Tam gdzie płynie Kalamanka
A gdzież to ona płynie. Może w Grecji, bo tak helleńsko brzmi ta nazwa? Otóż nie! To dopływ Bugu. Inna nazwa, którą zaraz wymienię brzmi już bardziej swojsko. Kodeń jest znaną miejscowością. I to z różnych powodów. Jednym z nich jest czarny bez a raczej to co z niego powstaje.
„Podstawowym surowcem do wyrobu Witamin Eremity jest kwiat lub owoce czarnego bzu (sambucus nigra), zbierane z krzewów, które rosną dziko w dorzeczu Bugu oraz jego dopływu – Kalamanki, kolo Kodnia. Dodatkiem podnoszącym walory smakowe jest cytryna oraz cukier lub miód naturalny. Jako gotowy produkt jest to lepki, czarno-fioletowy gęsty napój, posiadający slodko-cierpki smak bzu. Działa on odprężająco oraz wspomaga leczenie dróg oddechowycb. Właściwości lecznicze czarnego bzu znane są od dawna. Substancje czynne, zawarte w kwiatach rośliny, zwiększają u człowieka ilość wydalanego moczu a z nim produktów przemiany materii, powodując obfite pocenie, co jest przydatne w leczeniu przeziębień i obniżaniu gorączki. Wyciągi z kwiatów czarnego bzu uszczelniają naczynia włosowate, zapobiegają ich nadmiernej łamliwości i mogą być używane do płukania gardła i jamy ustnej w przypadkach zapaleń i angin.
Kwiaty bzu z okolic Kodnia były od pokoleń stosowane w ziołolecznictwie. Dawniej mnisi, którzy zamieszkiwali tereny w pobliżu pałacu Sapiehów, korzystali z cennych darów natury. Już wówczas zakony benedyktyńskie, z których wyrósł zakon cysterski a eremici żyjący koło Kodnia, znani byli z dobrze rozwiniętego ziołolecznictwa.
Tradycja wyrobu napoju z kwiatostanu czarnego bzu trwa po dzień dzisiejszy. Po długoletniej przerwie. na zaproszenie ks. bp. H. Przeździeckiego, w połowie 1927 roku przybyli tu Misjonarze Oblaci. Upamiętnieniem tego wydarzenia było umieszczenie na rynku przed bazyliką, figury Maryi Niepokalanej. Wraz z powrotem księży i zakonników reaktywowano tradycję wyrabiania wywaru z czarnego bzu. W nawiązaniu do pobytu eremów w Kodniu i uznając lecznicze działanie bzu nazwano ów napój Witaminami Eremity. Zdarzało się nierzadko, że pielgrzymi przybywający tu na odpusty czy nawiedzający obraz MB Kodeńskiej byli witani tym napojem.
Witaminy Eremity można nabywać w Kodniu: napój ma wielu wielbicieli, ponieważ jest środkiem leczniczym, wspomagającym nie tylko ciało, ale też i ducha.”
Nalewkę z czarnego bzu piłem przed wieloma laty. Jestem dowodem jej skuteczności. Żyję bowiem w zdrowiu i radości. Czego i Wam życzę w tym świątecznym czasie!
Komentarze
a to niespodzianka … nowy wpis chociaż dzień wolny od pracy … 🙂
Również oczy przecieram ze zdziwienia i chylę czoła przed pracowitością Gospodarza 🙂
Tym tekstem zostałam chyba nawrócona na chyćkę (chydźkę?), jak w pyrlandii nazywany jest czarny bez.
Miłego świętowania 🙂
Nalewką na kwiecie bzu częstował mnie mistrz Hieronim
i powiem, że doceniając zdrowotność
do swoich ulubionych bym jej nie zaliczył
(choć można wierzyć, że mistrz robił ją doskonale)
za to lubię jego bulimączkę, czyli nalewkę na kwiecie głogu
:::
życzę ciągów dalszych świątecznego wszystkiego dobrego
Prawdziwy klasyk tutejszego nalewnictwa na kwieciu czarnego bzu .
Znakomicie pasuje do różnego rodzaju śledzi, raków, białego mięsa lub delikatnych warzyw jak na przykład szparagi. Dobrze schłodzony a nawet z lodem czli „on the rocks”
y
To tak a propos świąt rozumiem 🙂 (Bez to tak gdzieś w czerwcu kwitnie)
eee tam, marudzisz
Taka nalewka musi się przecież ustać. Pół roku minimum.
ASzyszu, masz przepis na tę nalewkę? A tak w ogóle: gdzie jesteś, kiedy Cię nie ma? Nie marudzę, tylko mi składników blogowych brakuje, a Brzucho to mi podpadł straszliwie. O!.
ona jest z kwiatu czy z owoców?
A propos „on the rocks”, moj syn sprezentowal ojcu kamyki do schlodzenia napoju, pochodza chyba ze Szwecji, przetrzymuje sie je w zamrazalniku, zastepuja lod. Ale wazniejszy jeszcze upominek to Jack Daniel’s 1915 Gold Medal, butelka numerowana. Moj maz, zachwycony, nie wierzyl wlasnym oczom. Dzisiaj sprobuje ale pewnie nie „on the rocks”, bo byloby szkoda.
Ja wolalabym sie napic tego czarnego bzu.
Jolinku, tez dostalam kilka upominkow. Milego dnia zycze.
A, czy zna ktoś napój musujący z kwiatów białego bzu?
Wyczyszczone kiście kwiatów zalewa się posłodzoną wodą i za jakieś 3 do czterech dni powstaje lekko zalkoholizowany napój, który puszcza piękne perełki w kieliszku. Niezła niespodzianka na grilu.
Kwiaty można też zanużyć w cieście naleśnikowym i smażyć wprost na patelni. Nigdy jeszcze nie próbowałem.
A pozy tym, witam wszystkich w pierwszy dzień Świąt, nie wychodząc z podziwu dla pracowitości Gospodarza.
pepegor
Pasztet czeka na wejscie do piekarnika. Najbardziej wkurzyl mnie mój rodzony syn. U mnie praktykowal jak robic pasztety a tu taki pasztet. Zrobil podobno doskonaly pasztet którego polowe zabieraja w goscie do mamy chlopaka Agnieszki.
Cesarska. Nic dziwnego a w górach maszyny nie daja rady wykonac tyle ile trzeba sniegu. Wisnia w wazonie puscila paczki ale nie zakwitla. Dopijam wczorajsze toasty.
Dnia pieknego zycze
Pan Lulek
Oj, znowu byczysko: zanurzyć, zanurzyć!
A tak już uważalem przy słowie smażyć, bo kojarzyło mi się nieodzownie ze smarem, smarowaniem. To już ze mną chyba nie będzie lepiej.
Pogoda pod psem. Wczoraj jeszcze, w drodze na pasterke tak ładnie skrzypiało pod nogami, a dzisiaj lekko kropi i szklanka.
mirra też podobno leczy i bardziej na czasie … 😀
http://wiadomosci.onet.pl/2101391,69,dar_trzech_kroli_moze_obnizac_cholesterol,item.html
Te nalewki i soki z bzu zaplanujmy sobie na przyszły rok. Mam w domu sok z kwiatów czarnego bzu.Bardzo dobry do herbaty, ma ciekawy smak.Latem muszę poszukać , gdzie w okolicy rosną krzaki bzu, bo poprzednie miejsce, gdzie go zrywałam bardzo się ode mnie oddaliło . Ważne,aby bez rósł na uboczu ,oddalony od dróg.
Dziś był zaplanowany długi spacer, ale na dworze pada deszcz,więc nie bardzo jest jak spacerować po mokrych polnych drogach.
Ale kodzisko 2111. Wyglada na to, ze zrobilem bialy pasztet.Teraz powinien dochodzic do siebie kilka dni Bedzie jak tym dziadkiem. Dokad idziecie dziadku.
Dochodze do siebie. Padla dumna odpowiedz.
Zobaczymy jak bedzie z moim pasztetem
Pan Lulek
ad 10:53
Recepta jest zapewne chroniona nie gorzej niż u tych zakonników ale mam receptę na „gwiazdę lasu”:
3 niewielkie gałązki jałowca
3 równie niewielkie gałązki jodły
3 małe gałązki świerku
4 duże korzenie paprotki zwyczajnej (Polypodium Vulgare)
5 łyżeczek herbatnich cukru.
Opłukać i zalać gorzałką w szczelnym naczyniu. Po trzech dniach zlać esencję i używać tejże do doprawiania gorzałki wedle gustu. Spożywać z przyjemnością – najlepiej w ośnieżonym lesie w bezchmurną noc gdy księżyc w pełni.
zapomniałem dodać, że opłukać wystarczy jedynie ten korzeń paprotki poczem należy go przeciąć wzdłuż. Gotowy produkt można udekorować .
Do tego lasu można zabrać ze sobą kawałek suchej kiełbasy zawinięty w papier. Najlepsza jest polska, uprzednioo powieszona na parę dni nad kaloryferem.
Dzien dobry Szampanstwu!
Pochmurno i 2C. Podobno nadchodzi marznacy deszcz – zdaje sie, ze nie mamy co sobie zazdroscic pogody, tylko Pan Lulek zameldowal cesarska. A tu wysokosciach wieje halny.
