Zgadnij co gotujemy?(94)
Zostałem surowo ukarany przez los. Przez pierwsze dwa tygodnie sierpnia nie będę pił wina. I to z dwóch powodów: po pierwsze nie wolno pić gdy jednocześnie łyka się leki antymalaryczne; po drugie na Sri Lance wina się nie pija choć jest dostępne w lokalach dla turystów i w hotelach. Ale wystarczy przecież powód numer 1. Aby się pocieszyć postanowiłem dziś zająć się winami. Nagrodą za prawidłowe odpowiedzi na trzy pytania będzie moje „Męskie gotowanie” z dedykacją i autografem przysłane na stały adres czyli internet@polityka.com.pl
Oto pytania:
1. W Średniowieczu winogrona przeznaczone na wino wytłaczano w wielkich kadziach nogami. Czy był to bezpieczny sposób i jeśli nie to na ile szkodliwy i dlaczego?
2. Marsala – słynne wino wzmocnione – jest efektem współpracy winiarzy sycylijskich z pewnym przybyszem z innej europejskiej wyspy, kto to był i skąd przypłynął do Marsali?
3. Postrach winiarzy, największy szkodnik w winnicach, który w latach 60 XIX wieku niemal doszczętnie zniszczył europejskie plantacje winorośli nazywa się? Skąd przybyło to paskudztwo?
Czekam na dobre odpowiedzi.
Komentarze
Nie bawię się dzisiaj w zgadywankę, a raczej bawię się najzupełniej prywatnie, bo mam książkę, a do wcale licznych swoich wad, zachłanności nie zaliczam.
W Poznaniu słonecznie ale wieje zimny wiatr. Wysuszy do reszty ziemię Trawniki szaro – bure, z drzew spadają zielone ale suche liście. Tylko nasz piesek się cieszy – one spadając szeleszczą i można je łapać w zęby, jak gorszy gatunek ptaka. Jeżeli dzień będzie chłodny, ugotuję dzisiaj rosół wołowy na prędze; jeżeli zaś zrobi się znowu gorąco, będą „pierogi dla leniwych”, czyli makaron z truskawkami i sosem z lekko ubitej śmietany z żółtkiem.
Jeszcze tylko dwa dni.
Dzisiaj filety kurczacze (w marynacie od wczoraj), fasolka szparagowa i ziemniaki koperkowe.
Pyro, Radek śliczny, szeleczki bardzo mordkowe 🙂
dzisiaj gotuje dla mnie moja luba
więc obiad niespodzianka
a wieczorem idziemy do kina
na nowego Woody Allena
:::
w Olsztynu też słonecznie i wietrznie
jakby się ktoś powiesił
nad ranem nawet, naciągnąłem kołdrę po nos
:::
to Olsztynu to natręctwo
które zostało po opowieści mojej lubej
wracali z klasą z Trójmiasta
i gdy dzieci dostrzegły tablicę z nazwą Olsztyn
zakrzyknęły – witaj Olsztynu!
dodam że dzieci już po podstawówce
Brzucho, dobrze, że jesteś od rana.Poradź, proszę, koleżance co robić, żeby domowy majonez nie rozwarstwiał się już następnego dnia. Co prawda można go ponownie ubić, ale to trochę niewygodne.
Pyro, jak robisz majonez? Mnie się nigdy nie rozwarstwił. Żółtko, musztardę, przyprawy, ucieram ca minutę i dodaję olej słonecznikowy, jeszcze 1 – 1,5 minuty . Na koniec ewentualnie doprawiam.
Brzuch a jak w nowej pracy jest?????? ….. 🙂
Najważniejsze są surowce. Olej z oliwek nie rafinowany lub kukurydziany rafinowany są gwarancją zachowania właściwej konsystencji i braku rozwarstwiania przy sporządzaniu majonezu. Inne oliwy i oleje trzeba przed robieniem majonezu schłodzić na krótki czas do -4 stopni. Po schłodzeniu nie musi w tej temperaturze pozostawać. Chodzi o wytrącenie składników źle działających na majonez.
miało być Brzucho …. 🙂
Teresa zadała pytanie mało delikatne, którego sam nie śmiałem zadać. Jeszcze przyczyną rozwarstwienia może być niewłaściwa temperatura przechowywania, tzn. poniżej +4 lub powyżej +6. Dobrze chłodząca lodówka może meć poniżej +4 i majonez może się przeziębić, biedaczek.
Stanisławie, niedelikatne pytanie? Mhm. Zmierzające do wyjaśnienia problemu jedynie. Intonacja „pytająca”, nie wołaczowa.
Doczytalam jeszcze wczorajsze wpisy i komentarz nasuwa mi sie jeden:
Kocham Pana, Panie Sulku, prawda?
Co do majonezu, to moze za szybko dodajesz pierwsza czesc oleju? Najpierw powoli po kropelce. jak juz sie zrobi emulsja, mozna zaczac dodawac szybciej.
A ja uzywam oliwy (dziewiczej) prawie do wszystkiego, ale nie do majonezu, bo w nim przeszkadza mi zbyt wyrazisty smak oliwy. Ale dziewiczy olej slonecznikowy (produkowany w Rosji) – prosze bardzo, choc i on ma wyrazosty smak i nawet (cudowny!) aromat – smazonych pestek slonecznikowych.
