Bez bakalii nie ma życia

Ostatnio dzień w dzień mam do czynienia z wytwornymi dziełami. Po wczorajszej promocji książki tajemniczej dziś sięgam do książki wręcz „zaczytanej”. Pisze Marta Norkowska w swojej „Najnowszej kuchni wytwornej i gospodarskiej” wydanej ponad sto lat temu: „Sztuka kulinarna często bywa upośledzoną i lekceważoną, a jednakowoż jest ona podstawą zdrowia, a więc poniekąd i życia ludzkiego – jest rękojmią szczęścia domowego. Bo w cóżby się zamieniło nasze życie, gdybyśmy się tylko karmili samą poezją i nauką? W cóżby się zamieniła owa idealna miłość  i szczęście domowego ogniska, gdyby nie była podsycaną najzwyklejszą prozą – smacznym obiadem lub wykwintną wieczerzą?”


Zalecając swoim czytelniczkom najlepsze sposoby gospodarowania i podając liczne przepisy autorka poucza także jak zaopatrzyć spiżarnie, by nigdy w nich niczego nie zabrakło bardzo często pisze o bakaliach. Zwłaszcza w okresach przedświątecznych są one wręcz obowiązkowe. I to nie tylko do ciast, tortów, makowców, pierników czy innych deserów. Bakalie, zwłaszcza migdały, orzechy i rodzynki są niezbędne do zup, ryb, farszów mięsnych. A że właśnie zbliżają się święta warto zajrzeć do domowych zapasów, by podczas gotowania czegoś ważnego nie zabrakło.
Rynek bakaliowy dziś to potężny interes. Rosnąca z roku na rok ( o 14 proc. od czerwca 2010 do maja 2011) sprzedaż wszelkich orzechów, migdałów, rodzynek przekracza dziś 600 mln zł. Jest o co walczyć. I robią to z powodzeniem wielkie firmy jak Bakalland (25 proc. krajowego rynku), Helio (9 proc.), Atlanta (ponad 8 proc.), Jutrzenka. Handlowcy zauważywszy, że rynek bakalii do ciast wprawdzie rośnie ale coraz wolniej i wygląda na nasycony, wylansowali  modę na bakaliowe przekąski. Dziś stanowią one niemal 50 procent na polskim rynku, gdy te same produkty kupowane do ciast i deserów to tylko 20 proc., a do sałatek i innych produktów spożywczych zaledwie 14 proc..
Importerzy i sprzedawcy mają jednak nadzieję, że polscy klienci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w tej dziedzinie. Łasuchy znad Wisły bowiem zjadają zaledwie niecałe 2 kg bakalii rocznie, gdy Słowacy – 3 kg, Niemcy ponad 5 kg, Włosi ponad 7 kg a Grecy biadający nad swą sytuacją, zjadają niemal 12 kg różnorodnych bakalii.

Dla pobudzenia smaku zaś dwa przepisy:

Zupa orzechowa
4 szklanki rosołu ugotowanego na mięsie wołowym i kawałku kurczaka, pół szklanki śmietany kremówki, 20 dag łuskanych orzechów włoskich, 2 żółtka, pieprz, cukier, sól
1.Orzechy posiekać, utrzeć  w moździerzu, wymieszać ze śmietaną oraz żółtkami.
2.Rosół doprowadzić  do wrzenia, dodać mieszając do masy orzechowo-śmietanowo-żółtkowej. Wymieszać.
3. Doprawić  zupę  cukrem, solą i pieprzem.

Keks Grażyny (cwibak)

6 białek,15 dag (3/4 szklanki) cukru,10 łyżek mąki,10 dag roztopionego masła,1,5 szklanki różnych bakalii(rodzynki, orzechy, pokrojone suszone śliwki, daktyle i figi),szczypta soli
 Łyżka mąki do oprószenia bakalii, łyżeczka masła do wysmarowania formy
1.Białka ubić  ze szczyptą soli na sztywną pianę, pod koniec dodając po trochu cukier, mąkę i w końcu roztopione i ochłodzone masło.
2.Bakalie oprószyć mąką, dodać do ciasta, wymieszać.
3.Po wysmarowaniu formy  wlać  do niej ciasto i piec w temperaturze 180 st.  C do  momentu, kiedy ciasto się zrumieni, a patyczek w nie wkłuty będzie suchy.

Fot. P.Adamczewski