Po sniadaniu, kazdy oddaje sie slodkiemu lenistwu, oczywiscie kazdy przy swojej ulubionej maszynie – ja mam Dell mini na kolanach, chyba sobie taki sprawie, bo ma przyzwoita klawiature, nie taka, jak eee maluch. Wszystko jest teraz bezmyszowe, a ja nie moge sie do tego przyzwyczaic za cholere. Nic dziwnego, jak sie ma takie paluchy…
Poniewaz u mnie juz minelo poludnie, wznosze zdrowie was wszystkich – Lechem. Obiad za pare godzin, na spacer nikomu sie nie chce isc, bo pogoda niezbyt zachecajaca.
W Świąteczny czas przy blasku świec
melodia kolęd płynie w mrok
niech Wam przyniesie radości moc
i wiele szczęścia w Nowy Rok.
Nie wiem jak jest teraz tam, gdzie płynie Kalamanka ale
wróciłem właśnie z lasu. Sąsiad – miejscowy potentat leśny znowu urządził wieczór przy ognisku nad jeziorem. Ognisko – to chyba jednak za mało powiedziane. Było tych ognisk z dziesięć, z czego przynajmniej połowa to samopalące się pnie sosnowe ustawione na sztorc i potraktowane wzdłuż i na krzyż piłą łańcuchową. W programie było pieczenie kiełbasy na ruszcie oraz smażenie placków leśnych drwali-węglarzy.
Zapomnijcie te wasze kuchnie indukcyjne, prodiże, i piece z termoobiegiem.
Betonowa cembrowina studzienna ze sprytnie przyciętą beczką po ropie z przyspawanym kominem. Żar piekielny z półmetrowych kłod drewna palących się dziarsko podsycanych śnieżną zawieruchą. Gryzący dym w oczach. Patelnie dwie żeliwne, osadzone na metalowych styliskach od wideł, metrowej przynamniej długości. A żonglujący tymi patelniami ja. Z latarką elektryczną umocowaną na czele,
Ciasto na placki proste jak drut. Do tego smażony boczek i borówki szwedzkie takie jak Żaba sprowadzała sobie z enerefu.
Zamieć śnieżna, ogień piekielny, gryzący zapach dymu. W lesie wyjące wilki. Pełna chwała na wysokości a chwilami nawet moc truchlała.
Sąsiad obiecał, że jutro przyjedzie pługiem i nas odkopie.
Czego i wam wszystkim serdecznie życzę….
Bialy pasztet dochodzi do siebie. Nie bede ryzykowal, nie spróbuje az dojdzie do siebie. Wypróbuje na innych. Gosciach.
Mnie tam wszystko jedno. Kazdy wyrok oznacza dozywocie. Zamelduje sie do pracy w kuchni jako specjalista od pasztetów.
Pan Lulek
Dobry wieczór!
…Halny na wysokości, halny na wysokości
A spokój w do li nie….
Pogoda paskudna, co chwilę deszcz i wichura 🙁 Z tego wszystkiego pakujemy się i hajda trojka do Polski na Sylwestra z rodziną. Jutro wyjazd, jeśli rzęch zapali, bo wczoraj, tuż przed wyjazdem do stolicy z wiaderkiem barszczu i setką uszek, akumulator okazał się rozładowany 🙁 Czy to mróz, czy starość (akumulator oryginalny, ponad 11-letni), w każdym razie dał się jakoś naładować i wrócić się też udało 🙄 Tak więc, jeśli nie odezwę się przez najbliższy tydzień, to proszę listów gończych nie słać, ani innych alarmów nie wzniecać.
Na kolację było to a następnie udziec barani z pieczonymi ziemniakami, czerwoną kapustą i sałatą. Na deser sałatka z ananasa, papai i pomarańczy. Do picia czeski szampan i Etna rosso.
Aszyszu,
zazdroszczę Ci tej zamieci.
Świętowanie jest bardzo wyczerpujące. Dobranoc 🙂
Też mi sie podoba ASzyszowa zamieć, ale przede wszystkim ognisko.
Pada marznacy deszcz, i to calkiem spory, wietrzysko, a my mamy isc do sasiedniego bloku na kolacje. Do przejscia jakies 300 metrow, ale warunki pogodowe okropniaste. No trudno, jakos trzeba bedzie to zrobic, nie mamy co liczyc na poprawe pogody.
A u was juz pozny wieczor…
Stara Żaba Właściwa – obecna!
Przyjdzie mi chyba zakończyć ten dzień na naszej starej pólkuli. Mało było ruchu, bo wszyscy zajęci Świętami i tym właśnie, czego sobie życzyliśmy,tzn. spokoju, zamysłu może. Były ale też na szczęście meldunki o tym, że żyjemy, w tym troski Pana Lulka o pasztet, lamenty Alicji o pogodzie, która nam się jakoś w końcu wszystkim dała we znaki. Na szczęście było też sprawozdanie Andrzeja ze Szwecji. Bo, po pierwsze że się zjawił, a po drugie, że opisał coś bardzo pięknego na ten czas, czego ja nie widzę dzisiaj za oknem. W przeciwieństwie do dnia wczorajszego, bo dzisiaj tylko jeszcze plucha.
Pyro, szkoda mi bardzo, że ta forma przekazu życzen adwentowych nie pozwalała mi na więcej, a tylko na tą jedną flaszkę. Miło jednak, że wczoraj zauważyłaś. Jutro, jak będzie mały zjazd nie będę w stanie sie dołączyć do ew. toastu, bo będę w drodze. Odwiedzę bowiem moją starą matkę. Już teraz więc życzę miłej zabawy. Odezwę się więc może przed północą.
Kuknąłem na bieżący stan blogu: Alicja 22.36 i meldunek o wstrętnej pogodzie. Wychodzi więc na to, że tylko ja jestem jeszcze albo nocnym markiem, albo i na to, że tylko ja jeszcze jestem sam.
Wypada mi więc tylko, jeszcze tak na wszelki wypadek, obłapić Echidne, bo ona będzie gdzieś przy śniadaniu i może tu zajrzy. Na na ogół, ciężko jej jest tutaj do nas się przedrzeć.
Echidno, dobrego drugiego dnia Świąt.
pepegor
Zaba – Ewa!
Spozinione, teraz juz dwa dni, zyczenia imieninowe. Ze tez zapomnialem o tym, ze masz jeszcze ladne i osobiste imie.
Robiac wpis stwierdzilem, ze Ty, co by tez nie bylo czuwasz, co by tez nie nastapilo.
Zycze wiec Tobie i Moragowi najmilszych dni.
pepegor
Mleczarnia znowu nadaje 🙂
Witajcie w międzyświąteczną noc.
Do Warszawy dojechaliśmy w wigilię bez większych przygód, ale ze sporym opóźnieniem (wyjazd nam nie wyszedł o planowanej porze). Kolacja wigilijna na 11 osób była tradycyjna i udana, ino nie będę się nią chwalił, bo osobiście nie przyczyniłem się w żadnym calu do tego sukcesu.
Pierwszy dzień Świąt upłynął pod znakiem wycieczki do Babci oraz kłótni między moimi małolatami o dostęp do ciocinego komputera. Aby się nie pogryzły jeszcze bardziej, rozdzieliliśmy je tymczasowo na dystans 80 km.
Młodego zawieźliśmy do krewnych na wieś, wymieniliśmy go na jajka od szczęśliwych kur i wędliny z nie mniej beztroskiego prosiaka.
Młoda wylądowała u Cioci w Warszawie, a ja z Osobistą każde u swojej Mamy.
Plany na drugi dzień Świąt spokojniesze, w takichże podgrupach.
W niedzielę scalamy się częściowo z okazji zlotu innej gałęzi drzewka genealogicznego. W poniedziałek powtarzamy wycieczkę z pierwszego dnia Świąt, żeby odebrać Młodego i ponownie wpaść do Babci.
A we wtorek skoro świt podrywamy Jolinka i jazda. Richtung Wien. Nach Hause.
Idę spać… czego i Wam życzę 🙂
dzień dobry .. 🙂
a tu a propos „skoro świt” … 😉
http://www.youtube.com/watch?v=lfl-MkOAYwI
wczoraj wróciłam znowu objedzona i z zapasami … dzisiaj zdobywam Trakt Królewski … 🙂
miłego świętowania … 😀
Dzień dobry Jolinku, dzień dobry Wszystkim,
Tutaj już po świętach – jest tylko jeden dzień, dobrze, że akurat sobota i niedziela w zanadrzu.
Zaraz otworzą sklepy, zacznie się dalsze kupowanie – poświąteczne wyprzedaże. Kółko.
Pepegor,
nocnym markiem na tym blogu ta ja jestem, ale nawet tacy muszą kiedyś spać.
Dobranoc dla podobnych do mnie, a dzień dobry dla rannych ptaszków, jak Jolinek. Podziwiam i zazdroszczę dyscypliny, Jolinek zawsze wstaje o świcie.
Udanego drugiego dnia Świąt! 😀
Nowy to miłych i udanych okazji zakupowych … 🙂
nemo miłego Sylwestra w Polsce … 😀
skutki najedzenia mają uboczne negatywne skutki … nie ma jakoś na nic apetytu chociaż takie pyszności w lodówce … 🙁
Witam z Zabich zadeszczonych. Berlińczyki śpią, a ja kawę i do obrządku. Pogoda tak psia, ze nawet psy nie chcą na dwór a jak już je wyrzucę to natychmiast meldują sie pod drzwiami.
