Prof. Kula zjadł mój obiad u prof. Flandrin
Przed dwudziestu, a może nawet dwudziestu pięciu laty, gdy „Polityka” wychodziła w formie wielkiej płachty gazetowej, wydrukowałem całostronicowy wywiad z francuskim historykiem o dziejach kuchni, jej znaczeniu w historii każdego narodu oraz o związkach polsko-francuskich w dziedzinie stołu. Profesor Jean-Louis Flandrin był wybitnym uczonym a także – jak większość Francuzów – prawdziwym gurmandem. W dodatku miał także związki z Polską dzięki żonie pochodzącej z naszego kraju.
Francuski historyk chętnie zgodził się na wywiad lecz pod pewnym warunkiem: jako miejsce spotkania wyznaczył małą restaurację „Kyriade”, w której podawano w Paryżu najprawdziwszą marsylską zupę bouillabaisse. Umówiłem się z lekkim niepokojem, nie mając pewności czy po powrocie z Paryża moje szefostwo zwróci pieniądze za taką szaleńczą (jak na owe czasy) ucztę. Skończyło się szczęśliwie ponieważ ówczesny szef Janek Bijak potrafił docenić walory dobrej kuchni. Zwłaszcza francuskiej. No i rozmowa z uczonym przy stole była chyba także nienajgorsza. A ja przy okazji zrealizowałem jedno ze swoich marzeń czyli poznałem smak najwspanialszej zupy rybnej, nie musząc w dodatku podróżować do Marsylii skąd ów przysmak wywodzi się.
W ubiegłym roku na rynku księgarskim ukazała się kolejna książka polskiego wybitnego historyka prof. Marcina Kuli zatytułowana „Mimo wszystko bliżej Paryża niż Moskwy”. Wprawdzie i z Marcinem Kulą zdarza mi się spotykać przy różnych stołach ale od ostatniego ucztowania minęło sporo czasu, więc o książce nie miałem okazji usłyszeć od samego autora. Ale od czego są przyjaciele i to czytający znacznie więcej niż przeciętny polski miłośnik książek. Sąsiad czyli Daniel P., późną nocą zadzwonił do mnie z poleceniem zainteresowania się owym dziełem. Na dodatek przysłał cytat, który powinien mnie zachęcić do lektury całości. I tak też się stało. A ów cytat (patrzcie niżej) nasunął mi myśl, że nie ma sprawiedliwości na świecie. W dawnych czasach to ja musiałem fundować drogi obiad Francuzowi, by mi coś ciekawego opowiedział. A dziś, mój kolega, niejako w rewanżu, zajada się przysmakami podawanymi u tegoż Francuza. No to bez skrupułów postanowiłem wykorzystać kawałek jego książki. Pisze więc Marcin Kula:
„Niektóre zaproszenia były zdecydowanie oryginalne. Jednym z naszych znajomych był mianowicie Jean-Louis Flandrin, historyk gastronomii, u którego wielokrotnie bywaliśmy.
Dorocznie, na koniec zajęć, pp. Flandrin wraz ze studentami organizowali przyjęcie według jadłospisu wybranego kraju i wybranej epoki, W 1989 r. przyjęto temat „Kuchnia polska XVII i XVIII w.”. W pierwszym podejściu podano chleb, łososia, ryby, kurczaka z pierogami i cielęcinę z jabłkami. W drugim – pieczonego kapłona z chrzanem, kluski, ciasteczka z kaszy gryczanej w mleczku makowym, perliczki i przepiórki, kaszę gryczaną, kaszę z prosa, oraz wytrawny sos grzybowy i sos musztardowy. Jako deser wjechała na stół polewka migdałowa. Podano też owoce. Do picia były piwo i tokaj.
Przygotowanie poszczególnych dań na takie przyjęcia przydzielano poszczególnym uczestnikom. Była to genialna idea dydaktyczna, bardzo miłe wydarzenie towarzyskie – a jakość poszczególnych dań zależała od talentów przygotowujących. W wypadku umiarkowanych sukcesów zawsze mogli wszakże powiedzieć, że z dzisiejszych produktów nie da się uzyskać dawniejszego smaku, że nasz dzisiejszy gust jest inny od gustu naszych przodków.”
Myślę, że rachunki polsko-francuskie zostały wyrównane z nawiązką. I teraz zostało już tylko rozliczenie polsko-polskie!
Komentarze
Dzień dobry Wszystkim,
Wierzę, że rozliczenie posko-polskie Gospodarz przechyli na swoją stronę.
A swoją stroną nie ma co szukać sprawiedliwości – dopiero życzyłem dobrej nocy, by dzisiaj, jako pierwszy i już wyspany powiedzieć – dzień dobry. I nie „idę dospać” jak to jest tutaj przyjęte, zaczynam już dzień – odwożę znajomą na lotnisko.
Samych przyjemności Wszystkim na dzisiaj życzę 🙂
Witam walentynkowo.
http://www.youtube.com/watch?v=_xk7-DxUoW0&feature=related
Dzień dobry blogowisku. Szanowny gospodarz cofnął mnie w czasie tą opowieścią o wielkopłachtowej Polityce. Kto oglądał „Ratatouille” Disneya, ten wie o czym mówię.
Z doniesień na froncie kulinarnym – walka trwa!
Wczoraj użyliśmy wspomnianego wcześniej gęstego sosuu teriyaki do zrobienia szaszłyków indyczych.
