Festyny i kiermasze z białym ptakiem w herbie
Moje gęsi już są zamówione. Odbiorę je za kilka dni. Już się cieszę z okazji możliwości przygotowania kilku różnorodnych dań z gęsi białej owsianej wyhodowanej w Kołudzie Wielkiej. Aby i innym mieszkańcom (zwłaszcza północnej części) naszego pięknego kraju umożliwić podobne przyjemności zamieszczam komunikat o gęsich imprezach.
Ogromny sukces ubiegłorocznej akcji promującej kujawsko-pomorską gęsinę sprawił, że w tym roku postanowiliśmy poszerzyć formułę o nowe wydarzenia oraz ponownie zorganizować cykl festynów i kiermaszów w największych miastach regionu – Bydgoszczy, Grudziądzu, Inowrocławiu, Toruniu, Włocławku oraz w Rypinie w dniu Narodowego Święta Niepodległości – 11 listopada.
Podstawowym celem festynów jest przybliżenie mieszkańcom województwa, a za pośrednictwem relacji medialnych również mieszkańcom innych regionów Polski, idei odrodzenia tradycji obecności gęsiny na polskich stołach. Podczas trwania festynów uczestnicy imprezy będą mieli szansę zapoznać się z różnymi potrawami z gęsiny, spróbować ich za niewielką opłatą, a także zakupić inne produkty regionalne pochodzące z terenu województwa kujawsko-pomorskiego. Poza tym zorganizowane zostaną liczne konkursy dotyczące gęsiny oraz akcje edukacyjne, mające na celu podniesienie umiejętności kulinarnych mieszkańców regionu.
Nowością tegorocznej edycji będzie możliwość zakupu gęsiny i przetworów z gęsiny podczas trwania festynów oraz zamówienia gęsi przez telefon. Projekt ten pozwoli z jednej strony zaspokoić popyt na gęsinę, również podczas festynów, z drugiej zaś przyczynić się do skuteczniejszej promocji gęsiny jako regionalnego specjału. Gęsie tuszki już można zamawiać pod numerem 0 56 6812 222.
– Podobnie jak w roku ubiegłym zorganizowane zostaną otwarte festyny w największych miastach regionu: Bydgoszczy, Grudziądzu, Inowrocławiu, Toruniu i Włocławku oraz dodatkowo w Rypinie – mówi marszałek województwa Piotr Całbecki. – Rypin pojawia się w tegorocznej edycji nie przypadkowo. To właśnie stamtąd pochodzi druga, obok kołudzkiej odmiana gęsi z naszego województwa – gęś rypińska.
Festyny zorganizowane zostaną w Bydgoszczy, Grudziądzu, Inowrocławiu, Toruniu Włocławku oraz w Rypinie – w dniu 11 listopada, co ma z kolei znaleźć przełożenie w wspólnym świętowaniu Narodowego Dnia Niepodległości w atmosferze pikniku rodzinnego. Imprezy zlokalizowane zostaną w centrach miejscowości, tak by mogło je odwiedzić jak największa liczba gości z naszego regionu i całej Polski. Festyny odbędą się w:
Bydgoszczy – Wyspa Młyńska od 11.00 do 16.00;
Toruniu – Nowy Rynek od 11.00 do 16.00;
Włocławku – dziedziniec przedstawicielstwa Urzędu Marszałkowskiego od 11.00 do 16.00;
Rypinie – skwer przy Rypińskim Centrum Promocji i Kultury od 11.00 do 16.00;
Inowrocław – Mątwy, ul. Poznańska 345 od 15.00 do 18.00;
Grudziądz – Cytadela od 12.00 do 15.00.
Pogodę też zamówił urząd marszałkowski więc pewnie będzie gwarantowana. A nawet jeśli nie, to i tak w zbożnym celu można trochę zmarnąć. A na rozgrzewkę będzie rosół z gęsich żołądków!
Komentarze
a ja namawiam na zrobienie gęsi córcie .. w domu ma Marcina urodzonego tego dnia to powód dobry jest .. 🙂
leje a ja plany miałam na pogodny dzień … 🙁
na temat … gęsi rozdają … 🙂
http://torun.gazeta.pl/torun/1,35576,8626475,Tysiac_gesi_na_tysiac_stolow_prosto_od_urzednikow.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f6764a6140b868&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120
Dzien dobry,
Wspaniala inicjatywa! Chyba zrobie cos z gesi w tym tygodniu ale niewielkiego bo u mnie miesne niejadki.
