Zgadnij co gotujemy? (7 B)
W tym tygodniu znowu jako nagrodę podsuwam Wam (na przynętę) „Przewodnik Polityki Polska na urlop i weekend”. Kto prawidłowo odpowie na trzy pytania i najszybciej przyśle je na adres internet@polityka.pl ten będzie mógł wędrować po naszym kraju korzystając z podpowiedzianych tras i jadać pod wskazanymi przeze mnie adresami. No to do zabawy:
1 – Gdzie w Polsce mieści się muzeum chleba?
2 – Na wiosnę w porze obfitego poławiania w naszej Wiśle jesiotrów, podaję przepis przyrządzania kawioru, w wyrabianiu którego doszłam do wybornych rezultatów – jaka autorka i kiedy napisała te słowa?
3 – Na krakowskim Rynku obok Wierzynka jest wiele znanych restauracji ale tylko jedna może poszczycić się ponad dwustuletnią historią to… ?
I tym razem chyba nie były to pytania nadmierne trudne. Proszę więc o odpowiedzi, a ja już szykuję kopertę i wzywam pocztmistrza.
Komentarze
Książkę posiadam, więc zabawę pozostawiam innym. Powodzenia!
Ten przepis na kawior przydałby mi się swego czasu 🙄
Książkę do wygrania już wygrałam, teraz jeszcze bym chętnie wygrała wydanie, którego dotyczy drugie pytanie, a którego autorka przeklinała biskupów „do trzeciego pokolenia” 😯 😆
Jakby znowu był fartuch do wygrania (ten czerwony) to bym zawalczyła 😉
Niestety, znowu nie mogłem zajrzeć o 8-mej. 10 minut spóźnienia drogo kosztuje. Przyznaję, że nie wiedziałem, kto ma tak długa tradycję restauracyjną na Rynku oprócz Wierzynka. Zawsze myślałem, że najdłużej działał Hawełka, ale to nawet 150 lat nie jest. Musiałem szukać w internecie. A teraz trzeba wysyłać najpóźniej 5-6 po 8-mej, potem jest się wyprzedzonym o pierś albo i dwie.
A ja bardzo dziękuję za czerwony fartuch, który przyszedł wczoraj. Nie było nastroju, bo w domu lodowato. Dzisiaj nowe ogrzewanie będą instalować, może nastrój sie poprawi. Ale fartuch przymierzyłem. Komentarza Ukochanej można się domyślać
Dzień dobry !
Za oknem szaro,zbiera się chyba na deszcz. Zaraz wychodzę do sklepu mięsnego po golonkę. Przyrządzam ją może ze trzy razy w roku. Wprawdzie pieczenie trwa dość długo,ale pracy przy tym jest niewiele. Nacieram ją porządnie solą i pieprzem,smaruję przecierem pomidorowym i wkładam do garnka z grubym dnem. Zalewam do połowy wodą. Najpierw gotuję na gazie,pod koniec w piekarniku.Kiedy jest już dość miękka dodaję sporo warzyw – marchew,seler i pietruszka pokrojone w słupki,cebulę i seler w plasterki. Dusi się to wszystko do miękkości, pod koniec bez przykrywki.
Jest to bardzo smaczna wersja golonki. Do tego musztarda,chrzan i małe bułeczki. Starczy dla dwojga na dziś ,na jutro dla męża i jeszcze może trochę zostanie. Jest bardzo syta i dużo nie można zjeść.
Piwo albo trochę zmrożonej wódki bardzo do tego pasuje.
Tu o golonce, a u mnie w domu tak zimno, że jedzenie nie smakuje nawet najlepsze. Pół godziny temu zadzwonił instalator, że nie może znaleźć odpowiedniego kotła do instalacji dzisiaj. Może być jakiś na jutro albo taki, jak by się chciało, na przyszły tydzień. Przed chwilą zadzwonił, że jednak znalazł na dzisiaj. Może wieczorem będzie ciepło. Ale o 16 wydajemy proszony obiad.
Wiecie co? Wysłałam odpowiedź, tak na wszelki wypadek 😉 Przed chwilą.
Obiad proszony dla jednego goscia tylko. Z okazji jego urodzin. Chyba wino białe tylko wchodzi w rachubę przy tej temperaturze. Instalatorzy przychodzą o 15.
f7f7, dobry kod. Widzę, że dla Nemo 1,5 godziny to chwila. Jak słodka to i parę godzin może trwać.
Mam surową golonkę, soloną. Na dworze chłód, lekkie zachmurzenie… Obok golonki jest coś jeszcze – ozór, ogonek, nóżki, ryjek 😯 Co z tym zrobić? Liebherr odmówił przyjęcia. Ciasnota, powiada 🙄
Ha ha, Stanisławie 😀
Naprawdę przed chwilą. Chyba z nudów, albo w nadziei…?
Jak masz zimno w chałupie, to nie myśl o warunkach dla wina, tylko dla gościa 🙄 Podaj mu coś na rozgrzewkę, zupę gorącą, ciepłe bambosze, serdak watowany…
…walonki…
…czapkę uszatkę 😉
A wino owszem też- grzane !
Ha, walonek nie mamy ;(; :(;
Bambosze i podomka ciepła się znajdą. Wino grzane nie wchodzi w rachubę, ale coś innego rozgrzewającego i owszem. Znawca to wina wielki i w grzanych nie gustuje.
Tymczasem czas się zwijać na posiedzenie, które w ostatniej chwili przenieśli z budynku sąsiedniego do szpitala odległego o 2 km.
Zobaczę, co wyjdzie z buziaczków, bo ostatnio mi nie wychodzą.
Znowu nie wyszły dranie. Kto wie, dlaczego
😳
Bo nie ma buziaczków skrzywionych ze średnikami, dwukropki potrzebne
Ależ dziś był tłok. Widać nagroda rajcująca. Pokonanym zapowiadam, że mam jeszcze parę egzemplarzy i – z przerwami na inne nagrody – będę je wystawiał. Tym razem wygrała Joanna czyli Asia z Nakła nad Notecią. Gratulacje!
Prawidłowe odpowiedzi to: 1 Muzeum Chleba w Radzionkowie;
2 Lucyna Ćwierczakiewiczowa;
3 Restauracja Wentzl czynna od drugiej połowy XVIII wieku.
Za tydzień kolejna zabawa a nagrodę zapowiedziała (niechcący lub profetycznie) Nemo.
Pierwszy raz probuje, oby wyszly 🙂 🙂
Za oknem pochmurno i zimno, sama mysl o golonce rozgrzewa.
Krystyno, Twoj przepis jest sympatyczny a ile czasu to gotowanie trwa? Tak mnie wiecej? Nazbieralam duzo orzechow i bede piec orzechowy keks. Jesli kogos interesuje, podam przepis. Milego dnia zycze.
