Lwowska kronika towarzyska
Oto obiecany drugi cytat z książki – kroniki życia towarzysko-knajpianego we Lwowie przed ponad półwieczem z okładem. Tym razem przytaczam zebrane przez autora drobne notki z lwowskich gazet. A raczej z ich kronik kryminalnych. Przyznacie, że ma to swoisty urok:
„19 września 1919 – Niefortunny zakup. Antonina Śmietana nabyła po okazyjnej cenie barchanową bluzkę od młodej Żydówki, na bazarze przy placu Solskich. Przy innym straganie zamierzała kupić ciepłą spódnicę, ale ni stąd, ni zowąd wyrosła przed nią niejaka Chana Walik z Rozdołu, której pół godziny temu skradziono identyczną bluzkę, podczas posił?ku w szynku Cukra przy ul. Rzeźnickiej. W sprawę wtrąciła się policja, a niewinna dozorczyni musiała zwrócić bluzkę właścicielce.
5 października 1919 – Najlepsza przyjaciółka. Służąca, Katarzyna Lewasz, zaprzyjaźniła się z panią Jungmanowa, restauratorką z ulicy Zamarstynowskiej 4. Często odwiedzała nową znajomą, kradnąc przy każdej wi?zycie różne rzeczy. Ostatnim łupem padła pluszowa narzuta o wartości 100 koron. Jak to zwykle bywa przy tego rodzaju historiach, przestępcę zdradził przypadek. Otóż któregoś dnia Jungmanowa przechodziła przez plac Solskich i raptem spostrzegła przyjaciółkę, handlującą dziwnie znajomymi jej przedmiotami. Rewizja w mieszkaniu Lewaszowej odkryła całą stertę skradzionych rekwizytów.
26 stycznia 1921 – Poszedł na piwo. 37-letni blacharz Fr. Kowajski, zamieszkały przy ul. Leszczyńskiego 38, wybrał się kilka dni temu do pobliskiego szynku na piwo, skąd już nie powrócił. Żona Kowajskiego apeluje, by zgłaszać jakiekolwiek informacje o zaginionym mężu.
2 marca 1921 – 13-letni Stefan Pasternak ukrył się niepostrzeżenie w szynku przy ul. Słonecznej. Po zamknięciu lokalu, złodziejaszek wyszedł z kryjówki i urządził sobie ucztę. Gdy już niezgorzej podjadł, chwycił garść papierosów i zbiegł. W pośpiechu zapomniał zakręcić kurek przy beczce z miodem i cały trunek wylał się na ziemię. Młody szabrownik siedzi już za kratkami.
9 stycznia 1922 – W szynku Kruczka zabawiało się trzech kompanów – woźnica Marian Ruszkiewicz, właściciel domu publicznego Jan Zieliński i znany rozrabiaka, Władzio Szmajda. Kiedy biesiada trwała w najlepsze, obok knajpy przejechały w pewnym momencie sanie, do złudzenia przypominające pojazd wymienionej trójki. Towarzysze wyskoczyli na ulicę, by odbić swoją własność, ale okazało się, iż saniami jadą dzieci znanego przedsiębiorcy, Jana Tworka. Pan Tworek wyszedł akurat przed bramę kamienicy z zamiarem powitania swych pociech, a zoczywszy trzech zbirów podbiegających do jego powozu, bez namy-słu wyjął browninga. Kula przebiła płuca Szmajdy, a cała scena przypominała raczej daleki Teksas niż zaśnieżone ulice Zamarstynowa: bójka, tłum gapiów i policja. Ta ostatnia w żaden sposób nie mogła odebrać zwłok awanturnika od rodziny, gdyż cały Zamarstynów stanął za nimi murem. Szmajda okazał się dumą okolicy i niemal bohaterem narodowym. Mieszkańcy Zamarstynowa przedstawili sprawę dość jasno: Nie damy pokroić naszego bohatera! Dopiero w nocy, kiedy tłum już się rozszedł, policja wybłagała od rodziny ciało, by przeprowadzić sekcję. Już 14 stycznia Zamarstynów w długim pochodzie żegnał sławnego na cały Łyczaków rozbójnika.
12 sierpnia 1922 – Policja odkryła dwie nielegalne karciarnie. Jedną z nich okazało się znane siedlisko grandy – szynk „U Kopytka”. Tu grano w tak zwanego gusta. Na banku trzymał łapę znany kieszonkowiec Reiner Wolf, a do stołu zasiedli z nim mieszkaniec Odessy, Abraham Dikesz, który przybył do Lwowa na bandyckie występy gościnne, i kilku jeszcze kieszonkowców. Drugie „kasyno” odkryto w herbaciarni przy ul. Sobieskiego. Graczami byli również inni znani policji złodzieje. W trakcie nalotu skonfiskowano 51 talii kart i 2000 marek.
12 października 1922 – Szeregowiec Aleksander Kiziński odwiedził z przyjaciółmi dom publiczny przy ulicy Szpitalnej. Zamierzali dobrze poszaleć tej nocy, ale dobrą zabawę w zamtuzie przerwała awantura z cywilami i gnyp w żebrach Kizińskiego. Broniąc swojego klienta, jedna z dam zaznała rany ciętej w rękę. Policja aresztowała nożowników i właścicielkę lupanaru, Zofię Mrozińską, wraz z jej wychowanicami, Salką Chrapliwą i Justyną Mataszkiewicz. Poszkodowany Kiziński przebywa w szpitalu wojskowym.
3 maja 1923 – W szynku Rybaka przy ul. Zyblikiewicza 52, Józefowi Michalewiczowi, urzędnikowi podatkowemu magistratu, skradziono portfel z jednym milionem i trzystoma tysiącami marek.”
Tak toczyło się życie w nocnym Lwowie. Kto chce poznać je dogłębniej musi pójść do księgarni lub wziąć udział w blogowej zgadywance w środę!
Komentarze
Dzięki za mój szeroki uśmiech od samego rana, Piotrze.
Osobom spragnionym uciechy podpowiadam, że na portalu TVN24 jest artykulik o przedziwnych nazwach własnych polskich wsi. Czysta uciecha.
Sławku – jak wygram, to pożyczę, dlaczegoż by nie?
Rewelacyjne. Jak to się różni od notek w obecnej prasie. Swoją drogą nic nie robiono sobie w tamtych czasach z ochrony danych osobowych. Pewnie w tamtych czasach nawet takiego pojęcia nie znano. Wtedy wzmianka w takiej notce mogła być równoznaczna ze śmiercią cywilną. Teraz się dba o to bardzo skrzętnie i stąd nic nie mówiące notki np. o „Przemysławie W. synu Lecha Wałęsy” 😉
Jesli tak, to ja sie pytam towarzystwo skad pochodzi wyrób „Likier Baczewskiego”
Ech, rodzinna historia Baczewski i Komendzinski. Najpierw we Lwowie a potem w Poznaniu i Wiedniu
Pan Lulek
Lulek – na ten temat gadaliśmy tutaj dwa lata temu. Pamiętam, że przytaczałam wspomnienia St. Zielińskiego, jak to jego onegdajsza bogdanka lubiła likier Baczewskiego, w butelce z głową niedźwiedzia na etykiecie. Kiedy jednak kończyły się zapasy w portfelu Stasia, to inna wódka wlana „w Bqaczewskiego” bywała równie skuteczna.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-01-16.html
Oczywiscie Pyro, ze pamietam. Jesli jednak chodzi o ten trunek to byly dwie linie rozwojowe. Ta o której Ty piszesz to szlachetny aczkolwiek podrabiany produkt poznanski. Drugi rodzaj napitku znany w okreslonych kolach na Pradze Pólnoc wystepowal w innych czesciach Polski pod nazwa denaturat. W procesie destylacji kolumnowej pochodzi z górnych pólek i jest spirytusem metylowym o wzorze chemicznym CH3. Dla odróznienia jest znakowany na kolor fioletowy a kiedys mial na etykiecie tzrupia czaszke i dwa piszczele.
Tak czy inaczej obydwa napitki maja lwowski rodowód.
Pan Lulek
A propos napitków znanych w na Pradze Północ to
przypomniala mi się woda brzozowa nabywana przez
określone koła w najbliższym kiosku, bynajmniej nie
w celu likwidacji łupieżu……A że chodziłam do liceum
na Pradze Północ to w drodze do i ze szkoły mijałam
czasem klientów ściubiących ostatnie złotówki
na denaturat bądź wodę brzozową.
Denaturat to skażony alkohol etylowy do celów gospodarczych, a więc nie objęty akcyzą, zatem tani. Alkohol metylowy CH3OH czyli metanol jest tak trujący, że nigdy go nie sprzedawano w stanie czystym. 12-20g wystarczy do uśmiercenia dorosłego człowieka, 2-5g powoduje ślepotę 🙁 Denaturat dawniej zawierał metanol, dodawany specjalnie, aby odstraszyć potencjalnych konsumentów, ale ani fioletowy kolor, ani trupia czaszka i skrzyżowane piszczele nie okazały się wystarczająco skuteczne 🙄 Aby zapobiec tragicznym skutkom konsumpcji i przypadkowym zatruciom zaczęto używać substancji nieszkodliwych ale obrzydliwych w smaku i zapachu i niemożliwych do usunięcia prostym i opłacalnym sposobem np. związków pirydyny.
W mojej okolicy denaturat jest bezbarwny.
Wróciłam z psiej penetracji świata. Temperatura okołozerowa, mróz nie szczypie, ale i ciepło nie jest. Lulek – Zieliński wspomina chyba lwowskiego Baczewskiego.. Ten wyrób „z niedźwiedziem” uchodził za rarytas. Nie wiem, nie piłam, wszakże wódka cytrusowa, którą wczoraj zlewałam w ogólnej ilosci 1,75l. udała się bardzo. Władowałam w nią 2 cytryny, 4 nadwiędnięte pomarańcze, 4 mandarynki, 2 goździki, 30 dkg cukru, 100 g rumu, 800 ml sp[irytusu i wodę gazowaną. Efekt – nie za słodka, aromatyczna, smaczna gorzałka w sam raz na zimowe chłody i wieczorne toasty.
Pyro-skrzętnie odnotowałam składniki Twojej wódki cytrusowej.
Zima w pełni,trzeba ją jakoś przetrwać 🙂
Tak. To tez byly lata 20dzieste ubieglego wieku kiedy to moj dziadek wyjezdzal w okolice Lwowa na polowania. Docierali tam orient expresem relacji Madryt Peking. Na dworcu kolejowym czekaly na nich lektyki. Przypominam sobie jak dziadek bardzo milo wyrazal sie o tamtejszym dworcu.
