Jeszcze raz krótko o szparagach
Uczestnicy panelu: Roman Czejarek z Polskiego Radia, Kurt Scheller, Grzegorz Kazubski, Inka Wrońska – naczelna „Kuchni”, Artur Barciś i ja a w tle szparagowe pola
Dwa słowa i trzy zdjęcia o sesji szparagowej w HoReCa, która miała miejsce kilka dni temu. Podczas spotkania rozmowa krążyła głównie wokół związków kuchni niemieckiej z polską i wpływu obydwu na siebie.
Wszyscy uczestnicy mieli związki z kuchnią naszych zachodnich sąsiadów a Artur Barciś nawet związki dosłowne. Jako młody aktor i żonkoś pracował w niemieckim barze, by zarobić na podróż poślubną. Zrobił tam błyskawiczną karierę: od zmywaka do stanowiska sałatkowego.
Krem z zielonych i białych szparagów
W drugiej części spotkania wszyscy uczestnicy, w tym i publiczność, pod kierunkiem Kurta Schellera i Grzegorza Kazubskiego zajęli się przyrządzaniem szparagów. Była to niezła lekcja, z której i my skorzystaliśmy. W ciągu godziny nauczyliśmy się robić dwie zupy szparagowe oraz przekąski nazwane przez autora szparagowymi tortami. Wejdą one (po kilku próbach) do naszego domowego repertuaru. Wtedy też podam dokładne przepisy. Tymczasem ograniczę się tylko do zdjęć.
Tort szparagowy
Komentarze
to jakaś zamknięta impreza była .. dla wybranych i bez kobiet .. 😉
Witaj Jolinku! Kobieta też tam przecież była – pani Inka Wrońska
Jolinku – niech tam. Szparagowo wybaczam wszystkim, wszystko. Na przepisy grzecznie poczekamy.
Nisiu, dzięki, oczywiście, że zajrzałam to tego sklepu, ale na szczęście miałam mało czasu i nie zdążyłam jeszcze wydać fortuny 😀
chociaż przepraszam jest jedna kobieta .. prawda Małgosiu ..
ach jak tu milo od samego rana – o szparagach moge czytac bez konca
Karol Czejarek? – wprawdzie dawno nie sluchalam PR 1, ale mysle, ze ten pan ze zdjecia po lewej ma na imie Roman 🙂
a szparagi lubie, pasjami, biale i z sosem holenderskim 🙂
Roman, Roman Magdaleno. Dzięki za korektę. Ale Karol też piękne imię. Będę musiał jednak przeprosić Romana.
a to prosze Go przy okazji pozdrowic ode mnie! – kiedy tylko jestem w drodze do Polski, staram sie mozliwie jak najwczesniej zlapac PR 1
a potem jest mi smutno, kiedy wracam i gdzies na srodkowej Slowacji polskie radio zanika
nie na szparaga tylko na szparage sie mowi. jedna szparaga, dwie szparagi, trzy szparagi, cztery szparagi, piec szparag…
ja tego do ust nie biore ale czytac lubie
…na mój rozum to chyba pięć szparagów, ale dopiero co ptaszki o świcie bladym mnie obudziły i być może jestem w mylnym błędzie.
Jolinku,
ja wszystko uzupełnię, wczoraj tylko na szybko przeglądałam zdjęcia i chciałam pokazać, że wpisaliśmy Łasuchów do księgi gości.
Stopniuję napięcie 😉
Zdjęcia już przejrzałam, ale jeszcze muszę je wrzucić na picasę.
Chyba się w tym roku nasyciłam szparagami, bo bez większego żalu zamroziłam jeden pęczek ( o końcówkach zupowych nie wspominając) Przy najbliższej okazji zamrożę jeszcze jeden. W zimie zresztą najczęściej do przystawek wykorzystuję gotowce ze słoika, ale do eleganckiego posiłku miło będzie błysnąć „świeżymi” szparagami.
Haneczka ma pewnie dzisiaj ekstra święto – dawno nie widziany Córasek do domu zajedzie i ze dwa tygodnie mama będzie miała swoją miniaturową trąbę powietrzną w domu.
Najlepszego, Haneczko!
Strzelam, uwaga!
Lista gosci na miejscowej latarni morskiej.
Nb, taka latarnie morska, to tez taki szparag w okolicy.
Na szparagi nie ma rady !
Przyjdzie wiosna,przyjdzie maj,
przyrządzamy,zajadamy szparagowy raj !
Jeszcze w czerwcu je kupujesz
i gotujesz i grilujesz,
sosy do nich komponujesz,
delikatnym smakiem się radujesz.
Wiwat szparagowe żniwa,
w biodrach od nich nie przybywa 🙂
Dziękuję, Pyrciu 🙂
Teraz haneczka siedzi w pracy, z duszną watą zamiast mózgu i próbuje nie narobić głupstw 😉
Pepegor,
dobrze strzelasz. Latarnia morska na końcu Long Island, Montauk.
Czy Haneczka dzisiaj coś obchodzi?
Bo ja wiem, że 15 czerwca na pewno, ale dzisiejszej daty nie mam odnotowanej 🙄
Ale jak mówią „najlepszego”, to chyba jest coś na rzeczy?
Na razie idę dospać, a w stosownym czasie będę obchodzić uroczyście.
Najlepszego, póki co 🙂
Alicjo, wyłącznie przylot córaska 😀
Po mojemu szparag jest facetem.
Piotrze, napisałeś „Karol”? Może to dlatego, ze ojciec Romana Czejrka ma na imię Karol. W moich latach licealnych pracował w jednej ze szczecińskich księgarni – był tak przystojny, że stale tam łaziłyśmy i oglądałyśmy… książki.
Facet – zajrzałam do słownika.
Nisiu, kobieto rozsądna! Nie karmić trolla, proszę. Ten szparag zawsze był facetem (w odróżnieniu od pomarańczy, też przeinaczanej gramatycznie).
Chmara kobiet z rodzynkami. W tle latarnia morska.
Jedną z zaproszonych osobistości była szara eminencja ambasady niemieckiej w Warszawie, Huberta von Fritsch. Przypuszczam, że w przyszłym roku szparagi i imię Huberta zawojują Polskę.
