Bardzo dziwne miejsce

Planowaliśmy rodzinną imprezę w restauracji. Lokal wybrał jubilat, młodzian tuż po dwudziestce i zachwalał go, jako miejsce o wyjątkowej atmosferze. Trochę niepokoju wzbudziło to w starszych osobach uczestniczących w zgromadzeniu, bo nie byliśmy pewni, czy nasze pojęcie wyjątkowej atmosfery pokrywa się z pojęciem młodzieży.

I niesłusznie, bo hiszpańska restauracja Buñuel na Saskiej Kepie pozostawiła naprawdę niezapomniane wrażenie. Pewnie gdybyśmy poszli do jakiejś modnej i dobrej knajpy, to nie zapamiętalibyśmy tego spotkania.

Restauracja mieści się w pawilonie z poprzedniej epoki, który pozostał w niezmienionym stanie. To wzmogło nasz niepokój. Wnętrze wygląda jak stołówka, co też nie poprawiło nastrojów. Potem się okazało, że obsługa nie mówi po polsku, a i po angielsku nie do końca, więc zamówienie dań okazało się sporym wyzwaniem. Zresztą przez cały wieczór towarzyszyło nam poczucie nierealności i niezrozumienia. Nie przeszkodziło nam to jednak bawić się dobrze. Co prawda nie wiedzieliśmy, co trafi za chwilę na nasz stół. Ale najedliśmy się, przy czym większość dań była naprawdę smaczna.

Restauracja jest reklamowana jako hiszpańska, ale z tego co udało nam się dowiedzieć, obsługa pochodzi raczej z Ameryki Południowej. Nic zatem dziwnego, że atmosefra jest tam luźna i nieprzewidywalna. Za naszej bytności przez lokal przewinęło się wielu przybyszów z tego kontynentu, w tym grupa Peruwiańczyków, którzy chwilę pograli, a potem zniknęli.

W restauracji Buñuel poczują się dobrze tylko osoby wyluzowane. To jednak o wiele tańsze rozwiązanie niż podróż na Kubę, a wrażenia podobne.