Zgadnij co gotujemy? (6 B)
Ponieważ kilkoro z Was wyraziło chęć posiadania przewodnika „Polityki” po naszym pięknym kraju, to spełniając tę prośbę wystawiam na licytacje kolejny egzemplarz. I jak zwykle kto pierwszy przyśle trzy prawidłowe odpowiedzi na moje pytania ten będzie właścicielem fajnej książeczki.
1 – Jak na Śląsku nazywana jest czerwona kapusta?
2 – Kuzyn flądry jest bohaterem wielkiej powieści wybitnego niemieckiego pisarza – co to za ryba?
3 – W jakim regionie jada się szneki z glancem?
I już wszyscy biegną do komputerów a mój adres bez zmian czyli internet@polityka.com.pl Listonosz i poczta grzeją już silnik samolotu, który odbierze i dostarczy przesyłkę (pewnie w ciągu tygodnia).
Komentarze
Spać mi się wreszcie zachciało, ale w ostatnich podrygach ducha ćwierćprzytomnego zerknęłam na pytania, pewnie pochrzaniłam kulinarnie, ale odważnie wysłałam. I się udaję, trzeba dospać 😉
A za oknami leje deszcz 🙁
Odpowiedzi wysłane, ufff… Na efekty poczekamy.
Nemo zdajscie tez je robi
http://www.ofds.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=57&Itemid=83
zdjecie nr. 19
Mgła i pada a miało by ladnie do popołudnia, mało tego prognoza uparcie pokazuje, że nie padało i nie pada
ja się pluję na poprzednim poście a Wy już tu siedzicie 🙂
Kurde… wstałam z własnej woli, a tu… PLUCHA. Zimno i mokro ;(
nienawidzę takiej pogody, mimo że ogólnie jestem pozytywnie nastawiona do życia. 🙁 zna ktoś może sposób na jesienne smutki?
walnąć lufę z rana 😆
tak jest, strzel se lufę – jak mawiała Ciocia Joasia, vel Pani Helenka
ja niestety, muszę w trucka i po owies
Ja źle reaguję na wszelkie lufy … : )
Stara Żabo,
Co to jet ten trucek co to ty w nim po owies?
Mniemam e chodziło o traktor :O
Pada?
Pada i leje. Okno miałem wymienić , a tu klops i kiszka . Fachowiec przyszedł , obejrzał , zerknął w niebo i poszedł. Może jutro.
A może by tak do Paryża?
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-10-07.html
Jaki tam traktor, proszę nie obrażać trucka.
Miałem to wiem.
ja się tam nie znam. Brzmi podobnie 🙂
kONKURS PRZEGAPIŁAM, PRZEWODNIKA NIE DOSTANĘ, DESZCZE NIESPOKOJNE TARGAJĄ TU I ÓWDZIE KRAJ, znowu zawadziłam nie o ten klawisz. Wieczorkiem potoastujemy za przemiłych przyjaciół – Mt7 i Owczarków (nb po toastach „zaprzyjaźnionych” głowa nie boli). Plan obiadowy mi się zmienił i zamiast kluch szarych zjemy kotlety grzybowe z pieczarek.Alicjo – no, pogadałyśmy „chwileczkę” i jaja miały święte prawo przemalować się na czarno.
Co Wy robicie ostatnio z tymi jajkami?
Jedne strzelają inne się malują na czarno… Matko kochana 🙂
A tu swieci slonce i temperatura przystepna
na tym polega niesprawiedliwość!
Witam wszystkich serdecznie i życzę aby Wam zaświeciło słoneczko – jak chwilowo mnie na „połedniu”.
Składam też serdeczne życzenia wszystkim dzisiejszym Jubilatom.
A wieczorem za Ich zdrowie i szczęście napiję się koniaczku.
Po przeczytaniu pierwszego pytania, oczka mi się zaświeciły a po drugim i trzecim zgasły 🙁 No i co taka kulinarna profanka robi na blogu kulinarnym ? No co ? Oczywiście dla Towarzystwa, jak ten cygan, co to się dla towarzystwa dał powiesić.
Teraz już muszę wyleźć z domu, korzystając z pięknego słoneczka.
Życzę wszystkim miłego i „owocowego” dzionka 😀
mimo że mnie wszelkie trunki nie lubią, to i ja się napiję za zdrówko świętowiczy dzisiejszych : ))
Szneki z glancem- jak to wspaniale brzmi 🙂
Przynajmniej dla mnie.
Bardzo lubię wszelkie gwarowe określenia.
