Nasi przodkowie mieli dobry apetyt
Zawsze lubiłem grzebać w historii kuchni i stołu. Żałowałem też, że muszę ograniczyć się do lektury a nie da się choć na chwilę przenieść w czasie. No bo czyż nie warto by było zobaczyć na własne oczy jak oni jadali?
„Podstawę wyżywienia na dworach magnackich i w domach zamożnej szlachty stanowiło mięso: wołowe, na drugim miejscu wieprzowe i baranie oraz drób ( zwłaszcza kapłony, ale także młode kurczęta, gęsi, kaczki, bażanty ) i dziczyzna. Były to produkty pochodzące z własnego gospodarstwa, ewentualnie zdobywane dzięki ulubionej rozrywce – polowaniu ( zające, dziki, jelenie, także niedźwiedzie, których łapy stanowiły wielki przysmak, dzikie ptactwo), a więc < nic nie kosztujące >, nie trzeba było za nie płacić pieniądzem. Mięso podawano przede wszystkim w formie pieczeni, przyprawianych na ostro, słodko lub kwaśno, w zawiesistych sosach, a także wędzone ( szynki, kiełbasy ); w formie galaret, pasztetów oraz potraw gotowanych ( kapłon w rosole, sztuka mięsa ), duszonych i bigosów. Podroby nie były zbytnio cenione; wprawdzie ozór z chrzanem pojawiał się na stołach, podobnie jak głowizna, ale na przykład kaszanka uważana była za < godną psów >. Duża rozmaitość polewek przygotowywanych z wywarów mięsnych i warzywnych oraz piwa. Zwłaszcza popularne były barszcze, żurki, rosoły, a także zupy piwne, niezwykle gęste i pożywne, bo z dodatkiem krup, jaj, sera, chleba. Spożywano wiele potraw mącznych: obok chleba, często żytniego, który podawano do każdego posiłku, były to kluski, różnego rodzaju pierogi, łazanki, racuchy, placki. W skład staropolskiej kuchni wchodziły też kasze – gryczana, owsiana, jaglana – suto kraszone olejem, masłem, słoniną. Spożywano wiele nabiału, przede wszystkim masła, śmietany, serów, jaj; mleko jako napój nie było rozpowszechnione.” Tak przedstawia kuchnię polską z przełomu XVI wieku prof. Maria Bogucka. Dodając przy tym, że polska kuchnia charakteryzowała się obfitym używaniem soli, przypraw korzennych w tym pieprzu i niezwykłą tłustością. Potwierdza jej opinię dziejopis z tamtej obfitej w jadło epoki.
Był koniec wieku XVI. Jeden z książąt legnickich – Henryk wydawał weselisko. Gości zaproszono huk. Oto co zanotował kronikarz: „Mówiono, że kosztowało przeszło sto tysięcy talarów, co łatwo być może, jak okazuje sam spis potrzeb kuchennych, który tu podaję całych jeleni 113; jeleni w sztuki pociętych 24; dzików 98; dzików w kawałach 194; saren 162; zajęcy 2292; bażantów 470; głuszców 276; kuropatw 3910; kwiczołów 22687; szynek westfalskich 88; wołów 370; szkopów 2687; cieląt 1579; jagniąt na pieczenie 421; świń do nadziewania 99; świń tuczonych 300; prosiąt 577; indyków 600; tuczonych kapłonów 3000; kur tuczonych 12887; kurcząt 2500; gęsi tuczonych 3550; jaj 40837; smalcu cetnarów 117; tłuszczów beczek 39; pstrągów wielkich 5960; łososi w pasztetach 117; łososi zielonych 50; bardzo wielkich szczupaków 470; karpi 15800; rozmaitych drobniejszych ryb cebrów 478; węgorzy wielkich 317; sumów 37; ostrzyg beczek 5; wina reńskiego wiader 1787; węgierskiego 2000; austriackiego 700; czeskiego 448; morawskiego 1100; rozmaitych win słodkich 370 wiader.”
Weselisko było udane. Tego jestem pewien.
Komentarze
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-10-21.html
W epoce niezbyt odległej kiedy to na półkach sklepowych stały butelki z octem w niewielkim miasteczku na terenie „Polski B” wuj wydawał był córkę za mąż.
Znam to jedynie z opowiadań ale gdyby ktoś usiłował oceniać stan ówczesnego zaopatrzenia kraju w artykuły spożywcze według tego co znajdowało się na stole weselnym to nadział by się na niezłą minę.