Sam tam nie byłem i dopiero material pokazowy podrzucony tutaj wczoraj przez nemo upewnil mnie w przekonaniu ze dziadek nie bajerowal z okazalym dworcowym gmaszyskiem.
W owczesnym czasie we Lwowie obowiazywal calkowity zakaz prowadzania po miescie wszelkich zwierzat. Stad tez te czekajace na obok wspomnianego dworca lektyki. Nimi to dostarczano gosci do hotelu. Nastepnego dnia wszystkich uczestnikow polowania lektykowano za miasto gdzie oczekiwaly na nich zyrafy.
Kazdy z uczestnikow otrzymywal dwie do dyspozycji. Jedna osobowa druga towarowa. Na tej drugiej pakowano trzy rodzaje broni. Dzidy z ostrzem zlotym diamentowym i jeszcze jakims innym, ktorej to nazwy zapomnialem. Znajdowaly sie w pokrowcach z krokodylej skory.
Polowano glownie na aligatory i lamparty. Za dnia. Wieczorami na baletach zwierzyna wpadala sama w sidla.
Oh, jak ja lubilem sluchac dziadka opowiadan z polowan w dzungli Lwowskiej.
Sredecznie dziekuje w za wszelkie poniedzialkowe zyczenia 🙂
Na lamparty polowano za dnia, bo nocą te przebiegłe zwierzęta chodziły parami i każde przymrużało jedno oko. Obowiązująca wówczas doktryna strzelania między oczy spalała na panewce 🙁
Polowania na lamparty ani na krokodyle nie widziałem, a szkoda …
Widziałem natomiast produkcję „prawdziwego” Likieru Cmentarnego ❗
Potrzebne były dwie butelki o poj. 1l; jedna pełna, z denaturatem; druga pusta ( plastikowych, typu PET wtedy nie było!).
Z pustej butelki wprawnym uderzeniem o ostrze siekiery odbijano dno i powstawał lejek.
W lejku, do 2/3 wysokości, układano warstwami cebulę przesypywaną cukrem.
Przez taki filtr wolno przesączano zawartość butelki z denaturatem.
I likier był gotowy! 😉
Ledwie człowiek wstanie (5:15), a tu juz siedzą przy stole i rozprawiają. Likier Baczewskiego, denaturat i produkcja Likieru Cmentarnego, a pomiędzy tym polowanie na lamparty w okolicach Lwowa. I jak tu iść dospać ? 😯
Dla Stanisława:
Wysocki Władimir
Rejs Moskwa – Odessa
Raz który lecę z Moskwy do Odessy
i znowu, psiakrew, odwołują lot,
wynika to ze słów jej wysokości stewardessy
majestatycznej jak Aerofłot.
Kolejny komunikat zabrzmiał znów,
że nad Murmańskiem wyż i niebo szczere,
przyjmuje Kijów, Kiszyniów i Lwów,
a ja tam nie chcę, mnie tam po cholerę?
Radzili mi – pod inne leć adresy
i nie licz bracie, że się stanie cud
i co też ci odbiło? Komunikat był z Odessy,
że mgła i na startowych pasach lód.
A w Leningradzie pełna odwilż już,
no a na przykład w takim Tbilisi
ląduje się wśród pól kwitnących róż,
a ja tam nie chcę, mnie ten adres wisi!
Już słyszę – do Rostowa odlatują,
a ja tak pragnę być w Odessie mej,
mnie ciągnie właśnie tam,
gdzie od trzech dni już nie przyjmują,
mnie korci taki zakazany rejs!
Ja muszę, gdzie zawała śnieżna fest,
gdzie zaspy i ogólnie ciężki teren,
gdzie indziej jasno i przytulnie jest,
a ja tam nie chcę, mnie tam po cholerę?
Stąd mnie nie wypuszczają, tam znowu nie wpuszczają,
przygnębia mnie mieszanych uczuć splot,
uśmiechy stewardessy coraz mniej mnie pocieszają,
majestatycznej jak Aerofłot!
Przyjmuje ziemi mej najdalszy kąt,
gdzie jak polecę jeszcze mi dopłacą,
przyjmuje Wastok, czort nie port
i Paryż, a ja nie chcę, mnie tam na co?
Ja wierzę, rozpogodzi się, silniki znów zagrają,
już słyszę ja i serce w gardle mam,
znów siedzę jak na szpilkach, a nuż znowu odwołają,
znów znajdą mnóstwo przyczyn, ja ich znam!
Ja muszę jak najszybciej być tam,
gdzie mróz siarczysty hula po kolędzie,
przyjmuje Londyn, Delhi, Magadan,
pryzmują wszędzie, a ja nie chcę wszędzie!
Daremnie gaszę smutek, co w serce mi się wessał,
w to serce, co powinno bić jak młot,
od rana rejs odkłada stewardessa – miss Odessa,
majestatyczna jak Aerofłot…
A pasażerom nawet nie drgnie brew,
pokornie na walizkach spać próbują,
dojada mi to wszystko, ech! psiakrew,
mam tego dość i lecę, gdzie przyjmują…
Ta piosenka powstała w 1968. Film „Afonia” w 1975.
Tu Wysocki w oryginale:
http://www.bards.ru/archives/part.php?id=15639
Idę robić obiad.
Wczoraj zamienila bez wlasnej woli 🙁 otwarty akwen morza wschodniego na moj prywatny zamkniety akwen ponad kilogramowa sieja. Jak ja bralem z kutra pachniala woda morska. Nie ryba lecz srodowiskiem w ktorym zyla.
Klepie to dla tych ktorzy nie wiedza, ze tak moze byc i sa przekonani ze ryba ma zapach ryby badz jeszcze czegos innego.
To jedyna ryba poza sledziem ktorej nie obdzieram za skory. Przyczyna jest prozaicznie prosta. Za bardzo delikatne mieso ktore tego typu zabiegi nie najlepiej znosi. Po dokladnym i precyzyjnym procesie wyciagania sieich lusek proszkiem ixi wyszorowalem skore ryby.
Po upieczeniu juz na talerzu dokonalem sekcji. Na kregoslupie widoczne byly jeszcze slady nie skrzepnietej krwi.
Smakowalo wybornie.
Pochlanianie tego dobrodziejstwa zauroczylo mnie do tego stopnia, ze zapomnialem o otworzeniu przygotowanej flaszki 🙁
Ocknalem sie kiedy pozostaly na talerzu tylko osci i skora. Po czasie doszedlem do wniosku, ze nawet najlepszy korbol popsulby kompozycje smakowa takiego delikatesu 😆
Flaszka powedrowala na stare miejsce. Pewnie nie jest jej przykro.
A teraz fantastycznie swieci slonce. wybieram sie zaraz sprawdzic co tez rybakom wpadlo dzisiaj w sieci.
Mam ochote na sandacza. Kiedys mialem taki przypadek ze po wypatroszeniu i wyfiletowaniu polozony na patelni ruszyl sie dwukrotnie. Od tego czasu przestalem być taki szybki. No bo po kiego i gdzie sie tak spieszyc.
dobrego dnia wszystkim
a tu pare fotek ze Lwowa i „hulaj bracie fajno, gdy harmonia gra”
http://de.youtube.com/watch?v=acv-euqt1sY&feature=related
Ech, Arkadiuszu Ty mój, dopokąd ryba Ci się w ustach (jak czajce) nie miota, nie jeszz świeżych ryb.
Danuśka – obierasz owoce i tylko żółty naskórek wrzucasz do słoja – albedo się wyrzuca. Owoce pokrojone cieniutko, bez pestek przesypuje się cukrem w drugim naczyniu i czeka aż cukier się rozpuści (codziennie potrząsać albo mieszzać drewnianą łyżką). Przygotować nalew – albo na 1 l sp. dodać 1 l wódki 40%, albo na 1 l sp, 675 ml wody. Zmieszać Skórki nalane nie mogą stać dłużej, niż 3-4 dni, bo nalew będzie gorzki i ostry w smaku. Z reguły zanim się cukier w owocach rozpuści, to już skórki oddały zapach i trochę koloru. Przygotowany nalew wlać na owoce, dodać to ze skórek, jakieś goździki albo kardamon, zakręcić, postawić w ciemnym miejscu itrzymać 8-10 dni. Potem zlać, przefiltrować pić Potrząsa się słojem codziennie. póki na owocach nalew stoi.
Tylko jeszcze Wam powiem, że słowa Wyskockiego ” majestaticzna kak Aerofłot” śmieszą mnie nieodmiennie od lat.
Chciałabym usmażyć dzisiaj na próbę faworki Pyry, a tu w „Przepisach” nie ma. 🙁 Pamiętam, że na jedno żółtko dwie łyżki śmiatany i krupczatki, ile sie wgniecie. Coś jeszcze?
Alsa – szczypta soli i schłodzić co najmniej godzinę
Pyro-dzięki za wszystkie szczegóły. Myślę,że zajmę się
tą miłą robotą w niedzielę.Dam znać,jak mi poszło.
A potem doniosę,jak smakowało.
Pyro, wielkie dzięki. 🙂 Lecę zagnieść ciasto zanim wnuczka wróci ze szkoły. Dzisiaj wraca już do mamy, więc będziemy smażyć po południu.
Smakowitego dnia wszystkim życzę. 🙂
A na obiad naleśniki – oczywiście, że odsmażane na maśle!
Also 🙂
niech żyje masło ..do naleśników
Proszę to przepis Pyry na faworki:
Faworki Prababci Anny
żółtka, kwaśna, tłusta śmietana, szczypta soli, mąka przenna (najlepiej krupczatka) Nadmiar ciasta można zamrozić. Olej do smażenia, cukier-puder do posypania – ew.cynamon mielony
Zasada jest prosta – na każde żółtko potrzeba 2 łyżek kwaśnej śmietany (min.18%, lepiej 22%_ Na zwykły podwieczorek dla 4-osobowej rodziny robimy faworki z 3 żółtek, na przyjęcie dla 10 osób – z 6ciu. No i zaczynamy – żółtka do miski odmierzamy łyżkami gęstą śmietanę (dla 3 żółtek – 6 łyżek itd) wsypujemy szczyptę soli i stopniowo dosypujemy mąki zagniatając tak, żeby dostać ciasto ciut luźniejsze niż na pierogi.Zwijamy w kulę i min na 1 godzinę do lodówki, albo i na całą noc. To się robi błyskawicznie. Schłodzone ciasto dzielimy na części i walkujemy skąpo podsypując mąką cienko, jak najcieniej, Robimy faworki i zostawiamy na kwadrans, żeby przeschły. Smażymy w b, gorącym włuszczu – uwaga – b.silnie rosną, mają wielkie pęcherze powietrzne albo szregi mniejszych. Smażą się też b.szybko Wyciągamy na papierowy ręcznik żeby tłuszcz ociekł i na gorąco posypujemy grubą warstwą c.pudru (ew. miesznego z cynamonem)
2.305 – tyle ważyla paczka jabłek z napisem 2kg 😯 Wyszło mi, że po zjedzeniu 12 000 paczek Hawaje mam w bonusie 😀
Nemo, w pomarańczach nadwaga 0,10-0,15. Innych w paczkach nie było co i dobrze, bo mnie wciagnęło, a naród dziwnie patrzył.