Moim zdaniem Nirrod ma racje – nalezy najpierw dodawac po kropelce, az do czasu powstania emulsji, a i potem wlewac cieniutkim strumyczkiem.
Nie mam tez nic przecowko kupnym majonezom z dobrego sklepu.
Wlasciwie robie majonez sama, jak nie mam pod reka tego ze sloika.
Majonez Ulubiony produkuje tylko do karczochow i szparagow. Robi cos pomiedzy majonezem a sosem hollandais. Ten ze sloika smakuje mniej „ciezko”. Za holenderskim majonezem nie przepadam, za to belgijski jest znakomity.
Pyro!
Ściągnąłem sobie jedno zdjęcie Radka i wysłałem Magdzie; jest zachwycona!
Nie masz nic na przeciwko? 🙂
Helena słusznie zauważa, że oliwa z oliwek w majonezie jest zbyt nachalna. Są potrawy, którym to nie szkodzi.
Po przemysleniu widzę, że chyba moja uwaga była dużo bardziej niedelikatna niż pytanie Teresy.
Nikt nie wspomina nawet o konkursie poza jednym desinteressement. A przecież problem deptania nogami jest na pewno ciekawy. Argumenty są za i przeciw. Ja widzę więcej za, bo nie ma co tutaj wydziwiać na temat wydajności. A przecież deptania winogron nauczył ludzi sam Dionizos.
Nie wiem, co z tym deptaniem. No, bo chyba w kadzi nie można się utopić? 🙂
Dobre pytanie. Jak depczą same panie, to groźba utopienia powstaje, gdy zaczynają się targać za włosy, a potem coraz ostrzej, aż do przewrócenia. O deptaniu koedukacyjnym nie słyszałem, ale wyobrażając sobie sytuację i te sukienki podpasane aż do pępka, to kto wie, czy utopienie się nie wchodzi w rachubę.
Panowie Wasze mysli idą w niewłaściwym kierunku. I wcale mi nie chodzi o podkasane sukienki. Deptanie było czynnością niebezpieczną. Tak informują historycy. Czekam dalej na prawidłową odpowiedź.
A takie wydeptane skorki winogron , to nie sa przez przypadek sliskie?
Witajcie!
Swit blady, ptaki zaczęły swoje. Nie konkursuję do następnej pięciolatki – pięć wygranych wystarcza, niech inni skorzystają. Ostatnio nam przybyło trochę 🙂
Z tym majonezem – z oliwy z oliwek jest po prostu gorzki, i jak to kiedys napisał Gospodarz, to nawet „czuć z daleka” bez próbowania. Też miałam kiedyś taką wpadkę (a co mi, zrobię z extra vergin, dobrej oliwy z oliwek).
A najchętniej robię sposobem Heleny – kupuję słoik majonezu dobrej firmy. U nas często majonez idzie na maznięcie na kromkę chleba (i potem, co tam na te kromuchę) zamiast. Ale zaznaczam – maznięcie dosłownie.
Deptanie winogron nogami na pewno nie było szkodliwe dla skóry na pietach panieniek 😉
Nawet wręcz przeciwnie!
Kotki drogie – Wy mi odpowiadacie obok tematu – ja umiem robić majonez i wychodzi mi dobrze, nawet jeżeli się zwarzxy to potrafię naprawić. Rzecz w tym, że nie umiem zrobić odrobiny „na raz”. Pozostałą część wkładam do logówki tuż obok „kupnego” Z kupnym się nic nie dzieje – jaki wstawiłam taki jest. Domowy natomiast robi się żółty, a na wierzchu ma cieniuteńką warstwę oleju. Nadal jest smaczny ale już ładnie nie wygląda.
Ha! Znalazłem ciekawą informację na temat tłoczenia. Może to jest to?
Wysyłam! 🙂
To ty Pyro kochana mow szczegolowo. Jak mowisz rozwarstwia, to my to tragedie kuchenna widzimy. 😉
Pyrencjo! Majonez domowy nie musi wygladac jak kupny, na tym polega jego uroda. Jak troszeke sie rozwarstwaia to zamieszaj widelcem i zarwacaj sobie glowy, ze jest lekko rozwarstwiony czy ciemniejszy. Przeciez smakuje tak samo? Roza pod kazda inna nazwa tak samoi by pachniala – mowi Julia u Szekspira, i choc cytat jest nie do konca a propos, dlaczego nie?
Majonez domowy jest ciemniejszy, koniec kropka. Bo z prawdziwych jajek, a nie z proszku jajecznego. Najwazniejsza jest nieskazitelna swiezosc jajek i wiadome pochodzenie , bo inaczej salomoneloza murowana.
Nie zawracaj – mialo byc
Helenko wczoraj >15:50. W której to światowej jadłodajni serwują piłki tenisowe.
Z bekhendu? forhendu? Z sosem i wiórkami kokosowymi, czy do schabowego z kapusta. A może na deser po wygranym meczu?
Jak nara to zasłużyłem tylko na deser.
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/NaDeser/photo#s5210540664409550578
kto jada majonez w upały?
Czy ktos pamieta I Love Lucy jak tloczyla winogrona w beczce?
Ja to ogladalam chyba z 60 razy, uczac sie angielskiego na I LOve Lucy.
Arku, Twoje sniadanie zanadto swietoszkowate jak na moj gust. Gdzie croissant?. Gdzie bekon z jajkiem sadzonym?