Było to jednak w czasach, gdy hasło „Polak potrafi” wciąż widniało na niejednym transparencie czy afiszu. Co oczywiście nie ma nic wspólnego z tematem dzisiejszego wpisu. Tak mi się skojarzyło…
Dawno temu strzelilem sete i galarete.
Czy to wystarczajace kwalifikacje by tu bywac?
Aż nadto! – witaj johnny
Dzień dobry – tu Starsza, czyli seniorka czyli samozwańczy generał bandy RELAX
Podobnie jak Gospodarz nasz, kocham opisy dawnego stołu, chociaż po lekturze choćby Kitowicza jadać przy nim nie miałabym odwagi i to nie tylko z powodu higieny ale i sposobu przyrządzania potraw. To, co nazywamy kuchnią staropolską pochodzi dopiero z wieku XIX-go. Co więcej nie była to wcale kuchnia najsmaczniejsza, choć obfita [ponad miarę.
moze i tak pod wrunkiem, ze masz gwizdek, szefowej jest potrzebny do capsztyku
z pod moraga przerabia sie na „morag”, gdyz z pod moraga nie jest akceptowany przez lotra i nie przchodzi.
Johnny mozesz tu bywac ale pod warunkiem, ze masz gwizdek, szefowej jest potrzebny do capsztyku.
A ja jeszcze o kacie Maciejewskim.
Specjalnie dla Sławka, żeby wiedział, kto on zacz, ten Maciejewski, sam Stanisław Grzesiuk:
Bal na Gnojnej 🙂
Jak johnny walker strzelił setę i galaretę:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=593#comment-91721
no tak, piosenki wysluchalem z przyjemnoscia ale jak antek zareaguje nadekspresyjnie to bedzie mial pretensje, ze zostal usmiercony
Nie śpię 😯 Nie śnię 😯 Nemo, jesteś wielka jak góra!!!
Ciekawe na ile ludzi było to weselisko i jak długo trwało. Zastanawiające jest również w jaki sposób dowieziono takie ilości wina z tak daleka. Zapewne to tylko kwestia kasy….
Mam nadzieję johnny żeś nikogo nigdy nie zakablował….
Jak smakowała „staropolska” kuchnia z XIX w.?
Kiedy się czyta przepisy, chyba nieźle …
Wśród starych, kulinarnych zapisków Babci Michaliny znalazłem m.in. taki:
Pularda w białym winie
Pulardę, oczyszczoną i osoloną, obłożyć plasterkami świeżej słoniny, obwiązać bawełną, złożyć w rądel (pisownia oryginalna). Dodać jedną cebulę i trochę korzeni, podlać pół na pół wodą z winem w takiej ilości aby ją pokryła.
Ugotowana pulardę wyjąć z sosu, odrzucić słoninę i na części rozebrać.
Oddzielnie łyżkę masła zaprawić mąką, rozebrać rosołem, w którym się gotowała pularda, dodać trochę zielonej pietruszki, kwiatu muszkatołowego i parę łyżek śmietany.
Sosem tym, dość gęstym i gorącym, polać pulardę ułożoną na półmisku i zaraz na stół wydać.
Jak sprawdzić, jak to smakowało? A co to jest pularda i gdzie ją można złapać? 🙂
Pularda to taka francuska kura.
Polskie kury zapewne są w stanie dorównać kurom francuskim. Pamiętam, że kiedyś były w stanie dorównać bohaterskim kurom z innego zaprzyjaźnionego kraju.
Andrzeju J – pularda to kastrowana, tuczona kura (kogut – kapłon) Dzisiejsze kurczaki to właśnie odmiana pulardy.
Masz rację – kuchnia XIX wieczna, to nasza podstawa tradycji. Wcześniejszej byś w większości nie zjadł (np gęś na czarjno, sum co miał łeb pieczony, środek smażony, a od ogona gotowany był itp). Są oczywiście i u nas potrawy „odwieczne” – jak wypiekane kasze, zraży bite, polewka mleczna i piwna, gołąbki, pierogi, barszcze czerwony i biały)
Drogi Andrzeju Szyszkiewiczu, jak jest gang, to musi być wojna gangów. Mówiłam, że jestem z Pragi i gangów się nie boję. Nawet takich jednoosobowych pod wieloma nickami, z których jednym jest johnny walker…
A w wojnie gangów wszystkie chwyty dozwolone!
