Zajęcia z rosołu

Mamy modę na uczenie dzieci gotowania – a to telewizyjne widowiska, a to namawianie do wspólnego gotowania z dziećmi. Daje nam to przekonanie, że kształtujemy artystów, którzy będą tworzyli kiedyś kulinarne dzieła sztuki. Uważam jednak, że wszystko to nie da takiego efektu, jakiego się można spodziewać, dopóki dzieci nie zaczną być przyzwyczajane do próbowania różnych smaków.

W tej dziedzinie mają niewielkie możliwości: najpierw katujemy je jedzeniem ze słoiczka, które jest zupełnie bez smaku, jedzenie przedszkolne nie jest, bo nie może być, szczególnie wyszukane, szkolne stołówki także nie oferują dań smakowitych: przeważnie dowożone w styropianowych pojemniczkach jest czymś pomiędzy paszą a jedzeniem.

Lekcje gotowania, a więc i smakowania, w szkołach nie są powszechne. Po przyjściu do domu też nie zawsze dziecko dostaje smakowite domowe danie. Kiedy ma się zatem nauczyć smakowania? Kiedy ma pojąć jak odróżnić dobre jedzenie od złego, bez smaku? Nasi znani kucharze próbują działać na tej niwie, ale bez pomocy domu nie osiągną wiele.

Byłam przed kilkoma laty na dyskusji w szkole gastronomicznej, uczestniczyłam potem wielokrotnie w jury konkursów dla uczniów szkól gastronomicznych. Największym problemem tych dziewcząt i chłopców była nieznajomość smaku potraw. Ich wariacje na temat poszczególnych dań, co miało być twórczym zadaniem, ograniczało się do przygotowywania karykatur dań. Aż się prosiło, aby urządzić im zajęcia z rosołu czy pieczeni wieprzowej. Aż tyle i tylko tyle.

A tak nawiasem mówiąc uczenie smaku to zadanie nie tylko dla rodziców. Doskonale może to zrobić dalsza rodzina, przyjaciele domu. To naprawdę przyjemność przygotować coś dobrego dla najmłodszych!