Wymysł szatana, smakuje anielsko, nazywa się tabasco
Ostre sosy tabasco przywędrowały do nas z Ameryki, jako najbardziej znany produkt z Luizjany. Zielony lub czerwony sos w maleńkiej buteleczce jest tak ognisty, że wystarczy jego kropla, aby potrawę doprawić na ostro.
Coraz bardziej lubimy pikantne dania, ostry smak jest najbardziej charakterystyczny dla wielu lubianych orientalnych potraw. Zamiast stosować sproszkowaną lub suszoną w całości ostrą paprykę, wlewamy kilka kropelek tabasco – i skutek murowany. Sos tabasco produkuje się z dodatkiem octu, dzięki czemu ma specyficzny kwaśny smak. Nadaje się szczególnie do doprawiania pochodzących z tamtej części świata potraw z fasoli, jaj, mięsa i sosów, ale doskonale pasuje także do alkoholowych koktajli.
Sos diabelski do krewetek
(4 porcje)
0,75 puszki krojonych pomidorów w sosie własnym, 2 – 3 łyżki soku cytrynowego, 1 dymka wraz ze szczypiorem, 1 łodyga selera naciowego, 1 łyżka chrzanu, 1 łyżeczka sosu tabasco, koncentrat pomidorowy (co najmniej 2 łyżki, ale jeśli sos nie ma wyraźnie pomidorowego smaku-dodać więcej) , sól, cukier i pieprz do smaku, 1 łyżka siekanej zielonej pietruszki
Dymkę posiekać jak najdrobniej wraz ze szczypiorem, łodygę selera obrać z włókien i posiekać. Wymieszać pomidory z siekaną łodygą selera, dymką i koncentratem pomidorowym oraz siekaną pietruszką, doprawić solą, pieprzem i cukrem, po czym jeszcze raz krótko zmiksować. Po schłodzeniu w lodówce podawać do gorących krewetek.
Zupa tabasco
(4 porcje)
1 duży podwójny filet z kurczaka, 2 łyżki oliwy lub oleju, 3 marchwie, 3 łodygi selera naciowego, 1 cebula, 1 puszka obranych pomidorów w zalewie (45 dag), 3 szklanki rosołu wołowego z kostki, pół szklanki zielonej lub czerwonej soczewicy, pół szklanki grubej kaszy perłowej lub pęczaku, 2 łyżeczki przecieru pomidorowego, 1 łyżeczka majeranku, 1 łyżeczka suszonego tymianku lub łyżka świeżego, 1 łyżeczka soli, 8 kropli sosu tabasco, 2 łyżki posiekanej zielonej pietruszki
Pokroić filet z kurczaka na nieduże kawałki i obsmażyć na rumiano na oliwie lub oleju. Marchew pokroić w krążki, a selera naciowego w paseczki. Mięso, marchew, seler, soczewicę, kaszę, przecier, majeranek i tymianek wraz z rosołem wołowym gotować na małym ogniu godzinę od momentu, kiedy zawrze. W trakcie gotowania dodać sól i pieprz. Kiedy wszystkie składniki zupy będą już miękkie, posypać siekaną zieloną pietruszką i podawać ze świeżym pieczywem.
Komentarze
Zlewkrwi ma racje w sprawie pasty czyli makaronow wloskich (nie mylic z polskimi kluskami). Tego sie nie plucze. Wyciaga sie z wody, wklada do miski i dodaje sie pol szklanki wody z gotowania. POtrzasa sie. To wszystko.
Zajelo mi kilkadziesiat lat aby sie tego nauczyc.
Miliony gospodyn, oi ktorych pisze Alicja, rozgotowuja tez jarzyny na smierc.
Czy sol i bloto z MM pomagaja na bol glowy po niedyskrecjach alkholowych? Czy moze lepiej sie zwyczajnie utopoc w MM? I zamienic sie w bloto?
Ach, przypomnialam sobie: w MM nie sposob sie utopic, bo sol nie pozwala,,,
Poczytałem wieczorem, ale nie miałem czasu nic napisać. A jest o czym. Sól z MM nie zastąpi kąpieli, chociaż może pomóc. Kąpiele w MM to nie tylko leczenie egzem, łuszczycy i innych dolegliwości skórnych, ale także ulga w zakresie bólu reumatycznego i podobnych. Z kosmetyków znam Ahavę dostępną w wielu sklepach na świecie. Jest najbardziej polecana w samym Izraelu, ale przede wszystkim pielęgnacyjnie. Leczniczo podobno Dead Sea Mud jest niezły. Tutaj linka do całej gamy firm:
http://www.deadsea-cosmetics.com/b2b/index.htm?gclid=CLT1j-2K9pQCFQsOuwod8n6TqQ
SZatanska toja mialam dzisiaj salatka. Na drugie sniadanie czyli tutejszy lunch. Jeszcze teraz mine suszy. A dochodzi 17. Czyli czas do domu.
A salatka byla warzywno -rybna. Dobbbra. Choc tak ostra.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
to ja oczywista, a nie toja
Dzień dobry Państwu
A jakby tak do tego błota z Morza Martwego dodać jeszcze buteleczkę Tabasco?
Byłoby Anielsco albo nawet Diabelsco!
