Przelewać czy nie przelewać

Ludzie dzielą się na tych, którzy kiedy zostanie im resztka jakiegoś dania, przelewają ją do mniejszego naczynia, zanim schowają ją do lodówki, i takich, którzy wstawiają w dużym garnku, nawet jeśli zostało trochę na dnie. Można by sądzić, że to zależy od tego, jak dużą mają lodówkę i jak wiele w niej zgromadzonych zapasów, ale to wniosek zbyt prosty, żeby nie powiedzieć prostacki.

Przelewanie lub nieprzelewanie ma głębsze uwarunkowania. Jedni uważają, że nie należy zajmować miejsca w lodówce, drudzy, że nie warto myć kolejnego garnka. Można powiedzieć, że to kolejna kwestia dzieląca społeczeństwo na dwie części, między którymi porozumienie wydaje się niemożliwe. Podobnie jak w kwestiach politycznych, najgorzej jeśli podział przebiega w poprzek rodzin. Tak jak u mojej koleżanki Maryśki. Mąż chowa w wielkich garach, ona przelewa.

To właśnie Maryśka poruszyła ten temat na miłym damskim spotkaniu. Wydawało mi się wtedy, że kwestia jest błaha, ale o dziwo rozgorzała dyskusja i przedstawicielki obu opinii spierały się zaciekle. W naszym kręgu towarzyskim ten temat jest dziś synonimem błahej sprawy, która potrafi podzielić ludzi i wzbudzić emocje. Bo w końcu czy to nie wszystko jedno?

Oczywiście ja też mam swoje zdanie na ten temat, według mnie zachowaniem właściwszym jest przelewanie. Oczywiście o ile nie powiedzie się tzw. krańcowanie. Czyli nikt nie zje do końca. Ale na szczęście w tej sprawie daleko mi do fanatyzmu. Nie dalej jak przed chwilą wstawiłam do lodówki wielki garnek z resztką zupy. Z lenistwa.