Smutne rozstanie z witryną

Już jej nie ma, choć jeszcze można z niej korzystać! Cóż to za paradoksalna sytuacja i o co w tym wszystkim chodzi. A sprawa jest poważna, bo dotyczy jadła i napitków.

Nasza witryna czyli www.adamczewscy.pl zakończyła żywot. Prowadziliśmy ją we współpracy z wydawnictwem edytującym nasze książki. My pisaliśmy teksty oraz przepisy a Nowy Świat zajmował się obsługą techniczną. Witryna cieszyła się sporym powodzeniem a my mieliśmy satysfakcję, że smakosze korzystają z naszego kulinarnego doświadczenia.
Od pewnego czasu nasze drogi – wydawcy i autorów – rozeszły się. Nawiasem mówiąc nie tylko my jedni odeszliśmy z tej oficyny ale także grupka naszych przyjaciół. Zgodnie ze znana regułą: jeśli nie wiadomo o co chodzi, to napewno chodzi o pieniądze, tak było i w tym przypadku. Tu chodziło raczej o brak pieniędzy. Na kontach autorskich. Zmieniliśmy więc wydawcę książek i przenieśliśmy cały dorobek z witryny do internetowej „Polityki”. Od paru dni wszystkie przepisy i teksty z dawnej witryny adamczewscy.pl znaleźć można w blogu. Wystarczy wpisać w okienko poszukiwań np. nazwę produktu lub przepisu i kliknąć na wyszukiwanie, by wszystkie przepisy na ten temat ustawiły się w szeregu i do wyboru. Można też klikać na górnej ramce na rozdział Przepisy i wybrać stosowny temat z pojawiającej się listy, by także zobaczyć wszystko co na ten temat mamy w dorobku.
Być może, że ponownie uruchomimy rubrykę Menu tygodniowe ale to zależy tylko od internautów. Jeśli będą się domagać, co oznaczałoby, że korzystali z tych podpowiedzi, to rubryka wróci.
Na koniec dwa zdania o książkach. Te nasze – a jest w tej chwili kilka tytułów na rynku – można kupować przez internet. Radzimy korzystać z różnych firm z wyjątkiem tej, z którą współpracowaliśmy. Sami próbowaliśmy kupić tam własne książki i skończyło się przykro: zapłatę przyjęto, książek nie dostarczono. I to mimo wielu ponagleń a także solennych zapewnień, że już wkrótce kurier do nas dotrze. Ale widać zgubił adres. Szkoda!