Coś mnie tam ciągnie, coś mnie tam pcha
Kanion rzeki Alta
Gdyby tylko było tam trochę cieplej. No i rosły jakieś drzewa. Albo normalnie zachodziło słońce. Nawet późnym wieczorem. A nie tak na okrągło. Ale nawet mimo tych mankamentów Norwegia mnie pociąga. I to nie tylko smak świeżych ryb czy krabów. Nawet nie tylko niebywały chłód i krystaliczna czystość wody w rzekach, którą można pić przyklękając jak renifer. Chyba najbardziej spodobali mi się sami mieszkańcy. I ich obyczaje.
Port w Havoysund
Wyobraźcie sobie, że tam (na północy, bo na południu np. w Oslo już nie – to zasługa cudzoziemców) nikt nie zamyka drzwi domów. Zmęczony i zmarznięty wędrowiec ma gdzie wejść i odpocząć.
Skalne rysunki Samów sprzed paru tysięcy lat
Kolejne zdumienie (i podziw) ogarnęły mnie po wjechaniu kolejką linową na szczyt góry dumnie sterczącej nad miastem Tromso (o z ukośną kreseczką). Widok stamtąd zapiera dech w piersiach. Widać miasto (maciupkie), port i fiord. W dole piękny most i katedra zwana arktyczną o bardzo śmiałej architekturze.
Ten tłok na ulicy miasteczka to polscy żurnaliści
O północy (pamiętajcie, że widno jak w południe) na szczycie było dość tłoczno. Grupa Tajów z załogi wielkiego statku pasażerskiego fotografowała się na tle płatów śniegu. A druga grupa – już miejscowych – siedziała przy ognisku, coś podpiekając i pociągając z puszek piwo. Norwegowie byli wyraźnie pod wpływem napoju, co nas lekko zaniepokoiło, bo zmierzali w naszym kierunku. Jedyny wśród nas ( mówiący biegle w miejscowym narzeczu) znający kraj i ludzi uspokajał: oni chcą się zaprzyjaźnić. I rzeczywiście. Norweg na lekkim gazie ma ochotę na przyjaźń i wyraża chętnie swe uczucia wobec nieznajomych.
Pieczeń z renifera pyszna jest o każdej porze
Pozwoliliśmy więc wyściskać się (bez całusków) i zamierzaliśmy zjechać ostatnim wagonikiem kolejki. Oni też. Tyle tylko, że zabrali skrzętnie do worków plastikowych wszystkie puste puszki, papierki a nawet pety. Góra pozostała pusta i CZYSTA!
Tu mieszkają i tyją dorsze
I taki kraj mnie pociąga. Nawet mimo zimna, choć słońce (to specjalnie dla Nemo) trwa długo w zenicie.
Komentarze
E tam, długo 🙄 Wystarczy pojechać pod koniec lipca lub w sierpniu i już zachodzi bez problemu 🙄
W Norwegii najbardziej pociągają mnie tereny na północ od Trondheim, głównie ze względu na rzadkość zaludnienia i słońce o północy oraz niską ilość opadów 😉 Na południu są piękne krajobrazy, fiordy, góry, ale jak się ma pecha, to leje cały czas 🙁 Moi znajomi tak mieli, podróżując najbardziej cieszyli się na promy przez fiordy, bo mogli się wreszcie zagrzać i wysuszyć 🙄
Nemo – poradz, prosze, co zrobic zeby nie musiec drzwi na klucz zamykac, potykajac sie o puszki, pety i pana ktory skonczyl palic i spozywac ?
Myslalem o drzwiach bez dziurek od kluczy, ale wtedy sasiedzi byliby niedoinformowani.
Tutaj tez nie zamykali, nie bylo puszek, kierowcy ustepowali sobie drogi, piwowarzy nie kradli chmielu i uzywali krystalicznie czystej wody. Nastapila epoka Pierra Trudeau, wpuscil Norwegow, mnie i wszystko na psy zeszlo. Czas na to by dzwignac sie z upadku. Zacznijmy od zorganizowania Roku Alicji, w Norweski Sposob, z glowa. Potrzebna jest prosta nazwa, np. Gobelin 2010, logo, Nisia moglaby zorganizowac sped zaglowcow, sponsorzy (Unix, Polityka, Zywiec, Opel). Wiem, ze chcielibyscie Rubika do oprawy muzycznej, ale budzet to rzecz swieta, taniej trzeba. Cichal gra Pendereckiego.
Nowy – byc moze Budweiser mial na mysli male piwo dla dzieci. Tytul „King of Small Beers for Kids” bylby historycznie prawdziwy. W Bibliotece Publicznej Nowego Yorku przechowuja notatnik pulkownika Waszyngtona, a w nim przepis na warzenie malego piwa. „small beer” znaczylo slabe, cienkie piwko, w odroznieniu od „strong beer”. Pojecia nie mam dlaczego sprawozdania z produkcji piwa podawaly ilosc w „hogshead” (swinskie glowy), mierze wzietej ze skandynawskiej „oxhead” (wolowa glowa).
Stad nazwa Hogshead Inn w Harry Potterach. Nie pytaj po co ci to wszystko, tutaj jest pozno.
Dorotol – pojecia nie mialem o Junaku Pyry. Odnioslem tylko wrazenie, ze junacka z niej dusza. Nie baba z rogami bo to diabel, ale osoba dzielna i zahartowana. Mimoza, ale Norweska. Moze zle wyczytalem, ale pare dni temu wyczytalem, ze pracowala w LOK, co skojarzylo mi sie z tysiacami rzeczy. Wielu ludzi zdobywalo tam przerozne prawa jazdy, moj sasiad na motocykl marki Junak. Sasiada znalem osobiscie, byl puzonista w Filharmonii, chcial rozwinac horyzonty, troche jak Holoubek w Prawie Piesci.
Placku,
nie wiem, co Ci poradzić 🙁 W mojej okolicy też się nie potykamy, ale po pierwsze mało tu pijanych Norwegów, a po drugie – każdy tu jest uzbrojony w kuszę dalekiego zasięgu 😎 W Twoim filmie mówią, że przyszłość leży w boksie (fde juczer lajs in de boks) 🙄
Cichal, rozumiem multiinstrumentalista, ale prześliczną wiollonczelistkę budżet musi jednak uwzględnić 🙄
de fjuczer 🙄
Bardzo ryzykowne pokazywać ten film o Antwerpii 🙄 Zobaczą to terroryści, bumm! i nie będzie bananów, paliwa… niczego nie będzie 😯
Nemo – czytajac aksamitny opis Cichala doszedlem do wniosku, ze chyba ja znam, uganiajac sie po ulicach Krakowa, za Kroliczkiem.
Zgadzam sie z Belgami i polemizuje z wszystkimi wpisami na temat „Nie wiesz co to zeglowanie, dopoki nie zaznasz”. Nic to jak nielegalny rejs w boksie, no moze ORP Orzel, z Pawlikiem na pokladzie, lub Lennonem w Zoltej. Cudowne jest tez unoszenie sie nad podwodnym wulkanem w batyskafie Dalai Lama.
moze powiedzieli der fuhrer in de boks ? Wsluchaj sie.
od dzisiaj przechodze na avocado
Nemo – madre slowa. Patrze na to nieco inaczej. Popatrza, posluchaja klarnetu, wiolonczeli, moze tu wpadna, na cos pysznego, zmadrzeja, zlagodnieja. Ich tez latwiej zauwazyc. Kazdy z nich powinien miec iPhone z GPS.
Kazdy neofita wpisuje sie z przesadna gorliwoscia, poza tym to nie moja wina, ze poruszacie ciekawe tematy.
Placku-neofito,
Twoje wpisy to jak ożywczy powiew na pustyni, monsun dla wyschniętej blogowej gleby, wiolonczela pośród portowych dźwigów… Czytam i chłonę z przyjemnością, ale też martwię się trochę, czy (i kiedy w ogóle) trochę śpisz? 😯
Na Junaku jeździł mój stryj 😎
… mój ojciec na trofiejnym BMW, a jego kuzyn na Iżu 😎
wsi spokojna, wsi norweska…
66ee
Gospodarzu- Twoja opowieść przywołała wspomnienie mego pierwszego wyjazdu na Zachód. To była wymiana studencka do Szwecji. Z pożyczonymi 150$ przepłynęliśmy promem i zamieszkaliśmy u jednego ze szwedzkich studentów w centrum Sztokcholmu.
Architekt, który się nami opiekował zawiózł nas na swoją budowę, gdzie śliczne parterowe domki składano z gotowych elementów a tarasy drewniane docinano do istniejących skał. Kwiatki polne otoczone były siatkami by nikt ich niechcący nie zadeptał.
Wracając do szkoły wstąpiliśmy po drodze na osiedle wieżowców. Architekt tłumaczył (w dobie kiedy u nas szalała wielka płyta) jakie fatalne skótki dla psychiki ma budowanie takich molochów z ciasnymi klatkami i jak od tego systemu odeszli. Zaprowadził nas do niskiego pawilonu, gdzie rozsiedliśmy się przy dużym stole. Było to miejsce gdzie mieszkańcy mogli przyjmować gości, robić przyjecia, przenocować gościa jeśli nie chcieli robić tego w domu.
Na blacie kuchennym leżała spora kupka pieniędzy. Nasz przewodnik otworzył lodówkę i wyjął z niej prawie wszystkie zapasy. Zjedliśmy różne przysmaki, napiliśmy się czego kto chciał. Przed wyjściem wyjął pieniądze- odliczył wg zawieszonego cennika właściwą kwotę i położył na blacie.
Po wyjściu ktos zapytał dlaczego nie zamknął drzwi na klucz. Architekt bardzo zdziwiony zapytał w jakim celu? „Przecież to należy do osiedla- każdy może tam wejść i skorzystać z kuchni. Po południu zajrzy opiekunka obiektu i uzupełni zapasy”. A pieniądze w otwartym obiekcie ?
Chyba nie zrozumiał pytania – odpowiedział „Leżą – za nie zrobi się nowe zakupy”.
Wieczorem poszliśmy kolację do małej knajpki z rozsuwanymi szlanymi ścianami (kolejne zadziwienie). Przyniesiono talerze wielkosci koła wozu z nadętymi cudownie, ogromnymi pizzami. Niezwyczajni takich cudów pochłonęliśmy ile się zmieściło. Kiedy padliśmy, nasi szwedzcy koledzy zapytali uprzejmie czy już skończyliśmy. Na nasze potwierdzenia zabrali pozostawione połówki i …. je zjedli. Na dobicie wieczór zakończył się koedukacyjną (bez podtekstów) sauną. Kilka kolejnych dni obfitowało w podobne – z punktu widzenia PRL-owskiej studentki- zaskakujące niespodzianki.
Z wyjazdu koleżeństwo przywiozło ciuchy, walizkę prezerwatyw, sprzęt kreślarski a ja płytę Erroll’a Garner’a.
http://www.youtube.com/watch?v=GS5S0d_JLKQ&feature=related
Apaw to bylo bardzo, bardzo dawno….
Dziędobry na rubieży. Afryka dzika nadal. Podobno od jutra ma być temperatura dla ludzi.
Ach, wy neofici…
Wiolonczela wśród portowych dźwigów – ależ to działa na wyobraźnię! Najlepiej żeby nie różniła się gabarytami od tych dźwigów. Mam w Szczecinie swoje ulubione dwie suwnice bramowe, stoczniowe – niestety, stocznia padła na pysk i suwnice są bezrobotne.
Żółte jak Łódź Podwodna.
Polak potrafi
A były czasy, że bez wizy nie wpuszczali…
Dorotol
Ale jaką mam dobrą pamięć! 😉
Sprzedaż kłódek i łańcuchów to może być dobry interes 😎
„Złodzieje z Polski kradną łodzie i silniki w Norwegii
Norwegię opanowali polscy złodzieje. Ich specjalnością są kradzieże łodzi motorowych i silników, których setki znikają rocznie z bezpiecznych dotąd przystani.
Skandynawia przeżywa najazd polskich przestępców. Po Szwecji, do której gangi przemycają setki kilogramów amfetaminy, w zainteresowaniu półświatka znalazła się Norwegia. Niestety, jak wskazują norweskie statystyki, jesteśmy na pierwszym miejscu wśród cudzoziemców, jeżeli chodzi o stwierdzone przestępstwa typu przemyt alkoholu, papierosów, narkotyków, a także kradzieże aut, jachtów, łodzi i silników do nich mówi współpracujący z norweską policją podinsp. Arkadiusz Skrzypczak z Centrum Szkolenia Policji w Legionowie.”
Podróżującym po Norwegii polecam trasę R17 Jest po drodze kilka promów, ale i jest spokojna norweska wieś oraz cudowne krajobrazy, miejscami też rysunki naskalne. Uważać trzeba na łosie pałętające się po drogach 🙄
Nemo czym zalatwic mszyce na mojej pieknej, kolorowej, dorodnej i najwspanialszej ze wspanialych nasturcji, nie moge uzyc chemi, gdyz tu, w srodku miasta, przylatuja takie mini mini, swiezo chyba urodzone pszczolki i sie probuja podpasc w kwiatch nasturcji???????????
Nemo – wlasnie sie zdrzemnalem, ale helwecki prowokator mnie obudzil. Wyciagasz zawleczke, wrzucasz granat do blogu, i nigdy nie musisz dlugo czekac 🙂 Tak, jeden Polak potrafi ukrasc Junaka, drugi nim jezdzic, trzeci go zbudowac…pozno jest, zapomnialem, co jest po trojce.
Mysle, ze wymiana wspomnien jest bardzo wazna. Dzieki temu wiemy, ze nie wszyscy Apacze to pijacy, Polacy zlodzieje, „komunisci” swieci, ksieza „ubecy”. O Polskiej Szkole Filmowej wypowiem sie gdy moja polszczyzna nieco wydobrzeje. Osobiste wrazenia Pana Piotra odbieram nieco inaczej. Zgaduje, jak kazdy z nas, moze kiedys wygram 🙂
Mam tez nadzieje, ze bedzie to ksiazka Laury Esquivel „Przepiorki w Platkach Rozy”. Polecam Wam tytulowy przepis ktory tak urzekl tlumacza.
Ja panu panie mowie – wczoraj im lopata w glowe wkladalem o zyczliwych i uczynnych Norwegach znad Narwi, dzisiaj o tych z Stacja LOdowa Zebra, a Oni nic tylko o tym jak fajnie bylo gdy bylismy mlo…mlo…..MLODSI 🙂
Apaw – Sauna bez podtekstow to skandal. Siedzialem kiedys w samolocie z Finem. Wracal do Ojczyzny i spedzil 8 godzin opisujac mi saune w ktorej bedzie spedzal emeryture. Upil sie w trzy d…, plakal, a gdy wysiadalismy, piekna pani samolotowna zrobila mi pieklo. Chciala zebym „tatusia” ujarzmil. Nie sprawdzalem naglowkow w zadnym blacie, ale tak to sobie wyobrazam: „Polacy bla bla bla”. Cieszmy sie, ze Gospodarz spotkal tego przyjaznego blizniaka. Poczekajmy 15 lat i w Polsce bedzie tyle lupkowych pieniedzy, ze ludzie beda nas gonic z portfelami.
Nemo – nie przestawaj:)
Zdrowie Szwajcarow – Kudelskiego i Patka.
Nisiu – Kamiennogorskie Ahoy.
Doroto,
1. tytoń z 3-4 papierosów + 0.5 l wody, zaparzyć, wystudzić, odcedzić, pryskać. Nie wiem, czy pszczółkom nie zaszkodzi 🙄
2. 75 g czosnku + 1 l wody, zagotować, wystudzić, pryskać
3. Kilka kropel olejku lawendowego lub 2 łyżeczki wody kolońskiej dodać do 0.25 l wody – pryskać.
4. roztwór szarego mydła 25g na 0.5 l wody, łyżka spirytusu, pryskać, ale osłonić ziemię w skrzynce
Objawy opisane, diagnoza postawiona, jaki tryb leczenia ?
Nie pamietam kto powiedzial – Jesli pieniadze nie przyjda do biedy, bieda przyjdzie do pieniedzy. Budowanie parkanow to absurd. Nawiasem mowiac, w kazdym okresie przejsciowym jest dziki zachod i dlugie lodzie wikingow.
Abla wlasny brat, ze tak powiem, Polakow jeszcze wtedy nie bylo. Cykle natury. Bedzie lepiej. Juz jest lepiej.
W miedzyczasie uwazajmy na siebie, nie petajmy sie sami po nocach i spijmy w sejfie, z rowerami pod lozkiem.
Przepis na przepiórki Był tu już podawany
dzieki zastanowie sie nad wyborem broni
a ja nie chce spac z rowerem i w najblzszym czasie uwolnie kogos innego od ciezaru posiadania roweru do spania
„Ryba bez roweru” byla taka ksiazka, hamerykanska
Ahoj, Placku! Jadę teraz do Żaby w sprawie szpargałków, pierogów i jaj, ale nie wiem, czy w ogóle odważę się wysiąść z samochodu po to, żeby natychmiast usmażyć się na patelni.
