Pokarm dla wyobraźni

Czy pozwolicie napisać słów kilka o pokarmie dla mojej wyobraźni? Nie jest to wprawdzie danie nowe, odkrywcze, ale wydało mi się wielce smakowite. Dostałam w prezencie od rodziny urodzinowy prezent: kilka dni w Paryżu.

Bywałam w Paryżu kilkakrotnie, za każdym razem odwiedzałam muzea, czasowe wystawy, tym razem jednak nie dostałam biletów do Luwru, który chciałam odwiedzić, wszędzie już było potwornie wielu zwiedzających. Odwiedziłam za to chętnie Bibliotekę Polską zaproszona przez pracującą tam młoda znajomą. Choć jestem osobą niepoddającą się sentymentom, nie mogłam oprzeć się wzruszeniu, widząc bogactwo zgromadzonych tam książek (200 000 egzemplarzy), rękopisów (jest ich 3000), dedykacji, dokumentów, pierwszych wydań literatury, która tam właśnie, w Paryżu, od początków XIX wieku miała znacznie lepsze warunki przetrwania niż w kraju, dzieł sztuki, fotografii (15 000 zdjęć). I takie poruszające pamiątki, jak biurko Marii Skłodowskiej-Curie, przy którym (ostrożnie) pracuje obecnie moja młoda znajoma, Anna Lipińska, biurko Mickiewicza, przy którym najpewniej napisał „Pana Tadeusza”, wreszcie sala „salonik Chopina”.

Oczywiście śladu nie ma po jego mieszkaniu na placu Vendome, podziwiać można za to plakat ogłaszający wyprzedaż sprzętów po śmierci kompozytora. Jakieś dobre duszki zakupiły tylko fotel, na którym siadywał, a firma Pleyel wstawiła fortepian z tamtego okresu, którego próbę najprawdopodobniej wykonał osobiście Chopin, ponieważ taką miał umowę z firmą. Są tu też liczne rękopisy, drobiazgi codzienne i wreszcie maska pośmiertna, ukazująca zmienione chorobą rysy oraz odlew dłoni kompozytora, która to dłoń wydała mi się niewielka, dziecięca, właściwie budząca zdumienie, że tak właśnie wyglądała dłoń wybitnego wirtuoza. Zwiedzaniu towarzyszy muzyka, mnie przypadło wysłuchanie preludium deszczowego, co wydało mi się doskonałym dopełnieniem wrażeń.

Aż prosiło się o pójście później do restauracji, gdzie gotowałby Careme, ale to już przecież tylko duch francuskiej kuchni, który jak sądzę martwi się w zaświatach, że na każdej uczęszczanej ulicy znajdziemy McDonalda lub hamburgerownię.