Jak harmonijnie współżyć z przyrodą?

To jedno z trudniejszych pytań, przed którymi człowiek staje co rusz. I chyba nie ma na nie satysfakcjonującej odpowiedzi.

Wszelka ingerencja ludzi w funkcjonujący raz gorzej, raz lepiej świat przyrody na ogół przynosi kiepskie rezultaty. Widzę to wokół siebie.EN_01171105_4801Lisy przez lata były roznosicielami wścieklizny. Leśnicy więc zajęli się przeciwdziałaniu tej pladze. Co pewien czas widzę plakaty ogłaszające akcję przeciw wściekliźnie zalecającą pilnowanie psów, by nie zjadały rozrzucanych po lesie szczepionek przeznaczonych dla lisów. Po latach tej akcji wścieklizna wyraźnie zmalała w naszej okolicy. Nie jest już groźną plagą. Teraz plagą stały się lisy, które rozmnożyły się ponad potrzeby. Zmniejszyła się za to znacznie liczba zajęcy, kuropatw, bażantów, których jaja i pisklęta zjadają głodne i zdrowe lisy. Dziś młode zające sprowadzane są do Polski ze Słowacji. A pamiętam jeszcze czasy, gdy odławiano w tym samym celu nasze zające zasilające populację szaraków we Francji i w Niemczech.EN_01096197_0289Kolejną plagę stanowią w mojej okolicy bobry. Jeszcze kilkanaście lat temu nie było ich tu wcale. Intensywne prace człowieka nad ochroną bobrowych rodzin prowadzone na Mazurach i biebrzańskich bagnach spowodowały ich gwałtowny rozrost. Na północy zrobiło się bobrom ciasno. Przemieściły się więc na południe wzdłuż Narwi. Teraz stale natykam się na żeremia bobrowe i ścięte przez nie drzewa. Rolnicy walczą z budowniczymi tam, które podtapiają im łąki.

Jeszcze bardziej narzekają na bobry budowniczowie przeciwpowodziowych wałów. Pięknie i solidnie umocnione wały pod Pułtuskiem bywają co rusz przekopane na wylot i robotnicy muszą swoją pracę powtarzać. Wywożenie odłowionych bobrów do rezerwatów dla nich przeznaczonych nie pomaga. Nasze okolice widocznie mają dla nich wielki urok, bo szybko wracają. Polować na nie zaś nie można – są pod ochroną.

Na koniec dodam, że nie jestem myśliwym, ale nie walczę (co teraz bardzo modne) z polującymi, bo widzę więcej pożytku z odstrzału nadmiaru lisów, dzików czy nawet bobrów niż z dopuszczenia do ich gwałtownego rozmnażania.

Fot. East News