Na razie! Jak wrócę, to się zamelduję.
Jeszcze jestem na wolności, ale nie wiadomo jak długo 👿
Nie jest wykluczone, ze kogoś zamorduję. Totalne lenistwo, brak odpowiedzialności, połączone z krasomówstwem i nadwrażliwoscią ego, budzą we mnie mordercze ego
dorotol,
zajrzyj do poczty 🙂
Co gorsza, film byl, takze powiedzonko – Kobieta potrzebuje mezczyzny jak ryba roweru.
Rower, a teraz ktos Nisi klimatyzacje swisnal. Pewnie ktos z Kongresowki.
chciałam napisać mordercze żądze, ale może moje całe ego jest mordercze 😯
idę o tym pomysleć w morderczym upale 🙄
Witam całe Blogowisko z tropików. 😀
Mój termometr zaokienny ma skalę do +50 st.C., a strzałka już jest poza nią, czy nie czas zwrócić uwagę producentom, żeby zwiększyli skalę ? 😀
Gospodarzu, życzę owocnego czyhania. 😆 Choćby po to, żeby mógł Pan się wreszcie wyspać. 😉
Najbardziej lubię takie tłumy, jak na powyższym zdjęciu. 😀
Rok Alicji – jak najbardziej !
Placku, bardzo mi się podobał Twój czarny ekran, moja wyobraźnia była szczęśliwa, że ma wreszcie coś do roboty i pięknie mi zaprezentowała Cichala grającego Pendereckiego – choć głowy nie dam, czy sobie nie pozajączkowała Pendereckiego ze Straussem. 😉
To ja, Stara Żaba po powrocie ze Stolycy.
Wczoraj jeszcze przed burzami nie było internetu, chyba się ugotował, niby połaczenie było, ale szybkość transmisji danych blisko zera. Po południu była burza i w ogóle niczego nie było oprócz wiatru, wody i piorunów. Prąd uciekł tylko na marne pół godziny, ale internet nie wrócił, dopiero dzisiaj.
Straszne zaległości w czytaniu…
Teraz czekam na Nisię, starająć się nie wychodzić z chłodnego domku.
Jeśli dziś wtorek to jesteśmy w Belgii 🙄
Tak grzebię i grzebię w pamięci, Alta, Alta, katedra, kolejka linowa… Ja stamtąd pamiętam tylko te rysunki… 🙁
Kolejka, kościół, most…
Gospodarzu, nie byliście przypadkiem w Tromsoe?
jotko napisalas na gmx
ale jaja chyba trzeba jednak tej rybie roweru
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8001322,Uprowadzili_do_Niemiec__zeby_go_ozenic.html
Nemo – Zaczalem sie juz martwic:)
Tromso, z przekreslonym o. Nie katedra, a Ishavskatedralen. Wproadzasz ludzi w blad. Niewybaczalne. Z Alty to ja pamietam tylko Stalina, Churchilla i tego trzeciego, z cygarniczka.
most+katedra+góra=Tromso z przekreślonym o
Przepis na Upalne Jajka Sadzone:
Posadzic jajka na rozpalonym chodniku.
Szczypta soli z poprzedniej zimy.
Oprzec sie o latarnie i przeczytac artykul o kobiecie pozartej przez tresowanego rysia z Polski, pod tytulem „20,000 mil podmorskiej zeglugi”.
Ukleknac, zjesc.
i wylizac resztki pozostale na chodniku calujac przy tym ziemie
koty prosza aby im nowe futra sprawic
Oczywiście Nemo. Już poprawiam miasto.
Stalin przybył statkiem
Chętnie czytam teksty o Norwegii i oglądam zdjęcia zamieszczone przez
Gospodarza. Mam dużo sympatii dla tego kraju i jego mieszkańców od czasu,
gdy jako dziecko (dawno to było!) przeczytałam poleconą mi przez Mamę ulubiona lekturę jej dzieciństwa: książkę Agot Gjems-Selmer,” Nad dalekim
cichym fiordem”. Treścią jej są przeżycia rodzeństwa, które mieszkało na Dalekiej Północy, gdzie zima trwa tak długo, całe dziewięć miesięcy! Wspaniała, surowa przyroda jest tak pięknie opisana, oglądane w późniejszym życiu albumy, filmy, programy telewizyjne zawsze kojarzyły się jakoś z tą napisaną w roku 1900 książką.Zapamiętałam szczególnie opis corocznego pożegnania ze słońcem, które znika na całe dwa miesiące:
” Taka to smutna chwila, gdy słońce nas żegna.Osiemnastego listopada widzimy je po raz ostatni, jak wielką promienną gwiazdę, wprost nad grzbietem górskim na południu…Powoli, powoli słońce znika za ścianą skał.Znikło!Jak cicho stało się naraz!”
Dorotol – jeszcze nie, lody z Tromso w drodze.
Tubalnym smiechem obudzilem rysia sasiadow.
gotuje se kalafiora a na drugie mam sorbet
no kompletna klapa rower mnie ukradli a teraz sie dowiedzialam, ze ostatni znany mnie pretendent na towarzystwo w domu starcow sie ozenil, na szczescie zastrzegl sobie swoje kamienice na Kazimierzu, wiec moze mam sznse na Dom Starcow kamienica
Most w Tromso był płatny, aż został spłacony i teraz przejazd jest za darmo. To też jest fenomen norweski 😎
W T. jest polska misja z zakonnicami (ksiądz dojeżdża z Alty) na placówce wysuniętej. Dzięki znajomości z jednym polskim polarnikiem, który zawsze w drodze na Spitsbergen naprawia siostrzyczkom to i owo, mogliśmy również skorzystać z gościny w klasztorze. Polskiego fachowca poznaliśmy od razu po zamkach w drzwiach. Były zamontowane odwrotnie 😉
Polarnik jest glacjologiem 😉
A szerbet z malin jak mu wychodzi ?
jak mydlo Zablockiemu, tyle, ze pewnie tez odwrotnie
Sławku, z tego co pamiętam, Zabłockiemu doskonale „wyszło” mydło, natomiast zupełnie „nie wyszedł” mu fortel aby przechytrzyć celników. 😉
Tam, na Północy, i tak nie ma lepszych fachowców od zamków 🙄
Dziwny jest ten swiat. Wedlug statystyk, z 10-ciu najgorszych krajow na swiecie, jesli chodzi o przestepstwa, az piec to kraje skandynawskie, a pozostale to tez ogolne znane ogniska przemocy, jak Kanada i Nowa Zelandia. #4 – Norwegia. Wedlug tych samych NAUKOWCOW, w Rosji jest ponad dziesiec razy lepiej. Wniosek stad prosty – rowerem Dorotola cieszy sie teraz obywatel Swiatowej Stolicy Zla, Islandii.
Maly drobiazg – chodzi o przestepstwa zgloszone. Nikt nie wspomina tych nie wpisanych olowkiem przez Organy czy tych przez wspomniane juz Organy popelnionych.
Nisiu – nie plyncie do Belgii, plyncie do Somalii.
co… przez szyberdach wychodzi?
Raz mi w zyciu zaswiecila fortuna tzn. raczej moim nasturcja, badam zielenie i widze jakas biedronke ladna duza z troche juz poszerzona talia, mysle przypadek, wychodze na balkon a ta biedronka jeszcze szersza w biodrach dla odmiany i co wsuwa najwyrazniej moje mszyce
-om
a wysmiewalam sie z berlinczykow, ze oni jedyne doznania wakacyjne to na baökonie miewaja a tu takie action
Strach jeździć do tej Skandynawii od czasu, jak przestali odrąbywać ręce złodziejom 😯
Doroto,
Biedronka najlepszą bronią, ale nie wiem czy jedna podoła 🙄 W tamtym roku nad Bałtykiem było tyle biedronek, że mszyce sobie nawzajem wyrywały z… pyszczka(?) I wszystkie wąskie w biodrach były…
nemo, zeby ona mnie przy tej duchocie z przepracowania na zawal serca nie padla, moze bedzie przeciek do innych biedronek i bedzie miala wsparcie
Nie ufam biedronkom 👿 Pełno ich, a mszyc zatrzęsienie 👿
Bardzo mi się spodobało skojarzenie ryby z rowerem i biedronki wąskie w biodrach.
Wróciłam z przymusowej wycieczki- 38st C na termometrze… ja chcę do Norwegii !
Ma ktoś kontakt z Pyrą? Chyba komputer Jej całkiem padł…
Apaw, próbuję się dodzwonić.
Placek,
Ty mnie nie denerwuj Panie Sułku 👿
jak ja niby mam w tak krótkim czasie zorganizować wyprawę do Somalii? 😯 przecież obiecałam Nisi zsorganizować Komitet Powitalny 🙄
Apaw –
komputert to Pyrze padłwszy łaskawie już wczoraj. Jak Młoda dopuści do swojego to ma ewentualnie (Pyra, nie Młoda) szansę pogadać z nami. Istnieje też prawdopodobieństwo, że Ją „zatchło” za nasze bluźnierskie pytania względem pieczonych buraczków.
http://www.youtube.com/watch?v=wAQbbdC35eU&feature=PlayList&p=8E762323DB047CE1&playnext_from=PL&playnext=1&index=14
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
http://www.tvn24.pl/0,1660201,0,1,odnalazla-sie-16_letnia-zeglarka-jacht-powaznie-uszkodzony,wiadomosc.html
Takie dziecko jeszcze….
Dlaczego Żaba nie dała znaku życia będąc w stolycy 🙁
Wprawdzie co nieco mijałyśmy się w tych naszych podróżach,ale
trzeba było przecież się zameldować !
Chociaż człek poczyta sobie artykuły o Norwegii dla ochłody.
A poza tym – lody,lody dla ochłody !
Piksel z racji upałów umówiony do fryzjera- będzie strzyżony
na jeża. Też mu do twarzy 🙂
Skoro szparagi można upiec w piekarniku to na grilu,chyba też ?
Chociaż nie wiem,czy z tym grilem to dobry pomysł w tej afrykańskiej
temperaturze ?
Bogumił Kobiela? „Kobiteta na plaży”? Uprzejmię proszę:
http://www.youtube.com/watch?v=SN5S4hE7Kfs&feature=PlayList&p=A87E42146C3B9A2E&playnext_from=PL&index=0&playnext=1
Ktoś ostatnio wspominał o tym cacuszku.
E.
Apaw –
Ja, z niezrozumiałych być może względów, odnoszę wrażenie iż jest to pogoń za sławą w jakiej dzielnie sekundują rodzice. Moim skromnym zdaniem powinno być jakieś prawo albo co, zabraniające nastolatkom poniżej wieku ustawowo wskazującego na dojrzałość podobnej działalności. Nie tylko igrają z własnym życiem (i kogo w razie nieszczęśliwego wypadku obwiniać?) to jeszcze narażają życie innych.
E.
Zgadzam się z Echidną. Zwłaszcza życie innych.
A skoro przy filmach, pamiętacie?
http://www.youtube.com/watch?v=41x9uDsVsLY
E.
Być może Pyra jest na wybrzeżu, miała jechać do Leny na czas remontu pokoju.
Apaw,
nic Ci nie pomogę w kwestii Norwegii. Mogę Cię przygarnąć do bungalowu pod Amsterdamem, ale to dopiero 2 lipca. Będzie nas troje a miejsc do spania więcej.
haneczko,
w tej sytuacji 4 lipca będę w Amsterdamie, Bruksela później.
Jak myślicie, Alicja śpi czy przygotowuje się do obchodów Roku Alicji? 🙄
oczywiscie jestem „za”
Droga Pani Elizo, Szanowni Czlonkowie Komitetu Powitalnego, Admiralicjo – odpowiem krotko i prosto – zbladzilem, nie wiedzialem co czynie.
Przeczytalem artykul zatytulowany „Afrykanskie upaly we Wloszech” , o sirocco, Saharze, straszliwym skwarze w kolejce na wielką wystawę dzieł Caravaggia w Kwirynale. Jak kazdy prosty majtek pomyslalem, ze jesli gorac ta wieje od nich do nas, to tam wlasnie lod do szampana nie stopnieje.
Nisia nie lubi wymietego jedzenia, czy myslisz, ze lubi ciepla lure z piaskiem ?
(taki byl tok moj, slowo honoru).
Bardzo Was prosze, uwazajcie na nia. Beda tam przerozne kolosy, Mir, Hakenkrojc i inne.
addendum
Biedronki azjatyckie lubia winogrona. Z winogron tloczy sie sok. Z soku…Milkne juz, moze tylko mnie perpektywa bezwinnego zycia przeraza.
TAk sobie siedzę i oglądam. To było w 1982 roku
http://www.youtube.com/watch?v=kyv0vWhr17Q&feature=related
przed całym tym eco ble ble ble …
E.
Placek,
wbrew wszelkim przeciwnościom, nieodmiennie kocham Pana, Panie Sułku 😆
o Nisię dbać będziemy rzecz jasna, jak o nasze wspólne Dobro Narodowe 😎
takitam Sławku,
wysłałam na Twoją pocztę telefoniczne namiary, doszły? 🙄
Pierwsze poważne ostrzeżenie dla publiczności światowej, drugie… I nic 🙁 Dalej nam te lodowce zakurzają 👿
Pyra pływa w sosie własnym i u siebie. Komputer pozwala jej czytać niektóre strony (w tym blog), ale nie pozwala pisać. Remont w zawieszeniu. Wyjazd do Leny w późniejszym terminie. Koniec telegramu 🙂
Amerykanie tankuja paliwo prosto z kaluzy, szczesciarze.
Jeden to Gajos a drugi to chiba, panie, Al Gore sądząc z wygłaszanej teorii…
Na szczescie Polska Artystka zlitowala sie nad nami, i tak Fryburg nas zbawil
Dzień dobry Szampaństwu.
Pogoda cesarska, mogę nisiować pod drzewkiem na ogródku, co robię od przeszło godziny. Kończę czytać już ostatnią z książek Nisi, może i dobrze, bo należy coś w domu zrobić, jutro goście, w poniedziałek gość na parę dni, a gospodyni na ogródku pod drzewkiem 😯
Przy okazji – Cichal, duble książkowe wam przekażę – mam ich cztery, na wszelki wypadek położyłam na szafce nocnej w pokoju, w którym będziecie spali, żeby nie zapomnieć. Mówiła Nisia, że teraz to jej książkami mogę rzucać w ludzi 😉
Idę pod drzewko, jest słonecznie i bardzo do wytrzymania, 20C w cieniu.
Przy okazji będę odstraszać szpaki, które już czają się, aż moje porzeczki dojrzeją. Niedoczekanie 👿
p.s. W takie upały, jak opisujecie, dobrze czytać książki o wyprawach polarnych, a lutą zimą… o Afryce równikowej 🙂
Jotko- bardzo dziekuję za miłe zaproszenie! Będę w pracy do końca września. Może kiedyś …..
Rok Alicji proponuje rozpocząć obchodami 21 czerwca w dniu Jej imienin.
Alicjo- same miody- rozumiem, że się zgadzasz.
Kaczka Dziwaczka- miło, Kobiela urokliwy, Gwiezdny Pył- Chamiec jak w zwolnionym tempie- rozumiem ale Fryburgiem dołozyłeś Placeku.
Apaw – Swieta Maszyna powstala dzieki szwajcarskiemu stypendium, podziekowania naleza sie Nemo i helweckim podatnikom.
Moja maszyna bedzie instalowana we wszystkich Przybytkach Grzechu; grzesznik grzeszy, spowiada sie, grzeszy dalej. Bede miliarderem.
Placku, zebym dobrze zrozumiała… Pokazana maszyna powstała przy udziale Nemo i jest Twego pomysłu, czy Twoja maszyna będzie oparta na tym pomysle ale bilety kupi się w innym przybytku?
35aa a za oknem 45 w słonku.
Apaw – Nemo i pozostali szwajcarscy podatnicy placa podatki. Polska rzezbiarka otrzymuje szwajcarskie stypendium. Dzieki temu powstaje maszyna. Ksiadz ja blogoslawi, inny wyjasnia dlaczego to jest swietny pomysl. Wszyscy sa bardzo powazni, zaden tam Prima Aprilis.
Pomyslalem sobie, ze moglbym stworzyc maszyne na ktorej mozna jednoczesnie grzeszyc i za to przepraszac. Bez niczyjej pomocy 🙂
Bardzo mnie to wszystko smuci. W tej chwili trwa pierwszy mecz pilki noznej w RPA, piekielny halas plastykowych trabek (140 decybeli).
W ciagu dwoch miesiecy bialy producent zyskal 5 milionow dolarow, ciemnoskory wynalazca twierdzi, ze on te trabki wymyslil, a jeden z kosciolow (baptysci) uzywa ich w czasie nabozenstw, twierdzac ze tym samym komunikuja sie z niebem. To nie ja takie rzeczy wymyslam. Prawdziwe zycie.