Rezultat: cud, miód i orzeszki, niemniej dla mnie za dużo cukru i za dużo imbiru (zawsze mam problem z tym słowem, pamiętam, że „ginger” a nie pamiętam, że „imbir” – dziury w mózgu, ewidentnie). Więc cukier i imbir można ciut ograniczyć, ale to już jak wiadomo – de gustibus.
Rannych ptaszkow na starym kontynencie coraz mniej, ci zaoceaniczni sie wpisuja, muszac to robic w o niepojetych porach dnia. Wychodzi na to, ze dopiero skonczyli z Walentynkami.
Tez obchodzilem wczoraj, w bardzo scislym gronie, zlozywszy uprzednio wizyte u corki i wnuczki, zlozywszy w ich rece odpowiednie kwiaty i bombonierki, wycofalem sie do domowych pieleszy, wyczekujac Lepszej Polowy z bukietem roz i takimitam. Miala bowiem (tak twierdzi od lat) tez jeszcze imieniny. My odpowiadamy zwykle na to, ze niema takiej swietej w kalendarzu, ale ona swoje. Stuknelismy sie wiec czerwonym i bylismy tylko juz ze soba.
Na zewnatrz marznaca mzawka, zycze wiec nam wszystkim wiecej slonca niz tego tu jest teraz u mnie.
pepegor
O, Onufry!
A to ciekawe, co tam masz!
Znowu Starsza z maszyny Młodszej. W Poznaniu słonecznie i bardzo zimno – nie mroźno, tylko zimno. Duje ostry, nieprzyjemny wiatr i chłód przejmuje do kości. Obiadowo będą dzisiaj zraziki z polędwiczki, ziemniaki nakoperkowane i mizeria z ogórków. Piesek wraca już do siebie po podróżach i przestaje dostarczać dodatkowych atrakcji. Po wczorajszej, wieczornej prezentacji czapki, którą dla Młodszej zrobiła Żaba, moje oszalałe ze szczęścia Dziecko mamrotało dytyramby na cześć Żaby, a dzisiaj zaspało do pracy. Planowo powinna mieć zajęcia od 8.50, a ona jeszcze o 8.20 była w domu. Niestety – żaden latający dywan pod blokiem nie czekał, a wezwana taksówka potrzebuje 40 minut (jak dobrze pójdzie) żeby się przebić przez korki w mieście.
Ranne ptaszki były jak zwykle na nogach już od 6.00 rano.
O 7.00 spacerowały przy -15oC z psem,któremu żadne mrozy nie straszne.
A potem pognały do pracy,gdzie od rana przygniótł je ciężar obowiązków.
A co do kulinarnej przyjaźni polsko-francuskiej to w naszym domu wcielamy ją w życie praktycznie każdego dnia 😀
Pepegorze,
Gdzie, gdzie? Bo nie wiem, o czym piszesz 🙂
No,
te szaszlyki indycze.
Juz dawno sie rozgladam za czyms nowym jesli chodzi o piersi indyka, albo i kurczaka
Dzień dobry Szampaństwu!
Melduje się ranny ptaszek z tej strony Wielkiej Wody, przed piątą u mnie 😯
Łysy świecił prosto w okno, a poza tym z wczorajszych +7C zrobiło się -13C, w sam raz dla starych reumatyków 🙄
Zgago,
Tyś robiła ostatnio konfiturę morelowo-cytrynową, prawda? Jak Ci zostało kapkę, spróbuj ciepnąć trochę na grubszawy plasterek sera brie (podejrzewam, że cammembert też ujdzie). Mniam! Zapewniam!
Danuśka,
Piksel przystosowan na warunki kanadyjskie, z tego, co piszesz. Moja sąsiadka wyprowadza swojego sznaucera (chyba, nie jestem pewna) w sweterkach i takichtam 🙄
Nasz Geolog w powietrzu od ponad godziny, za kolejnych 5 h wyląduje w Nairobi, przesiądzie się i poleci do Entebbe.
Po słonecznym poranku niebo zasnute chmurami, ale nadal sucho, zimno ok. +1, może pod wieczór spadnie jakiś deszczyk.
A w Nairobi +22.
Czytam sobie „W pustyni i w puszczy”.
Żabo,
Ty winniczku 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9106519,Poslizg_na_autostradzie__Wszystkiemu_winne_zaby.html
Ach 🙂
Tutaj służę przepisem na gęsty sos teriyaki, pokrojonego indyka do sosu na całą noc, reszta standardowo. Smakują trochę jak skrzydełka w miodzie, ale mają znacznie ciekawszą nutę.
Ranne ptaszki nie śpią od 6.00, jak to Danuśka sprawozdała. U nas pan Celcjusz pokazał – 10. Na szczęście nasza Sunia jest samoobsługowa. Co należy rozumieć tak, że ona traktuje ogród jak toaletę, a my to potem sprzątamy.
Rano zajmujemy się różnymi różnościami, ale najważniejsze jest celebrowanie śniadania. W celebracji biorą udział równiez nasze zwierzęta, domagając się co lepszych kąsków 😆
Pyro,
widać dawno nie przebijałaś się samochodem przez miasto w godzinach porannego szczytu. Mnie jedna trzecia tej trasy, którą ma Młoda, zabiera około pół godziny. Tramwaj jest znacznie szybszy. Tyle, że tu na wieś nie chce jeździć 🙄
Trzymam kciuki za pomyslny lot pana Geologa 🙂
Nemo,
czy znasz dane dotyczące ilości samobójstw i zabójstw popełnianych przez Chelwetów bronią, której trzymanie w domu referendalnie utrzymali?