W restauracjach takich kur akurat nie serwuja, chyba, ze na rogu ulicy. W restauracji najglupsza kura kosztuje 8-9 funtow, wiec musza kupowac kury prawdziwe, a nie z tasmy produkcyjnej.
Ja. w salatce ziemniaczanej np.
Ja jadam. Całorocznie.
Majonezu nikt nie „jada”, majonez to dodatek, jak musztarda na przykład. Idę dospać.
Jajek z bekonem najadłem się ostatnio na Lanzarocie. Przez przypadek trafiłem na dwa tygodnie do hotelu tylko dla Anglików. Wszystko cięte na ich strój i niesmak. Ludziska mile i życzliwe, ale na mój gust bezsmakowie całkowite do kwadratu.
Czy was z wysp nie wypuszczają dopóki nie macie 30% ciała w tatuażach?
Nie idzie mi o kury. Pisałaś smakują JAK bla bla bla. Pomyślałem, co nie często mi się zdarza, ze pewnie konsumowałaś toto.
Lotr mnie wyrzucił, a ja chciałam się pochwalić, że mi dzieci nadmorskie przywiozły 3 pudełka do przechowywania żywności (jeszcze nie do warzyw i mięs, te są dopiero zamówione) silikonowe łapki do garów i ekstra obieraczkę do warzyw. O.
Alicja żałuje mi majonezu 😥 !
Ból serce chwyta na widok smutnej miny demonstrowanej przez Haneczkę. Tęż czasem „jadam” coś, co jest traktowane jako dodatek. Póki co w kodeksie karnym, ani nawet wykroczeń, nic nie ma na ten temat. Może w dekalogu pod „Nie zabijaj” jest jakieś dalekie odniesienie. Absolutnie jestem za „jadaniem majonezu”, jeśli komuś smakuje i wychodzi na zdrowie
Jak to dobrze, ze sie nie wytlacza juz wina nogami. Wyobrazam sobie te sredniowieczne stopy. Long live plumbing!
Pyro, moim zdaniem kluczem do utarcia majonezu tzw trwalego jest dodanie 15- sylabowych skladnikow takich jak rozne glutaminiany i guma arabska. Wszysto w takim majonezie jest „zawieszone” jak w jogurcie sklepowym z owocami.
Ja dodaje duzo cytryny, ktora mam nadzieje „gotuje” to surowe zoltko.
Aniu Z – też dodaję sporo cytryny i musztardy, ale pamiętam, że jedna z moich ciotek dodawała kilka łyżek gęstej, białej zasmażki – ponoc jej majonez był dosyc trwały. Ja nie mam przekonania do tej metody. Nigdy nie robiła,
Rosół ugotowany, ryż z wątróbkami dla psa też. Zabiorę go znowu na godzinę na trawniki. Cześć.
Aniu Z. jeszcze sie wytlacza i nawet jest to „sprzedawane” jako atrakcja, patrz ostatnia fota:
http://www.quintadonoval.com/harvest/fr/day4_fr.htm
ale i tak nie wiem, gdzie tu ryzyko, wyczytalem, ze w sredniowieczu 28 dniowe kobiety nie byly zatrudniane do deptania, no ale to juz historia, teraz wszyscy moga deptac i podobno lydki robia sie od tego atlasowe i w kolorze winogron deptanych
Chyba nie chodzi o panie 28 dniowe, bo to by miało związek ze skutkiem podkasania sukienek, co przy braku bielizny mogło dawać efekt piuorunujący. A Gospodarz pisze o niebezpieczeństwie. A właśnie planowałem urlop w Portugalii. Teraz mocno się zastanawiam. Chociaż sam pisałem, że trochę niehigieniczności na takż ilość moszczu nie zaszkodzi.
Sławku,
Zgodnie z wiedzą mojej babci, „28 dniowe” kobiety za jej czasów nie brały się również za deptanie kapusty, kiszenie ogórków i za inne przetwory domowe. Widać coś w tym jest.
Ja też coś znalazłem świadczącego, że ugniatanie winogron nogami w kadzi jest niebezpieczne, ale dla dziennikarki telewizyjnej. W średniowieczu dziennikarek TV nie było.
Oj, spaliłem prawidłową odpowiedź. Teraz dopiero obejrzałem film i zawód ofiary nie miał nic do rzeczy. Dziennikarka sama ugniatała, a nie filmowała. Wyleciała z kadzi (?) na głowę.
Wiecie, co jest gorsze od CBA o 6 rano? Wizyta teściowej o 8:00, niezapowiedziana oczywiście 🙁 Osobisty obiecał powiadomić Babcię o naszym powrocie w poniedziałek rano, ale przez te wirusy… Starsza pani wstaje wcześnie, ma abonament generalny, więc wsiada o 7:09 w pociąg w stolicy i jest przed ósmą w naszej prowincji. Za pretekst posłużył karyncki boczek, papryka w proszku, węgierska kiełbasa i słoik papryki nadziewanej kapustą przywiezione przez szwagra-smakosza z podróży na Węgry. Zrewanżowaliśmy się śniadaniem, krakowską suchą, kabanosami, myśliwską i kindziukiem oraz świeżą sałatą, rzodkiewką, rukolą i kalarepką z ogrodu.