yyc, Twoj pasztet gesi wyglada kuszaco, podziwiam Twoje kulinarne umiejetnosci, Basia pewnie tez 🙂
Pogodę też zamówił urząd marszałkowski więc pewnie będzie gwarantowana
Ha, wybory samorządowe blisko a kandydaci lobbują… także u znakomitych blogerów… i jak skutecznie! 😉 😀 – por. choćby najnowszy wpis Owczarka:
Był to koniec października, a wte – jak pewnie bocycie – pikno złoto polsko jesień wierchowała w całym kraju. Na głównej bramie wjazdowej do hurtowni wisiała kolorowo wstęga. Na wprost bramy firma kateringowo poustawiała stoły, ftóre uginały sie pod cięzarem najrozmaitsego jadła: od polskiego bocku i schabu po zagranicnego homara i świeze ostrygi. Posilającym sie przygrywały na przemian jaze trzy orkiestry dęte: policyjno, wojskowo i strazacko. Sam Felek przybył udekorowony kilkunastoma medalami. Na cwartkowym jarmaku se je kupił. Na impreze zostali zaproseni znamienici goście: Felkowi partnerzy handlowi i rózne inkse wozne osoby, wśród nik przedstawiciel władz województwa małopolskiego…
😉 no comments… 😉
P.S. „rekord frekwencji na XIV Tagach Książki…” (30,000 wczoraj) — zgadza się, tłoczyliśmy się jak sardynki w (gorącej) puszce 😀 – choć dostawiono spory namiot (gdy porównać przestrzeń z zeszłoroczną)… 😮
W tym roku nie będziemy jedli gęsiny 11 listopada. Będziemy jedli za to rogale marcińskie prosto z Poznania.
Do gęsiny ustawiamy się bokiem po ubiegłorocznych doświadczeniach z gęsiną, która miała byc rewelacyjna a była całkiem taka sobie. Serwowana w slow foodzie rozczarowała nas. W tym roku porcja piersi 58 złotych, udo 54. Cała gęś zamówiona dzień wcześniej i w różnych formach podana – 240 zł, starcza na 3 osoby. Na 4 bym zdzierżył. Kaczka po pekińsku na 4 osoby starcza.
Nie kultywujemy więc nowej tradycji na polu gęsiny. Choć skąd inąd bardzo gęsinę cenimy i na pewno za jakiś czas skonsumujemy jakąś gąskę.
Na razie przygotowujemy się do konsumpcji zielonkowej kartoflanki. W sobotę i niedzielę zebraliśmy zielonek na dobry gar zupy. Nie były bardzo liczne ale z a to w większości ogromne. W sumie około 100 przez godzinę w sobotę (zaczęliśmy o 16, a o 17 bvyło już praktycznie zupełnie ciemno) i w niedzielę 2 godziny, bo w temperaturze +3 trudno było dłużej wytrzymać.
Bobrów nie spotkaliśmy, ale to nie dziwota. Spotykamy czasem wydry, ale nie tam, gdzie zielonki.
Na wieś wybrakliśmy się dopiero w sobotę bojąc się słusznie, że przyjazd w późny wieczór piątkowy skończy się nocnym przemarznięciem. Po rozpaleniu w sobotę o 14 o 17 było już 18 stopni, a o 19 doszło do 22.
Ucieszył nas bardzo brak krecich kopców w ogrodzie. Były lata, gdy przyjeżdżając jesienią zastawaliśmy krajobraz księżycowy, a to z powodu mojego miękiego serca dla kretów. W tym roku nie tępiliśmy ich, ale porobiliśmy głębokie utrudnienia dla penetracji ogrodu i chyba poskutkowały. Pozwolił na to szpadel fiskars, który rzeczywiście bardzo ułatwia kopanie w porównaniu ze swykłym szpadlem.
Sezon wyborczy odczułem jadąc na wieś. Były gminy, gdzie żadne portrety nie wiszą, widać władza pozbawiona kontrkandydatów. Gdzie indziej portretów obfitość, szczególnie jednego kandydata do sejmiku, który w całym okręgu gęsto się rozkleił. Ale boczku na stołach nie widzieliśmy, może szczególny chłód przeszkodził.
Teraz czekamy na wieści o stanie Żaby. Oby te dolegliwości przez Haneczkę opisywane zawiodły na całej linii, a powrót do domu uzdrowił do reszty.
Tu Pyra, dzień dobry.
Haneczka raportowała dzisiaj, że Żaba skacze dzisiejszym popołudniem w Błota, a głos ma taki bardziej bojowy… Miałam dzisiaj robić leniwe pierogi ale lenistwo dopadło raczej mnie, niż pierogi. Nie robię; pomyślę nad realizacją czegoś innego
Dzień dobry!
W mojej okolicy od lat żyje o bardzo stoickim charakterze 😎
gęś
Dziędobry na rubieży.
Babcia śpiewała mi taką piosenkę:
Gęś, gęś,
a jaka? Siodłata,
czerwone nóżki miała,
po dunaju pływała.
Gęś, gęś…
Dunaj celowo mała literą, bo nie chodzi w piochnie o modry Dunaj, tylko o dowolny ciek w nomenklaturze ludowej…
na sama mysl coz mogloby ta ges spotkac w pomorskiem dostaje gesiej skorki
Ponoć gęś może dociągnąć 60-tki- wtedy jej stoicki charakter nie dziwi. Na pasztet raczej się już nie nadaje, więc czego ma się martwić?