Moja berneńska przyjaciółka została wdową z dwójką małych synów. Jej mąż poszedł w niedzielę rano na strzelnicę i już nie wrócił. To było dobre 25 lat temu. Jej nie chcę pytać o te statystyki. Ale od kiedy wiem jak zginął mąż Irene, raz po raz zastanawiam się nad tą kwestią.
Jotko, to potrzymaj i za mój, bo lecę dzisiaj do Warszawy.
A jutro z powrotem…
Przypomniała mi się historyjka jeszcze w związku z „Kowalskim i Schmidtem”, czyli polsko-niemieckim programem telewizyjnym, o którym pisał wczoraj Gospodarz. Robiłam dla nich kiedyś zabawne scenki dotyczące tematu, jaki akurat omawiali. Był temat „ziemniaki”. Zrobiłam coś takiego, że Mickiewicz schodzi z pomnika, żeby dokończyć poemat „Kartofla”. Mickiewicza w stosownej pelerynie zagrał nasz kierownik produkcji, trick ze „schodzeniem z cokołu” wyszedł zawodowo, tylko Niemcy nie uwierzyli, że Mickiewicz naprawdę napisał poemat o kartoflu. Myśleli, że robimy ich w gruchę (kulinarnie).
Trzeba było im wysyłać skan tekstu, okładki i spisu treści.
Jotko,
Szwajcaria wraz z Rosją, Węgrami, Słowenią, Finlandią i Chorwacją należy do krajów o ponadprzeciętnej liczbie samobójców. Rocznie ok 1000 mężczyzn i ok. 400 kobiet odbiera sobie życie. Przy pomocy broni palnej (tylko mężczyźni) czyni to 17 proc. przy pomocy broni palnej służbowej – 1,5 procenta. Podobno.
25 procent samobójstw w ogóle przypada na legalnie wspomagane (przez organizacje typu Exit).
Wobec szacowanej liczby sztuk broni palnej będącej w prywatnym posiadaniu (2-3 miliony, nikt nie wie dokładnie) jesteśmy tzw. Teksasem Europy 🙄
Japonia ma całkowity zakaz posiadania broni i także wysoką liczbę samobójstw…
Jotko,
przynajmniej helweccy Gawrosze nie zabieraja do szkoly, jak u Niemcow i Amerykanow, niestety.
Z bronią palną mam do czynienia od lat (strzelectwo niegdyś trenowane wyczynowo, statyczne i tzw combat) i z tego, co wiem na ten temat, to dostępność do broni nie ma wiele wspólnego z liczbą samobójstw. Gdyby tak było, wspomniany Teksas byłby pustynią. Broń jest tylko narzędziem, gdy brak broni palnej, ludzie skaczą z mostów, rzucają się pod pociągi i tak dalej. Broń tylko może ułatwić dopełnienie całego, ponurego, z reguły długotrwałego i skomplikowanego procesu, którego finałem jest samobójstwo. Taka jest smutna rzeczywistość.
Sorry za ortografię 😳
Nisiu,
no pewnie, że będę trzymać 😆
Miłego pobytu w stolycy. Koncert?
A jak wrócisz, to skrobnij wreszcie coś na priv. 😉
Nemo,
dziękuje. Widać nie ma reguł. Ta historia z mężem Irene ma dla mnie jeszcze drugie dno. Jej, nie żyjący już od lat, teść był psychiatrą. Przyjaźnił się z, mieszkającym w USA, uczniem Junga. Przyjaciel pisał do niego alarmujące listy. Prosił żeby uważał na syna, bo jest w niebezpieczeńswtwie. Twierdził tak w oparciu o swoje sny.
Życie. Bez pół litra nie razbieriosz a po pół litrze, to już się człowiekowi nie chce.
W imieniu Włodka dziękuję Ci za wczorajszą wrzutke muzyczną. Był szczęśliwy, jak nie powiem co/kto 🙄
pepegor,
nie zabierają do szkoły, bo są praworządni, prawie tak, jak Wielkopolanie 😉
Jotko, dzięki! Tym razem nie koncert, a jakiś program telewizyjny do nagrania. O duszy, hehe. To coś dla Ciebie.
Onufry,
tak też myślałam. Niemniej, z wiadomych względów, nurtowało mnie to pytanie. Przyjaciółce nie chciałam go zadawać.
Nisiu,
przecież też masz duszę. Ja bardziej w temacie psy … 😉
Gdyby ktoś chciał poznać statystyki…
Nasza bardzo bliska znajoma pracuje w Departamencie Zdrowia (Bundesamt fuer Gesundheit), gdzie zajmuje się właśnie prewencją samobójstw i w związku z tym bywa na licznych międzynarodowych konferencjach. Spotyka na nich czasem minister Kopacz, o której ma wysokie mniemanie. Sama była wielką promotorką tego referendum, ale naród (głównie prowincja) zadecydował, że nie da sobie broni odebrać i już 😎
@nemo et consortes:
tak,tak i sznur wystarczy…
jak w powiedzeniu:
„kowal zawinil? powiesili kucharza.”
Co ma wisieć, nie utonie 🙄
Onufry,
dopiero teraz dziękuję za przepis na sos teriyaki, bo zajęta byłam innymi sprawami. Co do szaszłyków to wiem, że surowe mięso trzymamy w sosie, ale nie ma pewności co do zapiekanego łososia i kurczaka : polewamy sosem surowe mięso czy juz upieczone ?
