tak wspomniał o stanie zdrowia swego syna.
Panie przeklinają po japońsku, a ja trwam (trwę?) w przekonaniu, że trollami nie są.
Cichalowe słowa o miękkich krabach bardzo mnie wzruszyły.
Zdrowie wszystkich kobiet przed i po badaniach. Bez Was wszystko byłoby szare.
Osochozi?
Moi kuple zawsze tak mają.
Po 10 dniach oczekiwań, przez 10 minut cieszyliśmy się deszczem padającym z jasnego nieba. Może się odrobinę ochłodzi?
Placku – ponoć każda kobieta potrafi zrobić kapelusz, sałatkę i awanturę z niczego. Stara Żaba twierdzi, że jej były potrafił tylko to ostatnie, więc może rzeczywiście nieco ubarwiamy szarość codzienności?
Zrobiłam sobie uczciwą wiedenkę – piekielnie mocną kawę z kosteczką gorzkiej czekolady i czapą bitej śmietany. Godna jest, aby wznieść toast za jubilatów małżeńskich – długich lat w zdrowiu i szczęściu, Jotko i Włodku.
Zdrowie Jotki i Włodka!
Z przyjemnością, bo mam zimne piwo (u mnie – 6 godzin), a upał i owszem, i ja troszkę jakby pracuję, więc piwo w sam raz, tym bardziej, że z browaru Wielkopolskiego.
Zdrowie!
Z Jerzorem powtórzymy, jak wróci z fabryki, wypijemy czerwone 🙂
Za zdrowie Jotki i Włodka, jeszcze drugie tyle!
O, jaka ładna okazja do toastu 🙂 .
Zatem wznoszę toast za Jotkę i Włodka – tarninówką.
Jotko i Włodku, rocznicowe gratulacje, dużo zdrówka i jak najwięcej radości 😀
Jotkom lat 😀
Dziękujemy 😆
Tak mi się dzisiaj myślało o tym i owym:
Uczę się ciebie człowieku,
uczę się ciebie
i siebie.
Mozolnie się uczę,
powoli,
nie zawsze lekcje odrobię.
Dramatu czasem kształt przyjmie,
to kabaretem znów zakpi
moje niezdarne uczenie.
Uczę się ciebie człowieku ?
Śpiewali, że miał przyjaciół
Szeryf, gdzieś na Zachodzie,
gdy przyszła godzina próby,
zdany był tylko na siebie.
I mówią, że człowiekowi,
wilkiem jest drugi człowiek.
Lecz bywa też przyjacielem.
Ty bywasz, ja bywam,
choć czasem to jest tak mało!
Pytanie się ciśnie:
czy warto szarpać się o te okruchy?
Ziarenka nasion,
w nich
drzewa zaklęte,
czekają na wyzwolenie,
tego,
czego ciągle szukamy.
Ile tych dróg
przejść musimy
żeby stać się człowiekiem?
Pytać nie warto.
Ważne czy ciągle,
na nowo,
z sercem otwartym wyruszasz
uczyć się
siebie
i mnie?
Czyś gotów cenę zapłacić?
Bo nie serwuje życie
darmowych lunchów.
Przeciwnie,
ceny wystawia paskarskie.
Uczę się ciebie człowieku ?
8 czerwca 2011
Jubilatom – wszystkiego najlepszego!!! 🙂
Placku – dziękuję 🙂
U nas znowu nie padało. W Bydgoszczy – tak, u nas – nie 🙁 . To niesprawiedliwe 🙂
Asiu, u nas też nie 🙁
Jotka, masz u mnie ciacho z mimozy,
przeklete okruszki posadzimy, bo warto
A wszędzie dookoła pada 🙁
Nasze serdeczne dla Jotki i Włodka!
Samej harmonii na długie lata!
http://www.youtube.com/watch?v=DCyuq-ofnPc
Matko jedyna…u mnie zbliza sie 17-ta, a ciemno jak w nocy, ulewa, elektryka raz juz padla (i komputr) i ja ide pod kordelke sie schowac.
