Chińskie pierożki to wielka frajda

Co jakiś czas nachodzi mnie wielki apetyt na chińskie pierożki jiaozi. Pogoda jednak zniechęca do opuszczenia ciepłego domu. Na ogół deszcz i wiatr w tej rywalizacji zwyciężają i drugie śniadania jadamy we własnym domu.

Tym razem było inaczej. W soboty Basia ma wykłady w szkole, która mieści się na Saskiej Kępie. Często podczas przerw wdaje się w pogawędki ze studentami. Na ogół dotyczą one tematu ich studiów, czyli jedzenia. Przy okazji sobotniego wykładu dowiedziała się, że niedaleko, przy ul. Niekłańskiej, mieści się To Tu – dumpling bar. To chińska pierogarnia sprzedająca także na wynos (i można zamawiać z dowozem do domu).

Po zajęciach studenci dopilotowali swoją wykładowczynię na sąsiednią ulicę – sobie też przy okazji zamówili ulubione pierożki – gdzie Basia kupiła dwie porcje liczące po osiem sztuk, każda z sosem sojowym. Były to pierożki z wieprzowiną i krewetkami oraz z warzywami. Do tego deser – budyń waniliowy z tapioką i owocami. Całość kosztowała 23 zł.

Fot. Getty Images

Fot. Getty Images

Pierożki dojechały na Mokotów w stanie właściwym, czyli dość gorące. W smaku były wprost rewelacyjne, a ciasto miały lekko gumowate (jak trzeba) i prawie przezroczyste. Drugie śniadanie, choć nieco spóźnione, bo spałaszowane tuż przed drugą po południu, sprawiło mi wielką frajdę. Następne wykłady – we wtorek. Spośród czternastu rodzajów pierożków wybraliśmy dwa inne zestawy. Deser – bez zmian!

Na liście dań są też fajne sałatki kim chi, algi morskie, wodorosty Wakami. Są także zupy, a wśród nich won ton. Barki ToTu z pierożkami są także na Gocławiu, Kabatach i Żoliborzu. Poleciłem je przyjaciołom mieszkającym w pobliżu. A sami będziemy z nich korzystać, ile razy przyjdzie nam apetyt na chińskie przysmaki.