Wczoraj wieczorem pojechałyśmy za las do młodych, z moim tortem imieninowym, specjalnie się nie wysiliłam, kolejna wersja (lepsza?) migdałowego a la Żaba. U młodych rejwach dziki, ich troje dzieci i dotatkowe troje brata zięcia, plus bratz żoną i matka obu. Łącznie 11 sztuk. Choinke mają z tej samej plantacji co my tutaj, ale większą i o tak błyszczących igłach, że wyglądała jak sztuczna. Morąg twierdzi, że nasza też wygląda jak sztuczna, może tam było inne oświetlenie?
Zazie raczej nie lepiej, bardzo stara się popełznąć, potrafi się obrócić na materacyku odpychając się przednimi łapami. Dopracowałam się systemu jak ją zawijać w „dorosłego” pampersa i do tego podkład na folii. Przynajmniej ma sucho.
Dzień dobry 🙂
miło było pospać trochę dłużej i dzień się zapowiada bardziej na luzie. Nikogo dziś u siebie nie gościmy i dopiero poźnym popołudniem, albo wczesnym wieczorej, jak kto woli, wybieramy się do Pyr.
Miłego dnia, a podróżującym szerokiej drogi 🙂
Wiosna, wiosna panie, panowie. Kosteczki od pasztetu poszly na kompostowisko i wybuchla bitwa powietrzna. Wygraly sroki. Krzaczasty enzian uratowany przed mrozem zaczal kwitnac. Jolinek51 przyslala polaczenie z Utube. Na dzien najlepsze haslo.
Co robisz, Szcze Panie
Bez nerwów, potrzebne tylko kalosze. Zapowiadam kolejnego uhudlera.
Bardziej cesarska jak wczoraj.
Pozdrowienia kolejno swiateczne
Pan Lulek
Dzień dobry wszystkim którzy już wstali!
I mamy drugie święto. Dzisiaj wyjazd do mamy, gdzie będzie mały zjazd rodzinny, bo to zarazem i u brata i będzie nas razem cztery generacje. Skosztuję więc keksa takiego samego jaki ma być podany dziś u Pyr, bo kupiłem wtedy dwa. Toastu ale o 20 i dziś nie wzniosę, bo przyjdzie mi w tym czasie siedzieć za kółkiem i wracać.
Pogoda się jakoś uspokoiła, lecz daleko nam do Pana Lulkowej, cesarskiej. Po kątach pełno jeszcze różności z kolacji wigilijnej i po wczorajszym objedzie, więc nie trzeba niczego przygotować, tylko odgrzewać.
Jak wrócimy do domu to zajrzę jeszcze i zobaczę, ale na razie życze wszystkim dalszego dobrego odpoczynku, ale tym w Poznaniu, przede wszystkim miłego minizjazdu.
pepegor
8db8,
taki kod, symetria, estetyka głupców (ktoś mi tak kiedyś wmówił, już nie pamiętam, cóż to był za mentor), ale zwraca na siebie uwagę.
Mój poprzedni wpis był o 2:17, Jolinek odpisał o 7:12; też ciekawie.
Dzień dobry!
Wybyczyłem się dziś w piernatach, niedawno wstałem, powinienem się wstydzić. Ale się nie wstydzę. I na pewno też nie żałuję 😉
Jola, kiedy zdobywasz Trakt Królewski? Może natkniemy się na się przypadkiem? 😉
Dzień dobry 🙂
Dzisiaj siedzę w pracy, po nic, bo i tak nikt nie przyjdzie. Świadomie i dobrowolnie nie wzięłam prawie nic do jedzenia 🙄 Rodzina na dzisiaj ma to http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53667,7381732,Pieczony_schab_z_owocowym_srodkiem.html . Bardzo soczyste i smakowite, ale następnym razem trochę wyostrzę. Zamiast rodzynek i dyni, dam ananasa i orzechy włoskie.
Paweł tak koło 18 jak już ciemno będzie bo chcę zobaczyć jak pięknie oświetlony jest … zaczynam od choinki po Zamkiem … 🙂 … przypadki chodzą po ludziach … 😆
Stara Żabo,
zapomniałam Ci napisać, że tort według Twojego przepisu wyszedł bardzo smaczny, choć coś tam ze śmietanką spaprałam i musiałam po swojemu ratować. Dzięki i wszystkim raz jeszcze świąteczne pozdrowienia
Witam światecznie! Mnie pieski nie dały pospać, ale nie narzekam, poranna przebieżka w prawie wiosennej aurze nie była zła. Łasuchowanie świąteczne trwa, największe powodzenie ma pasztet i odgrzewane pierożki z kapustą i grzybami, mniam! Wybieramy się dzisiaj z wizytą na drugi koniec Warszawy. Wracając, być może i my dołączymy do spacerujących po Trakcie Królewskim, wczesną wieczorową porą.
Pozdrawiam wszystkich Wypoczywających i jeszcze serdeczniej tych Pracujących, a za Zazę trzymam kciuki, piesku, mobilizuj siły!
Mozna spokojnie odkorkowac. Cesarska a ja otrzymalem rozkaz trzymania pogody za spódnice. Dzis spotkalem sasiadke, juz przedszkolanke, która calkiem mokra usilowala zlapac na parkingu dzdzownice. Odprowadzilem do domu a jej mama zalamala rece i powiedziala, ze juz niema nic suchego i czystego. Odkorkowano i popelniono grzech obzarstwa jesli chodzi o pasztet. Grzech udal sie ale czesc musiala wyladowac w zamrazarce.
Zagadka na dzien dzisiejszy brzmi. Pierwsze zdanie brzmi.
„Die Jagdhunde liefen in den Wald” i komu poswiecona zostala.
Otrzymalem z osobista dedykacja tlumaczki
Pan Lulek
Psy myśliwskie pobiegły do lasu?
Ileż piękniej brzmi: Ogary poszły w las…
A książka poświęcona została – oczywiście – Panu Lulkowi 😉
(przez tłumaczkę, a dedykacja jest tego dowodem)
Barbaro my już umówieni to wypatruj nas pod choinką … 🙂 … i tak zrobimy konkurencyjny mini zjazd dla Poznania …. 😆
Jolinku,
mnie to nie dotyczy, bo do rzeczy nie przywiązuję najmniejszej wagi (niezręcznie to napisałem). Nie wychodzę dzisiaj z domu, żeby nie wypuścić z garści resztek świątecznej atmosfery, której na zewnątrz już nie ma.
Nowy a dla synka i żony jakiś okazyjny prezent ????????
ale nie namawiam … 🙂 … celebruj świąteczną atmosferę … 🙂
Piotrze Gospodarzu!
A może, aby zrzucić nieco kalorii po świątecznych wyczynach kulinarnych, oderwalibyście się z Basią od stołu i powtórzylibyście niedawny spacer po Trakcie Królewskim, któren się nie całkiem udał był z tytułu nieczynnego oświetlenia? Wezmę aparat, to i zabezpieczę dokumentację obrazkową.
bardzo dobry pomysł … 🙂 … moze Małgosia i Antek dołączą … 😀
Bardzo mi się podoba pomysł na blogowy spacer Warszawski 🙂
My do Pyry jedziemy na „pi razy drzwi” 19 – tą.
Miłego wieczoru 🙂
Antek, słyszysz?
Przypadki się zdarzają. Pod choinką o 18 można się promenować także spontanicznie, nie umówiwszy się na blogu i nie wiedząc, kogo się tam – zupełnie przypadkiem przecież – spotka 😉
Taka randka w ciemno.
Dajmy się zaskoczyć!
Wygral paOlOre. chodzi o Zeromskiego „Popioly”. Ksiazke poswiecil swojej zonie. Bylo to cos jak „Wojna i pokój”. Pracowalismy kiedys nad wspólnym projektem dla Moskwy. Potem ona wyjechala jeszcze nie ze swoim mezem sluzbowo jako tlumaczka i tak sie skonczylo. Sa bardzo zaprzyjaznieni z moim synem i jego rodzina. Tlumaczka Alexa Schwarz urodzila sie w Augsburgu, studiowala slawistyke i powiedziala mi, ze najwieksze trudnosci miala z pierwszym zdaniem brzmiacym po polsku „ogary poszly w las”
Zeromski byl powaznym kandydatem do Nagrody Nobla. Cala historia zwiazana jest z moja rodzina poprzez osobe tlumaczki i wspólna praca nad róznymi projektami.
Jak Pawel przyjedzie to sam sobie odbierze nagrode
Pan Lulek
Wezwanie Krula zobowiązuje. Będziemy własnie w drodze do wsi Łomianki ale zatrzymamy się na chwile pod królem Z. by spotkać się z Krulem P. i jego fraucymerem.
Przygotowania :
– barszczyk się gotuje (tym samym buraczki)
– udziec jagnięcy się upiekł; za 10 min wyłączę piekarnik, a podłączę dopiero o 18. Wtedy też zmiksuję sos,
– czerwona kapusta z rodzynkami i jabłkami już gotowa,
– są w lodówce pyzy gatunku „gotowce” ale nie fchcę ich dawać – po czorta w święta wypełniacze? Jarzyny i chleb wystarczą.