Konkursu nie rozwiązuję, bo książkę posiadam. Wiem, że Karol Wielki zabronił wyciskania wina nogami, bo przecież mogło być to też wino mszalne 😯
Nie wiem, czy brud z niemytych stóp plus grzybice wpływają pozytywnie czy negatywnie na jakość wina 🙄
Nasz Gospodarz udaje się w podróż na Cejlon na koszt firmy herbaciarskiej, jak przypuszczam 😎 Czy to oznacza, że sprzedał swe pióro i nie pochwali już nigdy żadnej herbaty poza Dilmah? 😯
Ja się tu poskarżę, że Nemo mi ubliża. Nigdy nikomu się nie sprzedam. (Z wyjątkiem Basi ale to już dawno nastapiło!)Nawet zaproszony do napisania tekstu herbacianego do książki, którą wydała firma Dilmah napisałem, iż moja ulubioną herbatą jest Black Yunan. Wspomniałem oczywiście także o tym, że pijam i Dilmah. I oni to zaakceptowali. Zaproszenie było późniejsze. A po powrocie będziemy pisać o HERBACIE a nie o firmie.
Zamiast mnie szczypać trzeba było podpowiedzieć kolegom odpowiedź, bo jak dotąd nikt nie odpowiedział prawidłowo. A sprawa jest raczej prosta. Zwłaszcza dla znawcy chemii. Mam na mysli ciało lotne. I bynajmniej nie idzie mi o ptactwo.
Nie wierzę, żeby Gospodarz nie pochwalił konkurencyjnych firm w przyszłości. Teraz dopiero się szykuje do wyjazdu, więc nie wypadało zabrać głosu na temat herbaty oferowanej przez Wittarda, ale opinie Pana Piotra wydają mi się bardzo trafne, gdy opinie niektórych innych recenzentów gastronomicznych nie zawsze zgadzają się z moimi. Pachnie to wazeliną, ale cóż na to poradzę? Zresztą niech inni ocenią. Jeden z czołowych autorytetów napisał hymn pochwalny na temat włoskiej restauracji Primavera w Gdańsku. Nie chcę źle o niej pisać, ale jestem ciekaw opinii innych bywalców o tym lokalu.
Andrzeju J. – Moja Młodsza twierdzi, że pełne miano Radka brzmi : Radosław Blogowy. Więc jakże mogę mieć coś przeciwko rodzinnemu albumowi?
Powtórzę za swoim dzieckiem; wielkiej urody jest ten psiaczek! 🙂
Hm!
Po ostatniej wiadomości panapiotrowej na temat niebezpieczeństw wynikających z deptania winogron, mam pewne podejrzenia. Ale, poniewarz strzela się tylko raz, poczekam na rozwiązanie, które jest chyba proste, jak świński ogonek! 🙂
…ponieważ! 😳
a gdzie te odpowiedzi się wysyła?,może sie topili, albo dostawali grzybicę, albo siusiali, albo wino nie bylo dostatecznie swiatobliwe? Chociaz kapuscie to nie szkodzilo, ale tez i beczki mniejsze. Był taki Anglik John Woodhouse w XVIII wieku, zasmakował w tym winie. A winnice zjadla mszyca, amerykańska, filoksera (a moze filokseria?)
Gospodarzu,
to była tylko taka mała uszczypliwość i pytanie w stylu pewnego posła 😉 Przecież wyjaśniłam mój stan ducha od dzisiejszego rana 🙄 Cieszę się, że nasz Gospodarz nieprzekupny i zapewniam, że na takiego mi zawsze wyglądał. I czujny jest 😉
Co do podpowiadania, to niedawno zostałam ostrzeżona, że podpowiadanie brzydka rzecz 🙁 Andrzej już raz strzelał, więc buzia w ciup, a rączki w małdrzyk 😎
A mnie ugniatanie winogron nogami kojarzy się ze sceną z „Wiedźmina”.
Faktem jest, że w źle wietrzonych piwnicach, gdzie zachodzi fermentacja młodego wina, jeszcze dziś można ulec śmiertelnemu zatruciu, jeśli koncentracja tej lotnej substancji przekroczy 8 procent. Ale czy w kadziach deptanych na wolnym powietrzu coś grozi? 😯
Pytanie powinno być tak sformułowane, aby wiadomo było, czy chodzi o szkody dla deptanych winogron czy dla depczących?
Brzucho donosi
:::
pracuję i żałuję
bo zamiast cieszyc się słoneczną pogodą nad wodą
to śmigam między sklepami
(auto dostanę pewnie za tydzień)
nazwali moje stanowisko
menadżer sieci
mam tę sieć rozwijać
i jak dadzą to rozwinę
ale póki co, to wiadomo
wszystko trzeba robić
w tym upale mózg mam jak rozgotowany kalafior
ale wymyśliłem, że zrobimy Pogotowie Kanapkowe
z naszych produktów (prima sort!)
i będziemy roznosić po biurach
pomysł się spodobał szefowi tego interesu
zobaczymy czy się spodoba klientom
w pobliskim ratuszu, co to Czesław Jerzy molestował
nie ma bufetu z porządnego zdarzenia
czyli jakby nas zapraszali
obok, jak to w pobliżu dworu
sporo biur prawniczych, notarialnych, projektowych i innych takich
:::
w najbliższym czasie planuję wyprawę poszukiwawczą
na Litwę, za dobrym alkoholem, wędlinami, serami i chlebami
już się cieszę
:::
wracam do domu
schładzam się w wannie zimnej wody
mała drzemka
nadrabiam lekturę blogową
i żałuję, że od dziesięciu dni nic nie napisałem na swoim
no i mecz jak akurat leci
:::
tak to z grubsza wygląda
No to odetchnąłem z ulgą. Droga Nemo, korzystaj z okazji i odpowiedz sama a będziesz miała prezent, dzięki któremu obdarowany Szwajcar nauczy się języka polskiego.