Moje Dziecko z innymi nauczycielkami w swoim liceum, corocznie, w końcu listopada urządza wieczór „pieśni zapomnianych, poezji wyśpiewywanych i wierszy czytanych”. Rzecz w tym, że artystów robią owe nauczycielki, a uczniowie – jeżeli chcą – mogą się włączyć. Tematyka podana miesiąc wcześniej. Młodsza „robi” jednoosobowy akompaniament gitarowy, czasem przyjdzie ktoś z fletem albo z bębenkiem spośród uczniów. W tym roku w programie Rosjanie. Mam zbiór pieśni Wielkiej wojny ładnie pomyślany – zapis nutowy na głos z fortepianem, tekst rosyjski i obok tekst polski. Udostępniam, a jakże i pomagam, co normalne. Przy okazji patrzę na tłumaczenia – tyle razy z Nisią rozmawialiśmy na temat. Te teksty przekładali znani i nieznani, zapomniane dzisiaj wielkości i zupełnie nie wiadomo kto to. I wiecie? Najlepsze są przekłady tych zupełnie niezsnanych, a np taki R.Dobrowolski dał ciała w kilku pieśniach.
Pyro,
rzeczywiście nie da sie tych młodych bardziej rozruszać? 🙄
Był za wsią lasek, pod laskiem piasek, na piasku chata, w chacie gęś siodłata. Zniosła ta gęś jaje.
Przez dwa dni tak było, jak było, trzeciego dnia się zmieniło: poszło to jaje na wędrówkę
Jotko – to jest tak pomyślane – nic na siłę. Przychodzi dobrowolnie 20-30 osób, czynny udział bierze 4-5. Nic nie jest wcześniej uzgadniane, żaden program dla uczniów – prócz ogólnej tematyki. Kiedy początkowo pomyślano o formie zwartej organizacyjnie – z podziałem pracy, programem, ustaloym porządkiem, młodzi stawiali bierny opór. Teraz uczestniczą chętnie (nawet ciastka upieką albo kupią). Forma absolutnie luźnej spontaniczności : ktoś zaczyna śpiewać, ktoś się przyłącza albo wystukuje rytm, ktoś zaczyna opowiadać o swojej bytności w tamtym kraju albo regionie, czytać jakieś wiersze. Udane, kameralne imprezy już o 8-letniej tradycji I może to dobrze, że trzon imprezy robią nauczyciele – nie są ex cathedra, nie wstydzą się oddać pod ocenę, podają swoje preferencje, gusty, lektury; Normalnie udział biorą 2 polonistki, 2 anglistki, plastyczka, moja geologo-geografka i dwoje historyków. W tym roku też rusycystka.
To trzymam kciuki za powodzenie i rozwój tej imprezy 😆
„u kaczuszki krzywe nóżki,
u indora szyja goła,
pewna kura gubi pióra,
a gęś siodłata po podwórku lata,
skrzydłami bije,wygina szyję,
i gęga tak, aż tchu jej brak.
A dlaczego?
Bo, na niebie gęsi klucze,
a ją gospodyni tuczy,
Dzikie lecą w ciepłe kraje,
gęś domowa tu zostaje” 🙁
Po wodzie, po Wiśle, płynie gęś siodłata;
Taka ja se dobra, jako i bogata.
Po wodzie, po Wiśle, pływa gąska siwa;
Choćem nie bogata, jednakem szczęśliwa.
Po wodzie, po Wiśle, pływa cyraneczka;
Nie widać, nie słychać mego kochaneczka.
Po wodzie, po Wiśle, pływają łabędzie;
Z naszego kochania pono nic nie będzie.
Po wodzie, po Wiśle, pływają łabędzie;
Zapowiedzie wyszły, wesela nie będzie.
Na świętego Marcina, płacze gęś u komina.
U nas natomiast odbył się wczoraj wieczorem wieczór poezji
kulinarnej 🙂 Osobisty wzniósł się na wyżyny swego kunsztu
i przygotował mule w sosie winno-maślano-cytrynowym.Palce lizać !
A do nich misa frytek i butelka Bourgogne Aligote.
I tak w listopadowy,deszczowy wieczór wyobrażalismy sobie,
że siedzimy w jakiejś tawernie,gdzieś na południu Europy,
że świeci słońce i fale morskie biją o brzeg…..Ech…
Alicjo-placki ziemniaczane w wersji krewetkowo-śmietanowej
nie zostały zapomniane,ale jedynie odłożone na inną kolację 🙂
Na Googlu jest całkiem sporo o gęsi siodłatej…
Zobaczcie te łabędzie !
http://www.nzwide.com/swanlake.htm
Raczej łabądka już ze mnie nie będzie. Raczej stateczny gąsior.
Siostra w szpitalu do Gustawa Holoubka:
Kaczkę?
Tak ! I w pytę frytek…
A zatem klamka zapadła,bilety kupione.
Wasze Wysłanniczki,zachęcone gorąco przez Alinę,udają się 30 listopada
na „Zamach na MoCarta” do Teatru Syrena.
Jolinku i Małgosiu- wysłałam Wam maila w tej sprawie.
Małgosiu- łabędzie fantastyczne !
Misiu- 🙂
Tej Otylli Plisiecka by nie zatańczyła.
Danuśka dobrze, że Ty klamkę trzymałaś … dzięki .. 🙂
zapuszczanie włosów to mała trauma jest .. ale sprawdzę swoją cierpliwość .. 😉
papierosy drożeją od 15 listopada .. kto może i chce niech se zapas zrobi 😉
Małgosiu, a takiego łabądka da się jakoś przyrządzić i zjeść?