Do widzenia Państwu
Nie chciałem łączyć tak różnych wątków. Barilla jest solidnym włoskim makaronem z dolnej półki w dobrych sklepach i średniej w supermarketach. Wybór bardzo duży i nie wszystkie są z mąki dura. Makarony miękie są we Włoszech produkowane w całkiem sporych ilościach i sprzedawane jako takie. Włosi wiedza, do jakich potraw je stosować. Takie makarony raczej się przelewa zimną wodą, natomiast twardych nie. Płukanie w zimnej wodzie trochę makaronom z mąki duro szkodzi, bo coś tam niepotrzebnie się wypłukuje. Oliwa jest dodatkiem do gotowania makaronu wymienianym w każdym przepisie. Jest to więc jakiś zwyczaj. Tylko zupełnie do niczego to nie służy. Czasami się łamię i dolewam do wody. Ale nie daje to absolutnie nic. Chyba producenci makaronu mają udziały w produkcji oliwy i stąd te zalecane sposoby gotowania. Nie zgodzę się, że makaron sam w sobiie nie ma smaku zasługującego na uwagę. Naprawdę dobry makaron potrafi dobrze smakować z odrobiną czegokolwiek jako dodatek. Np. trochę oliwy, ale dodanej na talerzu, i mięso oddzielnie, a nie wymieszane z makaronem. Dobrze trochę posypać parmezanem. Tylko te dobre makarony są na ogół dość drogie (3-5 razy cena makaronu Barilla). Jeżeli jednak polewa się makaron grubą warstwą sosu albo w ogóle robi makaron wymieszany z czym się da, wóczas bez sensu jest używanie makaronu droższego.
ha! Alicjo!
i dzięki waszej nocnej rozmowie o paście
(wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego określenia)
odkryłem dlaczego lubię makaron lekko miękki
otóż ja uwielbiam rosół i rosołowy niedzielny makaron
(robię, a jakże, ale co to dla mnie za problem ..zawodowca)
i tak to wychowałem się na niedzielnym, rosołowym makaronie
podjadam go na ciepło, dopiero co ugotowany ..i przelany
bo inaczej by się do obiadu zdążył posklejać
no i pociesznie by wtedy wydglądał w rosole
podjadam na zimno (też prosto z cedzaka)
podjadam jak zostanie, mieszając z owocami, cukrem i śmietaną
a jak cudem jakimś zostanie (no i już się poskleja)
to kroję w kostkę i albo robię na tej bazie sałatkę
albo odsmażam na boczku dobrze pieprząc
:::
chłopaki (misiu, zlewiekrwi)
spaghetti to ja lubię jak najbardziej nie po polsku
ale kulać tych niteczek nie potrafię (maszynki nie mam)
za to tagiatelle, czy inne paski a nawet bywa że i skręcam rurki
oczywiście, że sam robię, no bo nic nie zastąpi świeżego makaronu
tyle, że mąkę używam naszą, jaką tam akurat mam pod ręką
http://lorenzomedici.blogspot.com/2008/01/pasta-fresca.html
Echidna nam się objawiła. Gdzie byłaś, kiedy Cię nie było, Zwierzaczku? Teraz już rzadko robię makaron. Właściwie wyłącznie wtedy, kiedy mi się szykuje dobry rosół domowo-niedzielny. Kiedyś robiłam znacznie częściej. Z dzieciństwa pamiętam Mamę, która po wyprawie do f-my handlującej drobiem i jajkami wracała z dwoma słojami pełnymi jajek bez skorup – najdosłowniej luzem, potem dwa dni produkowała makaron, który suszył się na wielkich arkuszach białego papieru – przegarniany, doglądany, pakowany potem w papierowe torby. Torby w stare poszewkach w charakterze worków wisiały potem na drążku w spiżarni. Starczało tego makaronu na długo. Każde z naszej trójki dostawało swój płat ciasta do krojenia. Podobała nam się ta robota – konkurowaliśmy, czyj makaron najcieniej pokrojony.
W domu też jadaliśmy makaron odsmażany – tyle, że na maśle; częśc posypywała taki makaron cukrem, część wręcz przeciwnie , solą i jeszcze kropiła przyprawą „maggi”. Do dzisiaj lubię takie danko kolacyjne.
a ja lubię łazanki.; ,tak sobie myślę.. czy w Polsce musimy nazywać makarony spagetti albo pasta? Zaraz robi mi sie niedobrze bo widzę pastę do butów/ czarną/ vel SPA ge?i.
Bobik chyba ladnie posprztal po kolacjil wczoraj, albo sie samo wysprzatalo.
Pojde mu kupic croissanty.
A dla mnie chyba na sniadanie bloody Mary z duza iloscia tabasco.
Pozdrawiam wszystkich, jestem ale czolgajaca sie, najgorsze lato w zyciu, temperatura, antybiotyka i dreszcze, zaczelam marznac w czasach, kiedy nemo pisala o poziomkach czyli chyba pod koniec czerwca i tak mi do dzis zostalo.
Panie Lulku, chodzil Pan do jedenej klasy z Onyszkiewiczem, to jest Pan tez kolega mojego brata ciotecznego. Pozdrowienia
Doroto l – No coś, Ty, malarię złapałaś czy inne cholerstwo?
Heleno – Bobik jest widocznie psem odpornym na syndrom nadmiaru płynów ognistych. Croisanty mu się bezwzględnie należą.
Nie wiem, bylam u ogolnego, antybiotyka, bylam wyslana do laryngologa, antybiotyka teraz wysylaja mnie do plucnego ale juz antybiotykow nie wezme, chcialam pojechac od Starej Zaby tzn. dziecko na koniki, ale nie mam energii.
(Pani) Heleno,
Tak od rana i do tego na czczo?
Miałem kiedyś wujaszka co też tak robił na śniadanie. Tylko że nie Bloody Mary i bez Tabasco. Zacny człowiek ale po jakimś czasie nie szło z nim nawet porozmawiać.
Mówiliśmy na niego nawet „wujaszek Bania”, bo naprany chodził od rana do wieczora. Trzeźwiał rzadko i na krótko. Zapuścił gospodarkę, sprzedał sad, żyje jak samotnik jakiś. Jedynym towarzyszem życia jest dlań stary kocur co się tam kiedyś przypałętał.
Ech, smutno.
ładny kod, 6556 szkoda zmarnować.