„…najboleśniejszy moment dla człowieka wierzącego -Jezus zdjęty z Krzyża…” 😯
Póki wisi, jest OK???
Sorry, nie wszczynam debaty 🙄
Termometrów nie trzymać na słońcu 😎 Woda w konewce +50, a może i więcej… dorzucę lodu i pójdę podlewać pomidory 🙄
Placek –
a może by tak Studnię Mądrości? Nic nie musi drukować to i koszt mniejszy, a co za tym idzie większy dochód.
Widziałam w zeszłym roku, w Warszawie, w przybytku handlowym Złotymi Tarasami zwanym, wspaniały pomysł na szybki dorobek. Pośrodku pasażu stało sobie ustrojstwo, duży lejek przypominające. Dokładnie nie pamiętam tekstu jaki biegł dookoła. Trzeba było rzucić przysłowiowym groszem coby zobaczyć jak to działa. Zobaczyliśmy. Turlu, turlu, turlu, dzyń, dzyń, dzyń i wleciało do środka!
O!
E.
Podatki płacę przykładnie. Właśnie przyszedł rachunek za kolejną ratę 🙄
nemo –
PYSZNE!!!
Placku –
jako że Wombat oglądał mecz, słyszałam. Brzmiało to jak zwielokrotniony bzyk rozszalałych trutni. A może os?
E.
W Szwajcarach i Norwegach cała nadzieja, że wrazie cuś, to one nam te unie uratujom 🙄
Nemo,
pilnuj tam naszych spraw z właściwą sobie rzetelnością, żebyśmy tu mogli bawić się i spać spokojnie 😎
Unioslem sie zdziebko,bardzo przepraszam. Szanuje kazdy swiatopoglad, nie probuje nikomu narzucac swojego, oburza mnie tylko bezdenna glupota tych ktorzy robia rzeczy sprzeczne z ich wlasnymi wierzeniami i cynicy ktorzy to bezwzglednie wykorzystuja. Ci ktorzy naprawde wierza i czuja, koncza bez rowerow.
Echidno – potworny halas, smutny cyrk, tyle ze w tym przypadku laicki. Elektroniczne reklamy dookola boiska zmienialy sie co pare minut. POSTEP.
Absurd. Wiem, ze nikt mnie juz nie usmazy w kotle z wrzacym olejem. Byc moze ugotuja mnie w mikrofalowce. Dla mnie to niewyczuwalna roznica.
Mysle o Mandeli, ktory wczoraj stracil prawnuczke. Nie przyszedl na ceremonie otwarcia. Nie kradl, nie zabijal. Siedzial w wiezieniu, a nadal sie usmiecha. Chcialbym zeby wszyscy ksieza i sekretarze generalni tacy byli.
Nemo – blagam Cie, nie podlewaj pomidorow w sloncu. Pozwol im wystygnac. Amen.
Stala sie rzecz nieslychana!!!!!!!!!!!! Czuje sie strasznie, siedze w kacie i mam trzesionke samotnosciowa i od tej trzesionki trzese sie jeszcze bardziej, MOJA BIEDRONKA opuscila mnie…
Dorotolu – pewnie wie, ze Twoja fortuna lada dzien zablysnie juz na zawsze.
Dorotol, nie załamuj się! Może już musiała do domu polecieć i wróci jutro na śniadanie…
Dorotolu! Napisz do Apaw. Ona Ci zrobi jeszcze ładniejszą chociaż nie ma mszyc!
czy takie male stworki maja jakis instynkt prowadzacy ich ponownie na miejsce wyzerki, moze przyprowadzi ze soba posilki, a taka ladna byla
Dorotol,
bez paniki. Taką trzęsiączke wszyscy miewamy od czasu do czasu, niech Ci się nie zdaje. Głębokie oddechy, za jakiś czas przejdzie. Biedronka ma skrzydła i musi czasem ich poużywać, nie? Wróci – jak nie ta, to inna. Może poleciała rozpuscić wici wśród biedronek, jaka to restauracja smakowita u Ciebie na nasturcjach 🙂
Wracam pod drewutnię, odłożyłam książkę na rzecz porządków tamże.
http://www.youtube.com/watch?v=ti33kKyMUT0
Wyobrazcie sobie, ze musialam dozyc podeszlego wieku aby wczoraj uslyszec najpieknieszy komplement pod moim adresem jaki slyszala w tym oto zyciu, mlody mezczyzna, klasa pierwsza ze szkoly Lodz-Widzew, przyjzal mi sie uwaznie i powiedzial „ma Pani tyle prezentow od slonca”.
Przeżyłam nawałnicę i żyję nadal. Ravunia kochana mi się sprawdziła jako samochód survivalowy, jaba-dubu. Natomiast do Żaby naszej kochanej nie dojechałam, albowiem trzy kolejne drogi były zawalone połamanymi drzewami. A już witałam się z gąską! Teraz Żaba ma zapasy szparagów, pierogów z geesu i jajek od prawdziwej kury, a moim gościom ugriluję kurczaka grilowego z Drobimexu. Hahaha.
Idę jeść śledzika z kartofelkami, a niech tam, będę gościom waliła cebulką. POtem doczytam.
Goście, na szczęście, też mieli jakieś nawałnice i będą koło dziesiątej. Do tej pory może nawet umyję ząbki…
No to fajnie macie na tym Pomorzu, a ja uwzam, ze idealna pogoda do mycia chodnika upralam wlasnie polowe, tak na cale to ja nie bede szla, bo u mnie gospodarka planowa, zeby mnie nie od razu sie wszystko udalo
Podlałam pomidory (już w cieniu), zebrałam poziomki, pogadałam z Chłopem na temat suszy, UBS (złodzieje i oczajdusze) wypędu bydła na halę (w przyszłym tygodniu) oraz cen mleka (złodzieje i oczajdusze) 👿 🙄
Osobisty wybył na imprezę w firmie, gdzieś tam w dzikiej Szwajcarii, wróci po północy, mam wolny wieczór, oczekuję propozycji 😎
Znowu straciłam czucie w paluszkach, wredna pokrzywa w porzeczkach 👿
a ja sie dowiedzialam, ze ciotka chrzestna Dagny poprzez tlumaczke zadzwonila do ojca dziecka, iz „trzeba podjac kroki urzedowe, gdyz mamy za duzo ziwrzat w domu” a ja tu jeszcze sobie dokoptowalam niewierna biedronke
A Biedronka może się czuła skrępowana tym ciągłym podglądaniem przy jedzeniu. Więcej dyskrecji 🙄
„Prezenty od słoneczka” – piękny komplement 😎
Za dużo zwierząt?! To jej następnym razem nie wpuść, małpy jednej 🙄
Sorry, nie wiem czy i jakim sentymentem ją darzysz 🙄
Bardzo ładny ten komplement, Dorotol, sama poezja!
Może być też „pocałunki słońca”. Jedno i drugie wzruszające, a już od takiego smarkatego, to ho-ho!
Zdrowie! Nie wiem, za co dzisiaj, ale zdrowie wszystkich, w kalendarzu nic wyszczególnionego nie ma, a ja mam piwo.
Zmachałam się, bo posprzątałam pod daszkiem – drewutnią (nie moja działka, ale nie mogę czekać następne 5 lat) i przy okazji zachciało mi się zajrzeć do maszyny b-b-q. Coś mi podpowiadało, żeby tego nie robić, ale nie posłuchałam cosia. No i godzinę spędziłam na intensywnym skrobaniu, czyszczeniu, myciu, drapaniu…Maszyna niczego z zewnątrz, ale wewnątrz jeden zapieczony na amen syf. Dodam, że w ubiegłym roku jej nie używaliśmy wcale, a dostaliśmy rok wcześniej w spadku po ludziach, którzy się wyprowadzali i nie chcieli tego ze sobą targać, bo wielkie. Pozbyliśmy się naszej, mniej wypasionej maszyny i z ochotą wzięliśmy ten czołg. Szkoda, że nie zajrzałam wtedy, była względnie świeżo używana i wyczyściłabym błyskiem. Teraz juz mniej więcej błyszczy i gotowa na sezon 🙂
No to zdrowie!
wyrzucilam ja juz ponad miesiac temu, sentymentow juz nie mamy do niej zadnych a ona szuka na mnie haka, nigdy nie byla sklonna pobyc z Daga pare dni, nie ma zupelnie pojecia o trybie zycia Dagny, a teraz sie zaczyna, ze ja …. min. zle odzywiam dziecko bo nie jemy owocy i warzyw no i te zwierzeta brudne, a to moja wieloletnia „przyjaciolka” ze studiow, jak nie miala roboty po studiach to ja je w moim wydawnictiwe prace zalatwilam i dzieki mnie wyrobila sie na lektorke a potem nawet na autorke
Cichal- mszyc mam jak kamieni w Dunajcu. Produkcji żadnych zwierząt a w szczególnosci biedronek się nie podejmuję.
Wiecie, ze jest przeszło 5,2 tysiąca gatunków na całym świecie, w Polsce ok. 80.Mnożą się bardzo szybko i mogą dawać 2-4 pokolenia rocznie. Zaniepokojone larwy lub dorosłe chrząszcze wydalają poprzez stawy nóg hemolimfę o żółtym zabarwieniu, która ma trujące właściwości.Odżywiają się owadami roślinożernymi. Fuuuj.
Za to mam ospę w domu wiec wszystko w kropki.
Dorotol,
ta larwa to z gatunku „życzliwych i zatroskanych”?
Nie przejmuj się!
Dorotol- toksyczne koleżanki należy omijać wielkim łukiem.
Miałam taką „przyjaciókę”, która dla afery kłóciła ludzi- wyeliminowałam ją z towarzystwa i nie żałowałam ani sekundy. Niech się sama zagryzie własnymi zębami.
no wiesz Alicjo sprowadzanie komus urzedu do spraw mlodziezy na glowe nie nalezy do przyjemnosci, wiec nie dziwo, ze autentycznie rzygam zolcia
fef1
Tym bardziej- unikaj jak ognia kontaktu- ona nie może Tobą dyrygować i żywić się Twoją energią lub sprawami więc szuka innych środków do manipulacji.
Dzieki dziewczyny ale tu jeszcze dochodzi kochajacy tatus, ktory z nia prowadzi rozmowy i legitymuje jej postepowanie. Oboje doprowadzili do tego, ze Dagny ich nienawidzi a oni chca miec z nia kontakt, tylko nigdy nie wpadli na pomysl, ze to ja bylam inicjatorka tego: dziecko zadzwon, napisz, namaluj obrazek, bo bylam glupio uprzejma a uprzejmosc tu na zachodzie oznacza slabosc.
Ja tylko tak na marginesie nadmienię,że rozpoczęły się Mistrzostwa
Świata w Piłce Nożnej.Właśnie trwa mecz Francja-Urugwaj.
Pewnikiem niektórzy oglądają. Gdyby ktoś pytał,to ja nie oglądam.
A zatem spóźniony toast za fanów futbolu !
Dorotol, wiem coś o tym, te kobiety, które robią wszystko, żeby oddzielić swoje relacje z b. mężami, od stosunków dzieci z ojcem, mają przerąbane. Dagny doceni Twoje wysiłki a jak dorośnie, to i tak zrobi jak Jej serce dyktuje. A „były” i tak do końca życia będzie wszystko zwalał na Ciebie – oni często tak mają. Szkoda tylko, że trafiłaś na czasy, gdy „państwo” rości sobie prawo do decydowania o życiu rodziny. Już wszystko by chcieli kontrolować. U nas już też się to zaczyna.
Wie ktoś z Was, co z Jolinkiem ? A właściwie z Jej okiem ?
Zgago,
Jolinek powinna być już u Pana Lulka, o ile dobrze kumam.
ide kimac chwilowo
Blogu.
Jesteście uroczymi Ludźmi.
Poczułam w sobie kategoryczny imperatyw, żeby to wyrazić.
🙄
Goście skręcili już z Pyrzyc na nową obwodnicę. Może jeszcze prześpię się kwadransik…
Ale oni pewnie będą nieżywi po całodziennej jeździe z Lublina, więc wszyscy razem padniemy zgodnym chórem.
Temperatura spadła rozkosznie. Jutro i pojutrze też ma być u nas taka spadnięta!
Oby.
Dobranoc… na razie.
oko z Jolinkiem wsiadlo do pociagu, rano bedzie sie dalej leczyc jajem po wiedensku, albo odwrotnie
Alicjo, wiem, że mieli jechać do p.Lulka, tylko Jolinek nic już nie „stuknęła”, czy Jej oko zdążyło wrócić do normy.
Idę sobie ugnieść kruchy spód na ciasto z truskawkami i pianką. Miałam wprawdzie nadzieję na więcej chłodu o tej porze, ale cóż, pypeć na to ciasto mnie prześladuje od kilku dni. 😀
Dobrej i spokojnej nocy. U mnie za oknem +25 st.C. A na jutro zapowiadają +33 st. C. w cieniu. 🙁
Miłych snów.
Sławku, dziękuję. Mam nadzieję, że kuracja zadziała błyskawicznie. 😆
Z moich informacji wynika że Jolinek wraz z okiem podróżuje w towarzystwie panów doktorów M. i P. do Widnia celem odwiedzenia znanego uzdrowiciela profesora L. Mają szlachetny zamiar najsamprzód postawić prof.L. na nogi -cokolwiek to znaczy, mają taki zamiar – postawić go na nogi. W zamian prof.L. ponoć uzdrowi Jolinka oko. Jedno spojrzenie w głębię lodówki prof. L niby ma cudowne własności terapeutyczne, oko widzi niedostępną nigdzie pustą przestrzeń, przerażone oddycha pełną tęczówką w konsekwencji soczewka nasyca się dioptriami, ciśnienie wewnątrzgałkowe przechodzi w podciśnienie, ssie wszystkie płyny opuchlinowe, oko wraca na wyznaczoną mu pozycje, widzi jedynie słuszny kierunek a opuchlizna jak niepyszna znika. Proste.
Na nogi za oko – taka wymiana barterowa.
Ale trzeba udać się do Widnia.
Jak zwykle, gdzie dwóch, tam trzy hipotezy.
jeszcze, jakby sie pobili, to ktos moglby skorzystac,
sie masz Antek, odtajales?
Sie masz!! sie mam i schładzam się nalewką z lodówki.
Ponoć też pomaga na oczy.
cool 🙂
A w Widniu cokolwiek widać?
Ja pije maślankę. I na zakupy jeszcze mam sie udać, nie chcem, ale muszem…
Alicjo – własnie wróciłam z nocnej apteki, gdzie musiałam nabyć puder w drodze kupna. Kolejka była długa a komary cięły jak najęte. Chyba część tego mazidła będę musiała wysmarować na swoje swędzące kropki. Młoda zalega pomalowana na biało. Obok sapie biały pies. Ale się szpital robi…uuuu
Przyjmij wyrazy, Apaw… skąd się ta ospa przywlokła?
Nie ma nikogo do lampki d’Abruzzo? Dopiero 21-sza…
Dojeżdżamy do Widnia!
Zaraz przesiądziemy się z pociągu na cztery kółka i do Burgenlandii!
Dzień dobry!
Dzień dobry! Uściski dla Pana Lulka!
Pada.
Deszcz spokojny i cichy, mógłby tak cały dzień…
Alicjo- a bo to wiadomo? Z wiatru, z klimatyzacji w kinie lub sąsiedztwa w tymże albo ze sklepu. Tak czy owak Młoda jest już dosyć stara i kiepsko znosi. A tu egzaminy i nie wiadomo jak przekładać…
Apaw napisalas „obok lezy bialy pies” no chyba pies nie ma ospy?
Jest zimno i biedronka nie wrocila
Wyrazy, Apaw 🙁 U dorosłych to potrafi być prawdziwe cholerstwo 🙁
Żaba miała wczoraj burzę z gradobiciem. Szkód wielkich nie zrobiło, ale tak walącej wody Żaba jeszcze u siebie nie widziała i ogólnie było mało przyjemnie. Korzyść taka, że konie wypucowane biczami szwedzkimi na błysk. Esce też nie zrobiło krzywdy. Dzisiaj słońce i spokój.
Dzień dobry Trójco w podróży do Wiednia, proszę pozdrowić Pana Lulka. Miłego pobytu w Burgundii.
Tym co pozostali w domu życzę udanego weekend`u.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Dzięki Dorotol, Haneczko…
Biały pies jest taki z urodzenia na szczęście.
Najgorszy jest przy tym upał i duchota.
Czekamy na zapowiadane ochłodzenie już od kilku dni.
Alicjo- odkryłyśmy prawdopodobne żródło- wizyta u kochanej rodziny z okazji bierzmowania – tam był cisnący się w małym kościółku tłum dzieciaków…może się ktores przytuliło- termin by się zgadzał. Zawsze mówiłam, ze trzba się trzymac daleko od gremialnych spędów.
Żabo- czytałam, ze podlało Twoje błota ale cieszę się, że bez problemów.
Dzięobry na rubieży!