Jolinku, ale Tobie ślicznie w krótkich!!!
Żaba wyjechana ze szpitala, cała w szczęśliwych skowronkach 🙂 Zaszalała w McDonaldzie, bo obiad już jej nie przysługiwał (łazanki w postaci rozciapcianych świderków z wędlinowatym czymś 😕 ).
Uprzedzam, że przepadnę – przyniosłam do domu cztery Nisie 🙂
Jolinku, dzięki, zrobię 🙁
Haneczko 😯
Tu Twoje sumienie… 🙁
Sorry, tak mi się napisało, nie bierz poważnie… 😉
Nisiu ale podobno mało kobieca jestem .. to zapuszczanie jeszcze trudniejsze bo ja po cichu myślę, że w krótkich mi dobrze jest .. ale dawno długich nie miałam .. bym se koński ogon zrobiła albo cóś … ech dylematy kobiety ..
Łabądki w przeciwieństwie do gąsek podobno są żylaste .
Nemo, lubię Cię i już 🙂 W tej kwestii moje sumienie jest mocno przygłuche, możesz je szturchać, także na poważnie 😉
Jolinku, jak wiesz, jestem wielbicielką Twojej zębatej grzywki, a poza tym krótkie fryzurki poprawiają datę urodzenia. Bardzo Ci dobrze w krótkich!
Może Ci być równie dobrze z kitką, jasna rzecz.
Kochana, najważniejsze, żebyś się dobrze bawiła!
Misiu, i podobno rybą walą…
Jolinku,
A może by tak rzucić papierosy? To chyba i zdrowiej i taniej…
Dawno temu, kiedy Pyra była długonoga, chuda i z końskim ogonem, kupiła sobie była świetną kieckę z wełnianej dzianiny, typu tuba. Do niej dwie przystrojki – szmaragdowo srebrzystą apaszkę (ona szara była, perłowo szara) i ceramiczną broszkę z Mody Polskiej też jakąś zielonkawą i malowaną w coś tam granatową kreską. Po babsku szczęśliwa maszerowałam sobie wymachując siatką z zakupionym dobrem. Spotkałam wuefistyę z naszej szkoły, któremu się pochwaliłam natychmiast zakupami. Andrzej popatrzył, melancholijnie pokręcił głową i pyta „Do fryzjera idziesz?” „A może bym i poszła, kitę obięła, jak myślisz?” „No właśnie – Andrzej na to – poptem buty, potem torebka, potem płaszcz, a potem dojdziesz do wniosku, że Twój stary nijak do przyodziewku nie pasuje”. Machnął ręką, zostawił mnie na tej ulicy i poszedł. Ha! A to on żonę zostawił, chociaż sobie kiecki nie kupował.
Witam, skoro o gesiach to donosze, ze w tym roku polskie gesi podrozaly tutaj z 6,99 za kg. do 8,99 za kg.
Jolinku to paierosy przy halii spod tylnego siedzenia samochodu tez beda drozsze?
A co do wlosow to tez nie wiem, teraz zaczely mi odrastac te przyciete i mam klopot albo musze zaczac zapuszczac albo znowu sie wymodelowac, co bylo juz ostatnio trudne, gdyz trzy fryzjerki nie pokapowaly o co chodzi.
Sukienki typu tuba lubilam i lubie do tej pory, wlasnie musze wyszukac „polityczne” zdjecia z lat 30 wstecz i trafilam na rozne wydania sukienek typu tuba.
Ja politycznie.
http://wyborcza.pl/1,75968,8630397,Twarze_falszywej_kampanii_za_burta.html
Doskonały komentarz Waldemara Kuczyńskiego na temat roli pań Kluzik-Rostkowskiej i Jakubiak w prezydenckiej kampanii wyborczej. Przeczytałam to z prawdziwą przyjemnością i zgadzam się w stu procentach.
Oraz wisi mi to, co się z nimi teraz stanie!
Gęś dla pana Kuczyńskiego!
Znowuz o polityce.
Yyc, my blisko, nam to spaceruje po grzbietach.
Mam szarą, melanżową tubę 🙂
Nie lubię p.Eli – za słowotok i przeszkadzanie wszystkim rozmówcom. Nie pałam sympatią do p. Joanny, bo jeżeli dobrze jej było w takim środowisku, to pewnie mnie byłoby z nią źle. I tyle.Lubię Kuczyńskiego i za reformę samorządową (inni ją zepsuli nieco) i za blog.
Sama skasowałam wpis; zgłupłam dokumentnie?
Tylko chudzielcom dobrze w tubach. Na obiad wątróbki, dużo cebuli, jabłka smażone, surówka z czerwonej kapusty.
Tat, tak….haneczko. Zalezy kto i co pisze. Zreszta obok Panowie Pas s ent i Szostkiewicz i Pani Paradowska. Wszyscy sie zgadzaja wiec milo i tolerancyjnie. Ide zrobic sobie kanapke z pasztetem gesim. Do jutra.