Powinnam ustawic diakrytyki po ponownym podlaczeniu do sieci, ale nie mam czasu, na razie sie boje mocno 🙄
fATALNIE, NIE MAM CO CZYTAĆ. Wiadomo, że Pyra nie z cywilizacji obrazkowej pochodzi i w razie głodu słowa drukowanego, to nawet książka telefoniczna jest w cenie. Kiedy ksiązka tel. jest dla mnie obecnie nieczytelna! Chyba, że z lupą w ręku. Czytam więc ciurkiem, jak leci, ostatnie dwa nabytko kucharskie – tę o ziemniakach i tę, o herbacie. W efekcie wieczorami jestem głodna; to pewnie dobrze wpływa na zdrowie , ale źle na charakter. Z desperacji przeczytałam całą, burzliwą dyskusję o proponowanej przeza SLD ustawie o związkach partnerskich. Ratunku!!! Czy zasłużyłam sobie na to?
Staram się zachować ducha 🙄
I mam szczęście, że moje *biuro* jest pokojem wewnętrznym 😉
Choć burza huczy wkoło nas,
Do góry wznieśmy skroń!
Nie straszny dla nas burzy czas,
Bo silną mamy przecież dłoń!
Weselmy, bracia, się,
Choć wicher żagle rwie!
Kto pracą święci każdy dzień,
Ten smutku nie zna, nie!
Choć słońce skryje chmury cień,
My w lepszą przyszłość patrzmy się!
Weselmy, bracia, się,
Choć wicher żagle rwie!
Pyro. Dzięki Twoim anegdotom wróciłem do ASK i czytam Ewie co smaczniejsze kąski! Opowieść o Bednarku przypomniała mi autentyczne zdarzenie sprzed laty. Byłem w Brukseli i mieszkałem przy Pl Albert na 14 piętrze. Sasiadka kiedyś zaprosiła mnie na drinka. Było parę osób. W pewnym momencie gospodyni unoiosła szklaneczkę i powiedziała, że ja jestem Polakiem a ona chcąc mi zrobić przyjemność powie po polsku wyszukany i wytworny toast Pochyliła się w moim kierunku i akcentując z francuska ostatnie sylaby wyrecytowała: „boLI duPA”!
Cichalu – trzeba przyznać, że ASK zachowuje wielką kulturę plotkując o znajomych. Nieodmiennie wzruszają mnie anegdoty o Ładyszu, a śmieszą te z Fijewskim. Panie mój, jaki ładny jest j. polski uzywany przez ASK (nawet, a nawet zwłaszcza) w stanie wskazującym.
Ja też uwielbiam Ładysza.
http://www.youtube.com/watch?v=TnKGHJG2oHU
Tadeusz Fijewski nigdy nie zagrał źle. Z łezką w oku wspominam go jako Rzeckiego w Lalce. I nie tylko. Kochałam się w nim, a jak!
Taki Wokulski wcale mnie nie podniecał, o!
Dalej ciemno, grzmi… 🙄
Alicjo – kochać, to się w p.Fijewskim nie kochałam, ale doceniałam. Tak sobie myślę, czy nasz Cichal był kiedykolwiek razem z ASK na scenie…. To byłoby przezabawne. Pan Andrzej w Cichalu zmieścił by się dwa razy i jeszcze by trochę miejsca na Fijewskiego zostało.
Pyro, powinienem bić pokłony w Twoją stronę za tę książkę! Byleby to nie było opacznie zinterpretowane, boć jesteś na wschód odemnie…
Spią już w lesie krasnoludki,
las uśpiony śpi.
I Kapturek śpi malutki.
Babcia śpi i wilk….
Dobranoc.
Widzę, że to była jedna z nielicznych, nieblogowych nocy.
Dzień dobry; pochmurno i rześko.