Do Starej Żaby pozwoliłam sobie zadzwonić w tym tygodniu z prośbą o poradę w psiej sprawie. Jest gośćmi zasypana po sufit. Co za kobieta – potrafi w tym wszystkim egzystować. Ja bym się chyba powiesiła po kilku dniach.
Ty, Sczypiorze , chcesz się chyba podłożyć Autorytetom…
Wiadomo, że Helena to artystka z nadpobudliwością emocjonalną, a po zakrapianej kolacji, a przed poranną kawą jest nie do życia (albo Jej się tylko tak wydaje, bo po croisanty dla Bobika jednak pójdzie). Weź, Chłopie, na wstrzymanie.
Sobie wypraszam. Nie jestem naprana, tylko mam leciuchna migrene i chod jakis taki… niepewny. Pare kieliszkow wina to jeszcze nie wujaszek Bania.
Croissanty znesione, aspiryne pewnie gdzies znajde, a jak nie, to bloody M. z pewnoscia postwi mnie na nogi.
Witam!
Uwielbiam makarony. Nauczylam sie gotowac bez oliwy i nie przelewam woda. I nie potrafie juz inaczej, tak jak nie umiem jesc spagetti z lyzka.
Odsmazany makaron z cukrem i odrobina sera bialego – toz to przysmak od dawien dawna!
Wpis chyba nie bardzo a propos, ale mam chwilke i odrabiam zaleglosci blogowe. Stesknilam sie za Wami, po prostu.
Pozdrowienia 🙂
Ojej, Doroto 🙁 A ja myślałam, że Ci tu obrzydło, albo bawisz gdzieś na Majorce 😉 Jest Ci przynajmniej trochę lepiej, skoro masz siłę się odezwać?
Widzę, że makarony potrafią rozpalić zmysły nie gorzej, niż tabasco 😉
Czereśnio,
makaron = pasta, ale jak mówimy spaghetti albo penne, albo rurki czy łazanki, to precyzujemy jaka odmiana makaronu nas interesuje. Słowo „pasta” jako określenie ogółu makaronów robi karierę w wielu językach, bo jest ładne, zgrabne i tylko po polsku kojarzy się z pastą do zębów lub butów, w ogóle czymś do smarowania, dlatego razi. Jeśli we Włoszech poprosisz o „makaron”, to dostaniesz maccheroni, 6-30 cm rurki, te najdłuższe to bucatini. Tak jak w krajach o wysokiej kulturze produkcji serów nie wystarczy odróżniać ser biały od żółtego, tak konieczne jest rozróżnianie kilkudziesięciu odmian makaronu. Polskie łazanki to też nie to samo co lasagne.
O gotowaniu makaronu dyskutowaliśmy tu kiedyś długo i zawzięcie i,jak widać, nie przekonaliśmy Alicji 😉
Zlewiekrwi, jesteś jeszcze nowy i trochę potrwa, zanim się przekonasz, że daremne żale, próżny trud, Alicji nikt „nie przetłumaczy” 😉 Nawet jak zacznie gotować bez oliwy i przelewania, to się nie przyzna 😉
Pyro,
Kilka dni temu kazałaś mi się dostosować. Teraz z kolei mam wziąć na wstrzymanie. Nie bardzo rozumiem – ja tak przecież z dobrego serca o tym Tabasco.
Nikomu nie chcę się podkładać i nie wiedziałem, ze tu jakieś zasady obowiązują…
O makaronie też bym napisał ale nie będę się narażać.
69aa Hm. Te wszystkie makarony z twarożkiem czy cukrem to namiastki, chociaż dobre. Jko student jadałem makron z twarogiem bez cukru, makaron z suszonymi śliwkami i odrobiną dzemu śliwkowego, makaron z sardynkami z puszki. Wszystko to były potrawy niezbyt pracochłonne choć smaczne. Ale od kiedy znamy różne włoskie sosy, kapary, gorgonzolle, parmezany itd, po co stosować namiastki. Chyba z nostalgii. A angielskich croissantów na dobrym poziomie nie pamiętam. Zresztą za francuskimi też nie przepadam, chociaż przyznaję, że nie kupowałem ich w sklepach o wysokich cenach. Najlepsze croissanty jadałem w Bazylei i w Genewie. Podejrzewam, że są takie w całej Szwajcarii.
Szczupior, idz na calosc, wal o makaronach. Juz nie takie rzeczy tu omawialismy.
Makarony sa tematem politucznym tylko wtedy kiedy Prezedent obciachowej IV RP je siorpie.
Dorota l, Magdalena – witamy w starych pieleszach. Rozgpscie sie, Dziewczynki
Sorry, Szczy, a nie Szczupior.
A nie mówiłem?
„Szczupior”
„politucznym”
„Prezedent”
„Rozgpscie”
Eee, dam se spokój bo potem będzie na mnie.
Bylam tam gdzie zawsze Pyro, glownie w pracy. A do tego po tzw godzinach. W chalupce tez roboty bylo od groma i ciut-ciut. Totez wpadalam jedynie jako niemy swiadek Waszych pogawedek. CZas z tym skonczyc i zaczac udzielac sie towarzysko.
Alicjo – uwazaj, ja ktora w swoim zyciu nie splamilam sie robieniem domowych klusek, kluseczek i makaronow wszelakiego rodzaju, od czasu niejakiego oddaje sie zajeciu produkcji ww. Dokladnie od momentu nabycia metoda kupna (a to by sie Andrzej Sz. ucieszyl) maszynki do makaronow. Sam zakup zawdzieczam tez Andrzejowi bo swa opinia – udokumentowana – przelamal, sam o tym nie weidzac, me wachania wzgledem maszynki. Wspominalam juz chyba o tym przy okazji podobnej, makaronowej dyskusji. Dziala tak dobrze, ze niebawem dokupie inne przystawki coby poszerzyc asortyment domowych wyrobow.
Lece do kuchni pyzy na obiad lepic.
E.