3 maja 1923 – W szynku Rybaka .. urzędnikowi podatkowemu magistratu, skradziono portfel z jednym milionem i trzystoma tysiącami marek
A kto z taka forsa lazi do szynku? I czy milion iles tam byl prywatny czy tez wlasnosc magistratu. Jesli to drugie czy aby napewno zostaly skradzione?
Dociekliwa
Echidna
haneczko –
narod zawsze dziwnie patrzyl. Nawet Wieszcz Adam cos o tym wspominal.
E.
Małgosiu W. – dzięki. Ciasto na faworki w lodówce, ciasto na naleśniki w misce.Do smażenia faworków kupiłam smalec, boś mi sie tak wydawało, że na smalcu trzeba – mam nadzieję, że to nie zaszkodzi.
echidno, jeśli magistrackie, to na pewno zostały skradzione. Pytanie tylko, przez kogo? 😉
Haneczko, miłego pobytu na Hawajach – jeszcze tylko 11 998 paczek. 🙂
Echidna – czas szalejącej hiperinflacji. Ktoś sprzedał gospodarstwo, a za tydzień za te pieniądze mógł sobie kupić koguta.
Haneczko,
przy ważeniu rób poważną minę, będą Cię brali za inspektora 😉 A Hawaje są w sam raz.
Nemo, nie mogę 😆 To „mój” sklep od 20 lat 😆
Ale w obcym sklepie zastosuję się do rady 😉
Na Hawajach była moja znajoma. Mam stamtąd bransoletkę i mnóstwo slajdów w oczach.
Haneczko,
no to troszkę hawajskiego nastroju:
http://www.youtube.com/watch?v=XIovxJK5rQo
Haneczko- wczoraj miałaś pisać CV i wyjeżdżać na
wyspę Hamilton. Dzisiaj planujesz Hawaje.
Tak czy inaczej zacznij jednak trenować to
nurkowanie 🙂
Nemo, ululałam się…
Pomóżcie.
Bezskutecznie szukam pajacyka dla dorosłych, to znaczy bluzy z kalesonami w jednym, zapinane na guziki lub zamek. Ma być ciepłe i dosyć obcisłe. Grzebałam w allegro i nic. Nie mam pojęcia jak to się fachowo nazywa, łatwiej byłoby znaleźć.
Haneczko, może kombinezon?
nemo taki wyrywek z tlumaczenia Wysockiego ktory zupelnie zabija sens: „?????? ???????? ???? ??????????? – przyjmuje Wastok, czort nie port”
Widze ze rosyjska czcionke zamienil na znaki zapytanuia: to cos tak bylo: otkrit zakrytyj port vladivoctok
Nie Tereso, gugla dziecięce.
haneczko sprobuj „long johns”
mozesz dodac „cowboy long johns” i pewnie w googlu wiecej znajdziesz.
Dzień dobry Szampaństwu.
Zima trzyma, a wam w głowach nadal Hawaje!
Nawet mi się patrzeć nie chce, ile to gradusów, scenario za oknem podobne, słońce ostre, więc i pewnie mróz siarczysty. Kominek trzeba w ruch puścić i dogrzać.
Zbudził mnie Poznań, bratanica J. podesłała sznureczek do zdjęć ze ślubu i przebierała nóżkami, co ciotka na to, a tu ciotka śpi. Na swoją obronę – ciotka poszła spać nad ranem, to o 9-tej miała prawo spać.
Bratanica – jedyna dziewczyna w rodzinie i ozdobna okrutnie, a tu jeszcze w ślubnej sukni…pięknie!
Oj, młodzi…
http://www.auchancalais.com/upload/articles/1288-Whisky%20Long%20John%2070cl.JPG
wprawdzie bez s, ale tez powinien grzać
yyc,
masz rację, tak to jest, jak się skopiuje i wklei bez sprawdzenia. Dowieriaj no prowieriaj, jak mawiał jeden znany facet. Vertrauen ist gut, Kontrolle ist besser.
Tam, gdzie Wastok, powinno być Władywostok. Tłumaczenie: Wojciech Młynarski.
Jak się tu nakliknie na mp3, to można odsłuchać po polsku.
http://www.filestube.com/59f56a23ff84ccf603e9/details.html
śpiewa Opania
yyc,
jest jeszcze jeden błąd. Zamiast:
Ja muszę, gdzie zawała śnieżna fest,
powinno być:
Ja muszę, gdzie zawiało śniegiem fest
Musi ktoś ze słuchu pisał, bezrefleksyjnie…
Ja i tak wolę oryginał 😉
Haneczka,
Wiecej zdjec dla Ciebie i dla wszystkich, ktorym zimno. Sama z przyjemnoscia obejrze, aby sobie przypomniec, ze w styczniu sa miejsca, gdzie kwitna kwiaty.
http://picasaweb.google.com/ORCATRAIL/Aloha#
nemo – Jakos musza przetlumaczyc ale jak tylumaczenie zmienia sens to wlasciwie po co tlumaczyc. Az dziw ze to Mlynarski. To nie sa takie sobie pioseneczki. Gdyby nie teksty Wysocki by nie istnial. Narod by go tak nie kochal a wladza tak nie przeklinala.
slawek – ten Long John moze lepszy na mrozy…))
Alicjo – a w Calgary plusy nie wiem jakie ale tak milutko ze az trudno uwierzyc. Wielka plucha bedzie. Troche szkoda bo w sniegu ladniej miasto wygladalo no ale poki co trzeba sie dogrzac bo i tak jeszcze zima wroci.
A w sprawie Hawajow to wam powiem jedno: chcecie prawdziwej polinezji to sobie dajcie spokuj z Hawajami bo tam to maja polinezje w parkach imitujacych Samoa i Tahiti. Samoa jest najbardziej prymitywna i najbardziej polinezyjskie, Tahiti i reszta wysp grupy sliczne, nostalgiczne i romantyczne. Usiasc w knajpce czy to w Papeete czy w Apia to doswiadczenie tak rozne od Honolulu, ze nie da sie porownac. Wyspy Cooka ladne i gorzyste, Tonga plaskie i egzotyczne. Na szyje wam wloza prawdziwe, pachnace kwiaty a nie plastykowe jak na Hawajach i nigdzie nie ma drapaczy chmur hotelowych. Tylko ze na Hawaje pewnie latwiej i taniej dotrzec. Same wyspy sa oczywiscie ladne ale zamerykanizowane (w koncu stan USA) choc warto oczywiscie i tu dojechac.
Ja tam mogę i na zamerykanizowane Hawaje i wszędzie, „gdzie przyjmują” Tylko nie polecę. Tyle, co oczami liznać, to i tak przyjemność. Pozostanę w grupie z Haneczką – konserwatywnie, prowincjonalnie i nieco melodramatycznie. A niech tam. Młoda poleciała do fryzjera zrobić się na wampa, bo jutro studniówka, a ona ma maturalną klasę w tym roku. Rocznik raczej nieudany, ale co robić. Własne dzieciaki. Z tej okazji obkupiła się też w nowe spodnie wizytowe i jedwabny, żakardowy żakiet. Będzie zadawała szyku, jako ta matka roju na wylocie.
A Murkę pamiętacie? Też Wysocki! 🙂
Z Europy to i lepiej leciec na ocean Indyjski albo na morze srodziemne. Blizej taniej a egzotyka pelna.
Wysockiego mam plyte ktora sobie sam zgralem z sieci. Od czasu do czasu nastroj odpowiedni spada i sie slucha winko popijajac, lata dawne wspominajac….
Wysockiego mamy dużo i w najróżniejszych wykonaniach. Prócz samego zachrypniętego Wysockiego mamy kilku aktorów i piosenkarzy (ostatni „Raz, dwa, trzy” ) Z rosyjskiego tłumaczy się b.trudno, bo te ich męskie rymy są dla polszczyzny straszne. Wiem coś o tym, tłumaczyłam kilka piosenek „Liube” i prawie płakałam.
Alicjo jak tam Alberta Cliper….odpuszcza nieco ??…)))
Zadnego pomyslu na obiad nie mam. Pewnie jaki schaboszczak z ogorkiem malosolnym i juz. Wino marki wino do popicia i Wysocki. Moze jeszcze jakichs kanadyjczykow zaprosze niech sie ucza…
yyc,
nie spisujesz się. -15C jak drut, nic nie odpuszcza. Ja się tak nie bawię!
Dzisiejsze naleśniki odstawiam na jutro, dzisiaj ziemniaki w talarki + czosnek i zioła, jajko posadzone, sałata, zachciało się Jerzoru. A niech mu będzie comfort food, proponowałam krupnik, ale żadnego żeberka w zamrażalniku – i w ogóle o zgrozo, puchy tam są!!!
Trzeba zrobić jakieś zapasy, bo…ZIMA TRZYMA!
A Pyry dzisiaj wspierały przemysł spożywczy – gotowe pierożki włoskie z też gotowym sosem słodko-kwaśnym „Pudliszek” Zjadliwe było, ale długo już tego nie powtórzę. Na kolację chyba odsmażany makaron z serem.
Pamietaj Pyro najlepsze produkty sa z Winiar.
Juz kpt. Kloss mawial za najlepsze kasztany rosna na placu Winiar. Potem 007 zglaszal sie do Winiar po barszcz. W koncu popelnily winiary mezalians i wydaly sie za malo znana firme ale z gotowka i odday swoja arystpkratyczna reke gminnemu Nestle. Rodzina nie chciala darowac no ale co zrobic jak pochodzenie pochodzeniem a majatek przepadl.
Niedaleko Winiar produkuja slynne Grzeski najlepsze wafelki pod sloncem w naszej strefie klimatycznej i nie tylko. Winiary na obiad Grzeski na deser. Wiekszosc ludzi na pytanie co by ze soba zabrali na bezludna wyspe bez wachania odpowiada: Winiary i Grzeski.
