Wieczory w Zi Fiore
Pizza Margherita w kształcie myszki czyli topolino to danie dziecięce
Dziś będzie więcej zdjęć niż tekstu. Fotografie potraw są na ogół bardziej wymowne niż największe nawet zachwyty. Jak bowiem opowiedzieć aromat grillowanej dorady lub smażonych w głębokiej oliwie rybek czy kalmarów? A smak czy nawet kolor? Zwłaszcza jeśli facet taki jak ja nie jest w stanie odróżnić błękitu od szmaragdu i różu od fioletu.
Najpierw jednak tytułem wstępu kilka słów o restauracji, którą odwiedziliśmy 14 razy, ponieważ zachwycił nas i kucharz, i pizzeolo, i – przede wszystkim – śliczne, przemiłe i fachowe kelnerki.
Fritelle czyli malutkie kulki z mąki z rukolą smażone w oliwie
Restauracja nazywa się „Zi Fiore”. Mieści się przy głównej przelotowej ulicy Paestum. Większa część stolików znajduje się w ogrodzie, co dodaje uroku kolacjom. Z każdego niemal miejsca widać piec i uwijającego się przy nim pizzeolo.
Seppia prosto z grilla…
…i dorada
Załoga jest międzynarodowa: Włosi ( właściciele i kucharz oraz pizzeolo), Niemki (kelnerka i współwłaścicielka czyli żona speca od pizzy), Rosjanka (kawiarka).
Frito misto czyli morskie różności z frytury
Kuchnia klasyczna włoska a więc dziesiątki rodzajów pizzy, a pobliski Neapol to miejsce narodzin tego placka, tyleż gatunków past przy wielkiej różnorodności rodzajów makaronów, risotta, ryby (głównie z grilla lub z frytury), ośmiornice, kalmary, małże. Dla mięsożerców też coś się znajdzie, choć nie aż w tak bogatym wyborze. Można np. zjeść befsztyk z toskańskiej wołowiny ale także i z bawołów, które mieszkają tuż za miastem.
Desery klasyczne czyli tiramisu, panna cotta i sorbety.
Na koniec ważna informacja: rachunki nigdy nie przekraczały 100 euro mimo, że było nas troje, objadaliśmy się nadzwyczajnie i zamawialiśmy wina markowe z karty. Ceny dań bowiem kształtowały się w okolicach 10 – 15 euro. Wina zaś w granicach 15 – 20 euro.
Dziś pokazuję jak to wyglądało na talerzach a w następnym odcinku zaprezentuję naszych nowych przyjaciół czyli właścicieli i pracowników „Zi Fiore”.
Komentarze
piękne wakacje .. i jeszcze wnuczka na deser .. 🙂
Wakacje i piękne i smaczne – a jakież mogą być nad Śródziemnym? Morze, słońce, wino, urodziwy świat dookoła. To ci życie!
Jolinku – wnuczki „na deser” miałaś chyba niemało?
Jolinek51 to ma dobrze. Ja na deser mam podobno otrzymac nowy zgryz dolny czyli tak zwana panorame. Na posniadaniu czyscilem ten plujacy kolcami kaktus. Naturalnie, ze w rekawiczkach.
Pieknego nie tylko kulinarnie dnia, zyczy
Pan Lulek
Pyro miałam … 🙂 .. a teraz tęsknię …
Panie Lulku trzymamy kciuki za „zgryz” .. u Pana Lulka to niedługo jakiś prawnuczek może być … 🙂
a ja pichcę konfitury z mirabelek .. i na jedzenie patrzeć nie mogę bo mnie zmogła jakaś franca …
Jolinku – zabierz się za paskudztwo od razu, bo wszelkie infekcje źle się leczą w upały.
Panie Lulku – odważny jesteś, a kiedy już będziesz uzębiony, nie zgrzytaj za głośno.
Pyry dzisiaj będą jadły kotlety z pieczarek + zielone rozmaite. O!
Wnuczka Pana Lulka wygląda bardzo zachęcająco. Krew z mlekiem jak mawiał Edelman.
A tak w ogóle to za malutki jestem.
W dzisiejszej prasie mnóstwo kondolencji. Kondolencji dla ambasadora RP w Kanadzie Zenona Kosiniaka – Kamysza i jego żony Katarzyny z powodu tragicznej smierci ich jedynych dzieci. Marii, lat 16 i Michała, lat 20.
Przyznam, że nic nie wiem o tej śmierci. Czy Wy coś wiecie na ten temat?
Alicjo, Placku, co się stało? Zdaje się, że zginęła tez ich kuzynka – tak wynika z prasowych kondolencji.
Straszne. O tyle dupereli sie spieramy. Po co?
Witam wszystkich w ten piękny dzień 🙂
Do wczorajszego wpisu Antka-masz rację co do przepisów,jestem świadoma jakie są konsekwancje jazdy rowerem przez przejście,robimy to tak aby nikt nie czuł się niekomfortowo,problem w tym,że syn jako autystyk może nie do końca zdaje sobie sprawę z obowiązujących „norm” społecznych i to próbowałam wytłumaczyć młodej „bulterierce”
chłopiec nie wygląda fizycznie na niepełnosparawnego a ze względu na jego schorzenie mam co?nie wychodzić z domu nie korzystać z roweru itp. wcale się nie dziwię,że u nas na ulicy nie widać niepełnosprawnych,tolerancja dla nich jest bliska 0
świat jest dla młodych i zdrowych,miałam doła,że po raz któryś musiałam obcej osobie tłumaczyć się z niepełnosprawności swojego dziecka o „stan” którego walczyłam tyle lat…świat niby jest dla wszystkich 🙁
podszedł na turnusie do nas jakiś młody ojciec i pyta czy to mój syn,mówi,że obserwuje go od dłuższego czasu i marzy aby jego chłopiec tak kiedyś funkcjonował,pomyślałam,że warto żyć dla takich chwil 🙂
koniec,kropka
dzięki za cierpliwość(albo i nie)dla moich wynurzeń
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/zginey-dzieci-ambasadora_149865.html
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,8229066,Tragedia_w_Lagowie__Trzy_osoby_nie_zyja__dwie_splonely.html
sofar:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8241141,To_dzieci_ambasadora_RP_w_Kanadzie_zginely_w_tragedii.html
A dzisiaj piątek 13… A ja chciałam drożdżówkę ze śliwkami piec, ale nie wiem, czy w taki dzień warto próbować?
Jolinku, Marzeno, dziękuję. Z reguły nie czytam informacji o wypadkach, napadach, etc. Stąd moja niewiedza.
Wstrząsające, stracic w jednej chwili swoje dzieci, wierząc, ze własnie dobrze się bawią na wakacjach.
Sofar – wiadomości
Jeśli chodzi o zdjęcia, to urzekła mnie nie tylko smakowitość potraw, ale również ceramika, na której są serwowane. Szczególnie talerz z jeżykami! Na takim, nawet zwykły kotlet mielony nabrałby odświętnego wyglądu 🙂
Misiu kombinuj, kombinuj, a ja idę spać.
Proszę nie hałasować przez najbliższe dwie godziny 😉
Dzień dobry!
„… Nikt mi nie pomógł. Samochody przejeżdżały jeden po drugim i żaden się nie zatrzymał…”
Obowiązkowe wyposażenie samochodów w Polsce: trójkąt ostrzegawczy, apteczka i gaśnica…
Piekarz w pizzerii to pizzaiolo.
Pewnie znowu czepiam się nieistotnego szczegółu, a określenie jest prawidłowe w jakimś starym dialekcie, ale znowu mnie poniosło 😉 Mi dispiace 🙂
hey Placku 😆 to wysmienity pomysl z wedzeniem kotow. w berlinie tylko tych ktore wybraly wolnosc badz ktorym dano wolnosc z roznych przyczyn jest juz ponad 100 000. poprzedniej zimy przestano przyjmowac stworzonka nawet do hoteli. brakowalo miejsc hotelowych i mocy przerobowych. pomimo ze czesc z nich nie uzyskala zima azylu maja sie kocury w miescie bardzo dobrze. sa wszedzie i na parkingach i na teranach dzialkowych i w garazach zbiorowych i na cmentarzach. tu jako zyjace i zdziczale znalazly cisze i spokoj by uzywac seksu niekontrolowanego. mioty maja liczne. a to wszystko chce na dodatek zrec. juz dzis do rzadkosci nalezy swiergot ptaszkow. az strach pomyslec co bedzie dzialo sie dalej
za pomysl zaslugujesz na nagrode. mozesz sobie wybrac
jako podasz jeszcze przepis na wedzenie to otrzymasz druga nagrode. zawsze to dwa to nie jedno w jednej przesylce 😆
Marzeno – Dobrze, że mogłaś podzielić się z nami Twoim bólem i frustracją. Nikt nie wie lepiej od Ciebie co masz robić. Uważaj na siebie i syna, jestem pewien, że wkrótce spotkacie bardziej życzliwą osobę.
Ryśku – Nagrodę przyjąłbym bez wahania, mimo tego że prawda jest dziwniejsza od fantazji. Nie mój pomysł, kot przeżył, a mieszkańcy Capaccio nie takie rzeczy jedli. Smakowały im zwłaszcza wilki, dlatego że nie pytają o pozwolenie i wybierają najsmakowitsze kawałki mięsa. To też fakt historyczny, ale wolę morskie rózności, z wyjatkiem morskiego konika.
Nemo – Guten Morgen.
co natomiast tyczy sie powyzszych obrazkow, a w szczegolnosci tego nad tytulem Seppia prosto z grilla?
to mam zupelnie inne podejscie do tego specjalu
seppia a ryska ART
tylko trzy. tym razem bez napisow. wydaje mi sie ze obrazki same sie obronia. zapewniam ze zjedzone ze smakiem i nic dodac i nic ujac tej sztuce 😆
Ryśku – Pierwsze zdjecie godne Starych Mistrzów, wszystkie dech zapierają – gdyby nagrodą był mój portret jako Seppia, pozowałbym nawet na patelni.
A my na to z góry:
http://www.warszawa360.pl/
Nemo – Nigdy nie uważałem, że czepiasz się szczególów, chyba że to mnie się czepiasz 🙂
Correttore di bozze czyli korektor nie jest już tak poważany jak dawniej, być może dlatego, że każde z nas wykonuje wiele funkcji jednocześnie, co jest zwykła grandą i złodziejstwem zwanymi też troską o maksymalny wzrost inwestycji akcjonariusza. Sto lat temu pan Piotr podrózowalby w towarzystwie szofera, fotografa, sekretarza i grupki janczarów.
Korekta nigdy nie była obowiązkiem autora, a obecny stan rzeczy przypomina zwalanie wszystkich obowiązków na benedyktyńskiego mnicha.
Spinotta
Zachwyty należą sie też kampańskim artystom tworzącym swe dzieła w najpiękniejszym budunku fabrycznym na świecie, o rzut talerzem od Paestum. Terakotowy raj.
Pieczona Ziemia
Właśnie dwa dni temu oglądałam program,w którym była mowa
o szkole kształcącej pizzailo :
http://www.ecolefrancaisedepizzaiolo.com/
Tym co francuski znają nie najlepiej powiem tylko,że w szkole tej
można zdobyć nstępujące uprawnienia : :
-pizzaiolo x ( jedna gwiazdka) – kurs podstawowy -40 godz nauki
-pizzaiolo expert xx
-pizzaiolo akrobata xxx
-pizzaiolo mistrz xxxx
Ekspert, akrobata i mistrz – ddatkowe 20 godz nauki.
Kurs podstawowy- koszt 1080 EURO
Bez pracy nie ma kołaczy. Portfel też trzeba nieco nadwyrężyć,
żeby zostać specem od pizzy,jak się patrzy !
pizzaiolo – oczywiście !!!!
Danuśko – Masz rację, dlatego korzystam z mych uprawnień konsumenta i pizzę zamawiam 🙂
Na pusty talerz też mnie nie stać, w Zi Fiore jest taniej, przytulniej, a na talerzu uśmiechnięta myszka Miki.
Szkoda, ze tylko zdjęcie topolino można powiększyć.
Jakos tak inaczej, pelniej. Nawet nie moge ugryzc sie w jezyk. Kielicha na dobry poczatek a jakze.
Panoramiczny
Pan Lulek
Gratulacje, Panie Lulku 😀 Po kielichu proszę przegryźć to i owo 😉
U Pyr od kilku godzin zamieszanie z panelami do dużego pokoju. Kupili ładne, matowe w stylu rustykalnym, udające rozbielony jawor zaznaczonymi słojami drewna. Dzisiaj Synuś zaczął układać przed wyjściem do pracy i stanął z robota bezradnie – okazało się, że na panelach jest wyraźny „słojowy” wzorek, który się nielogicznie urywa i nijak do niego nie da się dopasować sąsiadów. Staś poszedł, Młodsza rozpakowała 2 kolejne paczki i usiłowała jakoś to ładnie ułożyć – nie daje rady. Ja bym chyba te panele odwiozła i wymieniła na inne; w końcu 2 tys złotych piechotą nie chodzi, a podłoga wygląda głupio, jakby układana przez niechlujów. Młodsza nie chce. Opracowała za to teorię dlaczego to nic nie pasuje : otóż wzór opracowano i powielono na panelach, ale każdy kolejny jest przesunięty w stosunku do pierwowzoru i poprzedzającego o 15 cm, ponadto rysowany wzdłuz brzegów – nie ma siły – pasować nie może i nie będzie. Mówi się trudno: lepiej niech goście zbyt dokładnie w podłogę się nie wpatrują.
Dobre nowiny od Pana Lulka dotarły do stolicy.
Pyro, namów Młodszą. Lepiej odwieźć i wymienić. Po co ma Wam latami w oczach zgrzytać 🙁
by pozostac przy wloskich klimatach tina i marina kiedy ja was ponownie ujrze?
una canzone bellissima 😆
Pyro- wysłałam Ci mailem powieść w odcinkach 😀
Danuśka – odpisałam jako Katon i postrach rodziny. Nie bij mnie.
witam serdecznie po powrocie z małego wypadu w tzw. krzaki. W moim lesie żadnych grzybow, nawet muchomora 🙂 Za to nadpiliczna łąka bujna, soczysta, aż żal, żw we wsi nie ma ani jednej krowy, kozy czy konia, co by z takiej pachnącej stołówki skorzystały. Za to pełno ptactwa i rozmaitego zwierza niehodowlanego, widziałam lisa. Bociany niestety już się spakowały, gniazda puste. A, gwiazdy spadające też podziwiałam, niebo tam wyraziste, tuż nad głową.
Czytając pourlopowe relacje Gospodarza zatęskniłam za włoską kuchnią i zamarzył sie wypad w tamte klimaty. Ale cóż, na razie, uwiązana psami mogę najwyżej na działkę, albo pomarzyć, ale i to dobre 🙂
Pyro, radziłabym wymianę paneli, a Danuśki się nie bać, chodzące dobro i łagodność 😀
O ! Mam na piśmie,że jam ci jest chodzące dobro i łagodność.
Muszę dać to przeczytania Osobistemu,bo czasem mi nie wierzy 😉
Pyro- żadną miarą bić nie będę,wszystko święta racja.