Z ciast niewiele zostało; są pierniki ala Zgaga , ciasteczka migdałowe wg Dagny, trochę piegusa – alkoholika, trochę przywiezie Haneczka. Starczy. Wino otworzymy za godzinę, żeby pooddychało. Na nalewki Młoda wypolerowała historyczne kieliszki. Zasadnicze pytanie przy wejściu ” Kto prowadzi, a kto pije?”
Na zaproszenie 1ff1 nie mozna pozostac gluchym. Zazdrosc jest niezbyt pieknym uczuciem ale Wam zazdroszcze. Wszystko jedno gdzie jestescie.
Tym w Warszawie, Poznaniu, na Zabich Blotach w Pilawie i Garwolinie a nawet w bylo nie bylo mojej Wildze. Ale wzniose dla tradycji.
Pan Lulek
Piotrze (16:11):
🙂 🙂 🙂
a czemuż to środkowa mordka inaczej wyszła niż autor wymyślił?
przecież były spacje z lewej jako i z prawej strony… 🙁
trzeba 2 spacje … 🙂 … wychodzę na spotkanie …
To teraz pomyślcie o blogowym wkładzie w nasze, dzisiejsze spotkanie :
jagnięcina, wątroba dzicza, grzyby (od Leśniczyny) – Stara Żaba dostarczyła, słoninka od wietnamskiej świnki w pasztecie – Eska ofiarowała, nalewka jeżynowa – jeżyny od Haneczki, spirytus od Krystyny, sernik i makowiec – Haneczki robota, strudel – od Pepegora; czekolada na ciasteczkach migdałowych – ostatnia tabliczka od Nemo, opłatki pod ciasteczkami kupiła Morąg. Może będzie tego więcej, ale nie pamiętam.
Wando TX-nadal- właśnie wczoraj podawałam tort w wersji nieco zmodyfikowanej, wydaje mi się, ze ciasto wyszło bardziej „migdałowe” i wilgotniejsze, ale tez i czerstwiało dwa dni w lodówce.
6 jaj ubić ze szklanką i 1/4 cukru pudru, i 1 1/4 łyżeczki herbacianej (tsp) cream of tartar, dodać 200ml mąki i dwie łyżeczki proszku do pieczenia, zmiksowac i dodać 1/2 szklanki oleju (słonecznikowy?) = 100ml, znowu zmiksować i na koniec 20 dkg nieco podrumienionych zmielonych migdałów.
Jolinku, jestes teraz na spacerze ale chce Ci podziekowac za Krajewskiego z 7:12, wzuszajaca posenka, ktorej nie znalam.
Witam swiatecznie lasuchow. W Toronto leje jak z cebra ale wiatr ustal chociaz. W sama wigilie jednak spadl snieg, tak tylko zeby przyproszyc na bialo ulice i trawniki i byly biale Swieta. Teraz juz marne resztki sniegu na zielonych trawnikach sie ostaly. Za to w Calgary jak mowia znajomi zima piekna, sloneczna, niebo niebieskie i bialo bo mroz ale nie za duzy wiec snieg trzyma.
Dziczyzne zrobilem. Los tradycyjnie pieczony po parodniowym zamarynowaniu a sarnina wedle przepisu ktory Gospodarz podal czy z farszem grzybowym a wszystko wyszlo bardzo dobrze nie chwalac sie. Zupa grzybowa na polskich prawdziwach niebo w gebie. Dzisja dojadanie wczorajszego obiadu, wieczorem wyjscie a jutro obiad u przyjaciol i po Swietach. Tyle relacji zyczac wszystkim kontynuacji Wesolych i SYTYCH Swiat, zegnam sie na teraz 🙂
Alino a jak tam swieta we Francji jakies pysznosci byly, moze jakies zdjecie smakolykow? Zycze Wesolych Swiat.
yyc, podziwiam Twoj entuzjazm do stolu. Czy powinnam sie przyznac, ze zrobilam pasztet z kaczej watrobki (zanotowales przepis)? We Francji jest to przysmak swiateczny ale nie tylko. Wyszedl bardzo dobrze a do tego pilismy gewurtztraminer. Podalam tez kapuste z grzybami, na deser makowiec i tradycyjna buche de noel, od cukiernika. Nie zrobilam niestety zdjec. Nie mam jeszcze tego refleksu a poza tym Wy robicie takie piekne zdjecia, ze strach sie przymierzyc.
Dostalam od syna w prezencie ostatnia plyte Robbie Williams’a, slucham na okraglo. Dolaczam dla Was na jutrzejszy ranek i pozdrawiam,
http://www.youtube.com/watch?v=JMgO7dVh3T0
A tu zdjęcia Morąga z Wigilii 2009
http://picasaweb.google.com/zabieblota/Choinka
Dodam tylko, ze we Francji juz po swietach, 26 grudnia jest swietowany wylacznie w Alzacji.
Mozliwe, ze w Noc Wigilijna zauwazyliscie na niebie szybko poruszajacy sie pojazd. Mozliwe, ze to byl Santa. 24 grudnia Santa wyposazony w GPS wyruszyl z Bieguna Polnocnego w kierunku ‚international date line’. Nastepnie poruszal sie zgodnie ze strefami czasowymi, aby w te noc rozdac wszystkim prezenty. Skrecil rowniez do ‚International Space Station’, aby zostawic podarki dla astronautow.
NORAD (North American Aerospace Defense Command przy pomocy specjalnych kamer nagralo przelot Santy w niektorych miejscach Globu. Transmisja byla na zywo ze wszystkich miejsc na swiecie, a video tylko z niektorych miejsc. Polozenie Santy oglaszane jest przez czlonkow sil zbrojnych US i Kanady.
Tu mozecie zobaczyc wszystkie video. Pierwsze jest ze startu na Biegunie Polnocnym, nastepnie poludniowy Pacific i potem Auckland. Ostatnia transmisja jest z Hawaii.
http://www.noradsanta.org/en/video.html
NORAD sledzi podroz Santy od wielu lat. NORAD miesci sie w Colorado Springs. Wiele lat temu w miejscowej gazecie wydrukowano numer telefonu, na ktory dzieci mogly dzwonic w Noc Wigilijna, aby zapytac o aktualne polozenie Santy.
Numer telefonu wydrukowano z malym bledem. Okazalo sie, ze byl to numer komandora NORAD w Colorado Springs. Komandor otrzymywal liczne telefony z zapytaniem o aktualna lokalizacje Santy.
Komandor wpadl na pomysl: NORAD tracks Santa. Kilka lat temu Google i NORAD polaczyli swoje talenty i trase podrozy mozna sledzic na zywo na youtube.
Santa juz ukonczyl swoja podroz na rok 2009.
Dzień dobry Szampaństwu!
Wrócilismy godzinę temu – leje, mglisto i w ogóle paskudnie, ale dobrze chociaż, że nie mrozi.
Wpadłam na chwilę do Żabich Błot telefonicznie, świętuja z Moragiem i Dagną, też leje i wieje.
Po drodze wstąpiłam do Pyr – a tam właśnie zwaliła się Jotka, Inka, Haneczka też miała być albo i była – narobiło się hałasu w przedpokoju, więc zakończyłyśmy konferowanie z Pyrą.
Ireno,
zerknij do skrzynki mailowej.
Alicjo, Morąg odpowiedziała, ale do Ciebie, więc jeszcze raz to samo wysłałam do tajemniczej irp@, może poda nick?
O, teraz to będzie miała z dwóch stron 🙂
Zbliza sie magiczna godzina. Nie wymieniajac nikogo czyli za wszystkich wznosimy toast
Pan Lulek
Toast Pana Lulka pozostal od dwu godzin bez odpowiedzi.
Wznosze wiec w dwie godziny pozniej w kierunku Poznania i we wszystkie inne strony.
pepegor
my wypiliśmy winem grzanym i herbatką prawie o 20 między innymi za zdrowie Pana Lulka … a na deser zjedliśmy pierogi z makiem, z rodzynkami w rumie i śmietaną … bardzo pyszne …
mini zjazd się udał i było bardzo sympatycznie chociaż wiało … najpierw spotkaliśmy Gospodarza i Panią Basię … tylko na chwilę bo nie było gdzie zaparkować a Gospodarze spieszyli się na proszoną kolację … ale mam wpis do książki i autografy i pozdrowienia dla Pana Lulka oraz całusy od Pani Basi … (dowieziemy na Nowy Rok)
potem przeszliśmy prawie cały trakt … byliśmy na małym co nieco i przeszliśmy trakt jeszcze raz …
a jeszcze jedno … Pani Basia ślicznie wyglądała … 🙂
Paweł robił zdjęcia i reportaż będzie …
Ja i Jerzor) wznosimy toast dopiero teraz, bardzo zacnym węgierskim likierem pieprzowym (chyba na miodzie) od naszego Franka, ma niesamowity, bursztynowy kolor…
Kufelek od Morąga 🙂
A, i wpadł do mnie Marek-Misio, telefonicznie, trochę jakby przypodziębiony.
Najlepszego wszystkim – i zdrowia!
http://alicja.homelinux.com/news/img_1353.jpg
Sprawozdawczość foto-świąteczna nastąpi w stosownym czasie.
Oby nam się!