Pamięta Pan Panie Piotrze nasze zacięte dyskusje w gmachu „Polityki” na schodach? W ogóle nie mogliśmy się zgodzić ze sobą. Ja wiem, że Pan nie zmieni zdania, ale i ja mam troszeczkę satysfakcji.
Z serdecznymi pozdrowieniami
http://www.vinisfera.pl/wina,627,240,0,0,F,news.html
O, to już nastawiam budzik 😉
Gratulacje dla Joasi!
Alino,
ja poproszę, jeśli Ci to nie sprawi kłopotu. Mam sporo orzechów, włoskich oczywiście 😉 I jeszcze całą torbę pigw. Kiedy ja to zagospodaruję 🙄
W drugim pytaniu było też KIEDY?
1885 😎
Krystyna –
a probowalas kiedys wedzona golonke ugotowac? Zostaje wspanialy wywar na np grochowke lub krupnik. Sama zas golonke po wyjeciu i odcedzeniu wrzucasz do nagrzanego piekarnika. Jak sie lekko podpiecze – gotowe. Wspanialosci. Z chrzanem szczegolnie.
U nas niesmialo skrada sie WIOSNA. Wczoraj 29 stopni, dzisiaj tylko 23 lecz slonecznie i bez tego upiornego wiatru.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Narazie Torlinie nie zmieniam zdania. A właściwie to mój nos i kubeczki smakowe. Ale medalistom gratuluję!
Dziękuję, dziękuję. Bardzo się cieszę 🙂
nemo zrob sobie galaretke z nozek, dodajac toche miesa z golonki aby nie byla taka koscisto skorzana i jeszcze z klakami na nozkach nie daj ….
widze, ze ludzie nastawiaja sie na jesienne potrawy
Witam wszystkich radośnie 😀
Od wczorajszego wieczoru otwarte mam wreszcie (po tylu dniach) „okienko na świat) – awaria sieci 🙁
Wczoraj już się chciałam pochwalić swoim szczęściem, ale mi „zezarło” i jeszcze napisało, że „kod nieprawidłowy” 🙁
I dziś zrobiło mi to samo 🙁
Ciekawa jestem, czy tym razem przepuści ?
No „ma” szczęście, przepuściło !
A ja chciałam serdecznie powitać Nemo, po powrocie na „łono” 😉
No i pogratulować dzisiejszej zwyciężczyni 😀
Gospodarzu, audycja o p.Ćwierciakiewiczowej była fantastyczna. Kulinarna „biblia” mojego Taty, też ma przepisy typu : nie mniej niż 2 tuziny jaj 😉
Tak mi Mama tłumaczyła, bo jak już pisałam, księga jest z czasów Franciszka Józefa, po niemiecku i do tego gotykiem a ja „ni du,du”.
Jeśli chodzi o orzechowiec, to ja też mam przepis na pyszny placek orzechowy. Mało skomplikowany a pyszny. A przepis jest z okolic „pyrowych”. Siostra go spisała od poznańskiej koleżanki.
Teraz muszę lecieć z prezentem do mojej siostrzenicy, znów zajrzę wieczorkiem.
Miłego dnia życzę wszystkim 😀
Zrobię galaretkę. Dodać do niej ryjek?
Torlinie,
to wino, co niby srebrny medal zdobyło, to jest likierowe czyli na deser. W tej winnicy robią wina z dodatkiem 60 procent destylatu winnego 😯 W piwniczce mają gąsiorki, jak u mnie w domu. Mojej Mamie też czasem wychodziło znakomite wino i to tylko z 2 poniemieckich szczepów. Raz było tak dobre, że proboszcz chciał zakupić na mszalne, ale został tylko poczęstowany. Wyglądało prawie jak tokaj 😉
Zgago,
dzięki za przywitanie, a przepisem nie chwal się, że masz, tylko podaj 😉
nemo,
No jakże tak – jeszcze pytasz?
Bez ryjka jak bez ręki….
Kochana Pyro! Wiem, że nie miałaś ostatnio czasu. Przeprowadzka nad morze, przygotowania do wyjazdu itp. itd. 🙂 Dlatego nie chciałam przeszkadzać. Ale teraz ponawiam prośbę. Czy mogłabyś w wolnej chwili podać przepis na to ?smarowidło? z wątróbek?
Nemo, do tego ciasta z orzechami, tak, wloskimi, potrzeba: 150 g masla w temp. pokojowej, 200 g cukru, 4 duze jajka, 200 g orzechow (bez skorup), troche cukru waniliowego i 100 g maki. Wymieszac maslo z cukrem, dodac zoltka i cukier waniliowy, dobrze utrzec. Zmiksowac orzechy (dodaje troszke cukru), dodac do poprzedniej masy i na koncu make, ktora mieszam drewniana lyzka, juz nie mikserem. Ubic bialka i delikatnie polaczyc z masa. Forme do pieczenia natluscic ( wykladam dno papierem do pieczenia ), posypuje lekko cukrem i wlewam mase orzechowa. Piekarnik miedzy 150 i 180° przez 35 min (tak jest w przepisie, ja pieke ok. 45 min, to pewnie z powodu mojego piekarnika). Wyjac z formy jeszcze cieple, posypac cukrem pudrem.
Asia nam konkurs dzisiaj wygrała,
odpowiedzi o świcie pyszne przesłała.
A Krystyna nie konkursi,
bo golonkę dzisiaj dusi.
Rannej kawy nie posłodzi,
ale wódkę dobrze schłodzi.
Posiedzenie ma kolejne
Kto ? Zgadnijcie !
Do porządku nad tym przejdę.
Pieca nie ma, zimno wszędzie,
a w Trójmieście obiad będzie.
Gościa swego Staś rozgrzeje nam rozmową,
bo tak myślę, że nie zupą zaś grochową ?
Alina i Nemo orzechy zbierają,
łupią i mielą, w keksy przetwarzają.
U Echidny wiosna się po cichu skrada,
a mnie znowu w rymy się wszystko układa.
”
PS . Konkursić – cytat z Pyry
moja znajoma to mielila ryjek i robila nadzienie do kulebiakow
nie mielta Ryjków!
z ryjka można również zrobić emotikon…
i radio 😉
na ryjek można paść 🙁
Meldujemy, ze nalewki dla karmiacych matek gotowe. Teraz robi sie likier dla lakomczuchów slodkosci.
Rano byla mgla ale teraz wychodzi slonce. Jedziemy na zamek w Gössing i opboje mamy zamier wejksc na wieze. Przypominjam ze nalezy pokonac 141 stopniu. Nie Celsjusza tylko drewnianych.
Pozdrawiamy slonecznie
Jola i Pan Lulek
Alino,
dzięki. Coś takiego kiedyś jadłam przełożone bitą śmietaną.
Morąg,
ryjek wsadzić w maszynkę bez uprzedniego gotowania?