Nie znam smaku szparagowych lodów, ale mam nadzieję, że w smaku przypominają kwiaty kolkwicji. Nisiu – Danke 🙂
Jotko – Czy pamiętasz heroiczną walkę Marii Skłodowskiej ze smółką pogazową? Nie rezygnuj tak łatwo, chyba że jesteś tak zajęta, że jest Ci to na rękę. A nawet jeśli jesteś bardzo leniwa, to czy wierzysz w to, że Ty jedna? 🙂
W Ameryce kolejny skandal, członek Kongresu przyznał, że to nie hakerzy, ale on sam pomyłkowo opublikował swe zdjęcia na których jest bez krawata. Nic z tego nie rozumiem, Cichala wszyscy powinni naśladować, a jeśli Jotka napisze o tym osobny rozdział, zostanie milionerką. Czy będzie w tym coś złego? 🙂
Placku,
sorry, nie pamiętam, zapomniałam się na czas urodzić 🙄
Słuchajcie, u mnie grzmi, trzymajcie proszę kciuki, żeby wreszcie spadł deszcz!
Pyruniu – racja…
Ale ja czasem jestem rozsądna, a czasem ufna kretynka.
Nawiasem: jest jeszcze WINOGRON.
Placku,
milionerką powiadasz? To ja to jeszcze raz dokładnie przemyślę. Ale to nie może być książka naukowa, bo do tego sie dopłaca 👿
Trzeba będzie pokombinować w stylu kryminalno – sentymentalnym, bo na to jest zawsze zapotrzebowanie. Skrzyżowanie Miszkównej z Rodziewiczówną we współczenych dekoracjach plus szczypta nieśmiertelnej Agaty i leeeeciiii 💡
Ka …to są imiona mojej staaaarejjj!
Pojeciem trolla kazdy sobie gebe wyciera jak mu pasuje.
Dla mnie trollem jest ta przemila mloda dziewczyna, ktora przez dwie godziny rozmawia z przyjaciolka przez telefon w przedziale pociagu nie zwracajac uwagi na pozostale, siedzace tam piec osob. Opisuje swoje najbardziej osobiste przygody, zwierza sie ze swych zmartwien i klopotow, jakby to tylko ona byla wlascicielem przestrzeni publicznej.
Trollem jest rowniez przedsiebiorca nachalnie reklamujacy swoje towary lub uslugi, zasmiecajac do reszty paskudnymi reklamami centrum drogiego mi starego miasta.
Moze nim byc rowniez wyznawca tej czy innej religii, nachalnie przekonywyjacy mnie na ulicy o tym, ze to jego wlasnie pana boga mam czcic i uwielbiac.
Wara od mojej przestrzeni publicznej!
Cichal ma sto procent racji.
Jotka – zgłaszam sprzeciw! Dlaczego u Ciebie grzmi, a u mnie nie? Ja też spragniona deszczu, jak kania dżdżu! I zostań sobie milionerką; jestem za. Im więcej zamożnych członków społeczeństwa, tym zamożniejsze społeczeństwo, jako takie.
Jotko – Bardzo mnie cieszy, że zaczynasz trendowato myśleć 🙂
Nisiu, zachwycona jestem Twoim ogrodem, szczególnie o tej porze roku, to kwiatowy zawrót głowy, piękny. Do tego te dwa cuda na czterech łapach – sama radość, nawet jeśli ma się nos nadgryziony, czy dodatkowy otwór w bucie 🙂
Pan szparag z panną kalarepką
trzymają się ciepło i krzepko.
Pan szczypior i pani rzodkiewka
to para jest ostra i krewka.
A pan pomidor zaczerwieniony
wygląda tęsknie swej bazyliowej żony !
Placku,
dzięki Twojej inspiracji 😆
pierwszy melonem dzielę się z Tobą, fifty – fifty, pół na pół, jedno ciele jeden wół, co wolisz? 🙄
Pyra,
to była tylko popucha niestetyż 👿
tutaj też grzmi, na razie gdzieś daleko, ale kto wie… Podlało już zdrowo podczas wczorajszej burzy, to dzisiaj niechby i padało, ale po co zaraz burza 🙂
Nawet jak kilka dni temu w Poznaniu była solidna burza, to u nas nie spadła ani kropelka deszczu. A nam się popsuło automatyczne nawadnianie. Podobno jezioro deszcz odgania 😯 👿
Placku Mileńki, a dlaczegóżto wszyscy mają naśladować Cichala? Żeby zarobić na ksywę Krotochwilnego Staruszka? Placuszku, prą Cię bardzo!
Wybaczyć proSZĘ, szę uciekło…
Jotko – Wystarczy mi zaproszenie na bal z okazji wyhodowania Pierwszego Melona i dedykacja wzruszonej mym darem przewidywania przyszłości Autorki, w ostateczności gustowny pomnik i dworek 🙂
Cichalu – Spadłem z fotela, ale wybaczyłem Ci będąc jeszcze na podłodze 🙂
Uwielbiam upadłe anioły…
Placku,
mówisz i masz 🙂
Niemniej jako przyszła milionerka już mam węża w kieszeni. Nie będę wydawać pieniedzy na cichalowego kopirajta. Po prostu zmienię imiona. Zamiast Cichal, będzie Krzykacz. Zamiast Ewa, będzie Adam. Rozdział się zrobi jeszcze bardziej tryndowaty. Oczywiście napisze się, że wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji …
Ka,
trolle tramwajowe i nie tylko rozpełzły się po całej kuli ziemskiej, bo gdzie bym nie była, potykam się o nie 🙄
Czasem jest to rozrywka, ale przeważnie żenada, jak to mawia młodzież.
Dopiero wstałam po dosypce, słońce świeci ostro, na szczęście jest rześko i jeszcze nie ma charakterystycznej dla moich okoliczności parówy.
Czyli sauny.
Trzy dni człowieka nie było w domu, a tu taki bałagan, że głowa boli. Przed weekendem lało, potem gorąco, wszystko zielone natychmiast poszło w górę. Jak zwykle najdzielniejsze są w tej wspinaczce chwasty.
