Niespodziewany grzyb wyborczy

Zwykle mówi się o kiełbasie wyborczej. To obietnice, składane przez kandydujących na różne stanowiska, o których zazwyczaj zapominają już następnego dnia po wyborze. A i naiwni wyborcy niezbyt konsekwentnie domagają się później spełnienia obietnic.

U mnie pod domem (a głosowałem na wsi, legitymując się specjalnym dokumentem pobranym wcześniej w urzędzie gminy Mokotów) pięknym prezentem przedwyborczym obdarowała mnie przyroda. W wysokiej trawie, pośród sosen i dębów, wyrósł wielkich rozmiarów prawdziwek. W dodatku był twardy i zdrowy. Wprawił nas wszystkich w stan osłupienia, bo to przecież dopiero trzeci tydzień maja – a tu taka niespodzianka.OLYMPUS DIGITAL CAMERAUznaliśmy więc, że to obietnica grzybnego roku, więc tym chętniej pobiegliśmy do urn – wierząc, że nasz kandydat obdarował nas wystarczająco wspaniale i musi zwyciężyć. Niestety spotkał nas zawód.

Pierwszy borowik zaś – rekompensując doznane rozczarowanie – nadał się znakomicie do spałaszowania na surowo jako tzw. carpaccio.

Carpaccio z prawdziwków
2 spore prawdziwki, 5 dag sera pecorino, oliwa, sok z cytryny, sól

1. Grzyby oczyścić, nie myjąc, pokroić w cienkie plasterki (wzdłuż, czyli na stojącej nóżce), ułożyć na półmisku, posolić delikatnie, skropić cytryną i wstawić do lodówki.
2. Po pół godzinie wyjąć, posypać płatkami cienko pokrojonego pecorino i polać oliwą. Podawać.OLYMPUS DIGITAL CAMERA