Jeśli bez ryjka jak bez ręki, to może go nie wtykać, gdzie popadnie… 🙄
Panie Lulku z Jolinkiem,
uważajcie na tych stopniach (nie a propos ryjka), coby Wam tchu starczyło. Życzę pięknych widoków 😉
Haneczko,
jak Ci idzie odwyk? Bo wygląda, jakbyś też od blogu…
Danuska, ladne te Twoje rymy. Czy na co dzien w domu tez tak rozprawiasz? A po francusku tez? Dolaczam (moze sie uda) sympatyczna francuska grupe, choc spiewaja po angielsku…
http://www.youtube.com/watch?v=Nt9EYSpzlTg
Pomalu lodówka jest zbyt mala. Jak przyjedzie Marek albo inni jak zwykle mile widziani goscie nie bedzie potrzeby robis nowych zapasów. Tylko Jolka mówi, ze mam obowiazek wszystko zjesc bo inni tez lubia gotowac.
Od razu widac, ze Jolka przyjechala w delegacje z blogu kulinarneg. Zobowiazany jestem jesc 5 ( piec ) razy dziennie ale nie uleglem stressowi i miewam sie coraz lepiej
Przecialy pteszor które trzeba dokarmiac i stolówka jest wewnetrzna i zewnetrzna.
Wlasnoreczne pozdrowienia
Juz w coraz mniejszym stopniu rekonwalescent
Pan Lulek
oczywiscie, ze oparzala, gotowala i mielila, kupa roboty, chyba, ze masz elektryczna maszynke, ja elektryczna wyrzucilam i mam „manualna” co sie do blatu przysrobowuje i se krece korbka, tez robota ale te elektryczne przysysywaly sie do blatu i wraz z kreceniem sie odsysysywaly
Nigdy nie miałam elektrycznej maszynki do mięsa, tylko porządną, przykręcaną do blatu i z korbką.
Ja tego ryjka jeszcze nie obejrzałam, jest razem z innymi takimi w woreczku. Chyba się przemogę i to rozpakuję.
Nemo, jestem, ale po cichu. Uładzę jeszcze parę drobiazgów i już będę głośno 🙂 Stanęłam na 10 i jestem z siebie dumna 😀
On mówi, że za szybko wysyłam 🙁
nemo, nasza Kryniczko Wiedzy –
powitanie serdeczne po Twych (Waszych) sycylijskich wedrowkach.
Za duzo masz orzechow? Machnij orzechowke.
I wiesz co – z Twej zeszlorocznej paczuchy nadal male co-nieco zostalo. Tak sie gospodarnie rzadze. I nawet niedawno jednego zlotego talara,, zawieruszonego w bufecie znalazlam.
Dobranoc Wam z mej strony globu
Echidna
Alino :
Na co dzień ja prozą z rodziną rozmawiam
Męża rozpieszczam, dziecko zabawiam…
Poezji w języku Moliera jeszcze nie piszę,
mais – VIVE LA FRANCE !
A bardzo lubię francuską quiche?ę !
mozna go jeszcze „zamoczyc”, tego ryjka znaczy sie
E.
Alino, ta golonka potrzebuje czasu. To zależy od wielkości.Większej potrzeba do 3 godzin. Warto sobie to wcześniej zaplanować,tak aby nie stać potem niecierpliwie przy piekarniku i sprawdzać, czy już jest miękka. Dobra jest też odgrzewana. Ja także zamrażam ją, jeśli jesteśmy przejedzeni.
Przepis na keks orzechowy jest bardzo podobny do mojego,tylko zamiast bakalii daje się mielone orzechy. Wypróbowałam kiedyś przepis na keks, w którym całe jajka ubijało się z cukrem. Jednak zdecydowanie wolę ten przepis,w którym uciera się żółtka z cukrem, a potem dodaje pianę. Jest różnica w smaku. Z tamtego przepisu więcej nie korzystam.
Echidno, do golonki wędzonej nie mam przekonania . Gotowałam kiedyś grochówkę na wędzonej nóżce. Nóżka za nic nie chciała zmięknąć. Gotowałam ją ze dwie godziny, a ona cały czas była twarda. Dlatego nie ponawiam kolejnej próby, choć bardzo lubię smak wędzonki. Może są jakieś sposoby na szybsze ugotowanie takiej upartej nóżki czy golonki ?
Zamoczę to ja sobie dzisiaj nóżki. W soli bocheńskiej. Może nawet cała się zamoczę, w soli morskiej podprowadzonej onegdaj z hałdy w Trapani 😎 Zimno mi coś 🙁
Zima przecież była dopiero co, a tu znowu gdzie nie spojrzeć – śniegi 😯
Echidno,
te talary to chyba dwuletnie 😯
Żeby nie było, że ja wciąż o tym ryjku.
Miłośnikom grzebania się w błocie i luksusowych (?) samochodów dorzuciłem kilka zdjęć z dzisiejszych wykopek. Mgła zrzedła ale pogoda rzeczywiście w sam raz na coś konkretnego. Będzie odgrzewana zupa gulaszowa z chlebem.
Sam nie wiem czym to się skończy…
Maszynkę elektryczną posiadam dopiero od kilku miesięcy,ale żałuję ,że wcześniej jej nie kupiłam. Przydaje się zwłaszcza przy robieniu pasztetu i farszu do pierogów. Stoi stabilnie na stole bez żadnych przyssawek i ani drgnie, Ale ta stara na korbkę też sobie stoi w rezerwie.
Danuśka, kawy porannej nie piję. Kawa tylko w kawiarni i to latte ,więc bardziej dla spienionego mleka . Dziś go golonki mąż wypije piwo,a ja może też z pół szklaneczki. Ale kieliszek zimnej wódki bardzo w tym wypadku pasuje.
Drodzy,
Na wędzonej golonce wychodzi tez pyszny żurek (zwłaszcza jak się ma dobry zakwas).
Do przepisów na ciasto orzechowe dorzucę swój, odziedziczony po mamie:
25 dkg orzechów włoskich, 20 dkg cukru pudru, 8 jaj, cukier waniliowy, sok z 1 cytryny (może być mniej), 3 łyżki bułki tartej.
Orzechy zmielić, białka oddzielić od żółtek. Żołtka ubić z cukrem (również waniliowym) i wymieszać z pianą z białek, sokiem z cytryny, bulką tartą i z orzechami. Piec ok. 40 min w temperaturze 150-180st.
Placek przekładamy kremem kawowym.
Huch, ta koparka to dopiero ryje 😯
Wyszło słońce, to i ja wyjdę 😉
W kwestii,czym skończy się gulaszowa z chlebem,
podpowiadam- odkorkowaniem butelki czerwonego.
W kwestii wykopek….
proszę o jeszcze trochę czasu do namysłu.
Krystyno- wiadomość o tym,że nie pijasz porannej
kawy do wykorzystania :
– podczas ewentualnych wspólnych spotkań o poranku
– przy tworzeniu kolejnych strof blogowej poezji
Krystyno-swoją drogą z tą kawą to mamy podobnie 🙂
ASzyszu –
Ty chyba jakies wieksze prace melioracyjne przeprowadzasz. A ten podkop to pod co? Dom?