Jolinku, bardzo żałuję, że nie udało mi się dołączyć do „mini zjazdu”, nie dotarliśmy nawet do traktu królewskiego. Zasiedzieliśmy się nieco z wizytą i zrobiło się trochę późno na spacery, a w dodatku w domu czekała nasza zwierzyna, więc gnaliśmy trasą równoległą do traktu królewskiego, tylko po drugiej stronie Wisły. Myślami jednak byłam z Wami 🙂
Mini zjazd w Poznaniu baaaardzo miły i udany 🙂
Serdeczności dla tych, którzy byli z nami myślami i pozdrowienia dla tych, którzy mieli myśli zajęte czymś innym.
Sprawozda z pewnoscią dokładnie Pyra, która właśnie obchodzi dzisiaj urodziny. Uroczyste „sto lat” zostało odspiewane wielowariantowo celem podkreślenia wielorakości talentów Drogiej Jubilatki 🙂
Alino, przepis na foie gras zapisany ale jeszcze nie wykorzystany. Przyjdzie czas i na to. Zaraz lecimy do znajomych na „drinka” a jutro ostatnia wizyta obiadowa u krajana z Kalisza i w poniedzialek do domu trzeba frunac. Pozdrawiam wszystkich.
Pyro, zastanawiam się, czy dostatecznie jasno wypowiedziałam się (rozmawiając z Tobą) w sprawie życzeń? Gdyby nie, to jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego a głównie DUUUUUUUŻo Zdrowia!
Zabo, wigilia (stol) smakowicie wyglada bardzo. Czy Baska dostala bulke, bo pisala, ze cos ostanio puka i stuka w okieno i ani ulana ani bulki. Zaczynam sie martwic. Pozdrowionko serdeczne i wesolej koncowki Swiat Zabich, Blotnych i Mlodych Duchem zycze… Czy Forever przemowil ludzkim glosem o polnocy? Bo tu rozne wiesci chodza ale nic sprawdzonego. Postawilem $100 ze gadal, czy dobrze zrobilem?
Nie miałem zamiaru tego „puszczać” na Blogu, ale zmieniłem zdanie. Napisałem to w ostatnią noc wigiliną, właściwie już nad ranem w pierwszy dzień Świąt. Kto chce, może zerknąć, ale nikt nie musi.
Moja opowieść wigilina
Kolorado jest piękne, skalisto – górzyste, w zimie śnieżne i mroźne. Kilka razy przyszło mi spędzić tam Boże Narodzenie, zawsze w Breckenridge, w domu mojego kuzyna. Jego dziadek był przewodnikiem w Tatrach – stąd górskie ciągoty.
Już nie pamiętam, który to był rok, ale to było już dość dawno, może 1996? Breckenridge oświetlone świątecznie, w domu rodzinnie – choinka, opłatek, wigilia po polsku, prezenty – wszystko tak, jak być powinno.
Około 11-tej wieczorem wyjeżdżamy do kościoła. Tamtejsza Polonia załatwiła z proboszczem drewnianego kościółka, położonego bardzo wysoko w górach, z dala od większych miejscowości, pasterkę po polsku – z polskim księdzem, polskimi kolędami, polskim opłatkiem.
Jesteśmy nieco przed czasem. Noc przepiękna – niebo ukazujące cały swój gwiezdny i księzycowy dobytek, silny mróz, śnieg, bezwietrznie. Co chwila podjeżdżają wielkie Buicki, Cadillaci, Chevrolety, a z nich wysypują się….. nasi prawdziwi górale – kożuszane serdaki, kapelusze, na portkach parzenice, kobiety też wystrojone jak na wesele w Kościelisku. Dla mnie szok – to przecież sam środek Ameryki. Jesteśmy jednymi z nielicznych bez góralskich strojów. Pasterka w tej scenerii nabiera szczególnego uroku – kościół wypełniony po brzegi polskim Podhalem…..
Po nabożeństwie, około 1-ej w nocy, wszyscy wyszliśmy na zewntątrz. Nakrętki szybko puszczały pod silnymi, męskimi palcami, szklaneczki też się znalazły. Życzenia od każdego dla każdego, przepijane ostro gorzałką.
I nagle ktoś zaintonował „Bóg się rodzi”, reszta podchwyciła, głośno, po góralsku. Jak to się rozległo po górach! W mroźnej, przezroczystej ciszy niosło się po całym Kolorado i wracało echem. To było takie nasze, polskie, piękne i niezapomniane i to powraca do mnie tym samym echem każdego roku, gdy czas wigilii i świąt nadchodzi (wciąz mieszkam w USA).
100 lat … 100 lat … dla Naszej Wspaniałej Pyry … 😀
dzień dobry … 🙂
Barbaro pewnie jakiś mini zjazd organizuje w karnawale Danuśka … a na trakt warto iść … bardzo pięknie Warszawa wygląda … i będzie jeszcze piękniej bo w 2016 r. Warszawa będzie kulturalną Stolicą Europy …
wysłałam do kolegi z USA plik ze slajdami „Warszawa Nocą” i bardzo był wzruszony tym jak nasze miasto pięknie wygada … rozesłał te zdjęcia po znajomych Polonusach i wszystkim zrobiliśmy tym wielką przyjemność …
mała rzecz a cieszy ..:)
Pyro,
dzisiaj Twój Dzień i niech Ci się on szczęśliwie powtarza bez końca, 100 lat, i dłużej!!!!!
Twoje zdrowie już wypijam – u mnie dopiero po północy.
Wczoraj caly dzien spiewaly ptaszyny, ze sa Pyry urodziny. A nawet i wiecej lat zyczy nieco spózniony ale z serdecznymi myslami
Pan Lulek
Jolinku,
Czy zdjęć „Warszawa nocą” nie da się zamieścić na Blogu, by jeszcze więcej Polonusów się ucieszyło?
Nowy ja nie bardzo umiem to zrobić … ale wysłałam do Pawła i może jak wróci do Wiednia to jakoś to technicznie nam umożliwi …
Jolinku,
Z czasem samo Ci to przyjdzie, a póki co, nadzieja w Pawle 🙂
Dzień dobry 🙂
lekki przymrozek i niesmiałe słońce. Pyro, wszystkiego najlepszego raz jeszcze 🙂
Niestety przysnalem i spódnica od pogody wymkla sie z reki. W nocy padal deszczyk równo. Raz na kwiatek, stokrotki, raz obok.
Radio nadaje kolendy w róznych jezykach, dwa razy slyszalem polska ale bez dedykacji. W domu odbyl sie zamach stanu. Taka zólta niedzwiadka oglosila, ze jak niema szefowej to ona rzadzi i wydaje rozkazy.
Niestety nie z cesarskiej pozdrowienia. Robol domowy.
Pan Lulek
PYRO moje najcieplejsze myśli biegną dziś do Pyrlandii, życząc Ci z okazji urodzin, pełni szczęścia i ogromnie duuuużo zdrowia !!!!!
Zgaga
Nowy, znalazłam tylko kilka zdjęć ale podrzucać sznureczki mogę pojedynczo.
http://bryla.gazetadom.pl/bryla/3292000,85301,7340010.html
następny :
http://bryla.gazetadom.pl/bryla/3292000,85301,7340012.html
i ostatni znaleziony :
http://bryla.gazetadom.pl/bryla/3292000,85301,7340011.html
Witam oczywiście serdecznie calutkie Blogowisko z Gospodarzami na czele. Trochę się w mojej rodzince niezbyt „fajnie” działo i zupełnie nie miałam ochoty na „stukanie” ale czytałam prawie na bieżąco w ramach „terapii”. Może z nowym nickiem będzie bardziej optymistycznie. (?)
😆 😆
Nowy, znalazłam jeszcze jedno zdjęcie :
http://bryla.gazetadom.pl/bryla/3292000,85301,7340001.html
A tu więcej :
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7334384,Swiateczna_iluminacja_na_Trakcie_Krolewskim__wideo_.html
Zgaga,
jeżeli, w ramach spełniania świątecznych życzeń, mogę o coś Ciebie prosić, to proszę nie zmieniaj nicka 🙂
Dla Pyry wiele urodzinowych serdeczności. Samej radości, dużo szczęścia, jeszcze większego grona wiernych przyjaciół, a przede wszystkim zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.
Sto Lat od Ewy i Doroty z Poznania
Jotko, ja wiem, że oba są kretyńskie 😆 ale wygląda na to, że nadal miewam kretyńskie pomysły 😀 Tylko się zastanawiam, czy zostało we mnie jeszcze „coś” z dziecka, czy może na starość zaczynam dziecinnieć – oczywiście dotyczy to tylko wyboru nicka ! 😆 Reszta jest jak należy 😀
Jotko, serio myślisz, że tak lepiej ?
Dzień dobry 😀
Wiecie co? Z Wami to się można zjeżdżać bez końca 😀 Sama radość 😀 Kołakowski miał rację: Po pierwsze, przyjaciele 😀
Nagadać się w tak krótkim czasie nie sposób. Pan mąż się śmiał, że buzia mi się (prawie) nie zamykała 🙄 On milczek, to ja za dwoje, a nawet troje, bo młody wdał się w ojca 😆 Obaj za to niesłychanie żwawo jedli, synek bardzo czule wspomina jagniątko i słusznie, bo było pyszne, Pyra potrafi 😀
Uroczyście zaświadczam, że Jotka też potrafi. Jej ciasto było WYBITNE!, podkreślam WYBITNE! Na cienkim, kruchym spodzie, orzechy, lekki, puszysty krem, czekoladowa polewa i wiśnie. Poemat, proszę państwa 😀 Jeżeli Jotka jeszcze kiedyś jęknie, że kulinarnie słabuje, pogrożę jej tym ciastem 😉 I ziołową nalewką, taką na naparstek – bardzo bogaty zapach i smak, mocna i wytrawna.
