Chwila przerwy między ucztami

Mimo braku prawdziwej zimy święta były udane. Po pierwsze nikt się nie przejadł ani nie przepił. A pokus było co niemiara. Świadczy o to o sile charakterów całej rodziny i reszty biesiadników. Tym razem prezenty były wyłącznie z dziedziny kultury. Wartościowe książki i atrakcyjne płyty.

Mam nadzieję, że większość uczestników blogu także przetrwała te dni a może miała nawet w tym czasie wiele różnych przyjemności. Teraz już pozostały tylko przygotowania do pożegnania starego i powitania nowego roku.
U nas w domu będzie zgodnie z tradycją czyli albo we dwoje, albo we czworo. Ale za to w najlepszym(wg. nas)  i najściślej zaprzyjaźnionym gronie. Na stole też tradycyjne dania, które przyrządzam rok w rok więc nie będę tym tematem nikogo zanudzał.  Zresztą tuż przed tym balem jeszcze się odezwę i zapewne opowiem nieco więcej. Teraz pakujemy się i ruszamy w podróż powrotną z Wrocławia, w którym spędziliśmy cztery dni, do Warszawy. A jazda po nowootwartych drogach jest naprawdę przyjemnością. O tym też opowiem, bo w dobie powszechnego lamentu wszystkich na wszystko warto czasem wydać okrzyk radości. Nawet w drobnej sprawie.
No to do zobaczenia!