No i prosze ile pieknych rzeczy z jednego slowka nam wyszlo: padnie, zamoczenie, emotikon, radio, a nawer calkiem serio potraktowane rycie – nie mylic z podkopywaniem. I to w wszystko w ramach ewentualnych nozek w galarecie.
nemo –
jasne ze dwuletnie. Sama sie zdziwilam – jak ten cza szybko leci.
Echidna
Krystyno –
nigdy dluzej niz 45 minut do godziny nie gotowalam wedzonej golonki. I zawsze byla miekka, pachnaca i wrecz niemozliwie smaczna. Warunek – nie moze to byc wielowiekowa podeszwa.
Jak masz taki problem sprobuj moze w szybkowarze.
E.
echidno,
Prace melioracyjne w celu uregulowania relacji (żeby nie powiedzieć „stosunku”) ziemia – woda w okolicy budynku gospodarczego. Znaczy żeby woda była pod ziemią a przynajmniej szybko i sprawnie tam się udawała.
Podkop to raczej nie jest tylko miejsce na wąż melioracyjny zanurzony we żwirze. Dom ma się nieźle i potrzebuje jedynie nowej pompy cieplnej ale to bedzie instalowane w grudniu. Bez koparki (prawie) jeno z wiertarką do skały na 150 – 200 metrów wgłąb.
Żeby nie było, ze nie jest kulinarnie.
Panu mężowi zapłacili w twardych. Na oko cztery kg orzechów włoskich. Złotówek nie chciał, bo to sąsiedzka przysługa. Będziemy łupać 😀
Wczoraj żeberka wieprzowe, dzisiaj wieprzowe żeberka. Dawno nie było, bardzo dobre 🙂
Dzień dobry Szampaństwu.
Golonka i ciasta orzecowe zapisane. Dochodzi dziewiąta i jest pochmurno, od zachodu idzie deszczowy front i zapowiadaja opady do końca tygodnia.
W lodówce ryba i żadnego wołu, a ja mam ochote na zupę gulaszową, faktycznie jesienna aura podsuwa takie pomysły. Nawet spać zaczęłam chodzić z kurami 😯
Trzeba myśleć o jakiejś styczniowo-lutowej wyprawie do ciepłych krajów, ci od dechy proponuja Margaritę, tylko co ja tam będę robić, skoro nie jestem deskowa? Idę poogooglać Earth.
*orzechowe , żesz ty…
Haneczko, zmieniasz nick na Jagienkę ? 😉
Alicja, osobiście widziałaś, nie mam warunków. Zatrudnimy dziadka 🙂
Alicjo-jeśłi na tej Margaricie barmani będą serwować
przyzwoitą Margheritę to jedź !
Ale do pizzy Margerity to Cię już nie przymuszamy.
Zrobię stosowny wywiad wzgledem tej Margarity, i przede wszystkim – co tam serwują 😉
Tymczasem tutaj idzie na deszcz i jest 10C. Jest stosik książek, kanapka, wełniany kocyk… herbatę można zaparzyć…
A gdzie jest Pyra?!
Pyra wg naszego uznania jest na Wyspie Uznam.
W ramach porządkowania zastanego stanu rzeczy
robi nalewki,puchatki oraz bigosy.
Z Pyrą rozmawiałam wczoraj i usilnie odwodziłam od słoikowania gruszek. Zamiast wczasować, tyra jakby na roboty pojechała 😉
Nemo, właśnie wróciłam, zadanie odrobiłam i podaję przepis na placek orzechowy. Mam tylko nadzieję, że mi go nie „zezre” 😉
Ciasto:
500 g mąki (zwykłej) ; 200 g miodu ; 200 g cukru ; 100 g zmielonych orzechów włoskich ; 3 całe jajka ; 1 łyżeczka sody oczyszczonej. Te wszystkie składniki powrzucać do miski i ręcznie wyrobić ( jakby było zbyt miękkie – różne „zwykłe” mąki – to dosypać mąki, żeby było bardziej ścisłe).
Kleić się do rąk i tak będzie „skuli” miodu 😉
Ja sobie to ciasto dzielę na 2 blaszki o wymiarach dna ca’ 37 x 21.
Można też na jednej blasze, ale wtedy trzeba w połowie przeciąć ciasto (jak tort) i to od razu po wyjęciu z piekarnika, bo szybko twardnieje.
Piekę w temp. 180 st.C około 35 – 40 min. Jak zbrązowieje, to sprawdzam patyczkiem.
Masa :
1 szklanka mleka ; 150g mielonych orzechów włoskich ; 200 g cukru ; 150 g masła.
Gorącym mlekiem zalać orzechy, dodać masło i cukier i wymieszać.
Spód ciasta włożyć z powrotem na blachę (z papierem), wlać na nie gorącą masę (jest płynna), przykryć drugą częścią ciasta i odstawić na noc w chłodne miejsce. Z braku chłodnego może być pokojowa temp.
Masa się pięknie wpije w ciasto i na drugi dzień, jest ….mniam,mniam.
dd61 🙄 ale numer 😀
Całe szczęście, że przeszło.
Jeśli o różne „zatwardziałe” produkty masarnicze, to na nie jest tylko jeden sposób; albo żurek (zwany białym), ewentualnie dusić z kiszonymi ogórkami lub kiszoną kapustą. Z mojego doświadczenia wynika, że „prababcie” i „pradziadków” wieprzowo-wołowych, zmiękcza tylko kwas 😈
Oczywiście miało być : Jeśli chodzi o różne …. 🙁
…i orzechowiec Zgagi trafił pod strzechę do:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Slodkie_etc./
A ja, zamiast przy herbatce do sterty książek, przysiadłam sie do czytania gazet 🙄
I na co mnie to było, pytam?!
Zgago,
Twój przepis (dziękuję 🙂 ) bardzo mi przypomina Buendner Nusstorte – specjał z kantonu Graubuenden czyli Gryzonii.
Tylko tam robi się kruche ciasto z 350 g mąki, 150 g masła, 125 g cukru, 1 jaja i 1 żółtka (połowę zachować do posmarowania ciasta) i szczypty soli. 2/3 ciasta wykłada tortownicę o śr. 20 cm, reszta będzie na pokrywkę.
Nadzienie:
225 g cukru skarmelizować na jasny kolor
1,5 dl śmietanki dodać i zagotować
15 g miodu dodać
225 g orzechów włoskich dodać i wymieszać
Lekko schłodzone nadzienie rozmieścić na cieście w tortownicy, przykryć resztą ciasta, brzeg pokrywki przycisnąć widelcem do brzegu spodniego ciasta, posmarować żółtkiem, piec w temp. 200 st. ca 25 minut. Jeść po 24 godzinach leżakowania.
Ciasto bardzo trwałe i bardzo wydajne. Nikt nie zje za dużo 😉 Jak dla mnie – za słodkie.