A poza tym to nie moment na bijatyki,bo mam interes :
jak już te śledzie zjazdowe będziesz szykować,to czy jakaś
jedna porcja,by się nie znalazła bez cebuli dla Ukochanego właśnie ?
Rodzina odnalazla sie w komplecie lacznie z pania gosposia z Turcji. Scisle rzecz biorac z Konstantynopola czyli Istambulu. Sla pozdrowienia z wyrazami uznania za moje rozpustnicze ( idzie o gotówke ) talenty.
Pieknego popoludnia dla blogowiska P. T. zycze.
Pan Lulek
Danuśka – a z porami mogą być te śledzie?
Barbaro – przecież wiem, że dobrotliwa jest Danuśka, ale zasłonic się nie zawadzi.
Dzień dobry!
Pyro,
klepki wymienić, bo będziecie żałowały, zobaczysz.
Śledzie z dużą ilością cebuli, obiecuję zjeść nadwyżkę 🙂
Lecę do zajęć, u mnie ciepło, ale pochmurno.
jutro wyjezdzam do Wloch na kilka dni, a dokladnie nach Südtirol 🙂 zamierzam sie wyspac w koncu porzadnie, jesc Speck i pic dobre wino 🙂
oraz kompletnie sie niczym nie denerwowac!
pozdrowienia dla wszystkich 🙂
Radości, Magdaleno 😀
Magdaleno, wyśpij się, odpocznij.
Internet Żaby redivivus 😀
Pyro, ja na Twoim miejscu wymieniłabym jednak te panele. Oczywiście to spora fatyga, ale trudno. To jest inwestycja na długie lata, a widok ładnej podłogi to przyjemność.
Małgosiu,
u mnie niebo było przykryte delikatnymi chmurami i żadna gwiazda nie była widoczna. Poprzedniej nocy to samo. Bardzo byłam niezadowolona.
Jolinku,
życzę Ci szybkiego wyzdrowienia i nabrania sił, abyś mogła dalej zwiedzać Warszawę. 🙂 Czy to nie przypadkiem grypa ?
Barbaro,
bociany jeszcze nie odleciały, choć wkrótce to nastąpi. Widuję je na polach i łąkach, jak przed odlotem najadają się do syta.
Panele nie zostaną wymienione, bo moje Dzieciska zanim przekonały się o ich nietypowej dekoracji, część z nich pocięły na odpowiednie kawałki.
Krystyno, być może i „moje” bociany opuściły gniazda by podjeść lub naradzić się z innymi przed podróżą 🙂
Aby upiec dobrą domową pizzę nie potrzeba kosztownych szkoleń. Ja jestem samoukiem. Zresztą nie słyszałam o takich kursach w mojej okolicy. 😉 .Ale moja pizza jest całkiem smaczna, a mąż twierdzi, że nawet bardzo. A przecież to dla niego ja piekę. Zauważyłam, że większym powodzeniem cieszy się pizza na grubym spodzie. Zdarzało mi się bywać w dobrych pizzeriach i prawie wszyscy zamawiają te na grubym spodzie. Specjalnie pytałam o to kelnerkę.
Dziś za płotem wśród gąszczy chwastów, a może ziół/ na których mało się znam/ wypatrzyłam sporo kęp szczawiu. Na zupę jest na razie za gorąco, więc udusiłam go i bardzo gorący zamknęłam w dwóch małych słoiczkach. W ten sam sposób/ bez pasteryzacji / przygotowałam w ubiegłym roku pomidory i bardzo dobrze się przechowały.
Wszystko zalezy. Jesli pierogi w Polsce smakuja tak roznie to i do pizzy trzeba sie przygotowac. Nigdzie nie jadlem tak pysznych pierogow w tak wspanialym ciescie jak w tzw Domu Polskim gdzie robia jej Panie Seniorki. Srednia wieku 77 lat a miedzy soba maja pareset lat doswiadczenia. Nikt takiego ciasta nie potrafi zrobic jak one, a ze mnie lubia to mi czasem daja samego ciasta do domu. Drugie miejsce ze wspanialymi pierogami to Zabie Blota. Nigdzie indziej nie jadlem tak pysznych pierogow jak w tych dwoch miejscach. Kazdy ma mniemanie dobre o swoich. Ja zjadlem pierogi nad pierogami tylko u Zaby i w Domu Polskim w Calgary (ze wszystkich miejsc). Z pizza pewnie podobnie ciasto wazniejsze od reszty.
No nie,żebym ja na pierogi musiała jechać,aż do Calgary ?
Te z Żabich Błot już znam.Właściwie każdy pretekst dobry,by jechać
do Calgary.Może zabiorę Haneczkę i Barbarę,bo One też uwielbiają pierogi.
Pyro- śledzie z porami mogą być.
Opcja -Alicja je cebulę,a Osobisty tylko śledzie też możliwa 🙂
Też jutro ruszam na wakacje do Sabaudii.Nasza baza będzie się mieścić
20 km od Annecy.Może po sąsiedzku zajrzymy do Helwetów,ale Nemo
mieszka trochę w innych okolicach pomachamy,więc Jej chyba tylko z daleka.
Synowa się dokumentnie zbuntowała i wcale jej się nie dziwię – od 3 miesięcy jest słomianą wdową, bo Mąż chodzi do pracy i remontuje Mamuśkę. Do domu chodzi spać i zmieniać koszule. Teraz, kiedy widać już światełko w tunelu, i kiedy mogę z jednego stołu zdjąć skorupy, żeby podać jedzenie, zaprosiłam naszą Wandę na niedzielny obiad – jakoś ją usadzę, a zestaw obiadowy zaplanuję sobie taki, jak ona lubi : jakąś chińszczyznę albo coś podobnego.
Danusiu, parę lat temu jeździłam na nartach stosunkowo niedaleko od Annecy, bo w Morzine. Tylko te góry 😀
ja tez, ja tez 🙂 Annecy, ach, jak to juz dawno bylo i jak krotko!
http://picasaweb.google.com/WandaTX/AnnecyTez#slideshow/5504948467584769218
Zara zara… cebulę to ja bardzo chętnie, ale jakąś śledziznę też!
yyc,
jak następną razą będziesz u Krzysztofa, daj cynk, może spotkamy się wszyscy u naszych Młodych, zrobię moje pierogi, bo Młoda lubi (Młody to wiadomo…), a ja z tych teściowych, co dogadzają synowej. Najbardziej lubi „zupę czerwoną” z uszkami – dlatego zawsze oszczędzam grzyby suszonych z Polski, żeby wystarczyło na uszka wigilijne 🙂
Od kiedy jesteśmy same obadwa, pierogi robię raz do roku (czasem z czereśniami latem), ale za to w ilościach przemysłowych – i zamrażam.
Teraz popłaczę.
Poszłam Za Róg w celach. Poza paroma drobiazgami i butelką wina zamierzałam kupić ogórki na kiszenie, tak do doraźnego zjedzenia, przecież my za 2 tygodnie będziemy już w Szwecji. Upał, akurat 4 l. słoik mógłby dojść za parę dni, my wyżeramy takie ledwo-ledwo.
No i są ogórki – 3 razy większe, niż te pożądane przeze mnie małe, zgrabne, a poza tym podwiędłe. Cena – 2.50$ za kg. 😯
Powariowali, czy co?!
Jutro bedę w okolicach targowych, to zajrzę na Targ. Tam się przynajmniej potargować można, nie mówiąc o wyborze towaru od okolicznych farmerów, a w sklepie Za Rogiem – nie ma z kim sie targować. To niech im one zgniją, o! 👿
Słońce, upał, ukrop, sauna.
No to zapraszam do Calgary….na pierogi. Musze sprawdzic bo dawno tam nie bylem jako za nie po drodza a i restauracja raz otwarta a raz nie i nigdy nie wiadomo kiedy. Niestety Seniorki tez sie wykruszaja. Trzeba sprawdzic. Jakby co to na miejscowego steka zaprowadze.
U brata pewnie bede predzej czy pozniej. Poki co planujemy za rok podroz przez Kanade tzn na wschod do Maritimes i caly urlop na to pojdzie.
Alicjo a robisz z miesem bo przyznam, ze takie najbardziej lubie, potem z bialym serem z dziecinstwa pamietam i polane maselkiem z bulka na slodko, pycha. Na swieta chetnie te z grzybami tez ale w roku miesko wole 🙂
Z jagodami na deser pare tez jak mam okazje chetnie ze smietanka a kiedys nawet jedne z truskawkami (mrozone kupione w polskim sklepie, juz nie to samo ale..) posypalem czekolada, polalem likierem (Grand Marinir) i podlpalilem jak znajomi byli i takie flambe na stol. Ladnie i smacznie 🙂
Na ogol nalesnuki tak robie ale akurat pierogom sie trafilo.
Za co dzisiaj? Piątek, trzynastego?
Zdrowie! Zimnym piwem, nazwy nie podaję, żeby nie było skojarzeń tych tam…
Ja za Koszałka – Opałka
Witajcie,
dzisiaj pracownicy jednej z firm ubezpieczeniowych postanowili urozmaicić mi nudny dzień w pracy. Kilka lat temu miałam tam wykupione OC na samochód. Jako że jest mi potrzebne zaświadczenie o bezwypadkowym przebiegu ubezpieczenia, w zeszły week-end usiłowałam się z firmą skontaktować.
Próba telefoniczna – po kilkuminutowym odsłuchiwaniu automatycznej sekretarki oraz naciśnięciu kilku guzików w telefonie, uzyskałam wreszcie informację że konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach… Poszperałam na ich stronie, zajrzałam na zakładkę „kontakt” i stamtąd wysłałam im wiadomość za prośbą o przesłanie takiego oświadczenia.
Minęło kilka dni… a zaświadczenia ani widu ani słychu.
Wczoraj, w godzinach pracy, zadzwonił bardzo miły pan z tej firmy, proponując zakup ubezpieczenia OC. Pozwoliłam sobie zapytać pana co z moją prośbą o przesłanie wyżej wzmiankowanego zaświadczenia. Pan niestety nie wiedział, ale usiłował przełączyć do działu który takimi sprawami się zajmuje. Na usiłowaniu się skończyło gdyż po tamtej stronie nikt nie odbierał, a ja nie mogłam za długo ? wisieć na telefonie ? będąc w pracy. Cóż, czasem tak się zdarza.
Dzisiaj, w godzinach pracy, zadzwoniła do mnie równie miła pani z tej samej firmy proponując, a jakże, OC. Korzystając z okazji, pozwoliłam sobie zadać pani pytanie o zaświadczenie. Pani usiłowała mnie przełączyć do działu zajmującego się wyżej wzmiankowanymi. Jako że szczęśliwie odrobiłam się z pracą, poczekałam z komórką przy uchu jakieś 11 minut, po czym ktoś podniósł i odłożył słuchawkę… 👿
Nie wytrzymałam, tym razem ja zadzwoniłam do nich i poprosiłam o połączenie z w/w. działem, z osobą do której obowiązków służbowych należy odbieranie telefonów od klientów. Zapytałam również do kogo mogę złożyć skargę na w/wym dział. Otóż, pani nie mogła przyjąć mojej skargi. Aby złożyć skargę na dany dział, musiałabym wpierw do tego działu się dodzwonić. 😯 Poprosiłam o podanie bezpośredniego numeru do działu. Odmówiono mi niegodnej tego przywileju 🙁 Za to pani znów spróbowała połączyć mnie z mitycznym działem od zaświadczeń. Tym razem oczekiwanie trwało tylko 6 minut ? rozłączyłam się sama. W końcu teraz ja do nich dzwoniłam.
Znowu zajrzałam na stronę firmową i znalazłam możliwość zamówienia rozmowy na koszt firmy. Zamówiłam, a jakże. Zadzwonili. Tym razem stał się cud ? zaledwie po dwóch minutach oczekiwania, odezwała się pracownica mitycznego działu. Zapytałam o zaświadczenie, a pani mi na to że ona nie widzi takiego e-maila. Z bólem powstrzymałam się by nie zaproponować pani wizyty u okulisty, natomiast nieśmiało zasugerowałam że może mają kłopoty ze stroną internetową… Pani odnotowała moją prośbę. Dokument mam dostać do 14 dni. 😕
Z wrażenia zapomniałam złożyć skargę. Może znów zapodziałoby im się moje zgłoszenie…
Koleżanki w pracy pogratulowały mi ? ani razu nie podniosłam głosu, ani razu nie użyłam słów uznawanych powszechnie za obelżywe. Natomiast na koniec usłyszałam od nich ? jad się sączył z kłów… Cóż, przyznam się ? najbliżsi przyjaciele włącznie z Witkiem nazywają mnie czule Erynią. Na codzień staram się raczej robić za Eumenidę 😉 ale dzisiaj nie było mi to dane…
Tak się składa, że od kilku lat pracuję w obsłudze klienta. W każdej z dotychczasowych firm, gdybym przetrzymała klienta tyle czasu, a następnie odłożyła telefon, byłabym pierwsza na liście do zwolnienia…
Przepraszam za długi wtręt odsobisty, ale musiałam się komuś wyżalić 😥 .
Najgorsze jest to, że mam jeszcze jedną firmę ubezpieczeniową do obdzwonienia…
No jak to-toastów cala fura :
Za zdrowie Jolinka, żeby ta grypa żołądkowa,czy też inne paskudztwo
odpuściło !
Za panele Pyr- skoro pocięte,to niech jednak podłoga się uda !
Za pełną panoramę Pana Lulka i za wszelakie Jego talenty !
Za wspaniałe pizze Krystyny,bez kończenia kursów za ok.1000 EURO !
Za kobyły Żaby,żeby w końcu chciały chcieć !
Za bociany,żeby jeszcze nie odlatywały,bo przecież lato i upały,
chociaż one (te bociany),chyba teraz już po trosze sejmikują !
Z mięsem nie robiłam nigdy, ale może czas spróbować – ja lubię najbardziej z kapustą kiszoną i grzybami (suszone prawdziwki, sporo), lubię ruskie, natomiast te z serem znam bardzo dobrze z domu, bywały często i może dlatego rzadko je robię – ale wiem, jak 🙂
Pierogi z owocami traktuję jako deser, nie jako danie jako takie. Z jagodami uwielbiałam, ale muszą to być jagody takie jak w Polsce, a nie borówka amerykańska, która dla mnie jest taką jagoda „bez jaj”. Tamtą to się przynajmniej człowiek solidnie umazał, a tu nic 🙁
Pasuje na pierogi deserowe znakomicie z tym jej kwaskowatym smakiem – akurat jest na nie sezon, zjadam codziennie mniej więcej kilogram, Jerzor – jak zdąży się podczepić.
Ciasto pierogowe łatwo zrobić, ale jest też metoda na skróty dla tych, co nie mają czasu – w sklepach azjatyckich można kupić gotowe zamrożone ciasto na wontony, rozprasowane i wykrojone – kwadraty lub okrągłe, nie pamiętam ile w opakowaniu (40?) i kosztuje to coś ponad dolara, zależy od sklepu.