Stanisławie,
masz rację, szwajcarskie croissanty są lepsze, niż francuskie, angielskich nie jadłam.
Również makarony szwajcarskie np. tipo M z Migros są o niebo lepsze od masówki z Barilli. Barilla ma ładne opakowania i robi bavette, które lubię, a których Szwajcarzy nie produkują. Niemcy z południowych landów masowo kupują makarony z Migros, choć mają różne swoje i włoskie do wyboru. Moja siostra w Polsce za każdym razem życzy sobie przywiezienia tych makaronów, „bo się nie sklejają”.
Szczypior,
nie bądź taki cykor 😉
Pamietajcie drogie dziadki, nie wyśmiewać Ojca, Matki. Sens jest szerszy, bo w oryginale odnosił się do dziadka. Szczypior się zapomina.
Magdaleno – melduj zaraz jak Ci na nowym miejscu? Czy koty są już u siebie? Jak funkcjonuje galeria? No, cóż Ty sobie myślisz – znikasz na kilka miesięcy, a potem tylko „Dzień dobry” i cześć? Już wszystko?
Nemo, ciekawe, co piszesz. Migros to chyba najtańsza sieć szwajcarskich supermarketów, chociaz jest tam chyba zamieszany i kapitał niemiecki. Przynjmniej był jeszcze kilkanaście lat temu. Jeden z niemieckich akcjonariuszy narobił kiedys troche bałaganu w innej firmie. Pamietam z Migrosa doskonałe owoce i świetne soki owocowe. Moja kuzynka z mężem (profesor fizyki jądrowej wykładający wówcas w Bazylei i Heidelbergu) mieszkający w Bazylei namawiali nas przed wyjazdem naszym do Włoch na zrobienie w Migrosie dużych zpasów żywności. Troche kupiliśmy bez zapału, bo co za sens kupować w drogiej Szwajcarii przed tanimi Włochami. Była to pierwsza podróz po stanie wojennym i nie mieliśmy pojęci o tak dużych przetasowaniah. Soki pomarańczowe okazały się we Włoszech ponad 2-krotnie droższe niż w Migros i do tego gorsze jkościowo. Dlatego wierze, że i makarony mogą być lepsze od włoskich przeciętnych.
Helena coś ściemnia w sprawie Prezydenta. Okazuje się, że jest zdrowy, choć nie tak, jak 20 lat temu. A raportu o stanie zdrowia nie będzie. Nie ma więc żadnego powodu do siorbania makaronu. Chyba, że siorbanie jest rezultatem upodobania, a nie szczękościsku.
Stanisławie,
Ja się zapominam? Nie pisałem o dziadku tylko o wujaszku. Z nikogo się też nie wyśmiewam.
Jeżeli ktoś się poczuł wyśmiany to ja go przepraszam.
Pamiętajcie drogie DZIATKI 😎
To dzieciom nie wypada naśmiewać się z rodziców, a nie DZIADKOM! 😉
Dałem plamę. Szczypior nie nalezy do dziatek, więc może wysmiewać, nawet jeśli uważa, że tego nie robi.
Stanisławie,
nic mi nie wiadomo o udziale niemieckiego kapitału w Migros. To nie jest tylko sieć supermarketów, to jest koncern-instytucja o szczególnym charakterze. Prawie każdy Szwajcar jest członkiem tej spółdzielni (Genossenschaft) założonej w 1925 roku przez Gottlieba Duttweilera najpierw jako spółka akcyjna, a od 1941 r. jako spółdzielnia w celu przełamania wysokich cen dyktowanych przez handel detaliczny. Migros=w połowie (mi=pół) między en gros – hurtem a detalem. Ponieważ konkurencja blokowała założenie sklepów, Duttweiler wprowadził handel obwoźny (jeździ jeszcze po odległych przysiółkach w niektórych kantonach) i tak zdobył popularność i zaufanie. Kiedy markowi producenci nie chcieli mu sprzedawać swoich produktów – otworzył produkcję pod własną nazwą. Dziś Migros to ogromny koncern o obrocie ponad 20 miliardów Fr. rocznie. Ma własne firmy produkcyjne, sklepy spożywcze, meblowe (Micasa), elektroniczne (m-electronic). dla hobbystów (do it+Garden), biuro podróży Hotelplan, bank, sieć stacji benzynowych Migrol, szkoły językowe itp. Łoży na kulturę (Kulturprozent) i od początku nie sprzedaje alkoholu ani papierosów. Teraz jednak nabył sieć innego detalisty – Dennera, któremu dotąd wynajmował pomieszczenia przy swoich supermarketach. Migros znane jest z wysokiej jakości i umiarkowanych cen, bo sprzedaje własną produkcję bez pośredników. Już w 1948 wprowadziło sprzedaż samoobsługową, w 1967 – datę przydatności do spożycia. Największy konkurent na rynku to drugi gigant Coop. Obie firmy prześcigają się w promowaniu ekologicznej produkcji żywności i humanitarnego traktowania zwierząt, dzięki temu jest duży wybór produktów tzw. biologicznych po umiarkowanych cenach. Obie też mają tanie linie tzw. M-budget i Prix Garantie aby walczyć cenowo z Lidlem, Carrefourem itp.
Szczypiorku,
nie nabzdyczaj się proszę i pisz. Bierz na wstrzymanie, przyspieszaj, dostosowuj się, według upodobania. Ja na początku byłam przestraszona jak niewypierzone pisklę, a przecież duża już ze mnie kwoka 😀 Dawaj o makaronach bom ciekawa.
O Stanisława martwiłam się wczoraj w związku z bofortami, niepotrzebnie, on wcale nie starmoszony 😉
Heleno,
makaron skojarzony z pastą przejdzie mi przez gardło bez problemu, ale z siorbiącym – wykluczone. Miej litość. W ostateczności niech siorbie nitki, nie lubię nitek. Czy mogłabyś uśmiechnąć się ode mnie do Bobika?