Podpowiadam teraz Starej Żabie. W Quizie jest podany adres czyli internet@polityka.com.pl Ale dwie prawidłowe odpowiedzi to za mało.
lotne, lotne….? F-16? nie, te tez nie lotne, chociaz do sredniowiecza im niedaleko, Anrzej strzelaj, pewnie bedzie eterycznie
Piękny dzisiaj dzień, przewiało, nie ma wilgoci w powietrzu, słońce na full wypas, żyć się chce 🙂
haneczko
nie daj się, u mnie masła prawie wcale się nie stosuje na kromuchę, natomiast maznięcie majonezem i owszem. Cienkie, że Kraków przez to widać nawet stąd, ale jednak. I pan J. , który kromuch lubi kilka, bardzo sobie chwali, bo ta odrobina majonezu dodaje kromusze smaku. Poza tym sałatka jarzynowa. Nie pływają warzywa w majonezie, ale dodaję do pożenienia wszystkiego.
Poniżej kucyk z Zabich Błot, zdjęcia nadesłała Stara Zaba przede wszystkim dla Dagny od doroty l. , ale łaskawie daję Wam przyzwolenie na zerknięcie. Tego kucyka widziałam w realu 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Kucyk/
p.s.Stara Zabo, skróciłam podpis, podpis, to nie problem.
Strzelam publicznie; pyłki kwiatowe zbierane przez pszczółki, po tym, jak się potopiły w kadziach, wywołują reakcje alergiczne u uczulonych na pyłki konsumentów młodego wina.
biore dzokera:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Jocker/photo#5210622860968390642
A.J. brakuje mi uzasadnienia zgubnego wplywu podudzi,
Przeczytałam na onecie – nauka, że polska misja archeologiczna odkopała bardzo starą kamienną tłocznię wina w niegdysiejszej Persji. Pochodzi z II w.n.e. Ani chybi, Gospodarzu – deptane owe wino było.
slawek!
Chciałeś wyjaśnienia „eterycznego”, to masz! 😉 A eteryczne podudzia…? Taka jedna Maryna, co to na drabinie; miała takie…
Znali też inne metody w starożytności, jak wyciskanie worków z winogronami albo puszczanie na kiście winogron bydła. Przy ostatniej metodzie zastrzeżenia do kobiet 28 dniowych wydają się humorystyczne. A w Portugalii, jak widzę, to deptanie stanowi jedną z głównych atrakcji turystycznych
Z tą moją informacją powyżej o tłoczni wina, wyszło tak, jak z rozdawnictwem samochodów na Placu Czerwonym, co to o nim Radio Erewań nadawało.
A ta tłocznia nie w Persji, a w Egipcie (płw.Synaj) i nie polska misja, tylko egipska – reszta się zgadza. Diczytałam, że tworzą ją dwa baweny z miejscowego kamienia z systemem sit, a na końcu jest ceramiczna, czerwona rura odpływowa.
A mumii krakowiaka tam nie było?
Alicjo, nie ma obawy, a gdzież ja bym się dawała!?
Chyba upiekę dzisiaj cielaczka dla gości, on szybki. Jutro chyba wyjadą.
Ludzie! Chcę się wreszcie ponudzić! Wrócić z pracy, pójść do ogrodu, albo poczytać, albo popatrzeć na mecz, albo pobyć na blogu, albo nie wiem jeszcze co!
No, marudnęłam sobie. A Brzucho ma przecież gorzej, lata i ma kupe na głowie.
Biedny Brzucho z kupą na głowie …. 🙁
Kto to zrobił Brzuchowi?! Niech się przyzna…
Zielone niepotrzebne z ogródka wyrwane, na zajzajer nastawione. Postanowiłam dodać trochę soku z czarnej porzeczki. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Acha, rabarbaru nie gniotłam piętami, tylko połamałam mniej więcej strasznie i zalałam gorącą wodą z cukrem. Jak ostygnie, dodam ten sok porzeczkowy, 0.5 kg rozmrożonych malin oraz 3 litry soku z winogron. Drożdże winne to rzecz oczywista, ale to musi ostygnąć.
A propos tego deptania, to kandydatki na deptające musiały przez 2 tygodnie chodzić w gumiakach lub walonkach i nóg nie myć! Nie łżę, tak było! 😉
Wracam do ogródka. Teraz można się poopalać.
czerwona rura odpływowa
to jest dopiero to!
a ja tu tylko z kupą (podobno na głowie)
1b1b
no i bardzo dobrze
jadę do mojej lubej
na jej kolację (a mój obiad)
potem na Wódy aleNa
ciekaw jestem, czy Ance udało się zakupić szparagi
czy biłgorajski Jurek stanął na wysokości ..zadania
:::
dla efektu w razie jakby dostała
to powiem, że dziś posłałem do roboty K.Okrasę
właśnie w roztoczańskie strony
dokładnie do Kawęczynka
i organizator przerażony mi dzwoni
że szparagów nie ma!