I tu przypomina mi się moja wielkopolska babcia,
która kiedyś,bardzo dawno temu poprosiła mnie o
podanie jej laczków,a jej nie miałam zielonego
pojęcia o co jej chodzi.
Pyro, nie przejmuj się. Ja tez w czasie konkursu byłem zajęty. A te pytania dzisiaj pod Ciebie były rzeczywiście.
Zdjęcie Marka Kulikowskiego coś mi przypomina.
ładne jest, oryginalne średnio. Wolę te dziewczyny na wybiegu. Ale najbardziej z ostatnich to tę dziewczynę pod parasolką. Tez przypomina Paryż, przynajmniej na niektórych obrazach Renoira. Ale powaznie to albo zdjęcie genialnie przygoptowane albo z wielkim refleksem. Ciekawe, czy Marek zechce zdradzić, jak to było naprawdę. Ja to sobie wyobrażam, że przygotował zraszaczkę, staną sobie z aparatem i kazał dziewczynie iść. W odpowiednim momencie nożnym przyciskiem puścił wodę i zrobił pstryk 🙂
Stanął miało być
Jeszcze pare minut do dyspozycji. Ani temperatura ani słońce. Ale padać przestało.
Nie halibut ale turbot jest dzisiejszą cenną rybą. Tak zresztą zatytołował swoją wielką powieść Gunter Grass. I widziała to m.in. Ewelina – gratulacje. I doniej poleciał przewodnik. A komplet dobrych odpowiedzi to:
1 – Modra kapusta;
2 – Turbot;
3 – Kaszuby.
Za tydzień będzie nietypowo. Nagrodą nie będzie książka lecz pewne kulinarne przedmioty. Zachęcam do udziału.
Panie Piotrze,
Kaszuby a nie Wielkopolska?
A za książkę dziękuję 😉
pozdrawiam,
E.
Nie brałem udziału w konkursie, wyjątkowo dziś łatwym, bo nie wymagającym sprawdzania czegokolwiek w internecie. Ale przeciwko wynikowi musze zaprotestować, choć wiem, że to wbrew regulaminowi. Ale to, że nie uczestniczyłem, może mnie usprawiedliwić. Szneka to Wielkopolska. Z glancem też. Fakt, że na Kaszubach można też się szneki z glancem czasem jada. Ale to pochodzi z Wielkopolski i uznanie odpowiedzi „Wielkopolska” na 3 pytanie za błędną budzi mój bezkompromisowy sprzeciw.
Glossa do odpowiedzi: i Kaszuby, i Wielkopolska. Jadałem szneki w czasach studenckich we Własysławowie w cukierni ale i w Lesznie u cukiernika. W encyklopedii gotowania szneki sa przypisane i tu, i tu.
Sznekami zajadałam się w Poznaniu.
O Kaszubach nie wiedziałam – biję się w biust!
Pozdrawiam,
E.
U mnie jesień stukonna. Wiatr wyje, deszcz nie stuka jesiennie, ale łomoce, drzewa skrzypią. Nie mogę dospac. Wieczorem oglądałem sensacyjny, B klasowy film, ale z ulubioną Sigurney Weaver o terrorystach hiszpańskich. Zalazł mi widocznie za korę bom obudził się o czwartej. Jeszcze (na zasadzie skojarzeń) błądzą mi pod powiekami obrazki z ataku na World Trade Center. Dwa dni przed tą tragedią wracaliśmy łódką z weekendowego rejsiku do New Jersey. Płynęliśmy East River wzdłuż Manhattanu. Zachodzące słońce kolejno zapalało sciany wieżowców na czerwono. Ktoś powiedział: Manhattan płonie…
Glossa do odpowiedzi to coś niezwykłego. Ale ja swoje zastrzeżenia wycofuję, skoro Pan Piotr uznał wielkopolską odpowiedź Ewy.
Przypominam sobie, że i ja czasem wygrywałem, chociaż odpowiedź nie była zgodna z wzorcem, chociaż była poprawna. Żeby tak egzaminatorzy maturalni brali pod uwagę nie tylko wzorzec ale i zdrowy rozum. W dzisiejszej prasie są wręcz zdumiewające komentarze na ten temat.
Stanisławie
Zdjęcie robi się w ten sposób:
Trzeba najpierw zjeść obiad. Siódma rano. Potem o 11.30 jest autobus do Warszawy, Potem kupuje się nowe buty. W czasie gdy kupuje się buty , ktoś już czeka po okienkiem informacji na Dworcu Centralnym. Trzyma w ręce Trybunę Ludu, żeby można było poznać. Widzimy się pierwszy raz. Pędem na peron. Pociąg z Gdyni już odjeżdża. W Krakowie jesteśmy o 17.30.