Kilka kropli tabasco na litr soku pomidorowego też przydatne, prawda?
PS.
Migros próbowało ekspansji za granicą, choć z miernym skutkiem. W Austrii był jakiś skandal, ale we Freiburgu w Niemczech – pełny sukces.
Heleno,
czy Bobik nie ma parcia na klawiaturę? Dopuść go, niech opisze własnymi słowami, jak się czuje? 😉
Haneczko, jeżeli to o mnie się martwiłaś, dziękuję. A tych beaufortów u nas nie było. Zpowiadali tylko. Gdzie indziej nie zapowiadali, a były, niestety. I to tragiczne w skutkach. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak słabe mamy prognozy. Znam się trochę na meteorologii, bo zdawałem egzaminy na stpnie żeglarskie. Można nie przewidzieć trąby powietrznej, ale nasze cyklony to banał dla meteorologa.
Nemo, przypomniiałem sobie, jak to było. Pewien mieszkaniec Niemiec narodowości i ibywatelstwa szwajcarskiego o nazwisku zaczynającym się na Firl był udziałowcem Migrosa i jakiejś firmy niemieckiej, gdzie był prezesem. W Polsce stał się na poczatku lat 90-tych głównym udziałowcem firmy Społem Zatoka w Gdańsku. W istocie jego udział w Migrosie był formalnie szwajcarski. Prawdę mówiąc nikt nie sprawdzał, czy rzeczywiście ma te udziały w Migrosie. Kto by sprawdzał prezesa niemieckiej firmy handlowej. Z tej niemieckiej firmy wyparowało dużo pieniędzy i pozostali udziałowcy założyli sprawę przeciwko prezesowi, była też sprawa karna. W rezultacie jego udziały w Zatoce przeszły na pootałych udziałowców spółki niemieckiej. Próbował je odkupić inny udziałowiec Zatoki, ale nie wiem z jakim skutkiem, bo przestałem to śledzić dwa lata temu.
Idee przyświecajce twórcy Migrosa pojawiają się co jakiś czas. Leclerc we Francji realizuje różne szczytne misje, a w Polsce jest oskarżany o bezwzględne łamania praw pracowniczych. Dopóki Mogros będzie sprzedawał dobry towar po przystępnej cenie, chwała mu.
Będziemy dzisiaj jadły rybę, ziemniaki smażone i surówkę z kalafiora. Obiad ma być na 16.00 bo Młodsza wzięła Radka i poszła najpierw do swojej szkoły, a potem do koleżanki, która trzyma bar nad Rusałką. Dzwoniła, że wieje, jak diabli i pełno połamanych gałęzi. Ja powiesiłam swoją pościel na suszarce balkonowej i nic, ani podmuchu. Mam nadzieję, że do wieczora wyschnie inaczej będę musiała sięgnąć do bieliźniarki. Lubię sobie często zmieniać pościel na świeżą, pachnącą powietrzem, a nie tylko „Lenorem” Zresztą w sytuacji gdy Radek nauczył się wskakiwać na mój tapczan, jest to konieczne. Co prawda łapki ma czyste, ale jego króciutka, czarna sierść potrafi „przyszarzyć” pościel w 3 dni. Wieczorem, skubaniec, grzecznie zasypia w swoim łóżku i śpi gdzieś do 3 w nocy, potem tup, tup, tup i wskakuje albo do mnie, albo do Ani i śpi do 6.00 – 6.30. Wtedy musi wyjść. Wraca i znowu ładuje się na któryś tapczan na dospanie nocy – gdzieś do 9.00, taki sybaryta
A ja sobie dziś do roboty wziąłem sznytki z pasztetową.
Muszę lecieć bo kierowca na mnie trąbi. Jest jeszcze sporo do rozwiezienia – będziemy jeździc do wieczora.
O makaronie kiedy indziej.
O Ciebie, Stanisławie, o Ciebie 🙂
Pyro, jakim cudem nic nie wieje, kiedy u mnie dmucha że hej. Prania nie mogę wywiesić, bo poleci razem z suszarką.
Dzisiaj kurczacze wątróbki i ziemniaki pieczone hieny.
No proszę. Szczypior trąbiony z leberką 😆
Stanisławie,
ten gość był cwany, a polskie władze durne, aż sine (copyright Alicja). Migros ma miliony członków – „udziałowców”, ale nikt nie ma tam prywatnych udziałów, którymi mógłby handlować.
W latach 90-ych powstawały różne firmy-krzaki próbujące robić interesy w Polsce i byłym NRD, a bazujące na dobrej konotacji terminu „szwajcarski” jako synonimu solidności, uczciwości i wysokiej jakości.
W ogóle to wieje, że hej – na balkonie zupełna flauta. Widocznie ten fragment budynku jest zasłonięty akurat. Bo tak w ogóle, to balkon mam raczej wietrzny i dlatego nie mogę sadzić niektórych roślin (np niecierpków)
Hej, hej! Specjaliści od makaronów i maszyn makaronowych!
Wypatrzyłem w sklepie bardzo wielofunkcyjną machinę do makaronów. Włoska firma MERCATO; za jedne 270zł. Robi sama ze 20 rodzajów makaronu; łącznie z ravioli, tortelini, itd, itp…
Czy to może być prawda? Poradzicie? 🙂
Ooo… co za kod: 8777!
andrzeju.jerzy – to je to co mam. Doskonale. Ma przystawki do ravioli, tortelini i roznych makaronow. Jesli to co widziales to „je to”:
http://www.fantes.com/marcato.html
polecam. Ja jestem zadowolona. I za jedyne 270 zlociszow? U nas caly zestaw (ten z przystawkami) kosztuje okolo 300 dolarow. Chyba warto.
Sprawdz gdzie wyprodukowane.