że oni mają tylo pięć pęczków
a miało być piętnaście!
i co ma robić
a ja na to starym zawołaniem
– starczy, jeszcze zbraknie
– stosuj się do zasady nr 2
– jeśli czegoś nie ma w kuchni, znaczy, że w ogóle nie było potrzebne
Konik jest slodki!
Dagny
Brzuchu 🙂
Byłam w Kawęczynku w twej knajpce, do której prawdopodobnie wysłałeś Okrasę. Bardzo sympatyczna, klimatyczna, a co najważniejsze położona w pięknej okolicy.W ostatnim tygodniu minionego roku mięliśmy tam z przyjaciółmi „punkt zborny” i „punkt wypadowy” w najbliższe pagórki. Zawsze stamtąd wychodziliśmy i tam wieczorem odnajdowaliśmy się w komplecie 🙂 . A szparagów nie nabyłam. Wczoraj nie było, a dzisiaj byłam zabiegana i nie zdążyłam dotrzeć. Myślę, że jeżeli pan J. dostał te szparagi na giełdzie, to jutro jeszcze dla mnie wystarczy. Jak nie -moja wina, ale naprawdę dzisiaj nie mogłam 🙄
Ale dzień! Ledwo się wyrobiłam z szykowaniem smakołyków .Zostało jeszcze sporo wczorajszego torciku z masą( truskawki+galaretka+trochę masła-wszystko zmiksowane), na wierzch znów truskawki i galaretka.
Dziś tort waniliowo-śmietanowy z truskawkami i polewą czekoladową-okazał się hitem! Do tego koperty z troskawkami z ciasta francuskiego i paluszki z powidłami śliwkowymi własnej tj. maminej roboty.No i takie tam dopełniacze imprezowe.
Oj, głowa kwadratowa! Dobrze, że następny kinder bal za rok. Jest trochę czasu na regenerację 🙂 To moje maleństwo szaleje, ze aż się boję co będzie z tą ręką…..Nie obyło się też bez „atrakcji”.Wyszła ze swym kawalerem na podwórko czekać na resztę gości i podsunęła świetną zabawę: lepienie kulek ze smoły. Ona grzebała patykiem a Kuba rękoma! Dodam, ze czyszcząc jego sama sie upaprałam.Reszta w tym czasie nie próżnowała i naprodukowała potłuczonego szkła 🙂 o wielu innych oczywistych oczywistościach zwiazanych z takimi imprezami nie wspomnę 😉
Przeczytałam przed chwilą Weronice Wasze życzenia skierowane do mniej. Bardzo się ucieszyła i jeszcze bardziej dziękuje.
Uff, poszli goście….
Konie to bardzo piękne zwierzęta, a tabun w ruchu to jedno z najpiękniejszych zjawisk, jakie można zaobserwować. Może i stąd nasz atawistyczny sentyment do broni jezdnych.
Nie wiem dlaczego szparagi tak opornie przyjmują się w Polsce Wschodniej. Lubelszczyzna ma oczywiście zbyt zasobne ziemie na szparagi, ale Mazowsze? Gdzie laski, piaski i karaski? Podobnie na Kurpiach i Podlasiu. Przecież nasz Misio przyznał w ub.r. , że nigdy nie jadł szparagów, bo tam szparagów po prostu nie ma. Tymczasem w Wielkopolsce, która ma też podłąbonifikację gruntów szparagi uprawia się od XIX w Babka mojego Męża, Anna miała 2 morgi szparagów „Lubiałam , Pani, szparagi, ale to na przedoj sadzilim” Po takich ni to przedmieściach, ni to wsiach podmiejskich jak tamta Starołęka, 3 razy w tygodniu jeżdzili kupcy i rzemieślnicy zaopatrzenia – co drugi dzień piekarz z chlebem i bułkami, przy okazji „kontraktował” zboże, które kupował na jesieni, 2 x w tygodniu rzeźnik z mięsem i wyrobami i on kupował na pniu ptactwo domowe i świnie dla swojej produkcji. Raz w tygodniu przyjeżdżał kupiec żydowski przywoził garnki, pasmanterię, delikatesy jak kawa, kakao, rodzynki, w lecie skupował deserowe owoce i szparagi. Pójki wieś się nie zaludniła, nie pootwierano stałych sklepów, ten obwoźny handel – skup działał bezbłędnie. Te dwie morgi babcinych szparagów (0,5 ha) także wędrowały tym szlakiem . Oczywiście wędrowały szparagi, nie pruskie morgi
Hej, sokoły!
U nas szparagi juz wróciły do ceny ok 7$ za kilogram, a są …no, wiele do życzenia, nie najświeższe. Zgapiłam się trochę i zamroziłam dolnych połówek na zupę nie tyle, co zawsze. Trudno! Można je kupić cały rok, jak są niezbędne, z południowych Stanów zawsze dowiozą 🙂
Wandę TX trzeba zaczepić o teksańskie potrawy. Niech się spowiada, a co!
O właśnie, smoła !
Czy ktos zna sposób na zmycie?! Chodzi o kawałeczek rynny, J. coś zrobił i pociapał, a ja mam wymyślić, jak to ratować. Paskudzi białą rynnę, nie da się ukryć. Zeby chociaż kapkę „wywabić”, resztę mogę machnąć farbą. Nie jest to duże, powierzchnia dłoni.