Chodzimy, patrzymy, idziemy na kolację, a właściwie śniadanie, W restauracji wino ,kobiety i śpiew, Na deser dziewczyna z bukietem róż. Biorę wszystkie. Panna cotta nieaktualna. Camelot się zmienił . Już nie podają. Biegniemy po Ciasteczka z Krakowa. Zamknięte. Błagam na kolanach . Robi to wrażenie , otwierają. Kupuję największe pudło. Lulek z głodu nie umrze. W Pożegnaniu z Afryką pożegnalna kawa. Na dworzec. Autobus czeka. Wsiadamy. Jedziemy. W Wiedniu 4.50.
Metro . Bilet z automatu. Jedziemy. Puste ulice . Jest dobrze. Kiszki Marsza Radetzkiego nie grają . Śniadanie zjedliśmy wieczorem w Krakowie. Katedra. Burghoff. Ogród różany. Niebo zachmurzone. Wyciągam aparat , jak zwykle chmury się rozstępują . Modelek cały ogród. Jest szósta rano. Fotografuję. Po ogrodzie biega dziewczyna z parasolką. Wołam: Akcja !
Zaczynają działać zraszacze. Dziewczyna w podskokach biegnie w moją stronę. Naciskam guzik. Mogę zapakować aparat.
Jest za pięć siódma.
🙂
Marku – piękne !
😀
Dzisiaj jazda do Grazu w charakterze pasazera. Walter jak zwykle mówi, ze kilka drobiazgów ale wrócimy póznym wieczorem. Cos musze wymyslic zeby nie bylo za damski frajer.
Cesarska, cesarska, spokojna glowa. Za wszelka pisemna korespondencje serdecznie dziekuje
Pan Lulek
Bomba 🙂
Obiad rano. Niezły pomysł na pewne okoliczności. Kolacja wieczorem mniej mnie przekonuje, niestety.
najlepiej lubie obiad o trzeciej w nocy
Przed Tour Effeil widzę jeszcze klify w Etretat. Ostatnio naoglądałem się ich trochę na obrazach Renoira, Moneta i paru innych malarzy. W samym Muzeum d’Orsay są co najmniej 4.
W tym miejscu rozgrywa się też akcja końcówki filmu „Arsene Lupin” z 2004 roku nakręconego wg powieści Leblanca „Hrabina Cagliostro”. Ostatnio przechodziłem obok Maurica Leblanca spoczywającego na cmentarzu Montparnasse, gdzie szukałem swojego wuja. Ileż tam nazwisk o jakże różnych konotacjach. Począwszy od kapitana Dreyfussa, ofiary politycznej intrygi. Też o jakieś przecieki był oskarżony bezpodstawnie.
To Etretat to oczywiście ze zdjęcia Marka Kulikowskiego. Wie, gdzie pojechać. Chyba napisałem Maurica zamiast Maurice’a i wyszła prawie operetkowa hrabina.
cyt. z Marka o 11:o5
# Niebo zachmurzone. Wyciągam aparat , jak zwykle chmury się rozstępują .#
Taki pogląd przedstawia wielu.
Ale dla mnie tego typu obrazki są zimne i rozlazłe.
W końcu istotą obrazków jest to by budziły emocje.
Czyż nie mam racji?
Wydaje mi się, ze ci, którzy o tym wiedzą pstrykają właśnie wtedy, kiedy są chmury. To dzięki nastrojowi, jaki dają chmury na niebie można niesamowicie dużo osiągnąć. Ciemne i pełne chmurzyska dają wspaniały klimat przy pstrykaniu w mieście bądź przy pejzażach.
Jakaż może być dramaturgia sytuacji przy błękitny niebie?
Sterylna? Fikcyjna?
Mnie osobiście mało jarająca.
Daruje sobie dalsze klepanie o przestrzennej głębi
… o mistycznym działaniu
… o …
… o
…
ale tak to tylko pewnie tylko ja mam niepoukładane 🙂
Empress
Przepraszam w takim razie za głupią propozycje. Klepnę w takim razie, co mi pomaga. A ze jest to naprawdę drobnostka to i ja polecam.