Nasza Pyra się natyra,
nikt nie prosi, a Ją nosi!
A odpocząć miała sobie,
powiedziwaszy – nic nie robię!
…na tym zamykam orzechowce, cztery wystarczy 🙄
Mam nowego dziadka 😎
Poprzedniego bało się dziecko, jak było małe. Miał sumiaste wąsy i oczy w słup. Ale nie dziwota, jak mu się wkładało orzech w otwór gębowy i dociskało śrubę 🙄 Mało był wydajny… I jakiś taki drewniany 🙄 Nowy jest full metal, szczęki solidne, chrupie jak trza 😉
Full Metal Dziadek!
Tort orzechowy dla gryzoni!
Na jesienno-zimowe niedomagania, podziębienia, utratę energii polecam rosół energetyczny według przepisu Anny Ciesielskiej prowadzącej Centrum Zdrowego Żywienia w Poznaniu. Bardzo ważna jest kolejność dokładania poszczególnych produktów do garnka, ponieważ jest tu wykorzystana chińska zasada pięciu przemian.
Do około 4 litrów wrzącej wody dodać:
– 1 łyżeczkę tymianku (poczekać około 2 minut)
– 20 dkg kości szpikowej cielęcej lub wołowej z mięsem, 1 żółtko, 1 pokrojoną marchewkę
Gotować 6 godzin na bardzo małym ogniu pod przykryciem, w żadnym wypadku nie dolewać wody.
Pić trzy razy dziennie po 1 filiżance przez 3 dni. Bulion wzmacnia nerki i sledzionę.
Wypróbowane!
Szukam wiarygodnych informacji na temat zalet i wad sauny na podczerwień. Czy ktoś moze korzysta z takiej sauny albo ma wiadomości z wiarygodnego źródła?
A co to jest sauna na podczerwien. Kiedys sie na kamienie wode lalo i byla mgla. A teraz sie w podczerwieni siedzi i noktowizory uzywa?
Czy sauna w ogóle nie działa na zasadzie emisji promieniowania podczerwonego?
Te na „podczerwień” emitują jeszcze pole elektromagnetyczne, którego się tak wszyscy boją telefonując bezprzewodowo 🙄 Mózg się może zagotować 😯
Nie korzystałem, nie korzystam i nigdy pewnie korzystać nie będę.
„Sauna na podczerwień” to „suche ciepło” a to jednak nie o to chodzi. W saunie ma być duszno i porno, pot ma ściekać ciurkiem, skóra czerwienić się jak nie przymierzając, brzeziną pachnieć też ma.
Oczywiście moje informacje nie są w żadnym wypadku z wiarygodnego źródła. Ja sam zresztą coraz mniej wiarygodny jestem.
podobno te na podczerwień są bezpieczne dla osób z chorym sercem i mają rzekomo głębiej oczyszczać organizm, ale producenci i sprzedajacy nie muszą być zbyt wiarygodni, toteż szukam uzytkowników albo dobrych znajomych użytkowników
W saunie mdleję – nie dla mnie, po udarze cieplnym. Co do tego jestem wiarygodne zródło. Raz ugotowanego się nie gotuje. Odsmaża najwyżej 😉
jotka,
Przejrzałem na szybko (chciałem napisać „na oczy”) trochę informacji i spontanicznie wydaje mi się, że zalety takiej „sauny” to:
Zajmuje mniej miejsca i zużywa mniej energii. Jest tańsza.
Można dyskutować czy niższa temperatura (sporo niższa) to zaleta czy wada.
Nie ma tak nachlapane jak w bardziej tradycyjnej saunie.
Sprzedawcy mają mnóstwo argumentów które ja bym traktował z rezerwą. Te wszystkie rezonanse międzykomórkowe i itemu podobnie.
Przypomnę jedynie, że sauna na prąd spotkała się z dużą dozą sceptycyzmu a i dzisiaj można znależć takich dla których jedyną prawdziwą jest ta opalana drewnem i zadymiona.
Jotka znajomi uzytkownikow milcza. Sami uzytkownicy dochodza do siebie. Najlepiej do wanny wrzucic nieco goracych kamieni z piekarnika i polac woda. Starac sie nie siadac na kamieniach, mozna zabrac ze soba partnera i butelke schlodzonego szampana oraz witki wierzbowe. Kamienie mozna dorzucac w trakcie z piekarnika a wode z kranu. Nie wskazane jest uzywac domowej sauny dluzej niz 6 godzin. Butelki szampana mozna zmieniac po oproznieniu. Partnera ostatecznie tez. Zycze duzo zabawy i wrazen.
Witki brzozowe są lepsze
Ten udar cieplny i te niebezpieczeństwo dla sercowych to ja bym między bajki włożył.
Chyba, że ktoś chce się w saunie „ścigać” ale nie na tym przecież to polega. Matki biorą do sauny niemowlęta, ludzie tam rodzili się i umierali, chodzą tam całe wielopokoleniowe rodziny. Prawdziwa sauna to taka publiczna miejska w Helsinkach w trochę starszej części miasta albo taka w bloku gdzie rodziny mają zaklepane godziny na przykład w sobotę.
Ale co ja się tu będę mądrzył jak jakiś głupi…
Czy ktoś wie, dlaczego mi się sauna na podczerwień od razu skojarzyła z dużą mikrofalówką ? 😳
Sercowcy nie przyzwyczajeni do sauny mogą doznać szkody przy gwałtownym ochłodzeniu przez zanurzenie w lodowatej wodzie. Natomiast samo ciepło rozszerza arterie i obniża ciśnienie i sauna stosowana ostrożnie (letni prysznic, spacer) i nie tuż po zawale lub operacji bypass (podobno po 8 tygodniach można) ma pozytywne działanie. Konsultować z rozsądnym i doświadczonym lekarzem, najlepiej fińskim 😉
Wykopki Aszysza robią wrażenie. Jam mam problem odwodniania z głowy, znaczy z górki. Mieszkam na szczycie, przy ulicy Dolnej .
W każdą stronę spadek.
Z ostatniej chwili !!
Byłem właśnie pozbierać jabłek ze zdziczałej nieco jabłoni co rośnie na kresach włości. W gumiakach i z latarką. Moja Finka robi sernik z japkami com kiedyś juz o nim tu pisał.
„Sauna na podczerwień” ogrzewana jest takimi lampami co to je często widać w wylęgarni kurcząt albo jak sie szczeniaki urodzą i trzeba je podgrzać. Lub nowocześniejszymi panelolampami albo lampopanelami.