Kilka razy skorzystałam, ale nie ma to jak własnej roboty ciasto 😉
Daj znać, kiedy co i jak, a przyszłoroczna podróż chyba będzie prowadziła via Kingston 😉
po wielokrotnych kontaktach z ubezpieczycielami mam wrażenie, że w firmach tych funkcjomuje jednoznacznie zdefiniowany system premiowania pracowników: ci pracujący w dziale zdobywania naiwniaków (pardone moi) klientów tracą zlotówkę z premii z każdą sekundą oczekiwania klienta na odebranie telefomu. Ci którzy pracują w dziale kontaktów z już złapanymi naiwniakami (klientami) zyskują złotówkę za każdą minutę oczekiwanie klenta na kontakt z firmą. W sumie pracodawca wychodzi na swoje a pracownicy wiedzą „za co pracują”. A naiwniacy ? – nie potrafią wybrać do sejmu polityków którzy zmieniliby paranoiczny system opłat OC.
Małgosiu i WandoTX – pozdrowię od Was Sabaudię.
To naprawdę piękne okolice,jedziemy tam już,chyba trzeci raz-
i góry i doliny i jeziora i strumienie z pstrągami (Osobisty zabiera
oczywiście wędki) i zamki i sabaudzka kuchnia- pyszna,chociaż
mało dietetyczna-sery,boczek,ziemniaki …
Qwax,
A ja odnoszę wrażenie że firmy te działają na zasadzie „płać i płacz”. Są miłe i sprawnie działające do momentu zapłaty. A potem to możesz już tylko płakać…
Danuśko, uzupełniam, za pomyślność wyprawy pierogowej do Calgary, chyba żeby yyc prędzej do Warszawy zawitał, trzeba będzie zakasać rękawy, albo udać się po wsparcie w Tobie wiadome miejsce 🙂
U mnie burza z pioriunami, blyskawicami oraz olbrzymimi kroplami deszczu.
Oj przydaloby sie Towarzystwo albowiem wypic jest male co nieco.
Dobrze zmrozone.
Pan Lulek
Ewa,
widzę, że Krajewski popularnym pisarzem wśród Twoich współpracowników 😉
Chamskie traktowanie nie omija żadnego kraju, chociaż nie twierdzę, że jest powszechne. Swego czasu miałam pierepałki z paszportem (specjalna sytuacja, muszę szybko wyjechać). Oczekiwałam, że będę miała kłopoty z odnowieniem polskiego paszportu w konsulacie w Toronto. Ku mojemu zdumieniu – 5 dni z przesyłką kurierem i tak dalej, i jeszcze telefon konsula, że mam się nie martwić, będę miała na czas (lot był już zamówiony).
Kanadyjski paszport… pan w biurze parzportowym, gdy zapytałam po mniej więcej 2 tygodniach, co z moim paszportem, sprawa pilna, co zaznaczałam i tak dalej – odłożył słuchawkę.
Zrobiłam taką wojnę, że przepraszała mnie wierchuszka odpowiedniego ministerstwa. To nie chodziło o paszport z dnia na dzień, mniej więcej 3- 4 tygodnie do mojego odlotu, mieli czas, zresztą zawsze mogą zajść szczególne sytuacje i to idzie zupełnie innym torem, jest na to margines.
*parz… aż parzy 🙂
ewo, najprosciej byloby odwrocic sytuacje. Nie wiem do czego potrzeba zaswiadczenia o niewypadkowosci. Jesli do innego ubezpieczenia to oni powinni sie sami dowiedziec co w dobie komputerow chyba nie bylo by takie trudne. Oczywiscie jesli sie chce a tak jest w co niektorych innych krajach. Ale co kraj to obyczaj. Dawno robilem ubezpieczenie teraz tylko co roku odnawiam ale na pytanie o wypadki w ostatnich 3 latach odpowiedzialem nie mialem i to bylo tyle. Nikt o nic nie pytal. Czy sprawdzaja? Pewnie tak ale sami. Ciekawe, ze w dobie walki o klienta jakos niektorzy nie chca walczyc wiec skad maja tych klientow? Czasem mam wrazenie ze administracja i wogole biurokracja mimo niewatpliwych postepow jeszcze gleboko siedzi w dawnych czasach. Ogolnie w Europie chyba wiecej papierow zaswiadczen etc w roznych sytuacjach potrzeba niz tutaj.
Ostatnio nie mialem poczty (komputerowej) przez dzien. Piorun trzasnal w budynek z serwerami i sie zatkalo. No i wczoraj wiadomosc, ze przepraszaja i odlicza $10 z nastepnego rachunku a place $24.99 na miesiac bezlimitowego internetu wiec 40% ulgi za jeden dzien problemu. Zadzwonili tzn pewnie nagrali przeproszenie ale dzwonili do wszystkich a nie mailem. No i jak od nich odejsc jak sie staraja? A inni kusza niemal codziennie.
Zycze powodzenia w zalatwianiu ewo
ale sie rozpisalem zamiast pracowa…
Barbaro, za wycieczke do Calgary zatem 🙂
Wypije po pracy ale czyms dobrym
Alicjo,
Erynią zostałam jakieś 10 lat temu, kiedy p. Krajewski jeszcze nie myślał o tej książce. Ale to długa historia na inny wieczór. Zupełnie nie wiem dlaczego, każdy kolejny znajomy stwierdza że ta nazwa jak najbardziej do mnie pasuje 😯 . A ja jestem taka spokojna… do czasu 😉 .
YYC,
Ubezpieczenie OC jest obowiązkowe, więc zawsze u kogoś muszę się ubezpieczyć. Firmy zawsze znajdą klientów. Co do komunikacji komputerowej – jasne że byłoby łatwiej gdyby firmy komunikowały się między sobą. Tyle tylko że dla nich byłoby to nieopłacalne. Znacznie wygodniej jest gdy klient / petent musi udowadniać że należą mu się zniżki za bezwypadkową jazdę…
Choć późno już, proponuję za leworęcznych, dzisiaj ich dzień.
Proszę więc w lewą dłoń co kto tam ma pod ręką, pod lewą oczywiście.
Za leworęcznych, za mańkutów, za szmanie, za szmaje!
Za Szwaje przy okazji też. 😉
Niech Wam świat jak najdłużej w lewą wiruje stronę!
Uff…
Czas na miły obowiązek – wznoszę toast za wielbicieli pierogów, tych co remontują, podróżników i Szwaje oczywiście 😉
Toast porto z przyjemnością, ale dlaczego „za Szwaje też”? „Nie wyczuwam” 😯
Antek, dobra duszo! Dzięki za cynk : Młodsza – leworęczna, Synuś – oburęczny, Mamuśka ze skrzywieniem lewicowym.
sofar,
Nisia to nasza blogowa koleżanka, Monika Szwaja 😉
I dlaczego za nią nie wypić, jak chcemy?
Jak by napisał „za Szwaję” to byłoby jasne!
A czy jest dzien praworecznych..? I tych z piwnymi oczami..? Czy jest dzien sredniego wzrostu i czy jest dzien czteropalczastych..? I czy mozna sie napic za tych co pija? Jak pija anonimowi alkoholicy…? Za tych bezwypadkowych zatem 🙂
No dosc, piatek, weekend, deszcz, zimno.
Aaaa, no to za Szwaje!
Żona nie widuje męża przez 3, słownie trzy miesiące, bo dorosła siostra i mamuśka potrzebują robotnika do remontu 🙄 Polska to jednak dziwny kraj. Żonie tytułem rekompensaty obiad 🙄 tak Polska to dziwny kraj 😯 czy ta żona zostanie zgłoszona w poczet świętych? Bo w arcykatolickim kraju nie wypada mówić o toksycznych mamuśkach 😎
Sorry, jeżeli to co piszę, to nie po linii i wedle obowiązujących norm i zasad. Ot, zdziwienie człowieka nieobytego. Wybaczcie.
Sofar – właśnie tak, święte słowa. I niczemu się nie dziw, takie zdziczałe zdziczenie.
Kumo, a ile tych Szwaj mocie?
YYC, wielkie dzięki za bezwypadkowych 😆
Pyro,
ja to mogę przyjąć do tak zwanej wiadomości, ale dziwić się nie przestanę, ot, takie moje, tfu, demokratyczne prawo. Ale oczywiście tubylcy maja własne prawa. A jednak Polska to dziwny kraj 🙄
Cichalu,
Oby więcej! A co mamy sobie żałować 😉
Sofar,
A w jakim kraju żyjesz? Bo odnoszę wrażenie że nie za bardzo się orientujesz z jakich rent / emerytur żyją przeciętni polscy seniorzy, ani ile sobie życzą za usługi budowlańcy. O dostępności „może za pół roku” nie wspomnę. I to jest chore. Ale jak wspomniałeś, Polska to dziwny kraj.
Obrońco ogonków!
Szwaja bez ogonka jest takim moim, bardzo amatorskim rymem do szmaja.
Jest Szwaja przecież przez duże S, sądziłem że wiadomo o kim mowa,
liczyłem na zrozumienie – inteligencję – odbiorców.
Przykro że dla Ciebie nie było jasne.
Nisiu, sory że ja tu o Twoich ogonkach, Ty szczęśliwa, sobie szanty śpiewasz, zimne popijasz, a ja Twoje ogonki obrabiam.
Wybacz proszę, ale sytuacja wymagała!
Może Szwaja też jest szmaja??
To ja mam za siebie? Też jestem mańkut dokumentny 🙂
ewo Twoje. Przy Tobie przezycia mam szanse wieksze wiec i napic sie warto zwlaszcza w kraju gdzie wydaje sie sami kamikadze na drogach 🙂
sofar, a co z zona ktorej maz wyplynal w rejs i wrocil po 32 latach? Gdzie ja zapiszemy? Do cierpliwych?
Ewo,
z szacunkiem, jeszcze raz przepraszam jezeli czegoś nie rozumiem. Czy ta dorosła córka to też seniorka na emeryturze? Czy remont musi być ponad stan, czyli ponad możliwości finansowe obu zainteresowanych nim pań? Ale nade wszystko, czy musi za to ponosić taki koszt żona? Nie, nie rozumiem. W moim ciasnym rozumku widzę żonę jako ofiarę aspiracji ponad stan – finansowy – siostrzyczki i mamuśki. Przepraszam czy tu biją za własne zdanie? Czy praw żon nikt tu nie bierze pod uwagę.
I wreszcie the last but not the least, to przecież Pyra wstawiła ten temat na wokandę. Nikt jej przecież na siłę nie wtyka nosa do jej rodzinnych spraw.
Nikt nie wczuje się w sytuację żony? Polska to dziwny kraj, obrona „tradycji” nie tylko pod pałacem 😯
Sofar, to po co cokolwiek wytykasz???
yyc,
mity, of course!
Polska mitami żyje, skansen pozostanie skansenem.
Polska rodzina: świeta matka i jej ofiarny synek, żony niet, czyli wiadome radio, niech będzie pochwalony … matka jego …
W ramach tradycji ja bym przywrocil dorozki. Postoj dorozek konnych byl niedaleko. Zawsze jakas stala. Kon mial dwa worki jeden pod pyskiem drugi pod ogonem. Paliwo ekologiczne bylo. Potem sie zamienilo na postoj dorozek samochodowych. I swiat zawirowal. A dorozek zal.
Sofar – witaj wśród mitotwórców! To całkiem sympatyczne środowisko.
yyc
dzisiaj zastanawialiśmy się, za kogo by , bo jak wiadomo, picie bez toastu, to zwykłe pijaństwo, natomiast picie z toastem to zacieśnianie więzi międzyludzkich.
W Kalendarzu blogowym nie mamy dzisiaj zaznaczonych żadnych imienin, urodzin, świat, to naprędce się wymyśla, żeby toast był rzetelny. I co kto rzuci – gra i buczy 😉
Sofar,
nie krępuj się i pisz, co Ci w duszy gra. Polska to dziwny kraj od strony politycznej (moim zdaniem), ale ludzie sobie radzą. Na tyle, na ile ich stać. Kulczykowo w Poznaniu to jedna sprawa, a Pyra na cienkiej emeryturze po latach pracy to inna sprawa. Nawet, jak mieszka z córką – nauczycielką oddaną swojej profesji. Ja się nie dziwię, bo znam sporo ludzi z róznych zakątków Polski, różnych zawodów, emerytur, i bywając co roku, widzę, jak im się wiedzie.
Masz prawo do swojego zdania, ale teraz policz, ile lat Polska ma tej demokracji. Na tacy nie podali i nie powiedzieli, jak to się robi, żeby z niczego coś. Jedni stracili, inni zyskali. To nie Ameryka czy Kanada, albo jakiś inny kraj, który od dawna to miał.
YYC – w Poznaniu jest kilka, są i w Krakowie, taksa jak za odrzutowiec.
Małgosiu W.,
dobre pytanie.
Wyglądało na to, że tu jest miejsce do, w miarę, swobodnej dyskusji. Jeżeli wyrażenie swojego zdania = „wytykasz”, to znaczy: nie ten adres.
Bawcie się dobrze i dalej brońcie, niczym krzyża, artchetypicznej Matki Polki, przy której żona nie ma szans.
Tylko nie dziwcie się i nie gorszcie tymi najbardziej tradycyjnymi polskimi kliszami.
Sofar, swoje zdanie można wyrażać nie obrzucając nikogo epitetami 🙁
Alicjo pic zawsze chetnie zwlaszcza za cos, kogos w celu badz bez celu bo jak wypije to wole nie celowac. Za leworekich tez moge ale czy wypada wtedy lewa reka wzniesc kielich?
Dla zdziwionych:
http://www.youtube.com/watch?v=FuxNLtQMeek
Brawo Alicjo! Wyobraźmy sobie Stany 150 lat temu. Ustrój jak człowiek, też musi dorosnąć.
Opowiesci biblijne to Kosidowski?
Sofar,
Pyra pisze tutaj od poczatku blogu, ja też… i jeszcze kilkanaście osób. Jak nas coś tam… to piszemy, jak w gronie znajomych. Nowi wchodzą i albo polubią, albo nie. Nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o miejsce przy stole- stół jest rozciągliwy. Nie gorącuj się, zawsze możemy wytłumaczyć „osochozi” – posuwam się i robię miejsce 🙂
Żona to też człowiek. W polskiej rodzinie, wzorowanej na tej przenajświętszej, najwazniejszy jest sojusz matki i syna, córka tez sie przyda, jako podpora mamuski. Zauważcie, że ojca praktycznie nie ma. A to na Syberii a to w innych wyzszych potrzebach. Żona niczym Penelopa. Żony już dawno powiedziały dość. One tez są ludźmi.
Jeszcze raz: Pyra pisząc o swoich rodzinnych sprawach, daje przyzwolenie na ich omawianie i wyrażanie własnego zdania.
Jestem po stronie żon. W Polsce maja urodzić i wychowac dzieci, obsłużyć, wszechstronnie, męża. Takie ich obowiazki. A gdzie ich prawa?
Z całego serca współczuję synowej Pyry.
Ona wydaje mi się nie miec wyboru. Pyra i jej dorosła córka taki wybór – skala remontu – miały.
No, to kto pierwszy rzuca we mnie kamieniem?
Kosidowski. Nawet mam.
