Ostra sprawa ta przyprawa

Coraz większy tłok jest na rynku pism kulinarnych. Większość z nich jest mało warta ale są i takie, które warto – a nawet trzeba – kupić i dokładnie przeczytać. Ma smakosz z tego podwójną frajdę: niebanalną pouczającą i atrakcyjną lekturę a także mnóstwo inspiracji do wykorzystania we własnej kuchni. Te właśnie pisma – moim zdaniem godne polecenia, wartościowe periodyki – przedstawiam i polecam z pełnym przekonaniem. Tym razem czytam właśnie magazyn kulturalno-kulinarny KUKBUK. I sam nie wiem, który tekst wybrać do zacytowania, bo jest takich sporo. Czy przechylić się w stronę kultury i zacytować rozmowę z laureatką nagrody Nike Joanną Bator, która jest znawczynią kuchni japońskiej i wreszcie wytłumaczyła mi co to jest umami, czy też mając w pamięci niedawną bazarową przygodę ze sfałszowanymi jajami wiejskimi przytoczyć fragment tekstu Barbary Stareckiej potrafiącej rozmawiać z kurami. Wreszcie zdecydowałem się na tekst najostrzejszy czyli o musztardach. Jego autorka Daria Pawlewska przetestowała kilka z nich, tych znanych i całkiem nieznanych marek. Ostro było!
„Wiara w cudowną moc ziaren gorczycy była tak wielka, że w Niemczech wszywano je w rąbek sukni ślubnej panny młodej, w Indiach rozrzucano nasiona przed wejściem do domu, by odgonić złe duchy, a w Danii leczono oziębłość seksualną żon (sic!) specjalną miksturą z gorczycy, imbiru i mięty pieprzowej. W średniowiecznych klasztorach zabraniano mnichom jeść musztardę, gdyż uważana była za afrodyzjak. To dopiero odpowiedzialność za cnotę zakonników!
Początek musztardowej historii dał rzymski pisarz Pliniusz Starszy, który wpadł na pomysł, by utrzeć sproszkowane ziarna gorczycy z octem. Później nasiona mieszano z oliwą i ziołami, wzmacniając smak potraw i wspomagając trawienie. Już w XIII wieku w miasteczku Dijon we Francji rozpoczęła się masowa produkcja słynnej dziś musztardy. Różni się ona od pozostałych tym, że gorczycę łączy się z moszczem winnym, a nie octem. Stare francuskie receptury spoczywają ukryte w sekretnych sejfach, strzeżone niczym tajemnice wagi państwowej.
Oprócz ziaren gorczycy (białej, czarnej i sarepskiej) w musztardzie znajdziemy ocet (winny, spirytusowy, jabłkowy), sól, cukier, przyprawy i ewentualne dodatki, takie jak chrzan czy miód. Kurkumina nie tylko nada jej ładny żółty kolor, lecz także będzie przeciwdziałać zmianom nowotworowym i stanie do walki z czasem, chroniąc skórę przed starzeniem. Nic tylko jeść musztardę każdego dnia.
Zachęcona wszechmogącym działaniem tej niedocenianej dotąd przeze mnie przyprawy, udałam się na zwiady do kilku małych sklepów spożywczych i dwóch hipermarketów. Chociaż wybór musztard jest raczej spory, najczęściej dominują produkty smakowo poprawne i przeciętne. Mając w głowie wskazówki amerykańskiego dziennikarza kulinarnego Michaela Pollana: <Jedz produkty, których składniki wymówiłby przedszkolak i które znalazłyby się w twojej spiżarni>, zdecydowałam się na zakup musztard o możliwie najmniejszym udziale sztucznych dodatków.”
W dalszej części tekstu autorka przedstawia i wady, i zalety które wyczuło jej podniebienie i kubeczki smakowe.
Widać jasno, że warto sięgnąć po Kukbuk.