Tylko dla mięsożerców!

To przeżycie estetyczne. Ale i rozbudzanie apetytu. Mam na myśli lekturę magazynu „Usta” noszącego kuszący podtytuł: Jemy, mówimy, całujemy.

Jestem w trakcie lektury 5. numeru pisma i co chwila muszę zaglądać do lodówki, by choć odrobinę uspokoić wzburzony organizm, dostarczając mu pożywienia. Może to być np. tatar z dziczyzny, plaster pata negra czy filiżanka esencjonalnego bulionu. To jest cena takiej lektury. Zwłaszcza że „Usta” przemawiają nie tylko słowem, ale i obrazem. I to jakim!!!OLYMPUS DIGITAL CAMERAO trzech najciekawszych tekstach numeru opowiada we wstępniaku szefowa pisma Monika Brzywczy:

Podejmujemy tematy trudne, które odkładaliśmy od pewnego czasu. Po pierwsze, mięso. Cała sekcja. Mądrze pisze Grzegorz Łapanowski: jeśli już je jemy, zadbajmy o świadomość i jakość. My sami zobaczyliśmy podczas pracy nad tymi materiałami, jak uboga jest nasza wiedza o hodowli, odmianach zwierząt, rodzajach mięs. Jak wiele mamy do nadrobienia, do nauczenia, do posmakowania. Dlatego z przyjemnością dajemy się oprowadzać Magdzie Kasprzyk-Chevriaux po świecie paryskich rzeźników i Peterowi Pieńkowskiemu po farmie, na której wdraża hodowlę czarnych angusów karmionych trawą. Dlaczego to takie ważne? Przeczytacie w naszym reportażu. I na deser, chciałoby się powiedzieć – ale wiemy, że nie dla wszystkich będzie to słodki materiał – grupa kulinarna Podróbka przyrządza podroby na sposób brazylijski.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA„Usta” zamieszczają także atlas steków (i w numerze, i na osobnej wkładce), co winno być materiałem pomocniczym podczas robienia zakupów w sklepach rzeźniczych. Zaopatrując spiżarnię, powinno się wiedzieć, co kupujemy i jak wyglądają różne rodzaje steków.

Temat przewodni magazynu wywołał mój tytuł, bo jest to numer dla kochających mięso.

Oprócz wymienionych wyżej artykułów chciałbym zwrócić uwagę na wywiad z Francuzem, który ostatnio szkoli także i Polaków. To wybitny specjalista w dziedzinie gotowania Bruno Goussault. Rozmawia z nim zaś moja ulubiona autorka Magdalena Kasprzyk-Chevriaux, która pyta mistrza nouvelle cuisine: „Kuchnia stała się sztuką XXI wieku. Czasem wydaje mi się, że nawet ważniejszą niż np. teatr”.

Bruno Goussault odpowiada: „Musiało do tego dojść. Najpierw jedzenie służyło nam do tego, żeby zaspokoić głód. Jadłeś to, co było do zjedzenia. Potem doszła do tego konieczność zaspokojenia potrzeby smaku. A teraz chodzi o piękno. O kolor, kształt, o nowe doznania. Kuchnia stała się sztuką. Dziś dominują w tej sztuce dwa kierunki. Pierwszy polega na używaniu chemicznych środków, które pozwalają ze znanych produktów tworzyć nowe struktury. To kuchnia molekularna. Doceniam ten wysiłek i jego efekty, ale uważam, że to nie jest właściwa droga. Ja wierzę w naturalne produkty. Nouvelle cuisine to droga, która wykorzystuje naturalne walory potraw. To jest droga serca. Odnaleźć esencję naturalności i pozwolić szefowi kuchni uprawiać jego sztukę. Bez dodatków. Bez chemii. Ona jest niepotrzebna”.

Cytat ten wybrałem oczywiście tendencyjnie. Też jestem przeciwnikiem chemii czy fizyki w kuchni. Lubię na stole prostotę i naturalność.