Małgosiu W.,
jakie epitety? Jeżeli z mojej strony były, to przeproszę.
sofar,
bo nie znasz Pyry i jej córek 😉
Przeczytałaś kilka wpisów i wyciagnęłaś daleko idące wnioski. Za szybko!
Mówię to dlatego, że Pyrę znam osobiście od 4 lat, córki też i jak bywam w Polsce, bywam u Pyr po drodze z północy na południe. Wiele blogowiczów zna Pyrę i Młodszą.
Nie dziw się zatem, że rozmawiamy tutaj tak familiarnie, bo się znamy od lat na piśmie i z wieloma osobami w realu.
Kamieniem nikt nie rzuci, ale jakimś smacznym kąskiem – i owszem.
Tak, to Kosidowski. W latach 60-tych przemycane masowo do Sojuza, gdzie zastępowały Biblię.
Tak mnie nagle do glowy weszlo z tymi opowieswciami Alicjo, nie wiem czemu.
Ide zaraz do domu pic…tzn na skypa do zony przemowic i napic sie winka jakiego. Za mity, leworecznych mankutow i praworecznych mankutow tez wypije. I za tych co dnia nie maja a chcieliby. I za glodnych i bezdomnych choc jak ktos powiedzial nakarmic glodnych bezdomnymi i problemu by nie bylo. Tylko wtedy za co pic?
Sofar a jak Ty się w tym połapałeś, tzn o koligacje rodzinne?kto jest,że tak powiem pod czyim pantoflem bo ja naprawdę aż tak się nie zagłębiam w takie sytuacje,każdy żyje i robi po swojemu,Rodzina żyje swoim życiem i sory to ich sprawa co i jak,a nam po co tak się w to zagłębiać?
bez obrazy…
…za tych, co pośrodku. Zwyczajnie.
Sofar,
Z całym szacunkiem ale jak Pyra wspomniała, same panele kosztowały jakieś 2000 zł. I to nie jest wygórowana cena za panele.
Z drugiej strony tyle miesięcznie dostają na rękę moi rodzice. Razem, po podsumowaniu.
Rozumiem, że jako nietoksyczni rodzice powinni raczej wbijać zęby w ścianę albo żyć w rozsypującym się domu. Cóż, widocznie mamy inne poglądy na temat relacji dzieci – rodzice.
A tu poczytaj sobie na temat zmowy cenowej:
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8070882,_Za_murowany_rynek__czyli_zmowy_cenowe_w_budowlance.html
Gdybym była siostrzenicą pana Antoniego M, (np) to bym zaryzykowała teoryjkę, że Sofar jest ciężko skrzywdzoną żoną synusia jakiejś mamuśki. Nie bój się Sofar – moja synowa nie rozwiedzie się, ani mi nie wypowie przyjaźni. Trzydzieści lat już żyjemy w zgodzie nie zaglądając sobie wzajemnie do garnków.
Pyro a dopiero co służbami miałaś do czynienia :),teraz inna bajka 🙂
ciągle „cóś ” nie tak 🙂
Alicjo,
odnoszę się do aktualnych wpisów. I mam wrażenie, że mi się odmawia prawa do wyrażania własnego zdania ponieważ „nie znam Pyry”. Mam też wrażenie, ze obowiązuje tu jakas niepisana reguła w kwestii wypowiadania sie, uzależniona od „znania Pyry”. Oczywiście, „stali blogowicze” maja prawo ustalać reguły, ale proszę o ich jasne wyartykułowanie. Na przykład: punkt 1 – wolno mieć swoje zdanie pod warunkiem, ze nie będzie ono …
Według mnie pisanie na blogu o swoich rodzinnych sprawach jest przyzwoleniem dla ich omawiania. Chyba, ze znowu, patrz punkt 1 …
Wiecie co, ręce opadają. Nie jestem synową. Jestem hetero, więc nie mogę byc synową.
Kiscie się tu w Waszym cudnym polskim sosie. Tylko nie potępiajcie tych od krzyża. Niczym się nie różnicie z Waszą obroną archetypicznej Matki Polki.
Sofar,
przestań. Poczytaj do tyłu, odetchnij, napij się lampke albo lufę – co wolisz, i daj na luz.
Wychodzi na to, że troll. Jeszcze nie doczyta, a już wali na oślep. Prawo do wyrażania własnego zdania jest tu ściśle zastrzeżone, oczywiście. Wszyscy blogowicze o tym wiedzą i bardzo uważają, żeby nie wyjść poza zakreślone kółko.
Zdrowie zdrowego rozsądku!
p.s.
Nie znasz naszego blogu, bo wiedziałbyś, że my tutaj jesteśmy z całego świata. Sosik tak zwany polski, ten nieświeży – to chyba raczej Ty.
Krytyk się znalazł… 🙄
Załóż sobie własny blog, malkontencie całkiem zgorzkniały, zmień dietę na lekkostrawną i będzie cudnie 🙂
Sofar,
Napisałeś: Jestem po stronie żon. W Polsce maja urodzić i wychowac dzieci, obsłużyć, wszechstronnie, męża. Takie ich obowiazki. A gdzie ich prawa?
Dla ścisłości, Pyra również była żoną i nadal jest matką. Ona również urodziła, wychowała dzieci, obsługiwała wszechstronnie męża. Według Ciebie kiedy kobieta powinna tracić ? prawa żon ?, których tak zaciekle bronisz? Po przejściu na emeryturę, po śmierci męża, po ożenku pierwszego dziecka czy po zostaniu babcią? I dlaczego miałaby je utracić?
Jeszcze jedno – Synowa po urodzeniu dzieci również staje się Matką.
Na koniec – w jakim to raju żyjesz, że tak nam ten polski sos wypominasz?
No to niech będzie, że troll, jeżeli poczujesz się z tym lepiej. A może warto wyjść poza „kółko” tego co juz zostało uznane za „oczywiste”? A może nie tylko czytanie „do tyłu” ma swoją wartość? Może otwartość na „inne”, „trolowe” spojrzenie też jest warte zachodu. Z pozoru jestescie bardzo mili, ale nie daj Allach, nie tańczyć tak, jak gracie.
Oczywiście, że zdrowie rozsądku. Rozsądku, który miedzy innymi podpowiada, że nie ma obowiązku bywania tam, gdzie cie nie chcą.
Z wyrazami szacunku.
Pomijając zadziwiającą retorykę Sofara, zauważam od jakiegoś czasu pewną nieprzyjemną nowość wśród gości odwiedzających nasz blog – przez cztery lata przy naszym stole gromadzili się ludzie życzliwi. Nawet kiedy braliśmy się za łby, to z uśmiechem, kpiną, albo (kilka osób temperamentnych) krótkim wybuchem, po którym wszystko wracało do normy. Napaść personalną pamiętam jedną i do dzisiaj żałuję, że do niej doszło. Uczestnicy przychodzili na blog przyciągani tą atmosferą , niektórzy po jakim czasie odchodzili albo zaglądają rzadziej, ale niezmiennie zachowywali się przyjaźnie w stosunku do innych uczestników. I oto w ostatnim półroczu mamy kilkoro gości z zupełnie innym (powiedziałabym publicystycznym ) nastawieniem. Jest miło, jest fajnie, jest kulturalnie – to rozpirzyć, dokopać, zniszczyć. Bo czemu im tak wesoło? Nienormalne przecież. A sio do polskiego piekiełka1 Tylko, że my nie chcemy.
Alicjo,
zapomniałaś o zdrowym rozsądku? Dobrze, dobrze, znam drogę do wyjścia, nie trzeba mnie odprowadzać 😆
O mój zdrowy rozsądej sofar nie martw się. Pomyśl jeszcze raz, co napisałam – włazisz na blog czy zabawić się i dokopać, bo co Ci szkodzi? Masz czas i się pobawisz, ale jaja, ale wkoło jest wesoło?
Co Ci kto tu zrobił? To Ty włazisz i walisz na oślep. Wejdź i przysiądź przy stole, pogadaj, a nie łychą po oczach. Takich obyczajów przy stole raczej nie ma nigdzie na świecie.
Nie lubię trolli. Wejść, zamieszać, jeszcze nas… pod stół. Ale w życiu, żeby podniósł przyłbicę i się przyznać, kto zacz. W oczy by nie powiedział. Bohater!
Jeszcze jedna co obiecuje, ze już jej nie ma…
Cichalu – dobrze, że jesteś. Kilka słów komentarza do tego dziwnego wywiadu J.Rewińskiego (można w Polityce przeczytać) poprosiłabym. Dwa razy spotkałam go w czasach, kiedy pracował w Tey’u i nie robił wtedy wrażenia sensata. Wiem, że ludzie dojrzewają, ale w taki sposób? Dziwne to jakieś…
Coś mnie się wydaje, że to trzeci strzał z tej samej broni.
Aaa, ja dzisiaj dostałam nowe okularki i super leki .Poczytałam więc i mam jeszcze siłę cokolwiek napisać.
I kod jaki fajny – paff
Alicjo,
dlaczego się denerwujesz? Może w to nie uwierzysz, ale nie rozumiem. Jaka łycha po oczach, jak przyłbica? O co Ci chodzi? O to, że „nie po linii”? Nie tak, jak sobie życzycie?
Mówię serio: wywieście regulamin. Wy nie będziecie się czuli atakowani i tacy jak ja nie będą obrywać po uszach „za bezdurno”. Bo ja nie pojmuję tego ataku na mnie. Może to moja bezdenna głupota, ale nie pojmuję. Widać nie należy zabierać głosu „pa duszam”, ale wpasować sie w kontekst. Wasze prawo. Przykro mi. Najwyraźniej nie pojmuję niepisanych praw, które tu rządzą. Na nic moje próby i żartem i serio. Przepraszam tych, którzy czują się urazeni. Nie było to moją intencją.
Nie rozumiem waszego ataku, ale „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”. Nie trzeba było „odkrywać serca”.
Wszystkiego dobrego.
Pyro. Sensatem to on nigdy nie był, choć chciałby. Nie ten format. Przeczytam jak wrócę z kolejnego koncertu. U nas pękła bania z jazzem.. Dzisiaj flecistka (poprzeczna) Andrea Brachfield ze swoim kwartetem. Jutro Jimmy Cobb. Nagrywał z Milesem Davisem „Kind Of Blue”. Jutro dam refleksje a propos JR.
By uspokoić nastroje toastowe i remontowe informuję że dzisiejszego dnia leworęcznych nie wymyśliłem, aż taki kreatywny to ja nie jestem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99dzynarodowy_Dzie%C5%84_Os%C3%B3b_Lewor%C4%99cznych
Mogę jedynie zaproponować aby 13 sierpnia był w Polsce również Dniem Panela Podłogowego.
13 – DPP
14 – dzień Alfreda, Atanazji, Dobrowoi, Dobrowoja, Elżbiety, Euzebiusza, Kaliksta, Machabeusza, Majnarda, Maksymiliana, Marceli, Ursycyna i Dzień Energrtyka
15 – Dzień Cudu
Wiecie, już nie wiem o co się spieracie.
Czy że sofar wyraził swoje zdanie, czy że o Pyrze?
Przypomina dyskusje typu kto prawdziwy polak, kto prawdziwy katolik, co komu przystoi, co komu wolno, kto może bronić, płakać…niech tu przyjdzie biskup a nie jakiś księdzunio….pomnik postawić, nie tablicę, za mała ona, nie tu a tu……
Jak prezes gadacie. Przepraszam, ale tak mi się kojarzy. Kto burzy atmosferę i dobre samopoczucie to WRÓG!
Przestańcie!! Niesmacznie ( by było kulinarnie) traktujecie odmienne i niewygodne poglądy i opinie.
A Ty Alicjo zaraz z propozycją, załóż własny blog!
To dla kogo jest TEN???
Dla starych, zgodnych i po linii??
Co się dziwić, że nowi się nie pojawiają. Co ich czeka gdy głoszą swoje opinie?
Agresja, zamiast kilku prostych słów wyjaśnienia :
synuś to robi dla mnie, dla matki, bo chce, bo czuje obowiązek, bo chce pobyć z siostrą, bo czuje potrzebę pomocy, zobowiązał się, bo nas kocha, bo mnie matkę swoją kocha*
* niech każdy wybierze co chce.
Śpijcie spokojniej.
sofar,
widocznie nie umiesz czytać. Twoja intencją było wyraźnie przywalić Pyrze, nie wiem, dlaczego. Wystawiłeś jej taką piękną ocenę „po duszam”, a nie znasz. Cenzury nie ma, skoro Twoje wpisy się ciągle pojawiają?
Nikt tego nie wykasowuje.
Antek – dobrze wiesz, że nie chodzi o zdanie odrębne, tylko o sposób jego wyrażania, o agresywne zachowanie ad personam.
Eska – jak miło Cię znowu spotkać. I dobrze, że możesz pisać i czytać. Wracasz do nas.
Antek,
też spasuj trochę… poradź to komu innemu, zkładanie własnego blogu. Ja się tu dobrze czuję, a że czuję się jak w domu, to mi dobrze i dobrze mi się rozmawia. Za wyjatkiem, kiedy ktoś włazi ni stąd ni zowąd i powiada, że Pyra to… albo ktoś tam to coś tam i tez nie bardzo. Tobie nie pasował blog – nikt nie zmuszał, prawda? Dlaczego każdy wysuwa roszczenia, jaki ten blog ma być? Miał być, jakim go uczynimy. Każdy dodawał coś od siebie.
Nagle okazało się, że nie pasuje tym, tamtym, jeszcze innym… a sofar się dziwi, bo dla niego ataków na Pyrę też nie ma entuzjazmu 🙄
Każdy może stworzyć swój własny blog. Olać towarzystwo, które „nie czuje” tematów, wytyczyć własne.Co za problem? Żaden!
Ja jestem prosta baba, więc piszę po prostu.
Antku – Czy jest już za póżno na ten leworęczny toast ? Jam ofiara tej choroby. Szmaja. Leftie.
Sofar – Jakiego rodzaju pomoc uważasz za stosowna ? Masz lepsze rowiązanie , dziel się nim, proszę. Szkoda, że generalizujesz i sądzisz wszystkich bez wyjątku.
A co do wycieczek osobistych…proponuję tygodniowe od nich wakacje. Wierzę w nas 🙂
ja tam..
Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie,
Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów:
Posągi moich marzeń strącam z piedestałów
I zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie…
A wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem,
Jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę,
Widząc trud swój daremnym, marmury rozbite
Depce, plącząc krzyk bólu z śmiechem i przekleństwem.
I jedna mi już tylko wiara pozostała:
Że konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym ?
I jedno mi już tylko zostało pragnienie
Nirwany, w której istność pogrąża się cała
W bezwładności, w omdleniu sennym, tajemniczym
I nie czując przechodzi z wolna w nieistnienie.
Ale…
http://www.youtube.com/watch?v=4Kgk245Qa4E
No nie, Alicja sonetowa?
Pyro,
ja za czasów ogólniaka zajadałam takie na pierwsze śniadanie 🙂
Do tych pór pozostała mi miłość do polskiej poezji.
Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem
Milion gwiazd cichych się świeci,
A każda innym jaśnieje sposobem,
A wszystko stoi – i leci…
I ziemia stoi – i wieków otchłanie,
I wszyscy żywi w tej chwili,
Z których i jednej kostki nie zostanie,
Choć będą ludzie, jak byli…
Jak się nie nudzić na scenie tak małej,
Tak niemistrzowsko zrobionej,
Gdzie wszystkie wszystkich Ideały grały,
A teatr życiem płacony –
Doprawdy nie wiem, jak tu chwilę dobić,
Nudy mię biorą najszczersze;
Co by tu na to, proszę Pani, zrobić,
Czy pisać prozę, czy wiersze? –
Czy nic nie pisać… tylko w słońca blasku
Siąść czytać romans ciekawy:
Co pisał Potop na ziarneczkach piasku,
Pewno dla ludzkiej zabawy (!)-
Lub jeszcze lepiej – znam dzielniejszy sposób
Przeciw tej nudzie przeklętej:
Zapomnieć ludzi, a bywać u osób,
– Krawat mieć ślicznie zapięty!
Norwidem w Tetmajera.
eska… 🙂
Idę spać. Może już zasnę, bo mi jakoś nie do snu było, ale już dobrze.Dobranoc
Wszyscy bez wyjątku jesteśmy tu gośćmi pana Adamczewskiego.
Jeśli się mylę, proszę mnie wyprowadzić z błędu.
Oczywiście Placku, Gospodarz prowadzi dom otwarty i czasami ktoś na ,butach jakieś bakcyle wniesie, a że toasty tu się spełnia to i smouzdrowienie
szybko następuje
Coż tobie imię moje powie
umrzej, jak cichy poszum fali,
co plusnie w brzeg i zniknie w dali,
jak noca głuchy dzłięk w dąbrowie.
(…)
Lecz gdy Ci bedzie smutno wspomnij,
wymów je szeptem, jak niczyje.
I pomyśl – ktos pamieta o mnie.
Jest w swiecie serce, w którym żyję.
Ło… poprawcie błędy te tam 😉
Placek,
jesteś w „mylnym błędzie”, czyli chyba się mylisz 😉
O, też tam będzie j ktoś Cię za rączkę i wyprowadzał z pustynii błędowskiej… Ci po tamtej stronie Wielkiej Kałuży poszli już spać, u mnie wołają mnie do prezydium 🙄
Ratunku!!!
Idę na kanapkę z Wiśniewskim. A co! I lampką wina.
za zgubione litery przepraszam – moja klawiatura ledwie łazi w tym ukropie, a ja nie mam siły w nią walić.
W takim razie wnoszę toast za życzliwość, uprzejmość i tolerancję, zwłaszcza wtedy gdy się nam w żyłach krew gotuję. Jeśli zachowam się niestosownie, proszę mi zwrócić uwagę, jeśli wyrażę niepopularną opinię, proszę mnie wyprowadzać z błędu, bez osądzania mnie od czci i wiary 🙂
Alicjo – Bardzo chętnie porozmawiałbym z Tobą na wszystkie poruszone przez Ciebie tematy, ale nie proponuj mi stworzenia własnego blogu, zanudziłbym się tam na śmierć. Z Ciebie taka prosta baba jak ze mnie Tetmajer 🙂
Dobranoc Pyro – skaranie boskie z taką ekipą remontową, powinni już dawno skończyć. Twoja to wina, karmisz ich jak hrabiczów i hrabianki. Niech sę synowa rzuci na tę podłogę i dopasuje wzór – równouprawnienie zobowiązuje. Tobie nie muszę tłumaczyć, kiedy żartuję, a kiedy płaczę.
Dobra rodzina to skarb, jesteście bogaci.
Antku – Dziękuje za mańkutowy toast. Jeśli kogoś urazi słowo mańkut, zacznę krzyczeć i pobiegnę do puszczy. Nie….do Włoch 🙂
Nie wyobrażacie sobie Państwo jak bardzo mam ochotę coś kopnąć, ale po co mi dziura w ścianie i złamana stopa ?
Następną osobę która znajdzie sposób na połączenie wykładziny podłogowej ze Sprawą Polską uprzedzam, że przestanę panować nad sobą i odpowiem, wierszem i prozą.
Piątek, 13-go, Placek wysiadł na przystanku….wszystkie nazwy przystanków zajęte, czuję się lekko zagubiony 🙂
Dobrze, ze śpią, dlatego mogę do siebie poszeptać.
Wypoczywaj, Wiśniewska. Może noc będzie mniej duszna, może te ogórki ze złota potanieją, może spóżniona gwiazda spadnie.
O, nie ma lekko, Placku! Nie śpim!
Ja z Wiśniewskim do łóżka, ogórki mnie tyle obchodzą co nico, miały być dzisiaj albo nie, bo czas goni. Nie było, to po nich, bo na targ nie jadę – przed chwilą zadzwonił Kpt.Marek i powiada, że jutro szykują się dobre warunki żeglarskie i czy byśmy czasem nie mieli czasu.
PYTANIE! 🙄
Jasne, że lecimy żeglować 🙂 Sprawozdam, oczywiście. W życiowej podróży spotyka się bardzo ciekawych ludzi. Żeglarze są podejrzani – co życiorys, to ciekawszy 😯
Ale tak mam, zadaję się z podejrzanym elementem. I dobrze na tym wychodzę 😉
…a czas goni… a czas goni…
http://www.youtube.com/watch?v=-8zglCbLG1U
(wiem, powtarzam sie…)
Zeby, zebami a spac sie nie chce. Ani czytac bo litery takie maluskie. Wiekszosc sasiadów, znajomych i przyjaciól na urlopach albo po takowych remontuje kase a u mnie szaleje ogródek przechodzac w stan wczesnojesienny
Pan Lulek
A tu jeszcze dla sofar…
to hymn tego blogu, … i zapraszamy wsystkich, zawsze. Od zawsze.
http://www.youtube.com/watch?v=1gjVzT9x-JU&feature=related
Alicjo,
ja wiem ze to nie jest m-ce (serdecznie Gospodarza przepraszam za prywate)
ale czy moglabym Cie prosic o kontakt (wloczki, swerty, etc., jade do Polski za 3 tygodnie i mam pytanie – prosze – yota282000@yahoo.com
Bede wdzieczna,
Przepraszam wszystkich innych za wtracenie.
Sofar – „tokszyczna mamuśka” to epitet. Teraz wiesz, przeproś. Przy okazji przeproś miliard ludzi którzy, jeśli mają na to ochotę, powinni mieć prawo wierzyć w świete drzewo , w końcu jesteś obrońcą praw. Przeproś kobiety innych wyznań i narodowości dla których Twoje przekonanie, ze ich prawa sa gwałcone tylko w Polsce byłyby szokującą nowiną. Przeproś Pyrę za wyssane z palca założenia, a jeśli to ja się mylę i Pyra uwielbia i słucha Radia Maryja, nie przepraszaj, a ja to uczynię.
Wtrącasz angielskie zwroty, pewnie wiesz, że konstytucyjne prawo do wolności w jego róznych formach przewiduje wolność do czynienia tego, co Ty możesz uważać za ciemnogród. Broń mnie Boże przed bojownikami o prawa kosztem innych praw.
Co do praw kobiet, zgadzam się z Tobą w 100-tu procentach, ale pod tym samym warunkiem – nie czyimś kosztem.
Dziwiło Cię też użycie słówa „troll”. Sprawdż jego znaczenie, a jeśli pasuje do wego zachowania, sam zdecyduj czy nim jesteś. Podpowiem Ci tylko, że atak o który posądzałeś innych był odpowiedzią na Twoją prowokację, klasyczny troll (wpis) trolla i ci bardziej emocjonalni i ufni nie zawiodą i wybuchną. Przeproś Alicję za jej wybuch.
Kobiety mają prawo do przeprosin 🙂
Co do wiecznie nieobecnego ojca, to że go nie widzisz lub w jego istnienie nie wierzysz, nie znaczy iż jest nieobecny.
Pozorny paradoks – potrafię sobie wyobrazić nowoczesną i wspaniałą Polskę pod rządami Pyry i moimi, z krzyżami, gwiazdami i poziomkami, a z Tobą i Prawami już trochę mniej.
„artchetypiczna” – wyjaśnij, ciekawość, nie złośliwość.
Polska to lody pistacjowe, prawo kobiet do pieknych kapeluszy (lub doktoratu ), przystojni i uczynni policjanci i słowiki, ale dopiero po 8-mej rano. Memento mori.
Zmieniłem zdanie – Poświęcę się i sam stanę u steru. Emerytura Pyry wyniesie 123,000 funtów szterlingów miesięcznie i deputat śledziowy. Niech się męczy 🙂
Mam ogromną ochotę na pizzę w kształcie Marylin Monroe.
Nie moja broszka,
ale po co sie stroic w inne piorka azby, Placku,…..chyba masz juz na tym forum niezly dorobek….
—
Alicjo, bede czekac…
Placku, Alka Selzer i lulu…
Prosze,
kodem Morsa lub …po rurze (?)- prosze – przekazcie Alicji – prosze ja o rade.
Dzieki.
I znow nie bede miala swetra swoich marzen…
Zupelnie prywatnie, mam jaka(s) tam zdolnosc do prowokowania absolutnie innego myslenia od tego co bylo moim, w moim przekonaniu, jasnym przeslaniem.
I teraz Alicja mi nie odpisze, przez wasze glupotki..
A ja chce swetr, cardigan – a on Artystka, ot co…
Alicjo, prosze..
…odpisze, odpisze…
Oderwała się od Wiśniewskiego po pierwszej w nocy i odpisała 😉
dzień dobry .. 🙂
Krystyno chyba taka mała grypka .. ale już lepiej .. 🙂
jutro sklepy zamknięte .. jak zakupy to tylko dzisiaj …
Jolinek,
te małe, zwłaszcza w środku upalnego lata, są bardzo nieprzyjemne grypy czy jak to zwać. Sama dopiero co tu płakałam na ten temat. Weź aspiryny ze dwie i wspomaganie imbirowo-cytrynowo-miodowe 🙂
Alicjo aspiryny nie mogę bo mi źle na żołądek działa .. coca cola zadziałała na brzuszek .. tylko słaba trochę jestem… ale damy radę …
…z osłonką, Jolinku, te aspiryny czy inne tam tylenole. Jasne, że dasz radę, nie takie kłopoty się przerabiało 🙂
U mnie środek nocy i jak mam z rana być w żeglarskiej formie, niech ja lepiej udam się do koi i pośpię.
Dzień dobry Wam, dobranoc mnie 🙂
damy radę Alicjo ale depresyjnie działa na mnie choroba w środku lata ale to chyba babskie fanaberie są .. się nie dam ..
Jolinku – Wracaj szybko do zdrowia 🙂
Alicjo – Dobrze, że jesteś, myślałem, że to znowu przeze mnie.
Yoto – trudno uznać wypociny za dorobek, ale zupełnie nie rozumiem co to znaczy stroić się w inne piórka. To wszystko co mam 🙂
Cichalu – Nie. Jestem dorosły.
Dobranoc – Dzień dobry.
Placku wracam… ale opłotkami .. 🙂
antek tęskniłam za Tobą .. 🙂 …
Przepraszam za „toksyczną mamuśkę”. Nie było moją intencją nazywanie tak kogokolwiek a jedynie wyrażenie swojej opinii na temat pewnych zjawisk społecznych. Nie było też moją intencją prowokowanie. Jeżeli tak to zostało odebrane, to znaczy, że nadaję na zupełnie innych falach i nie nadaję się współbiesiadnika przy tym stole. Nie interesują mnie awantury, sensacje. Dlatego tak późno dotarła do mnie informacja o dzieciach ambasadora RP w Kanadzie.
Jeszcze raz przepraszam wszystkich tych, którzy poczuli się urażeni, zniesmaczeni , etc.
Życzę Wam z całego serca wszystkiego najlepszego. Blogosfera jest duża i pojemna. Każdy może w niej znaleźć miejsce, niekoniecznie zakładając własny blog.
Przepraszam Cichalu, że jeszcze raz tu piszę. Wezwanie do przeprosin jednak zobowiązuje. Ze swojej strony nie widzą juz więcej mozliwości dalszego kajania się.
Z wyrazami szacumku.
Na dworze sauna – pochmurno, gorąco, wieje gorący wiatr. Poszłam z psem kupić chleb i majeranek, który się skończył w słoiku, zrobiłam w sumie jakieś 200 m i wróciłam mokra.
Rodzinę dzisiaj karmię wątróbkami z cebulą i jabłkiem.
Sofar – Bardzo Cii dziękuję, honor w narodzie nie ginie 🙂
Miałeś racje – tyle smutku i cierpienia na świecie – miodem przyjemniej kogoś przekonać o swych pasjach. Uśmiechnij się bo mnie już usta bolą.
Nie kajaj sie już tylko powiedz co Cię rano na nogi stawia, kawa czy herbata ? Pozdrowienia dla Twych bliskich.
pizza to wynalazek niemiecki;
oczywiscie nie jest zly, ale w kuchni wloskiej upowszechnil sie nie tak dawno;
no coz, nawet legendarny wloski makaron przywiozl ponoc
marko polo z chin(sic)
p.s.
zakisilem ogorki i sie modle,
bo w ostatnim roku sie nie udaly…
moze by kto wynalazl jakis tani sposob na sprawdzanie zawartosci azotu,
bardzo prosze!!!
A dlaczego Jotka się nie odzywa?
wracaj…
Marzeno – Jotka zapowiadała, że 3 tygodnie będzie bezinternetowa. Urlopują Danuśka i Apaw, Dorotol miota się między Berlinem, a Warszawą, a Nisia przepadła nam w czarnej dziurze. Wczoraj wróciłq na blog EskA, JESZCZE CZEKAMY NA sTARĄ żABĘ.
byku, troche ciszej, a tu pomoc naukowaa
Dzień dobry Szampaństwu przy sobocie 🙂
Byku,
z moich nieudanych doświadczeń z ogórkami i ich zakiszaniem – musi być sól kamienna, nie ta zwyczajna, jodowana. Jestem pewna, że to było to, bo od czasu, kiedy zastosowałam kamienną (znalazłam ją w tutejszych sklepach wreszcie!), ogórki trzymają się mocno 😎
A przepisy znajdziesz dzień czy dwa do tyłu, klepaliśmy o tym.
Jeżeli pizza jest wynalazkiem niemieckim, bardzo dziękuję Italiańcom, że ją wzięli do siebie i przerobili. Najgorszą pizzę jadłam w Kronach (Frankonia) i już więcej na pizzę w Niemczech nie namówi nas nikt, Jerzor podpisuje się wszystkimi czterema łapami, nawet tymi wyimaginowanymi.
Pamiętam pierwszą pizzerię we Wrocławiu – mieli przeróżne, ciasto takie, siakie, smaki też, przyprawione na różne sposoby. Ja lubię pizzę na średnim spodzie – cienki, wypieczony do imentu spód mi nie bardzo podchodzi.
A ja dzisiaj na żagle 🙂
Wiatr jest już od świtu i się wzmaga, warunki znakomite chyba będą, zwłaszcza w godzinach, kiedy wypłyniemy.