Nalewki Pyry znacie, nie odmówiłam sobie żadnej 😀
Ciasto Pepegora dzielnie przetrwało oczekiwanie na degustację. Mnie bakalie w keksie Krystyny tradycyjnie opadły, a jemu nie. Mąż Jotki podjadał jeszcze na wyjściu 😀
No i opłatkowe ciasteczka Pyry, delikatne, chrupiące, z pyszną czekoladą. Serdecznie ubolewam, że nie byłam w stanie zjeść więcej, niż zjadłam 🙁
Pyro, urodzinowe uściski 😀 Niech Ci życie nieustająco smakuje 😀
Zgago, popieram Jotkę 🙂
Zgago jako Pikuś jesteś niepodobna do siebie … 😆
Zgago,
dla mnie TAK, TAK, TAK!!!
Oczywiście, że jest w Tobie dużo z dziecka w najlepszym tego słowa znaczeniu 🙂 🙂 🙂 a „nie fajnie” to po prostu część życia. Wszyscy mamy to „w pakiecie” 🙁 Trzeba przyjąć i przetworzyć w coś pięknego: „ból w perłę”.
Dla mnie, ale jak widzisz nie tylko dla mnie, zostań proszę Zgagą 🙂
Pepegor,
keks świetny i prawdą jest, że Ślubny podjadał go jeszcze na wyjściu 🙂
Co do komplementów Haneczki to było tak: ciasto rzeczywiście nienajgorsze. A że nieczęsto je popełniam to wcisnęłam je Haneczce niemal siłą, wymuszając obietnicę, że mnie na blogu pochwali. Obiecała i słowa dotrzymała. Ja jednak, ruszona resztkami głosu sumienia, zeznaję uczciwie, że Haneczka działała pod przymusem 🙁
Niemniej ciasto nie było najgorsze, ale to się zdarza tylko od święta 🙂
Jotka, zaakceptuję każdą formę przymusu i użycia siły, jeżeli dostanę jeszcze kiedyś kawałek 😆 „Nie było najgorsze” jest obelgą ❗
Zgago! Pozostań Zgagą. To jest nick z charakterem! Pikuś jest sympatyczny, ale jakiś taki „pikusiowaty”.
Co do posiadania dziecka w sobie to uważam to za bardzo pozytywną cechę. Tzn.nie, żeby jako dorosły mieć mentalność dziecka, ale żeby zachować w sobie trochę dziecięcej radości i dziecięcego spojrzenia na świat. To czyni życie barwniejszym.
Tu Ewa z Poznania.Nie umiem sobie wyobrazić Zgagi jako Pikusia,zwłaszcza,że tak się wabi mały,żółty piesek sąsiadów!Zgaga to nick z charakterem.Pozdrowienia!
Jesteście NIESAMOWITE 🙄 Znowu „uratowałyście” zgagę, To ja już sobie dam spokój z kombinowaniem, niech zostanie jak jest. 😀
Jotko, a przepis na tę pychotkę, to już „gdzieś” na blogu siedzi ? Bo ja mam przepis rodzinny, nazywany w domu „tortem kapitalistycznym”, bo na kruchym spodzie cała masa bakalii, tylko krem nie puszysty a zwykły z żółtek, masła, cukru i zapieczony jeszcze w piekarniku. Dawniej się zastanawiałam po co się go zapieka, skoro masło się rozpuszcza ale z wiekiem doszłam do wniosku, że właśnie masło z cukrem jest wchłaniane przez bakalie i nawet suche orzechy, figi, migdały nabierają wilgoci, i są lepsze w smaku.
Jak będziesz miała chwilkę wolniejszą, to wrzuć, proszę, przepis. 😀
Zgago,
w stosownej chwili się wykopie sposród papierzysk i się wrzuci 🙂
Teraz pora na spacer ze zwierzyńcem bo słoneczko swieci a potem przygotowania na przyjęcie gości. Spotkanie brydżowe a takie bywa, że trwa.
Alicjo,
byłaś z nami wczoraj nie tylko duchem, ale i wytworem artystycznego ducha i rąk własnych w postaci pięknego swetra nie niezwykłej urody i wdzięku synu Haneczki 🙂
Dla Pyry sle jak najserdeczniesze zyczenia urodzinowe zdrowia i jeszcze raz zdrowia a z reszta jakos sobie poradzisz.
Daleko od Warszawy z przyjemnoscia obejrzalam rozswietlona stolice – dzieki zgago i nie zmieniaj nicku!
Czy mozna juz rozpoczac przygotowania do wznoszenia ? Na dzisiaj zaplanowano Muskatell Ottonel. W oczekiwaniu na co najmniej milczace zezwolenie.
Pan Lulek
Pyro kochana, 100 lat w zdrowiu i tylko w zdrowiu!
A dlaczego o tym wczoraj nikt wcześniej nic nie wspomniał? Dzisiaj się o tym dowiaduję. Ze sprawozdań Haneczki i Jotki wnioskuję, że dobrze Wam tam było razem, ale krótko. Było więc jak należy i w sam raz. Co do tzw. mojego keksa to przyjmuję, że był zjadliwy. Niestety nie mogłem popróbować analogicznej, tzn. równocześnie kupowanej sztuki, bo już była zjedzona i nie mam zdania na ten temat.
Zgago, już się dziwiłem że Cię tu niema. A tu taki Pikuś! Jotka ma rację, zostań przy starym, tak jak Nowy przy swoim.
Pogoda cesarska i zaraz po objedzie idę na spacer do ogrodu botanicznego i zobacze jak tam, i podpatrzę co nieco, szczególnie w szklarniach, bo storczyki o tej porze bardzo ładne.
Wszystkim życze miłej jeszcze niedzieli!
pepegor
Palnalem kapitalnego byka. Dopiero jak wzialem przyrzady w rece przeczytalem prawidlowo nazwe o brzmieniu
MUSKAT OTTONEL
Zaczerwieniony ze wstydu moge tylko doniesc, ze smak odpowiada okazji.
Pan Lulek
Dziękuję za życzenia, ale postanowiłam sobie obchodzić tylko dziesiątki tym sposobem najbliższe urodziny będę miała w 2018 roku. Lulek, bierz z Pyry przykład – będziemy się wolniej starzeć. Pośpiewać, tośmy w czasie mini-zjazdu nie pośpiewali, chociaż godny kawałek chóru siedział za stołem, bo chrypki, kaszle i inne przypadłości sprawiły, że Młodsza zamiast zaśpiewać przy gitarze przygotowaną „Kolendę w stylu country & western” Olka Grotowskiego, wyrecytowała sam tekst. z JAGNIĄTKIEM WYSZŁO ZABAWNIE – BYŁO 9 OSÓB, A WTEDY KULKA JAGNIĘCA MAJĄTKIEM NIE JEST. kAŻDY NAKŁADAŁ OSTROŻNIE, ŻEBY DLA INNYCH STARCZYŁO I W REZULTACIE SPORO ZOSTAŁO, A mŁODY hANCZYNY DO wieczornych ablucji tęsknie owo jagnię wspominał. Mówię, żeby przyszedł i zabrał resztę, ale jak? Trochę daleko z Gniezna. Ogromnie ciekawi byliśmy ciasta od Pepegora – bo, ofiara Ofiarodawca, nie wiedział co daje; a raczej wiedział, tylko nie znał polskiej nazwy Nie był to strudel, a drezdeńska strucla keksowa – cieniuteńkie warstewki drożdzowego ciasta posypywane bakaliami i zwinięte dwustronnie do środka. Pyszne, znakomite (trochę podobne do śląskiego pakowańca). Zapakowana w dwie warstwy szczelnych opakowań i dodatkowo wsadzona w wielką, czerwoną puchę. Ta puszka została uroczyście zaklepana przez Pyrę – będzie na szpulki nici albo na tuby z maściami, co to się walają po szufladach i szafkach i bałagan robią. Reszta potem.
W relacji Haneczki ze spotkania pojawiło się zdanie „No i opłatkowe ciasteczka Pyry, delikatne, chrupiące, z pyszną czekoladą”. Owe opłatkowe ciasteczka działają mi na wyobraźnię! Zajrzałam do blogowej książki kucharskiej prowadzonej przez Alicję ale przepisu tam nie ma. Pyro! Czy w wolnej chwili mogłabyś podać przepis?
Pyro Najmilejsza, STO LAT w zdrowiu i wspaniałym humorze!
