Kurki i uroki języka

Każdy wie, że kurek się nie mrozi tak wprost. Należy je najpierw zblanszować, ostudzić i dopiero wrzucić do zamrażalnika. Ale co zrobić, skoro postawiliśmy je na górnej półce w lodówce i one zamroziły się same?

Zabrałam się za poszukiwanie w internecie i podobno jest dla nich szansa – podczas odmrażania należy je zblanszować albo poddać obróbce termicznej innego rodzaju. Trochę temu nie ufam, bo mąż te zamrożone kurki poddusił, a one dalej gorzkie. A jako żywo podduszenie jest rodzajem obróbki termicznej.

Swoją drogą, jak to cudownie brzmi. „Obrób ka termiczna” znajdujewysoko na mojej osobistej liście wyrażeń mało apetycznych. Cenię też w przepisach określenie „masa mięsna”. Niby nic złego, ale jednak jeść się lekko odechciewa.

Moim osobistym numerem jeden jest jednak pytanie, które zadała mi kilka lat temu pani nakładająca jedzenie na talerze w stołówce w eleganckim biurowcu w stolicy. Zapytała mnie, czy mianowicie o to, jaki wybieram dodatek skrobiowy. Moja głupia mina musiała jej zasugerować, że nie wiem co to skrobia. Pytanie przyjęło się w naszej rodzinie i tak uczenie się dziś indagujemy, zamiast pytać czy zrobić ryż, czy kluski, czy może kaszę.

Podobnie jak już wiele lat temu przyjęło się eleganckie zwrócenie się do sąsiada przy stole, kiedy zamierzamy przed nim sięgnąć po coś, a mianowicie „Przepraszam, że przez porcję”. Zasłyszane na wiejskim weselu. Od wielu lat już tak się przepraszamy, a jeśli przy stole jest ktoś, kto sformułowania nie zna, jego mina dostarcza nam sporo radości.