Alinko, jesli chcesz dokladny przepis na pasztet to podesle ale pewnie masz jakis wlasny albo ksiazki zeby sprawdzic 🙂
Pyro, w tubach i walcach. Grubcie lepiej wyglądają w kształcie doskonałym geometrycznie.
🙄
YYC – kiedy ja się nie mogę powstrzymać od politykowania… czasami. Nam to nie tylko łazi po plecach – TOTO ma wpływ na nasze życie.
👿
tutaj sukienka tuba nazywa sie bardzo ladnie etui, wiec jak sie kiedys wlozylam do etui to cale Monachium za mna szalalo
polityka na wesoło … 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=SXh7qr5Tesw
yyc, dziekuje za propozycje przepisu ale na razie nie planuje takiego pasztetu a ksiazek z przepisami mam do wyboru do koloru…
Wkrotce zrobie natomiast pasztet z kaczej watrobki. Pokazales na zdjeciu jakim smakolykiem przywitasz Basie 🙂
Wczoraj bylam na malej gieldzie starych ksiazek, znaczkow i roznych innych malych kolekcji i jak zwykle nie moglam sie powstrzymac od kupna kucharskiej ksiazki a wlasciwie dwoch. Jedna to mala ksiazeczka z lat dwudziestych La Cuisine des Temps Presents bez masla ni oleju (300 przepisow!) a druga z serii wielkich mistrzow gastronomii z przepisami Bocuse’a, obie bardzo tanie wiec sie nie wahalam tylko zaczyna brakowac miejsca.
Jolinku, zaczynam sie zastanawiac, czy nie podciac troche wlosy… Odwieczny dylemat, jak mowisz 🙂
Wszystko jest w najlepszym porzadku. Otrzymalem propozycje wysluchania wykladu na temat wlasciwego prowadzenia malzenstwa i wychowania dzieci na swiatlych obywateli. Koszt uczestnictwa 30 Euro plus koszty poczestunku.
Chyba nie zauczestnicze. Moze jednak zaryzykowac.
Przyjemnego wieczoru i udanych zwiazków w tym pozamalzenskich.
Pan Lulek
Stanisławie Ty chyba kupowałeś złotą gęś. My na telefon zamówiliśmy dwie sztuki (po 4 – 5 kg)a każda niewiele ponad 70 zł. I to prosto z hodowli w najsłynniejszej hodowli w Kołudzie Wielkiej.
.A mnie w to się wierzyć nie chce.
http://www.youtube.com/watch?v=Lyo8psTEN8I&feature=related
Nisiu, dla Ciebie jesiennie Bulat, ktorego tak lubisz 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=4ngEY_HJuVk&feature=related
Witam Szampaństwo.
Dzionek piękny, choć chłodny, za oknami rurarze od wodociągów ciągle coś wykopują, zakopują, wywożą ziemię ciężarówami, przywożą, a mnie głowa boli.
Po wpisie Stanisława pomyślałam, że przy takich cenach żadna promocja i popularyzowanie gęsiny nie pomoże. Może Stanisław się gdzieś machnął? Bo już cena podana przez Gospodarza wydaje się przyzwoita.
Misiu,
w co nie wierzysz? Że Jasiu Himilsbach coś takiego powiedział? Ależ to bardzo do niego podobne, jak wynika z wielu wspomnień jego kumpli i tego, co on sam na swój temat mówił. Właśnie kupiłam ostatnio wydane „Opowiadania zebrane”, lubię go czytać.
Alino – 😆
A jak już jesień nas całkiem zajesienni, zawsze możemy powiedzieć za Horacym (i kapitanem B. niejakim) – cras ingens interabimus aequor…
Jutro znów wypłyniemy na szerokie wody.
http://www.youtube.com/watch?v=ma-fAR0lqoY
😎
Alino, co ciekawe to, ze na lotnisku w Amsterdamie jest najtaniej jesli chodzi o smakolyki (i nie tylko). Foie Gras (identyczne) sa drozsze w Paryzu o ok 5 euro na puszce 210gr. Poniewaz lubie Grand Marniera zawsze kupuje literek i w Paryzu kosztowal 32euro a w Amsterdanmi 25. U mnie kosztuje $56 wiec roznice znaczne (w Polsce nie wiem ile bo w Kaliszu nie moglismy znalezc).
Kazdy dzien (noc?) w Paryzu konczylismy w knajpce przed naszym hotelikiem pod Lukiem Triumfalnym na herbatce z kieliszkiem Grand Marniera 🙂 W Zakopanem i Kaliszu tez dzien czesto konczylismy kieliszeczkiem wiec zaczalem robic pierwszy raz w zyciu wlasna nalewke zeby nie zbankrutowac. Przepis kolegi ponoc francuski wiec moze znasz. Nazywa sie 44 (?) Pomarancza nabita 44 ziarnkami kawy, zalana 1L wodki z 44 kostkanmi cukru i ma stac 44 dni (zostalo 6 do pierwswzego literka, hi,hi juz sie ciesze). U kolegi smakowalo. Pomaranczowo fajnie z przebiciem kawy.
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Paryz#slideshow/5524227937563045250
Witam wszystkich.
Nemo sprawdz pocztę.