Zakładam trampki i idę pobiegać na stadion. Ten po drugiej stronie ulicy. Z braku laku chodnik tez jest dobry. Tym razem bez jaj 😆
Wspomniana rano Ciocia Joasia od strzelania lufy miała zwyczaj zabierać się do obiadu około 22 z minutami. Z reguły zdążała przed północą.
Arcadius
Dramaturgia pewnie by była gdyby w środku lata przy wschodzącym słońcu dziewczyna biegała w grubym płaszczu lub kożuchu.
Sorry Winetu ale w szary pochmurny dzień to zdjęć laskom nie potrafię robić.
Chyba ,że jest to laska marszałkowska co to ją z kolegami z cechu ufundowałem.
I to by było na koniec Wysoka Izbo.
Nie będącym w temacie trucka: jest to Polonez-Truck, czyli z przodu Polonez a za przednimi siedzeniami skrzynia do ładowania, czyli pick-up. Skrzynia jest obudowana taką skorupą z czegoś sztucznego z klapą z tyłu. Klapa podnosiła się do góry na dwóch siłownikach, lub siłą mięśni użytkownika i co by nie opadała miała zabezpieczenie w postaci sztywnego siłownika, czyli kawałka kantówki. Po ostatnim wożeniu rolek słomy przez Pawła od Oli, rzeczona klapa została odjęta z powodu awarii jednego z zawiasów. W związu z brakiem klapy (o dziwo będącej szczelną) należy ładunki zamakające przewozić w dni pogodne, ostatecznie mgliste.
Uruchamianie trucka będzie omówione później.
arcadius… biegać w taką pogodę? poza tym ja bym się pewnie zasapała zanim bym doszła do tego stadionu 🙂
żaba… Jak mi powiedzieli, że to nie traktor, to doszło do mnie jak wygląda truck. Tylko troszkę po niewczasie 🙂
poza tym już sobie humor poprawiłam i to znacznie 🙂
mimo wszystko dziękuję za próby.
Suplement do wczorajszych problemów wychowawczych, właśnie doczytałam.
Moja Mama miała zasadę, zeby każdy mógł zdecydować co chce jeść, pytała – co wolisz: pomidorową czy krupnik?
Przy pracach domowych – czy wolisz wyrzucić śmiecie teraz, czy po obiedzie?
To, ze jest # szary pochmurny dzień # to wcale nie oznacza ze nie ma światła. Jest go wbrew pozorom znacznie więcej niż się wydaje. Nie powstają wprawdzie cienie, ale jest za to więcej przestrzeni na spekulacje przedstawianej historii. można znacznie lepiej wyciągnąć cechy obiektu, a nie obrysy zewnętrzne.
W końcu każdy obrazek to osobne story i …
A technicznie ma to takie znaczenie, ze się nie rozjaśnia tego typu obrazków. Nie traci się przez to na kolorze i kontraście i …
Arcadius sapiens est. Chmury dają świetny efekt dramatyczny. Tylko młoda dziewczyna w zwiewnym stroju wymaga słońca nie dramaturgii. A w konkretnym przypadku dramaturgię stworzyła sikawka i parasolka.
Polonez truck to banał. Uruchamianie samochodu warszawa M20 zimą, to coś. Wyciągało się korbe i kręciło. Wbrew pozorom nie było to takie łatwe, jak sie wydaje. Po zmianie silnika kręciło się inaczej, tylko nie pamiętam, co było najpierw, a co potem. W każdym razie w jednym przypadku korbę wkładało się z przodu na środku, a w drugim z boku.
Drugie miłe wspomnienie z warszawą to fakt, że jak się zatrzasnęło kluczyki, można było do otwarcia drzwi pożyczyć od dowolnego dysponenta samochodu warszawa, a czasem można było nawet ze stara 20.
Empress nic na to nie poradzę 🙂
nie Stanisławie, już wychodzę
i robię wampa
Żabo, to chyba kara jakaś była. Jakbym miał wybrać pomiędzy pomidorową a krupnikiem w wykonaniu ukochanej, byłbym jak ten osioł z Pana Jowialskiego. Pewnie jednak wybrałbym pomidorową (genialna), ale czułbym nieodparty żal, że krupnik mnie ominął.
Stanisławie – no a śmieci ?
Kiedy wynoszenie śmieci ?
Przed pomidorową,czy po ?
To jest rozwiązanie. Wybrać pomidorową, a zamiast śmieci krupnik! Brawo.
Ale spokojnie, Danuśka, śmieci wynoszę rano po drodze do garażu, a raz w tygodniu wywożę pojemnik poza ogrodzeniem.
