Pochwała śniadania

Pozwolę sobie nie zgodzić się publicznie z własną matką, a współgospodynią tego blogu. Moim zdaniem jemy oczami. Piękne potrawy o wiele bardziej mi smakują. A nieapetycznie podanych po prostu nie jestem w stanie zjeść.

Oczywiście nie mam tu na myśli przesady, kiedy forma przerasta treść. Niesmaczne danie nie stanie się lepsze dzięki wspaniałej dekoracji. Barokowe dekoracje też raczej odstręczają niż zachęcają. Chodzi mi o ogólną estetykę posiłku, która dla mnie jest niezwykle ważna.

Oczywiście to wymaga czasu. Szczególnie szkoda mi go, kiedy przygotowuję śniadanie. Muszę wtedy wyjąć dużo rzeczy z lodówki, potem z opakowań, ułożyć na desce i podać. Rozkładanie i sprzątanie trwa. A rano zwykle czasu jest niewiele.

Dlatego wyznam, że uwielbiam śniadanka wczasowo-hotelowe. Toczymy z mężem walkę, ponieważ on najchętniej spałby chwilę dłużej. A dla mnie przygotowane przez kogoś śniadanko z dużym wyborem, to najwspanialsze rzecz pod słońcem. Szczerze mówiąc głównym kryterium mojego prywatnego rankingu miejsc, w których się zatrzymujemy podczas różnych wojaży, jest właśnie jakość śniadania.

Ostatnio zachwyciło mnie śniadanie w hotelu Alhambra w Dusznikach Zdroju. Wspominam śniadanka sprzed kilku lat w Willi tuŻur w Borach Tucholskich, z domowymi przetworami. Są jeszcze śniadania mojej mamy, na werandzie na wsi. Też wysoko w rankingu.

Mój kult śniadań wydawał mi się dotąd całkowicie usprawiedliwiony. Śniadanie jest przecież ogłoszone najważniejszym posiłkiem dnia. Zjedzenie rano pełnowartościowego posiłku reguluje produkcję insuliny, chroni nas przed apetytem na śmieciowe jedzenie i powoduje, że dostarczamy naszemu organizmowi energii właśnie wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebuje. Okazuje się jednak, że do każdej tezy znajdzie się antyteza. Wyczytałam ostatnio, że powstała w tej sprawie nowa szkoła. Niejaki John Kiefer opublikował wyniki badań, według których należy zrezygnować z jadania śniadań. Wyjaśnia to tak. W ciągu nocy stężenie kortyzolu w naszym organizmie rośnie. Jeśli nie zjemy śniadania, albo zjemy śniadanie bardzo niskowęglowodanowe, organizm nie wytworzy insuliny. Jeśli kortyzol działa bez podniesionego poziomu insuliny, powoduje spalanie tłuszczu. Co miałoby oznaczać, że niejedzenie śniadań działa korzystnie na linię.

Ja pozostanę jednak przy swoim. Bo myślę, że najlepiej kierować się rozsądkiem oraz obserwować własny organizm. Mój na pewno lubi śniadanka.