Sławek,
pozwolisz, że dodam ten przepis do napitków w dziale naszych przepisów?
Interesujący 🙂
Alicjo jak najbardziej. Wracajac z Zakopanego zatrzymalismy sie w Lesie, malej miejscowowsci na szosie z Suchej Beskickiej do Zywca gdzie mieszkaja nasi przyjaciele z Toronto. Kolega brata wlasciwie kurator z ROM. Przeszli na emerytury i zamieszkali w kupionym pare lat temu i slicznie wyremontowanym domku. Przygotowali lunch, ze az szkoda bylo po 3 godzinach odjezdzac jako, ze i rozmowa przyjemna i towarzystwo przemile, wiesz jak to bywa. No i wlasnie wtedy poczestowali nas likierem (nalewka) ktora nazwali 44. Ponoc rodem przepis z Francji a ze ja milosnik Grand Marniera wiec mowie sobie swietnie, to lubie. Moglem tylko mini lyczka bo jechalem a juz kieliszek wina wyzlopalem a w Kraju zero tolerancji ale smakowalo swietnie. Wlasnie robie sam ale jeszcze 6 dni bo nastawilem pierwszego pazdziernika i do 14 listopada musi stac. Jedna pomarancza nabita kawa (trzeba malutkie naciecie czubkiem noza bo trudno ziarenka kawy wbic), cukier i czekac ale nie za dlugo co mi odpowiada bardzo. Jak sie zrobi za pare dni uczciwie powiem czy wyszla tak jak koledze czy tez cos schrzanilem choc przepis banalnie prosty wiec chyba trudno zepsuc.
nie chcę się wtrącać ale ja już ten przepis podawałam z 44 .. nie chce mi się szukać teraz ale całkiem nie tak dawno ..
Alino ja też dzisiaj u nowo odkrytego pana przy Hali Mirowskiej w książkach wygrzebałam dwie o kucharzeniu i kryminał stary .. lubię takie małe poszukiwania .. 🙂
YYC, Grand Marnier u nas, w Piotrze i Pawle (drogi sklepik) kosztował ok. 250 zł.
Ostatnio nie mieli…
Litrowy GM.
Jolinek… ciiiiii……
wyszło szydło z wora (nie pierwszy raz zresztą), że nie czytam skrupulatnie wszystkich wpisów 🙄
Ale najważniejsze, że przepis zanotowawszy 🙂
Znam Piotra i Pawla i bardzo je lubie ale widze traz ze przegapilismy bo akurat tam nie zajrzalem. 250 to wychodzi ok $90 moich to widze znacznie drozszy niz w Calgary a w porownaniu z lotniskiem amsterdamskim to super drogo. Troche dziwi, ze tak drogi w Kraju bo przeciez cel juz nie ma.
Czyli tak za 1L butelke:
90zl – Amsterdam lotnisko
115zl – Paryz lotnisko
157zl – Calgary
250zl – Piotr i Pawel
Jesli ktos mysli o kupnie to moze sie oplaca kupic tani bilet do Amsterdamu wyskoczyc na dzien. Zajrzec do Rijksmuseum, zapalic skreta a przy wylocie kupic butelke GM i wrocic na kolacje do domu a wszytko w cenie jednej butelki GM w Piotrze i Pawle.. 🙂
U nas w Ontario ceny są monopolowe, zerknę przy okazji Za Róg, jak tam stoi GM. O ile się nie mylę, Alberta ma ceny wolne, zależne od właściciela? Coś mi się kojarzy, że u was to sprywatyzowali jakiś czas temu.
Ale i tak ceny są raczej blisko siebie, nikt nie wyznacza ich od dużego palca, jeśli chce coś sprzedać.
Pomysł z Amsterdamem dobry, tylko dla mnie trochę daleko 😉
YYC, zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy nie rąbnęłam się o stówę? Może on kosztował 150? Ja już go zdążyłam wytrąbić, głównie zresztą jako genialny dodatek do lodów…
Udam się na dniach do PiP, to sprawdzę.
Sorry za zmieszanie…
Zamieszanie, oczywiście.
Swoja droga to kiedys mialem pare lat hopla na punkcie Becherovki. Zawsze po obiedzie czy wieczorkiem kieliszeczek. No moze nie zawsze ale lubilem. Przeszlo calkowicie choc chetnie sie napije jak sie trafi. Teraz slodki pomaranczowy Grand Marnier. Jeszcze wczesniej nasza wisnioweczka. Jedno wspolne, ze maja po 40* a nie te parunasto czy nawet dwudziesto procentowe. Lubie jak rozgrzewa. Wszystkie tez slodkawe choc Becherovka najmniej. Czasem jak za slodko juz to koniaczek pysznie smakuje. No i to tyle.
A jeszcze będę na Okęciu, to też sprawdzę. O ile nie zapomnę do tej pory.
SWzkoda, ze moze 150 bo to niweczy pomysl lotu do Amsterdamu po butelke 🙂
Właśnie dostałam propozycję w sprawie naszego wieczoru piesni patriotycznych – ktoś chce przynieść patriotyczną starkę…
A juz sie zastanawialem…. teraz KLM ma promocje i na punkty mozna za 50% off.