Podlało Żabę, ale i podlało mnie, bo właśnie usiłowałam do Żaby dojechać. Chwilami jechałam prawie bez widoczności, w strugach wody walącej zewsząd z wielką siłą. Ostatecznie zaparło mnie na drodze kilkanaście kilometrów od Połczyna. Korek pojazdów i zablokowana szosa. Wjechałam na wsiową drogę obok i próbowałam szczęścia, ale tam też były zwalone drzewa. Usiłowałam dojechać do tzw. Drogi Tysiąca Zakrętów Połczyn – Czaplinek, ale też leżały dwa zwalone drzewa.
Cafłam się, co było robić.
O drugiej w nocy przyjechali goście, zamiast szparagów Żabinych dostali szampana (ahoj, Małgosiu!) potem jeść im się zachciało, więc odsmażyłam taką fajną cienką białą kiełbaskę z drobiu plus różowe Cote du Rhone… siedzieliśmy na tarasie w NORMALNEJ temperaturze do czwartej rano.
Teraz oni są na Łasztowni i prowadzą jakieś tam warsztaty marynarskie dla młodzieży, a ja zastanawiam się nad uproszczonym chłodnikiem… a potem grill.
No i wieczorem Chopin na Chopinie. Strawa duchowa, się wie.
Dzien dobry,
Od wczoraj powracam wciaz i wciaz do „Gwiezdnego Pylu” (dzieki, echidno). Ze wstydem musze wyznac, ze nie znalam tej perly. W tamtym okresie (1982) moje kontakty z Krajem byly utrudnione. Wcale mnie to nie tlumaczy, bo przeciez moglam potem nadrobic braki. No coz. Dzieki wam te luki troche wypelniam wiec wielkie wam za to dzieki.
Placku, bardzo dlugo otwieral mi sie ten wczorajszy muzyczny port, ale warto bylo poczekac!
Rok Alicji, oczywiscie TAK 😀
Moja siostra zachęciła mnie kiedyś do oglądania filmów Kondratiuka, akurat w jakimś programie polskiej TV leciał ten film, bardzo poetycki… Pamiętałam sceny z niego, ale tytuł wyleciał mi z głowy, dawno temu to było…
Deszcz przestał padać, jest mglisto, kupiłam sadzonki kapusty chińskiej, selera naciowego, jakiejś kalarepki-olbrzyma 😯 Po obiedzie będziemy sadzić. Na obiad ziemniaki w mundurkach, tatar ze śledzia, serek wiejski.
I jeszcze sadzonki cicorino (radicchio) rosso, czerwonej sałaty cykoriowej.
A my kupiliśmy dwa kwiatki do wiszenia. Pani twierdzi, że to odmiana surfinii. No nie wiem. Drobne, bladożółte, kielichowato łagodne kwiatki. Jeżeli to surfinie, to bardzo miło, że do siebie niepodobne 😉
W miedzyczasie, w Ziemi lustrzanym odbiciu, Galaktyce Opus z Hakiem Dwudzieste,Nisia Szopenowna Szczecin palcami u stop muska
Może to surfinia drobnokwiatowa?
nemo –
seler jaki posiałam dawno, dawno temu, latem jeszcze, wreszcie wyrósł. Niestety z około 10-ciu sadzonek ostały się tylko dwie. Na szczęście rosną.
Z kalarepką też checa. Wyrosły w marchewkę?! To znaczy zamiast ładnego kształtu globusa, podłużna, obła korzenia. Wipisz – wymaluj marchew. Co o tyle jast dziwne, że z tych samych ziarenek poprzednio mieliśmy wspaniałe okazy kalarepki. Dziwa! Cuda znaczy się!
Pod koniec lata robiłam przetwory ze zbiorów ogródkowych. A że ogórki obrodziły wyjątkowo, narobiłam kilka olbrzymich słojów tychże w ocie. I tu nastąpiła ciekawostka kulinarno-przyrodnicza. Jeden słój miał jakiś, taki podejrzany wygląd. Zawmiast klarownego płynu coś w rodzaju zalewy od ogórków kiszonych. Ryzyk-fizyk otworzyłam. Zapach normalny, a w smaku konserwowy i kiszony jednocześnie. I niby dlaczego? Proporcje te same, metoda również, a inne. Pewnie gdybym chciała powtórzyć nie potrafiłabym.
E.
Nisiu –
Uważaj z Chopinem na Chopinie coby w rytmie Poloneza za burtą nie wylądować.
Miłego wieczoru.
E.
Moja znajoma (ta pielęgniarka z ministerstwa zdrowia) robiła kiszone z dodatkiem octu, bo myślała, że same to się tylko zepsują 🙄 Wyszły dość kwaśne, ni to konserwowe, ni to kiszone. Jak się chce prawdziwe konserwowe to słoje z ogórkami i zalewą octową szczelnie zamknięte należy sterylizować.
Zwracam honor pani sprzedającej.
Nemo, oczywiście miałaś rację 😀 Drobnokwiatowe, coś koło tego http://www.provenwinners.com/plants/detail.cfm?photoID=6618&doSearch=1&searchFlower=Yellow&page=4
Na dzisiaj:
Składniki, dla 4 osób:
? 3 filiżanki kefiru (lub zsiadłego mleka)
? 1 filiżanka maślanki
? 1/2 filiżanki jogurtu naturalnego
? 2 filiżanki chudego mleka (0,5%)
? 1 filiżanka zimnej wody (mineralnej bez gazu lub przegotowanej)
? 2 garście posiekanej sałaty
? 2 garście posiekanej botwinki (młode listki)
? 6 rzodkiewek, pokrojonych na cieniutkie plasterki
? 2 szczypiorki wraz z cebulkami, drobno pokrojone
? 4 łyżki posiekanego koperku
? 1 łyżka posiekanej natki
? 1/3 średniego ogórka cienko pokrojonego (opcjonalnie)
? sól morska
1 kg młodych ziemniaków, masło i koperek do ziemniaków
Posiekany szczypiorek i rzodkiewki włożyć do większej miski, posolić i wymieszać. Dodać koperek, natkę pietruszki i ogórka jeśli go używamy. Dodać sałatę i botwinkę, posolić i wymieszać.
Wlać kefir, maślankę, jogurt, mleko i wodę, zamieszać. Dodać ewentualnie więcej wody, aby uzyskać pożądaną konsystencję chłodnika. Doprawić solą morską. Trzymać w lodówce do czasu podania.
Ziemniaki oskrobać, umyć, zalać zimną wodą, posolić i ugotować. Odcedzić, dodać rozpuszczone masło lub skwarki. Posypać koperkiem.
Mam ochote na zupe z porow
Albo dla Bałkanolubnych Tarator.
Przygotowuje się go ze zsiadłego mleka, wody, startego lub posiekanego ogórka, oleju, oliwy z oliwek, soli, koperku, oraz zmiażdżonego czosnku. Wymieszać.
d8d8 Lody dla ochłody- z internetu.
Orzeźwienie w gorące dni przynosiły przede wszystkim lody na patyku Bambino. Dostępne były w czterech smakach ? śmietankowym (czyli chude mleko z toną cukru), kakaowym, truskawkowym (chociaż smakowały jak ogólnie pojęty ?owoc?) oraz kawowym. Pakowane były w sztywny, srebrny papierek, sprzedawane zwykle na ulicy lub plaży przez starszych panów wydzierających się ?loooodyy!?, z białym pudłem mających imitować lodówkę. Oprócz Bambino można było kupić również ?pingwinki? o smaku cukrowo-wodno-mlecznym. Bardziej luksusową wersją były lody Calypso, bez wbudowanego patyczka, który pobrać można było z pojemniczka w okolicach lodówki, gdzie
były sprzedawane. Forma
? kostka, 250 ml, opakowana w równie sztywny papierek jak Bambino. Dla osób z chorym gardłem tudzież przeziębieniem dostępne (jeśli w ogóle można powiedzieć, że w tamtych czasach coś było ?dostępne?) były ciepłe lody ? czyli wafel, masa (biała lub różowa) podobna do tej z napoleonek oraz czekoladopodobna polewa. Czasami przybierała postać tabliczki w opakowaniu zastępczym. Składała się z cukru, kakao, oleju, śmietany, etylowaniliny i czegoś, co nadawało całości smak wosku wymieszanego z margaryną. Żeby zdobyć prawdziwą czekoladę trzeba było mieć dobre wejścia w pobliskim spożywczym.
Na prawdziwe lody trzeba jednak powędrować do Wiecznego Miasta. Na piazza Navona jest kawiarnia Tre Scalini gdzie podają wspaniałe Tartufo – kulę czekoladowych lodów obtoczonych w kakao, podawaną ze śmietaną.
Albo w Wiedniu- na Szwedenplatz’u chociaż nie jestem do końca przekonana bo gdzieś bliżej Stefana były chyba jeszcze lepsze.
Trogir- na placyku w centrum- mniam !
A za wodą to chyba na Long Island- tylko porcje dla wielkobrzuchych głodomorów!
kod 3393
Apaw, czyżbyś już skończyła dietę Dukana? Te ziemniaczki z masełkiem, czy aby na pewno będziesz spożywać? 😆
Placku –
i proszę zrobić gołąbki dla całego Blogowiska.
Nemo –
ja ROBIŁAM konserwowe. I tylko tej jeden taki – jakiś odmieniec!
Apaw –
I topielec wyjdzie z wody aby zjeść Bambino lody!
Lody Bambyno! Lody! Dla ochłody i urody! (wymowa – bambyno z akcentem na „y”)
Nawet małpa zlezie z drzewa coby zeżreć lody Mewa!
I jeszcze kilka innych reklamowych popisów lodziarzy z nadmorskich kąpielisk by się znalazło w zakamarkach pamięci..
E.
Haliczku- nie osmieliłabym się- ale mam paszcze do wykarmienia z czego jedna okrutnie przez swoje kropki marudna.
Moja porcja 1/2- bo już mogę zielska- i bez ziemniaczków.
Za to w sklepiku nie nadążają z białym serkiem i kefirem. – 4,2 kg ustabilizowane i nie jestem głodna. Piję ok 2l wody dziennie.
Echidna- pamiętam.
Szukałam na Youtube filmiku z takim lodziarzem, który chodził po plaży- jak tej sopockiej Kobieli, gdzie spędziłam swoje dzieciństwo. Niestety jedyny jaki jest nie nadaje się do prezentacji na tak czcigodnym forum.
Kolejna porcja lodo-reklamy:
1 -Szklanka wody, łyżka sody, mieszam, mieszam i są lody
2. Moja babcia chorowała, zjadła loda wyzdrowiała
3. Nawet krowa na pastwisku trzyma loda w swoim pysku
4. Nawet papież w watykanie jada lody na śniadanie
Link do „Kobieli na plaży”. Niestety nie pamiętam w której części jest scena z lodziarzem – chyba 2 lub 3. Chyba …
http://www.youtube.com/watch?v=SN5S4hE7Kfs&feature=PlayList&p=A87E42146C3B9A2E&playnext_from=PL&index=0&playnext=1
E.
Chłodniczek:
– litrowy karton barszczu Krakusa
– śmietana kwaśna (używam Kesemki)
– porządnie wymieszałam rzepaczką
– dwa duże ogórki
– kilka rzodkiewek
– jedna dymka ze szczypiorem
– pęczek koperku
– sześć jajek
– wszystko podziabałam i wrzuciłam
– dosoliłam
Goście jedli i przychwalali. Teraz śpią. Idę i ja przyciąć komarka…
TTTTTTTrzepaczką!
Pamiętam z plaży w Kołobrzegu, lata temu, jak chodził pan lodziarz i krzyczał”
„Looody Koral, looody mleczne!” , a myśmy zawsze dodawali ‚w swoim smaku niekonieczne’
Dzień dobry Szampaństwu.
Burza huczy wokół nas, a ja zaplanowałam późniejszy lunch na patio. Co prawda dopiero rano, ale czy się wypogodzi do popołudnia – nie wiadomo.
Idę do kuchni coś doprawiać.
Apaw – Tylko Long Island. W Toronto mieszka zaledwie pol miliona Wlochow, a zatem niczego godnego polizania nie ma. Sa ohydne ogorki malosolne i wyscigi kolejek Piko. Danteland.
Echidna – Tak jest, Obywatelko Pod Spodem. Golabki i pieczone kalarepy. PO uczcie obowiazkowa drzemka na lezakach.
Wole rzepaczke. Precz z TTTTTTTTTT
Dzien dobry!
W Wiedniu dobre lody sa praktycznie wszedzie. Nie ma natomiast Stefana, jest Szczepan 🙂
Witaj Magdalenko, wszystko ok, pewnie, ze ok. Madziu Szczepan pochodzi w tamtej dzialce geograficznej od Stefana
Pod Spodem lub Na Wierzchu Globu Z., jak kto woli – ja wybieram to drugie – drzemka na leżaku niewskazana. Za zimno. Ale w wygodnym fotelu w chałupce (nagrzanej) czemu nie.
Nawet przed drzemką można loda zjeść. A co tam, raz się żyje i o kaloriach non-stop myśleć nie należy. Szczególnie przy sobocie. Wolnej!
E.
Sezon truskawkowy w pełni, choć owoce jeszcze niezbyt tanie. W tym roku mam zamiar zrobić trochę, a nawet sporo dżemu truskawkowego. Poczekam aż ceny jeszcze spadną / mam nadzieję/ . Truskawki powinny być jeszcze przez co najmniej 3- 4 tygodnie.
Napiszcie, jaki cukier – zwykły czy żelujący – lepiej się sprawdza. To ma być taki zwykły niezby gęsty dżem, nadający się także do naleśników.
Burzowo było także wczoraj w naszych okolicach. Około 15.00 zapadły prawie zupełne ciemności. Obiad jedliśmy przy zapalonym świetle. Ale obyło się bez większych grzmotów i piorunów, za to porządnie popadało, co bardzo spodobało się komarom. Wyszłam na kilka minut do ogródka, ale dopadły mnie i pokąsały. Na szczęście Fenistil szybko zadziałał.
A jak już przy „preczach” jesteśmy, to „Precz z Preczem”.
Ciasto zrobiłam. Wegług Żabiobłotnego przepisu. Z wiśniami. Co prawda z jakiegoś kompotu węgierskiego – eksperyment – lecz wygląda całkiem-całkiem. A jak pachnie w mieszkanku!
Wombat już zgłosił gotowość do konsumpcji. Nitu-nitu, za ciepłe. Musi poczekać.
E.
Dorotol 🙂 Witaj!
lepiej, lepiej, stanelam na nogach 🙂
a kiedy sie zobaczymy?
Jestem nieszczesliwy Mis. Biegam po domu i szukam patelni. Biada mi biada.
Jak mam usmazyc nalesniki ?
Pan Lulek umrze z glodu…
Za co , za co ?
krystyna –
burza, pioruny, ciemno za oknem. Jaki romantyczny obrazek. Świece trzeba było zapalić nie elektrykę. I romantycznie i eco-cośtam.
Królestwo za patelnię!!!
Nie jestem sobek. Wpadnij Misiu do nas. Mam kilka. Różnej wielkości.
Jak Pan Bog chce ukarac Misia to mu odbiera patelnie 🙁
Misu sprawdz w ogordzie lub na tarasie, moze w patelni zostaly zasiane jakies roslinki albo jest wystawiona do ogrdu jako karmnik lub jako naczynie do picia wody.
Magdaleno jak przyjedziesz do mnie.
Poproszę o jakieś informacje o zdrowiu Jolinka, konkretnie Jej oka. Mam nadzieję, że jest lepiej. Kto ma smażyć te naleśniki – Miś, Pan Lulek czy Jolinek ?
Krystyno, w tym sezonie odchodzę od wszelkich żelujących 🙂
Misiu, nie biegaj. Patelnia Echidny leci z dołu, moja z góry. Stań i wyciągnij łapy 🙂 Pozdrowienia dla Was wszystkich 😀
Oko Jolinka proszone jest o jak najszybszy powrót do stanu pełnej używalności.
Misiu,
na tarasie, na ścianie za ławą wisi cały szereg patelni, żadna się nie nadaje?
Haneczko, też chyba tak zrobię. Nigdy do tej pory nie używałam cukru żelującego. Nie miałam jakoś do niego przekonania. Muszę Ci powiedzieć, że niedawno jadłam paprykę marynowaną z Krakowskiego Kredensu i stwierdzam, że ta którą robiłam według Twojego przepisu jest o wiele lepsza. 🙂
Kryniczko Wiedzy, na Ciebie zawsze można liczyć. Misiu – sprawdziłeś?
Katedra Stephansdom jest popularnie nazywana katedra św. Stefana nawet przez Polaków tam mieszkających. Bylem jednym z nich i zapraszałem do jej zwiedzania
Magdalena
Stefan- własciwie racja powinnam napisać Stephan ale już napisałam fonetycznie bo tak wszyscy mówimy- wiadomo o co chodzi.
Święty Szczepan (gr. ????????, Stephanos ? korona, wieniec) ? święty katolicki oraz prawosławny, zwany Pierwszym Męczennikiem (Protomartyr).