Cichalu,
Kpt.Marek już przeczytał książki Jerzego, powiada, że z wielkim zainteresowaniem i nie mógł się od nich oderwać, dopóki nie doczytał do końca. Mnie się wydaje, że to nie tylko pokrewne żeglarskie dusze, ale i fakt, że obaj są ścisłowcami i mają podobny sposób myślenia i wyrażania się. Krótko, zwięźle.
Yota282000, zajrzyj do poczty, bo napisałam! I w zależności od złożoności odpiszę przed rejsem, albo po, wracamy moim wieczorem. Się ucieszyłam, że ktoś prosi mnie o ekspertyzę 😉
p.s. Z tym „krótko i zwięźle” to ja mam naprzeciwko 🙄
Mam już panele w dużym pokoju; jeszcze listwy, progi, malarskie wyprawki, drzwi, okno i już koniec będzie wreszcie. Przy tej okazji po raz n-ty ocenialiśmy jakość budownictwa wielkopłytowego. O dziwo – ta podłoga była niemal idealnie pozioma, natomiast ani jedna ściana idealnie pionu i kątów „nie trzyma”. Północna (czyli działowa między dużym, a moim,) jest wklęsła pośrodku; równoległa do niej, jest pochylona w stronę okna (różnica ca 7 cm na odległości 5 m) ściana wejściowa z lekka romboidalna, okienna pochylona na zewnątrz. W tej sytuacji docinanie klepek to był osobny dział rozrywki. Ale jest i nawet nieźle wygląda.
To juz druga czesc dnia. Odprochowalem, zgodnie z regulaminem. Ziab jakis bo zaleiedwie 23 Celsjusze w cieniu. Na szczescie bezwietrznie. Ot tak zwyczajnie jak to na Pannoni w koncu lata.
Do wieczora jednak daleko a pozdrowienia calemu P.T. jestestwu organicznemu.
Pan Lulek
Panie Lulku,
u mnie wiatr 🙂
Oraz celsjusze. Jedno i drugie mnie cieszy, a potem sprawozdam.
Gdzie zimno to zimno. U mnie w cieniu 35! W mieście to koszmar.
Ponieważ jestem zaraza, to jeszcze jedno powiem (co powiem, to powiem, ale powiem).
Niepisany zwyczaj taki, podstawowe zasady kultury, że jak ktoś nowy wchodzi na blog, to mówi dzień dobry, i opowiada, poda przepis, zapyta o to i owo.
W przeprosiny sofara nie wierzę.
Wlazł(a) jak do obory i od razu zlustrował(a) Pyrę, zamiast zagadać zwyczajnie, jak to przy stole.
To jest typowy blogowy troll. Wejść, zamieszać i patrzeć, co z tego wyniknie, kto odpowie, i ile czasu będzie można podgrzewać atmosferę. Trolla to bawi. Dałam się wciagnąć w zabawę trolla, ale nigdy więcej. Wszystkim radzę to samo, bo troll jak nie ma odpowiedzi, to umiera, idzie mieszać gdzie indziej.
Święta racja Alicjo, z reguły zaciskam zęby i się nie odzywam, bo nie znoszę pyskówek, wczoraj nie wytrzymałam.
🙂
Lecę wykorzystywać wiatry 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=-X1IRQ4zYkE
O, jeszcze nie lecę, bo muszę poczekać na… sie powstrzymam od komentarzy, podobno kobiety są zawsze nie na czas 🙄
No to słucham stosownej piosenki 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=u1v60FITAfY&feature=related
Nie ukrywam, że ta wersja bardziej mi się podoba. Na własne uszy słyszałam dwie – każda wspaniała. Nie ma to jak koncert…
No i czekam… to i słucham…
http://www.youtube.com/watch?v=NjIN_YnCnOg&feature=related
Wtam o świcie
Alicjo. Nie zapomnijcie założyć z jednego refa! Pozdrowienia dla załogi i Marka!
Pyro. A propos pana JR. Początkowo chodziło o to o co chodzi od czasu wynalezienie przez Fenicjan pieniędzy. Właśnie o nie. Potem (okres warszawski) popularność, zaszczyty, kobity…
To się z czasem wypaliło i skompilowało ze zmianą ustrojową. Popadł w nicość zawodową i spanikował. Zaczął się szamotać a to nigdy się dobrze nie kończy. Niektórzy recenzując takie sytuacje odwołują się do
cd
Niektórzy recenzując takie sytuacje odwołują się do transcedencji: „Kiedy Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera”
…razem z poczuciem humoru 🙁
Cichal – dziękuję i chociaż nie chcę odbierać kabareciarzom ani praw obywatelskich, ani rozumu, ani zdolności honorowych, to jednak pozostaje dla mnie tajemnicą dlaczego tak stosunkowo wielu spośród nich zabiera się za politykę. Czy wieloletnie obśmiewanie polityki traktują jak przygotowanie zawodowe?
Haneczko! Bingo! Niskie poczucie humoru oznacza rozum nie za wysokich lotów. To zawsze idzie w parze!
Pyro. Sądzę, że istota tego leży w zasmakowaniu poczucia władzy nad widownią (czyt. tłumem) Jest to jak narkotyk i niektórzy chcą ten stan upojny przedłużyć i wzmocnić…
Witajcie,
Tak na zakończenie wczorajszej „przygody” z firmą ubezpieczeniową – właśnie przesłano mi zaświadczenie na maila . Wystarczył jeden dzień a nie 14 😉
ewo hura … 🙂
musiałam dzisiaj pójść do kotka córki bo sąsiedzi pojechali za miasto … okrutnie ciepło i chyba burza będzie ..
na nic nie mam apetytu .. zamiast się cieszyć latem to ja marudzę ..
podobno mieli nagrać „Moda na sukces” odc.7564: „Ridge i Brook jadą do Europy zobaczyć krzyż” .. a tu po sprawie chyba ..
Jolinku,
Chyba zacznę oglądać „Modę na sukces” 😆
@alicja: dziekuje za rade,
niestety nie w soli problem lezy,
bo tez,tak jak moja prababcia, stosuje kamienna;
ktos mi powiedzial, ze jak ogorki sa zbyt silnie nawozone to robia sie kapcie albo gnija – oczywiscie jod w zbyt wysokich dawkach tez nie jest
najlepszy;
serbo-luzyczanie w rozlewisku szprewy biora zwykla sol warzona…
mysle, ze zalezec to moze tez od pogody…
n.p. burze.
@rysiek:
bog zaplac!
U mnie taka dobra sól (nie jodowana) której używam do kiszenia nazywa się „Koszerna”. Szalom!
alejchem szalom,
@cichal
jutro na grzyby,
pozagladac pod drzewa i skoczyc do jeziora;
potem piknik na brzegu:
zrobilem salatke z makreli z kaparkami i(he,he) matjesy w oliwie ze szczypiorkiem, piers kurczecia w galarecie malaga, ser orzechowy,
melon.
pare fajnych wierszy napisal ten szymonowicz(wojciech?)…
hm…
blogosfera to troche jak stadion sportowy:
od czasu do czasu musi kto z widowni, na golasa, wybiec na boisko…
to calkiem niezly zestaw na piknik nad brzegiem jeziora. pewnie sie wybyczysz jutro 😆
po tygodniu straszenia poteznymi wiatrami wyglada na to, ze od jutra zaczyna sie wspanialy tydzien nad sadzawka. zadna sila mnie tu nie zatrzyma. udaje sie bladym switem wraz z majtasami na zmiane 😆 na wyspe
zdaje sie ze po jutro 😆 naklepalem wybyczysz
Pyro,
myślałam o Twoich panelach . Przecież panele są eksponowane w sklepie w formie kawałka podłogi, więc widać, jak to będzie wyglądało. Skoro syn i córka je kupili, to znaczy, że panele podobały się im. Po drugie przyjrzałam się dokładnie swojej podłodze , która bardzo mi się podoba i stwierdziłam, że słoje wcale do siebie nie pasują, bo też i nie mogą pasować, a całość wygląda bardzo dobrze.
Sama też piszesz, że ułożona podłoga wygląda nieźle, więc te obawy były trochę na wyrost. Zobaczysz, że po wykończeniu będzie jeszcze ładniej.
Jolinku,
czy kotek po swojej niemiłej przygodzie doszedł już do siebie i czy jest ostrożniejszy ?
Jolinku, a może po prostu wylegnij? Herbata z tymi tam i dużo spania. Sama nie bardzo umiem, jak przychodzi co do czego, ale podobno to czyni cuda 🙂
Konczy sie dzien. Jaki?, przecietny. Lepiej jak jutro, gorzej jak wczoraj.
A muzyczka gra. Do ucha. Zamiast gaci, mokna kwieci.
Pieknej mojej nocy zycze. P.T.
Pan Lulek
Krystyno – masz rację;wcale nie jest źle. Młodsza właśnie nakleja pasy ochronne na elementy ścian (chroni kolor przed innym kolorem) Jutro Synowa będzie u nas cały dzień, bo po co ma siedzieć sama. Synuś jutro pracuje w firmie. Dramatycznie brakuje mi czasu, zgubiłam gdzieś 4-5 dni, Proust nie odnalazł i ja też nie. Po jutrzejszym święcie mój deficyt czasowy wzrośnie jeszcze. Nasz pospiech ma swoją cenę – Młodsza właśnie zbiła kryształową szampankę; zostało 5. W chłodziarce, na dolnej półce gromadzi mi się woda, a nie ma prawa. Lodówka chłodzi normalnie, ale coś jest nie tak. Czy ktoś z Was zna się na tym? Nie będę szczęśliwa, jeżeli będę musiała wzywać specjalistę.
Pyro – Wspomniałaś, że jest duszno i parno, trudno postawić diagnożę na odległość. Przyczyną podobnych objawów w mej lodówce był brak drenażu wody – dziurka odpływowa znajdująca się między zamrażalnikiem a komorą glówną była zablokowana lodem. Musiałem wyłaczyć lodówkę na cztery godziny, usunąć lód i po kłopocie. Sprawdż zamrażalnik, może komuś wylała się woda, a może ktoś przypadkowo zmienił nastawienie „odwilżacza” i lodówka się poci 🙂
Wybacz prymitywny opis eksperymentu – o lodówkach myślę po angielsku. Powodzenia.
Dzień dobry!
Nazywam się antek, klepię z Warszawy, dzisiaj było upalnie, wypiłem dwa piwa, jedno czeskie drugie z Łomży, teraz piję mojito i podzielę się z Państwem pomysłem na sprawdzanie zawartości azotu w ogórkach.
Kupujemy więc ogórki i w foliowej torbie przynosimy je do domu. Zamykamy szczelnie okno kuchenne, dla pewności szpary mozna okleić plastrem, oklejamy również folią kratkę wentylacyjną, zamykamy od środka kuchenne drzwi, oklejamy szpary.
Na kuchennym stole rozkładamy zakupione ogórki. Dla przyspieszenia procesu badawczego kilka nakrawamy, albo nawet sporządzamy z nich mizerię. Teraz wszystko zależy od naszej cierpliwości, ta legendarna cierpliwość badacza, ileż się namęczył Edison z żarówką !! , można czytać, haftować, blogować, czytać, przespać się nawet w kuchni, chodzi o to by dać azotowi czas na uwolnienie się z ogórków. Po upływie doby kontrolujemy zawartość azotu w kuchennym powietrzu. Jak wiadomo ze szkoły, w otaczającym nas powietrzu azot stanowi dominującą część i jest go podobno ( nie mierzyłem, wierzę) 78 procent, jeśli więc wynik naszego pomiaru przekracza tą wartość, to wiadomo że ogórki są przeazotowane, jeśli nie przekracza jest nadzieja że są dobre do kwaszenia.
W tym miejscu mam pytanie do Państwa: ma ktoś pomysł na domowy pomiar zawartości azotu w powietrzu??
Dobrze wlazłem? Mam nadzieję że nie do obory.
Wszystko przecież ściśle z przepisem Alicji z 15:19, ach! ona to ma temperament!!
Ta instrukcja to bardzo cenna inicjatywa, szalenie ograniczy wizyty trolli,
pozostałych ośmieli, tchnie w nich odwagę i ułatwi pierwszy z nami kontakt.
Piszcie więc, chwalcie, popierajcie, rozwiewajcie, nie bójcie!! tylko pamiętajcie: bez niewłaściwych pytań.
Byku! wiem że nie pomogłem, ale dzięki za inspirację!
lacku – dzięki, sprawdzimy.
Antek – genialne; prawie jak ustalanie ilości cukru w cukrze
Dostęp do zatkanej rurki drenażowej (pod panelem zamrażalnika. Lód można pogonić suszarką do włosów a jeśli coś nadal blokuje przepływ wody, przedmuchać.
W każdej naprawie odrobina szampana w kryształowej oprawie jest niezastąpiona.
Do mojej lodówki był dołączony specjalny przepychacz do odpływu i czasem się przydaje 😯
Antku – Azot to nasz przyjaciel, dwutlenek azotu to nasz wróg. Jeśli w kuchni powietrze przypomina smog, tlenek azotu wszedł w konszachty z ozonem.
Jego obecność wykryjesz wciagając powietrze nozdrzami. NO2 śmierdzi, jest beżowo-paskudny. Jeśli nadal pragniesz szczególowej informacji, czekając na reakcję ogórków zbuduj sobie to proste urządzenie. Chemiluminescencja pod każdą strzechą. Czuwaj 🙂
Porady własne :
Nie wierzyć każdemu bliżniemu. Nie każdy jest bliżnim.
Nie reagować na 89 % tematów, a przed tematem GMO salwować się ucieczką.
Nie załamywać sie po nieskorzystaniu z własnych rad.
Jedno jabłko dziennie, minimum.
Anteczku, mam pytanie. Które czeskie?
Zbyt dawno nie pozdrawiałam Antkowej, z uszanowaniem nadrabiam 🙂
Placku, dzięki, noc zarwę ale zbuduję!
Tak patrząc na szybko, nie jest to skomplikowane, dobrze że tak schematycznie, można popracować wyobraźnią.
Te walce to najłatwiej z opakowań po dezodorantach…..reszta też się w domu znajdzie…suszarka, wyświetlacz, sitka, tylko z czego tą elektronikę wyciągnąć? co popsuć ??
Dość teoretyzowania, do dzieła!!
Haneczko, takie :
http://www.superstock.com/stock-photos-images/1848-81511
Antkowa odwzajemnia!! 🙂
Antku – Podziwiam entuzjazm i zdrowy rozsądek. Pamietaj, że efektem będzie reakcja świetlna – szybka okopcona świecą – BHP.
Nawóz: 15-30-15 (ale nawet lepiej jest kochać ogórki naturalnie)
Tak na szybko to szybki nie znajdę.
Ale mam lusterko, zeskrobię to srebrne, okopcę…..!!
Już proszę mi nie przeszkadzać, pracuję!
Nie znam, ale chętnie poznam 🙂
Wróciliśmy!
Cichal z Ewą i Nowy – zazdraszczajcie!!! Było fantastycznie, pruliśmy fale z szybkością 7 węzłów i w porywach więcej!!!
