Zielnik staropolski – odc.2

Wracam do cytatu zielarskiego z artykułu doktora Mariana Janusza Kawalko, w którym autor wyjaśnia skąd do Polski przywędrowały różne zioła bez których dziś nie możemy się obyć w kuchni.
„Rozmaryn lekarski już w epoce starożytnej był często kultywowaną rośliną ze względu na własności aromatyczne (kadzidła ołtarzowe), wczesnoporonne i uzdrawiające. Średniowieczni polscy medycy znali go zapewne z rękopiśmiennych przekazów zachodnich przyrodników. Dopiero w wieku XVI roślina mogła trafić do bardziej ekskluzywnych ogrodów szlacheckich. W drugiej połowie tego stulecia, wzorem kuchni niemieckiej, również u nas zaczęto coraz częściej stosować suszone, sproszkowane lub tłuczone ziele rozmarynu do bulionów drobiowych, flaków, gotowanej wieprzowiny, pieczonej karbonady wołowej lub wieprzowej, pasztetów wołowych, a nawet jajecznicy. Wykorzystywano także właściwości konserwujące i aseptyczne przyprawy, stosując ją jako jeden ze składników (obok ziela majeranku, goździków, imbiru i pieprzu) do suchej zaprawy uzdatniającej mięso gęsie, zajęcze i cielęce. W następnych wiekach rozmaryn trafił także do marynat. Szymon   Syreniusz w 1613 roku pisał o stosowaniu igiełkowych listków rozmarynu do miąs rozmaitych, do kur, kapłunów, ptaków warzonych i pieczonych.
Równolegle rozmaryn trafił do aptek, gdzie stosowano go do wyrobu leków przeciw zatruciom, pomagających w febrze tzw. czwartaczce, wzmacniających płód, tamujących krwawe biegunki, skutecznie likwidujących żółtaczkę, koklusz, upławy, a nawet schorzenia oczu. Stosowano go też do produkcji wódki zwanej larendogrą, bardzo cenionej na dworach szlacheckich i magnackich.
Szałwia lekarska znana była medycynie europejskiego Południa i azjatyckiego Wschodu już w zamierzchłej starożytności (łaciński termin salvo znaczy leczyć, ratować, wybawiać). Do kuchni szałwia trafiła dość późno. Z pewnością znana była jako przyprawa anonimowemu autorowi Kuchen meisterey jako aromatyzator dań rybnych, wina ziołowego i różnych deserów. O jednym z nich pisał nawet Mikołaj Rej: Więc się już tu pani z panem jeszcze z wieczora radzą, co mają przy grochu, a co przy kapuście postawić. Pan powiada, iż by dobrze przy kapuście drugą kapustę [tj. inne danie z kapusty], chociaż czarną. Pani zasię powiada, iż dobrzeć by, ale rozynków ani cukru [do sporządzenia karmelu jako tzw. czarnego barwnika] nie mamy. Ale wiecie co: nasmażę ja ciastka jakiego albo myszek na szałwijej. Poeta skomentował to następująco: Bo gdy nie bywało [u nas] tak wymyślnych potraw, nie było też tak wymyślnych kucharzów, piekarzów, tortarzów, smażarzów, aptekarzów i inszych do tak wielkich zbytków licznych rzemieślników. Rzecz jasna, owe myszki na szałwii nie były żartem literackim. Takie desery znała nasza kuchnia. Brano dwa listki szałwii, jeden z ogonkiem liściowym, drugi bez niego; na liść z ogonkiem nakładano smażony przecier owocowy, najczęściej jabłkowy, nakrywano go drugim (bez ogonka), przez co całość się sklejała, następnie otaczano w cieście podobnym do naleśnikowego i smażono. Ot i cały sekret.
Listkami szałwii szpikowano także szynki wieprzowe oraz udźce samie przed pieczeniem lub wędzeniem, wątrobę sarnią, łososie i inne ryby słodkowodne, stosowano je także do białych sosów i potraw z drobiu.
Bardzo wiekową przyprawą jest także tymianek. Już kapłani w antycznym Egipcie uzyskiwali z niego olejek, który wchodził w skład kompozycji balsamującej zwłoki. Zachwalał odwary tymiankowe na choroby płucne słynny grecki lekarz z I wieku n.e. Dioskorides Pedanios i była to trafna rekomendacja – olejek tymianków do dziś używany jest do produkcji syropów przeciwkaszlowych. Ziele tymiankowe spożywane z potrawami miało poprawiać wzrok i przyczyniać się do poprawy zdrowia. Za czasów wspomnianego Apiciusa tymiankiem aromatyzowano wiele sosów do gotowanych mięs, a także do marynaty konserwującej pieczone koźlęta. Do Polski tymianek trafił dość późno, o czym świadczy zapis Marcina z Urzędowa, autora znakomitego Herbarza polskiego: To ziele mych czasów jenom na jednym miejscu w Polsce potrafił [natrafił], u Jego Mości Pana Wojewody, a Marszałka Koronnego, Pana Jana [Firleja] z Dąbrowice na zamku w ogródku w Kocku. Jeszcze Syreniusz przyznawał, że tymianek spotykano na początku XVII wieku tylko w ogrodach „rozkoszniej szych”. Znała tę przyprawę natomiast ówczesna kuchnia kurfirstów niemieckich i stosowała głównie do przyprawiania duszonych mięs z wołowiny i dziczyzny oraz farszów do gęsi i dzikiego ptactwa, nadziewanych i pieczonych żołądków wołowych, nadzianek do kiełbas oraz pasztetów z ryb.
Polska kuchnia zasmakowała w tymianku dopiero w epoce oświecenia, gdy nadeszła moda na potrawy francuskie. Sporo potraw aromatyzowanych tymiankiem spotkać można w Kucharzu doskonałym Wojciech Wielądki.”
Warto o tym pamiętać przygotowując na wiosnę własne zielniki i stosując aromatyczne ziółka do różnych potraw.