Czy ktos jeszcze pamieta lampę „kwarcówkę” co to sie nią naswietlało jak się miało krzywicę albo co innego. Takie czarne okulary na nosie były obowiązkowe…
Zgago,
mnie się rzeczona sauna skojarzyła z żarówką starego typu, przy której teraz siedzę i jest mi ciepło 😉 Czasem latem, gdy czytałam w łóżku, a przy nocnej lampce kręciła się jakaś natarczywa mucha, to ja robiłam jej saunę na podczerwień odcinając książką lub gazetą drogę ucieczki apod abażuru 😎 Po krótkim czasie rozlegało się bzyczenie o wysokiej frekwencji i po paru sekundach mucha padała gorącym trupem 😎
Jotko, wnioski wyciągnij sama 😉
Alicjo, nasz doskonały kronikarzu, ja mam jeszcze jeden przepis, tym razem na tort z samych orzechów włoskich, cukru i jajek 😉 Ja tylko tak na wszelki wypadek anonsuję. 😉
Nemo, faktycznie ten orzechowy placek jest bardzo słodki i żebym była w stanie zjeść go duuużooo, na jedno „posiedzenie”, to do kremu daję mniej cukru 😳 Ale przepis należało podać rzetelny.
Moi rodzice aby pohamować moje łakomstwo, gdy chciałam wziąć sobie trzeci kawałek ciasta, czy tortu, to kazali mi, ukroić sobie chleba 🙁
kto pod kim dolki kopie sam w nie wpada 😉
nemo,
wysoka frekwecja to bywała na imprezach estradowych.
Mucha brzęczy częstotliwością.
To Ty, Nemo, masz się dobrze, bo jak mi się wypalą 2 „normalne” żarówki (w łazience i przedpokoju), to będę tam instalować lampy naftowe. Unia zakazała żarówek żarowych a polską ludzkość powiadomiono na 3 tygodnie przed terminem i w ciągu kilku dni 100 watówek już nie było w żadnym sklepie 🙁
Aszyszu,
masz rację, częstotliwość wzrastała 😳 , ale frekwencja much w sypialni ulegała redukcji (dzięki tej saunie) 😉
To co piszecie nie brzmi zachęcająco, ale też zachwyty sprzedających brzmią podejrzanie 🙁
Potrzebny jest mi zatem głos rozsądku.
Marzy mi się sauna, mam od lat gotowe pomieszczenie, tylko wstawiać odpowiednie ustrojstwo. Ale ja z tych sercowych i bynajmniej nie chodzi o romantyzm 🙁 wszędzie słyszę, że sauna to nie dla mnie 🙁
Nemo, a gdzie ja w Polsce znajdę dobrego lekarza fińskiego? Czy ktoś ma namiary na takiego? Chętnie bym się do takiego udała.
kto szuka ten znajdzie 😆
Jest okazja zeby sie wybrac w rejs po portach baltyckich. I nie przegapic Helsinek. Bon voyage 🙂
jotka
Tu znajdziesz całą gamę gotowych zestawów, prawie jak z IKEA – można sobie samemu skręcić. Mają również polskiego przedstawiciela.
Kupić, postawić, podłączyć prąd, nacisnąć guzik i używać do woli według gustu. Zaspokajać nawet najbardziej wyszukane zachcianki. Nie słuchać wszędzie….
Pamiętaj, że tam jest regulator temperatury a drzwi można otworzyc kiedy chcąc.
Jak jakiś nowicjusz umieściłem we wpisie dwa odsyłacze i teraz czeka w kwarantannie na akceptację. Było dla jotki…
http://www.koperfam.pl/sauny,produkty-3-1.html
Szaro jest. Na trawie przed biurem rozciagneli siec rybacka a ja sobie mysle gdzie oni lowia i co skoro do mkorza jest 1000km?
Zgago a ja marze od lat o dobrym przepisie na tort orzechowy bez maki i Ty to chyba masz, to co napiszesz przepis??????????????
Pyrę bogowie pokarali. w domu jojczyła, że Młodsza ciegiem ciągnie robotę i Pyry przed monitor nie puszcza. W gościnie u dziecków jojczyła, że w pokoiku komputerowym dziki tłum się kłębi i pisać nie ma jak. Dziecka wypchnięte matczynym kopem nad Sekwanę pojechały, i co? I komputer za cholerę nie dał się uruchomić – nie było zasilania i szlus. Dopiero przed godziną „znający” przełożył z lewa na prawo jakiś dzyndzołek na białym pudełku, stojącym na półce. Ponoć wczesnym rankiem wyłączyli prąd w mieście , a w takim przypadku trzeba tenże dzyndzołek….Rozumiecie? Nie szkodzi, ja też nie. Zadziałało i świetnie.
Rozmawiałam z Żabą – nie będę uprzedzała jej wpisów, ale Zjazdowiczom komunikuję, że Żaba dzisiaj po południu musiała zawieźć starą Dumkę do uśpienia. Biedny zierzak nie mógł już nawet pić. Jest nowa kudłata dziewczynka psia u Żaby, ale niech to dziwo opisze właścicielka.
Morąg – też mam takie przepisy. Wszystkie bez mała XIX wieczne przepisy są na torty nugatowe i torty marcepanowe, pieczone na okrągłych papierach w piekarnikach. Mam tego pełno w Poznaniu. Kiedyś upiekłam – potrzeba dużo orzechów (najczęściej funt – 450g) i dużo jajek. Upiec też trzeba kilka dni wcześniej, żeby skruszał. Taki też jest tort krakowski suchy – składa się z trzech warstw ciasta – czekoladowego, orzechowego i migdałowego, pieczonych razem. Dzisiaj można na tym zbankrutować, ale efekt smakowy jest.
Do Asi z Nakła – Asiu, to wątróbki po żydowsku – wejdź na stronę Gospodarza – ja też robię z tego przepisu, a książki zostały nad Maltą.
Do wszystkich zatroskanych o zajęcia Pyry – dzieci drogie – Pyra jest z natury osobą nader leniwą, więc rękawów sobie nie wyrywa; bez obaw. Bigos ugotowałam, bo „chodził za mną” już od niejakiego czasu. Nagotowałam i teraz mogę leniuchować – zgrzać bigosu, wrzucić w niego kiełbaskę i już można nie gotować obiadu przez 2 dni. W słoik kompotowy wchodzą 4 gruszki , słoików były 3 – obranie 12 gruszek bez przekrawania, wykrawania etc to niewiele roboty, a zagotowanie 1,5 litra syropu z cytryną i gożdzikami też wysiłku nie wymaga. Zalałam, zakręciłam i już. Ja naprawdę jestem leniwa i jak jest coś do zrobienia, to jak najszybciej, jak najmniejszym kosztem pracy – z oczu i z uwagi. A potem uprzejmie prosz odstosunkować się. Nie należę do gospodyń pracowitych.
To te gruszki to jak sie robi?
Obiera sie i zalewa syropem? 1.5 litra wody ile cytryn i gozdzikow? I pewnie cukier? Ile? Bo jak to „takie” trudne to moze i ja sobie zrobie.
Pyro Maltanska o przepis poprosze.