Coś mi zżera zielone jeszcze porzeczki (co z tymi porzeczkami u mnie, do licha, rok w rok coś?!), na Górce regularny burdel i inwazja takiej jednej rośliny, którą chciałam puścić w stronę chwastów w lesie sąsiada, ale na roślina niekumata i na kierunkach się nie zna 🙄
Nie wiem, w co najpierw ręce włożyć, więc siedzę tutaj z filiżanką herbaty i udaję, że nie widzę tego, co za oknami.
Alicjo – zielone tak ma, że jak mokro i ciepło, to się pcha (rymnęło się niechcący) Ty lepiej opowiadaj co widziałaś po drodze, co ze spotkaniem itp. A porządnie proszę sprawozdawać.
Pyro! Obudziłem się wreszcie po trudach zjazdowania, chociaz zauważyłem, żem cośtam wcześniej popisał przez sen. Nic to i tak jestem doszczętnie skompromitowany przez Nowego, który okazał się być Starym paparazzim! Pyro w Tobie nadzieja, że jakoś to umiejętnie zatuszujesz vel zachachmęcisz, żebym już sie nie czerwienił. Znam Twoje talenta rozjemcze to i teraz rozjemcz, proszę.
Alicja i Jerzor okazali się cudownymi gośćmi (nawet zjedli owsiankę) a Nowy z Magdą (nie nasza, ale nadaje się wspaniale) genialnymi gospodarzami. Oczywiście wyjawszy talent Nowego do kompromitowania starego, czyli mnie…
Cichaleńku Złocisty Ty nasz! Jakaż to kompromitacja… chyba, że z własną Żoną, bo raczej zacytować by trza fraszkopisa (co i Ty i ja znałam”
„Wielkie się dzisiaj cuda
dzieją dobry Boże :
Stary Człowiek? I może!”
racja Alicjo. albo te ktore koniecznie musza dzielic sie z nami swoimi upodobaniami muzycznymi. maja niby sluchawki na uszach ale i tak slychac na piec metrow.
Stary człowiek i morze, a młody – i nie może 🙁
Pyro,
nie poganiaj, bo ja jednak muszę najpierw pozbierać to i owo, a poza tym najlepsza relacja jest zdjęciowa. Jak pozbieram wszystko w rozumie i na picasie, to nadam, jasne!
Wyszłam do ogródka po szczypiorek do Ewinego twarożku (zaopatrzyli, a jakże!).
I co ja tam widzę? ZŁODZIEJA, zeżerającego moje zielone jeszcze porzeczki 👿
Gdybym na własne oczy nie widziała, nie uwierzyłabym – otóż skunks ponury okazał się być szopem praczem, i to w biały dzień!!!
Bezczelny typ, zamiast spać gdzieś na drzewie, zeżerał łapczywie moje porzeczki 👿
Skandal i granda!!! Zadzwoniłam do Jerzora, on pyta, co ja z tym zrobię.
Jak to – co?!
Nowy,
dawaj tego winchestera!!!
Że też ja nie wyszłam z fotoaparatem…myślicie, że się spieszył?!
Jak ja go dorwę, to mu nogi z tyłka powyrywam, ze skóry obedrę i zrobię sobie coonskin cap, o!
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Coonskin_cap.JPG
Ogonek,
jedna różnica – tutaj trzeba zajrzeć, żeby coś przeczytać. Musu ni ma, trzeba chcieć, masochostą jesteś, czy co? 🙄
A jak jesteś, to się masuj, ile wola 😉
Wracam do zajęć 🙁
a przestrzen tu jak najbardziej publiczna, kazdy moze wejsc i ma prawo oczekiwac, ze nie bedzie zasmiecana
jak moja wnuczka mowi – nalezy sie jak psu zupa.
na facebook mozna zalozyc sobie prywatna grupe i przyjmowac kogo sie chce oraz ustalac reguly gry. tutaj nie.
Alicjo – już w ub.r. radziliśmy Ci osłonić krzewy siatką ogrodniczą albo starymi firankami (jak czereśnię Haneczki, a czereśnia przecież większa od krzewów). Z szopem się nie dogadasz; on jest u siebie, na swoim terenie.
Wylałam sobie na bluzkę i spódnicę z przylległościami pół kubka kawy puszczalskiej, zabielanej. Chyba się już wyprało? Wylałam zaś dlatego, że chciałam zbyt wiele srok za ogon naraz łapać. W jednej ręce niosłam puszkę z papierosami i telefonem, w drugiej kubek z kawą, a jeszcze tę książkę od Misia i Sławka. Tomidło raczej pokaźne = wielkość i format jak o knajpach Lwowa. Na odstawionym do wywiezienia starym monitorze, leżały grzecznie ciuszki, które należy zakładać, żeby obce oko Pyry w chałacie nie oglądało (upał). Kubek poleciał na to, co na monitorze. Dużo się nie wylało, ale zawsze. W następnym wpisie przytoczę jakie to specjalności z pyr Pyrze w oko wpadły z tej książki
Witam.
„na facebook mozna zalozyc sobie prywatna grupe i przyjmowac kogo sie chce oraz ustalac reguly gry. tutaj nie.”
Masz ka-ogonek problem? pomogę.
Nisiu, zachwyciłam się Twoim ogrodem i pieskami, mają jak w raju 🙂
I ta piękna kolkwicja 🙂
O szparagach można pisać w nieskończoność. Na załączonym filmie popatrzcie, jak przygotowuje się bulion, w którym gotowane są szparagi. Po raz pierwszy widzę taki sposób.
http://www.youtube.com/watch?v=iOXfdqGzGy0
To jest blog kulinarno-towarzyski,
mamy zatem różnych rozmów tu przebłyski.
Bo przy stole wszak tematy są tak różne,
miłe,śmieszne,gniewne czy też próżne.
Trudno gadać o szparagach,aż po pory późne.
My o życiu,tym codziennym plotkujemy,
tak lubimy,tak nam dobrze i tak chcemy 😀
dziekuje, sama sobie pomoge
Alino-pardon !