Dziś na obiad zrazy zawijane, takie tradycyjne z boczkiem, ogórkiem i cebluką w środku. Ale właśnie przeczytałam w „Wysokich Obcasach ” przepis Marty Gessler, która do środka zrazów proponuje kiełbasę chorizo. W pobliskich sklepach nie ma takiej kiełbasy, ale następnym razem poszukam jej. Na pewno widziałam szynkę chorizo, więc pewnie kiełbasa też jest dostepna. Idę utrzeć buraczki, ugotowane i wystudzone .
<a href=”http://www.funmunch.com/funny_pictures/cartoon/Suicide%20Help%20Line.jpg”<Nie, nie! NAJPIERW odbezpieczyć, a POTEM pociągnąć za spust!
http://www.funmunch.com/funny_pictures/cartoon/Suicide%20Help%20Line.jpg
Proszę uważać, pokażę tylko raz!
specjalnie dla @nemo:
haloween
nieciekawe czasy
nazwijmy je eufemistycznie
feministycznymi
ani wielkiej wojny, ani rewolucji,
tylko potyczki
przewaznie out of area
niekiedy eksploduje list
i urywa nos sekretarce
albo adjunkt dostaje amoku
i wbiega do auli z siekiera?
powiedzmy szczerze: jest nudno
bohaterem takich dni
jest akuszerka
no i sprzataczka
gdy dochodzi do zmiany rekwizytow
(co czasami sie zdarza)
to pierwsza odlatuje na miotle
a druga idzie z torbami.
byk X 10
bycza poezja? 😯
dla topielców 😉
Czasem decyduje siła wyższa 🙄
probowalem wlasnie zamiescic pewien tekst po niemiecku,
ale- nie po raz pierwszy – mi wcielo.
Nemo, uwielbiam Larsona 🙂
Krystyno – wszelkie źródła mówią, że sos teriyaki używamy wielokrotnie – najpierw maczamy w nim mięso, a potem w trakcie pieczenia smarujemy nim mięso wielokrotnie. Łososia chcemy sprawdzić już w najbliższym odcinku, zdam relację, rzecz jasna. Jeszcze jedna rzecz apropos sosu – te miarki okazały się niezbędne. Wszystkie przepisy są w imperialnych jednostkach 🙂
co do Kowalskiego i Schmidta to program ten knoca wlasnie Polacy tam pracujacy, Niemcy robia montaz itp. redakcja slynie z tego, ze ciagle ubolewa, iz proponowane im tematy”nie sa tematem bulwarowym” i „sa za intelektualne”, to jest zdanie nr. jeden, ktore slyszy sie u nich a „bulwar” jest ich punktem honoru. Byla szefowa pani Geri Nasarski, byla krespondentka ARD w Warszawie, byla osoba wyksztalcona zarowno w zawodzie jak i ogolnie, musieli duzo forsy wydac skoro puscili watek z Mickiewiczem, gdyby produkcja byla tania, to wyrzuciliby do kosza.
@nemo:
wlasnie „czterdziesci lat minelo…”
jak kobiety w szwajcarii dostaly prawo wyborcze…
Krystyno, chorizo można dostać w supermarketach, a poza tym widziałam w Piotrze i Pawle, można też zamówić w internecie od pana Łapota.
Smacznego.
Onufry,
ze względu na Larsona prenumerowaliśmy pewną gazetę codzienną przez ładnych kilka lat 🙄
Byku,
tak, rocznica była tydzień temu 😉
Nemo, San Francisco Chronicle? Ja mam chyba dwa tomy Far Side w domu, do których regularnie wracam 🙂
To jest fantastyczne, chwilę temu bardzo aktualne w Ojczyźnie.
Onufry, 😆
nie, „Der Bund”. Larsen był codziennie.
ma dorotol racje i trzeba jej ja przyznac. co sie zas tyczy wczorajszego beitragu: neue polnische küche, to spieprzony zostal od samego poczatku do konca. jest w nim tyle bykow, ze smialo mozna by go pokazywac na zajeciach jako material pogladowy w mysl zasady: uczyc nalezy sie na bledach, najlepiej na cudzych. cos takiego leciec moze jedynie w ramowce kowalski trifft schmidt, co wcale nie oznacza, ze nalezy toto ogladac.
Ach, so 😀
fonetycznie to sie to wymawia:Aaaach soooooooooooo….
Zawsze to mówię…krytyka (na minus) poprawia samopoczucie krytykującego.
Larson nie Larsen, przepraszam, ale obaj wcześnie zakończyli swoją twórczość 🙁
Alicjo,
chyba tylko w Twoim wyobrażeniu o innych 🙄
jesli ktos nie byl przy tych rozmowach „to nie bulwar” to niech sobie nie polepsza samopoczucia stawiajac kogos w szeregu krytyzujacego z zasady
Dorotolu, dokładnie o to chodziło 🙂
o dorabianiu „mordy i pupy” to sie wypowiedzial juz kiedys niejaki Witold ale tematu o Witoldzie tez by nie puscil Schmidt z Kowalskim, choc Witold bardzo lubil ogladac stopy i postury dziewek sluzebnych widzac w nich wlasnie sendno dzialania stworcy
Onufry dziekuje, poswiecasz sie bardzo kreatywnym zadaniom!
Ależ nemo…nie bądź hipokrytką 😉
Cudzą hipokryzję najlepiej diagnozują zawistnicy 😉
Takie tam ciekawostki z Miami
https://picasaweb.google.com/cichal05/CoconutGrove?authkey=Gv1sRgCLmCv7jQr-CDKw#slideshow/5573321356209389490
Ja już zostałam zdiagnozowana, nemo, przez super-diagnostyczkę, co to ja znasz osobiście, i na tym poprzestańmy.