Jak z tamtej, to i z tej…
To pytanie nalezaloby postawic Pani D. wydaje mi sie ze wie lepiej. Przypomina mi Susan Sontag
Droga Doroto z sąsiedztwa,
Wcale nie jestem przekonany, ze musi być wojna. Powinnaś jednak wiedzieć, że w gangu młodzieżowym kablowanie uważane jest za bardzo ciężkie przewinienie za które „nie ma przebacz”.
No to przyjmij do wiadomości, Andrzeju Szyszkiewiczu, jak tu się już tak wesolutko tykamy, że nie było to kablowanie, lecz małe przedstawienie osoby. Możemy nawet uznać, że wojny nie ma. Ale cię teraz zapytam serio: podoba Ci się, że komuś z katarem życzy się, żeby mu stanęła kostka w gardle? I podobają Ci się metody trollów?
I możesz odpowiedzieć sobie sam, na uszko. Bo ja muszę iść pracować dla dobra kraju 😀
Poza tym – jak na członka gangu przystało – słucham sobie właśnie kanału 1 FM Otto’s Opera House (128 K) i jestem w wyśmienitym humorze.
Na postawione pytania udzieliłem już kiedyś odpowiedzi, że nie podoba mi się. To ten johnny to też troll?
Czy będzie jakaś lista trollów czy mamy zdać się na własną ocenę?
To zly chwyt aby udawac do naszego gangu z deklaracjami wojny i sztraszeniem chwytami, NASZA BRONIA NR: 1 MA BYC DOWCIP.
Prage Wiecha to sie lubi i podziwia wlasnie jej dowcip, ale to co nastapilo po Wiechu to chiba raczej szemrane towarzystwo.
Rozumiem, ze przy spozywaniu jadla moze sie komus odbic ale zyby odbijalo sie od samego rana i to publicznie. Dobre wychowanie nakazuje raczej sie wstrzymac i nie objawiac tego wszystkim.
A tam na marginesie to ludzie sa tylko ludzmi i ja juz od pewnego czasu zastanawiam sie co pewna pani z sasiedztwa ma przciwko panu Adamczewskiemu, ze niestannie pod pretekstem rzekomej moralnosci, z podniesionym palcem naskakuje na ludzi, czyni to namolnie i nieustepliwie az do przesytu wszystkich, uzyskujac zupelnie odwrotny efekt, pragnac rozwalic ten blog. Blog kolegi redakcyjnego. Przeciez to co tutaj sie dzieja nadaje sie na publikacje pt. Zycie wewnetrzne pewnego blogu.
Ci co chcieli pojac pewne uwagi to je pojeli, ci co nie sa w stanie to i tak ich nie pojma. Rzeczywiscie zyczenie komus udlawienia sie nie jest elegancki ani dowcipne, jednak niewliu najwyrazniej ta uwage zauwazylo, gdyz nie weszy i nie szczuje. Basta!
ASzysz! Do kuchni albo stołu! Nie dajmy się prowokować bo na burzenie murów pójdzie cała energia, co to pod gary miała..
A moze poprosimy Macierewicza, Wildsteina i Schindlera liste
johnny,
dej se spokój – ja juz dałem.
odzyskalem apetyt
ide cos wrzucic na ruszta
Ja tylko na chwilke, potem wpadne jeszcze.
A propos wczorajszego Pyrowgo pomyslu jaki nieoczekiwanie zaowocowal miedzynarodowo. To i ja dorzuce cosik:
http://picasaweb.google.pl/okotazaglossus/CosDlaGangu#5259530058675033410
A teraz zmykam
Echidna
A czy seta i galareta to atrybuty trolla, jak pamiętam dawne czasy, to nie tylko? 😉
jak Wy tak, to ja Wam o czosnku, jak juz wspomnialem zalalem goscia HCl ( z braku mlekowego )
wniosek: jak mu kwasno, to sinieje sam z siebie
bede drazyl dalej
a tu swiadectwo:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Czosnek#
dzieki za kata, nie bede sie musial po bankietach szlajac,
spoko johnny
Dzień dobry.
Ja w kwesti formalnej mam uprzejme pytanie do p.t. Doroty_z_s w związku jej wpisem
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=595#comment-92442
czy na tutejszych blogach należy zachowywać formę Pan /Pani ??
Jeżeli tak – to przepraszam wszystkich tych , których „tykałam” – bez wyraźnej uprzedniej zgody osoby zainteresowanej bądź tradycyjnego bruderszaftu.
Taki kod, taki kod! PRAWIE same siodemki!