Z pochodzenia jak wszyscy pierwsi chrześcijanie był Żydem. Zwierzchnik grupy nazywanej hellenistami. Szczepan, odcinając chrystianizm od kultu jerozolimskiego, stworzył warunki jego powszechnego krzewienia. Pragnął oczyścić judaizm i zreformować go przez powrót do źródeł (z wyjątkiem przykazań dotyczących świątyni i kultu ofiarnego) i dlatego zerwał z jego instytucją. Zginął w 36 roku ukamienowany przez miejscową społeczność żydowską w Jerozolimie.
Patron koni, wzywany jest także w przypadku bólu głowy, kamicy, kolki i opętania, a także w modlitwie o dobrą śmierć
…w modlitwie o dobra smierc- dla siebie czy dla kogos?
Cichalu,
jak mi wiadomo, miałeś kontakty i konszachty / 🙂 / z Piwnicą pod Baranami. Zatem bardzo prawdopodobne jest, że znałeś również Przemka Dyakowskiego/ takiego zdrobnienia używa /, od dawna jednego z czołowych trójmiejskich jazzmanów i animatorów kultury. Czytam właśnie o jego benefisie i tak sobie skojarzyłam z Tobą. Nadal jest czynnym muzykiem bardzo popularnym na Wybrzeżu.
Krystyno,
jeśli dżem z truskawek ma być gęsty to musisz dodać jakiejś pektyny, inaczej musisz długo, długo smażyć, bo truskawki zawierają jej niewiele. Dżem z truskawek nie powinien być przyrządzany na długie przechowywanie, bo traci piękną barwę i aromat. Lepiej jest truskawki zamrozić i w zimie w miarę potrzeby przerabiać na dżem.
Ja robię w ten sposób, że na 1 kg owoców używam 350 g cukru, sok z cytryny (konserwuje barwę) i 1 opakowanie pektyny Oetkera Gelfix super 3:1. Owoce pokrojone na ćwiartki mieszam z cukrem, pektyną i sokiem, podgrzewam do zagotowania, gotuję intensywnie 3 minuty i wlewam do słoiczków, zakręcam i stawiam dnem do góry. Wystudzone tak przechowuję w piwnicy.
Jeśli robię galaretkę to gotuję tylko 1 minutę.
Dzięki, Nemo. Skorzystam z Twojej podpowiedzi i część dżemu zrobię z pektyną. To ulubiony dżem mojego męża. W ubiegłym roku zrobiłam go trochę, ale znikł błyskawicznie.
Upiekłam ciasto z czereśniami (mrożonymi). W okrągłej płaskiej formie ułożyłam ciasto francuskie, nakłułam widelcem, posypałam cienko (2 mm) mielonymi migdałami, na to rozmrożone i odsączone czereśnie, 3 łyżeczki cukru, cynamon.
Krystyno 😳
Też dodaję sok z cytryny. Truskawki wrzucę na warstwę cukru i zostawię w bezruchu.
Krystyno,
ten dżem nie będzie gęsty, ale dość stabilny, lekko galaretowaty i delikatny. Ja go też bardzo lubię. Wypróbuj na małej porcji owoców.
Cukier żelujący zawiera pektynę w innej proporcji, jest wygodny w użyciu, gdy ilość owoców odbiega od przewidzianej w przepisie, łatwiej go dozować, ale nie nadaje się do proporcji 3:1, bo wtedy dżem jest za rzadki.
Krystyno, a moze czesc truskawek zrobisz troche inaczej?
http://ucztujac.blox.pl/2009/07/Dzem-truskawkowy-z-wanilia-i-octem-balsamicznym.html
Nie probowalam, ale smak moze byc ciekawy.
a ja jem katrtofelki z maslem jakies czarne z okami rowniez czarnymi, smakujace jak klozet koci, cena 1,99 za 1,5 kg. jotko jak bedziesz wybierala sie na ten marsz na berlin to prosze mi przywiezc nie paczki ale kartofli
No właśnie, gotować kilka godzin 🙄
Krystyno! Oczywiście, że Przemka świetnie pamiętam. Znakomity saksofonista (tenor) Ekscentryczny krótkowidz. Piszę o tym, bo kiedyś wracaliśmy nad ranem z imprezy i przy ul. Krupniczej zatrzymał nas jakis tajniak. Mały kurdupel. Wysoki Przemek nachylił się nad nim i swoim krótkim wzrokiem chciał z bliska zbadać kto zacz. Ten myśląc, że jest atakowany, dał dyla, ale za chwilę wrócił z patrolem. Do rana, na komisariacie tłumaczyłem dyżurnemu co i jak. Nie był tak tępy jak średnia i wypuścił Przemka. Dodam, że wczesniej Dyakowski grał na swym saksofonie…
PS Miał również urodziwą i pełną temperamentu siostrę, która poszła chyba w scenografy
dzisiaj sprzedano mnie zgnily wewnatrz melon, poza tym kupilam sobie avocado, ktore nie mialy szansy dojzec nawet w samolocie, kazalam kotu spac na tym avocado, moze dojzeja
Ciasto wyszło wspaniałe. I w wyglądzie. I w zapachu. I oczywiście w smaku. Owoców tylko ciut przymało. Następnym razem podwoję porcję.
Stara Żabo – wspaniały przepis!
Pyro – przekazałam Twe wołanie do P.
Dobranoc z mojej połówki.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Sernik na zimno z ananasem. Dopiero będzie. Jeszcze wysiaduję 😉
Panie, Panowie –
kto ogląda mecz? Bzyczy jak w gigantycznym ulu gigantycznych, rozjuszonych pszczół.
Mnie za jedno kto zarobił na tych trąbkach 5 milionów, kto zgłasza prawa autorskie do rzeczonych, a kto używa ich w celu komunikowania się z siłami wyższymi. Ja ja tytułowa Ewa – chcę spać!
A tu bzyczy. A tu bzyczy.
haneczko –
pardon za ciekawość: ser czy ananas wysiadujesz?
jeszcze ciepłe, z czereśniami i różą prosto z ogrodu
Robotę, Echidno 😆
Dorotol,
awokado kupuje się na dotyk, jakżeś macała, że kupiłaś niedojrzałe ? 😯
Połóż na boku gdzieś, za 2-3 dni zmięknie, nie sadzaj kota na zielonych jajach, bo dostanie pomięszania z poplątaniem 😉
Nisi udanego wieczoru na Chopinie z Chopinem (sprawozdawczość, nie zapomnieć!).
Nemo,
ciasto prezentuje się pięknie. Lubię bardzo czereśnie, ale wydawało mi się, że w przetworach i ciastach mają zbyt mało wyrazisty smak. Raz nawet zrobiłam dżem z czereśni/ miałam wtedy z własnego drzewa/ ,ale był nieciekawy w smaku Twoje ciasto wygląda bardzo apetycznie.
Po wczorajszych upałach termometr pokazuje + 18 st. C i kropi deszcz. Okropna huśtawka pogodowa.
Na jutro mam ciekawe plany.Najpierw wybieramy się na Gdynia Design Days – wystawę w 28 portowych kontenerach, ale nie w porcie tylko w centrum miasta. To już trzecia taka impreza. A potem zjemy obiad też na mieście. Jest taka restauracja przy szkółce golfowej blisko lasu w Orłowie. Stanisław kiedyś o niej wspominał , więc sprawdzę jak tam jest. Na pewno miejsce jest ładne.
Pan Lulek mial wspaniala patelnie tefala do smazenia nalesnikow.
Na tych na tarasie mozna usmazyc kotleta i poddusic cebule…
Hej, Hej! Jestem dzięki PaOLOre. I jak tu nie kochać mojego Anioła osobistego? On twierdzi, że Anioł przy nim to drób. Może mieć rację skubany!
W Poznaniu ciemno – pełne zachmurzenie. Na obiad był chłodnik wiejski, wystarczy jeszcze na kolację, a (nie chwaląc się zbytnio) wyszedł b.dobry. Odwiedziła mnie dzisiaj Wnuczka z Mężem i Igorem. Mały za miesiąc skończy 5 lat i zacznie naukę w „zerówce”. Nadal nie wygląda mi na przyszłego intelektualistę, ale w samochodzie Taty wozi własną skrzynkę z narzędziami. Koniecznie chciał już po 0,5 godzinie jechać do warsztatu u drugiej babci, bo musiał coś tam naprawić. Nadal najważniejszym narzędziem jest młotek „puk – puk”. Oby go tylko przypilnowali, żeby nauczył się pisać i czytać, „puk-puk” może zapewnić mu w przyszłości utrzymanie.
Właśnie ulicą przeszedł lodziarz :
Looody!!!
looody na śmietanieeee!!
ktooo poliże temu stanieee!!
Ale możliwe że rzuciło mi się na słuch.
Musowo do Widnia będzie się udać.
”Ani wódka, ani wino nie zastąpi ci bambino”
I jak, sprawdzamy??
Wracam grzebać w matce ziemi.
Byłam znowu w ogrodzie, posadzić kalarepę od sąsiada. Deszcz poranny prawie nic nie zmoczył, potem przestało, ale teraz znowu kropi. może coś z tego będzie.
Krystyno,
czereśnie są ze starego, może stuletniego drzewa, żadne tam nowoczesne, wielkie i bezsmakowe, tylko porządne, mocno czerwone, prawie czarne i średnio późne. Z podobnego drzewa (jeszcze czarniejsze) u Chłopa nastawiliśmy sławetny kirsch 😎 W tym roku nie wiadomo, co się na drzewach utrzyma, bo to długotrwałe zimno i deszcze zaszkodziło czereśniom i wiele owoców opadło, choć dopiero zaczynają się rumienić 🙄 Do tego czarne wielkie ptaszyska już siadają na drzewach i kraczą… 🙄
Ciasto już w połowie zjedzone 😉
nie mozesz pogrzebac w czyms mlodszym?
Bylam w maglu/pralni, upralam nastepny chodnik, wycieczka nie byla pouczajaca.
Alicjo oczywisie, ze macam ale nie ma czego/kogo macac bo wszystko wybrakowane
Rammstein, The Prodigy, HIM, Beatsteaks, The Hives, Unheilig, Porcupine Tree, Danko Jones, WIZO, Juliette Lewis, Subway To Sally, Eluveitie, Heaven Shall Burn, Hatebreed, Coheed & Cambria, Panteon Rococo, Hot Water Music, Zebrahead, The Dillinger Escape Plan, Donots, Mad Sin, Bleeding Through, Cancer Bats, Turbostaat, The Busters, Callejon, The Peacocks, Neaera, The Beauty Of Gemina, Blessed By A Broken Heart, Crime In Stereo, General Fiasco, Love Hate Hero, Goodbye Fairbanks, Grannysmith, Slag In Cullet, Liquid God, Sepultura, Death by Stereo…
Grają w mojej okolicy na festiwalu Greenfield 2010. Taki tutejszy Jarocin albo co 🙄 Na ulicach pełno ubranej głównie na czarno młodzieży, jeden miał na plecach logo mojego ulubionego zespołu Gogol Bordello 😎
Dorotol – rozpuściłam wieści rurowo – piecykowe po chłopakach z rodziny, bo mi żal Twojej prześlicznej kozy salonowej. Wieści są dobre – w sklepach instalacyjno – budowlanych są kolanka 90 mm srednicy po niespełna 20,- zł i rury też tej średnicy po ok 15 zł za szt. Nie kazałam kupować, bo jak z Puszczykowa do Ośna przesłać, ale w okolicznych miasteczkach muszą takie sklepy być; wtedy za 50 zł będziesz miała kłopot z głowy, a ja kiedy przyjadę rozpalę w slicznym piecyku.
Dorotol- i dla siebie i dla kogoś- dla jednego dobra jest szybka a dla innego taka, do której się można przygotować, załatwić wszystkie sprawy. Modlący się sami wiedzą.
Minęła 20 i ani śladu toastu? 😯
Pyro,
Moja młodsza córka kończy właśnie zerówkę i już w październiku dowiedziałam się, że po jej zakończeniu dzieci nie muszą czytać ani pisać 🙁
to tylko po zerowce, tu w Berlinie nie musza umiec czytac i pisac oraz nie znac sie na zegarku po klasie dziesiatej
no bo o czym w tym wieku?
potem do komunii, a reszta juz z gorki,
przegialem?
no dobra nie pojde za kare glosowac, jestem zly, bo mlodego buraka nie uswiadczysz, a podobno sa miejsca, ze sie udaje
Dorotol- miałam rodzinę w Kassel- przenieśli się z 3 letnim dzieckiem.
15 letni chłopiec nie był w stanie powiedzieć jak nazywa sie stolica Niemiec.
zegarek jes w i podzie, razem z prognoza pogody na najblizsze stulecie, zeby wiedziec ktora czapke
Sławek – są takie miejsca, daję słowo. Nabyłyśmy pęczek młodych buraczków z liśćmi – prima sort. Chętnie bym podrzuciła, gdybym wiedziała jak.
do Kassel z takim Malym?
W Bayreuth’ cie mialby szanse nauczyc sie wiecej, blizej do prawdziwych nauk 🙂
Dorotol,
czy to nie żart? 😯
A nasze władze chcą byśmy jak najszybciej dogonili zachód 🙁
zapakuj Pyro w beret i rzuc, teraz podobno wszedzie juz blisko, no chyba, ze to Londyn, stamtad jakby niechetnie
Sławku,
też wysłałabym, „ekologiczne”, ale przez deszcze mają całe 4 cm 🙂
Matahari, Ty chyba w jakiejs kolumnie?
podpuszczasz?
znam ten wymiar, jest w miare niesatysfakcjonujacy, daj deszczowi wyschnac
Natknęłam się na dowcip sportowy, który mi się naprawdę spodobał; nie wiem, czy dobrze go powtórzę, ale ogólny sens będzie zachowany:
wielki, silny drwal – Sybirak, zupełny amator został jakimś cudem wyłoniony do reprezentacji rosyjskiej na mistrzostwa świata zawodowców, w wadze ciężkiej zresztą. Przez 10 rund obrywał regularnie od przeciwnika, ale stał twardo w ringu, tyle, że dość nieruchawo. Trener czy tam sekundant po każdej rundzie wahlując osiłka powtarzał prposząco „Wytrzymaj, jeszcze jedną choćby rundę wytrzymaj”. W końcu po 11-tej podopieczny warknął „Nie wytrzymam. Chyba gnojkowi jednak przy…lę”
matahari faktem jest, ze ludzie tutaj po klasie 10-tej nie nadaja sie do nauki zawodu, bo maja wymienine wyzej trudnosci, byl reportaz, ze piekarze nie moga znalezc praktykantow, bo ludzie nie znaja miar i nie potrafia wagi odczytac, goncie sie goncie tylko, zebyscie sie na tym nie przejechali, jest jedna roznica, w Niemczech/Berline pogarda do burzuazyjnych wartosci typu wyksztalcenie i maniery trwa juz od czasow upadku cesarstwa a w Polsce, o ktorej mowia Niemcy, „ze byla zawsze frankophon” szanowalo sie tzw. ogolne wyksztalcenie, teraz nowe procesy i nowe media cos tam zmienily ale to burzuazyjne podejscie do nauki chyba jeszcze jest.
cos patelnia nic nie gada, chyba spytam po drucie
Sławku,
nie byłam pewna i sprawdziłam od 3cm do 5cm 🙂
Chodzi Ci z czapką o to czy daszkiem do przodu – na słońce, czy do tyłu- na deszcz??
Nie pogrzebałem sobie, pewnie że w młodszej epoce przyjemniej, ale weź że Antkowa patrzy i pilnuje bym powyżej Dewonu nie sięgał…, nie pogrzebałem bo ledwo wyszłem ( mam blisko) przyszła pani OBOP poankietować sobie za mną.
Nie myście że to tak z ulicy, dostałem powiastkę że mnie wylosowali, że to zaszczyt, obowiązek, potrzeba i przyjdą. Mieli szczęście że zastali. Posiedzielim, poankietowalim….jak uwzględnią moje odpowiedzi za mordę nas wezmą, inwitro wprowadzą, eh…
Ale nie bójcie się, ruja&poróbstwo&drugs&rock&roll bedzie też!!
Przekładam czapkę bo pada.
poszli spac bez nalesnikow
Antek mnie chodzilo o pompon, zeby nie powiedziec girls, teraz to juz takie ipody robia, ze zamiast czapki, niezaleznie od pora
jak mozna sie zadac z ankieta?
invitro?
no wez!
rockiroll, juz wiem, opowiedz o tych z przodu, na ostro?
Dorotol,
niech nazywają jak chcą. Pewnego dnia, w zimie, córa wzięła do ręki książkę i stwierdziła, że od dzisiaj będzie czytała. Jak postanowiła, tak zrobiła. Nam się tylko buzie otworzyły.
Ipody będą niedługo zamiast wszystkiego.