Kazimierz Wielki zwykl mawiac: zastalem Polske drewniana a zostawiam Winiary. Mieszko Styary w okolicach Winiar urzadzil swoja stolice, ktora wyprzedzila Krakow i dopiero coroczne wylewy Prosny zmusily do przeniesienia stolicy na skarpe nad Wisla. O Winiary trwaly niekonczace sie walki zaborcow a podczas I Wojny Swiatowej zbombradowal Winiary aby w rece wrogowi nie wpadly major Preusker co opisala w Nocach I dniach M. Dabrowska. W XV wieku podpisano tu pokoj z Krzyzakami poczem wszyscy zasiedli do slynnego przysmaku Winiarskiego, popijajac miejscowym winem od produkcji ktorego Winiary swa nazwe zawdzieczaja.
W okolicach Winiar toczy się również akcja pewnej afery kryminalnej, w której dwie siostry walczą w kisielu malinowym o względy bogatego sponsora. Jedna ginie, ale zostaje znaleziona przez okolicznego nekrofila, druga zdobywa sponsora i kochanka sponsorowanego z kolei przez Goplanę. W skomplikowanej akcji z użyciem ostrych narzędzi kuchennych oraz prądu elektrycznego o bardzo wysokim napięciu trup ściele się gęsto i malowniczo.
Widze ze nawet Agatha Chirstie odwiedzila Winiary, pewnikiem jak Orient Expresem jechala do Konstantynopola, poczem przesiadszy sie na statek do Winiar po Nilu lewym doplywie Prosny dotarla do Winiar a reszta jak mawiaja jest milczeniem ….
Konstanty Nopol orientacyjnie sie przestawil na wezsze tory, Agata postanowila zamiesc, Nil z Prosna sie nie dogadali i przeszedl na prawy brzeg, a Winiar myslal, ze gra jeszcze, a tu Echo milczy, jak mawiaja z Reszta przy flaszce Cmentarnej
bromba
No piszcie, bo mi się fajnie czyta! Zapracowanam…
Slawkowi – podziekowanie za patent lodowkowy na skorupy. Dziala. Dziekuje pieknie.
Poczytałam sobie.
Przepis na faworki wg Pyry zapisalam ( ten co go MalgosiaW podaje). Wygląda na prosty – tylko jak ja poznam że to ciasto jest już prawie takie same jak na pierogi – tylko ciut luźniejsze ..eh..A może podjacie ile tej mąki na jedno jajko ??
Dla Haneczki szukalam tego kombinezonu. Wpisałam w googlach hasło „kombinezon stroje fitnes ” wyskoczyło dość dużo propozycji.
Ale pewnie Haneczka już znalazła.
U nas duża nowa lodówka trafiła już na swoje miejsce. Starą jutro wystawimy i w to miejsce przy oknie stanie szafka narożnikowa- pod warunkiem,że uda się ją samodzilnie zmontować.
Właściwie to nie jutro tylko dziś -ale około 10-tej.
Dobranoc.
Grażyna,
wez na czuja to ciasto – nie za twarde, nie za luz-blues.
Aż ja, *niepiekarnia*, rozejrzałam się po lodówce za smietaną, bo faworki?!
Niestety ni ma, a Jerzora mi się nie chce wypychać na mrozy. Jutro! I oleju tyci…
Dobranoc Szampaństwu!
(Alicja pracuje)
A ja znalazlem piers Alicji. W ubieglym roku Alicja poprosila o piersiówke czegos wlasnej produkcji. Produkcja byla, piersi nie bylo. Znaczy piiersiówki. Musiala sie bidula zadowolic konwencjonalna flaszka. Robiac wczoraj porzadki nagle odkrylem zgrabna piers. Mialo byc troche inaczej. Piersiówka ale niech i tak zostanie. Objetosc stosowna. Kolor brunatny typu Obama po urlopie na Haiti.
Teraz niechaj Alicja zdecyduje czym napelnic te piers…ówke. Chyba jeszcze nie odzywka dla wnuków. Tak czy inaczej zostanie zdeponowana w Poczcie Butelkowej. Do odbioru na miejscu wysylki
Pan Lulek
Młoda poleciała kibicować swojej piątce na strefowych eliminacjach olimpiady geograficznej i nautologicznej (tak się to mądrze nazywa) a wieczorem studniówka. Znaczy to po prostu, że jej w domu nie ma, a w godzinach kiedy jest, robi wielkie zamieszanie. Pyra natomiast ma w planie upiec babkę , zwyczajną, piaskową, poznańską i zrobić sałatkę z zielonego groszku, pieczarek i szynki, bo wnuki przychodzą. Ponadto w zamrażarce pozostało pudełko ciasta francuskiego i można z niego jakieś paszteciki zrobić. Z urodzinowych jeszcze zapasów są 2 butelki bąbelków, ale pewnie pić nie zechcą, bo zmotoryzowani. To jest zabawne, ale jak panowie nie mogą po kieliszek sięgnąć, to głośno protestują kiedy ich kobiety mają ochotę na kieliszek ; „Babciu, ona nie może, jest przeziębiona i leki brała”, albo „Babciu, ona ma słabą głowę i co ja potem mam się użerać z wcięta babą”. Słowo daję, jak ta kierownica na głowę im padła, tak zazdroszczą innym odrobiny radości. Pomyślałby kto, że u mnie orgie alkoholowe odchodzą.
Oj, duje od wschodu mroźny wiatr, że aż zamróz w kości włazi. Nawet Radyjko wracało truchtem z zakupów i szwendania się po trawnikach. Teraz piszczy zdegustowany, bo tapczan swój schowałam. a on lubi rankiem zagrzebać się pod moją kołdrę. A co to? Nie ma swojego „hiltona”? Nawet kocyk polarowy tam wrzuciłam,
U mnie jeszcze nic nie duje i słoneczko świeci, ale ponoć już niedługo 🙁 Pod wieczór ma przyjść ciepłe powietrze, wichura i deszcz 😯 Osobisty udał się do jaskini, dziecko w rozjazdach, mam dzień dla siebie…
A jednak nawet „Polityka” zapomniala, ze dzisiaj jest 17 stycznia.
W ten mrozny dzien, raniutko, od strony Pulaw kolo betonowego parkanu Wyscigów Konnych wjechal w kierunku Warszawy czolg z czerwona gwiazda. Dojechal do petli tramwajowej liniii „S” i zawrócil. Ludzie na Sluzewcu plakali, ze to jeszcze nie dzisiaj. To bylo jednak dzisiaj i potem w strone Warszawy, Mokotowa, ciagnely kolumny samochodów i pieszej piechoty. Mysmy stali pode droga i nie potrafilismy oderwac oczu.
Warto pamietac, ze czasami wieje wiatr od wschodu.
Pan Lulek
Panie Lulku,
opowiedz trochę więcej.
Za moich studenckich czasów mówiło się: Co robić, kiedy wieje wiatr ze wschodu? Wiać razem z nim! 😉
Panie Lulku!
Konwencjonalna butelka od Pana stoi u mnie w kuchni na honorowym miejscu! A tę pierwsiówę to już nic, tylko na piersi będę nosić! Wzruszyłam się… tylko niech Pan Lulek nie zapodzieje jej gdzieś pod pierzyną 200×200!!!
Dzień dobry Szampaństwu.
Z tym wyzwoleniem Warszawy to już prawie słyszę spory o wyższości Powstania nad, i dlaczego wtedy stali, a 17-go stycznia wjechali. Ja tam się nie znam. Najważniejsze, że została wyzwolona.
Pyro,
dobrze prawisz, tak jest! A zamróz idzie w waszą stronę, niestety. U mnie deczko ustępuje. Deczko, powiedziałam!
A jak wieje w oczy, a odwrócić się nie można?
Wtedy chlapnąć sobie Długiego Jasia, albo co inne byle przyjemne, zacisnąć zęby i robić swoje 🙂
…tylko -13C ?! 😯
Wczoraj o tej porze było -27C. Chyba yyc coś jednak podesłał…marne to-to, ale nie narzekam!
Ja już o Wyzwoleniu opowiadałam i dla mnie to jest ważne i dla moich Rodziców było ważne i Oni, ci Wyzwoliciele mogli mieć na czołgach nie tylko gwiazdę ale zgoła czorta samego i tak byliby powitani jak zbawcy. To potem, z upływem lat stało się nieco problematyczne. Wtedy jedno się liczyło – przynieśli nam życie; może biedne, szare i trochę wariackie, niemniej prawdziwe.Noi moja babka Waleria,która Ojca nie tolerowała i nie mówiła o nim inaczej, jak „Kowalski, komunista. Kowalski – diabeł”, nagle zaczęła uznawać, że diabeł jest przydatny i to jak.
Alicjo !
Uleglem wzruszeniu. Dzisiaj wykonalem degustacje pigwówki. Wyszla jak trzeba i uruchomilem rozlewisko. Po pierwsze poszlo w stosowny kieliszek dla skosztowania, dalej zapelniono dwie flaszczyny z dwuglowym orlem no i ta najwazniejsze czyli piers Alicji. Dano etykietke nastepujacej tresci
PIERS-
ALICJI
ÓWKA
Czeka teraz na wlascicielka. Proponuje jednak, zebys nie dawala Jerzorowi przed odsniezaniem. Moze nie zdzierzyc. Potem na rozgrzewke, oczywiscie.
Pan Lulek
no, no, no same niesprawiedliwosci, a kto byl inspiratorem/ka robienia pigwowki????????????
Witajcie,
Dla mnie 17 stycznia to też jest pamiętna data. Pamiętam ją nie tylko ze względu na wyzwolenie Warszawy, ale również dlatego, że tego dnia mam urodziny. Wychodzi na to, że znowu mnie czas posunął, jak to się kiedyś wyraził Smoleń 😉 , i stuknęło mi 35 lat. Tyle już za mną, a do emerytury już tylko 30 😉
Paweł!
Twoje zdrowie! Wszystkiego dobrego!
No, z rana skoro świt herbata, ale o stosownej porze… 🙂
Pawle,
no to wszystkiego najlepszego! Te 30 lat upłynie, ani się obejrzysz 😉
A pobiegałam sobie po gazetach – nikt nie wspomina o wyzwoleniu Warszawy – albom slepa?! 😯
Ja też jestem wzruszona, Panie Lulku. No i pierś odbiorę, bo jakże to tak, bez piersi… 😳
Taki wpis przeglądowy.
Pan Panie Lulek to tak ładnie napiszesz, nie żadna tam kawa na ławę, tylko tak że aż i Antkową wzruszyło, wszystko można wyczytać u Pana tak pomiędzy…..tu szukam zwrotu…między słowami, zbyt banalnie.
U Pana Lulka należy czytać między piersiami!!
A Ty morąg widzisz jak to jest, jedna inspiruje działanie, druga te wyniki inspiracji między piersi włoży a kto będzie działał poszukiwawczo i spijał??
Nie ma sprawiedliwości….
