Podróże z Tomkiem po świecie win

Kilka lat temu (dociekliwi mogą to sprawdzić w blogowym archiwum) odbyłem niezwykle ciekawą podróż po winnicach Portugalii.

Dzięki Tomkowi, czyli mistrzowi Polski sommelierów Tomaszowi Koleckiemu-Majewskiemu, podróż była wielce pouczająca. Nie tylko obejrzałem lasy dębów korkowych, ale także poznałem kilku czołowych winiarzy Portugalii, z którymi mój przewodnik jest od lat zaprzyjaźniony. Polubiłem też wina z tego regionu Półwyspu Iberyjskiego, które wcześniej jakże niesłusznie omijałem. Dziś wina wyprodukowane przez Joao Portugal Ramosa zawsze leżakują w mojej piwniczce, a goście bardzo je sobie chwalą.

Tym razem Tomek zaprosił mnie w podróż (niestety) wirtualną po krajach Nowego Świata. Usłyszał zapewne, że sceptycznie się o nich wyrażam. Znając mój gust po poprzedniej podróży, przysłał mi zaledwie dwie całkiem różne butelki.

Pierwsza z nich to białe, wytrawne i niezwykle subtelne wino z jakże odległej Nowej Zelandii. Fern Ridge Sauvignon Blanc to – jak twierdzi mój mistrz – hołd dla lasów paprociowych i górskich grzbietów wznoszących się nad winnicami regionu Marlborough. Jest to wino wyraziste i rześkie, w którym nawet winni debiutanci mogą wyczuć aromat melona, marakui, limonki, a nawet pieprzu. To wspaniały towarzysz owoców morza lub potraw z kurczaka. Wymaga ono tylko schłodzenia do 7-8 st. C.

Druga flasza napełniona była czerwonym wytrawnym carmenere Santa Luz Gran Reserva, a pochodzi z chilijskiego regionu Valle de Colchagua. To wino dla odmiany ma wyczuwalny smak i aromat czarnej porzeczki. Jeśli jest podane w temperaturze ok. 18 st. C, stanowi wspaniały dodatek do mięs z grilla lub z pieca.

Niewątpliwą zaletą tych win jest też cena, która nie przekracza 30 zł. Wadą zaś jest to, że gdy polski klient je polubi, to okazuje się, że właśnie zniknęły bezpowrotnie z półek Biedronki. Trzeba wówczas szukać ich wytrwale w innych salonach winiarskich.