Skąd się wzięła Wielkanoc?

Święta tuż-tuż. Warto więc poczytać o ich powiązaniach z religijnymi obchodami wiosennych świąt sprzed tysięcy lat: w różnych cywilizacjach i krainach. O tradycjach i obyczajach ciekawie opowiada dr Barbara Ogrodowska, do której dzieł zawsze chętnie wracam.

Uderzające są zwłaszcza związki Wielkanocy i złączonych z nią świąt cyklu wiosennego ze starożytnymi religiami Wschodu. Wyznawcy tych religii również czcili bogów, którzy przez swą śmierć i następnie zmartwychwstanie zbawiali świat. W okresie wiosennym składali im ofiary ze zbóż, owoców, kwiatów oraz zwierząt (często uważanych za wcielenie bóstwa), a niekiedy nawet i z ludzi; opłakiwali śmierć bóstw i radośnie świętowali ich zmartwychwstanie. We wszystkich tych rytuałach występowały zawsze elementy święta rolniczego.

Związki takie i podobieństwa zachodzą zwłaszcza po?między chrześcijańską Paschą i żydowskim Pesach. Pesach było wielkim, żydowskim świętem religijnym, które obcho-dził Jezus Chrystus i wszyscy jego krewni. Uroczystości Pe?sach odbywały się pomiędzy 14 i 22 dniem miesiąca nisan, w czasie pierwszej wiosennej pełni księżyca. W świątyniach zabijano wówczas ofiarnego baranka lub koźlątko. Z czasem święto to stało się dziękczynieniem za pierwszy wiosenny zbiór jęczmienia, połączonym z ucztami, jedzeniem mac (mazzoth) i pieczonych jagniąt.

W starożytnym Egipcie co roku najpierw opłakiwano śmierć podstępnie zabitego boga Ozyrysa, szafarza jęczmienia i winnej łozy, a następnie witano triumfalnie jego zmartwychwstanie. Obchody na część Ozyrysa, były zarazem świętem urodzaju obchodzonym w czasie wiosennego przyboru i wylewów Nilu, którego wody i żyzne muły zapewniały bujny wzrost i obfite plony zbóż i warzyw.

Sumerowie z dolnej Mezopotamii zwanej Niziną czcili boga Tammuza – „syna prawdy”, „dobrego człowieka”, „pomazańca” zmarłego i wskrzeszonego przez opłakującą go matkę boginię Isztar. Co roku na część Tammuza odbywał się rytuał zabijania byka (uosobiającego bóstwo) i spijania jego krwi.

Inna południowa część Mezopotamii, a głównie starożytne miasto Babilon było ośrodkiem kultu Mar duka, boga wiosennego słońca, który dla utrzymania życia na ziemi rozkazał uciąć sobie głowę i z krwi zmieszanej z ziemią lepić figurki ludzi i zwierząt. Na pamiątkę tej dobrowolnej, odradzającej świat ofiary boga, co roku obwoływano królem skazanego na śmierć więźnia, następnie publicznie go ścinano, a wraz z nim dwóch innych przestępców.

Na wybrzeżu syryjskim, w części Libanu i na Cyprze, a więc na ziemiach w starożytności zajętych przez Fenicjan, a od ok. VII wieku przed Chrystusem także i w Grecji, powszechnie czczony był Adonis, bóg roślin, zrodzony z mirtowego drzewa, zraniony przez dzika i śmiertelnie wykrwawiony. Życiodajna krew Adonisa spływająca z gór miała zabarwiać czerwienią ziemię, wody rzek i nawet przybrzeżne wody morskie. Bóg ten co roku umierał i następnie odradzał się w roślinach, a przede wszystkim w wio-sennych czerwonych anemonach. W porze ich kwitnienia czczono więc Adonisa „obrzędami ogrodów”. Ogrodami tymi były czary z wyhodowanymi różnymi gatunkami zboża, które szybko zieleniły się, ale równie szybko więdły; wówczas wrzucano je do morza na ofiarę bogu i na obfitość plonów.

Frygijczycy w Azji Mniejszej mieli podobne bóstwo – Attisa zrodzonego z dziewiczej matki. Umierał on, podobnie jak Adonis, śmiertelnie zraniony przez dzika, lub – w innej wersji – na skutek samookaleczenia, a z jego krwi wyrastały pola fiołków i innych wiosennych kwiatów.

Pierwsze kwiatki barwinka
Fot. P. Adamczewski

Świadectwem nadchodzącej Wielkanocy jest zapewne i barwinek, który właśnie rozkwita pod moją werandą.