A może Pan Lulek posiada drugą piersiówkę?
Ducha nie gaś, piersi w żalu nie wciągaj!
Pawła sto lat!!
a Ty nemo nie strasz! I tak nie uwierzy….
O dzisiejszej rocznicy napisała papierowa GW na 2 stronie.
Trzymajcie za nas kciuki bo będzie się działo!! dzisiaj potrójne uroczystości – lekko opóżnione, piąte panny Agatki urodziny, a tak boczkiem, przy okazji obejdziemy sobie dzień babci i dziadka. 😉
Dziadki z Poznania stawili się w komplecie!
Fajna rocznica. Już dorosły a jeszcze smarkaty. Wszystko przed nim. A ta kolejna trzydziestka to ino mignie. I wtedy dopiero człek dojrzewa i wie czego chce.
No to za zdrowie Pawła! Widać Basia o tym wiedziała bo własnie skonczyła smażyć pączki nadziewane konfiturą z wisniami.
Sto lat!
Pawle 35 lat to piekny wiek, ja w tym wieku zaczynalam kolejny raz i bylo bardzo ciekawie i z sukcesem, trzeba tylko umiec marzyc. Wszystkiego najlepszego dla Pawla i panny Agatki, gora Koziorozce!
Dziękuję bardzo za życzenia. Wiem że kolejne urodziny przyjdą nieoczekiwanie szybko, ale co tam. Grunt to żyć pełną piersią 😉 i w dobrym towarzystwie, czego sobie życzę.
Urodziny póki co uczczone szarlotką na ciepło z lodami i amaretto, później się zobaczy.
Miała być impreza ale starsza znowu przytargała coś z przedszkola i leży z gorączką a młodsza zasmarkana. Impreza więc odwołana.
Ja natomiast dzisiaj rano wymyśliłem sobie odnawianie łazienki. Chyba mnie ostatnio zainspirowała Grażyna ze swoją kuchnią. Mam nadzieję, że pójdzie w miare sprawnie, w końcu ile może być roboty na 6 metrach kwadratowych.
W Ostrołęce dziś do południa słonecznie, na termometrze tylko -2 . Piłowałem drewno w samym swetrze .Początek wiosny.
W pracowni tłum , ludzkość wylazła spod pierzyn i przybiegła z obrazami do oprawy.
Ale Wiednia i wizyty w Burgenlandii żal …
Morąg,
Ty też styczniowa?
Tak a propos, zakładam właśnie kalendarz… niektóre daty juz weszły, reszta niech się przyznaje.
Alicjo ja tylko lubie koziorozce, jam jest baranica z kwietnia i nic nie poradzisz
Pawle, niech Ci nie zabraknie tchu na piersiówki i inne przyjemności 😀
Miłe złego poczatki… no do licha, musimy wiedzieć, za co wznosimy toasty !!!
Zapomniałam, kiedy nasz Piotr obchodzi swoje imieniny, tyle tylko, że nie razem z Owczarkiem.
A teraz wyskakiwać z dat, ale już!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/KALENDARZ.html
Nie dopisałem że na 2 stronie , ale dodatku warszawskiego GW jest i tylko tyle…
z każdym rokiem coraz mniej.
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6170413,Cmentarz_zapomnianych_zolnierzy.html
Czyżby data przeznaczona już do wykasowania ze świadomości młodych?
Starzy pamiętają, bo albo jak Pan Lulek świadkowali sytuacji, albo mieli przez lata przypominane – jak nasze pokolenie.
Jakieś 30kilka lat temu dostałem za zadanie przygotować na godzinę wychowawczą wykład klasowy na temat wyzwolenia Warszawy.
I co zrobiłem? Przytargałem stare egzemplarze tygodnika Stolica z lat 50tych gdzie to były te rocznice!! Klasa pooglądała, co nieco pocytowałem, wierszyk o Wodzu Wielkie Słońce uroczyście odczytałem.
A na wywiadówce…..wychowawczyni ojcu nie mogła się nachwalić jak ja to zrobiłem, jaki pomysł miałem.
Wołają , idziemy!!
Morąg, Barany rządzą, wyskakuj z dokładnej daty, ja też Baran.
Pyro,
podaj datę Blizniaczek, no i Sławek też wrześniowy, tylko kiedy dokładnie?
A Jerzor zażyczył sobie na dzisiaj pierogów z czereśniami 😯
Miałam wykwintny obiad na myśli, ale przesunę na jutro (i sprawozdam). Rozmrażam ciasto pierogowe, dobrze że mam, bo nie chciałoby mi się robić.
Tymczasem wracam do roboty.
15-tego kwietnia roku panskiego dawnego
Zapisano.
Nemo, 24.04?
no to witam w podblogowym klubie baranow
Inspiracja pigwówkowa nalezy do tej baranicy czyli morag
Pan Lulek
Alicjo,
stoi jak byk 😉
Po długiej nieobecności na nic nie ma czasu, nawet dobrze przeczytać wszystkiego nie mogłem. Ale Nemo bardzo dzxiękuję za szczegóły. O ile pamietam to tłumaczenie chyba Młynarskiego. Pytałem, bo byłem ciekaw, czy twórcy Afonii inspirowali się Wysockim. Bohater filmu po zawirowaniach życiowych koczował na lotnisku, gdzie co chwilę zapowiadano odwołanie lotu lub zmiane kierunku, a on przebukowywał bilety, jak się okazywało, i tak nie skutecznie. Wreszcie wzbudził zainteresowanie milicjanta. Na pytanie „Przed kim uciekacie, obywatelu”. Po odpowiedzi „przed sobą” padło „przed sobą może uciekniecie, ale przed władza radziecką nie”. Problem z samolotami trochę odmienny, ale inspiracja chyna była.
Dzisiaj Moje Ukoczane – obie razem – będą wieczerzać w restauracji oaryskiej poleconej przez Panią Teresę Czekaj na blogu Doroty z sąsiedztwa. Wrażenia przekaże, gdy tylko je poznam. Dla uprzedzenia złośliwych komentarzy wyjaśniam, że jedna z Ukochanych to moja córeczka.
Z żalem informuję, że kilka dni temu została zlikwidowana jedna z najlepszych trójmiejskich restauracji „Turbot” w Ratuszu Staromiejskim w Gdańsku. Właściciela spotkałem na obiedzie w winiarni literackiej w Sopocie. Posilał się u konkurencji. Jedliśmy z synem wołowinę gotowaną w czerwonym winie po langwedocku. Wyśmienite i niedrogie. Przygotowanie potrawy trwa ponad dobę i to się czuje w smaku. Przed przygotowaniem mięso marynuję się dobę w czerwonym winie i ziołach, a wino jest dobrej jakości.
Alicjo trzeba pomalu zeby organizm w jakis szok nie wpadl. jak nurkek sie dekompresuje tak Ciebie trzeba odmrazac powoli. Najpierw jedna nerke potem druga nereczke, o watrabe zadba ta pigwowka z tej piersiowki na piersi. Tak jak armia czerwona wyzwalala Warszawe…trzeba czasu. Niezwyciezona armia potrzebowala paru miesiecy my to zrobimy w pare dni. Pamietaj ze jak chinook zawieje to Calgary wyglada jak Warszawa po „wyzwoleniu” pol miastu krew sie z nosa leje a druga polowa dostaje delirki.
A u mnie naukowcy od pogody mowia tak: jutro +16C….ale inni naukowcy od tej samej pogody mowia +9C. Moze jakies zaklady? Jedni i drudzy dostali granty na rozwijanie swoich metod naukowych. Jest wiec nadzieja ze juz niedlugo bedziemy mieli dwa alternatywne klimaty w tym samy czasie i miejscu. A w koncu ten na gorze powie niech sie stanie cieplo i stanie sie cieplo…..
Alicjo,
22 lutego – imieniny
10 grudnia – urodziny
Ty lepiej powiedz Sławku Calgaryjski, kiedy urodziny masz, mam ambicje zapełnić te 355 dni w kalendarzu!
I życzę Ci tych 16 plusów jutro, bo to tylko taki January thaw… jeszcze Cię mrozik szczypnie 😉
Stanisławie,
a Ty? Daj coś do kalendarza 🙂
yyc, a moze tak: 16+9/2 I te granty tez/2, jesli nawet nie cieplej, to, taniej
panna s.
Stanslawie, z tym Turbotem, to smutne, nie, ze znalem, ale, ze zniklo, pewnie wstawia kebab, albo cos rownie rentownego,
iles lat wstecz legeda paryskich brasseries- Fouquet?s zostala wykupiona przez chlopakow od diesla w duzych ilosciach, chcieli tam zrobic Mc Do, albo innego Kinga, po przepychankach merostwo postanowilo sklasyfikowac budynek jako narodowa spuscizne, i dalej mozna spijac kawe na tarasie za ok. 15 tutejszych halerzy/ filizanka, zapewniam dobra, tesciowa moze potwierdzic, tym bardziej, ze pewnie to byl najlepszy moment Jej pobytu
Ugotowałam tradycyjne menu dla grotołazów: soczewicę z boczkiem. Jeszcze tylko sałata i gotowe. No i deser muszę wykombinować. Może gruszki w Chateau Bonnet?
Alicjo – Bliźniaczki 16.09 – a więc Panny
Pyra nie ma babki piaskowej ale ma wielki, długi na 35 cm zakalec. Lubicie zakalec? Mój Tato lubił. Tego zakalca dorobiłam się własnym wysiłkiem i Wcałkiem durny sposó. Wydawało mi się, że upieczone i wyłączyłam piecyk. Patrzę za 10 minut, a tu babka siadła SOBIE PIęKNIE. oDCHYLAM PAPIER Z BOKU – A TU CIASTOWATE. pODGRZAłAM DODATKOWO, ALE CO SIę STAłO, TO JUż NIEODWRACALNE.
pAWLE – NAJLEPSZEGO. kIELICH WZNIOSę Tą WCZORAJ ZLANą CYTRUSóWKą.
Nemo, zapomnij o chateau, nasyp do czapki i tak zjedza
Pawle STO LAT ! Toast nieco później, bo jeszcze czeka mnie jazda samochodem.
Pawel!!! Pawel!!!, Twoje stolacisko, w tym zamecie z zakalcem niewiele braklo, a bym przeoczyl, jak ten kret,
malolaty sie do nas garna, jak fajnie, to odmladza,
piątka
nemo grotolaza to moze jakies latarki daj na droge. A jak nie to i tak nie beda widzieli co jedza..
Chyba jakiegos grila dzisiaj zorganizuje bo to takie tropikalne upaly sie zrobily ze nawet ptaki zawrocily z drogi.
