Co każdy smakosz wiedzieć powinien

 „W dzisiejszych czasach, gdzie coraz trudniej o dobrą i sprawną sługę. a każda świeżo przyjęta najczęściej nie rozumie się wcale lub bardzo mało na kuchni, ciągła ich zmiana stała się istotną plagą codziennego naszego życia. Jedyna na to rada, aby panie domu same, zaznajomiwszy się dokładnie z sztuką kulinarną, przyuczały swe sługi smacznie gotować.

Jeśli jest czas na grę na fortepianie, śpiew, robótki, uprawianie sportów różnych, wizyty i zabawy, to niechże się znajdzie i na przestudjowanie książki kucharskiej, co z większą dla każdej kobiety będzie korzyścią, niż przeczytanie byle jakiej powieści senzacyjnej.

Dokładne obznajomienie się z sztuką kucharską, opartą na zasadach hygieny, odda gospodyni w rękę, do pewnego przynajmniej stopnia możność zapewnienia rodzinie całej zdrowia, zdolności do pracy i – humoru. A to przeświadczenie starczyć musi czytelni­czkom za nagrodę podjętego trudu.” – napisała Maria  Ochorowicz-Monatowa we wstępie do swej niezwykle popularnej przed przeszło stu laty książki zatytułowanej „Uniwersalna książka kucharska”. Księga ta była – jak zaznaczono w jednym z kolejnych wydań – „Z ilustracjami i kolorowemi tablicami odznaczona na wystawie hygienicznej w Warszawie w 1910 R.” zawiera aż 220 skromnych i wytwornych przepisów.

Warto po nie sięgać i dziś. Sięgnąłem więc do wydania z roku 1912 i chętnym do takiej lektury przedstawiam.

 53. Sandacz z rakami. Oczyszczonego i ogolonego sandacza obwinąć w tłusty papier, wstawić na brytwannie do pieca i piec często polewając masłem. Gdy w środku już także upieczony, po­łożyć go grzbietem do góry na długim półmisku, rozpuścić łyżkę masła rakowego, wsypać doń garść usiekanego kopni i polewać łyżeczką całego sandacza. Naokoło półmiska poukładać skorupki z raków nadziane farszem (patrz dodatki do zup), a osobno w so­sjerce podać sos rakowy z obranemi szyjkami i nóżkami rakowemi (patrz sosy). Na domowe zwykłe danie można obranego sanda­cza pokrajać w kawałki, poddusić najpierw w maśle rakowem, a potem zalać sosem i dusić aż będzie zupełnie miękki. W ten spo­sób zrobiony nawet smaczniejszy.

Zając w marynacie szpikowany słoniną   Fot. P. Adamczewski

32. Kotlety z zająca ” a’ la Talleyrand”. Foremki blaszane na kotleciki wychylone w prawą stronę, wyłożyć kruchem ciastem na paszteciki, wysypać grochem i wypiec. Z combra zajęczego zro­bić knel, tak jak z kury. Udziec udusić na słonince z cebulą, korżeniami, jak pasztet przyrządzić i trzymać na cieple. Foremki wy­chylone w lewą stronę wysmarować masłem, ubrać ozorem, tru­flami i ugotowanem białkiem z jaja. Napełnić knelem, poukładać I na blaszkę, przykryć papierem posmarowanym, podkropić wodą i w wolnym piecu wypiec. Przed podawaniem do tych foremek z ciasta nałożyć gorącego pasztetu, a na wierzch położyć wypie­czony knel. Ułożyć płasko na niskim postumencie i polać nie gęstym sosem buljonowym z maderą.

1.„Supremes de volaille” (piersi z pulard). Na tę potrawę najlepiej jest kupować w koszernych jatkach z drobiem same piersi z pulard lub kur, które muszą tu być użyte. Jeśli się je przy­gotować musi w domu, w takim razie na 6 – 8-miu osób trzeba wziąć najmniej cztery pulardy i obgotować w krótkim smaku z jarzynami i cebulą. Odjąć same piersi, resztę pozostawiając na potrawkę. Zdjąć z tych piersi skórkę, okroić ostrożnie mięso po obu stronach kości, podzielić każdą połowę na dwie części, ukła­dać pojedyncze kawałki na podłużnej grzance, którą usmażyć i ususzyć w piecu na maśle, uważając, aby się nie zrumieniła i po­lać gęstym sosem pieczarkowym, zaciągniętym żółtkami (patrz sosy). Do tego sosu należy pieczarki obgotować w całości, a potem obłożyć niemi brzegi półmiska. Jest to wykwintne danie do wy­stawnych śniadań lub obiadów.

A ponieważ czas świąt zbliża się nieuchronnie może i te przepisy znajdą swoich miłośników. Są tego warte!