Czy warto zmieniać krajobraz?

Chyba od zarania dziejów człowiek był na tyle zarozumiały, iż był pewien swej siły w walce z przyrodą. Ludzie lubili więc zmieniać krajobraz. I nie trzeba sięgać po przykłady z Rosji Radzieckiej, gdzie usiłowano zmieniać bieg rzek. Wystarczy poczytać historię Italii, by znaleźć równie bulwersujące przykłady. A wszystko to robiono z zachłanności.
„Ludność Abruzji przyzwyczaiła się do zmagań z naturą i gotowa jest wydzierać jej przestrzeń do życia. Właśnie tu – czytam w <Sekretach włoskiej kuchni> – został zrealizowany jeden z największych włoskich projektów przekształcenia terenu, i to (co znamienne) w bardzo odległych czasach. Już starożytni Rzymianie rozpoczęli prace, które zostały ukończone w roku zjednoczenia Włoch (1860). Projekt obejmował równinę Fucino (później jeziora Celano i Capestrano). Postanowiono zmeliorować ogromne połacie nieużytków, a także uchronić okolicę przed powodziami, które zalewały ją każdej wiosny (jezioro Fucino położone jest na dużej wysokości, w kraterze wygasłego wulkanu).
Pierwsze wielkie prace, których celem było zażegnanie groźby powodzi i osuszenie rozległych bagien wokół jeziora, zostały podjęte przez wielkiego reorganizatora, jakim był w I wieku n.e. cesarz Klaudiusz. Po zbudowaniu pierwszego rzymskiego akweduktu (Aqua Claudia) i portu Ostia Klaudiusz polecił zaprojektować podziemną śluzę, która umożliwiłaby odpływ wód z Fucino. Na głębokości 14 metrów wykuto wówczas odprowadzający wodę tunel o długości 4700 metrów (jedenaście lat pracy, 30 tys. zatrudnionych przy niej niewolników). Mieszkańcy regionu mogli w końcu odetchnąć: woda nie lała im się już na głowy, ale odpływała do rzeki Liri. Prawdą jest, że już po kilku wiekach utrzymanie tunelu zbudowanego przez starożytnych Rzymian okazało się bardzo skomplikowane. A po upływie przeszło półtora tysiąca lat popadł on w całkowitą ruinę: podziemny korytarz ciągle się zapychał, do czego przyczyniały się prawdopodobnie także podziemne wstrząsy sejsmiczne.
W 1852 roku książę Torlonia zaproponował całkowite osuszenie jeziora, które nie było małe – miało 165 kilometrów kwadratowych powierzchni. Otrzymawszy od rządu gwarancję, że odzyskane tereny staną się jego własnością, zabrał się do drążenia nowego podziemnego korytarza, położonego głębiej niż poprzedni. Prace ukończono po zjednoczeniu Włoch i książę Torlonia stał się właścicielem rozległych ziem, na których osadził nawet kolonów sprowadzonych z pobliskich regionów (Abruzja zawsze była słabo zaludniona). Odkryto jednak wówczas, że klimat regionu stał się surowszy właśnie z powodu usunięcia gigantycznej ilości wody – słynne wiekowe gaje oliwne obumarły i na osuszonych ziemiach można było uprawiać tylko buraki cukrowe.”
Podobne historie działy się i – niestety – dzieją nadal. Człowiek nie uczy się na własnych błędach. A szkoda.