Alicjo urodzilem sie jesli wierzyc rodzicom 24 marca a imieniny na sw. Slawomira litsopada 5-tego.
W moim rodzinnym Kaliszu wlasnie przeczytalem wygral ktos w lotka 17 milionow zlotych polskich. Ufam, ze to rodzina i ze sie podziela. Duzo nie chce, 5 milionow starczy. Nareszcie na jakis dobry obiad do McDonaldsa pojde. Coca-cole rocznik 2008 zamowie bo sie dobrze komponuje.
yyc, Tys jedynak?
5 baniek, w Kaliszu, rynek chcesz posiasc, z prezy,dentym?
rocznik trunku 2008 sie komponuje z przyjemnoscia, jak fortepian z bruczkiem, z Mc Do owszem, tylko po co?
Slawek jak szalec to szalec. A z tym prezydentem to mi pomysl dales. Zajade pod ratusz kabrioletem. Z Kuby wyspy jak wulkan sobie taki z 1955 roku sprowadze i zapanuje ogolna szczesliwosc. Obdzwonilem Kalisz ale sie nikt do wygranej nie przyznaje. Dranie. Ide zagrac w miejscowego. Ostatnio $ 5.00 wygralem. Zer nieco zabraklo ale na ten obiad starczy tylko coca cola rocznik 2006 bedzie (ponoc paskudny, ale co zrobic).
Ile dzisiaj Lotto daje? Też zagram, a co! I jakby co, To dam Ci trochę na drobne wydatki typu lamborghini, yyc
– zapisano publicznie!
…oczywiście warunek, że padnie 6-tka, bo tylko z niej można wysłupłać takie „drobne” 😉
Dzisiaj Antoniego, jutro Piotra i Małgorzaty, pojutrze Henryka – to dla tych, którzy imieninują Jutro też możecie wypić zdrowie Pyry, chociaż w tym roku nie imieninuję, bo dopiero co był jubel urodzinowy, a ile można? Ale wypić możecie -zawsze to lepiej, niż wznoszenie beztoastowe.
A co mi tam… mam serce, za taką kasę organizuję III Zjazd w Kingston i funduję wszystkim chętnym BYWALCOM podróż !
Łatwo przyszło rozdysponowanie kasy – teraz tylko czekać, żeby przyszła (kasa) !
No, to zdrowie Pawła po raz pierwszy. Młodsze od Niego są tylko Nirrod. Marialka i Magdalena. No i Pyra z Lulkiem – my mamy prawo już się odmładzać.
Pyra!
Ile jest Jaropełek w Polsce?! Masz obowiązek obchodzić! Też coś… wymyśliła!
Kropnalem zdrowie Pawla. Uhudlerem. Uhu ! Dobry rocznik. Potem poprawie.
Proponuje Pyro zebysmy co roku odpisywalismy sobie ten jeden rok. Za 70 lat wyladujemy w Pampersach.
Z góry zapraszam na studniówke. Tym razem bez zdejmowania lat. Minie jak z bicza trzasnal.
Pan Lulek
chodzi o lata a nie o dni
oczywista oczywistosc
yyc, 2006 paskudny, bo resztki po Batiscie spijasz z magazynu,
niektore trunki maja takie daty przydatnosci, ze niektore serca nie wiedza, o co rozumowi chodzilo,
zdrowie Jarutki tez, naprawde nie widze powodu, zeby co dwa lata, przestepna, czy co?
Alicjo, zagwizdaj kiedy i juz lece
Ugotowałam gruszki, a tu ani widu, ani słychu 🙁 No to wyciągnęłam z lodówki ciasto na faworki zrobione wczoraj pod Waszym wpływem i nasmażyłam chrustu, jak w domu rodzinnym. Pierwszy raz w życiu samodzielnie i… wyszły 😯 Jak nie przyjdą zaraz grotołazy, to chyba wszystkie schrupię 🙄 Połowę posypałam cukrem z cynamonem, a połowę – z wanilią. I teraz próbuję i próbuję, które lepsze…
Hej! Zaszalałam za całe 5$, teraz trzymać kciuki albo modlić się do wybranego Boga lub Bożka, zamawiać czary i tak dalej.
Zdrowie Pawła po raz pierwszy!
Alicja przed przystąpieniem do lepienia pierogów nalała sobie (i Jerzoru) lampkę sangiovese (Farnese). Rocznik… zara sprawdzę… 2007.
Wróciłam z zakupów spozywczo – winnych. Temperatura plażowa, zaraz wdziewam bikini.
yyc , spadło do zera 😯
Nemo,
Ty się może z ekspedycja ratunkową wybierz, może sieroty drogę zgubiły? Wiesz, jak to jest z tymi doświadczonymi…
Pracuje się – i rozmawia się. Zaraz idę te pierogi…
http://alicja.homelinux.com/news/img_6758.jpg
abba <– 😯 ale kod!
Alicja Twoje nogi super ale czy chcesz udowodnic, iz nogi od Twojego fotela maja wiecej kurzu od nogi mojego rowniez fotela, jeszcze sie taki/a nie znalazl
Wpadlem w blogowe rozczarowanie.
Tuz po wizycie w Moskwie wielkiego Wodza Muamara Kadafiego rozpuscilem wici gdzie mozna kupic oryginalne walenki. Juz wtedy chodzily sluchy, ze cos sie bedzie dzialo. No i co? Nic kompletnie. Cicho wszedzie, glupio wszedzie a walenek to nie bedzie. Nie chcialem wychodzic na glupola i dlatego moim zamiarem bylo posiadanie oryginalnych.
W naszej telewizji leci koncert z Karyntii. u nich jest teraz prawdziwa zima. Publika dostroila sie do panujacych temperatur i przybyla ubrana calkiem na zimowo. Zaoszczedzili na szatniach. Wykonawcy tez nie gorzej, w korzuszkach, rajtuzach za kulisami podobno popijaja grzanca dla rozruszania strun glosowych. Idzie z pelnym zimowym temperamentem.
Podobno Opera Wiedenska przygotowuje zimowa wersje premiery Jeziora Labedziego. Dopiero w przyszlym sezonie bo trzeba dla wykonawców przygotowac stosowne zimowe kostiumy. Cieple, zimowe. Energetyczno kryzysowe. Przewiduje sie likwidacjie szatni i uruchomienie zabiegalek z mozliwoscia szybkiego spozycia parówek i popicia wzmocnionym grzancem
Na poczatku lat dziewiecdziesiatych czesto bywalem w Estonii. Podczas jednej z podrózy temperatura spadla do – 35 stopni. Biegajac po poludniu po miesci postanowilem wskoczyc do kawiarni na rozgrzewke. Publicznosc siedziala przy stolikach w paltach i korzuchach. Ktos zaprosil mnie gestem do stolika. Kelnerka bez pytania przyniosla kawe. Jeden z siedzacych tez bez pytania siegnal do torby i wyciagnal butelke Stolicznej. Nie pytajac dopelnil moja szklanka a potem cos powiedzial po estonsku i wzniósl toast. Upilismy a on zapytal skad przyjechalem. Wygladalem na kompletnego odmienca. Kiedy powiedzialem, ze z Wiednia dopelnil to co upilem i rozmowa potoczyla sie piekna mieszanina róznych jezyków europejskich.
Nie przytaczam tresci by nie uprawiac zbednej polityki. nie byly to slowa zyczliwe dla sasiedniego mocarstwa które wylaczylo dostawy gazu i ropy.
Zastanawiajaca jest konsekwencja niektórych gazowych polityków.
Kiedy mówia, ze gazu nie bedzie, to nie bedzie.
Kiedy mówia, ze gaz bedzie, to tylko mówia.
Wyciagnalem cieple buty z cholewami i cieply pled.
Dobrze, ze Pyra zadbala o mnie. Mam pierzyne i trzy poduszki. Dozyje do wiosny a potem zobaczymy
Pan Lulek
Niezły kawał kokiety z tej naszej pszczółki dziewiarskiej. Morąg – toż to kolor, nie kurz.
Alle nogi!!! ❗
Nie pamiętam : Grześkowiak czy Chyła :
„Matuś dali ci pierzynę.
Idzie zima,
Ciebie ni ma…”
iiitam ja tez mam nogi nawet dwie
Czyżby? Pokaż! 🙂
Morąg, obie znamy stworzenia, które mają nawet cztery nogi. Ilość nie robi różnicy, tylko te kabaretki. Chodzi Twoja kocica w kabaretkach? Nie chodzi. A jak pięknie kotki chodzą.
Alicjo, nie czytałem najpierw wpisu adresowanego calgaryjsko, bo uznałem za taki prywatny. Dopiero teraz zauważyłem, że mróz ma mnie szczypnąć. i: 8 maja, u: 1 września
Dziękuję bardzo za toasty, ja swoje spełniłem trofiejną nalewką bożonarodzeniową. Niezła, ale lepsza byłaby na następne Boże Narodzenie. Podpytam producenta o przepis i nastawię już teraz.
Alicjo,
Zajrzałem pod swój fotel i wygląda podobnie 😉
Twoje zdrowie Pawle, wpis troche spóźniony, ale toast był wzniesiony już kilka godzin temu i to dobrym winem z Bordeaux. Szczegółów nie pamietam, bo było czerpane, nie z butelki.
oprawa nog mojego fotela ma na szczescie srebrny kolor wiec nie widac zadnych zmian czasowych lub kurzowych ale ja wiem co tam sie gromadzi, a na marginesie takich foteli jak moj biurkowy jest tylko 18 na swiecie, zaprojektowal go jakis amerykaniec w latach koncowych 70-tych, nie wiem juz kto to byl jakis taki, fotel tak w zaufaniu raczej niewygodny
No przecież wszyscy wiedzą, że jestem ekshibicjonistka! A kto puścił pierwszy sznureczek zdjęciowy na tym blogu?! Najstarsi bywalcy pamiętaja 😉
Moi!
OK, idę te pierogi…
Zostawiam Was dzisiaj bez macierzyńskiej opieki. Nie rozrabiajcie, proszę.
Alicjo !
Czy te nogi moga klamac, chyba nie,
Czy te nogi moga zdradzac,
Kto to wie ?????????????