Okazuje się,że o szparagach można zawsze i o każdej porze 🙂
yurek, dziekuje za oferte pomocy ale ja przez tyle lat radzilam sobie sama i sama potrafie swoje problemy rozwiazywac
my też potrafimy …
Piotrze jeszcze raz dziękuję za mapy .. 🙂 .. dzisiaj sobie z Małgosią zrobiłyśmy małe spotkanie w naszym parku przy piwku a Amelka szalała na tzw. pająkach .. miałyśmy szczęście bo nie padało ..
Danuśko, wpadłam jak śliwka w kompot 🙂
Przepraszam za zamieszanie
Po dobrym obiedzie przed drzemką pozwoliłem sobie coś niekulinarnego.
IP zachowam jeszcze pół godz.
ka pisze:
2011-06-07 o godz. 19:07
dziekuje, sama sobie pomoge
ka pisze:
2011-06-07 o godz. 19:11
yurek, dziekuje za oferte pomocy ale ja przez tyle lat radzilam sobie sama i sama potrafie swoje problemy rozwiazywac
Pyro,
na szopa rady nie ma, dla niego zakręcona pokrywa kompostera to chwilka – cwana bestia, zawsze znajdzie sposób. Siatki? Jakie siatki, on przejdzie albo podkopie, jak mu wygodniej 🙄
Szparagujemy od 5 lat zawsze w maju, i nie tylko w maju, uważny obserwator blogu powinien to wiedzieć. Poza tym nie znam ludzi, którzy w przestrzeni publicznej mówią więcej, niż chcą powiedzieć.
To jest przestrzeń publiczna naszego Gospodarza, on nas ciągle lubi i nie strofuje, więc widocznie nie robimy nic złego 🙂
Przytaczam fragment pierwszego wpisu Gospodarza (ciekawy niech zajrzy do archiwów, po to są):
„Początek
Witam wszystkich smakoszy i miłośników gotowania.
Od dziś będziemy mogli razem spędzać po kilka chwil, ale za to codziennie dzieląc się swoimi kulinarnymi odkryciami. Ja będę starał się przekazać Państwu zarówno wszystko, co wiem o gotowaniu, historii kuchni, nowościach w dziedzinie sprzętów, ale i produktów spożywczych. Będę starał się także podawać Państwu jak na talerzu co, gdzie i kiedy można kupić, a także gdzie dobrze zjeść.
Mój blog będzie podsuwał rady, będzie też służył jako przewodnik weekendowy po lokalach, przewodnik po sklepach, targach. Będzie to taki internetowy Smakosz na co dzień i od święta. Nie zapomnę też o absolutnie niezbędnej rubryce ? Współczesny savoir vivre.
Blog będzie zapisem lektur, podróży, godzin spędzonych nad garnkiem, czasu przygotowań przyjęć dla rodziny i przyjaciół.
Ponieważ historia kulinarna jest nieodłączną częścią historii, na blogu jest miejsce na anegdoty historyczne i inspiracje do rozmów przy stole. W ostatnim czasie kuchnia i gotowanie awansowały ? stały się tematem rozważań towarzyskich na równi z literaturą, filmem, a nawet sportem.
Inteligent, zarówno czytelnik tygodnika jak i internauta, nie tylko nie wstydzi się przyznawać do kulinarnych zainteresowań, ale szczyci się nimi. Dlatego też na blogu będzie miejsce do wymiany myśli oraz doświadczeń w tej mierze. Mam nadzieję, że Państwo odwzajemnicie mi się tym samym i będziemy wspólnie gotować. (…)”.
Godpodarz nie przewidział, że za rok spotkamy się w Kórniku na pierwszym Zjeździe i stanie się to tradycją, że blog się rozrośnie i stanie się społecznością, która spotyka się w podgrupach, pomaga sobie wzajemnie, wzajemnie się gości i przyjmuje.
Pyro,
trolla trzeba nakarmić!
Robię miejsce – zasiadaj 🙂
I przypominam nasz hymn:
http://www.youtube.com/watch?v=3XJZivWrkrg
yurek a co chodzi z tym IP? …
A w sprawie szparagów przypominam taki wpis… 🙂
*
Bobik pisze:
2008-04-16 o godz. 22:46
Ech, nawet psu jest czasem tak, że wolałby być kim innym, albo gdzie indziej. To wtedy sobie marzy?
Gdybym był szparagiem,
białym lub zielonym,
nie tkwiłbym na polu
folią zaciemnionym.
Uciekłbym ja z pola
tam, gdzie pieprz wyrasta,
za mną chmura kurzu
szłaby ogromniasta.
Potęgą bym smaku
przed światem się chwalił,
hulałbym, swawolił
i lulki* bym palił.
W ekscesach bym przebił
każdą cyganerię,
stale bym najdziksze
wyczyniał brewerie.
Nie siałbym, nie orał,
nauk nie pobierał,
przy pasożytniczym
życiu się upierał,
główki nie kłopotał-
bym codzienną troską.
Gdybym był szparagiem
byłoby mi bosko!
* Wszelkie podobieństwo do osób realnych lub wirtualnych jest całkowicie przypadkowe.
Książka, którą dostałam od naszych Panów, nazywa się „Przepyszne ziemniaki; 222 tradycyjne i orginalne przeposY. Wydawnictwo Reader’s Digest, z j.niemieckiego tłumaczył Adam Grabowski. Tyle okładka i koszulka. Pomijając wstęp i dane biologiczno- dietetyczne, a także historyczne książka ma 8 działów :
-przekąski i przystawki,
– zupy i dania jednogarnkowe,
– kolorowe sałatki,
– ulubione dodatki,
-smakowite mięsa i drób,
– wykwitne dania rybne,
– przysmaki wegetariańskie
– słodycze i wypieki.
Moją ciekawość wzbudziły np przystawki, a m.in. Rosti z chrzanem,tprtolla ziemniaczano-cukiniowa, fritatta ziemniaczani – szpinakowa, placuszki ziemniaczano-szałwiowe.