YYC – Sławku, te gruszki są robione do deseru „piękna Helena” (a Ryba to przecież Lena – Helena) Obieramy nieduże gruszki ze skórki, pozostawiając ogonek. Giotujemy mocny syrop /słodki – na 3 słoiki wzięłam 40 dkg/, wcisnęłam sok z całej cytryny i po 2 goździki na słoik. Zalałam gruszki, zakręciłam, jutro zagotuję w kąpieli wodnej ale tylko zagotuję – nie będę gotowała jak kompot. W razie potrzeby wyciąga się zimne gruszki ze słoika, górę od strony ogonka oblewa czekoladą, stawia się na talerzykach na sztorc ogonkami do góry, do tego kulki lodów waniliowych, kleks śmietany i kruche ciasteczko albo rurki waflowe. Eleganckie, niedrogie i bardzo efektowne.
Czy to o ten przepis Asia prosiła Pyrę?
Kawior żydowski
6 – 8 kurzych wątróbek
3 cebule
3 jaja na twardo
1 łyżka posiekanego szczypiorku
4 łyżki oleju
1 łyżka majonezu
2 łyżki siekanego kopru
sól
pieprz
Wątróbki umyć, rozłożyć na grillu i opiec, aż wystąpi krew. Umyć je, zalać zimną wodą i gotować 10 minut. Posiekać w drobną kostkę 2 i 1/2 cebuli i usmażyć na rumiano na oleju. Wątróbkę wraz z podsmażoną cebulą rozdrobnić w malakserze. Osobno posiekać jajka i szczypior oraz utrzeć na tarce pozostałą cebulę. Połączyć z utartą wątróbką, dodać sól, pieprz, majonez i ewentualnie siekany koper. Podawać z pikantną marynatą lub na zielonej sałacie.
Niektórzy historycy twierdzą, że tak przyrządzana wątróbka to
protoplastka dzisiejszych sztrasburskich pasztetów. Już w tekstach czternastowiecznych znajdujemy przekazy świadczące o tym, że spożywano ją w odległych czasach. Do dziś potrawa ta jest uważana za doskonałe danie szabatowe.
Pyro Maltanska dzieki. Sobie zrobie w weekend. Cos podobnego pamietam z domu.
Lece na lunch bo juz pozno (12.45). Wczoraj bylem na sushi i dzisiaj lece w to samo miejsce ale chce sobie wziasc jakies steki czyli teriyaki steak albo cus w tym rodzaju. Moze jakas tempura albo insza inszosc ale tym razem ciepla 🙂
Bardzo dziękuję za przepis. O to właśnie chodziło 🙂
Zawsze mnie bralo obrzydzenie na widok zup w proszku i sosow.Wiadomosc dnia w tutejszej okolicy, w czekoladzie i sosach znajduja sie niekorzystne dla zdrowia partykuly nano. Jak sie wezmie jeszcze pod uwage wieczne skandale z zepsutym miesem, to nie wiem co te nasze dzieci beda jadly
zupach itp.
No i po lunchu. A bylo tak: sushi (jednak) losos, tunczyk, scalop i uni czyli jezowiec morski (na talerzyku po dwa kawalki, kreci sie na lodkach dookola baru). Potem troszke cieplego jak sobie obiecalem a to: kurczak yakitori, wolowina teriyaki a na koniec unagi czyli poczciwy wegorz jako sushi aczkolwiek jest na cieplo (wegorz nie ryz). Do tego mala karafka sake. Oni („Kinjo”, naprzeciwko mojego biura) zawsze na wejscie daja tez jakies 4 kawaleczki czegos wiec w sumie podjadlem. Porownujac ceny do polskich cen (kaliskich) to sushi jest tu za pol darmo a kawalki 3 razy (ryby bo ryzu tyle samo) wieksze. Tu gdzie bylem nawet za duze bym powiedzial bo musze na dwa razy gryzc a nie lubie. To lunch, obiadu moze juz nie bedzie.
Ostatnio zastanawiałem sie czy nie wyburzyć gołębnika . Gołębie się wyprowadziły i stoi pusty. Trochę trzeba by było ocieplić wyizolować , deski z osiki lub topoli kupić i bania gotowa. Znalazłem nawet super blachy na złomowisku na piec opalany drewnem. Sasiedzi pękliby z zazdrości. Zima a u mnie z bani. Nawet brzózki mógłbym zasadzić. A co.
Wszyscy śpią? A za kałużą też? Telefonicznie dowiedziałam się o wstępnych przygodach szkolnej wycieczki do Francji. Głęboką nocą, na autostradzie, niemal na byłej granicy NRD – NRF, autobus szczeciński miał pecha trafić na jakąś wielką akcje policyjną. Unia, nie Unia, trzepano autokar po autokrze, samochody osobowe, a najbardziej lawety ze złomem motoryzacyjnym. W szkolnym autobusie niczego kazionnego nie znaleziono, papiery też w porządku, autobus niby też – a chała – autobus podniesiony w górę na specjalnych podnośnikach miał /ponoć/ jakiś niesprawny wichajster przy podwoziu. Kazali im się wyładować i ściągnąć inny autokar. Przyjechał z Torunia po 4 godzinach. Paryż przywitał ich korkami – monstre, 19 ikm odcinek pochłonął godzinę. Teraz albo jedzie do nich, albo już dojechał Sławek paryski. Mają iść wspólnie na kolację (Ania dusiła się ze śmiechu na myśl, jaką minę zrobi Sławek kiedy okaże się, że oni muszą zabrać 13 uczniów ze sobą. Uczniowie mają wydane środki kolacyjne zresztą)
Marku – jasne, zbuduj, a po znajomości Żaba ci kupi ze 3 wywrotki pierwszorzędnej borowiny. Będziesz miał sanatorium dla siebie i zaprzyjaźnionych golasek.
Marku,
jaki duży jest ten Twój gołębnik? 😯
Pomysł z banią wcale nie jest do bani 😉
Morągu, oto przepis (sorry Alicjo, ale jak „trza”, to „trza” 😉 ) :
3 całe jajka, 250 g cukru, 250 g włoskich orzechów – 125g zmielonych a 125g posiekanych.
Cukier z całymi jajkami utrzeć na kogel-mogel, dodawać orzechy, delikatnie mieszając. Wlać do wyłożonej papierem tortownicy (mała-22cm.- tortownica jest akurat pasująca) i zostawić na noc albo przynajmniej na 6-8 godz. Następnego dnia piec około 1 godziny (w temperaturze 150-160 st.C.) Raczej bez termoobiegu. Po 50 minutach podnieść temperaturę do 180 st. Zaraz po wyjęciu z piekarnika, trzeba zdjąć papier, bo inaczej cukier go „zassie”. Polać tort polewą-glazurą.
Uwaga: Ten tort tylko raz mi zupełnie wysechł i wszyscy się krzywili, że za suchy, więc się nie przejmuj, gdy się okaże, że nie wysechł w 100%.
Ja próbuję patyczkiem i jeśli jest bardzo mokry, to go jeszcze zostawiam w piekarniku do dosuszenia.