Zapomnialam nadmienic, ze nazwa „Relax” bardziej pasuje mi do wczasowiczow luksusowej hacjendy nizli do Gangu zaopatrzonego w finki, scyzoryki, luki i czolgi nawet. Ze o armacie Alicjowej nie wspomne.
Coby zatem uhonorowac pomyslodawce(czynie) propouje prosta nazwe, ale jakze wiadoma dla wszystkich.
No to tymczasem
E.
spoko Grażyno
Sławuś,
A jak my tak już tu o tym czosteczku, to w telewizji (kiedyś) pokazali, że najlepszy to taki francuski z regionu o którym już nie pamiętam. Też taki letko fioletowy był miejscami.
Letko, leciutko ale chyba tam jest coś na rzeczy. Może jakiś tutejszy geolog nasz oświeci?
Sławku,
to czosnek tak wygląda w naszym wnętrzu? 😯
Kochani,
od jakiegoś czasu śledzę notowania giełd światowych i zauważyłam pewną niepokojącą prawudłowość. Jak w poniedziałek trochę wzrośnie, to od wtorku zaczyna się jazda w dół 🙁 Idąc wczoraj spać z niepokojem myślałam o tym blogu. Dziś rano w wiadomościach mówią: Index Nikkei zamknął pozytywnie. No to włączam komputer, ale tu nie Japonia 🙁 Czytam i czuję, że mnie coś z boku uwiera. To scyzoryk mój toledański się otwiera, choć nie sprężynowy 😯
A capella, Lena 2,
czy ziemianka już gotowa?
Antek,
zawijaj pompkę w gazetę!
Echidno,
moja wczorajsza propozycja „Relax!” czytaj „ril-eks” z akcentem na drugą sylabę, to nie nazwa Gangu tylko hasło czyli SPOKO, jak już powiedział Aszysz.
Durny myślnik 👿 miało być ri-leks
Sławek – ten Twój jest sino – fioletowy, a mój jak wiosenny szczypiorek. Słowo daję, Jak Młodsza złapie oddech, to ją przymuszę do zdjątka. I to w ogórkach i w papryce, w pomidorach też.Jednak nie w marynatach : czyli nie reaguje na kwas octowy, a na mlekowy i owszem?
A może by tak wymyślić wirtualny bruderszaft?
Pyro!
Tu ja muszę zaprotestować. Tylko nie szczypiorek!!! Dobrze? Mieliśmy nie wracać do niesłusznej przeszłości…
A teraz opowiem brzydki dowcip. Wrażliwi – nie czytać! Żeby nie było, że nie uprzedzałam.
Do lekarza przychodzi pacjent ze złamanym pe-nisem.
Jak to się stało? – pyta doktor.
Ah, jakiś cholerny idiota namalował mi gołą babę na płocie!
ASzyszu jest jak prawisz: l’ail rose de Lautrec prawdziwy AOC z Langwedocji, pogrzebie za obrazkiem
ASzyszu -mowy nie ma : żadnego bruderschaftu i żadnych tytułów.Od początku tak było i było dobrze. Po co psuć dobre obyczaje?
Jeśli nie szczypiorek, bo to słowo drażniące (przynajmniej niektórych) to niech będzie inn nazwa. Dzieci mojego nieżyjącego już przyjaciela Stefana Mellera gdy miały po pięć lat (bliźnięta) na to zielsko dodawane do jajecznicy mawiały: szczypiotrek. To z sympatii do wujka Piotrka, który im imponoiwał głównie tym, że cały rok na wsi (czyli od kwietnia do października) chadzał boso. I gdy mnie kiedyś w tamtych czasach spotkały w Warszawie w butach to nie mogły wyjść ze zdumienia.
Czosnek w moich ogórkach kiszonych zachowuje kolor kości słoniowej. Innych kiszonek nie robię.
U mnie w TV mówili, że najlepszy jest czosnek różowy (taki trochę lila) z Hiszpanii.
A w sklepach najwięcej jest chińskiego 😯
Witam, ja na krótko, bo mam mnóstwo zajęć.
Echidno, logo gangu świetne, ale brakuje mi w nazwie, że on młodzieżowy. 🙂 No i Radek miał mieć kolczatkę. 🙂
„Tykanie się” na blogach uważałam za oczywistą oczywistość, ale ja może się nie znam 🙁
A wracając do tematu wpisu Gospodarza, to też lubię opowieści o dawnych kuchniach i zainspirowana dzisiejszym tematem wyciągnęłam z półki książkę wydaną w serii”A to Polska właśnie” pt. „Przy polskim stole”. Jak będę miała trochę czasu, to sobie przypomnę.