Z dodatków xziermniaki pieczone w folii ze szpatagami,, z rybnych – tajskie kotleciki z sosem limonkowo-miodowym,, ryba i krewetki pod ziemniaczaną kołderką ; z dań wegetariańskich większość wygląda obiecująci – npcurry ziemniaczano-grzybowe, tarta ziemniaczana z zielonymi szparagami. Jest tego multum i dość łatwo te przepisy dostosować do [polskiego smaku.
Jak kto.ś będzie chciał, to kilka mogę nastukać.
Alino-śliwek jeszcze na rynku nie ma 😉
Są natomiast czereśnie,póki co trochę drogie,nadal królują truskawki !
Na kompot też mogą być,a zimny kompocik jak najbardziej wskazany przy tej dzisiejszej duchocie.
Albo piwo- tu pozdrawiam nasz dwuosobowy,mini zjazd jolinkowo-
małgosiny 🙂
Przepraszam – mimo literówek tekst jest zrozumiały, więc nie poprawiam.
Robię porządki w dokumentach i natrafiłem na stare zdjęcia moich rodziców. Moze kogoś takie starocie interesują
https://picasaweb.google.com/cichal05/Rodzice#
oprocz szparagow yurek lubi sledzi
CXichalu – zrobiłeś mi frajdę. Tatę miałeś zabójczo przystojnego. Urody Mamy pod tymi kaplinami trudno ocenić.
Cichal,
zeskanuj i powiększ 🙂
Ja tak zrobiłam ze starym rodzinnym albumem, album jeden, a rodzina się rozrosła – wszyscy dostali album na CD, a oryginał leży w domu u Mamy.
To jest też niezła zabawa, nawiasem mówiąc.
Alino – Jestem pewien, że miałaś na myśli kompot ze szparagów 🙂
już pisałam kiedyś, że niemieccy rolnicy robią bimber ze szparagów .. no to za nasze zdrowie … 🙂
Nasze i naszych dużych już dzieci, które na krótko wracają do gniazda (jak u Haneczki)
Kiedyś Pyro opowiem Ci prywatnie historię mojej rodziny i uwierzysz, że Mama była skończoną pięknościa. Moja siostra prześliczna, brat przystojniacha. Na mnie się limity wyczerpały…
Ot, kokiet z Cichala, kokiet. Ale czego się po takim spodziewać? (tu mordka)
Basiu, Alino – wpadajcie, zapraszam!
Uczciwie powiem, że nie sama zasuwam w ogrodzie. Zasuwają ogrodnicy, a ja staram się zarobić na ich uczciwą pracę… Lubimy się i oni/one twierdzą, że u mnie jest „jak u babci”, znaczy wszystko rośnie bez planu, nie jest „glamour” i to dopiero jest zabawa. Tak więc mój ogród lubię nie tylko ja, ale i ci, co w nim pracują. Może to serce jakoś się odkłada?
wyraznie podroby nie wszystkim sa wstretne.
Bozyslaw.
Lubię takie starocie 🙂 Też skanuję wszystkie stare zdjęcia, a potem wymieniamy się z rodziną bo niektóre to pojedyńcze egzemplarze.
Krystyno, jakie filmy już obejrzałaś?
Czy to Dunajewski ? „Serce, to najpiękniejsze słowo świata…”
No to się przyznam bez bicia. Foremki kupiłem . Małe i duże. Duże do tarty pizzy i ciasta. Sztuk trzy, znaczy się po jednej do wyżej wspomnianego. W jednej już piekłem kartoflaka na wyspie z miejscowych kartofli. Ludzie ! Wyspa , skały , fale , a oni kartofle między tymi skałami . Ciepło mają od dwóch miesięcy to im kartofle latoś obrodziły. Smak mają taki, że nawet z sąsiedniej wyspy to się chowają i ze wstydu to najwyżej wielkości włoskiego orzecha rosną. Kartofel to jak ma kompleksy niewielki rośnie. Ale za to sławne te kartofle na całą Francję i nie tylko bo zeszłym roku o nich pisałem , że my z Jeffem najpierw gotowalim a potem smażylim na maśle. Francuski najlepszy na maśle a polski to wazelinę lubi. Tak jego natura , kartofla polskiego. Wazeliniarz jeden i do tego strasznie wredny bo tabletkami przeciw zepsuciu karmiony.
Dośc o tych kartoflach i stosunkach francusko-polskich.
Mało było mi tych dużych foremek to sobie dokupiłem malutkie do tortoletków czy cuś w tym rodzaju . Języka nie znam to się wyrażał nie będę.
A jakie piękne te małe foremki bordowe od spodu , kancik nie prosty tlko falowane a we w środku czarne teflonowe. Z chciwości i niedostaku to tylko cztery kupiłem. O cztery za mało . Kto to widział cztery małe babeczki . Osiem w sam raz . No ale trudno się pisze trzeba będzie z pół roku odkładać na foremki i bilet.
U nasz to takich nima. Szkoda gadać…
Chodziłem , podlewałem zielonym wężykiem zeschły trawnik beznadziejnie i placków lotaryńskich mię się zachciało . Z kruchego ciasta ma się rozumieć. I szyneczki i śmietanki i jajków wiejskich bezklatkowych i pietruszeczki i sera gruyere szwarcajskiego. Wszystko miałem osobiście , tylko z serem problem. U nasz to tylko żółty z domieszką palmowego. Innego w sklepie nima. Koniec , kropka, zamówić się nie da. Wypatrzyłem rano ser Havarti z Mlekpolu. Szwarcarja za daleko a na import bezpośredni nie ma co liczyć. Szczególnie po wojnie o patelnie co to w niej dałem wyraz. Do dziś się wstydzę tego wypominania …
Trudno, żyć trzeba, a na zapomnienie liczyć trudno. Szczególnie w sytuacji gdy miejscowe szwarcajki to mają pamięć jak Brokhaus z Meyersem i Encyklopedią Britanica razem wzięte.
Lecę dalej bo czytelnik cierpliwość straci do tych moich dywagacji.
Babeczki lotaryńskie do głowy wejść weszły i wyjść nie chciały.