Wypiliśmy szampana za Wasze zdrowie, w drodze powrotnej, wiecie skąd. Fotosprawozdawczość wkrótce.
Kpt.Marek zazwyczaj pływa sam – i to codziennie! Kiedy tylko mamy czas i nam się chce – jesteśmy zaproszeni. Kpt.Marek powiedział, że Jerzor jest najlepszym materiałem na prawdziwego żeglarza, jakiegokolwiek miał na pokładzie. No… w końcu przeszedł trening u Kpt. Cichala 🙂
Do moich obowiązków należało jak zwykle otworzyć szampana i rozlać 🙄
Twarz mnie pali – wiatr i słońce! PIĘĘĘĘĘKNIE było!
Foto za chwilę.
Na siedzaco przespalem kawalek burzy z piorunami. Teraz dopije i aby do ranca.
Uklony w charakterze nocnego marka. To nie blad bo przeciez o markowanie chodzi.
Pan Lulek
Kpt.Marek
http://alicja.homelinux.com/news/img_3813.jpg
Widać przechył? Szuraliśmy prawą burtą po wodzie!
Przepiękne okoliczności żeglowania!
http://alicja.homelinux.com/news/img_3755.jpg
I am sailing… I am sailing… (Rod Steward).
http://alicja.homelinux.com/news/img_3769.jpg
Żivot je cudo…
http://alicja.homelinux.com/news/img_3778.jpg
…przeglądając zdjęcia MUSIAŁAM się podzielić, jak to ja. Jutro więcej, wszystkie zmniejszyłam i zrobię galeryjkę, plus opowieści kilka Kpt.Marka.
Ale nie zrobie tego tak dobrze, jak Kpt.Marek opowiada.
Bardzo ciekawy człowiek! Z Jerzym Tarasiewiczem kojarzy mi się coraz bardziej, oj, gdyby sie znali, to by ho-ho!
Idę pod prysznic i do wyrka, oto swietna metoda na bezsenność – pożeglować!
pizza pojawila sie w polsce razem z fiatem na poczatku lat siedemdziesiatych ubieglego stulecia;
jak pamietam raczkowala ona nieraz kuriozalnie
(mysliwska zamiast salami, czasami ciasto drozdzowe – sic),
ale sympatycznie:
n.p. czesto napojem towarzyszacym byl fikolek(he,he)
Alicjo,
Zazdoszczę, ale jednocześnie życzę jak najczęstszych wypadów z Kapitanem Markiem. Przy najbliższej okazji przekaż pozdrowienia i ukłony od Nowego.
odkrylem dla siebie pewnien splot prawidlowosci natury. woda wiatr i kawalek podlogi pod stopami na wodzie daje wiecej przyjemnosci niz seks. ciesze sie z faktu polkniecia bakcyla przez kolejnych blogowiczow 😆
przez noc, tym razem, nikt nie ukradl wiatrow 😆 zapowiada sie wspanialy dzionek. trzymajcie sie z daleka od miedzykow. wiatr ma bys silny i w miare konstant. wiac bedzie nordost z predkoscia 20 do 30 wezlow, na wasze to 40 do 50km/h
jeszcze tylko 280 km i jestem u celu o 10:30 w konkretnym celu 😆
Witam calutkie Szan.Blogowicko, życzę wspaniałego dnia, pełnego wrażeń – oczywiście tylko pozytywnych. 😀
Dzieci już są – śpią i w ogóle nie chrapią 😯
Gospodarzu, cieszę się ogromnie, że mieliście z p.Basią tak smaczny i piękny urlop – co widać i „czytać”. 😀
Pyro, gratuluję Ci dobrych dzieci i „nowego” domeczku. 😀
Jolinku, proszę wracaj do zdrowia. 😀
Ewo, oczywiście, że jesteś Eumenidą; podziałałaś i natychmiast „urosło” zaświadczenie. 😆
Alicjo, jestem pełna podziwu dla Twojej odwagi – samolot i ostrygi, to betka, przy takich przechyłach. 😯
Placku 2010-08-14 o godz. 05:00 i inne – chapeau bas – ja tak nie potrafię – jeszcze czasami odzywa się we mnie stary temperament a już go nie lubię, dlatego wolę nic nie pisać – dobrze, że moje ściany mają uszy ale nie potrafią mówić. 😉
O! Ruch się zaczyna w domu – trza iść na wartę. 😆
Miłej niedzieli. 😀 😀
Zgago, miło, że już jesteś! Tobie i wszystkim Blogowiczom, tym odpoczywającym i tym zapracowanym życzę pięknego dnia!
Wiadomo jaki dzis dzien. Pozostawiam wszelkie komentarze Gospodarzowi.
Pan Lulek
Alicjo
Dziękujemy za toasty. Widzę, że pływanie było szybkie ale nie męczące, bo refu nie było. A my jazzujemy! Codziennie w innej wiosce. Sierpień jest tu tradycyjnie miesiącem koncertów jazzowych. Organizatorem jest Jazz Forum Arts, stowarzyszenie, jakby powiedziała Pyra, obywatelskie. Dzisiaj w Yonkers (sąsiednia wioska, 5km) śpiewa Tony Jefferson
Parę zdjęć. W Lyndhurst jest stylowy, stary (80 lat!) zameczek, muzeum powozów. Z jednej stajni zrobiono restauracje! Trochę padało, więc koncert z pleneru przeniesiono do wielkiego namiotu widowiskowo-wystawowego obok starej wozowni.
W Sleepy Hollow koncert był w pięknym parku na Hudsonem obok starej latarni morskiej (rzecznej?)
http://picasaweb.google.com/cichal05/Jazz?authkey=Gv1sRgCOzQ4fHly4-qrgE#
Ja tylko na chwileczkę. Zgaga pisze, że dzieci śpią i nie chrapią. Nasz jamnik chrapie czasem, poza tym śni, jak każdy z nas.Przez sen warczy, czasem szczeknie krótko, łapkami przebiera. Dokądś biegnie, na coś poluje? Wczoraj usiłował polować na komary w korytarzu.
Rysiek (07:26)
czy Ty aby nie wyciągasz zbyt daleko idących wniosków? Ja bym nie umniejszała znaczenia seksu 😉
Pomyślnych wiatrów w Międzyzdrojach 🙂
U nas dzisiaj zachmurzenie, ale wiatr jest, 25km/godz. Ma padać i nawet przewidują jakieś burze, ale Kapitan na pewno wypłynie, robi to od maja do października, codziennie. Nawet jak nie ma wiatru, od 11-tej do 17-tej jest na łodzi.
Wszystko przez ten blog. Gdybym tu nie była, nie poznałabym Cichala, który kiedyś rzucił hasło – kto chce żeglować na Atlantyku? Skoro zacieśniliśmy stosunki mędzyludzkie w ten sposób, Cichaly przyjechali z wizytą do Kingston, poszliśmy do portu obgadywać jachty, Kapitan Marek nas usłyszał… i reszta jest historią 🙂
Swietna ta knajpka w stajni – przyjemnego jazzowania!
Zgago,
witaj z krzaków. Przechyły podobałyby Ci się, odwagi nie potrzeba, wystarczy, że się „czuje” łódź – w końcu kil waży 6.5 tony 🙂
W koncu to jaki jest ten jacht. Kiler w orygionale czy kilowo-mieczowy. Osobiscie bardziej preferuje rasowe kilery. Ta piekielna skrzynka zajmuje tak wiele miejsca.
Z prosba o wyjasnienie sytuacji, pozostaje
Pan Lulek
Alicja bardzo wyraźnie napisała, że kilowy. 6,5 tony balastu. Mój taki sam.
Lulek – dawno temu ojcowie niechętnie puszczali córki w rejs po jeziorach, jeżeli nie było na łódce miecza. Ta skrzynia wymuszała bardzo cnotliwe noclegi.
MAŁGOSIU,
przypomnij, proszę, przepis na to kruszące się ciasto/ crumple ?/ .Jakie owoce można wykorzystać i w jakiej foremce upiec. Sprawa nie jest pilna, bo dziś za gorąco na pieczenie, ale od środy ma byc chłodniej i chciałabym wypróbować to ciasto.
Pyro. Zapewniam Cię, ześmy sobie z tymi skrzynkami znakomicie radzili…
Cichal – to byłeś sprytniejszy od swojego imiennika (przyznaję z żalem niejakim)
Krystyno podaję dwa przepisy, pierwszy wzięty z sieci, drugi mojej siostry
Crumble z rabarbarem (za Olą z My Sweets) , z mniejszej porcji
pół kilo rabarbaru
150g masła
150g cukru + 5 łyżek
300g mąki
Rabarbar obrać i pociąć na dość małe kawałki. Formę do pieczenia (u Oli szklane naczynie do zapiekania, 25x30cm) wysmarować tłuszczem. Miękkie masło, 150g cukru i mąkę wsypać do miski, szybko gnieść palcami do momentu, kiedy utworzą się okruszki. Rabarbar wsypać do formy, posypać go 5 łyżkami cukru i przykryć kruszonką. Piec w temperaturze 160?C przez około 20 minut.
Coś jest w przepisie mojej siostry czego Łotr nie trawi i zjada wpis 👿
Przepis na Rabarbarowy Crumble
-1 kg młodego rabarbaru (albo innych owoców: jabłka, śliwki, jeżyny, maliny, morele albo mieszane)
-garść rodzynek
-2 łyżki cukru (albo do smaku, w zależności od kwaśności używanych owoców)
-110g migdałów
-75g zimnego masła pokrojonego w kostkę
-175g mąki samorosnącej (albo zwykłej i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia) 110g cukru
O pierwsza część poszła 🙂
A resztę wcina 👿
Nagrzać piekarnik do ok 190*C
Rabarbar pokroić w kawałki (ok 2cm) wymieszać z cukrem i rodzynkami (można dodać łyżeczkę mielonego imbiru).
Migdały lekko zmielić w malakserze, ale nie na miazgę, tylko żeby były małe kawałki, dodać mąkę, masło i cukier i chwilkę miksować aż się zrobi z tego taka sypka mieszanka, jak bulka tarta. Wysypać na wierzch owoców, wyrównać i piec ok 35-40 min, aż się zrumieni i zrobi chrupiące na wierzchu. Podawać na gorąco ze śmietaną albo z custard – czyli kremem angielskim, taki rzadki waniliowy budynio-sos, albo słodką śmietanką, albo z lodami.
Do mikstury można też dodać cynamon, albo zrobić bez migdałów, tylko z sama mąką, albo z dodatkiem otrębów zamiast migdałów; wtedy należy odpowiednio zmienić ilość maki. Smacznego życzę.
Wiecie co: ż a r o d p o r n e nie wchodzi!!!
To powinno wyglądać tak
Przepis na Rabarbarowy Crumble
-1 kg młodego rabarbaru (albo innych owoców: jabłka, śliwki, jeżyny, morele albo mieszane)
-garść rodzynek
-2 łyżki cukru (albo do smaku, w zależności od kwaśności używanych owoców)
-110g migdałów
-75g zimnego masła pokrojonego w kostkę
-175g mąki samorosnącej (albo zwyklej i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia) 110g cukru
Nagrzać piekarnik do ok 190*C
Rabarbar pokroić w kawałki (ok 2cm) wymieszać z cukrem i rodzynkami (można dodać łyżeczkę mielonego imbiru), wsadzić do ż a r o o d p o r n e g o naczynia.
Migdały lekko zmielić w malakserze, ale nie na miazgę, tylko żeby były małe kawałki, dodać mąkę, masło i cukier i chwilkę miksować aż się zrobi z tego taka sypka mieszanka, jak bulka tarta. Wysypać na wierzch owoców, wyrównać i piec ok 35-40 min, aż się zrumieni i zrobi chrupiące na wierzchu. Podawać na gorąco ze śmietaną albo z custard – czyli kremem angielskim, taki rzadki waniliowy budynio-sos, albo słodką śmietanką, albo z lodami.
Do mikstury można też dodać cynamon, albo zrobić bez migdałów, tylko z sama mąką, albo z dodatkiem otrębów zamiast migdałów; wtedy należy odpowiednio zmienić ilość maki. Smacznego życzę.
Kto ma ochotę, może zerknąć.
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/IAmSailing#
Alicjo – zazdroszczę troszkę, a nawet trochę więcej,
Dzisiaj przeżyłam okropny dzień … wczoraj żmijka ugryzła moją córkę .. byli na grzybach w kaloszach i nic nie zauważyła i dopiero zięć zwrócił uwagę, że ma na nodze dziwne ugryzienie i opuchliznę .. zawiózł ją do szpitala w Olsztynku.. tam już noga jej zaczęła drętwieć .. szybko na sygnale zawieźli ją do szpitala do Olsztyna .. zastrzyki .. badanie krwi i chyba jest już dobrze .. jakoś nigdy nie myślałam, że żmije w Polsce są jadowite .. nasza służba zdrowia jest the best ..
Krystyno kicia już się pozbierała .. futerko jej odrasta po operacji.. głuptaska niczego się nie nauczyła to my się nauczyliśmy, że mamy ją chronić ciągle ..
a nemo i Nisia gdzie?
O… wcięło mi wpis, ciekawe, dlaczego 🙄
…chciałam przestrzec przed jeszcze jedną wątpliwą atrakcją włóczenia sie po okolicznościach przyrody leśnych i krzaczastych przede wszystkim – kleszcze…Borelioza to nie przeziębienie i samo nie przejdzie, a wystarczy jeden kleszcz-nosiciel. Ja w życiu trafiłam tylko na jednego (myślałam, że mityczne!), i wystarczyło 🙄
Jolinku paskudna historia; szczęście, że połapali sie lekarze, że to żmija
Alicjo od kleszcza w tym roku też zięć córkę wyratował .. umiał go zobaczyć i wykręcić .. dobrze, że ten mój zięć tak dobrze się przygląda tej mojej córci .. 🙂
Pyro ja się dowiedziałam trochę po czasie i dobrze bo teściowa córki płakała całą noc myśląć, że już po ..
Klaniam sie wszystkim z goracego Teksasu. To prawie moj ostatni wpis o wyprawie Basi. Wreszcie jest jej wlasny wpis i jej zdjecia.
Ja z mojej strony chcialam wszystkim podziekowac za wirtualny udzial w tym wielkim przedsiewzieciu i popieranie wyprawy na stronie pepsi. Jak z uwag uczestnikow wynika, swiadomosc ze tyle ludzi sledzi choc z daleka udzial w ich zmaganiach bardzo pomagala w trudnych chwilach i pozwalala na pokonanie kolejnego i kolejnego etapu.
Na finiszu czekala na Basie bardzo mila niespodzianka wielu, wielu kartek, emaili i listow od ludzi, ktorych tak naprawde nie zna i nawet nie o wszystkich slyszala. Napisala w swoim podziekowaniu o Blogu Bobika. Pewnie tylko ten blog z moich przyjaznych i odwiedzanych utkwil jej w pamieci. Dla mnie Wasza serdeczna sympatia byla tym wazniejsza, ze sama nie moglam wyjechac jej na spotkanie do Anchorage i zobaczymy sie dopiero za tydzien w Austin.