Ładna stronka i nikt się nie chwali. Znajomi robią czy co?
http://www.berlin-polen-info.de/news–archiv.html
Stanisławie – nie zawiodłeś mnie.
Po prostu jesteś wzorowy 🙂
Myślę sobie o Krystynie,co te grzyby dzisiaj
zbiera pod Wejcherowem.
Czy oprócz koszyka wzięła aparat ?
Co z efektami dramatycznymi w kaszubskich
lasach na początku października ?
Marku nie denerwuj sie, w poczcie masz wyjasnienie
Dorotko no co ty. Dumny jestem 🙂
Współredaktor strony pyta, kto ją robi 😳
Widzę, że poczta wszystko wyjaśniła. Ale dlaczego tylko wybranemu?
Niestety, musze się żegnać 🙁
ja i juz ja pokazywalam
Gdzie mozna kupic ten przewodnik moze ktos wie? Bedac w Kraju nie moglem dostac w zadnej z ksiegarni ktore odwiedzilem. W Empiku tez nie. Brat leci do Polski za pare dni i bu kupil dla mnie tez tylko czy ten przewodnik jest w sprzedazy w ksiegarniach czy trzeba do Politykli pisac. Cos ktos wie? Przydalby sie na kolejny wypad do Polski.
Szneki z marmolada i szneki z makiem pycha.
Dzień dobry Szampaństwu.
U mnie listopadowato, wieje, liście opadają, od czasu do czasu leje 🙁
Na obiad coś z kalafiorem, bo jest w lodówce. Kalafior z wody z bułką tartą, ziemniaki, sałata pomieszana, co będę wymyślać!
yyc – można zamówić w sklepie „Polityki” :
http://skleppolityki.pl/pl,product,469638,przewodnik,polityki,polska,na,urlop,i,weekend.html
Ale zagranicę nie wysyłają 🙁
Mam jeszcze pięć egzemplarzy „Przewodnika” do wygrania. Ale kto nie lubi hazardu może wejść do internetowego sklepu w polityka.pl
Teraz Polska!
oj, nie bylo mnie, bosmy ksiazke Amali wydawali. Wczoraj wyszla, gotowa, uff. Radosc nie do opisania.
Amalia tez promuje Polske! A dlaczego? Bo dziadek Warszawiak wyladowal pod Monte Cassino.
Od razu mi sie maki kojarza..
Kiedys zwyklam obdarowywac przewodnikami po Polsce mocih znajomych, nawet jednemu z moich profow dalam przewodnik po Polsce, bo bzdury na wykladach opowiadal, a niby wykszlatcony czlowiek..
Ah. Misja na dzis skonczona.
yyc w kazdej wiekszej ksiegarni w Polsce mozesz sobie kupic po angielsku
http://bookweb.kinokuniya.co.jp/htmy/1873429223.html
Ale nie Przewodnik „Polityki” i bez przez nas podawanych tras, adresów, proponowanych do zwiedzenia zabytków, odwiedzenia restauracji. To jedyny w swoim rodzaju przewodnik zupełnie różny od pozostałych.
jak najbardziej do zwiedzania zabytkow…. a kulinariach nikt wtedy nie myslal chyba, ze u prywatnych ludzi
Panie Piotrze podtytul: Historia sztuki i krajobraz jednej ze starych europejskich kultur, to ze angielki wydawca pododawal co uwaza za sluszne to kwestia zapotrzebowan lub zeby wg. niego „zeszlo”
Ale czy to nie nadmierna ekwilibrystyka: przewodnik po Polsce dla Polaka wydany po angielsku. Nie lepiej iść prostą drogą (mimo, że zna się angielski)?
Przewodnik Polityki wyglada bardzo interesujaco. Wiem ze moj brat tez chce go kupic. Moze porosze kolege w kraju zeby zamowil i podeslal. Przewodnikow po Polsce widzialem dosyc w ksiegarniach i to po polsku ale to nie to samo. No nic jakos sobie poradze.
Konkursy sa o 8 rano to ja spie (polnoc w Calgary) wiec wziecie udzialu nieco utrudnione. No i odpowiedzi z glowy nie znam a przynajmniej nie wszytkie a po sieci szukac to nie ja 🙂
Danuska dziekuje za adres sklepu Polityki 🙂
jest to dobre na prezent, ja swoja droga czytam i tak i tak to zalezy w jakim mnie znanym jezyku mi podleci
yyc a gdzie sportowa ambicja? Wygraj trzy razy z rzędu i bedą trzy Przewodniki na prezenty gwiazdkowe.