Przepis na ciasteczka jest autorstwa Dagny – córki Morąg. Mnie zasmakowały w Berlinie i co prędzej „spapugowałam” Otóż kupuje się albo opakowanie niemieckich opłatków (1 kartonik, 100 szt 35 eurocentów) albo rolkę polskich wafelków okrągłych średnicy 5-6 cm – niektóre sklepy prowadzą. Ubija się 2 białka z niepełną szklanką cukru – pudru, piankę miesza się z 20 dkg migdałów mielonych, albo orzechów mielonych, albo wiorków kokosowych, nakłada się kopiasto na opłatki, piecze w temp ok 150 stopni 15-20 minut. Potem albo się smaruje roztopioną gorzką czekokladą, albo trzymając ostrożnie za obrzeże, zanurza się ciasteczko w czekoladzie. Robota żadna, koszty maleńkie, a ciastweczek np 30 zapycha rodzinę i gości dokumentnie. Z Berlina przywiozłam 2 kartoniki, czyli 200 sztuk; pi razy oko starczy mi na 2 lata.
Pyro, ja także dołączam z życzeniami na Twoje Święto, dużo zdrowia, pomyślności i jak nawięcej powodów do radości!
Zgago – pozostań Zgagą 🙂
Ja mam podobny dylemat, dręczy mnie właściwie od początku, czy przypadkiem nie powinnam zrezgnować z imienia w tytule, zastąpić je nickiem, bo tak myślę, że imię Barbara powinno być zarezerwowane wyłacznie dla Pani Basi Adamczewskiej. Proszę o radę 🙂
Drogie Panie,
jak już koniecznie chcecie coś zmieniać, to może fryzurę 🙂
Oto moja pierwsza próba chlebowa:
http://picasaweb.google.pl/Malpiszka/Chleb#5419901164959675106
Jotko 😆 😆 😆
Barbaro; słuchaj Jotki, jak widzisz – warto 😀
Małgosiu, chleb cudo !
Ale Basia A. tu nie pisuje. Czasem występuje na zdjęciach i uczestniczy w zjazdach. I nic sobie nie rezerwuje na wyłączność.
Wczoraj, o czym Jolinek już wspominała, było spotkanie pod murami Satrego Miasta. Tak długie jak pewien walc Chopina. Minutowe. Mimo lodowatej pogody pocałunki były gorące. Niektóre mają być przewiezione aż do Burgrenlandii Południowej.
Pyrze życzenia składaliśmy inną drogą ale i tak o odpowiedniej porze spełnimy właściwy toast. Dziś w kielichach będzie Salento Primitivo z Pietrafitta.
Zgago, bardzo dziękuję 🙂
Małgosiu chlebek wygada smakowicie … 🙂 … Pyro Ty nie obchodź urodzin my za Ciebie to zrobimy … 🙂
ja pomału pakuję walizki … 😀
Pyro,
STO LAT, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I ZDROWIA PRZEDE WSZYSTKIM OD ZAŁOGI Z KINGSTON! !
Toast w stosownej porze, oczywiście 🙂
Jolinek51
wyślij ten plik do mnie, może ja coś potrafię wrzucić na serwer.
Idę poczytać do tyłu, bo nastukaliście już tyle, że hej!
Alicjo wysłałam .. trochę to potrwa bo plik duży …
Zajrzyjcie pod:
http://alicja.homelinux.com/news/
Tam poszukajcie pliku : Warszawa_grudzien-2009.pps
Można go ściągnąć, albo otworzyć za pomocą czegoś, co otwiera pliki w formacie pps, u mnie robi to Open Office na przykład, Widnows na pewno ma coś w tym rodzaju.
A Warszawa rzeczywiście piękna w światłach.
Gdyby komus nie wyszło, mogę osobno umieścić galerię w picassie, ale sadzę, że nie będzie problemów (w razie czego dać Zn).
Aj, żałuję, że wczoraj nie mogłam się spotkać. Warszawa w Takim Towarzystwie byłaby podwójnie piękna, ale ja niestety muszę wszystkie wyjścia planować z dużym wyprzedzeniem 🙁
Pyro! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Zdrowia i wiele, wiele radości! ! !
Jolinku, Alicjo, co za feeryczny spektakl.
Malgosiu W, udany chleb. Pamietam, jak na spotkaniu u Danuski wspominalas o tym zakupie.
Droga Pyro – ściskam Cię urodzinowo i życzę dużo zdrowia !
Zgago – przyłączam się do apelu : pozostań zgagą.
Dotyczy to także Barbary .Po pierwsze – to ładne imię , po drugie- zmiana nicku trochę by nas zdezorientowała.
Dobrze , że Haneczka zdała relcję z poznańskiego spotkania,bo Jotka jest osobą bardzo skromną i umniejsza swoje dokonania, a niesłusznie.Dlatego opinia Haneczki w sprawie ciasta Jotki jest dla mnie miarodajna.
Za to ja pochwalę się sama , makowiec udał mi się znakomicie.Rodzina chwaliła, a ja zgadzałam się z tą opinią.
Warszawa rzeczywiście pięknie iluminowana, ale śniegu ani na lekarstwo.
Ja dzisiaj podejmuję, wpada Bonnie i Rogerna obiad. Zrobię schab ze śliwkami, ziemniaki sałata namieszana z fetą, do wyboru mam barszcz z uszkami i grochówkę, chyba zrobię losowanie, Roger uwielbia grochówkę.
Nad deserem niech Jerzor myśli i coś „upiecze”, dla mnie sałatka owocowabyłaby akuratna i wystarczajaca.
Idę do zajęć.
Zmieniłam sałatę na kapustę czerwoną zasmażana z winem. Niech będzie po polsku całkiem. A grochówka jest domowa, wojskowa!
Pyro , wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia , pogody ducha,
a przede wszystkim spełnienia marzeń ukrytych głeęboko na dnie Twego serducha. 🙂
Pyruniu miła, najlepszego urodzinowego w dobrym zdrowiu i humorze! I pozdrowienia serdeczne dla wszystkich – nadal z Florencji.
Dziś toast będzie wychylony Montepulciano d’Abruzzo – spotkane w supermarkecie za rogiem za niecałe dwa euro. (Od razu rzuciliśmy się na kilka butelek 😉 ). Potem vin santo z maczanymi weń ciasteczkami – cantucci.
Jak się odżywiamy na tym wyjeździe, to zasługuje chyba na osobną opowieść. W dużym stopniu są to domowe kompozycje kolektywne, acz z cudownych miejscowych produktów 😀
Pyrko Kochana Najserdeczniejsze i pije juz teraz bo o odpowiedniej porze moze mnie nie byc z Toba na blogu. Zeby Ci sie wszystko jak najlepiej ukladalo, zdrowko przede wszystkim. No i jak najwiecej zabawy i oczarowania swiatem. Nowych wrazen a zwlaszcza pysznego jedzonka, smakolykow, slodyczy, nalewek, wina, wodki i likierow, dobrego towarzystwa przy stole i w ogole zeby Ci sie nic w zyciu nie przypalilo. Jednym slowem Pyro: Wiwat Jubilatko!!!
1515 ?
Suszy mnie bez nijakiego kocura… Wytrzymam do 20.00 żeby wypić zdrowie wszystkich moich Przyjaciół Blogowych. Proszę, bądźcie ostrożni, bo jak się spełni choćby 10% Waszych życzeń, to jeszcze ze trzy pokolenia czytelników „Polityki” będą się męczyć z Pyrą.
będziemy przekazywać Pyrę w spadku … 😆
Falstartem zdrowie Pyry bo zaraz wychodze, Jubilatko Najserdeczniejsze… 🙂
Jak to dobrze, że zdążyłam jeszcze przed urodzinowym toastem Pyry!
PYRO, SŁONECZKO BLOGOWE,
daj nam szansę na złożenie CI NAJLEPSZYCH, NAJSZCZERSZYCH I NAJSERDECZNIEJSZYCH ŻYCZEŃ – WSZYSTKIEGO, CO CI DO GŁOWY PRZYJDZIE, bo do 2018 to my możemy nie doczekać!
No to teraz lecę sprawdzić, co się jeszcze uchowało po Świętach do celów toastowych!
Zgago, Pikusiom stanowcze NIE! 😀
Przyjmij Mila i Mądra (co się rzadko zdarza) Poznanianko życzenia serdeczne od Krakusa z urodzenia, a nowojorczykomiamczyka z wyboru!Wychylam portugalkim Porto
Uchował się jakiś chilijski shiraz, to nawet nieźle, jak dla mnie!
Zdrowie nieustające!!!
Nareszcie dzien do rzeczy. Jest temat. Raz na 10 lat, jest osoba i jest czym.
Pyrujemy oczywiscie i uroczyscie
Pan Lulek
Pyro,
NIECH CI GWIAZDKA POMYŚLNOŚCI…!
Wznoszę czerwonym, wznoszę Montepulciano d´Abrucco 2005.
Co nam tam będę żałował.
Zdrowia i szczęścia jeszcze raz!
pepegor
ZDROWIE PYRY!
I zakąszam „Lindor truffles” f-my Lindt. A zadek mi rośnie w oczach i w obwodzie…
zdrowie Pyry … 🙂 … bez zakąszania …
Nie udało się ubiec Pana Lulka. Zdążył przede mną, a też ma 20-dziestkę zero zero.
Co rutyna, to rutyna, stuknął się z Pyrą pierwszy.
Wszystkim współoastującym: Cyk, cyk!
Zdrowie Pyry juz z Berlina!
Twoje zdrowie, Pyreńko 😀
Spóźniona spełniam toast. Zdrowie, sto lat, gwiazdka pomyślności i jeszcze raz najlepsze życzenia dla Pyry.