Dorotolu, piszesz o tym sosie? Czy o czymś innym?
Jeżeli o sosie, to nie ukrywam – jak coś mi smakuje, a nie wiem, jak jest zrobione, to będę drążył. Wyjdzie, nie wyjdzie, ale przynajmniej spróbuję. A że do kuchni daleko azjatyckiej mam słabość, to inna sprawa 🙂
I od razu lepiej 😉
Onufry, pisze o dobrze zrobionej stronie, o gotowosci do eksperymentow, o pracowitosci, pomyslowosci o fantazji i poswieceniu, o otwarciu na nowe. To sie zapowiada na wizytowke wspolczesnej polskiej kuchni wychodzacej poza granice. To nie podlizywanie sie (do Nemo), ale Twoja kreatywnosc mozna porownac z otwartoscia Nemo na kuchnie swiata.
…albo odwrotnie.
Ide do lasu w Grunewald, choc za godzine bedzie zmierzch, mam nadzieje spotkac tylko dzika.
W ramach otwartości na kuchnie świata mielę mięso z rosołu na pierożki 😉
Romek,
Ja nie lubie jezdic do Toronto. Raz, ponad 30 km + parking + duzo wyzsze ceny = sie na minusie okolo 20$ jezeli nie wiecej. Ja tam wole w mojej wiosce Mississauga, to samo a taniej.
Buziaki,
Dorotolu, zarumieniliśmy się do spółki z Koteckiem. Naprawdę.
Bardzo dziękujemy za dobre słowo i obiecujemy działać dalej w tym kierunku.
Płonie ognisko w lesie
Mississauga – pierwsze słyszę, to pewnie wioska na rubieżach 🙂
Obiad zaliczony, w domu błysk, czapka w norweskie wzory już jedzie z Zabich do Pyr. Podobno karta świąteczna z Wielkopolski do Kingston (Canada) właśnie dotarła do adresatki. W tym tempie książka wysłana do Cichala zajdzie Bóg wie kiedy. Na dworze jeszcze jasno, a zupełnie wysoko po wschodniej stronie, widnieje wielki , jasny księżyc w pełni. To mrozy jeszcze kilka dni potrzymają. Ponoć w Europie zamiera polityka „multi-kulti” i co teraz z naszą otwartością, polityczną poprawnością i tolerancją będzie? Znowu tylko marzenie pięknoduhów.?
Chyba zacznę moją ręczną robótkę 🙂 i włączę coś do posłuchania.
Czy Żaba też dzierga przy muzyce? Żabo, pozdrawiam 🙂
Placek,
Przy wielomilionowym Toronto, Mississauga (500tys) to wioska…. Co tu mowic, lubie ja!
Buziaki,
U mnie takie na parapecie…piękne słońce, ale -12C 🙄
Pyro,
z pocztą międzykontynentalną jużeśmy z Haneczką i Gospodarzem) ustalili – nie ma reguły i już. Je jak je 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/img_5629.jpg
Placek, no co Ty…
Wioska na rubieżach to jest moja wioska. Wiadomo od dawna, że ja ze wsi i tak dalej. Zaraz dodam stosowny sznureczek 😉
Alinko, co masz dziergac dzisiaj udziergaj jutro co masz ugotowac jutro ugotuj dzisiaj… i nam opowiedz i jeszcze lepiej zdjecia zrob, pozdrawiam 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=m4StLMiTbZQ
Tyle, zajęcia wrzeszczą o uwagę. Idę przytłumić ten wrzask.
Alino,
czyżbyśmy się zajmowały dzisiaj tym samym?!
Ja się zajmuje tym, tylko góra ma być granatowa (tło), ja tego nie widzę, ale na życzenie spróbuję, czemu nie.
http://alicja.homelinux.com/knitart/gallery/81.jpg
yyc, to tak dla odprężenia 🙂 a co do zdjęcia…
Alicjo, Twoje dzieło jest sztuką, podziwiam.
Alino, Ty tu oczkami nie przebieraj tylko zaprezentuj nam swoje kulinarne osiagniecia bo wiemy, ze gotujesz wspaniale i mysle, ze moze jakies zdjecia masz???
Jak tylko do domu wroce to kapusniak zamieszcze ale co tam kapusniak (choc bardzo dobry) przy Twoich umiejetnosciach wiec poprosze o jakies fotografy. Targ poznalismy, czas na to co z tych rynkowych zakupow stworzylas. Minelo troche czasu od Twoich ostatnich zdjec wiec chyba cos ugotowalas 🙂
Południowa Mississauga leży nad jeziorem, dlatego nawet w lutym kwitną tam mandarynki. Jeszcze przed chwilą nikt o tym nie wiedział, a teraz cały świat wie.
W nocy rajskie ptaki spać nie dają.
W Poznaniu wieje, tutaj pachnie – esencja życia 🙂
Wczorajszy film bardzo mi się podobał – książki, łagodne światło lampy, a na ekranie komputera tytuł – „Małe piersi…”. Przetłumacz to , Helmucie, bezbłędnie.
Onufry – Obyś nigdy nie zgorzkniał 🙂
Placku, dziękuję za dobre słowo – jeżeli dotychczas mi się nie udało, to jest dobra szansa, że nie zgorzknieję. Zresztą z takim Koteckiem – to po prostu nie jest możliwe 🙂
Plan na dziś – pizza szpinakowa ze speckiem tyrolskim. Zobaczymy, co z tego wyniknie 🙂
Placku,
Jakie mandarynki? chyba w sklepie. Tak sie sklada, ze ja jestem ma poludniu Mississauga….