No wlasnie gdzie sportowa ambicja. Przyznam, ze glownie to pora jest nieco pozna. Musialbym siedziec do polnocy i nieco dluzej. Sa tu lepsi od wyszukiwania w sieci odpowiedzi wiec szanse male. A rano do pracy trzeba wstac. Teraz pracuje po 11-12 godzin dziennie (na dobry poczatek po wakacjach) to mysle sobie zarobie na te prezenty; bedzie latwiej i wstawac w nocy nie musze 🙂
Wracajac do sportu to przed wyjazdem zdazylem zobaczyc nasze zlotka w meczu z Holandia. 3 i 4 set graly wysmienicie. Przyjemnie bylo ogladac. A Holenderki spotkalem w Lodzi w Manufakturze. Usiadly obok na cos do picia. Wysokie i ladne dziewczyny. Naszym tez nic nie brakuje i mam juz swoje ulubione a to Jagielo, Baranska i Kaczor (mam nadzieje ze nie pomylilem nazwisk). Jagielo sie wydaje strasznie sympatyczna.
W Calgary wichura nieprzyjemna, pomchmurnie i chyba blisko 0 stopni. Ma padac snieg mokry. Zima idzie a nie jesien. Zreszta drzewa juz wszystkie zolte albo lyse.
Ja to czasami nawet czekam do tej mojej 2-giej w nocy, za takie poświęcenie od czasu do czasu dostaję coś ekstra, a czasem wygrywam 😉
Tylko dzisiaj mi z halibutem (turbotem) nie wyszło 🙁
Ach, przypomniało mi się, że niedawno w sklepie za rogiem (u nas jest monopol spirytusowy i te rzeczy sprzedaje się w osobnych sklepach) zerknęłam na francuskie wino, które kiedyś kupowałam, niestety, nie mieli czerwonego, ale moje oko zatrzymało się na etykietce – pod nazwą wina widniał napis *Product of European Union*, a nie jak zwykle *Product of France* 😯
Czy w Polsce też tak stoi na etykietach winnych z EU?
A to dopiero ciekawostka przyrodnicza… i Żabojady nie poszli na barykady?!
Przed wyjazdem z Kalisza zaliczylem jeszcze jedna nowa knajpke wloska. Kucharz sie okazuje jest Portugalczyk, zona Polka. Wyszedl w kapeluszu bardzo przstojnie po kucharsku wygladajac i sie wital z goscmi, pytajac jak smakowalo. Dziewczyna z, ktora bylem mowila, ze wpada tam czasem i bardzo jej smakuje choc wystroj wnetrza nieco nie wloski a bardziej jakis taki burdelowy na moj gust 🙂 Jakies aksamity, bordo etc.
Zupa krem z krewetek byla pyszna i przypominala lobster bisque, ktory uwielbiam. Spageti szybko wzielismy bo czas gonil, proste czyli oliwka, czosnek i peperoncino. Nieco za malo wyrazu mialo. Po dosoleniu lepsze ale znam lepiej zrobione. Vino roso di casa czyli karafka a co w niej to nawet nie wiem. Kolezanka prowadzila to tylko dla mnie. Wytrawne, do wypicia. Wieczorkeiem imieniny i wyzerka bo znajoma zamowila catering i bylo bardzo smacznie choc przyznam, ze juz nie pamietam co dokladnie. I to tyle reportarzy z pobytu w Kraju. Na zakonczenie wielkiego obzerstwa w Polsce na stacji benzynowej blisko Wa-wy w drodze na lotnisko capuccino i hot dog z kabanosa byl ostanim pozywieniem w Polsce 🙂
Obzarstwa wielkiego koniec. Ale w sobote ide do znajomych na obiad z okazji Swieta Dziekczynienia (Thanksgiving). Rzez idykow. Towarzystwo lubiane i do tego gitarowo-harmonijkowe wiec pewnie bedzie doza country music. Wielu z nich zreszta nosi kapelusze i cowboy boots wiec bedzie westernowo 🙂
W niedziele natomiast polskie dziekczynienia beda i chociaz indyk padnie to reszta bardziej po naszemu. Tak sobie mysle czy ja juz aby nie pisalem o tym.