Musiałem zrobić. Nima rady. Zrobiłem . Ciasto na babeczki prosta rzecz. Mąkę przesiać, masła włożyć i scyzorykiem pociachać. Wody dodać ze trzy łyżki i po wymiętoleniu do lodówki na pół godziny. Potem to wywałkować i foremki wylepić.
Równiutko !!!
Szynkę pokroić , ser starty z jajkiem wiejskim bezklatkowym i śmiętaną . do tego pietruszeczkę ciach, ciach, ciach i gałki muszkatołowej i solą i pieprzem.
I to wszystko na ciasto, a ciasto we foremkach z zawartością do pieca na 20 minut.
Nawet wino białe ostatnie otworzyłem , żeby było bardziej.
Ja wam jeszcze pokażę.
Waga spada. żeby nie było to tamto. No…
Tak Pyro. Z filmu „Świat się smieje”?
http://www.youtube.com/watch?v=nYpZdl1Zf6k
Zapomniałem na końcu napisać:
Chwalipięta jeden…
Nisiu, już sobie wyobrażam taki zlocik w Twoim zaczarowanym ogrodzie, bo sama rozumiesz, że zabrałabym ze sobą i Danuśkę i Jolinka i Małgosię 😀
ciemna noc, niejednemu sie podupi z koncowka, a w Leningradzie podobno jeszcze dzien, no prawie widno
http://www.youtube.com/watch?v=H1WK9VrnT-o&feature=related
kolo losia a Boris tu, nie zdazyl w infaltylnosci swej
Basiu, jestem za! Może sierpień? W lipcu mnie nie ma. A może jeszcze w czerwcu?
Ja lubię!!! Wszystkie podroby, a serce najbardziej, nawet Amicisa 😉
Pyro,
relacja ilustrowana na Twoje jutro, bo obiecuję przysiąść dzisiaj wieczorem. Wrzuciłam zdjęcia, ale jeszcze nie udostępniam, bo chcę stosownie podpisać.
Co ja mogę powiedzieć – przyjęto nas po królewsku, a pogoda była cesarska.
Z Cichalami znamy się trochę, a z Kapitanem zwłaszcza, toż pływaliśmy po Oceanie, a najlepszy sprawdzian charakterów to przebywanie razem w małym pomieszczeniu bez możliwości wyjścia, chyba, że skok w odmęty oceanu.
Daliśmy radę przez ponad 2 tygodnie na wodzie, a potem na lądzie – i jakoś się sobie nie znudziliśmy, skoro od tamtego czasu spotkaliśmy się z własnej, nieprzymuszonej woli 🙂
Z Nowym też widzielismy się nie po raz pierwszy. Szkoda, że Nowy bywając w Polsce nie ma czasu na udzielanie się zjazdowo.
Od Ewy dostałam pyszne (nie tylko kulinarnie) prezenty, Marku, Biała Maria od Ciebie ma koleżankę 😉
Idę do kuchni, pora na miskę spyży.
C.d. nastąpi.
Lubię Ciebie, Chwalipięto jeden (i placki lotaryńskie też lubię, tylko cebuli to mniej daję)
O tłumaczach gadaliśmy kiedyś i teraz to „sierdce, tiebia nie choczetsia pakoja” przełożyć na „Serce, to najpiękniejsze słowo świata” ? Temu niespokojnemu sercu? No, nie.
A mnie, a mnie ? Grzeczny będę i odzywał się nie będę.
Nosów i kapci też nie będę obgyzał.
Plizzzz…
Bardzo proszę na dwóch łapkach.
I ogonkiem merdam.
Plizzz…
Enchanted Cottage a w nim rumowa rusalka gosci oczarowuje 🙂
R
Nisiu, kryj się! Nalot warszawski!!! 😀
czasami trzeba spasc, zeby zaistniec
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0706112209?pli=1#
Ewa miała dzisiaj bardzo ciężkie badanie. Była dzielna więc chcę jej zrobić niespodziankę. Jest sezon (krótki) na kraby z miękkim pancerzem. Soft shell crab. Jedliśmy je parę razy w restauracjach. Była zawsze zachwycona. Udało mi sie je dzisiaj kupić. Ewa jeszcze śpi a ja nie wiem jak się je przyrządza. Moze ktoś pomóc?
https://picasaweb.google.com/cichal05/Kraby#5615570767163113138
http://www.chwila.com/wroclaw.stare.widokowki.html
Nisiu, towarzyska istoto, pomarzyłam sobie, a Ty juz terminy planujesz 🙂
O, widzisz Nisiu, jak sie Koleżeństwo ożywiło 😀
Goscie rum popijajac kupiony od pasera szanty spiewajac szante glaskaja. Rusalka zmeczona ustawianiem kostki rumika spi. Zapada zmierzch. O polnocy na pobliskim wzgorzu rusalki wyszczekuja szanty… Po okolicy niesie sie: „….quanno fa notte e ‚o sole se ne scenne” … „o sole mio”…. „che bella cosa”…. Noc zapada na rubiezy.
Na zachodzie grzmi i błyska!
A na wschodzie?
Jeżeli dzisiaj jest 7 czerwca, to jest to międzynarodowy dzień seksu. Że też człowiek zawsze za późno dowiaduje się o ciekawych inicjatywach międzynarodowych.
YYC, a na wschodzie cisza!
Prosiaczek się rozmarzył :
https://picasaweb.google.com/Marek.Kulikowski/0558?authkey=Gv1sRgCKWsjf6XkKTIowE#slideshow/5615577549767848370
Pyro, a wczoraj był dzień pocałunku!
Malgosiu, to dokladnie odwrotnie niz pisal Remarque.. 🙂
Widzisz, Małgosiu, jak mało brakowało, żeby Pyra zmarła niedoinformowana.