Jeśli chodzi o Twoją ostatnią nowinę odnośnie składników czekolady (zup w proszku nie toleruję), to jakoś mnie nie zniechęca. Ogólnie w dzisiejszej dobie nawet odetchnąć „pełną piersią”, jest niezdrowo 😉
Andrzeju, dziękuję za namiary 🙂
Nie śpię. Ale zaraz będę spała. Kochana i przytulna psica była 🙁
Swego czasu, jeszcze przed wielką powodzią, usiłowaliśmy nakłonić rodzinę w Kotlinie Kłodzkiej do wybudowania sauny nad potokiem przy domu. Warunki były idealne, drewna do opału pod dostatkiem, upatrzyliśmy już nawet piec fiński Harvia u poznańskiego handlarza wyposażeniem saunowym, narysowaliśmy projekt i odbyliśmy wstępną rozmowę ze stolarzem. Fachowiec obiecał zgromadzić stosowny materiał (bale ze środka pni) i umówił się z nami na następną naszą wizytę w Polsce. Dziwne było trochę, że załatwiał wszystko na gębę i nie chciał nawet zaliczki, ale wyglądał solidnie. Przy następnej okazji jakoś był nieuchwytny, potem była powódź, co mu podobno zabrała budulec… 😯 I w końcu daliśmy sobie spokój 🙄 Chyba wszyscy (rodzina i stolarz) traktowali nas jak nieszkodliwych wariatów, a saunę za dziwactwo, bo nikt z nich nigdy z takiej prawdziwej nie korzystał 🙄
Dla nas, po doświadczeniach w Finlandii, żadna inna nie wchodziła w grę. Tu, niestety, nie możemy zrealizować takiego projektu 🙁
Generalnie, to przeżyłam już tyle hiobowych wieści odnośnie jedzenia, że się uodporniłam. W latach „60” prasa pisała o tym, że pomidory są bardzo szkodliwe, jak brakowało w sklepach np. masła, to też tłumaczyli nam, że masło jest bardzo niezdrowe. Pamiętacie te hasła ; „jedzcie margarynę, bo masło jest niezdrowe”? I tak co kilka lat jakaś dobroć „była szkodliwa”. Nawet ptasia grypa ani „wściekłe krowy” mnie nie zniechęciły, systematycznie je jadałam.
Pyro dziekuje, termoobiegu nie posiadam, mam gaz
wszystko zaczyna byc niezdrowe ale jeszcze mielenie tego w mediach prowadzi do zaszczuwania ludzi, wczoraj pokazywali reportaz o dziewczynce, ktora zbiera butelki przeszukujac kosze na smieci i tego dnia nie miala szczescia choc byla w dobrej dzielnicy i…. i teraz biedne dziecko nie bedzie „mialo kieszonkowego” a rodzina bedzie „musiala jeszcze bardziej oszczedzac na jedzeniu” jak sie wezmie pod uwage fakt, ze tubylcy to raczej …..jady i oszczedni od bolu to takie reportaze trafiaja na podatny grunt i nikt nie bedzie sie z czasem dziwil, ze dzieci zbieraja butelki choc nie musza bo rodziny dostaja nie tylko zapomogi ale tez i rodzinne, dorosli zamaist ruszyc sie i protestowac przciwko wrabianiu swiata w kryzys zwalaja go na barki najslabszych. amen
Dzisiaj jeden Włoch powiedział, że kuchnia włoska jest najlepsza 😎
– Ale przecież Francuzi twierdzą, że francuska…
– Ludzie, co jedzenia szukają po bajorach? 🙄
Rozglądam się po biblioteczce Dzieci ‚nie widziałam jej od roku/ i co widzę z nowości ? Jacek Kurski „Wódz”, Koran t I i II, Daukszewicz „Pamiętnik IV Rzepy” i jeszcze kilka, ale mniej spektakularnych
Nemo, wyszło na to, że to polska kuchnia jest najlepsza w „jewropie”, bo mieliśmy i Bonę, która „nas” uczyła włoskiej kuchni, mieliśmy i Henryka Walezego, krótko, bo krótko ale przecież cała brać szlachecka miała bzika na punkcie Francji, więc nazwoziła zwyczajów kulinarnych „od groma”, mieliśmy i Batorego z Siedmiogrodu, i Augustków Saskich, nie mówiąc o „Kasi Wielkiej”. No i niech mi ktoś powie, że Polska nie była kwintesencją Europy 😉
Jotka ,
kupuj te saunę, znajomi mają i sobie chwalą, używają 2-3 razy w tygodniu – oto mój głos rozsądku 🙂
Nie zawracać sobie głowy sercowymi i słabowatymi, a juz szczególnie nie mysleć o jakichś tam tych…podczerwieniach i porno, to ujdzie, a duszno ponoć nie jest 😉
Danuśka ,
szturchnij Ty swego Francuza, nie darmo wychwalaliśmy Jego pstrągi, żeby trzymał przepis dla siebie, niech zapodaje, a chyżo!
U mnie były placki ziemniaczane i maślanka, miało być coś innego, a wyszło plackowo, taka pogoda akuratna na placki.
Przepisy zgarnę.
Mój Koran ma bardzo dobre przypisy, Pyro. Warto 🙂
„Księżyc ziewa i za chwilę zaśnie” ja też ziewam. Pies śpi i gdzieś we śnie biegnie – porusza łapkami i sapie. Pozazdrościłam mu. Dobranoc
Alicja, a skąd weźmiemy taką masłową śmietanę do onych pstrągów 🙄
Masło zmieszamy ze śmietaną w stosunku – jedna śmietana:cztery masła? 🙄
Morfeusz mnie woła 😉 dlatego życzę Wszystkim spokojnej nocki i cudownych snów 😀
A propos niezdrowej żywności, to u nas od jakiegoś czasu znacznie potaniała wieprzowina. Bo się ludzie wystraszyli swińskiej grypy i nie ma zapopytania 🙄
Mnie w to graj – ja tam sie nie boję 😉
Ja pamiętam hasło „Tylko margaryna mleczna przeciw ciąży jest skuteczna” 🙂
Po margarynie mlecznej ludziom nie marzły stopy pod kołdrą 😎
Chyba lepiej fifty fifty, Alicjo 🙂
Przy krowiej zarazie jedliśmy wołowinę, potem ptasia i kurczaki. Czekam na rybną, może łososie stanieją? Dobranoc 😀
Witam w tę piękną noc!
Stare czasy – niezjadliwa margaryna, niezbyt świeża oliwa z „darów”.Było pięknie …
http://www.mmstargard.pl/artykul/z-czego-smiali-sie-stargardzianie-w-latach-60-dowcipy-autorstwa-emanuela-messera-34411.html
Haneczko,
moze wystarczy rozpuścić plotkę, a nuż media podchwycą, że łososie są niezdrowe? 😉
Alicjo niestety. Media trąbiły http://www.wprost.pl/ar/147376/Rybka-zwana-panga/, jaką rybą jest panga, a sprzedaż jej rośnie 🙁