Dzięki „Polityce” mam dwa Leszki Możdżery (nikt nie przewidział małżonków?) – jeden pójdzie na prezent dla jakiegos tubylca. O… szkoda, że nie pomyślałam wcześniej, powinnam była w Polsce zakupić więcej czegoś w tym stylu, wszak znowu będę się głowić w grudniu, co kupić na doroczne Christmas Breakfast u Bonnie i Rogera. Tradycyjnie każdy ma przynosić prezent, jeden mam, pogłowię się nad drugim.
yyc,
W konkursie wzięłam udział po pięciomniesięcznej przerwie. Teoretycznie w środy o 8:00 powinnam odpalać komputer w pracy. Niestety moje ambitne plany biorą w łeb przez niekoniecznie punktualne busy i katowickie korki, a ja wpadam do pracy jakiś kwadrans po czasie… Ostatnio zmusiłam się do wcześniejszego wstawania (czyt. 5:30) i opłaciło się…
O właśnie, Thanksgiving.
Indora daruję chyba zdrowiem, niczym prezydent USA, tradycyjnie „uwalniający” ptaka spod noża. Na cholerę nam indor (mniejszych niż 5 kg trudno dostać), jak będziemy we dwoje i nic nie planujemy. Może pierś indyka? A może kaczkę – ja bym chętnie, dawno nie jadłam. No to pan kręci nosem, że on by rybę. Co rusz jemy ryby, raz może być dziwaczka w buraczkach!
Przyłapałem Stanisława, że pisze dwa razy więcej niż na naszym blogu u Doroty z Sąsiedztwa. Bywa, że i u innych też. Oj, nieładnie, nieładnie. A potem sywierdza, że jest zapracowany i dla nas nie ma czasu. A wymawia się tym, że wymienia niewymowne. W sklepie do tego a nie w domu.
Ale niech mu tam.
Wypijmy więc zdrowie jubilatów, solenizantów i osieroconego Sławka. Dziś całkiem nowym winem, do którego mnie zachęcił Paweł spod podłogi czyli ze sklepu w moim domu pt. Dominus. A winko jest naprawdę niezłe (i niedrogie):
Primi 2008
Rioja DOC
Bodega Luis Gurpegui-Muga
Szczepy Tempranillo, Graciano i Garnacha
Kolor ciemnego rubinu wpadający w purpurę. Intensywny zapach czerwonych owoców jak np. śliwki i wiśnie. Wino mocne owocowe w smaku, ale przesycone tonami beczkowymi: drewnem, wanilią i kawą. Odpowiednie do pieczeni, mięs z grilla, grzybów. Temperatura podawania nietypowa dla win czerwonych bo 14 -15 st. C . I już widać dno karafki. MT-7 będzie wesoła!
Dobry wieczór wszystkim. Właśnie wznoszę toast za wszystkich dzisiejszych Jubilatów 🙂 Dojrzałam, że na blogu nie jestem „samotnym szarym, katowickim żaglem”.
Alicjo, faktycznie strajkowanie, to u „żabojadów” jest chyba ich sportem narodowym 😉 Do zeszlego roku robiłyśmy zakłady, czy mojej młodszej z jej osobistym, uda się dotrzeć do lotniska w Paryżu, czy nie. W tym roku wreszcie kupili sobie autko do dłuższych jazd i spokojnie dojechali. Bardzo mnie też ubawiła ich opowieść o tym, jak Francuzi traktują wszelkie wybory, mają zasadę ; „nie idę, szkoda czasu, niech sąsiad za mnie zagłosuje” 🙂 Z opowiadań wywnioskowałam, że w 80 % są bardzo (mentalnie) podobni do Polaków.
slawek j e s t osierocony? Chyba tylko slomianie?
Bardzo dziękuję za wszystkie byłe i przyszłe toasty.
Ja też się nie oszczędzałam i teraz również wznoszę:
Za Przyjaciół! 100 lat Kochani! 😀
Może się wytłumaczę, czemu mam taki nieciekawy nick.
W tylu miejscach w minionych latach mądrzyłam się i logowałam, że w jakimś momencie zupełnie się zatraciłam i postanowiłam używać skrótu ze skrzynki mailowej.
I już.
To jeszcze raz:
Zdrowie! 🙂
Wina z regionu Rioja są niezłe.
Ja lubię wino o zrównoważonej goryczy i kwaśności, z lekką przewagą tej ostatniej.
http://www.janow.arabians.pl/pl/imprezy/2009-10-mpa-film.php
tutaj jest film z VI Mistrzostw Polski Amazonek w Damskim Siodle, jedzie Ola na Hetmanie (gniady, gwiazdka, obie tylne białe), koniu urodzonym i wychowanym w Zabich Błotach. Koń młody, to i skacze z niepotrzebym zapasem a biedną Olę rzuca po siodle 🙂
gratulacje dla Oli
Bardzo fajny film, Żabo.
