Tramwajem przez Lizbonę

Palacio de  Mateus wg. projektu Nikolau Nisone

To była moja już druga wizyta w stolicy Portugalii. Tym razem poświęcona wspaniałemu tematowi jakim jest wino. No i korek!

Najpierw jednak odbyłem atrakcyjną przejażdżkę starym (chyba 60-letnim) tramwajem. Jest bowiem w Lizbonie pięć czynnych linii, dzięki którym można poruszać się wąskimi uliczkami i zaułkami Alfamy. W niektórych miejscach jest tak wąsko, że tramwaj musi czekać aż przejedzie ten z przeciwka i dopiero wówczas zaczyna kolejny etap wspinaczki. Można też stary tramwaj wynająć na kilkugodzinną przejażdżkę. Tak też zrobili gospodarze goszczący mnie i kilkoro dziennikarzy z Polski. To była podróż pełna wrażeń.

Wieczór – co łatwo przewidzieć – spędziliśmy w piwnicznej izbie  czyli we wspaniałej restauracji pełnej smaków i dźwięków. Była to bowiem kolacja z koncertem fado. Nie musze dodawać, że wieczór niezapomniany. A restauracja, którą polecam wszystkim miłośnikom kuchni muzyki Lizbony nazywała się Casa de Linhares.

Dżwięki fado lepiej brzmią w mroku

Kolejny dzień spędziłem w lesie pełnym dębów korkowych (relacja jutro) oraz w winnicy jednego z najsłynniejszych winiarzy (nie tylko w Portugalii) – Joao Portugal Ramos. Obejrzeliśmy winiarnię  w trakcie rozpoczynania produkcji, bo przed kilkoma dniami skończyły się kolejne zbiory winogron i mieliśmy okazję do degustowania ponad 10 win z poprzednich lat.

Na koniec – kolacja w domu właściciela winnicy, któremu towarzyszyła żona i córka oraz najlepsze jego wina. Na talerzach zaś znalazły się dzikie gołębie upolowane przez Joao specjalnie na cześć polskich gości.

Z win, które zapamiętałem ( i można je kupić w Polsce portugalskiej sieci Biedronka) polecam białe Marques de Borba i czerwone Dourosa Douro.

Kolejny dzień spędziłem w okolicach Porto. Dolina Douro to przepiękna górska kraina pełna winnic urządzonych tarasowo na stokach i choć trudnych w pielęgnacji i zbiorach, to odpłacających winiarzom wspaniałymi zbiorami i – co za tym idzie – doskonałymi winami. Tu właśnie powstaje słynne porto, które potem przetransportowane ( najczęściej rzeką Douro) do Porto, gdzie leżakuje kilkadziesiąt lat w beczkach w magazynach wykutych przed wiekami w granitowej skale pod miastem.

W winnicy Lavradores de Feitoria też była degustacja ( wspaniałe czerwone  Meruge) i kolacja. Tym razem z właścicielami winnicy i pięknego Palacio Mateus wybudowanego w czasach baroku przez słynnego architekta Nicolau Nasoniego.

Percebe (moje ulubione) i krab faszerowany

Także wina z tej winnicy są do kupienia w naszym kraju. Poczytać o nich można w witrynach winiarskich a do kupna zachęcam i ja, i naprawdę niewysokie ceny.

Przepiórki z kasztanami   Fot. P. Adamczewski