Ja też się rozmarzyłam, Chianti Cla_ssico Riserva 2000!
a ja pracuje
Na zachodzie bez zmian!
ktos musi pracowac, zeby ktos mogl sie rozmarzyc 🙂
w moim kalendarzu takich rewelacji nie ma, za to odgłosy burzy dotarły i na południe, drzewa zamarły w oczekiwaniu, cisza przed burzą 🙂
Basiu, w moim kalendarzu też nie ma – jest w całkiem poważnym dzienniku.
http://www.youtube.com/watch?v=QKLvKZ6nIiA
moze ta wersja..
http://www.youtube.com/watch?v=A4a_1UhwgFU
Cichalu, nie wiem, czy sie przyda, ale ja bym zrobil tak:
do zimnej, ledwie osolonej wody wkladasz robaki, doprowadzasz calosc do wrzenia, po 10-15 minutach w zaleznosci od kalibra, sypiesz calosc na trawe i studzisz, potem do lodowki, no jeszcze nie teraz, niech bardziej przestygnie,
miedzyczas wypelniasz majonezem wlasnorecznym: zoltko, olej i cierpliwosc, niektorzy lubia z musztarda i cytryna, pieprz wskazany, szczypta korepku i szampan, oczywiscie do krysztalu obok,
roza w zeby i jakis diament mile widziany, potem juz z gorki, zreszta, to juz wiesz, ulony
YYC, druga wersja lepsza 🙂
bardziej dramatyczna i ten glos.. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=E-Vwvf1qAMA&NR=1
zdecydowanie,
usilowalem odkopac polskie slowa,
pamietam, ze bylo ich czterech ( potem mam dziure )
i gdy przyszla bieda, to zostal sam,
nucilem to w piwnicy naprawiajac rower bez swiadkow
a Davy Crockett i tak wyglada, jakby cale zycie jadl paczki z nadziedzem rozanym
http://www.youtube.com/watch?v=3amU4FqKCqw
I choć miał szeryf przyjaciół szczerych
Gdy przyszła bieda został sam
Wio Szparagu, wio Szparagu pędź przed siebie
Sam został, niczym ten szparag
Johnny Cash 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=SmxB2BwVufA
i przyszla banda,
szli czereda
i cos tam, cos tam mowie Wam
strzelali czterech do jednego
zas dziura
i potem Placek:
I choć miał szeryf przyjaciół szczerych
Gdy przyszła bieda został sam
jak ten szparag po sezonie
A o północy, zamiast czerwonego szparaga za pasem modna melodia:
Ore, ore szaba daba amore
Hej, amore szaba daba da.
O muriaty, o szariaty,
Hajda trojka na mienia.
Sławku, zamknij klucze do samochodu na klucz 🙂
Opowiem wszystko tak, jak było
Miał stu przyjaciół, powiem wam
I miał dziewczynę bardzo miłą
I co miał z tego? I co miał z tego?
Gdy przyszła bieda został sam
Wio koniu, wio koniu, wprost przed siebie
Wio koniu, wio koniu, wstyd powiedzieć
Tylu przyjaciół człowiek ma
Lecz w biedzie,
W biedzie człek jest zawsze sam
Gdy przyszła banda, szli czeredą
Pukawki brzmiały z dachów, bram
Strzelali w czwórkę do jednego
I choć miał szeryf
Przyjaciół szczerych
Gdy przyszła bieda został sam
Wio koniu…
I myśmy starzy też tam byli
Widzieliśmy ten cały kram
Lecz żeśmy koltów nie dobyli
I co tu gadać, skąd ta ballada
Że człowiek w biedzie zawsze sam
Wio koniu…
Opowiedziałem tak jak było
Ja także wtedy byłem tam
Lecz, czy i wam się nie zdarzyło
Że wasz przyjaciel, że wasz przyjaciel
Gdy przyszła bieda został sam
Wio koniu…
Jeszcze tylko stan wód, poszukiwanie lekarstwa dla ciężko chorego, aktualnie sprzedam szparagi i hejnał. Do jutra muszę zostać łagodnym inteligentem 🙂
Dziękuję Sławku! Jedynyś mnie wsparł. Niestety juz zrobilem inaczej wg przepisu jankeskiego. Po prostu panierowane! Mleko+jajko+maka + olej nieco przypraw, m.inn. lubczyk od Alicji przywieziony w ramach goscińca. Jutro napisze i pokażę zdjęcia, bo dzisiał biorę sie za obchody dnia proklamowanego przez Pyrę! Hurrra! Do Bojuuuu!!!
Nemo, ja to juz nawet nie wiem,
kazdego konia masz pod soba,
na kazda dziure lepik,
przyjemnie jest miec taka laske
wio koniu…
to juz do siebie, pod kluczem
Sławku,
ja to dotąd umiem na pamięć 😉
Placek, jestes prawie po sezonie z tym szparagiem, z hejnalu chetnie kupie strzale, podaj warunki oblozne negocjacja, moze byc po tureckiemu
Marku,
moja pamięć coraz zawodniejsza i wypominania sobie nie przypominam, ale patelni używam dopiero teraz ze spokojnym sumieniem, jako że Pan Lulek obiecawszy mi ją w testamencie kazał od razu brać ze sobą 🙄
Prosiaczek, Miś, Kłapouchy… Mój Osobisty zabiera w podróż tygryska 😉
Nemo, z przyjemnością obejrzałam, nie tylko tygryska, piękna wycieczka 🙂 Ale pora na mnie, dobranoc 🙂
pewnie Mu Krzys?
🙂
No dobra…podrzucam zdjęcia z naszego minizjazdu.
Skorygujcie mnie, Nowy i Cichaly, jak coś kulinarnie pochrzaniłam 😉
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Jun72011#
upieklam dzisiaj puchatkę z rabarbarem. Poniewaz nie miałam papieru do pieczenia, którym zazwyczaj wykładam formę, wysypałam ją tartą bułką a potem jeszcze dno posypałam dodatkowo siekanymi orzechami włoskimi. Powinnam to opatentować. Rabarbar „nie sięgnął dna”, opadl na orzechy. Ciasto upiekło się znakomicie, gładkie i jednolite od spodu. To jest to.
http://www.youtube.com/watch?v=eMwn_hnoS5Y
Dlaczego właściwie trojka ma hajdać na mienia???
👿
YYC poetą został, a na rubieży tak naprawdę proza życia: nieustanne pilnowanie, żeby Rumik kupczył w ogrodzie, a nie w domu. I sikago też.
🙁
Warszawianki – nie bojem siem Was! Albo tryumf, albo zgon!