Acha, link przedstawia jedynie wersje podstawowo, bez przystawek.
Napisalem i wcinalo. Trzy razy pod rzad. Pomoc pewnie spi albo gdzies baluje.
We czwartek jednak obiad czwartkowy
Pan Lulek
a to przystawki (w zestawie z przystawkami tylu nie ma, sa tylko posdstawowe)
http://www.marcato.net/mod-ContentExpress-display-ceid-25.phtml
Panie Lulku – zycze wytrwalosci i powodzenia. Mnie tez kiedys wcinalo. Kilka dni po rzad. Alem sie nie dala.
Pozdrawiam
Echidna
I jeszcze tu
http://www.nudelmaschinen.com/
PAN LULEK PISZE :
Jak zwykle w pierwszy czwartek miesiaca zostanie wydany czwartkowy obiad Pana Lulka. Data najblizszego obiadu 7 sierpien 2008.
Dla wszystkich zainteresowanych drobne przypomnienia z Wielkiej Ksiegi Regulaminowej.
Zbiórka w siedzibie Pana lulka w Poludniowej Burgenlandii o godzinie 11.00. Kwadrans akademicki obowiazuje.
Zalecenia.
Dla panów, zabranie stosownie zasobnej sakiewki lub waznej karty kredytowej. Ramy kredytowe nieograniczone.
Dla pan, zapasowe majteczki gdyz trudno przewidziec jak sie impreza zakonczy. Koszulka nocna lub pizamka nieobowiazkowe.
Przypomina sie, ze przed podaniem deserów zostaje odspiewana piesn wiedenska. Przytaczam fragment.
„kto to zamówil,
kto bedzie placil,
kto ma tyle pieniedzy”
Kary umowne. Uczestnicy nie bedacy w stanie lub przy ochocie wniesc oplaty dla personelu i kuchni aktualnej restauracji w której ma miejsce obiad czwartkowy podlegaja nastepujacym zabiegom wychowawczym.
Panowie pozbawieni sa deseru i napitku pożegnalnego.
Panie zobowiazane sa zjesc dwa rózne, kompletne, desery oraz przyjac lufe mocnego napitku aby kalorie prawidlowo wyladowaly w biodrach.
Do zobaczenia zatem we czwartek
Pan Lulek
echidno!
Dzięki za informacje! 🙂 To jest to!
Maszynki Atlas (Mercato) sa uwazne za trwałe. Moja synowa używa innej firmy i jest zadowolona, ale tamta jest przeznaczona dla gastronomii, więc droższa. Chyba kosztowała ponad 400 złotych bez niektórych części opcjonalnych.
No, jeszcze muszę sprawdzić, czy to, co widzialem za 270zł, to wersja podstawowa, czy z wszystkimi bajerami. 🙂
Jak zwykle 😉 Pan Lulek nie pamięta, że w słowie „pożegnalnego” trzeba było wstawić stosowną kropkę 😎
Andrzeju.jerzy,
sprawdź dokładnie markę produktu. Oryginał Echidny to MARCATO, Ty piszesz o Mercato. Czasami jedna literka chroni przed oskarżeniem o podrabianie oryginału (w Chinach).
Panie Lulku,
Czy ten obiad ćwiartkowy zamienia się potem w wieczór półliteracki 😉
Panie Lulku,
felernym wyrazem jest pożegnalny, pożegnać, pożegnanie i pochodne od tego napisane bez kropki nad z .
Sprawdziłam. W poprzednim wpisie, który Panu wcięło, też to słowo było, ja poprawiłam , wstawiłam kropkę – i dlatego udało mi się wkleić. Dlaczego łotrPresss tego słowa bez kropki nie lubi – pojęcia nie mam. Komu się chce, niech sprawdzi.
Dzień dobry wszystkim, idę się ogarnąć.
Obiad i po obiedzie. Młodsza twierdzi, że sola to nie będzie jej ulubiona ryba. Za mało jędrna. Swoją drogą ja przez wiele lat byłam ciekawa jak też sola smakuje. Bo to w powieściach np pan zamawia homara, pani filet z soli. Wytwornie, jak nie wiem co. I minął ustrój pustych sklepów i nastał czas obfitości i sole w byle sklepie. I co? A no nic. I sola i turbot i nie wiem co jeszcze i owszem – zjadliwe, ale żadne znowu cudo. A kiedyś ugotowałam turbota w białym winie, a jak! I też rodzina na kolana nie padła – przed rybą i przed moim kunsztem. Usłyszałam „A dorszy nie mieli?” Tak to jest perły przed prosięta rzucać. Acha, chciałam sie podzielić pewnym swoim dawnym odkryciem – wszyscy prawie smażą na mieszaninie oliwy i masła. Ja smażę w oleju jaki tam mam, a masło po sporej łyżeczce kładę po odwróceniu ryby czy mięsa na drugą stronę, na wierzch w chwili, gdy już przykręcam palnik dla dosmażenia. Masło się wtedy wolno topi i wsiąka w porcje potrawy. Tak znacznie lepiej smakuje.
dorota I,
chcialbym skromnie zaznaczyc, ze nie ja chodzilem do jego tylko on do mojej klasy. Ja bylem wtedy gospodarzem klasy. Gdybym wtedy nie zrobil matury, to nie wiadomo jakby sie historia potoczyla.
Pawel, zakonczenie wieczoru czwartkowego zalezy od nastroju gosci. Mozna zalozyc, ze konczy sie sniadaniem w róznach skladach osobowych.