Matahari, pory roku nie pamietam, ale bylo podobnie, teraz zamknalem juz paszcze, bo jest gugel, do ktorego chetnie odsylam, zamiast szarpac sie z pytaniami na okraglo, budujace niemniej zjawisko
Pani Ankieta to pewnie specjalnie taka wypukła nasłana by mysli w jedną stronę kierować – no to ja się zgodziłem że można bez ślubu, facet z facetem i kobita z kobitą i to wcale nie inwitro!!
Podstępny ten OBOP jest, oj, podstępny.
Ciekawe kogo wysyłają by PIS dobrze wypadał?
Antek, myslisz, ze naprawde moga byc tansze od zamiast, co wiesz i to samo?
etam,chyba nie, a moze?
no kurde nie wiem, byle dach nad glowa
ze niby kto ma wypasc?
a, to na dozynki i z wafelkiem, ale juz nie chyta, bo obie zbiorki po terminie
nie, zeby zaraz tam komus, prowokacje proponowac, ale jak ten od Pyry, chyba nie wytrzymalem patrzac na te lany statystyki, co sugeruja, ze mozdzki tylko cielece,
jestem za pieczonym burakiem i juz, w aromatach moze byc
lykend, a ja tu sam do siebie ludziom glowe zawracam, spijcie cieplo
OBOPy mnie skrzętnie omijają 🙁
Haneczko, mnie na szczęście też!
Przeszła burza , polało, w końcu można normalnie oddychać.
Ja się błąkam gdzie indziej a tu tyle ważnych pytań slawek puścił w przestrzeń.
Myślę że dach nad głową najważniejszy.
Pewnie też udam się na grzęde.
A nemo zazdroszczę Rammsteina.
Tu taki stary kawałek
http://www.youtube.com/watch?v=F_Oxtn000L8
Do jutra.
Dzisiaj nie padało. O dziwo, na podwórzu jest zupełnie sucho, zupełnie tego nie rozumiem
Świetlik nad stajnią naprawiony.
Dobranoc!
Nisiu! Gdybyś tak szybko nie zawróciła, to byś jadła teraz to samo co my, czyli pierogi ze szparagami, że o jajkach od kury nie wspomnę.
Wydaje się, z tego co mówią ci, co widzieli tereny położone na zachód, że Żabie Błota zastały przez tę burzę potraktowane ulgowo. Straty tylko w dachu nad stajną i zmyta droga.
http://picasaweb.google.com/zabieblota/Ulewa11Czerwca2010#
Prąd włączyli po 4 godzinach, ale ciągle wyłączają na trochę. Chyba jak naprawią kolejny kawałek i muszą go podłączyć?
Żabo – wcale tak szybko nie zawróciłam, próbowałam na trzech drogach! Wyglądało to wszystko razem bardzo nieciekawie.
Wrócilim z Wałów Chrobrego, gdzie słuchalim Chopina na Chopinie Chopinem poganianego. Piękna sceneria – zrobiłam kilka zdjątek, ale wrzucę dopiero jutro – pojutrze; trzy żaglowce przy kei, światło i dźwięk, Jabłoński, Możdżer, orkiestra pani Pomianowskiej i symfoniczna plus widowisko dziwne światłowo-dźwiękowe. Chopin się obronił. Ludzkość przyzwyczajona do „unc-unc” słuchała aż miło. Na koniec ktoś wymyślił naprawdę wspaniałe fajerwerki pod kawałki Chopina grane przez różnych artystów… kogo ja tam słyszałam: Pollini był. Blechacz, Entremont, Paderewski, sporo innych. No więc uprzejmie zawiadamiam, że fajerwery pod Rewolucyjną pasują doskonale. Jak już Wały wyleciały w powietrze, wrócilim do domku i teraz idziemy spać, dobranoooooooc!
Czuje, ze wygram, pytania sa dziecinnie proste.
Stolica Niemiec: Ibiza latem, IPod, Alaska zima.
3-5 cm
z czeresniami i roza, prosto z ogrodu.
Psy szczekaja, taksowkarze parkuja, wszystko polamane
Ankieta ankiete pogania, zwariowac mozna. Dobrze, ze ruja sie ostanie, moja ulubiona to ruja lesna, na polanie. Do tanca, Rodacy.
Poranek słoneczny ale dość chłodny. Żabo, ponoć dzwonił Laurenty w sprawie noclegu, ale Młodsza odmówiła. Naprawdę mi przykro, ale nie było żadnej możliwości przenocowania go w tym bałaganie, bo nawet Pyra musi spać na złożonym tapczanie – nie ma miejsca, żeby go rozłożyć. W nowym roku akademickim będziemy Ci nocować kochanego Zięciulka jak zwykle.
Żabo
przecież mówiłam, że jak u Pyr problemy, to chętnie przytulę chłopaka 😆
A jeszcze teraz, jak Antek załatwił nam z Ankietą te wszystkie swobody, Włodek wylatuje wieczorem na tydzień do Irlandii.
No, wprost nie można zmarnowac takiej okazji 😯 przecież nie zrobicie mi takiego świństwa kobity 👿
Żabo, Pyro,
dzwońcie do młodego i dajcie mu nasz numer telefonu. Niech dzwoni do skutku, bo my będziemy w ruchu, ale tylko o rzut beretem od domu 🙄
Biegnę na śniadanie Ślubny woła 😎
Jotko
Dzisiaj to on już do domu jedzie, a wczoraj przytulił się u Inki – jak raz pokój gościnny był wolny
Acha, trudno 🙁
bo ja się biję sama spać i cóż w tym złego 🙄
„boję” a nie „biję” 😳
Dlatego, choc mam pokoik i lozeczko, ja tez nie spie 🙂
Przepraszam, cos za drzwiami chrobocze, musze sprawdzic.
falszywy alarm
zadna blada z trupem, spac to nie pozwalaja ludzie
Nisia narozrabiała wczoraj w Szczecinie – niby tylko Chopin na Chopinie, a „ktoś” wyłączył zasilanie diabelskiego młyna, na którym było pełniusieńko pasażerów, którzy chcieli oglądać z góry fajerwerki. Część ściągali strażacy, reszta przesiedziała niemal 2 godziy, aż włączono prąd. Nikogo innego z blogu tam nie było, tylko Nisia. Niby poważna persona, a głupie kawały Jej się trzymają?
Danuska jak masz jeszcze moj adres mailowz to pstryknij Twoj adres, rowniez mailowy, do mnie.
Dorotol – zajrzyj do poczty
Spokój na blogu; spokój w domu, bo przerwa remontowa, to Wam opowiem o przebojach z zamkiem do drzwi.
Dawno, dawno temu, bo w 1990r, kiedy to Radzieccy zaczęli do nas masowo przyjeżdżać na handel, Pyra kupiła od nich komplet zamków do drzwi wejściowych. W komplecie był zamek dolny, przy klamce, zamki górne -2 z zasuwami – w tym jeden zatrzaskowy, a wszystko bardzo porządnie wykonane z jakiegoś utwardzanego stopu aluminiowego + stal jakaś nieludzko odporna. Do tego komplety kluczy. Policjant, który to-to oglądał powiedział, że Gerda może sie schować, a złodzieje polscy tego typu na pewno nie znają. W owym czasie drzwi miałam przydziałowe – czyli dwustronnie sklejka, wewnątrz dziura, ale umocowane porządnie w stalowej ościeżnicy z bolcami antywłamaniowymi. Jarek tych ekstra zamków nie chciał intalować, bo mówił, że w te drzwi wystarczy dobry wykop i dziura bedzie na pół człowieka, po diabła takie zamki, jak do Fort Knocx? Jakieś 9 lat temu Ania zdecydowała się drzwi wymienić na wykonane z pełnego drewna bukowego (tak przysięgał dostawca). Drzwi nie były tanie, bo kosztowały wtedy 850,- zł. Rzecz w tym, że miały tylko jeden patentowy zamek – ten podklamkowy; gerdę, ale jeden. Ubezpieczycielka nasza zaczęła kręcić nosem: muszą być dwa zamki, żeby w razie czego ubezpieczenie było ważne. Zamki leżały. Poprosiłam panów ze spółdzielni, żeby zamki obejrzeli i ew. zamontowali. Przyszli, popatrzyli, złapali się za głowę i zażadali 200 zł. To ja też złapałam się za głowę i nie dałam założyć. Teraz, przy remoncie, zajął się nimi Synuś. Zdecydowali z Młodszą, że założą tylko te górne, z zasuwami i zaczął się cyrk. Klucze, które bezbłędnie chodziły w zamku „z pudełka”, za nic nie można było wyciągnąć z zamka zamontowanego – groziło, że na zewnątrz, od korytarza wejściowego, zostaną klucze na wieki wieków. Przy okaji wyszło na jaw, że drzwi ponoć z litego drewna, mają konstrukcję żebrową, że są zbudowane tak : beleczka 3 cm, 3 cm dziury, beleczka itd a wszystko to trzymają po staremu arkusze płytki czy sklejki obustronnie. Na dodatek dzieci kiwały głowami nad moją głupotą, bo mm drzwi otwierające się na prawo, a zamki kupiłam do drzwi lewych (cokolwiek to znaczy) Wkręty, śrubki i inne łączniki idealnie pasujące w zamku kupionym, za czorta nie pasują w otwory po zamontowaniu do drzwi i trzeba z puszki do piwa robić podkładki. 7 godzin Synuś klął przy zamkach, wykrzykując „Na księżyc latali, kałachy robili dla połowy świata, a srubek nie potrafią” Wreszcie zamek jest, a przy okazji zrujnowany kawałek ściany, drzwi wejściowe i moje nerwy. Młodsza patrzy ponuro i mówi „Matka, kupić nowe drzwi?” A po czorta? Żeby znowu zamki montować?
Wyszedlem na taras i posprzatalem zaraz.
Ja cie nie moge, chyba zostane sprzataczka.
Piec tutejszych dych za wypicie kawy
z Lulkiem.
Niektore kobiety to maja szczescie, ja bym
nie potrafil.
Ide robic makaron na zapas
Jola w kuchni caly wczorajszy dzien .
Dzis od 7 rano tez gotuje.
Lulek spaceruje marszowym krokiem.
Jak chce to potrafi.
Też masz dziwne pretensje Pyra 😯
Chopin przy Chopinie na Chopinie i co tu jest do dziwienia się 🙄
Pyro,
ubezpieczyciel naprawdę wymaga więcej niż jednego zamka? 😯
Zamki w klasztorze w T. były chyba do prawych drzwi, bo otwierały się w lewo (zamki, nie drzwi) 🙄
Nad ranem trochę popadało, teraz mgły się podnoszą, ale gór nie widać 🙁 Trzeba by sprawdzić, co z grzybami i w ogóle… Osobisty już się zapalił do pomysłu i mówi, że zjemy jogurt z poziomkami i hajda w góry. Ale auta nie będzie potem mył, co mu kazałam przed podróżami z Babcią 🙄
Jak Pan Lulek ma dla kogo maszerować to maszeruje 😎
Pani sprzątająca dba o to, by Pan Lulek miał w zapasie proszek do prania (ca 30 kg) i płyn do płukania (ca 15 l) 😯
Placku- w odpowiedzi
http://www.youtube.com/watch?v=IqdAbnnQm14&feature=related
Wrocilem z ogrodka.
Jarzebina juz dojrzewa. Ma bardzo slodkie owoce.
U nas nie wiedziec czemu mowia na nia morwa.
Co kraj to obyczaj. Jarzebina genetycznie modyfikowana.
Wegier potrafi.
Kiedys mowili ze na drzewach zamiast lisci…
I co się dziwić że Pan Lulek taki słaby trochę, jak codziennie w proszku prany i w płynie płukany.
Sam bym nie wytrzymał!
U mnie gór też nie widać, chyba ruskie cos rozpylili, hajda w góry się więc nie uda. Pewnie popedałujemy po płaskim, daszkiem do przodu, jak nam rowerów nie ukradli.
Dziędobry na rubieży.
Pyro, słowo harcerza, to nie ja z tym kołem! Swoją drogą jeśli oni tam siedzieli dwie godziny, to ani chybi pozamarzali na kość.
Całuski, cukierki, ciasteczka! Wracam do moich gości!
Mnoza sie nieodpowiedzialne teorie spiskowe typu; „Nisia prad wylaczyla”, „Nisia Pyrze drzwi rozwalila”, „Nisia ruska mgle rozpylila”. Opamietajmy sie.
Diabel tez czlowiek, prad jest drogi, diabel oszczedza. Sam wylaczyl.
Uwiezieni ludzie powinni sprobowac kola anielskiego. Nie wlaczy sie i bedzie spokoj.
Radziecki zamek ? Moze klasztoru w nim brakuje. Z pewnoscia nie wina fachowca od instalacji przy pomocy piwa.
Tutaj tez pogoda pod psem. Nisiu, zlituj sie.
Z wdziecznoscia przyjmuje ciasteczko z morwa.
4dd4
Jak dobrze miec sasiadke.
Cale szczescie moge sie wykazac, makaron z 2 kilo maki,
pierogi z kilo sera,
nalesniki pod sufit smazone na sasiadce.
Nima co dajemy rade.
Wyplukany Lulek pachnie i kwitnie, jak lelija lub lawenda.
Jak widać Pan Lulek przechodzi na tucz intensywny. Zgromadzone zapasy + obiadki z paniami dochodzącymi na pewno sprawią, że Lulka trzeba będzie toczyć przed sobą idąc z delikwentem na spacer. Nasz Igor dostał na Dzień Dziecka hulajnogę. 3-go trzeba mu było dokupić kask, wczoraj okazało się, że bez nakolanników i nałokietników się nie obejdzie. Za jakiś miesiąc na hulajnodze będzie jeździł Rambo.
Zrobiłem sobie krótką przerwę na odsapkę w kursie Wiedeń-Baden-Wiedeń-Baden-Wiedeń, podczytałem conieco, udowodniłem Pyrze istnienie telepatii a także własnej mocy sprawczej przy wykorzystaniu tejże. Nie, nie! Pyry nie wykorzystałem, telepatię zaś jak najbardziej.
Co za patelnia z Pana Lulka? Cały w skowronkach opowiadał mi tydzień temu, jak to podarował był Helwetom patelnię, na której Nemo „nauczyła się” robić naleśniki. Od razu zapytałem: a na czym Miś teraz będzie Ci placki czarować? Na to Lulek bez mrugnięcia okiem odparł, że ma jeszcze jedną taką. Bez samochodu można funkcjonować, ale bez patelni do naleśników?
Zadzieram kiecę i lecę znowu do Baden, gdzie byłem już wczoraj w drodze z Burgenlandii, a i dzisiaj z rańca. Turniej piłki wodnej, znaczy.
Dzień dobry!
Syn przyniosl z ogrodka miske truskawek. Pachnace, przepyszne, juz zjedzone.
Pan Lulek szczesliwy a Jolinek tez ma sie pewnie lepiej, pozdrowienia 😀
Widzę, że Panu Lulkowi wraca pamięć 😉 Kiedy ostatnio byliśmy u niego (koniec maja) i przymierzaliśmy się do naleśników, to powiedział, że miał specjalną patelnię do tego celu, ale nie wie gdzie jest 🙄 Jest u mnie, ale ją chyba odeślę, skoro jest taki dramat 😯
A teraz po kolei. Na początku maja wracając ze Słowenii odwiedziliśmy Pana Lulka i podczas naszego pobytu robiliśmy naleśniki na rzeczonej patelni. Naleśniki były z sosem czekoladowo-bakaliowym wzbogaconym Panalulkową nalewką na cytrusach. Podczas kolacji mimochodem napomknęłam, że gdyby Pan Lulek zechciał mnie uwzględnić w swoim testamencie, to ja poproszę o tę patelnię. Na to Pan Lulek, że mam ją brać teraz, bo tam jest taki zwyczaj, że jak przyjdzie co do czego, to sąsiedzi i spadkobiercy w pierwszym rzędzie rzucają się na dobytek spadkodawcy i wynoszą, co się da 🙄
– A Marek? Na czym będzie smażył? – zapytałam.
– Mam jeszcze jedną, a Marek i tak woli Fisslera 😎 powiedział Pan Lulek i nalegając podarował mi patelnię.
Wzięłam z wdzięcznością, ale teraz mam wyrzuty na sumieniu 🙁
W górach deszcz, na grzyby za wcześnie, łąki, pokryte kwieciem, pachną miodem ale pszczółki nie latają… Zebrałam bukiecik pełników, dzwonków i margerytek i wróciliśmy do domu.
Na obiad sałatka caprese, ziemniaki opiekane na oliwie, stek wołowy i groszek cukrowy (mange tout), wino Lanz Moser Blauer Zweigelt.
Wszystko na mnie, co?
Ale pyłu wulkanicznego wmówić sobie nie dam. Podobno to zresztą nie był pył wulkaniczny, tylko wszystkie prochy w popłochu wiały z Wawelu.
Nemo – Pan Lulek ma (jak się okazało) jeszcze jedną taką patelnię. Smaż na swojej spokojnie.