Buziaki
Jusz myślałam, że załapię się na małą pyskóweczkę ale rozeszło się po kościach i znowu sobie słodzą..
A ja marnieję w oczach.
Pyro, bankructwo polityki „multi-kulti” kompletnie mnie nie martwi. Wręcz odwrotnie. Jest wiele przykładów, że urządzanie świata wg lewackich wzorów przyniosło opłakane, żeby nie powiedzieć tragiczne skutki dla ludzkości.
O swoją tolerancję i otwartość także się nie martwię. Wcale nie jest mi do tego potrzebna „m-k”.
Wczorajszy filmik jak filmik. Rownie dobrze mozna by zrobic film o kuchni francuskiej i pokazac jak zrobic sushi. Latwe, smaczne i zdrowe. No i kosmopolitycznie. Tyle, ze nie o kuchni francuskiej 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=uLZAETffWE8
Sztko – Nie smuć się, nie trać nadziei, szością byłaś, jesteś i będziesz 🙂
Polskie Koleje Państwowe są najlepszymi Polskimi Kolejami Państwowymi na świecie. Jeśli ktokolwiek nie podziela mego zdania, może dojść do rękoczynów, wymiany uwag o przodkach, porównań do płazów, łez, gróźb i szyderstw. Niech żyją szyny, ręce precz od szyn.
Leno – Moje 🙂
Placku protestuje, nie uzywam koleji, gdyz boje sie wykolejenia
A jabys byl Argentynczykiem to jakie linie kolejowe bylyby najlepsze na swiecie? No jakie?
YYC – Panie wypoczywają, może my się o coś pokłócimy ? Wybierz temat, i tak przegram, ale tylko dlatego, że nie widzę przez łzy.
Lubię filmiki, mam do nich słabość. Twój filmik, ich filmik, lubię i już 🙂
Alicjo – jestem pod nieustannym wrażeniem Twoich obrazów malowanych drutami i włóczką. Ja też robię na drutach, ale moje prace nie są takimi dziełami i raczej robię ażury. Kiedyś również robiłam wzorki z różnych włóczek i dlatego bardzo mnie interesuje, czy robisz żakardowo, czy nitki wiszą luzno – chodzi mi o lewą stronę.
Oczywiście witam wszystkich serdecznie, chociaż pora wieczorowa skłania raczej do pożegnań.
najlepsza to byla ciuchcia w lubuskim, trasa Miedzyrzecz – Rzepin, pamietajaca czasy Jego Wysokosci Franciszka Jozefa i nikt mi temu nie zaprzeczy
Ale jakbys byl Argentynczykiem, to jakie co?
Krysiade a czytalas „W 80 dni dookola swiata”? Zawsze gdzies slonce swieci 🙂
Witajmy sie wiec bez konca….
http://www.youtube.com/watch?v=6c3Tarobmyo&NR=1
YYC – A propos Argentyny i kolei – ci biedni ludzie mieli już jednego Perona, pozwólmy im odpocząć.
Dorotolu – Lęk i niczym nieuzasadniona niechęć – wykolej się i stocz, uczyń to dla Sztki, ku pokrzepieniu serc. To nie rozkaz, to apel i wiara w Ciebie 🙂
Placku dzisiaj sie juz nawet stoczylam z nasypu kolejowego w Grunewaldzie wprost we wrota „Scheune” czyli Stodoly gdzie zjadlysmy wspaniala dziczyzne.
No to napijmy sie 🙂
Kuchnia domowa wg. recept berlinskich pan domu
http://www.scheune-restaurant.de/
Placku dla Ciebie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=r9jVSdy0lb4&NR=1
Alino,
dołączam się do apelu yyc o zamieszczanie Twoich zdjęć, to znaczy zdjęć niektórych pysznych potraw, które gotujesz. Wiemy już, że dobrze fotografujesz, więc nie wymiguj się . 🙂
Zjem sobie placka na otarcie łez.
Co dwoje to nie troje. Alino juz nie masz wyjscia 🙂
Dorotolu – Znam to miejsce, ale od strony ogródka. Gęsi smalec, reszty nie pamiętam. Ein Moment – to nie kłótnia, to rozmowa.
filmu nie nakrecilam, bo mi rysiek nie chce przycinac
„Mis” i „Co mi zrobisz jak mnie zlapiesz” takie filmy ostatnio widzialem o kuchni polskiej bez zadnych erzatzow. Same polskie przypisy.
Jeszcze jeden Fogg i nie ręczę za siebie. Muszę zapalić.
Placku..
http://www.youtube.com/watch?v=EEX3AEDM4Sk&NR=1
Placku teraz w lodowatym niby to zimowo/wiosennym powietrzu siedzi sie we wnetrzu, restauracja ma charakter takiej berlinsko, niemieckiej restauracjo/przytulnej knajpy z kominkiem z nie az tak, jak to naogol bywa, ciemnymi meblami. Restauracja slynnie na caly Berlin i to od dziesiatek lat, z tego, ze podaja tutaj najlepiej zrobiona ges. Ges ta zamawiaja w calosci ludzie na swieta do domow. Przystanek S-bahn Grunewal potem po schodkach albo sie stoczyc pod konskie kopyta koni z pobliskiej stajni.
Rzucilem palenie. Juz 6 tygodni i nawet nie ciagnie specjalnie poza momentami. Za to wina jakby wiecej szlo 🙂
yyc – u mnie już nie świeci. Ale mam świadomość, że innym tak. Nie tylko z lektur.