A teraz – smakowitego dnia. 🙂
Próbowałam odszukać w poprzednich wpisach informację pochodzącą od Gospodarza o sposobie zwracania się do siebie nawzajem. Głowę bym dała ,że widziałam taki wpis w archiwum z 2006 roku , w którym jest mowa o tym ,że zwyczajowo w wirtualnej cyberprzestrzeni a zwłaszcza na blogach mówimy wszyscy do siebie per Ty. Być może wpis p.t. Doroty_z_s w tym konkretnym kontekście do AndrzejaSz był tylko żartem , którego w porę nie dostrzegłam.
Jeżeli jednak było inaczej , to chętnie podpisuję się pod propozycją Andrzeja dotyczącą wirtualnego bruderszaftu – i popijając herbatę malinową z cytryną mówię :Jestem Grażyna
Alsa- no właśnie – nasze wpisy się minęły
Nemo,
Dowcip owszem ładny choć brzydki. SPOKO powiedział najpierw Sławek do johnny’ego.
Ja ci się nie dziwię, że ty ze slangiem młodzieżowym jeszcze nie całkiem. Mnie się wydaje, ze oznacza to tyle co anglojezyczne „cool man!” a nawet odrobinę „respect”. Ja bym to przetłumaczył na „nie przejmuj się, wszystko jest w porządku, jesteś równy człowiek, ty wiesz i ja rozumiem”
W takim znaczeniu używamy tego my. Dopuszczam oczywiście możliwość, że jest zupełnie inaczej – jak to w młodzieżowym gangu bywa.
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/RozowyCzosnek#5259544471447672978
nemo, telewizja klamie
Szczypiotrek do jajecznicy – no, nieźle, nieźle….. 😉
A teraz już naprawdę znikam.
0
PaniKapitani: Melduję posłusznie, że fortyfikacje gotowe. Kończymy z Leną oporządzać wnętrze, w tym komnaty sztabowe.
Oba scyzoryki się też otwierały… a nawet ten trzeci, zgubiony w Wilnie ( ❗ ) w 1990…
…Ale powiedziałam im ri-leks!… 😐
😉
„sdzczypiotrek” prześliczny. Podobał mi się też „:grubelek” moich Bliźniaczek, na wróble – bo rzeczywiście, napuszony ptaszek na zimowym podwórku, to grubelek.
pojęcia „scyzoryk mi się w kieszeni otwiera” używaliśmy zamiennie z:
„ziemniaki mi gniją w piwnicy”
jakieś takie bardziej tu na kulinarnym miejscu?
popieram RELAX ! 🙂 – jako zawołanie organizacyjne ( bojowe ? 😉 ) gangu
Może warto je na taką małą, żółtą karteczkę i przykleić do monitora… 🙂
Basiu 🙂 hasło zadziałało, czyli się nadaje 🙂
ps.
pamiętam jeden z tych scyzoryków z prezentacji u Owczarka 😉
Andrzeju,
ja tego „relax!” właśnie w tym znaczeniu użyłam, moim wzorcem w tej dziedzinie jest Ali G. Respect, man 😎 Ze slangami jednak mam jeszcze słabe obycie 🙁
Pyro –
ja mysle, ze ten zielony kolor czosnku ma proste wytlumaczenie: wsadzilas nac i lodyge selera i to tak zabarwilo czosnek. Kiedys ugotowalam rosol i z braku korzenia dolozylam nac i lodyge. Rosol byl zielony. Smakowo walorow nie stracil ino ten kolorek.
E.
Nie Echidno – seler tylko w papryce. W ogórkach i pomidorach nie ma, a czosnek zielono – niebieski jest.
Dopiero teraz doczytalam.
Panie Piotrze – a co to takiego te: szkopów 2687?
Alsa –
kolczatka moze byc w podtytule lub domysle. Na „lobrazku” to od razu mowi o bojowych (lowieckich?) zapedach Gangu.
UFO?
Pyro –
a logo widziala?
Pierwszy atrybut Pyrowej Władzy, (projekt): Berło! 🙂
Spotkałam się kiedyś ze „szczypiórem” vel „szczypiórkiem”. Żeby nie było wątpliwości – jestem pewna, że był wymawiany przez o z kreską.
Acha, i jeszcze melduję, że zmywak gotowy do pracy. Na obiad militarna pomidorowa z kulkami i makaronem.