U Pyr bezobiadowo – Ania zjadła talerz wczorajszego chłodnika, a Pyra zagrzaną białą kiełbasę z chrzanem. Teraz pije „poobiedną” kawę i dobrze mi. Może nawet utnę sobie drzemkę? Nie chce mi się czytać, ani pisać, ani pracować – totalne lenistwo mnie opanowało.
Barbara pisała tydzień temu o kurkach w lesie. Myślę, że u Piotra już mogą być, u Nemo jeszcze nie ma, bo w górach później to przebiega.
Nisiu,
😆 😆 😆
No, nie wiem 🙄 Miś smażył chyba na pożyczonej…
Moje tereny grzybonośne znajdują się na wysokości odpowiadającej szczytowi Snieżki i powyżej, ale jak tak dalej pójdzie (ciepło i deszcze) to za tydzień lub dwa pojedziemy na następną inspekcję…
nemo –
Miś, jak sam przyznał, smażył na sąsiadce. Musi gorąca kobitka być!?
Sąsiadka może kobitka gorąca, ale jeśli jej mąż to zimny drań? 😯
Wyprawiłam gości na próbę generalną koncertu, niech się próbują do upojenia, a ja zostałam w domu. Chyba sobie dziś odpuszczę te całe szanty… zmęczył mnie wczorajszy mróz, a jutro też koncert, na który na pewno pójdę, bo Korycki z Dominiką będą śpiewać ruskie.
Moja Szanta patrzyła z wyrzutem, jak się goście szykowali do odejścia, ale kiedy poszli, a ja ZOSTAŁAM, psiątko przyleciało do mnie całe szczęśliwe i odwaliło regularne powitanie z całym machaniem i podgryzaniem.
Jak nie kochać psów, się pytam???
biedronka wrocila ale bez posilkow ona sie tu zapracuje
Przeciwnie, zapracuje się NA posiłkach.
Jeśli taki jak …
http://www.youtube.com/watch?v=LKxo3Gqkqek&feature=related
to i naleśniki smażone na żonie wybaczy
Dobranoc
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Godzinkę temu sytuacja domowa była następująca : z telewizora w Ani pokoju dobiegał buczący ryk stadionu; Dziecko w kuchni skrobie ściany i chciało słyszeć transmisję. Pyra u siebie grała w jakieś kulki, telefon dzwonił. Zanim się do niego dobrałam, dzwoniący zrezygnował. W 20 min później domofon. Mlodsza otwarła drzwi i mówi :Haneczka z Jurkiem”. Tylko sobie jęknęłam „O Jezu!”. Wcale się nie załamali, posadzki pochwalili, jasny gwint – lubię ich „jak nie wiem co”. Nawet kiedy przychodzą w trakcie remontu.
http://picasaweb.google.com/home
miejsce akcji
Wcale jeszcze nie śpię !
Kastaniety mi proszę dać! Będę tupać i ewentualnie śpiewać!
http://www.youtube.com/watch?v=g32A8tBLO6c&feature=related
UWAGA NA 2:39 minutę!
E.
Nemo spoko wodza, testament jest najwazniejszy 🙂
Nastepnym razem przyjade z wlasnym sprzetem.
Na razie korzystam z goracej sasiadki.
Dzięki, Marku! No to kamień z serca, uff! Ale jeśli znowu nawiedzimy Pana Lulka, to z Patelnią 😎
Ogladacie GP Kanady? Webber,Hamilton dają… a Kubica ma problemy z oponami…
Allonso na czele
Webber pierwszy – Allonso 3 ale się chłopcy mieszaja na torze
Kubica 7
T O A S T
Proponuję dzisiaj toast za naszych współmałżonków. Dzisiaj 13 czerwca – gdyby żył mój Ślubny, była by to 53 rocznica naszego ślubu. Większość Waszych Przybocznych żyje – piękne Żony, świetni Mężowie – więc wypijmy ich zdrowie.
Dobrze, dobrze, ale jutro poproszę zdrowie panienek na wydaniu! Niezależnie od wieku, hehehe!
Pyra pije razem z Toba !
Pyro, ladny toast, dolaczam sie.
Nisia – będzie panienek na wydaniu (Tyle dziewcząt sie marnuje, proszę Pana) i będzie chłopców bez przydziału.
to ja pije za rybe bez roweru
No to Echidno, sprawa będzie poważna.
Właśnie zatknąlem czarno, czerwono złotą i pardonu nie będzie. Dla mnie mistrzostwa rozpoczynają sie na dobre dopiero dzisiaj, o 20.30. Tej trąbki ale niemam i bedzie spokojnie przy białym chardonay.
Czego i wam życzę,
pepegor
Nisiu! Twoje wulkaniczno-toastowe poczucie humoru bardzo mi się podoba.
Meta: Hamilton, Button, Allonso, … Kubica 7
Dorotol- za Ryby I Rowery pijemy jutro!
A co z kijankami? Płaz. Niby troche ryba a póżniej żaba… to i na rowerze pojedzie….
Apaw – bo ja generalnie jestem wulkaniczna. Na drugie mam Hekla.
1936
Ja byłam kiedyś czarodziejką…a teraz jestem czarownicą.
Pyro,
jaki piękny toast! Wznoszę go przede wszystkim za te piękne wspomnienia, które pielęgnujesz w swoim sercu: oby ogrzewały Twoje serce i uskrzydlały Twoje myśli.
Wszyscy, którzy zaliczyli pewien staż małżeński wiedzą, że czasem słońce, czasem deszcz , ale liczy się wzajemna lojalność, gotowość do tego, co tak pięknie wyraził Stachura: nie brookliński most, lecz przemienić w nowy jasny dzień, najciemniejszą noc, to jest dopiero coś
Wznoszę też toast za Włodka, mojego męża. On w tej chwili jest na lotnisku i czeka na odlot z chórem do Irlandii. Może komuś wyda się to śmieszne czy wręcz głupie, ale on nigdy nie leciał samolotem beze mnie. Po tym, jak jako 18-sto latek identyfikował zwęglone, w katastrofie lotniczej, zwłoki swojego ojca, latał tylko ze mną. Dzisiaj leci z grupą chóralnych przyjaciół, z przepieknym repertuarem … w nowy jasny dzień. Pochlebiam sobie, że mam w to jakiś wkład.
Za naszych współmażonków, partnerów życiowych, za związki i relacje, które nas prowadzą w nowy jasny dzień
Wznosze toast za zdrowie mojej bylej Zony. Badz szczesliwa.
Australia 2 Niemcy 1. Strzelec samobojczej bramki, Helmut Bratpfanne, niepocieszony. Cytuje: Jestem niepocieszony.
Piekny toast Jotko – Za nowy jasny dzien.
Jotko, piękne i mądre słowa.
Wczoraj wspominaliście o obniżeniu wymogów w szkołach , a zaczęło się od małego Igorka od Pyry. Dziś obejrzałam sobie kawałek ” Milionerów” i tylko zdenerwowałam się. Najpierw dziewczyna po studiach administracyjnych na pytanie kim była Barbara Zapoya / odpowiedzi : prezes Banku Światowego, marchandka Picassa, królowa Polski i jeszcze ktoś/ ,najpierw powiedziała, że wydaje się jej, że to prezes BŚ, a kiedy zostały jej do wyboru królowa Polski i marchandka,wybrała tę drugą. A z królowych Polski słyszała tylko o Jadwidze. Kolejny młody wykształcony człowiek nie potrafił odpowiedzieć na pytanie : jaką broń w znanej piosence mieli powstańcy przeciwko ” Tygrysom” . Publiczność musiała mu podpowiedzieć. Wyłączyłam telewizor, aby oszczędzić sobie nerwy. Nie tylko brak wiedzy, ale i logicznego myślenia . A może ja tylko się czepiam, no ale jeśli ktoś chce brać udział w teleturnieju , musi dość wysoko oceniać swoją wiedzę. Tak mi się może naiwnie wydaje.
Placek,
no co Ty, za zdrowie byłych żon możemy jutro, pojutrze za byłych mężów
A 15 – Jolanty 🙂
Zdrowie mężów!
Trochę spóźniona jestem, bo przystąpołam do zbioru rabarbaru. Tyle tego, że postanowiłam nastawić zajzajer, chociaż już zarzekałam się, że nie będę robić, bo mi się nie chce. Owszem, nie chce mi się, ale w zamrażarce mam mało miejsca. Swoją drogą rabarbar u nas na targu drogi (w sklepie nie widziałam), 12$ za kilogram. Jerzor praktycznie zauważył, że gdybym sprzedała, miałabym na kilka butelek magnum d’Abruzzo. Niby tam, ale najpierw musiałabym wykupić pozwolenie na sprzedaż.
Kiedyś do teleturniejów były eliminacje wstępne – teraz można sobie przyjść ot, tak – z ulicy?
Zapoya… hm… Szefowa browaru? 🙄
Zawsze są 4 możliwości…
Z miłych akcentów dzisiejszej niedzieli : zupełnie nieplanowo kupiłam komplet filiżanek – w kolorze brązowym z paprzecznymi paskami w jaśniejszym odcieniu. Mam w domu różne filiżanki, ale część wyszczerbiła się, część stłukła i okazało się, że nie mam pełnego kompletu jednakowych filiżanek. Tak więc zakup,choć nieplanowany, okazał się bardzo celowy.
Potem pojechaliśmy na obiad do restauracji w Orłowie, przy szkółce golfowej. Ja zjadłam smaczną zupę rybną, choć mogłaby być trochę ostrzejsza, oraz pierożki z borowikami i sosem. Mąż zamówił carpaccio z łososia z sosem słodko – kwaśnym z ziarenkami gorczycy / ?/ .Porcja duża, że i dla mnie starczyło, smaczna, ale łosoś był stanowczo za grubo pokrojony. Do polęwicy wieprzowej mąż zamówił sobie frytki / na co dzień ich nie je, ale czasem lubi je zjeść/. Dostał ziemniaki gotowane. Takie to ma w domu, a on chciał frytki. Kelnerka zamiast donieść mu te frytki, zabrała talerz. Po jakimś czasie przyniosła gotowe danie, ale pod polędwiczkami nie było sosu, który był tam uprzednio. Musiała donieść sos w miseczce. Ostatecznie wszystkich uwag co do jakości obsługi to ja musiałam wysłuchać. A także zapewnienia, że noga męża więcej tam nie postanie. Nie muszę wspominać ,że i napiwek był mniejszy niż zazwyczaj. Ja podchodzę do takich sytuacji mniej dramatycznie, ale mąż był zirytowany.
W niemieckich „Milionerach” jedna panienka nie wiedziała, co to haubica. Skłoniła się ku nakryciu głowy (Haube) 😉
Jotko! Pieknie napisałaś- za Nowy Jasny Dzień!
Nemo, były 4 możliwości, ale tej czwartej nie pamiętam.Szefowa Banku Światowego…
Alicjo, są jakieś eliminacje i chętnych jest bardzo dużo. Są tam oczywiście ludzie o dużej wiedzy i szkolnej , i wszelakiej innej, ale i tacy, którzy nie potrafią odpowiedzieć na proste/ niektórzy mówią ” prostackie” /pytania. Myślę zresztą, że zbyt inteligentni uczestnicy zbytnio mogliby nadszarpnąć budżet telewizyjny , a przy tym zniechęcić mniej inteligentnych.
Ja też poproszę o jasny dzień. Jutro i przez kolejne 2 dni mam zadanie – dyskretna opieka nad synkiem Geologa i Rumunki (Geolog na kongresie w Słowenii, jego żona na 3 dni w Jurze) i rumuńską teściową Geologa, która nie włada żadnym obcym językiem, a ma dzwonić do mnie jakby co 😯 Będę tam po prostu zaglądać i pytać: OK?
Barbara Zapolya ? 🙂 O niej slyszalem, ale kto to jest Picasso ?
Wuwuzele…zwariowac mozna.
Wczoraj zrobiłam te szparagi na zimno z sosem, ale bez wędzonego łososia, bo Bonnie nie tyka niczego rybnego, a już o jakichś morskich robakach to mowy nie ma. Szparagi są, i to tanie (nieco ponad 5$ za kg.), pełnia sezonu. Okazało się, że sos jest znakomity do takiej sałatki, nawet bez łososia, tylko nie zróbcie tego błędu, co ja – każdy olej dobry, byle nie z oliwek, bo jak to się zmiesza z musztardą, to robi się sos majonezowy, a do majonezu nie używa się oliwy z oliwek. O czym byłam zapomniałam, ale zapach mi uświadomił, że zrobiłam bu-bu, bo nawet zapach takiego gorzkiego majonezu jest dość odpychający. Spróbowałam – faktycznie, gorycz 🙁
Zrobiłam drugi, używając zwykłego oleju roślinnego. Wyszło cacy.
http://alicja.homelinux.com/news/img_2945.jpg
Krystyno,
z ta Zapoya tez bym nie wiedzial.
Fajnie grają ci trumpeciarze.
Pikas to był ten facet, co w latach sześćdziesiątych projektował zasłony do okien.
Musztarda dijońska z dobrą oliwą i octem winnym komponuje się znakomicie.
Fajne trąbki, Placku 🙂 Wysłuchałam 3 razy, potem przymusiłam Osobistego do przełączenia TV na sport, aby sprawdzić, co z tym Helmutem B. 🙄 Samobój chyba nie uznany…
W Pikasy malowało się ściany.
Wcale nie zasłony, tylko malował baby i chłopaków na niebiesko. I inne rzeczy też. Możliwe, że zasłony niebieskie.
Pepegor, gdyby ktoś mnie zapytał jak nazywała się pierwsza żona Zygmunta Starego/ właśnie owa Barbara/ także bym nie pamiętała. Ale kiedy przeczytałam podpowiedzi od razu przypomniałam sobie, że taka kobieta była w naszej historii. Czasami zdarza mi się logicznie myśleć 😉 , a intuicji też mi nie brakuje .
Gralo sie w pikuty. Nazwa pochodzi od Pikuta III-go, syna Haubicy z Zwickau, kniazia. Byl pierwsza miloscia Barbary.
No, nie każdy wstawi sobie intuicyjnie to el 🙄
Tryumf Helmuta
Placku,
zastrzeliłeś mnie 😆 😆 😆
Alicjo, czy to znaczy, że z tego rabarbaru będzie wino ? Kiedy w 1980 roku byłam w NRD , na wsi , gdzie mieszkali nasi znajomi , uprawiano sporo rabarbaru i wyciskano z niego sok w jakiejś wspólnej dla całej wsi maszynie do wyciskania. Pierwszy raz spotkałam się z takim przeznaczeniem rabarbaru i byłam bardzo zdziwiona. Gospodarze nie zdradzili nam, czy z części rabarbaru wytwarzają jakieś mocniejsze trunki, ale chyba nie, bo oni byli raczej legalistami. Osobiście rabarbar spożywałam tylko w postaci kompotu i ciasta.
Zawsze jest kłopot z urodzajem, a rabarbar chyba zawsze się udaje.
Placku, zapomniałeś napisać, że ojcem Pikuta III był graf Cymbergaj von und zu Panzerfaust, którego małżeństwo z Haubicą było morganatyczne.
kniazia Pikuta to ja znam osobiscie mieszka u mnie
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/KociaMagia#5307545529788232834
Dodajmy, że Haubica z Cymbergajem szli do ślubu przy dźwiękach:
http://www.youtube.com/watch?v=d_D1mYBBHgM&feature=related
Nie wiem, czy wiadomo Wam o marnym końcu kniazia P. 🙄 Tak marnym, że zmarł bezpotomnie 🙁
z haubicy, to przeciez pickle, dalekie kuzyny rabarbara,
Placek, mogles oszczedzic Nemo
nieprawda jest tylko wykastrowany
To oszczerstwo, nie jestem. Jestem dzieckiem mezaliansu. Polmilenijny Pikut swietnie wyglada.
a ja jestem dzieckiem przypadku, Pikut byl oddany do sierocinca
no przeciez Nemo juz napisalo,
chyba ze in vitro, to i czesc nieprawdy wyjdzie prawdziwa
In vitro veritas 🙄
Placek pewnie nie i zobacz jak Mu do twarzy
Krystyno,
jak najbardziej wino – tyle, że ja dodaję do tego 2 puszki skoncentrowanego soku z granatowych (jak najciemniejszych) winogron (z dodatkiem cukru) oraz ze 3-4 puszki soku z malin, też skoncentrowanego i zacukrzonego.
Jeśli chodzi o sam rabarbar – też robiłam, ale w książce o wyrobie win stało, że należy dodać kredy dla złagodzenia kwasoty. Akurat miałam, to dodałam, a w nastepnych latach wymyślałam mieszanki z innymi owocami i ta mi wyszła najlepsza smakowo, a dzięki winogronom i malinom ma piękny kolor. Bardzo dobry ten zajzajer na lato, z lodem. Niby ma leżakować przynajmniej pół roku, ale u mnie ledwo się zrobi i sklaruje, zaraz wychodzi 😯
potem byl przejechany przez samochod i teraz zyje 9.tym zyciem
veritas? nie dziekuje,
sie mnie kojarzy
A propos logiki, intuicji i smiesznych odpowiedzi – czy debata sie juz zaczela ? Slyszalem, ze jednak w pelniejszym skladzie. Moje pierwsze pytanie: czy odmowiliscie debaty z udzialem Pyry ze strachu czy z leku ? Drugie: gdzie kandydat zenski ? Trzecie: co na deser.