Dobrej nocy
Pan Lulek
Zostało na jutro 😯
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/CzereNieWiNie#
…na wszelki wypadek wypraszam sobie komentarze co do prezentacji – Jerzor miał to zrobić. Olał. No to ja tym bardziej, w końcu się napracowałam, a taki stół, łącznie z prasowaniem obrusa, to 10 minut max
No tak. Faceci rzuca okiem na zdjecie i co widza? Dokladnie to co powinni… nozki. jakby jeszcze jakis dekolt wiekszy to by zeza dostali. Kobitki zdegustowanym wzrokiem zobacza to co faceci ale tylko moment chwila bo juz wzrok bladzi co by tu….hm co by tu….jest. KURZ, kurz na nozkach tylko nie tych na ktorych faci zawiesili wzrok i nic juz innego nie widza. I dlatego ruch feministyczny nie ma szans. Ale poniewaz kobiety rzadza swiatem wiec wrocilem do zdjecia i jak juz oczy przywykly wczuwajac sie w kobiecy umysl polecialem po pokoju. i moge tylko powiedziec to co Carter na pytanie lorda Carnarvon co widzi (po wykluciu dziury w grobowcu Tutankhamuna powiedzial: „I see amazing things…” Z leninowskim pozdrowieniem w dniu wyzwolenia, wracam do resztek z grila.
Pyro,
najserdeczniejsze życzenia imieninowe – dużo zdrowia przede wszystkim, pociechy z dzieci, wnuków i prawnuków oraz psa jamnika. Piję Twoje zdrowie wódka Soplicą, która na lotnisku Okęcie kosztuje – jeśli się leci do kraju, który nie jest w Unii – 15 zł polskich za litr. I zagryzam pysznościami ze sklepu Specjał Wiejski, który poznałam dzięki MałgosiW.
Alicjo,
imieniny mam tak, jak Ty, urodziny 2 lipca.
Bardzo dobre danie zrobiłam: obsmażone paski wołowiny, cebulka, oddzielnie ugotowane suszone grzyby razem z wywarem, a na koniec śmietana. Pasuje do wszystkiego. I na każdą okazję.
Aha, Pyro,
najnowsza Szwaja („Zatoka trujących jabłuszek”) bezsensowna i marna. Szkoda pieniędzy.
Najserdeczniejsze życzenia imieninowe dla naszej Jaropełki.
Gospodarz albo zaspal albo sie na nas obrazil. Zadnego nowego wpisu no i co tu komentowac. Tematów mnóstwo. Po prostu leza na ulicy. Wczoraj do póznej nocy byl grzaniec. Historia nieco integracyjna, Zatelefonowala pani Doktor od zwierzat i zapytala czy moze wpasc na plotki zabierajac ze soba 9 letnia córke i nowego partnera zyciowego. Wpadaj mówie. Ogladam telewizje to sobie poplotkujemy i powstanie nowa znajomosc. Wpadli we trójke z duzym termosem grzanca wlasnej roboty. Mala dostala herbate z cytryna i pokój z telewizorem. My poszlismy do jadalni. Grzaniec byl pyszny. Dobrze, ze kociolek byl kilkulitrowy bo nie trzeba bylo otwierac zadnej butelki swiezo przygotowanej dla Poczty Butelkowej. Piers??wka Alicji just znakomicie zachomikowana i czeka swojego czasu. Dwa tematy dominowaly w rozmowie. Jednym z nich byl gazowy kryzys i rosyjskie dostawy. Nagle weszla mloda osoba i zapytala czy moglaba dostac Gashose. Zamurowalo mnie na amen. Pomyslalem sobie, ze z moja znajomoscia jezyka jest calkiem zle. Odetchnalem kiedy mama zapytala co to takiego i czy jest to cos do ubrania. Tak, odpowiedziala rezolutnie mala strojnisia. To sa takie majteczki z przedluzona góra noszone na wierzchu. Na cala spodnia garderobe. Domyslilismy, zu jest to jakas odpowiedz na wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu. Skad sie to wzielo zapytala mama. Sama wymyslilam po wysluchaniu dziennika w telewizji. Potem dodala. Maja byc robione na drutach z naturalnej welny.
Pani lekarka zwierzeca odetchnela. Znalazla sie na znanym sobie terytorium i rozpoczela wyklad
Najlepsza wlóczka na te gazówki, tak przetlumaczylem nazwe na jezyk polski, bedzie angora. Moze byc z królików albo kotów. Króliki daja angore w kolorze bialym lub czarnym. Koty sa biale. A inne zwierzeta, zapytalem. Moze byc kaszmir albo owce szetlandy ale tylko oryginaly. A psy, zapytalem. Moga byc okreslonej rasy.
Przypomnialem sobie historie Alika. Mój przyjaciel pracowal kiedys na rurze i przywiózl stamtad mlodego owczarka afganskiego. Dal imie Alik ale pies czul sie zle w duzym miescie. Zadecydowano, zu pojedzie na Kaszuby do Grzybowa kolo Kosciezyny. Byl juz wyrosnietym psem kiedy przypadla mi rola przetransportowania go przy pomocy samochodu FIAT 126p. Dalem rade, z samej Warszawy.
Dojechalismy na miejsce pod lesny domek a tam caly komitet powitalny z zyjacym jeszcze wtedy psem Trollem. Brodaczem Monachijskim. Alik wygrzebal sie z samochodziku, przeciagnal, zamarkowal terytorium pod najblizszym drzewem i szczerzac zeby oraz warczac podszedl do Trolla w wyraznie agresywnych zamiarach. Reakcja byla blyskawiczna. Uderzenie lewa lapa przez brodacza zwala chlopa z nóg. Alik polecial kilka mehrów ze skowytem a potem zblizyl sie taki malutki jak to tylko bylo mozliwe. Ten Alik dawal wspaniala welne z której robiono cieple swetry i kamizele. Na gazówki bylaby idealna. No i jaki szpan.
Okazuje sie, zu jak afgana strzelic na poczatku w pysk to potem zachowuje sie calkiem normalnie.
Ciekaw jestem, kto na blogu jako pierwszy zademonstruje nowe gazówki. Jak by nie bylo wynalazek mlodego pokolenia
Z zyczeniami imieninowymi dla Pyry, kresli sie
Pan Lulek
yyc, Twoje logikowanie nie ma logiki, mylisz sie, od wczoraj naradza sie wlasnie autentyczny feminizm:
1. jestem zwolleniczka nog Alicji,
2. Alicja wie, ze ja nogi rowniez posiadam
3. stac mnie na sponatniczne przyznanie sie, ze mam wiecej kurzu pod moim fotelem, czyli wynajduje element braterstwa i wspolnoty
Jaropełki dzisiaj!
ZDROWIE!!!
Powolutku, na razie nawet herbatki nie mam, dopiero na jedno oko popatruję… pod osłoną nocy spadło pół metra śniegu 😯
Po pierwsze primo, wszystkiego najlepszego naszej Pyrze Jaropełce życzymy (no dobra, Jerzor chrapie, ale też życzy, chrapiacy!) !!!
Wzniesiemy toast o stosownej porze.
Po drugie primo, Panie Lulku, Gospodarz rzadko kiedy komentuje weekendowo, a wpisów żadnych nie robi. Tylko od poniedziałku do piątku!
I dobrze… lepiej, żeby się za bardzo nie rozgadywał i zostawił nam miejsce!
Po trzecie primo – zdrowie Pyry po raz pierwszy!
p.s.
Jesteśmy szczęśliwą bandą, ani jeden (!!! rzadka okoliczność) numer się nie trafił w 6/49, czyli nie ma Zjazdu w Kanadzie, ale co tam – pieniądze szczęścia nie dają, a my w tak zwanym międzyczasie i tak wymyślimy, jak tu i gdzie by tu się spotkać w nadchodzącym wrześniu.
Nieustające zdrowie Pyry!
Idę dospać.
Szanowna Pyrencjo, uściski imieninowe podleję wieczorem Twoim ulubionym Igristoje 😀
Szanowna Pyro 🙂 Najserdeczniejsze Życzenia Imieninowe 🙂
Pyra bardzo dziękuje za życzenia. Spróbuje wpaść wieczorem na blog 😀
Pyro, najlepsze zyczenia imieninowe 🙂 Milego swietowania!
A nieprawda, że w weekendy milczę. Jeśli są wążne wydarzenia to się odzywam. Imieniny Jaropełki są wydarzeniem ważnym i międzynarodowym. Szkoda tylko, że kalendarze tego nie odnotowuja.
Zdrowia i jeszcze raz zdrowia czyli toast serdeczny Pyro.
Zdrowia i wszelkiego powodzenia, Pani Generał!!!
🙂 🙂 🙂
(Toast będzie w po-automobilowym czasie… )
Pocztówka dla Pyry:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-01-18.html
Do Imionnika Jaruty! 🙂
Mialy zostac na dzisiaj wczoraj usmazone faworki wedlug Pyry, niestety, nawet okruch sie nie zachowal!
Trudno bedzie stwierdzic, jak smakuja nastepnego dnia.
Najserdeczniejsze życzenia zdrowia, świetnych potraw i sukcesów wychowawczych względem Radyjka dla Pyry.
Sławku, w piwnicy ratusza macdonaldsów nie dopuszczą, mam nadzieję, ale restauracji szkoda, bo nie tylko jedzenie było bardzo dobre, ale jeszcze właściciel bardzo kulturalny.
Trochę późno przeczytałem poczatek dyskusji, więc moja informacja spóźniona. U mnie w domu rodzinnym na pajacyki (bez stopek) dla dorosłych mówiło się kombinacja.
Pyro, wszystkiego najlepszego dla Ciebie!!!!
yyc,
koleżanka przyniosła kiedyś zdjęcia swojej nowej pociechy. Sto tysięcy zdjęć w różnych pozach i miejscach w domu. Po tym wszystkim na pytanie „jak ci się podoba” odpowiada: „fajny macie parkiet w salonie” 😉
Dzięki za życzenia wszystkim Przyjaciołom. Dorwałam się na troszeczkę, wypędzając Młodszą na spacer z piesem. Dzisiejszy dzień przeżyję jakoś bez Bandy. Jutro od rana zabiorę się za Was
Tak postraszyłam i się wycofuję na z góry upatrzone pozycje3.
Skoro Gospodarz wyszedl z gawry to znaczy wiosna za pasem.
Dlaczego Marek przyslal jako pocztówke okopy Swietej Trójcy, to tylko Bóg raczy wiedziec.
Przy okazji zagadka. Nagroda zdeponowana w Poczcie Butelkowej.
Co to jest Balaklawa. Podac przynajmniej dwa znaczenia
Pan Lulek
Mówiłam, że napadało…
http://alicja.homelinux.com/news/Gorka_z_rana.jpg
A któżby sobie balaklawą głowę zawracał, Panie Lulku. Dla jednych kominiara, dla drugich okropnie słodkie ciasto rodem z Grecji.
Lulku Drogi!