Gęsie tuszki już można zamawiać pod numerem 0 56 6812 222.
Zadzwoniłek. No i jo do słuchawki cosi scekołek, w słuchawce z kolei cosi gęgało… I tak pogodali my se jak gęś z owcarkiem 😀
Historię Marcina, gęsi i Galów można uczcić mieszanką Grand Marnier i gorzkawej mamolady pomarańczowej którą smaruje się gęś 20 minut przed końcem pieczenia. Gęś można uwędzić, poskubywać aromatyczne mięso (19 złotych za kilogram, jak leci) i popijać 44. A imię jego gąsior.
Marszałek zapowiada, że to jeszcze nie koniec gęsinady. Osoba która najlepiej opisze ucztę z zaproszoną gęsią, wygra rowery dla całej rodziny.
Jak patriotycznie to ja bym przyniosl apteczke w niej wodke. Skoro popijanie wodeczki wzielo sie od podawania chorym, az sie zdrowi kapneli, ze im tez dobrze robi to chyba to najstarsza tradycja picia czegos mocnego w Kraju Kwitnacej Jabloni. I podczas wieczoru aplikowalbym gosciom lekarstwo.
Patriotycznie to chyba byla by Siwucha, taka z lakowanym korkiem, ciekawe czy jeszcze jest?
Dorotolu – Jest nowa Siwucha, ale już globalnie spacyfikowana.
W Kaliszu moim rodzinnym gdzie 1/3 ludnosci to byli Zydzi, oczywiscie przed wojna, gesina byla na codzien. Polacy przejeli tradycje gesie zarowno od Zydow jak i Niemcow jaby nie bylo sasiadow tuz zza granicy a ktorzy byli i jak widac sa do dzisiaj mocni w temacie gesi. Po wojnie 1/3 mieszkancow Kalisza przestala istniec a tradycje gesiny umarly razem z nimi. I smalcu z gesi bo przeciez Zydzi wieprzowego nie mogli robic. A moja 80 letnia ciocia do dzisiaj wspomina jak u przyjaciol Kowalskich (bogaty zydowski przedsiebiorca) jako mala dziewczynka jadala przepyszne ciasteczka pieczone na gesim smalcu i inne pysznosci z gesi. Po wojnie kiedy Kowalscy juz nie zyli a dziadkowie jeszcze zyli na stole czesto bywala dziczyzna a i gesi nierzadko, potem bylo coraz gorzej. Ostanio sobie dogadzam gesmi od amiszow. Gesi moze nie z Koludy Wielkiej ale z kolonii Smoky Lake niemniej calkiem pyszne.
Rodowodu miejscowych gesi nie znam ale nic nie stoi na przeszkodzie, ze sa one potomkami w prostej linii gesi przywiezionych przez pierwszych emigrantow z Koludy Wielkiej. Co prawda naukowcy UTW w Suchej Beskickiej utrzymuja, ze to gesi pochodzace od potomkow H a s s ling-Ketling’a of Elgin, ktoren to gesi od samego Zagloby dostal a jego potomkowie z potomkami owych gesi do Zachodniej Kanady wyemigrowali. Spor trwa.
Wstrząśniętym cenami gęsiny, podanymi przez Stanisława, zwracam uwagę na fakt, że mówi on o cenach restauracyjnych (slow-foodowych). Przynajmniej tak zrozumiałam 🙄
U mnie w sklepie gęś mrożona węgierska ca 42 Fr/3kg. Mam ochotę na gęsi smalec (np. do kapusty czerwonej). Trzeba będzie zaprosić Młodych na pieczoną gąskę, będzie akurat na 3 osoby, bo tylko Geolog jest mięsożerny 😉
Miałam dzisiaj pracować twórczo, a pogniecionam jakaś taka… wapory czy co?
Przebimbałam cały dzień, a na obiad była powtórka z rozrywki – kasza gryczana plus polędwica z grzybami, Jesynie surówkę z kapusty zrobiłam łaskawie.
Haneczka faktycznie chyba zanisiowała na cały dzień…cisza taka…
Mam nadzieję, że Sylwia przywiązała Starą Żabę do łóżka i Żaba nie będzie miała okazji zrobić sobie krzywdy. Idę dalej bimbać, jak już bimbać, to na całość!
Początkowo myślałem, że chodzi o tenis, ale nic mnie już nie dziwi, co nie znaczy, że nie nurtują mnie pytania, a konkretnie pytanie dlaczego w Wilnie na Świętego Marcina będzie nie tylko gęsina, ale i Pan Zdrojewski który w tym tygodniu dokona uroczystego otwarcia Dni Kultury Polskiej, a co za tym idzie Festiwalu Polskich Smaków.
Tak, oni będą się gęsiną delektować, a my nie. Wspominam o tym dlatego, że nie chcę by mnie ktoś winił za rezultaty przyszłych wyborów.
Jak Dni Kultury Polskiej, to Zdrojewski jest najbardziej na miejscu jako otwierający, Polakom na Litwie Zdrojewskiego żałować? A ciekawe, czy będą jedli gęsinę, menu nie podali 😉
U mnie fachowcy przestali się tłuc, zasypali rów w miejscu wyjazdu z podwórka, znaczy, będzie można wjechać i wyjechać. Ale końca prac nie widzę, tyle, że przywrócili mieszkańcom mobilność samochodową.
