Bez bab nie ma życia (zwłaszcza w święta)

Mam nadzieję, że i u Was tak jak u nas baby wielkanocne są już gotowe. Dobrze im zrobi te kilka dni czekania aż staną się ozdobą stołu. Mazurki są też w ostatniej fazie czyli w piekarniku. A wszystko zgodnie z zaleceniami babci Eufrozyny, by piec słodycze bez pospiechu i znacznie wcześniej. Podobne rady można wyczytać  i w książkach opisujących nasz świąteczny obyczaj. Czytam więc w „Przy polskim stole”:


Fot. P. Adamczewski

„Podstawowym ciastem wielkanocnym były od stuleci baby drożdżowe, sporządzane według kosztownych przepisów. Ciasto z dziesiątków żółtek jest delikatne i baby w trakcie pieczenia łatwo „siadały”, czego efektem bywał haniebny zakalec. Jakość bab była wizytówką gospodyni.
Kucharka litewska na „babę żółtkową bardzo dobrą” zaleca wziąć 1 kopę żółtek na 2 szklanki mąki, na „babę koronkową” 5 szklanek żółtek na 1 1/2 szklanki mąki. Kucharz wielkopolski każe na  „babę łokciową wielkanocną” użyć  1  litr żółtek na 2 szklanki mąki, Praktyczny kucharz warszawski zaś poleca 2 kwarty żółtek na kwartę mąki. Legendarne baby wielka?nocne robiono więc w całej Polsce jednakowo rozrzutnie.
Ewa Felińska pisze wszakże, relacjonując święcone na kresach z początków XIX stulecia, że nie znano tam w owych czasach lekkich bab, tortów i mazurków, na stole królowała solidna, bardzo słodka baba z rodzynkami, tort z francuskiego ciasta z konfiturami, równie solidna baba migdałowa i dużo drożdżowych bułek z rodzynkami.
Oprócz ciasta drożdżowego pieczono mazurki, placki z ciasta kruchego lub tortowego na opłatkach, pięknie dekorowane. Podawano też sernik lub pochodzącą ze wschodu paschę, czyli delikatną masę z sera, masła, żółtek i cukru, z bakaliami, chłodzoną w drewnianych foremkach.
U chłopów Wielkanoc również była okresem obfitości. Poprzedzało ją świniobicie, na stole więc zjawiały się wędliny i duża ilość niewymyślnie przyrządzonego mięsa, przeważnie  gotowanego lub duszonego. Podawano też  słodkie placki, a ozdobę stołu stanowiły pisanki, w niektórych okolicach będące prawdziwymi dziełami sztuki. W 2. połowie  XIX w., kiedy sytuacja materialna uwłaszczonych chłopów uległa wyraźnej poprawie, sztuka ludowa rozwinęła się, wieś stała się bardziej barwna, stroje ozdobniejsze, uroczystości takie jak wesela czy dożynki były prawdziwym widowiskiem.”

U nas na Kurpiach do dziś można podziwiać te widowiska.

Fot. P. Adamczewski