Echidno, nie mogę się wypowiadać na temat loga dopóki generalicja się nie odezwie, ale patrzę na Ciebie wiesz jak 😉
Pyra właśnie wróciła z przebieżki i wie dogłębnie, że tuż poniżej pasa i skąd nogi wyrastają, ma staw biodrowy (a niech go szlag)
Berło piękne i takie eleganckie, jak z galerii. Logo jakoś nie widziałam
Echidno to owce. Skopowina to mięso owieczek.
Propozycja logo – dla Pyry i innych „blogowiczow-gangowiczow”
http://picasaweb.google.pl/okotazaglossus/CosDlaGangu#5259530058675033410
Czuje sie doksztalcona. Dziekuje Panie Piotrze
E.
Pyro, to wczorajsza propozycja
http://de.tinypic.com/usermedia.php?uo=nHIhwCNeqgt0TKepfZomrQ%3D%3D
Alicji sie nie podoba, bo na niemieckiej stronie, to jest wlasnorecznie wykonany rysunek przez dzieci, zagonilem wczoraj wycieczke dzieci, zwiedzajacych moja ekologiczna oczyszczalnie scikow i jak sie dowiedzialy, ze chodzo o samkoszy to narysowaly Garfilda, gdyz on lubi jesc, wiec jest to Garfild z Oldim jego przyjacielem, trzymajacych Odiego za jezor na wszelki wypadek. Jest to wlasnorecznie zrobiony rysunek prpozycja do obrobki i jest wstawiony na te dziecinna strone, gdyz uprzednio usilowalismy go przez ta strone przeslac ale blog nie bierze kodu
Wzgledem Pyrowego czosnku co to zielono-niebieski. Jak kto zainteresowny archimum UK w tematyce zilonych stworkow podrzucam link
http://ufos.nationalarchives.gov.uk/
A teraz pora na dobranoc.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Echidno – szkop czyli skop to baran. W Pyrlandii starsze osoby nadal pytają o skopowinę (baraninę) Babcia QAnna (babcia mojego Męża) udzielała kiedyś młodej Pyrze rad kuchennych
„Bo to, Pani, grochówka najlepsza na ogonach wieprzowych, marchew na peklowiźnie, szabel (fasolka) na kiełbasie, a kapuśniak z młodej kapusty to ino na skopowinie” Nie zawsze stosowałam się do tych rad, chociaż jedna była bezsprzecznie trafna „Kużden eintopf z zielonego musi być dobrze nagotowany, tłusty. Okrasić nie wystarczY”. Rzeczywiście zielone warzywa w gotowaniu mają wyższe wymagania mięsno – tłuszczowe.
Generalicja podziwiając odtwórcze zdolności dzieci z ekologicznej oczyszczalni ścieków, wszystkimi czterema kończynami głosuje za logo Echidny!!! Pies prezesa!
Aaa … aaa ..kotki dwa czyli pora na lulanie – kod mi podpowiada: 7aa7. Ale poki co…
Pyro – Az czterema?! I jesli tak to gdzie ogonek?
I pytanie do –
johnny walker’a: a Ty z tych czerwonych, czarnych czy zielonych? Bo to panie u was jakas ponoc hierarchia obowiazuje.
E.
to co zjadlem, to bylo swinskie, z grila.
Paluszkow nie oblizywalem.
Ale jak opuszczalem toalete uliczna to zauwazylem na drugiej stronie ulicy siedzacego czlowieka w wozku inwalidzkim. Pytam sie go, czy mam go do tankowania dopchac. W koncu na ulicy panuje ogromny ruch. Nie dziekuje, on chce pozostac tu gdzie jest i tylko popatrzec.
To ja wezme z niego przykład.
Prawde mowiac, to glodu juz nie czuje, ale apetyt pozostal …
slawku pod wlos to Szweda z czosnkiem, ja sie nie dam. potrafie do osmiu liczyc
echidno jak zaczynalem to byli tylko czerwoni
2aa9 – dzisiaj urodzaj na podwójne „a”.
Ja nie doczytałem jeszcze wszystkiego z ostatnich dwóch dni ale o gangu i owszem więc chciałem też zgłosić swój akces. Strzelam całkiem dobrze, nie mam co prawda jeszcze własnej broni ale deklaruję że zdobędę ją na przeciwniku w pierwszej potyczce 😉 Na początek zrobię sobie procę i zbiorę w kieszeń garść żwiru – może być? 😉
Aha, mam jeszcze scyzoryk i maskującą wędkarską kamizelkę. Dodatkowo mogę pomóc w kuchni polowej 😉
jakaś awaria była bo nie ukazują się komentarze?