To nie okopy Świętej Trójcy tylko ujście Czeczotki do Narwi. Moje ulubione miejsce od czasu gdy zacząłem chodzić . Łabądka nie zauważyłeś…
Wylazwszy na chwile z pod dwoch koleder i dwoch kocy, kamizelki dla grotolazow z puchem w srodku i z pod dwoch kotow, pragne sie przylaczyc do zyczen z z okazji Pyrowych imienin. Mam nawet juz od momentu powstania Bandy blogowej, kiedy byly dyskusje nad motem, wezwaniem i logo, trambke na capsztyk dla Pyry- szefowej, z tym ze jest to bardzo stara blacha pociagnieta kiedys miedzia i mocno pogieta, wiec wstydzilam sie jej ja wysylac, trzymam to w domu na wsi i teraz prosze o decyzje Bandy czy wysylac ta trabke jak bede nastepnym razem w Polsce, jako symbol jej wladzy czy nie bo taka nadszarpnieta zebem czasu? Niestety musze do wyra.
Pan J. ćwiczy mięśnie przy odśnieżaniu, ja zaparzyłam herbatkę imbirową.
Nemo wyratowała tych swoich grotołazów (po co tam lezli?!) czy nie? Coś jej nie widać.
Stanisławie,
wszystko, co jezt napisane na blogu, jest do czytania publicznego – prywatę załatwia się mailami.
Robię dzisiaj wykwintny obiad. Jeszcze nie sprawozdawam, bo nie ma o czym i bateria aparatowa sie ładuje. Sama wymyśliłam, obiad, nie baterię, i jak dam plamę, to też się przyznam.
A to pod fotelem to jest „…czasu kurz”. Poetycko.
Morąg,
jako samozwańczy Sekretarz blogowy daję swój głos – wysłać, a najlepiej zawiezć osobiście, do Poznania rzut beretem. A czego Ty pod tymi pierzynami i w kamizelkach groto?! Czyzbys miała cos współnego z tymi, co najedli się soczewicy z boczkiem i wcięło ich pod Eigerem?! 😯
*jest, oczywiście…
Pyro, smakowitego życia! 🙂
Już pozamiatane, ale przed zamiataniem było trochę. Ja na bezpiecznych pozycjach, przez okno…
http://alicja.homelinux.com/news/Od_fronta.jpg
Pozamiatane… na chwilę. Pada! Kto chce śniegu?
http://alicja.homelinux.com/news/img_6787.jpg
o rytualnej godzinie
Pyro kochana nasza
piję Twoje szanowne zdrowie
kieliszkiem samogonu z poświatą śliwkową
króluj Bandzie!
Pyro Najmilsza, Twoje zdrowie „Wiśniakiem na rumie” !
Moc serdeczności dla Pyry. Wszystkiego najlepszego .
Farnese tutaj. Zdrowie Pyry!
Przede mną słuszny kielich „jarzębiaczku na winiaczku”.
Zdrowie Pyry!
Nieustające! 🙂
W uzupełnieniu odpowiedzi Alicji na zagadkę Pana Lulka(15:19), znalazłam jeszcze jedno znaczenie Balaklawy
http://obiezyswiat.org/index.php?gallery=5306
Coraz więcej tego… białego 😯
http://alicja.homelinux.com/news/img_6789.jpg
Alicjo, a co tym Twoim obiadem? Gotowy?
Panie Lulku, czy Pan na Krym się wybiera czy maseczki potrzebuje z powodu chłodu?
MałgosiuW,
to nemo robi obiad w poludnie, u mnie obiad jeszcze w lesie. Sparzyłam szpinak póki co. Za jakąś godzinę się zabiorę. No to dokumentacja chyba będzie na jutro?
Póki co jaskółkuję, w południe zjedlismy resztę wczorajszych pierogów z czereśniami i jeszcze nie jestesmy głodni. Nic na siłę… 😉
Alicjo, to życzę dobrego apetytu i pysznego obiadu (niestety szpinak nie dla mnie)).
Alicjo, Alicjo…..snieg….gdzie, jaki….slonce, upal. Ale niestety nie jest to chinook czyli wiaterek nie dmucha wiec sie nie topi jak powinno. Moze i dobrze bo pewnie bysmy splyneli do Zat. Hudsona.
Balaklawa na zdjeciu to nazwa bazy okretow a nie termin sam w sobie. Zreszta pisany przez l (jak Lodz) nie mam polskiej czcionki.
A slodycz dobra ale czy to nie bardziej z bliskiego wschodu? a Grecy to przejeli? Skad by nie bylo lubie.
Okzalao sie, ze mamy Malgosie imieninowa w gronie i sie telefony zdwonily i lece na grila kolejnego. Dzien o cale 3 min dluzszy od wczorajszego. Ile to czasu do wykorzystania. Od rana przeglad prasy z ostatnich trzech tygodni. A kolejna partia leci wiec sie trzeba spiac. No i obejrzalem nareszcie „Mama Mia” i nastroj dobry no ale po tak milym filmie jaki ma byc.Tak mi sie przypomnialo w zwiazku z kresami a bardziej z samym imperium. Czytaliscie Kapuscinskiego „Imerium”. Doskonale. Rybke sobie rozmrozilem ale imieniny sie trafily wiec pewnie jutro bedzie. Wszyscy w Kraju spia a jutro nowy temat wiec pisze sobie a muza…. 🙂
No i oczywiscie zyczenia serdeczne dla Pyry….wznosze i pije toast.
Kapuscińskiego czytalismy prawie wszystko. Polecam stare… „Jeszcze jeden dzień..”. A jeszcze bardziej „Lapidaria”. Niestety, mam tylko jeden tom 🙁
Jerzor zobaczył, że wysmażam pancetę i powiedział, że słoniny nie będzie jadł. No to nie!
Dokumentuję, gotując. To na razie.
No to lece na imieniny…
A tutaj chyba moja najbardziej ulubiona piosenka country o mojej prowincji. Ian Tyson z zona. Stare sprzed ponad 20 lat.
http://www.youtube.com/watch?v=B3m7ckGhnsc
Moja druga ulubiona to „Canadian whiskey” tez Tysona ale nie moglem na youtube znalezc a do tego moj antyczny komputer zadyszki dostaje.
Czy kolduny litewskie to trudno zrobic ? Cos mnie naszlo. Kiedys ciocia z kresow robila pyszne jak gowniarz bylem. Lubie takie w rosolku bo zdaje sie mozna i same. Co to panceta (brzmi po wlosku) ? No to lece poczytam jak wroce ale wy juz wszyscy spac bedziecie jak borsuki. Milego tygodnia zycze.
Pyro,
jako najbardziej znanej Jaropełce z Pyrlandii życzę Ci duuuuużo zdrowia i osiągnięć kulinarnych, a także moc siły i cierpliwości w wyprowadzaniu najmłodszego wychowanka „na ludzi”. Albo chociaż na spacer.
A ja byłem dziś w „Simpl” przy Wollzeile, w jednym z najsłynniejszych wiedeńskich kabaretów (chyba nawet najstarszym), gdzie między innymi gra, komponuje i pisze teksty Roman Frankl, syn Marii Koterbskiej. Odkąd pamiętam, istniała ona w mej przestrzeni akustycznej za sprawą lampowego radia Preludium z magicznym okiem, gramofonem i innymi walorami. Niestety jedną z ostatnich decyzji, jakie mój Tata podjął na tym świecie, było pozbycie się tego zabytku, „bo się popsuł”. Bardzo to przeżyłem… Ale ja nie o tym.
Otóż Pan Roman napisał książkę o swojej Mamie i dzisiaj ją zaprezentował wiedeńskiej publice. Ale nie tylko książkę! Przywiózł Marię Koterbską, postawił ją na scenie (mimo jej skręconej nogi) i … zrobiło się nagle jakoś lepiej i cieplej na tym zas..nym świecie. Gawędzili o minionych czasach i podśpiewywali tak, że można było zwątpić, czy te czasy aby słusznie nazywa się słusznie minionymi.
W każdym razie Pani Maria trzyma się świetnie mimo 85 lat, jest pełna humoru i optymizmu, sprawia wrażenie osoby szczęśliwej. I tym wszystkim dzieli się z innymi. Byłem „actually very impressed”.
Tu macie kilka fotek z imprezy.
http://picasaweb.google.com/picasso739/MariaKoterbskaRomanFrankl
Jak znajdę, dorzucę parę empetrójek.
Dobranoc!
Wszystkie odpowiedzi na temat Balaklawy prawidlowe chociaz bardzo rózne.
Pioerwsza jednak byla MalgosieW i na Jej butelka powedrowala etykietka.
Butelka zacnego mam nadzieje trunku zostala zdeponowana w Poczvie Butelkowej od osobistego odbioru albo przez umyslnrgo.
A oto jeszcze inna Balaklawa. Podaje tlumaczenie opisu z jrzyka niemieckiego
Rzadkosc:
Balaklawa z kuszelig delikatnej Polar-Fleece
Pirwotna forma tej kapturowej czapy zostala pomyslana do noszenzKsztalt pozost
Panceta to takie boczkowate. Włoskie – spojrzałam, nabyłam.
Matko moja! Maria Koterbska!!! Uwielbiam od czasów dzieciństwa!
A propos… mam siedzieć cicho, ale cicho to niech siedzi Zdzicho… lecimy do Afryki!!! 1-go marca. Zarezerwowany lot! Całe 3 tygodnie 😯
Afryka Pd. u szkolnej przyjaciółki Jadzi.
http://www.youtube.com/watch?v=tNjkVk5c1So&feature=PlayList&p=55A3E569E73386DF&playnext=1&index=7
Podaje w niemieckiej wersji opis Balaklawy jako czapy odkrytej na Krymie i tam noszonej przez miejscowa ludnosc
Selten; Die Balaklava aus kuschelig weichem Polar-Fleece
Die Urform dieser Kaputzermütze wurde in den kalten Wintern an der Krim erdacht und erprobt. Raffiniert nach innen geschlagen und von außen festgezurrt, die Balaklava Kopf, Hals und Gesicht und ist weich, warm und Wasser abweisend
Cena umowna w Euro.
Ze zrozumialych wzgledów nie podaje nazwy domu wysylkowego.
Chyba nabede i posle jakiejs schorowanej i zmarznietej duszyczce taka Balaklave
Pan Lulek
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Nalesniki/images.html
😯
🙂
PaOlOre..
ja z dzieciństwa pamiętam gramofon i jedną z pierwszych płyt, którą Starzy zakupili… Maria na okładce tej płyty była w takiej zakręconej, pozłacanej sukience. Troszkę ponad kolano, o!
Teraz patrzę na te Twoje zdjęcia – niewiele się zmieniła!
Alka skype? Jak w nazwie.
…ehum… tylko nie Alka, dobra?! Chyba, że o ptaki chodzi. Te tam alki.
Ornitolog ze mnie żaden.