Alicjo, po cichutku i na ucho. Nisie leżą i czekają, bo wiem, że jak chwycę, to przepadłam 🙂
Gadany wieczór miałam. Z córaskiem, z panem mężem i z Żabą umoszczoną na górce. Odbyłam też konsultacje z wątrobą w temacie gęsiny. Ona wątroba daje mi wolną rękę, ale obiecuje się odwdzięczyć tym samym. Pierś indycza przeszła dzisiaj bezboleśnie i pan mąż uprasza, żeby tak trzymać 🙄
Moja LP kupiła dzisiaj w Lidlu za 14 Euro z hakiem czterokilową gęś. Nie wiem jakiej prowiniencji, pewno polskiej, kto wie, może nawet z Pomorza. Gęś chodzi za mną! Co z tego wyniknie zobaczymy. Wczoraj były kacze biusty, więc na razie jestem w tym kierunku zaspokojony.
Alicjo – Miałem nadzieję, że fachowcy odkryją na Twej posesji złoto, ale trochę spokoju nie zawadzi, a Zdrojewskiego im nie żałuję, kultury też nie, ale ulegam głośnym apelom i co teraz ? Czy wiesz, że tutaj alternatywą może być np. mięso bobra, a drogie to jak…droższe od złotej gęsi, 90 dolarów za dwa funty bobrzych nóżek z kością. Nie po to Grecy wynaleźli słowo diaspora.
(Tak naprawdę to cieszę się, może i Litwini ulegną czarowi polskich gęsi, ale czytam, czytam , i czuję wilczy głód).
W Wilnie będą też recytowali, a nawet śpiewali piosenki Niemena 🙂
A wieczornice:
Ze trzy lata temu byliśmy zgromadzeni na 11. 11 w głównym punkcie tutejszej Polonii, gdzie występowali amatorzy obok naprawdę profesjonalnych muzyków, którzy tu żyją i pracują.
Powiem tyle, że tyle o łzach, płatkach białych róz i krwią przesiąkłej ziemi się chyba nigdy nie nasłuchałem. Było tego z przerwą z półtorej-dwie godziny.
Aczkolwiek nie wydaje mi się, abym wtedy usłyszał coś, czego jeszcze nie znałem to Wam powiem, że odbija mi się to do dzisiaj.
Dobranoc
O, ja miałam cały tydzień Niemenowski. Czytałam biografię (pióra Dariusza Michalskiego), no i oczywiście co chwila ilustrowałam sobie muzycznie.
Bobry powiadasz? Coś to do mnie nie przemawia.
Już można karocą wyjechać na zakupy – jak wyjadę, to się zorientuję w sprawie gęsiny w moim supersamie. Ale chodzi za mną kaczka w pomarańczach, prawdę mówiąc. Niech to gęś kopnie 😉
Oj… dwa pociągi w Polsce się zderzyły… transportowe. Pali się! W Global News właśnie słyszę.
Co do Nisi, to ja już jestem na ukończeniu posiadanych zasobów, chociaż dozuję je sobie oszczędnie, żeby na dłużej starczyło. Niech się Nisia bierze za pisanie, bo niedługo przeczytam wszystko – i co wtedy?! No…właśnie.
p.s.Złoto, srebro, ropę naftową, diamenty… niechby coś odkryli, a oni tylko wykopali stare rury 🙄
Lubie samotne posiedzenia w nocnej ciszy. Zupelnie jak teraz. Nikt nie przeszkadza a Swiety Marcin byc moze przyjedzie na bialym koniu. Moja piekna agawa wrócila jako samotna ksiezniczka do ogrodu zimowego.
Tyle, ze kopyta nadal spuchniete. Pewno kara za grzechy w tym pierworodny, ze pozwolilem sobie kiedys tam urodzic sie.
Czego i Wam serdecznie zycze
Pan Lulek
Owczarku, przy gęsim numerze telefonu nie należy wykręcać zera tylko numer kierunkowy miasta, w którym jesteś. W tym przypadku to 22.
dzień dobry .. 🙂
do poczytania …
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/czy-jemy-zdrowo–czyli-10-mitow-o-polskiej-zywnosci–,67674,6
w długi weekend bilety po 11 PLN w Multikinie … dla zainteresowanych … 🙂
szkoła w Hamburgu przyjęła imię Ireny Sendlerowej – Anioła z Warszawy
http://www.welt.de/print/die_welt/hamburg/article10796711/Der-Engel-von-Warschau.html
Bitwa o gesi rynek. Latos nienajgorzej laduja polskie. Wprowadzono szereg ograniczen z zakresie techniki karmienia jak i skladników masy pokarmowej.
Hobbystcznie pisze CV dla swiezo poznanego w szpitalu mlodego, ambitnego lekarza. Brakuje tylko, zeby pomimo mojej pomocy wykonal kariere. Uzywam okreslen typu kompletnie zakonczony procec integracji w tym wewnetrznej czyli duchowej
Czego i Wam zycze
Pan Lulek