Pod moim nickiem jak dawniej link do Basi blogu, do ostatniego wpisu. Tam tez link do zdjec.
Tu kilka wybranych. Zamiescilam zdjecie z lukiem – to nawiazanie przez nia do dawnych dziecinnych wakacji na polskiej dzialce u dziadkow:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/YukonAlaskaAndANCHORAGE?authkey=Gv1sRgCM-R2piH7MjclQE#slideshow/5505679838759845106
Serdecznosci
Wiadomosc przywalila mnie porzadnie. Cale szczescie, ze juz wszystko na najlepszej drodze.
Wielkie lody dla wyzdrowialej i oczywiscie jej Babci sle.
Pan Lulek
Jolinku,
mój” kleszcz” chwilkę siedział, zanim go zauważyłam, bo ten cwaniak robi to bezboleśnie. Jeżeli wredota nie rzuca się w oczy (u mnie akurat nie), to nie poczujesz. Z Pomorza dowiozłam do Poznania i tam dopiero odkryłam. Wydarłam pazurami i czekałam na typowe objawy, czerwonawy obrzęk i tak dalej. U mnie to trochę trwało, ale przed wyjazdem z Polski już wiedziałam, co jest. Nie wszystkie kleszcze są boreliozą zainfekowane, ale w województwie Pomorskim i w ogóle na północy Polski to już epidemia. I łatwo przeoczyć. No, ponastraszaliśmy się, co nas w krzakach może dopadnąć 🙂
1166 <–kod ! Moze coś znaczy?
Panie Lulku,
to nie wnuczka Jolinka, tylko córka! Ale lody pewnie zje z przyjemnością 🙂
Z wnuczką mogło być gorzej. Trzeba uważać.
Pyro,
ja sama sobie zazdraszczam. Ciekawam, czy kiedykolwiek bym to odkryła, gdyby nie blog, Cichal etc. Bo na jacht mnie nie stać, a Kapitana Marka byśmy nie poznali, gdyby Cichal nie komentował głośno zacumowanych w porcie jachtów. Nie będziemy nadużywać gościnności Kpt.Marka, ale na pewno do niego będziemy od czasu do czasu wpadać. Następnym razem zgłoszę się po powrocie z Polski, na koniec sezonu żeglarskiego i na czas zmiany kolorów drzew. Kapitan powiada, ze to niezwykłe widowisko, kiedy się ogląda z jachtu.
Jeszcze raz zauważam, jak bardzo ten blog nam się przydaje – wyrosło tyle przyjaźni naokołoblogowych, spotykamy się, gdzie kto i kiedy może, zawsze piszemy z tych spotkań donosy i fotorelacje – nic lepszego nie ma na świecie!
Zatem w toaście może – wszystkiego najlepszego dla każdej Marii oraz zdrowie nas, Blogowiczów 🙂
p.s. Nie do przecenienia jest swoista „pomoc blogowa”. To chyba była inicjatywa Pyry, kiedy Zwierzątko nasze australijskie zapłakało, ze prawdziwków w Aussielandzie niet i co ona teraz ma zrobić, te najprawdziwsze uszka wigilijne…
Od tej pory wiadomo – jak niemoc i trwoga, to do bloga 🙂
prawie nigdy nie oglądam jakiś państwowych uroczystości a dzisiaj tak … bo miałam taką potrzebę .. i :
http://www.youtube.com/watch?v=K8XqfbGJyMc&feature=related
i niech nikt mi tego nie zabiera …
Alicjo chyba rzucę palenie i do Was wpadne … 🙂
Alicjo,
Tak a propos boreliozy dodam że warto zwrócić uwagę na rumień wędrujący, który może się pojawić kilka tygodni po dziabnięciu przez zarazę. 3 tygodnie z antybiotykami nie są miłe, ale pomocne. Im wcześniej zacznie się leczyć, tym większe prawdopodobieństwo wyleczenia. Przestało mnie łupać po stawach 😉
Alicjo,
Przprraszam, nie doczytałam wpisu z 19:29. Mnie dziabnęło na Dolnym Śląsku.
czy pamiętacie dziewczyny jak wieczorem w maju się spacerowało Krakowskim Przedmieściem .. nikogo pod Krzyżem .. tak było miło w tym kraju.. i komu to przeszkadzało .. 🙁
Ewo,
mój był dokładnie taki, wędrujący, tutaj mówią „bulls eye” (trafiony zatopiony, w tym sensie). Pojawił się po 3 chyba tygodniach, ale tak jak pisałam, miałam to-to pod obserwacją, bo wiedziałam, co mnie użarło.
Jolinek,
nie strasz, tylko wpadaj 🙂
Palić możesz, tylko nie bardzo wiem, gdzie 😉
Mojego brata dziabnęło chyba we własnym ogrodzie na Ziemi Lubuskiej, a usadowiło się bydle [od pachą. Zanim delikwent się zorientował, zaczął mu rosnąć biust, a opuchlizna dochodziła do ramienia. Leczenie było nieprzyjemne.
Wando TX – uściskaj latorośl serdecznie, pogratuluj także innym kolarzom z wyprawy.
Jolinku,
pamietamy… i dlatego życzę tym jakimś tam, żeby im to na żółto wyszło 👿
Zawsze się znajdzie jakaś zaraza i grupa trolli… 🙄
Alicjo muszę rzucić palenie by przelecieć nad oceanem… to chyba nigdy się nie spodziewaj mnie .. 🙁
Pamiętamy, pamiętamy…
córcia jutro wypisana będzie ze szpitala … hura udało się .. 🙂
Jolinku, ja co prawda nie palę, ale leciałam z palaczami przez Atlantyk i jakoś przeżyli 🙂
dobry wieczór, dobry, bo nieco chłodniejszy po burzy. Zdaje się, że to jeszcze nie koniec, chmury ciężkie wiszą.
Kleszcze, to draństwo odbiera mi przyjemność krzakowania. Szczególnie dużo ich było wiosną, wygłodzone jakieś. Wyczulona jestem, psy zawsze zabezpieczam, a i to czasem trzeba użyć pęsetki. Sama staram sie być bardzo czujna, no i jak tu spokojnie wypoczywać na łonie natury 🙂
Jolinku, ależ miałaś przeżycie, dobrze, że już dobrze 🙂
Dziędobrywieczór z rubieży!
Wróciłam do domu z ląfrów, zaglądam na Blog i jak miło! Jaki toast sympatyczny w piątek! Antku, Alicjo, Reszto PT – dzięki!
To teraz doczytam i napiszę, gdzie byłam…
😆
Nie jestem szmaja, niestety. Podobno szmaje to artyści.
Nawiasem: szwaja w niektórych regionach kraju oznacza nogę i to taką sporą typ gira…
Nie mam kompleksów, miałam fajnych przodków, którzy to dziwne nazwisko nosili.
Małgosiu, po raz czwarty usiłuję Ci podziękować za trudy w przekazaniu przepisu. Może tym razem się uda.
lot przez ocean był zawsze wyzwaniem dla mojego Męża, zagorzałego palacza, wytrzymywał, bo cóż było robić, ale doprowadzał mnie do szału gdy wylatywał z lotniska jak z procy aby dopaść miejsca gdzie wolno i nadrabiał zaległości, o zgrozo!
Antek, masz wyczucie. Dokładnie kiedy pisałeś te słowa, piłam zimne i śpiewałam szanty w Świnoujściu na festiwalu „Wiatrak”, cieniutkim w tym roku strasznie. Ale piwo fajne było, świeże, nazywało się jakoś tak: Koreb czy cuś.
Krystyno, nie wiem co się dziś dzieje, ale Word … coś dziś wredny wyjątkowo 🙁
za przypomnienie tego pysznego ciasta to i ja dziękuję, trzeba będzie zrobić, gdzieś czytałam, że można też z agrestem, gruszkami, podsypać orzechami, pychota 🙂
No ,chyba wreszcie coś się ruszyło w moim komputerze.
Za oknem zapadły ciemności ,leje deszcz i grzmi.
Małgosiu, czy mąka samorosnąca występuje pod ta nazwą w handlu? Nigdy na taką nie trafiłam. Zawsze używam proszku do pieczenia.
Alicjo, piękny miałam rejs. Zdarzało mi się w przeszłości pływać żaglówką po jeziorze i Zatoce Gdańskiej i jeśli tylko są odpowiednie wiatry, to jest to wielka przyjemność. Trochę mi tego brakuje.
Jolinku, dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. Myślałam,że kalosze są wystarczającym zabezpieczeniem w lesie, a tu okazuje się, że nie do końca. Dobrze, że Twój zięć jest taki czujny.
A kleszcze rzeczywiście występują nie tylko lasach, ale i na działkach ogrodniczych. Sama kiedyś przniosłam do domu kleszcza olbrzyma. Jedyną radą jest dokładne obejrzenie się i to nie jeden raz, umycie głowy, prysznic. Prawie zawsze przynoszę z lasu to paskudztwo, ale staram się być czujna.
Alicjo, piękny rejs to miałaś Ty, a nie ja, niestety.
Jolinku, pamiętamy nasze wędrówki po Warszawie, tak było miło.
Rozpadało się na poważnie i błyska mocno. Nie boję się burzy, ale komputer chyba tak.
Jolinku, wszystko dobrze, co się dobrze kończy …
W Warszawie też była solidna burza, w końcu można swobodnie oddychać.
Jolinku,
już Ci mówiłam, a jak nie mówiłam, to mówię. Nie było większej palaczki ode mnie. Odeszło mię samo z siebie, zmęczyło po prostu. „Wzięłam i rzuciłam”.
8 godzin w samolocie to nic wielkiego.
O ile wiem, żadne linie lotnicze nie pozwalają na palenie już od paru dobrych lat, a międzykontynentalne na pewno.
Nisia – szantowałaś i pięknie, ale co to za zwyczaje, żeby Cię po czarnych dziurach szukać/ Odmeldować się trza, a teraz sprawozdawać.
Hy, nigdy nie słyszałam o samorosnącej mące… samorosnące kleszcze to co innego.
U mnie w ogródku (w barwinku!) samorosły cztery podgrzybki, o czym pisałam. Albo tu, albo u Bobika. Ale popadało i teraz przy drogach widziałam w różnych koszach i wiaderkach podgrzybki i prawdziwki. Trzeba będzie skoczyć do lasu!
Drogi z prawdziwkami obserwowałam na trasie Charzykowy – Szczecin, bo z tego cienkiego Wiatraka pojechałam na festiwal szantowy do Charzykowych (kto wie, jak to się odmienia?) – dwa tysiące ludzi bawiło się cudnie w niewielkim amfiteatrze nad jeziorem.
Jutro zobaczę, czy stoją prawdziwki na trasie do Karkonoszy. Jest takie miejsce za Gorzowem, gdzie pewnie będzie ich mnóstwo… prościutko z Puszczy Noteckiej.
Pyruniu, jawohl!
Pisałam, że przepis jest od siostry, a ona w Anglii i tam taka mąka jest. Przepraszam za konfuzję.
Mocny akcent słabego świnoujskiego Wiatraka: scenografia. Przy kei tuż obok sceny ustawił się Dar Młodzieży…
Załapałam się na nocowanie i jeszcze wczoraj na obiadzik: ogórkowa, bitki wołowe z kaszą gryczaną i buraczkami, kompot wiśniowy. Jak u mamy!
Znowu płyną kotki moje kochane… kierunek, o ile się nie mylę Amsterdam. Już jestem umówiona na przyszły rok. Na Azory pewnie się nie załapię, zresztą nie bardzo mogę wybywać na miesiąc, ale jakieś przyjemne porty europejskie…
Żeglarze – ahoj!
Nieżeglarze – też ahoj…
Pozostają jeszcze formy przejściowe między żeglarzami a nieżeglarzami, czyli tacy, co sami nie potrafią, ale chętnie się wożą pod różnymi żaglami. Jak ja na ten przykład. Ahoj!
Oj popływałabym. Kiedyś to było co roku, potem Piotr był mały, a teraz od lat problemy z Mamą. Może kiedyś … Tymczasem Piotr już został sternikiem 🙂
Ja na Owerii robię za syrenę pokładową, znaczy – leżę bykiem (nie tym naszym blogowym bynajmniej!), pokręcę się tu i tam, za fotoreporterkę robię, oraz serwuję szampana i ewentualnie Żywca lub Tyskie. Zajęć a zajęc 🙄
Od czego tych dwóch chłopów na pokładzie, pytam?! Niech żeglują!
Nie powiem, gdyby trzeba było, to dałabym radę, bo podpatrzyłam to i owo podczas tych trzech rejsów w tym roku wspaniałym.
Ale wyrywna nie będę 🙂
Bitki wołowe! Zapomniane danie 🙁 Jak się ochłodzi trzeba zrobić !
Nisia…
nie masz Ty za dobrze z tym Darem? 👿
…i zazdraszczam 🙄
MałgosiuW,
ja nigdy wcześniej nie grzeszyłam, to wszystko Cichala wina!
Alicjo, nie mam za dobrze, mam w sam raz.
No widzisz Alicjo, pływanie wciąga. Nisia potwierdzi to z pewnością. Tęskni się za tym.
…wyrażam zazdrość nieskrywaną 🙁
I tak dobrze, że mamy wysłannika, który bywa i opowiada 🙂
Tu mi się polepszyło na duszy. Kto wie, kiedy co się zdarzy. Grunt, to nadzieję mieć 🙂
…też mnie wcięło w żagle… tylko jestem ciekawa, jak by to było na takim wielkim. Nisia w tym od lat, a ja dopiero wlazłam i już bym wszystko chciała 🙄
Nowicjusz, wybaczcie 🙂
Alicjo kochana, jakie od lat? Pierwszy raz popłynęłam na Darze rok temu, a na katamaranie trzy lata temu i to wszystko. Od lat mam tylko szantymenów, a z nimi, jak wiadomo, włazi się na różne pływadła. Zwłaszcza jak się jest telewizorem i robi o nich reportaże. I przyjaciół wielu mam związanych z morzem – Szczecin to w końcu port.
Dobrej nocki!
Port to jest poezja rumu i koniaku…
U mnie portów jachtowych kilka, jakoś się nie zdarzyło wdepnąć na pokład ani nawet pomyśleć, żeby. Wszystko kwestia przypadku. Że też człowiek na starość odkrywa pokłady 😉
A może i dobrze?
Dobranoc!
dzień dobry .. 🙂 .. wstałam jak po spaniu na kamieniach .. dobrze, że roboty nie muszę iść ..
dzisiaj może zrobię wypad po grzyby na bazarku..
Nisia jest .. 🙂 nemo niet ..
się trochę denerwuje czy są skutki uboczne po ugryzieniu przez żmiję .. podobno wyniki krwi prawidłowe są .. córcia się dobrze czuje tylko ma śnice po tych kłuciach ..
Wando już się cieszysz bo córcia wraca .. 🙂
Zmije zawsze byly zmijowate. Co innego przyjacielski zaskroniec czyli waz Eskulapa. Nie wsominam o bardziej przyjaznym zaskórniaku.
Czego kazdemu w jak najwiekszej wysokosci zyczy.
Pan Lulek