Smołę trzeba posmarować masłem. Masło rozpuszcza też niektóre kleje od etykiet na butelkach,
Żaba Dobra Rada
Alicjo,
zwierzęcy tłuszcz (masło, smalec itd) rozpuszcza, zmiękcza smołę którą wtedy łatwo można zetrzeć miękką szmatką (najlepiej lnianą bez „fuzli”). Jako dziecko zawsze czyściłem zasmolone ręce w ten sposób, z rynną też powinno się udać. 🙂
Alicjo, ja z rąk dzieci czyściłam szczotą ryzową 🙂 , a potem dowiedziałam się ,że smołę trzeba potraktować tłuszczem. Mama mi powiedziała, że tak wyczyściła spodnie taty- margaryna a potem plama po margarynie- płynem do mycia naczyń. Ponoć można np. benzyną.
http://www.porady.co.pl/plamy_ze_smoly.html
P.S. Takim prawdziwym masłem i trochę poczekać. Im cieplej, tym szybciej działa
Alicjo – gdzieś mam babskie przepisy na czyszczenie róznych plam. Jutro poszukam. Dzisiaj już trudno mi czytać drobny druk.
Andrzeju,
próbowałam dziś zmywacza do paznokci, co prawda na skórze ludzkiej ale nic a nic….
Pyro,
Twój Radek jest bardzo ładny.
A przy okazji zapytam – kiedy Ty obchodzisz imieniny?
Skoro się już odezwałam, to podam przepis na bardzo smaczny pasztet z suszonych grzybów:
30 dag suszonych grzybów; 2 szklanki bułki tartej; 1/2 szklanki kremówki; 4 jajka; gałka muszkatołowa; sól; pieprz; łyżka masła; łyżka oleju; 2 ząbki czosnku; duża cebula; mielone orzechy włoskie do wysypania formy
Grzyby namoczyć na noc, ugotować. Bułkę tartą wsypać do miski, dodać kremówkę, wymieszać i odstawić na godzinę. Ostudzone grzyby zemleć, dodać drobno pokrojoną cebulę przesmażoną na łyżce oleju i bułkę tartą wymieszaną wcześniej z kremówką. Następnie dodać jeszcze jajka, zmiażdżony czosnek i przyprawy do smaku. Wymieszać.
Zbyt gęstą masę rozrzedzić kremówką, do za rzadkiej dosypać bułki tartej. Keksową formę natłuścić masłem i wysypać mielonymi orzechami włoskimi. Napełnić formę masą i piec około 40 minut w temp. 180 st. Podawać na ciepło lub na zimno.
Puchala – a skądże mamy wziąć 30 dkg suszonych grzybów o tej porze roku? Może ze 20 dkg jakoś bym wygrzebała. Grzyby są lekkie, a 30 dkg to potężna porcja, ale przepis obiecujący. Jak myślisz Alka, czy połowę można by dać ze świeżych grzybów np pieczarek albo boczniaków?
Po najsampierwsze – dzięki za porady w sprawie smoły, ja kiedyś, durna, tez próbowałam i acetonu, i rozpuszczalników… tyle człowiek żyje na tym świecie i ciągle się uczy 🙂
Po najsamdrugie, Puchala,
te 30 deko suszonych grzybów wydaje mi się ilością nie do kupienia, toż one letkie jak puch! A drogie jak jasny pieron tutaj!
A tu jeszcze Tereska z Pomorza straszy, że susza taka (patrz:narzekania Starej Zaby z Zabich Błot), że nie mam co liczyć tego września na susz!!! 🙁
Jeszcze jedno mam pytanie – co to jest kremówka? Domyślam się, że śmietana, słodka zapewne, ile % tłuszczu?
Skleroza, zapomniałam odpowiedzieć Puchale na pytanie imieninowe.
Imieniny obchodzę 18 stycznia razem z Piotrem i Małgorzata styczniową, a w przeddzień Henryka. Tym sposobem mieliśmy imieniny razem urządzane – Jaruta i Hiniutek, czyli mój Tato.
A gdzie się znowu szwenda Bobik, czyli nasze szczenię wersujące? Urwał się pewnie na panienki.
Kremówka – słodka śmietanka dająca się ubić na krem – 30 – 36 %
Anka
nie wiem czy o tę samą knajpkę chodzi
ja posłałem Karola do Przystanku Kawęczynek
:::
a ja w takiej pięknej okolicy mieszkałem
Górecko Kościelne
Anka pewnie kojarzy
a dla reszty
http://www.gorecko.renicom.pl/
na zdjęciu ksiądz dobrodziej
co mi dom poświęcał
:::
ja mieszkałem przy kapliczce lądowej w prawo
:::
w Olsztynu też szparagi rzadko goszczą
Piotr zaspal? czy zgadywacze?
co z tym deptaniem?
totalnie nastrzelany i ciekawski s.
Sławku, nie zgadywam, a tym bardziej, że już zgadłam i tę książkę mam 😉
O deptaniu mówiłam – gumowce, walonki, nie myć nóg przez 2 tygodnie, potem deptać i wino ma być winne 😉
A czymżeś Ty Sławku tak nastrzelany? 😯
No bo ciekawskość usprawiedliwiam, samam 😉
Lekuchno wszakże, lekuchno!
Brzuchu, bylam widzialam, zakochalam sie. Ale pojechalam glownie do Zwierzynca, bo tam mieszkala lata, lata temu malarka ( teraz nie pamietam imienia ale sprawdze w domu pozniej). Malowala drzewa i walczyla o nie z owczesna wladza. Sciezki turystyczne nazwane sa jej imieniem. A stad o niej wiem, ze moja Babcia sie z nia zaprzyjaznila kiedy pisala przewodnik po Roztoczu no i po smierci Babci odnalezlismy ich listy.
