Wyprawa w głąb podwórka

Restauracja jest zupełnie nowa. Właściciele, ciekawi opinii osób, które się troszeczkę na tym znają, zaprosili kilkanaścioro gości i o tę opinie poprosili. I ja tam byłam i wprawdzie nie piłam „miodu i wina”, ale spróbowałam kilku potraw. Co tu dużo mówić: restauracja „Na Bałkany” daje pysznie zjeść.
Położona jest w głębi śródmiejskiego podwórka, za to w samym centrum, parkowanie jest nawet w gwarny dzień bezproblemowe, bo wielki parking na Placu Konstytucji ma zawsze kilka wolnych miejsc. Nie zapraszają „Na Bałkany” kuszące witryny czy szyldy od frontu. A jednak myślę, że Koszykowa 47 będzie dobrym warszawskim adresem. Bo na tutejszych smakach poznają się znawcy dobrej kuchni.
Gotuje kucharz Polak, właścicielami są także Polacy. Dlaczego więc taka nazwa? Otóż o prostu z fascynacji kuchniami bałkańskimi, które, okazuje się, doskonale współgrają z najnowszymi trendami kulinarnymi, co można zauważyć w nazwach dań spisanych w karcie. No bo czy nie brzmi dobrze: falafel na humusie z karmelizowaną marchewką, panierowana cukinia z ogórkową galaretką i koperkową oliwą, cevepcici z jagnięciny z pilafem z pęczaku albo pierś z kaczki z karmelizowanymi warzywami i konfitowanymi w maśle ziemniakami? Każdej z tych potraw s p r ó b o w a ł a m. I były naprawdę pyszne. Ponieważ Bałkany to także świeże owoce morza i tych nie brakuje w menu. Doskonałe są zwłaszcza kalmary, zarówno te serwowane w panierce, jak i w sosie do linguini.
Win nie piłam, ale słyszałam i na ich temat pochwały. Mówię Wam, warto wyprawić się w głąb podwórka.