Poznajmy się przy wspólnym stole

Świat się technicyzuje i globalizuje. Można dziś utrzymywać kontakt z mnóstwem osób, a nie spotykać nikogo. Niektórzy ludzie źle się czują w takim świecie i coraz chętniej dążą do bezpośrednich relacji z żywymi ludźmi, do poznawania ich i skracania dystansu. Podczas podróży mieszkają w domach dopiero co poznanych osób, zamieniają się na jakiś czas mieszkaniami, a także najwyraźniej chcą jadać w domach, a nie restauracjach.

Nocowanie w domach, a nie w hotelach ma wiele niewątpliwych zalet. Po pierwsze taki sposób podróżowania jest tani. Wystarczy, że potem kogoś się ugości. Co oczywiście nie zawsze i dla każdego jest łatwe i komfortowe. Ale za to jakie stwarza możliwości przeżycia przygody! Pozwala też poznać prawdziwe życie miejscowych. To ważne zwłaszcza wtedy, gdy podróżuje się po krajach o innej kulturze, o której mamy mgliste pojęcie. Mieszkając w czterogwiazdkowym hotelu na pewno wiele się na ten temat nie dowiemy.

Natrafiłam ostatnio na portal eataway. Stworzyła go mieszkająca w Krakowie mieszana para – Polka i obcokrajowiec. Opisują, że pomysł przyszedł im do głowy podczas podróży po Polsce, jako wniosek po nienajlepszych doświadczeniach z żywieniem się w restauracjach. Mieli nadzieję, że o wiele lepiej da się pożywić u prywatnych ludzi, jedząc posiłki przygotowane jak dla rodziny. Kucharze-amatorzy rejestrują się, proponują menu, podają cenę i czekają na zgłoszenia gości. Potem ich dokonania są oceniane, żeby kolejni chętni wiedzieli, czy warto się wybrać do tych właśnie gospodarzy.

Kiedy przeglądałam portal, uderzyła mnie liczba zarejestrowanych kucharzy. Najwięcej osób mieszka w Krakowie, ale jest sporo propozycji z innych dużych polskich miast. Kucharzy z małych miejscowości na razie jak na lekarstwo. Wielu to mieszkający w Polsce obcokrajowcy. Są także osoby z wielu miejsc poza naszym krajem, z Europy i nie tylko. Po dogłębniejszej analizie przekonałam się, że aktywnych, którzy wydali co najmniej jeden posiłek, jest zaledwie kilkudziesięciu. Za to niektórzy karmią naprawdę często. Na przykład twórczyni portalu chwali się, że nakarmiła już 600 osób.

Pomysł wydaje mi się fajny. Zastanawiam się nawet, czy podczas majówki nie umówić się przez portal na kolację. Tam dokąd jadę jest taka możliwość. Ahoj, przygodo!?