I rogate, i brodate, i przede wszystkim śliczne

Chyba nie macie wątpliwości, o jakich stworach mówię z taką atencją?

No oczywiście – o kozach.Koza z dzwonkiem East NewsBył czas, że marzyłem o posiadaniu własnego stadka tych pięknych i pożytecznych zwierząt. Na szczęście wybito mi ten pomysł z głowy. Dla dobra kóz i całej naszej rodziny.

Nie można bowiem prowadzić hodowli zwierząt na odległość. Przekonałem się o tym, zamieniając kozy na pszczoły, by po kilku latach i z tego zrezygnować. Aby prowadzić pasiekę czy tym bardziej stado kóz, trzeba mieszkać razem z nimi. W innym przypadku zmarnuje się i zwierzęta, i pieniądze. Zostaną tylko wyrzuty sumienia.miodu plasterNa szczęście szybko się zorientowałem w tych prawidłowościach i po dwóch sezonach bycia pasiecznikiem (skończyłem wcześniej szkołę pszczelarską, rezygnując z uprawiania dziennikarstwa) wróciłem do poprzedniego zawodu, a ule z zawartością podarowałem sąsiadowi rolnikowi. Pszczoły ocalały, a ja straciłem mniej gotówki.

Teraz wokół mnie rosną jak grzyby po deszczu zagrodowe serowarnie. Wszystkie jednak robią sery z mleka krowiego. W mojej okolicy nie ma bowiem tradycji hodowli owiec, a tym bardziej kóz. Chodzenie z kozą na postronku uważa się za skrajny przejaw biedy. A kto chce się przyznać do ubóstwa?

Cały czas mam jednak nadzieję, że znajdzie się odważna gospodyni (po obejrzeniu kolejnej serii „Rancza”) i brodate oraz rogate pięknotki pojawią się na pobliskich pastwiskach. Nie wspomnę już o tym, że kozie sery należą do moich ulubionych.