P.S. Dziękuję za przepis na ciasteczka na opłatku.
Pyro, za Twoje zdrowie i szczęście, popijam od 20,oo, tylko drugą rękę miałam zajętą, trzymaniem telefonu. Chyba będę musiała zarządzić zakaz dzwonienia do mnie od 19,50 do 20, 15 godz. 😆
Pyro, Twoje zdrowie po stokroć!
Smakowitego życia, Pyro! Zdrowie!
Pyro, ja dziś Twoje zdrowie herbatką malinową i innymi takimi przyjemnościami ale za to wesołym sercem i myślą. Zdrowie!
WandoTX! Trójka nas (z Nowym) na tym US, łez padole. Życzmy sobie, to co sobie życzymy, ażeby inni nie podsłuchali! Najlepszego Wando!!!
Kapitanie,
jest jeszcze Orca, wpada Okoń czasami, Kucharka, która już dawno się nie odzywała, ale może podczytuje, i pewnie mi umknęła jedna lub dwie osoby – to jest załoga Yankees 😉
Schab w połowie upieczony, idę obrać ziemniaki – poza tym wszystko gotowe.
Nieustające ZDROWIE PYRY !
Wracam do kuchni.
Pyro, taki był tłok w barze, ze dopiero się dopchałam ..Twoje zdrowie 🙂
Pyro, raz jeszcze wznoszę toast za Twoje zdrowie 🙂
Goście brydżowi właśnie wyszli, bo jutro skoro świt do pracy. Zabawa była przednia, karta rozkładała się niezwykle ciekawie. Per saldo wygraliśmy ze Ślubnym trzema punktami. Czyli święta kończymy na plusie 🙂
Doroto z sąsiedztwa,
miłego pobytu we Florencji, byliśmy tam dokładnie rok temu 🙂
Przy naszej uliczce osiedlowej jest 38 domków. Z tego mieszkańcy 3, łącznie z nami, wybieraja się na Sylwestra do Wiednia lub w jego okolice. Czyż to nie imponujący stopień uwiedeńnienia naszej ulicy?
Gospodarzu,
na kolację podałam, między innymi, karpia z pieczarkami. Bardzo smakował zarówno gościom, jak i nam. Dziękuję za przepis 🙂
Zgago, Zgaga to brzmi dumnie. a Pikuś …no co może Pikuś?
Najwyżej to on może poszczekać cieniutko jak poważne pieski pójdą na obchód.
Przepis na opłatki berlińskie wg. Dagny jest w /Przepisach, w /Slodkie_etc. pod takim tytułem, jak podałam.
Teraz nalałam sobie porządnego chilijskiego i wypijam za zdrowie Pyry – zdrowie!
Historia Świąt w kapitaliźmie
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Wigilia09#
Pyro, dołączam nieco spóźniona, wznoszę toast przepysznym advocatem toruńskim, Twoje zdrowie!
Gospodarzowi i Koleżeństwu dzięki za podtrzymanie w rozterce, Jotko pomysł ze zmianą fryzury świetny, lubię takie zmiany 🙂
Barbaro,
🙂 🙂 🙂
Eska, 😆 😆 😉
Jotko, gratuluję trzypunktowej wygranej i udanego karpia.
Teraz idę pospać, bo jutro mam masę rzeczy do zrobienia.
Życzę Wszystkim spokojnej, dobrej nocy i kolorowych, wesołych snów. 😀
Test test
Zdrowie Pyry i najlepsze zyczenia
kompletnie zapomniałabym sie pochwalić, że dzisiaj właśnie miałam okazję popróbwać nalewki z owoców czarnego bzu, dzieła mojej kuzynki. To tak trochę w nawiązaniu do dzisiejszego wpisu pana Piotra. Nalewka pyszna, smak wyrazisty, słodki, ale nie mdły, a przy tym – co za kolor, bardzo ciemny, z refleksami rubinu. A do tego świadomość o właściwościach leczniczych 🙂
Chyba wydoiłem Mleczarnię do imentu, bo odcięła się (i mnie) od internetu.
Korzystam z pięciu minut innego gościnnego internetu.
Pyro! Stolaciska!!!
Warszawa roziluminowana (Powerpoint).
Reportaż własny zamieszczę po powrocie do Wiednia, czyli pojutrze.
Bulbaaaa…
1917 – ? Rewolucję mam robić, czy co?
Biedna morąg z zapaleniem okostnej wróciła do Berlina w czasie rekordowym, znaczy nieco ponad trzy godziny z Białogardu – lepiej niż autobusem ze Szczecina
Zabo nie przypominaj mnie po nocy, ze kutro mam byc u dentysty, gdzie pewnie beda mnie wymieniali cala dotychczasowa konstrukcje mostkowo koronkowa
Kolacja upłynęła w atmosferze obopólnej.
Zapisuję mój improwizowany schab, czyli świństwo ze śliwkami, goście jedli, aż im się uszy trzęsły, tutaj tego nie ma, chyba, że w polskich restauracjach, ale przepisy są różne. Oto mój improwizowany:
-świństwo nasolić i opieprzyć zdrowo, odstawić na pół godziny
-oprószyć mąką i obsmażyć w gorącym tłuszczu na rumiano (ja na oleju)
-walnąć do brytfanny, dodać tymianku, marianku i jakie tam jeszcze ziele się uśmiechnie (kminek i czarnuszka)
-podlać mniej więcej szklanką wody
-piec (dusiwszy w tym momencie) pod przykryciem ze 30 minut w temp. 180C
-splasteryzować w piórka dużą cebulę, a nawet wielką, skostkować drobno ze 3-4 ząbki czosnku, wrzucić do
-przepłukać śliwki szuszone bez pestek, z 15 dkg, wrzucić
-na wierz schabu położyć kilka plastrów wędzonego boczku
Piec bez przykrycia w tej samej temperaturze, aż dojdzie, czyli mniej wiecej godzinę, do czasu aż wszystko się dobrze zrumieni. Zaglądać co 10 minut pi razy drzwi, i polewać sosem. Boczek powinien być dobrze spieczony.
Jak wszystko gotowe, dać chwilę na schłodzienie (łyknąć wina z gośćmi!).
Pokroić boczek na mniejsze kawałki i dodać do sosu. Świństwo upieczone pokroić w plastry, ułożyć w czym kto tam układa pieczenie, obłożyć sosem i polać – bo z cebuli i śliwek wychodzi coś do obłożenia, a sos to sos.
Więcej grzechów nie pamiętam, ale jak grzeszyć, to na całość 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_1357.jpg
Ja tu sobie spokojnie, lirycznie… wszyscy śpią?! No dobra… o tej porze disco powinno byc liryczne;)
Powoli ja też się ewakuuję do podkordełki… jeszcze coś do poczytania.
Przeczytałam „Leśne morze” Neverlego – lubię jego książki, „Pamiątka z celulozy” czy „Archipelag ludzi odzyskanych” to lektury znane… mnie się bardzo podobało „Wzgórze błękitnego snu”. I teraz Leśne morze… dla wszystkich, którzy lubią epickie opowieści.
http://www.youtube.com/watch?v=6JEdf7XsV5g&feature=fvw
O, wlazłam na Buena vista…. 🙄
Te gardenie są dla Pyry, u nas ciagle urodziny Pyry!
http://www.youtube.com/watch?v=Wmfa2XznVic&feature=related
…ode mnie widać niebo przekrzywione…
Nie widać, bo ciemno, ale pora na lirykę, tkliwą dynamikę…
http://www.youtube.com/watch?v=eNPKYDDk5kw
…masz takie oczy zielone…
zielone jak
http://www.youtube.com/watch?v=I7UliuywsT4&feature=related
Alicjo,
dzień dobry 🙂
o 5:30 to ja już nie spałam, ale jeszcze nie mogłam sobie pozwolić na przyjemność wejscia na blog 🙁
Teraz to pewnie Ty już śpisz, kolorowych snów 🙂
Biedna Morąg, trzymam kciuki!
dzień dobry … 🙂
wstałam dzisiaj z bólem głowy … to chyba ciśnienie a nie jakieś licho …
morag biedactwo współczuje ….
Alicji i Pawełkowi dzięki za umieszczenie oświetlonej Warszawy …
ja też wczoraj próbowałam wsadzić tę Warszawę na mojego picasa, ale nie chciał łyknąć, znaczy nie wchodziło, zabezpieczenie pewnie jakoweś
kawa, owies, poczta, apteka (pampersy i prześcieradełka, Zaza ma przerób po 4 sztuki na dobę)…
Jolinku, nie wiem na ile Cię to pocieszy – ciśnienie do popołudnia ma spadać, potem do góry, a w środę to samo, wpierw w dół, potem z powrotem do tych samych wartości – przynajmniej u mnie to tak wygląda
Żabo wychodzę na przeciw temu ciśnieniu … kawa, gimnastyka, spacer .. jakoś przetrwam … 🙂
Jesli ktos jest zdania, ze u nas niema hustawki pogody to pozwole sobie zwrócic uwage, ze nas atakuja ze wszystich stron calkiem rózne strefy klimatyczne.
Pieknego dnia poswiatecznego zyczy
Pan Lulek
Czy to, co mnie wygoniło z łóżka o czwartej rano, to jest właśnie wyżej wzmiankowana hustawka? Proszę o inny zestaw atrakcji 🙁