Zatem, gotuj sie
Pan Lulek
Może ktoś chce obejrzeć:
„Dziś (05-08-2008r.) Jan Kwaśniewski udzielił wywiadu dla telewizji TVN. Materiał będzie wyemitowany w Faktach rozpoczynających się o godz. 19.00 (CET), a także dostępny na http://www.tvn24.pl/fakty.html ” (z forum dr J.Kwaśniewskiego)
Chyba nikt się nie podszywa pod Marcato. Maszyna przyjmuje wałki ciasta o szerokości 15 cm (Atlas 150) lub 18 cm (Atlas 180). Wersja podstawowa rozwałkowuje i tnie na paski 1,5 lub 6 cm, a różne przystawki tną inaczej i nadają różne formy z ravioli włącznie. Podstawowa wersja bez przystawek kosztuje 175 (A150) i 205 zł (A180).
Ta franca ŁotrPress ośmiela mi się zarzucać, że wysyłam posty za szybko! No wiecie co?!
Heleno
blada maryśka z tobasko z pewnością bardziej Ci pomoże na „migrenę”, niż MM 😉
A jeszcze lepiej – walnij sobie lufę 🙂
Mówiłam – nie łajdaczyć się! Dobrze, że Bobik czuwa…
Słuchajcie no, policjo makaronowa , róbta co chceta i jak chceta swoje makarony i pasty, a ja będę po swojemu w moich garach mieszać! 👿
czereśnio,
pełna zgoda. Pasta, jak już wczoraj pisałam, może być pomidorowa, pasta do butów i niech jeszcze wspomnę pastę do podłogi 😉
U mnie jest makaron. A spagetti – to sos do odpowiedniego makaronu. Teraz lecę do góry poczytać resztę wpisów, bo doszłam do … juz nie pamiętam, chyba do czereśni.
Do banku wchodzi szybkim krokiem facet w kominiarce. Podchodzi do okienka łapie się za kieszeń i mówi do kasjerki WPADKA.
Kasjerka na to nieśmiałym przestraszonym głosem:
Chyba NAPAD…
Nie proszę Pani WPADKA , zapomniałem pistoletu.
dziękuję za objaśnienia ale pozostanę przy swoim ulubionym makaronie. Obiecuję w Italii nazywać owe po imieniu ichnim. Jedzenie jest dla mnie nie tylko pożywieniem ale ważnym elementem dnia. Nie będę wyjaśniać ale niektórzy zrozumieją. Złe jedzenia zły dzień. Lubię rozmowy o jedzeniu .pozdrawiam wiśniowo /robie przetwory/
Czy wszystkich wywiało? Wróciłam po godzinnej wyprawie na trawniki, a tu żadnych nowych wpisów. W domu wytrzymać nie można, bo Radek od chłopaka Ani dostał nową piszczałkę i właśnie ją testuje. Na dworze tak wiało,że ani jednego psa do zabawy, a co to za zabawa, gonić puste siatki foliowe? Nawet gołębie sie pochowały
Pyro, chyba się trochę uspokaja. Współczuję piszczałki.
Przez ostatnie dwie godziny męłłam bezgłośnie to, czego nie należy mleć paszczowo (co za okropna odmiana, dlaczego nie „młam”?). Pralka siadła mi na wirowaniu, walczyłam, ale ona wygrała. To niech teraz sobie ma to mokre w brzuchu do jutra 👿
>>>>>>Wpis testowy.
Słowo żegnać bez kropki nad „z” znaczy coś bardzo innego.
Łotr nie lubi tego słowa aby nikogo nie mozna było zegnać.
Skoro zegnać nie można, to jak zagnać z powrotem ?
Ciekawe….
>>>>>>Wpis testowy.
Antoine,
zegnać czy żegnać to nic, ma byc pożegnać i pochodne, przed chwila sprawdziłam jeszcze (58 raz 😉 ) – nie przeszło:
http://alicja.homelinux.com/news/crapola1.jpg
Miałam godzinkę sentymentalnej rozrywki – tvp Kultura nadało pogram z 1966r z dorocznego przeglądu artystów estradowych Pagardu. Tancerze, cyrkowcy, zespoły muzyczne, piosenkarze = a wszystko pod kątem zapotrzebowania zagranicznych impresariów. Kogo zaklepano, to już mógł występować do kotleta albo w Olimpii – zależnie od klasy. Uśmiecham się cały czas i z uwagi na kostiumy i melodie i wykonanie. Rozpoznaję głosy ale nie osoby najczęściej. I jakie to wszystko surowe w porównaniu z możliwościami dzisiejszej aparatury , oświetlenia, instrumentów. Chyba najwięcej frajdy zrobiła mi piosenka Randii (?) , Cyganki śpiewającej znakomicie tyle, że trzeba wielkiej wyobraźni, żeby zrozumieć polski tekst. A ona naprawdę się starała – o puenty, o wygłosy,,,
„Gdy chłopak odszedł już,
nie szukaj moich wróżb.
Miej wszystkie smutki gdzieś,
tylko piosenkę weź”
Mój Boże, kiedyś naprawdę nam się to podobało. Jedna rzecz zaginęła ku wielkiej stracie sztuki estradowej – dykcja. Większość tekstów śpiewanych po polsku ma bezbłędną dykcję.
LUDZIEE! Jak Wy czytacie? 😯 Już sto razy zostało ustalone, że wcina POŻE bez kropki! 😎
Nie wiem : śmiać, czy płakać? Dla mnie dowcip 10 – lecia (przeczytałam o tym na TVN24 , w Gazecie i w Dzienniku, więc coś na rzeczy musi być. Policjant szczeciński przeczytał na portalu „Nasza klasa” wypowiedź autoprezentacji radcy prawnego KW Policji w Szczecinie, gdzie kauzyperda piszę : „Jestem adwokatem diabła”. Poruszony funkcjonariusz napisał list do ordynariusza kurii szczecińskiej, bp Kamińskiego z prośbą o zgodne z prawem kanonicznym egzorcyzmy w Komendzie, USzcz. i kancelarii prawnika, a także o nawiedzeniu zawiadomił KG.