Placku, ten smalec mozna wziac ze soba na wynos
Schmankerl zum Mitnehmen
Hausgemachtes Gänseschmalz 2,50 ?
(250 g Becher)
Gänseschmalz mit Pflaumen 3,00 ?
(250 g Becher)
Hausgemachte Gänseleberwurst 2,50 ?
(ca 200 g)
Nad Imperium to nawet nigdy nie zachodzi 🙂
Ostatnio ogladalem BBC Micheal Palin „In 80 Days Around the World” Stad sie to wzielo. I tyle 🙂
Placek chyba palisz cygara. Ciekawe czy prosto od Castro.
Dorotolu – Dziękuję, wstąpię tam jesienią, w drodze po władzę w Ojczyźnie. Planuję SlowPrzewrót. Zamówiłem już mundur. W zielonym budzę fale zaufania.
Powiniens budzic zawisc, to cie wybiora. W zaufanie juz nikt nie wierzy. Na spadochronie bedziesz tak slowlecial? Uwazaj zeby Cie za granice nie wynioslo. Moga byc miedzynarodowe komplikacje.
Krystyno, yyc, nie wymiguję się, wierzcie mi, tylko do fotografowania kuchennych zmagań nie czuję się jeszcze gotowa 🙂 Wolę podziwiać na blogu dokonania innych.
YYC – Powiem prawdę, nic nie powiem. Wystarczy taboret, patefon i pocztówka z walcem. Nie znam się na partiach, miłości moja, miłości moja, ay ay ay ay. Zatańczę, przebrany za rzekę – może zdobędę jeden głos. Tęsknię za Tobą, Polsko ukochana, łącznie ze Sztką. Koniec wyznania.
Krystyno, czy pamiętasz zdjęcie patelni, w której yyc przygotowuje jajka na parze?
Bardzo wymyślna ale można sobie poradzić i bez niej i przygotować jajka po burgundzku jak poniżej
http://www.youtube.com/watch?v=2ucQ323Z5iM
Placku zapraszam, miejsce dobre na pokrzepienie sie przed startem politycznym, kuchnia jest ciezko-tradycjonalna, zamowimy sobie cala ges i podzielimy sie na znak tesknoty do rzeczy wyzszych gesim udem. Choc mete na polityczne aktywnosci i podchody znam lepsza, tuz pod stolyca. Podobnie zielone jak Grunewald.
I jak tu nie zatańczyć 🙂
Doczytalam,dopiero teraz,ze Nisia dzisiaj w stolicy.A dlaczego wczesniej kolezanka Nisia pary z ust nie puscila ? Mozna bylo ewentualnie pozjazdowac. Na kuchni pyrka bigos,akurat by sie nadal.
Alicjo-Piksel paltotow nie nosi,ma wlasne cieple futro.Zima wyglada,jak mocno rozczochrany hipis.
Dorotolu – Dziękuję.
Alino – Już nie pamiętam jak, a Ty?
Kocham Cohena miłością wielką i niezmienną
http://www.youtube.com/watch?v=CVXsuJkrkBY
Tego się nie zapomina 🙂
Zembatego również …
http://kaspian.wrzuta.pl/audio/9Wt6X8oLD6F/maciej_zembaty_-_35x_leonard_cohen_cd1_-_11_-_slynny_niebieski_prochowiec
Jotko – Cohenem musisz się ze mną podzielić.
A dlaczegoż to kol. YYC sugeruje, że panie wielce kłotliwe bywają? Przypominam, że mam staż małżeński niemal półwieczny (49 lat i 7 miesięcy) i przez ogromną większość tego czasu uczyłam się unikania kłótni z Osobistym. Pracowałam w męskim środowisku i wiem, że panowie są równie skłonni do kłótni, jak czupurne koguciki, plotkują nie mniej niż panie (tylko groźniej, bo wyciągają z plotek służbowe konsekwencje) na dodatek lubią się puszyć i mają sroczą żarłozność na błyskotki (typu medal). Wcale przez to nie są mniej kochani tyle, że złudzeń nie mam, co do „istoty męskiej istoty”.
Alino,
to rzeczywiście dobry sposób na ugotowanie jajek, choć nigdy tak nie gotowałam. W ogóle jem niewiele jajek. Ale yyc narobił mi takiego apetytu zdjeciem swojego śniadanie, że zastosowałam jeszcze inną metodę. Do rondelka z gorącą wodą wstawiłam małą miseczkę/ taką od sufletu/ z wbitym jajkiem. Gotowałam pod przykrywką . I jajko ugotowało się tak jak chciałam, tyle tylko , że nie chciało już wyjść z miseczki, bo nie posmarowałam jej masłem. Następnym razem już nie zapomnę tego zrobić.