😆
Siła złego na jedną 😉
Alicja, to nieźle Wam się działo!
Bardzo mi się podoba Jerzor po jedzeniu…
I Cichale w alkowie…
I reszta.
A to Twoje fajne drzewko z kwiatami to dereń Kousa. Chorowałam na taki, ale on się zanadto rozrasta, co zresztą widać u Ciebie.
Dar stoi na Wałach…
W piątek odpłynie.
A potem znowu przypłynie.
A potem znowu odpłynie…
http://www.youtube.com/watch?v=JA7Ngxj6FG0
Nisiu,
zdjęcie z dereniem to u Cichalów we wsi, u nas by nie przetrzymał okoliczności zimowych.
A Kościółek w Tarrytown ma rzeczywiście witraże Pana Chagalla (inaczej go nie nazwę, wina Młynarskiego!), i Matisse się też załapał 🙂
Nie mogliśmy obejrzeć od środka, bo kościółek czynny tylko w niedzielę od-do, a i to zależy od pór roku i takichtam.
http://www.hudsonvalley.org/content/view/80/145/
Niektórzy do Stavanger, inni – gdzie się uda 😉
Niech przypłynie po odpłynięciu, a potem znowu odpłynie.
Dzień dobry Wsztystkim,
chociaż większość już śpi. Podczytywałem dzisiaj i nawet się wpisałem długim wpisem, ale łotr zjadł, a powtarzać nie miałem czasu.
Widzę, że zanosi się na poważne zmiany blogowego regulaminu 😉 korzystając jednak ze starych wciąż zasad chcę przede wszystkim pozdrowić Ewę Cichala, która miała dzisiaj ciężki zdrowotny dzień. Jestem pewny, że tym razem Cichal nie śpi i troskliwie opiekuje się Ewą. Jest czas na żarty, jest czas na inne rzeczy.
Ja wciąż żyję niedawnym spotkaniem. Obejrzałem zdjęcia Alicji.
Wydaje mi się, że blogowiczom należy się krótkie wyjaśnienie kto to jest Magda, sam też nie chcę się jakiegoś rozwodu przy okazji nabawić 🙂 (Ania zna oczywiście Magdę i są w dobrej komitywie)
Otóż Magda to moja znajoma, właścicielka domu w którym wynajmuję moją skromną piwniczną izbę. Osoba którą znam od lat blisko trzydziestu, i od tego czasu jestem zaprzyjaźniony z Nią i jej mężem Joe, o którym tu kilkakrotnie wspominałem.
Magda zaoferowała pomoc w przenocowaniu Gości i zrobiła przedstawiony przez Alicję obiad (uwielbia gotować), natomiast powitalny lunch po japońsku to mój pomysł i moja aranżacja, podobnie śniadanie następnego dnia – to na wypadek, gdyby ktoś chciał pochwalić i nie wiedział kogo 🙂
Jeszcze dorzucę trochę na podsumowanie spotkania weekendowego.
Ktoś doglądający porządku na blogu zauważył po obejrzeniu zdjęć Nowego, że myśmy tam tylko pili, a nie gotowali. Przepraszam, że przepraszam, ale służby tam nie było 🙄
Gotowaliśmy! I u Cichalów, i u Nowego!
Nie ma ludzi na naszym blogu, którzy odwiedzając różne zakątki świata albo będąc skądś tam, nie podzielili się wrażeniami kulinarnymi oraz wszelkim okolicznościom towarzyszącym. Jedno idzie z drugim, jak to przy stole.
Dobranoc łasuchy, i śledzienniki także zarówno 😉
Ja nie śpię, Nowy!
Żeśmy się łąjza minęł? we wpisach, widzę, że uzupełniłeś to, co ja zamierzałam, ale dzisiaj byłam zabiegana i nie udało mi się zrobić wyczerpującego opisu. Zdjęcia z konieczności trzeba podpisywać krótko, nie bardzo wiedziałam, jak podpisać zdjęcie Magdy tak, żeby wszyscy zrozumieli bez podtekstów.
*minęli (ta łajza)
**niektórzy utrzymują, że mineli, ale ja zostajem przy swojem 😉
Jeszcze wpadłem na chwilkę, tylko dwa słowa. Otóż wciąż mając spotkanie w pamięci wróciłem w myślach do toastów Cichala podczas obiadu u Magdy. Ten człowiek, któremu Bozia pofałdowała to, co pofałdowanym być powinno wygłaszał piękne, długie toasty gruzińskie z odpowiednią, zaskakującą puentą. Cudo. Dlatego uważam, że Blogowisko powinno skłonić Cichala do wygłaszania, przynajmniej od czasu do czasu, podobnych toastów na Blogu. W końcu wszystkim się coś należy.
Dobranoc. 🙂
dzień dobry ..
ale się rozpisaliście .. miała co oglądać i czytać przez pół godziny … lubię takie poranki … 🙂
Alicjo i reszta widać, że świetnie się bawiliście .. 🙂
Barbaro Koleżanko Nasza Kochana pomysł przedni .. Nisia na hasło miły odzew dała .. tylko jak tam dojechać .. 100 godzi samochodem a 200 pociągiem …
widzę, że prawdziwi faceci zawsze mają ze sobą ulubioną przytulankę .. 🙂
Cichal dla Ewy dużo serdeczności ….
a Zgaga to gdzie bywa? ….
Marek się cieszę, że znowu mamy Twoje wpisy pełne jedzenia i trochę zdjęć .. jakaś dieta i dobre towarzystwo prawie czynią cuda .. tylko nie narzekaj na nasze ziemniaczki .. ostatnio kupiła młode takie dobre, że słoneczkiem pachniały i palcyma bez niczego pożerałam … 🙂
cholerka ciągle mi „m” się gubi przy czasownikach …
Doczytałam. Dooglądałam. Co ten Nowy o nowym regulaminie? Jaki znowu regulamin? Nie nadążam. Wyglądają na grono szczęśliwych ludzi na tych fotkach, aż przyjemnie popatrzeć.
A Tygrysek może być przyjacielem Borysa i Prosiaczka? Może.
yurek to kogo wykryłeś po IP … 😉