Niezaleznie od rodzinnych luznych powiazan i sentymentow Roztocze znalazlam przeurocze i mysle ze z potencjalem turystycznym. Oh, pojade tam jeszcze kiedys. Pozdrawiam
Heleno,
ja pamietam ubijanie winogron w I love Lucy; jeden z lepszych odcinkow, po multiwitaminie…
Na Mazowszu nie jadlo sie szparagow, chociaz Iwwaszkiewicz wspomina szparagowe dania w Stawiskach, moze sie rozsmakowal w Danii.
Karczoch to inne niepopularne warzywo, i oberzyna.
W Gorecku jest malenkie muzeum regionalne z pozbieranymi przedmiotami uzytkowymi i artystycznymi. Super urocza byla pani przewodniczka/wlascicielka, czy ja wiem jaki ona miala tytul? Ale wszystko nam pokazala, do czego co sluzylo, jak dzialalo. Bardzo, bardzo mila wizyta.
Brzuchu, no popatrz jaki ten świat jest mały 😆
Górecko Kościelne oczywiście dobrze znam i często tam bywam.
Jest to miejscowość obowiązkowa na szlaku świątecznych wędrówek mieszkańców pobliskich miejscowości 😉 .
To w Kawęczynku jest więcej knajpek 😯
Ja mówię o knajpce przebudowanej z dawnej leśniczówki, nie wiem czy tak się nazywa. Wiem, że miejsce to stało się ostatnio modne i na niedzielne obiady zjeżdżają ludzie z samego 😉 z Zamościa. A jak jeszcze pojawi się w telewizji to ho,ho, trudno będzie znaleźć wolne miejsce 😉
a pamiętam tę panią
fajnie też opowiadała swoje rodzinne historie
ona z Aleksandrowa była
umarłem ze śmiechu
jak wspomniała siostry
– one tak nudziły, że zęby bolały
– to poszłam do księdza do muzeum, choć mało wierząca jestem
– siedzę sobie i czasami z kimś pogadam
:::
to muzeum to ksiadz Tadeusz założył
Anka
raczej się nie pojawi
przynajmniej nie za sprawą tej wizyty Karola
teraz to on w moim zastępstwie uczy tam bankowców
gotować i dobrze się bawić kuchnią
ten Przystanek to jakiś ośrodek wczasowy
ale możliwe, że prowadzą leguralną restaurację
:::
kurcze, pomieszkałbym sobie w Górecku
niestety, wynająłem chatę na niecały rok
który zleciał niewiadomo kiedy
Ja też bardzo lubię Górecko. Tubylców to tam mieszka niewielu. Większość domów i domków zamieszkują wielbiciele Roztocza, którzy zjeżdżają tam na weekendy i wakacje. Tudzież w sezonie na grzyby – których w okolicy jest całkiem sporo.
A ta knajpka w Kawęczynku to rzeczywiście coś w rodzaju zajazdu albo ośrodka wypoczynkowego, bo jest tam i część hotelowa.
Malarka o której wspomina Teresa to Aleksandra Wachniewska http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandra_Wachniewska . We Floriance jest muzeum Jej poświęcone i można tam obejrzeć właśnie te drzewa.
WandaTX przepraszam najmocniej 😳
Moiściewy! Toście Wy nie wiedzieli, że świat jest mały?!
I, kurdybanek, się kurczy 😯
Pamiętam ,jak jakieś 25 lat temu w moje okolice przyjeżdżały autokary z np. Warszawy do lasów na grzyby. Niestety, nie rozdawano im informatorów, jak należy „wyciągać” je z runa. Lasy wyglądały jak po wojnie. 🙁 Grzybnie poniszczone, znacznie mniej tego dobra……A pamiętam takie zbiory, że brakowało koszy i wiader, zbierało się wybrane okazy! Raz zielonki tak obrodziły jak stokrotki na łące!!! 😯
Oj, to se ne wrati……
Brzucho na Litwę się szykuje. Tam sa plony…..Tubylcy idą i tylko np. po same prawdziwki się schylają .To jest grzybobranie.My na ogół się cieszymy, jak cokolwiek się trafi. 🙂
Ciekawski Sławku nie zaspałem lecz miałem nadzieję. I skończyło się na niczym. Książka leży i czeka na kolejny quiz. A odpowiedzi są takie:
3 – Tym postrachem winiarzy jest filoksera
2 W Marsali pojawił się angielski handlarz win John Woodhouse
3 A postrachem deptaczy zanurzonych w wielkich kadziach był dwutlenek węgla; dochodziło nawet do śmiertelnych zatruć.
Wszystkie pytania i odpowiedzi przygotowalem ze świetną książką w ręku wydaną przez Wiedzę i Życie: „Wina świata”. Warto po nią sięgnąć ponieważ oprócz takich ciekawostek można tam znaleźć opisy najlepszych winnic z całego świata, winiarzy a także metody przechowywania wina i porady dotyczące wyboru win do dań.
Pyro, Bobik sie nie urwal, tylko pomaga swojej Mamie przy szlifowaniu diamentow – pracy dyplomowej. Ma absolutnu zakaz zagladania na blogi, zeby sie nie rozpraszal przed terminem.