Nemo, nie krzycz tak okropnie. Ze strachu, żeby nie zeżarło, w ogóle nie używam trefnego słowa na p.
Śmiej sie, Pyro. Mnie najbardziej zdumiało, że list był poprawny gramatycznie i ortograficznie. Poguglać nie umiał czy co?
Zrobiłem test u Owczarka:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=200#comment-60293
Co ciekawe po wpisaniu słowa Pożegnanie łotr przekierowuje do początku Piotrowego tekstu . Czy ktoś coś fersztejen bo ja nie fersztejen.
A może u Piotra zabronione są jakiekolwiek pożegnania . Zawsze się wraca 🙂
A zdjęcia też wrócą? Stęskniłam się.
Miś ma rację. O so biega, o so chozi?! 😯
Haneczko,
przepraszam, poniosło mnie 🙁
Wczoraj odkryłam w moim sklepie jogurt turecki produkowany w Helwecji. Jest rewelacyjny, dojrzewa w kubełku, więc ma konsystencję ściętego kremu, a zawiera tylko pełne mleko pasteryzowane i śmietanę oraz stosowne bakterie. Tej śmietany chyba sporo, bo zawiera 10% tłuszczu. Wczoraj jedliśmy z nim mizerię, dziś sałatkę z połowy tego ponad 600-gramowego pomidora bawole serce. W ogóle pomidory zaczynają dojrzewać na potęgę, a na niektórych krzakach wisi po kilka kilogramów owoców 😯 Kto to zje?
Osobisty pojechał właśnie na dworzec. Nasza pociecha wraca po 2,5-tygodniach na jedną noc do domu, jutro wybiera się na kilka dni do Locarno, a od poniedziałku znowu szkoła.
Mrrrał!
Przeprrraszam, ja tu tylko tak niechcący zajrzałem 🙄
I wyjaśniam, że ze słowem „pożegnali” pisanym przez „z” zamiast „ż” w środku była już kiedyś niezła afera.
A oto ➡ szczegóły
(Patrz komentarz MT7)
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Uprrraszam o nie trrraktowanie ścierrrą.
Już sobie wychodzę z kuchni…
Nemo,
wez Ty sprawdz u Owczarka. Tam wchodzi 😯
Czary jakieś?! A to ten sam Łotr!!! Gdzie PaOlO, jak go ni ma?! Moze by cos wykumkał?
Koty mile widziane proszę Blejk Kota. Mogą siąść przy piecu, dostaną miseczkę mleka, a może nawet śmietanki nieco.
Nemo – w Polsce też objawił się taki jogurt zastępujący nieźle śmietaną – jeden nazywa się „bałkański” produkcji szczecińskiej, drugi „turecki” produkcji Kościana. Obydwa doskonałe do surówek.
Nemo, jak tak, to krzycz sobie do woli 😀 Szczęściara, cały jeden dzień… A pomidory łupię ile wlezie, więcej nie dam rady.
Blejk Kot, a któż to widział ścierą!? Butem i owszem.*
* ale nie ja i nikt z moich.
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=200#comment-60301
Może łotr nie lubi sepleniących?
A może nie wypada się żegnać z pełnymi ustami?
U Owczarka można się po(z)egnać i wyjść na podwórko.
U nas po(z)egnania nie są ani mile widziane, ani oczekiwane.
Można jedynie wyjść po angielsku.
A może chodzi o to że lepiej kogoś powitać niż po(z)egnac?
Lepiej się witać niż żegnać.
Witaj Misiu!
Mrrrał!
@Pyra & Haneczka
No to skorrro tak, to ja sobie pozwolę na chwilkę blisko pieca dyskrrretnie przycunąć 🙂
Wbrrrew zaleceniom tych nowoczesnych kocich dietetyków 😛 barrrdzo lubię mleczko.
Kefirrrek niekoniecznie, bo… jakby tu powiedzieć…
kojarzy mi się zapachowo z mlekiem…
świeżym inaczej 😉
Natomiast mój Kolega kefirrrki wprrrost uwielbia.
Zwłaszcza krrrasnostawskie.
Nie przejmujcie się kotem.
Nic nie narrrozrrrabiam.
Dobrrranoc
Blejk Kot
PS. A nawet jak narrrozrrrabiam, to tak, żeby śladów nie było 😉
PS2. A za śmietankę (ale taką prrrawdziwą, wiejską) to chyba dałbym się zabić…
Blejk, zapraszam, własną ręką zbiorę i z dygnięciem podam.
Bawcie sie dobrze Zwierzaczki 😀 Dobranoc.
Blejkocik zawitał!
Po smietankę to tutaj, Brzucho serwuje 😉
Mam nadzieję, że wiejską?
Antoine,
ale dlaczego te cholerę – literę musimy brać w zawiasy?!
Nie chce się wpisać w szereg czy co?! 😯
p(o)zegnanie
(p)ozegnanie
poz(e)gnanie
Bez klamerek wcina nadal 🙁
poz
oze
Koniec testu, idę spać. Mój kot dostał dzisiaj ścierą 👿 Siknął mi na gołą łydkę 😯
Hello ! Po.zer też „nie bierze”.
poz.er
Tereso,
nie bierze niczego, co zawiera POŻE bez kropki nad Z.
ciekawa zabawa w pożegnanie.
to jak koniec dnia , jutro też jest dzień.
dobranoc jutro brzoskwiniowo
Co prawda wszystko sie po ….. lilo, ale za to odnalazla sie przyczyna. A juz mialem nadzieje, ze bede mógl spokojnie flirtowac z Alicja i Antka prosic o wsparcie. Kto by pomyslal, ze jest to taka banalna przyczyna.
Dosypiajcie, dobrej nocy
Pan Lulek
Koty zazwyczaj sikaja na wlascicieli.coz posiadanie kota wymaga poswiecen.Ale coz sie nie robi dla kociego moczu.
Amoniak dobry na wszystko.