Skąd ten borsuk wrócił?

Dwie sąsiadujące ze mną wsie mają w nazwie piękne zwierzę – borsuka.

Borsuki i Borsuki Kolonia leżą na samym skraju Puszczy Białej. I gdy się tu sprowadziłem, przed równo 40 laty, te piękne zwierzęta w czarno-białe pasy można było spotkać niemal codziennie. Czasem zdarzało się, że grzybiarze czy zbieracze jagód zapadali aż po pas, rujnując borsucze jamy.

A każdy taki dom (legowisko) miał co najmniej trzy wejścia. Borsuki asekurowały się przed lisami i psami myśliwskimi, które starały się znaleźć legowisko i porwać małe borsuczęta.

Po kilku latach – nawet nie spostrzegłem się, ile to trwało – borsuki z naszej części Puszczy wyprowadziły się. Zmniejszyła się też liczba zajęcy, saren i koziołków, a także dzików. Zostały tylko wielkie łosie oraz bobry. No i lisy, których jest zatrzęsienie.

Myślałem, że to my – ludzie – wypłoszyliśmy prawowitych właścicieli lasu, bo we wszystkich wsiach zaroiło się od mieszczuchów, którzy kupowali chłopskie siedliska i przebudowywali je na letnie domy. Dziś w mojej gminie przeważają „rolnicy z Marszałkowskiej”. Jednak chyba nie miałem racji, bo przyjezdni mieli inny, bardziej przyjazny stosunek do zwierząt niż ich poprzednicy.FLPA  memory stick 12.2014W ostatnim czasie dał się zauważyć powrót dzikiej fauny na łąki, pola i do lasów. Już pisałem o tym, że coraz częściej spotykam całe rodziny kuropatw i stadka bażantów, kicające zające też nie są rzadkością.

Pierwszy raz od wielu, wielu lat moja droga skrzyżowała się z marszrutą borsuka. Było to dosyć późno, mocno się już ściemniało, bo borsuk jest zwierzęciem nocnym. Dlatego też nie udało mi się go uwiecznić na zdjęciu. Ale będę się starał. Zwłaszcza że wiem, w jakiej części lasu ma on swój dom.