YYC,
wprawdzie Twój nałóg palacza nie szkodził mi z powodu dzielącej nas odległości, ale popieram bardzo Twoją decyzję i mam nadzieję, że to już na zawsze. Coś mi się zdaje, że zrobiłeś to nie tylko dla siebie. 🙂
Pyro,
specjalnie dla Ciebie, szczególnie bliska mojemu sercu ..
http://salmon1.wrzuta.pl/audio/3ZbqRanOUlI/maciej_zembaty_leonard_cohen_-zuzanna
Krystyno, a tutaj eggs benedict. Wiem, ze lubisz sie bawic jak wielu z nas w kuchni a sniadania maja znaczenie wiec jesli masz czas i cierpliwosc to przepis zalaczam na niedzielne sniadaanko…
http://www.youtube.com/watch?v=Di1pR1UCNRs
Sam biore sos holenderski z papierka bo za leniwy jestem (knorr albo miejscowy) no i robie bez trufli a jajka na tej patelni ale i tak sa wyborne jajeczka, goraco polecam 🙂
Palenie juz nie wroci i jak piszesz nie tylko dla siebie 🙂
Jotka – dzięki i poprosZę jeszcze o „Georgię” (może być w wersji Polanie0
Pyro nie wiem co czytasz ale moze bys mi pokazala gdzie ja cos o paniach klotliwych pisalem bom slepy i nie dowidze????
W dodatku jeszcze się kłóliwie wypiera, szowinista jeden, ale to pewnie uboczne skutki rzucenia nałogu. Jestem oburzony ale rozumiem 🙂
Zes Placek narobil widzisz. Kazdy czyta co chce wyczytac, he, he ale to nic nowego 🙂
Pora na Foga…
http://www.youtube.com/watch?v=V4oSkC0PD20
tez jestem oburzona jako osoba nieklotliwa, cos takiego… sooooooowaaas?
Pyro – To ja plotkowałem i jątrzyłem, Sztka moim świadkiem, ale zawsze uważałem, że Ty wiesz lepiej 🙂
YYC – biję się w piersi, aż dudni. Pomyliłam, skłamałam niechcący – to Placek, nie Calgarczyk insynuował !!! Że panie odpoczywają, więc on mał kłótnię YYC w zastępstwie proponuje.
No, dobrze – złożyłam samokrytykę, przeprosiłam, teraz czekam na awans.
Placek to juz jestes politycznie poprawnie przygotowany, jetrzyc i plotkowac, przewrot napewno Ci sie uda
Stąd prosty wniosek – wszystkie potrawy świata należą do polskiej kuchni.
Na przykład kuchnia grecka – wszyscy pamiętamy Meksykanina o nazwisku Zorba, wszyscy zorbę tańczyliśmy, w Polsce. Wysoki Sądzie, skończyłem, czas na słynne litewskie tapas i toast węgrzynem 🙂
Placku najwazniejsze to…
http://www.youtube.com/watch?v=6c3Tarobmyo&NR=1
Placek Ty mi pomyslu na restauracje nie kradnij…. jeszcze barszcz ukrainski zaserwujesz moze co? Wysoki Sadzie dozywocie jak nic. Mniejsze kary sa dla niewinnych.
http://www.youtube.com/watch?v=wSF6hh2QlCg&feature=related
Dorotolu – Tak, blog jest dla mnie tym czym Padwa była do Kopernika i Stodoła dla Gospodarza – szkołą życia.
Miłego wieczoru, dziękuję. Mister Lulek, Miss Jolinek – come back (po angielsku to bardziej urzędowo brzmi).
A dziewczynie, czy to deszcz, czy słoneczna spiekota, w tańcu, szeptem –
„Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
Zobaczyłem w twoich oczach
dwa drzewka oszalałe.
Z wiatru, ze śmiechu i złota.
Chwiały się.
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć”
…lub „ten jacht z helikopterem bordo to tylko jeden z mych jachtów, a ta willa, owszem, należała do króla Leopolda, Kongo także, ale teraz są moje, moje – co Pani na to ?”
Geologu w Entebbe – bądź bezpieczny i zachowaj suszone morele na czarną godzinę.
Alicja – Georgia? „Tego się na trzeźwo nie da słuchać” (mój uczeń). Szczeniak miał sporo racji.
Pyro…a to? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=F4OXrmxDp44
Tadaaam! Że wu preząte:
Pizza szpinakowa ze speckiem tyrolskim
Szybko nie było, łatwo nie było, ale efekt jest tego wart. Jak opiszemy to na Naszej Misce, to się pochwalę 🙂
ide szybciutko spac, gdyz widok tej pizzy juz spwodowal zachwyt i jednoczesnie bol
To na dobranoc, drogie blogowisko,
parę liczb o Naszej Misce (i tribute dla Dorotola)
Onufry – zmiłuj się! To Ty nie wiesz przy czyim stole siadasz? Gospodarz nazywa się PIOTR ADAMCZEWSKI. Proszę, popraw na „Naszej misce”.
O matko święta, ale wstyd. Szanownego Gospodarza przepraszam!
Pośpiech złym doradcą jest.
Pyro, bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi.
Ale wstyd. Obiecuję daleko idącą poprawę.
Ameryka poszla spac, Polska jeszcze spi wiec to dobra pora na wpis, bo niewielu go przeczyta. Sobie pisze a muzom. Lena, nie wiem dlaczego ale sadzilem, ze mieszkasz w Chicago (moze dlatego, ze tam tez Lakeshore), a nie po sasiedzku w Mississauga. Cos nie chce wierzyc w to przenoszenie sklepow do Toronto, bo przeciez to wlasnie Mississauga jest teraz centrum polonijnym.
No tak, w czwartek zajrze do Mississaugi, bo tam jest lotnisko, a w piatek bede przejezdzal (a raczej przelatywal) przez Warszawe to zjem cos polskiego i nie mam na mysli „Neue polnische Kuche” czyli spaghetti lub sushi, ale raczej n.p. tatara na wzmocnienie. Nie poslucham tez recenzji Gospodarza sprzed kilku dni, bo zgadzam sie z Alicja, ze TV w lokalu, nawet plazma, to obciach i pasuje tylko do pubu.