Teraz juz naprawdę zmykam do kuchni.
O rety! Żabo, ale się zbłaźniłam. Byłam przekonana, że piszesz o najwyżej 10 letniej dziewczynce, a to młoda dama. Żadne „Żabiątko”. Przepraszam tę młodą, śliczną damę.
Wlasnie sie za oknem rozpadal snieg. Wiatr i zawierucha. Malo co widac, brrr..
U mnie pogoda idzie od yyc prawie wyłącznie (z zachodu), też się oziębiło od południa dosyć znacznie, ale ja bardzo proszę bez takich okoliczności ze śniegiem!
Kalafior gotowy, sałata takoż, Jerzora nie ma, przed chwilą lało, a on na rowerze zdąża.
No to sie dobrze wywietrzy.
A u mnie (godz.22,o5) termometr zaokienny pokazuje : 22 st.C 😀 Ciepełko włazi wszystkimi oknami, zupełnie jak latem. Niestety, jutro już ma nam „ktoś” nadmucha deszcze 😉
oczywiście ma być ; „ma nam ktoś nadmuchać 🙁
Zgago, dobrze myślałaś. Ala ma 11 lat (prawie, bo urodziny w listopadzie) i ona jechała Puchar Polski Młodzików – ujeżdżenie – na kucu imieniem Paloma. W tym samy miejscu i czasie były też Halowe Zawody Ogólnopolskie w skokach i Ala też je jechała, nejako przy okazji.
Natomiast Ola jechała w tych samych dniach Mistrzostwa Polski Amazonek w Janowie Podlaskim, też ujeżdżenie i skoki. W ujeżdżeniu była 2-ga w Małej Rundzie a w skokach pierwsza. Na tym filmie jest Ola i Hetman.
Witam wieczorową porą i wznoszę zdrowie solenizantów. Dziś jeszcze soczkiem …
Zgago! Mam nadzieję, że inny ktoś wydmucha chmury. U nas rano lało jak z cebra, a w samo południe wyjrzało słońce i zrobił się upał.
Alicjo!
Moich dzieci nie da się zmusić do czegokolwiek, a już na pewno nie do jedzenia. Dzięki waszym podpowiedziom nieco je przechytrzę 🙂
27 lat temu dzisiaj sfrunęliśmy do Montrealu, a następnego dnia wyruszyliśmy do Kingston i tak zakotwiczylismy…
To już tyle lat?! 😯
Chyba podświadomie starałam się o tym zapomnieć, albo co? E tam… celebrować 😉
Alicjo!
Życzę Wam co najmniej kolejnych 27 lat z zdrowiu, szczęściu i miłości
Wszystkim dzisiejszym Solenizantom i Obchodzącym Rocznice – wszystkiego najlepszego z Żabich Błot
Dziękuję, Stara Żabo, bo jak już sobie zdałam sprawę, że należałoby godnie obchodzic, to obchodzimy lekutko po obiedzie.
Jerzor się zmaga ze swoim komputerem.
No wiecie co?! 🙄
A ja sie zmagam z samochodem. Okazalo sie plyn hamulcowy gdzies wyciekal i cos rano sie dziwnie hamowalo wiec pojechalem do dealera zeby zajrzal. A on zajrzal i ujrzal cuda jak Carter kiedy wylupal dziure w grobowcu Tutankhamuna. A to co ujrzal i naprawil kosztowalo $850.00. Wolalbym na cos innego forse przeznaczyc a tak mechanicy moga isc na dobry obiad.
A co to za wielkie imieniny sa jutro, ze juz dzisiaj skladacie zyczenia?
Pelagi i Ewodiusza
Sami znajomi
..ja tam będę celebrować jutro 27 lat w Kingston.
a mi w lipcu stuknęło 30 lat w Żabich Błotach
No masz… też ładna rocznica 😉
I okrągła!
to sa rocznice!
teraz robie jakies szpinakowe cos z makaronem wg przepisu bylej sasiadki. Bedzie zapiekane i z serem. Szpinaku u mnie w rodzinie niewiele sie jada, ja lubie od czasu do czasu. Kwiatki przesadzilam, odetchnelam, po jedzeniu wracam do pracy.
Ah.. i tylko wichura sie zbiera, juz liscie po oknach dzwonia, bedzie ciemno, deszczowo, ale chyba taki tez i rok jesieni czasami.