Slawek – zaslonila sie patelnia z grzybami. Dostalem rykoszetem.
bo zapomniales Pickelhauby na eb wciagnac i teraz pewnie boli
z Pyra sie nie dyskutuje, Pyre sie powaza, pewnie, ze z leku, zenskie wyszli, nie sezon, na deser sardynki, ale tez juz wyszli
Zadne tam vitro.
Nemo – jak sie mowi plastyk, po lacinie?
Niedlugo dojdzie do tego, ze Rabarbar bedzie mial dziecko z Zygmuntem Starym. Na razie zbyt drogi.
na deser guma do zucia w tricolore
Pickelodeon. Takie kino było stare, tam grali melodramaty o tych wszystkich Pikutocymbergajach morganatycznie niespełnionych.
Placek, Nemo i Alicja –
ach nie wierzę w taki pic ja!
bleu, blanc, rouge?
Algieria przegrala, cisza taka, ze jej sie nie oprze….
Nisiu – pamietam. Barbara Hungara Regina w filmie „Czy Lucyna to Dziewczyna ?” Juz wtedy istnialy kontrowersje.
Kto to ta Zapolya mało kto wie, ale Pikuta znają wszyscy.
Popatrzcie tu , ówcześni chłopcy a dzisiejsi blogowicze studiują jego taktyczne zagrywki z bitwy pod Piaskownicą.
Była wtedy i chęć i pęd do nauki – slawek napisałby iped.
Warunki też jak widać były.
a slawek?
rymu skrawek?
blogu prawy rękawek
Pieknie, Nisiu 🙂 Prosze o haiku, o Slawku, sardynkach i Jozefinie.
Antek, kanalio, sklad mat’
ja wiem, ze czasy takie byli, ale, zeby tak obuchem?
i pedzil nie bede
Picung i Sznelcug w jednym stali domu;
Picung na górze, a Sznelcug na dole.
Picung w pikuty – nie wadząc nikomu,
Sznelcug grał w serso oraz był ramolem.
Aż raz, gdy Picung w pikutach się wprawiał,
strop nie wytrzymał, dziurka się zrobiła –
Sznelcug to widział, lecz w porę nie nawiał,
wtem ostra klinga w czółko mu się wbiła.
Bardzo przepraszam – Picung na to rzecze –
Gdybyś miał refleks, horror się nie stałby!
Pamiętaj odtąd, sędziwy człowiecze:
nie chodź po domu bez swej pikielhauby!
Chwila, Placku, byłam zajętą!
po prawicy, czy prawosci?
z tym pytaniem wpadne w gosci
odpowiedzi, mus schlodzone
nie? na deser biore Zone
Spotkał Sławek Józefinkę –
sardynkę…
Cóż – zeżarł ją Sławek
i ości schował
w rękawek…
Pamiętaj, Placku
nie szukaj szczęścia
po omacku…
Pikuta była grą chłopaków. Dzieczyny nie były dopuszczane, a swoich scyzoryków nie miały, a to rzecz niezbędna do tej gry. No i kiedyś były normalne podwórka, czyli warunki. Właśnie mąż przypomniał mi, jak ta gra wyglądała. Ale to już zupełne retro.
Ten zacier rabarbarowy Alicji wirtualnie rozprzestrzenił się po świecie i trochę nam uderzył do głów…Taki miły zawrót głowy…
Pikuta nie była facetką! Nie była też facetem. Miała wyłącznie liczbę mnogą – jak spodnie.
jak z rekawa,
Placka sprawa,
sam sie prosi
niech odNosi
Nisia 🙂
Picasso zajmował się też kozą
Znalem kiedys kawal o tym jak pewna pani brala mlodego malarza za picassa.
Ale o co chodzilo w tym dowcipie to nie bardzo rozumiem .
Nisia, no co Ty nozyce jakies tu nam cisniesz, pewnie Pikuta nie znalas, za niefaceta pewnie niedarowalbylbyCi, 13sek jabola obalal przed poludniem, a Ty mu jakies mnogie wciskasz
Nisiu – juz nie szukam, przy swietle sie wstydze. Ide sie pobawic karbidem i niewypalami. Bezpiecznego wieczoru 🙂
Uprasza sie o nie branie mnie za pana lulka.
Za misia prosze bardzo.
koza sie juz nie liczy, to bylo niechlubnie wygladajacy splot okolicznosci, zamazany potem na niebiesko, bo kto widzial niebieska koze, dla niepoznaki ot z jakims mostem
Mis sie sfilcowal?
Jola powiedziala wychodzac z lazienki :
nie jest dobrze…
Koncze bo idzie burza.
lustro weneckie z widokiem na Misia?
Ty lepiej zacznij
Placek? na szychte o tej porze?
„Nogi jak patyczki to nogi plastyczki”.
Takich poetow jak Picasa juz nie ma.
Za radziecki zamek tez lepiej nie brac.
Zyjemy w niebezpiecznych czasach, czasach w ktorych Zygmunt nie dzwon, a areszt domowy by za Baske otrzymal. Fakt historyczny.
no tak zdjęcie Kozy Picassa czeka na akceptację to się pewnie do jutra nie wytłumaczę
Nie sfilcowalem. sie wcale. Przez takiego tam to jestem wylinialy.
Moze odrosne do powrotu.
pewnie od glaskania?
Slawek – nie, na cotygodniowa klotnie religijno-polityczna, rekoczyny i obiad z przyjaciolmi. Dlatego tak sie ociagam.
to pewnie ta, jeszcze zanim zaczal sie wstydzic
http://www.bluetravelguide.com/oeuvre/O0015908.html
Sławku- dokładnie o to chodziło.
Mleczko od tej kozuli od razu było zsiadłe.
Pepegor – Młodsza wychodzi z psem i prosiła Ci przekazać podwójne gratulacje – po pierwsze Twoi wygrali w doskonałym stylu, po drugie 2 gole strzelili Polacy, 1 Brazylijczyk i jeden Niemiec. Bramki były piękne. Przekazałam.
A teraz pro domu sua – jutro pijemy za naszych byłych (byłe) dawne miłości i potencjalne niebo/piekło, co to się nie spełniło.
Pijemy za Dziewczyny do wzięcia i Chłopaków niezagospodarowanych /nie moemy toastów podzielić na dwa razy, bo we wtorek opijamy już Jolki – nasego Jolinka i Haneczkę /jak zwykle w czerwcu grozi nam alkoholizm imprezowy/
Placek, powiedz, co jecie przed bojka?
Mleczko, toby sie rozsiadl
To znaczy, że ja też grałam w pikuty z Adamami 😯
Ale nie na piasku, tylko na ubitekj (niemal) ziemi! I też potrafiłam nożem walnąć, gdzie trzeba, trzymając go za koniec ostrza 😎
Doszło do tego, że ogrywałam Adamów 🙂
Mleko na <a href=”http://www.artchive.com/artchive/p/picasso/girlgoat.jpg”ser w odpowiednim ksztalcie musi byc rozowe.
http://www.artchive.com/artchive/p/picasso/girlgoat.jpg
O, a mnie się pozajączkowało i myślałam, że 15 jest w środę 🙄
Pyro,
marny miesiąc imprezowy jest w listopadzie, może trochę świąt przerzucimy na listopad? A poza tym – czy wszyscy się przyznali do swoich rocznic, imienin etc.?
Slawek – ich syn jest bardzo kochliwy. Przechodzimy przez okres koreanski. Zgnila kapusta na ostro, ryz i strzepy miesa. Tak sie jego dziewczyna odgrazala.
Dosyc tego dobrego.
Alicjo – nie martw sie cena rabarbaru. Realna wartosc dolara to 10 centow, a centa cztery. Pomaluj selery. Zycie jest piekne, nie moje, ale jest 🙂
Placek, czuje, po prostu trzeba przez to przejsc, dasz rade, w koncus Twardziel, jak juz tu trafiles i trwasz, przy zgnilym nalezy jednak zamknac oczy
(Koniec debaty. Wygral Szurkowski)
Slawek – Dziekuje, kimchi bardzo lubie, wrednych Przyjaciol kocham. Moje wlasne towarzystwo mnie wkurza.
stawialem na Gazde Stacha zreszta
Alicjo – dopisz Placka do Torlina we wrześniu. W tym miesiącu świętują Piotry i Pawły, Wanda i Janek i nasz Miś i Alina i Alicja i nie wiadomo kto jeszcze
moje mnie tez, moze bysmy sie kiedys pobili?
bywasz w zasiegu berety
Pyro,
wypadnie mi złożyć kondloencje za zharatanie kangurów. Analizę już dałaś.
Nie wiem nadal co zrobić z tym wynikiem, bo dysproporcja była rażąca. Martwi mnie raczej ilość niewykorzystanych szans, bo te 4 musiały paść właściwie już w pierwszej połowie. Zobaczymy.
Placek,
nie mam selerów, mam porzeczki. Czerwone i czarne, jak u Stendahla.
Wzięłam się na sposób i dzisiaj przykryłam je z wierzchu przeźroczystą folią, może ptaszory się do nich nie dobiorą, bo folia za każdym podmuchem wiatru wydaje odgłosy szeleszczące. Zostawiłam też parę dyskietek, ale w same dyskietki już nie wierzę. Te zarazy chyba się połapały, że to błyska, ale jest niegroźne.
Okazało się, że kumpel, po którego mieliśmy jechać jutro do Toronto, został porwany do Chicago. Zapowiedziałam, że żadnych okupów nie zamierzam płacić. Porywacze obiecali go zwrócić do czwartku, więc chyba wtedy pojedziemy.
A pan Chagall też malował kozy, barany i nawet koguty 😉
http://www.youtube.com/watch?v=FZ70gOAcW7E
W świetle tego, co się tu na tym blogu wyprawia, uważam, tak bardzo krytykowaną przez dorotala, strategię poskromienia dostępu do sztuki pisania i czytania, za ze wszech miar racjonalną 😎
No, bardzo proszę, niech ktoś spróbuje nadążyć za tymi konsekwencjami nieopatrznej alfabetyzacji szerokiej publiki 😎
Ja nie potrafię i wobec powyższego udaje się w objęcia Morfeusza, bo jak wiadomo ja się biję sama spać 🙄
Piękne toasty ! Warto je spełnić!
Alicjo, dzieki, pyte mam, ale te obrazki miodowe
Pepegor,
dziabaczka nabyta 😎
Dobranoc Szanownej Publisi 😆
Pan Freud pilnie potrzebny, znowu „biję” zamiast „boję” 😳
A u nas w rodzinie lipiec jest miesiącem imprez rodzinnych.
Obchodzimy :
3 x imieniny
2 x urodziny
1 x rocznicę ślubu 😯
Slawek – z ogromna przyjemnoscia, byle nie po oczach. Tak, bywalem, teraz gram na loterii i juz w piatek bedzie mnie stac na Leara. Bilem sie z Henkiem z Inowroclawia, kuzynem Mamy. Wygrywalem – Heniek byl w wojsku z ojcem Tuska, ale w pierwszym tygodniu ramie mu urwalo, przerzucil sie na malowanie swinskich malunkow, a zona robila sery i winoHeniek gestykulowal jedna reka i pil jak smok. Brat zony mieszkal w Kolonii i lajdaczyl sie Na Ibizie. Tylko ja zachowywalem sie nieskazitelnie 🙂
Jotek 🙂
akumulator podladuj
Haliczek,
dokładne daty poproszę!
Pyro,
jaki Janek? Nie widzę….
Sławek – proszę bardzo 🙂
Sławek,
ja jestem mocna tylko „w gębie”, a jak trzeba zrobić coś konkretnego, to zaraz pokażę palcem tych onych „co to powinni a nie zrobili” 😎
Alicjo – występował jako ryba, a teraz imie przybrał; on warsiawski rodak jest
Chyba już można iść spać,
Chyba już można iść spać,
Dziś pewnie nic się nie zdarzy,
Chyba już można się położyć
Marzeń na jutro trzeba namarzyć.
Tamtą kartkę z wczorajszej nocy
Trzeba zmiąć i położyć w koszu
I od nowa na nowej kartce
Pisać nowy, niemiłosny list do losu.
Albo donos napisać na życie,
Bo należy mu się, swoją drogą,
I podpisać zgryźliwie „życzliwy”.
Tylko gdzie to wysłać, do kogo?
Takie łóżko, a taka dobra rzecz,
To był świetny pomysł z tym łóżkiem,
Jak ktoś chce sobie życie poprawić,
To wystarczy poprawić… poduszkę.
Nieodwołalnie oddalam się w kierunku łóżka. Kolorowych snów 😆
Alicjo – ptaszorom dyskietki nie straszne. Przeraza je to, co na dyskietkach. Zagraj im „2011 Ontario Budget” lub „Doda Czyta Zbrodnie i Kare”.
Czy jesli bedziecie w Toronto, z paroma minutami wolnego czasu, bede Was mogl zaprosic na lody czy koze na patyku ? Nie przerazcie sie tylko, przy mnie nawet kondory porzeczek nie rusza.
Plaek – towarzystwo z Kingston masz jak w banku. Nie darmo się mówi o Alicji, że Brat – łata, przyjaciel całego świata.
Jotko – Nie bij Freuda, to znany pieszczoch, jak juz raz zaczniesz…Spij dobrze.
Do łóżka, na tapczan, pod kocyki, na spotkanie z Bajem. Pa.
1995
http://www.alterkujpom.fora.pl/art,46/marc-chagall-malarz-z-kozami-grajacymi-na-skrzypcach,284.html
Dobranoc. Miłych snów.
i o
Placek,
lody to ewentualnie Jerzor, bo kierowca, a ja obowiązkowo piwo 😉
Dam Ci znać w środę, będę wiedziała, kiedy Rycha mamy odebrać od znajomych – jeśli nie da się spotkać w czwartek, to i tak bedzie druga możliwość, bo Rycho odlatuje z Toronto i go odwieziemy, nie puścimy gościa autobusem 🙄
Zobaczę, jak to wszystko się ułoży i dam Ci znać.
Pyro,
dzięki za wskazówki kalendarzowe, powrzucam potem, czekam na szczegóły od Haliczka i innych grzeszników, którzy się nie wyspowiadali!
Przyszedłem niedawno, podczytuję do tyłu.
Przede wszystkim, bardzo spóźniony, ale przyłączam się do toastu Pyry i Jotki – za wspomnienia Pyry i za istniejące związki. Niektóre trwają wbrew wszelkim zasadom i teoriom, co określenie „związek” oznacza.
I za nas wszystkich, byśmy mieli co wspominać.
Gorąco tu dzisiaj – więc vermouth z lodem.
To o tych związkach, Nowy…
http://www.youtube.com/watch?v=-8zglCbLG1U
Alicjo,
Dzięki, wysłuchałem do konca. Jeszcze raz wypiję.
O, to się dopiero budowało… stadion. Nie widziałam tylko jednego – w Durbanie, bo trzeba by było zjechać z drogi, a czas gonił, a czas gonił…
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/RPA2009CapeTown#slideshow/5372481385543231522
Dobranoc mówi dzisia
Nisia.
Przyjdzie poranek,
będzie pora śniadanek…
Ostrzezenie dla WandyTX i przede wszystkim jej corki udajacej sie na Alaske.
Paul wrocil z Ukrainy. Na Ukrainie Paul dowiedzial sie, ze Alaska nalezy do Rosji. I ze Rosja nigdy nie sprzedala Alaski tylko wypozyczyla Alaske Amerykanom na okreslony termin. Teraz ten termin uplynal i czas zwrocic Alaske do prawowitego wlasciciela, czyli Rosji.
Oznacza to, ze corka WandyTX musi uzyskac rosyjska wize, aby przekroczyc granice Alaski.
Zanim to nastapi czas glosowac na
‚Ride our bikes from Texas to Alaska to find a cure for cancer’.
Tydzien temu ta inicjatywa byla na 71 miejscu. Teraz spadla do 74 pozycji. ‚Ride our bikes…’ musi byc w pierwszej 10, aby uzyskac fundusze. Mozecie glosowac do konca czerwca.
http://www.refresheverything.com/refresht4k
Orco 🙂
Nie tak latwo sie przebic, okazuje sie. No i glosowanie ma swoje utrudnienia, ja np. tyle razy klikalam vote, ze wreszcie po zalogowaniu nie zauwazalam, ze trzeba to zrobic raz jeszcze. Strona pepsi jakos to zle zorganizowala. Ale glosuje, glosuje – dzieki temu grantowi z pepsi nastepna grupa studentow moglaby miec latwiejszy start.