Smacznie, zdrowo i bardzo kolorowo

Ale szkoda, że tak mało z tego dla mnie. Monika Mrozowska-Szaciłło z córeczkami Jagodą i Karoliną oraz mężem Maciejem Szaciłło napisała już trzecią książkę, którą najpierw obejrzałem a potem przeczytałem z wielką frajdą. Książka bowiem jest pięknie wydana i doskonale zredagowana. Nawet mało obeznany z kuchnią czytelnik dzięki instrukcjom fotograficznym i precyzyjnemu zapisowi  będzie w stanie ugotować wszystko co klan Szaciłłów proponuje. Należy jednak ewentualnych czytelników uprzedzić, że autorzy są wegetarianami i taką właśnie kuchnię przedstawiają. A że jest to wyższy stopień wegetarianizmu, to nie ma w ich menu także ryb czy owoców morza. Zawęża to wprawdzie krąg odbiorców ale za to będą to niewątpliwi wielbiciele i kuchni, i wspaniałych autorów.
Po lekturze, jak zwykle w przypadku książek kulinarnych, i ja zabrałem dzieło Moniki, Jagody, Karoliny i Macieja do kuchni. Okazało się, że nawet mięsożerca ale nie ograniczający się wyłącznie do tego rodzaju menu, znalazłam parę przepisów, które mnie wręcz zachwyciły. I tak się złożyło, ze były to głównie zupy: tajska z cukinią i makaronem ryżowym (pycha!), tyrolska zwiebelsuppe, włoska minestra di farro czy wreszcie nasze rodzime –   czośnianka wzbogacona o afrykańskie przyprawy i ogórkowa z soczewicą.
Na koniec przytoczę parę słów samych autorów, którzy tłumaczą nam wszystkim dlaczego zajęli się pisarstwem kulinarnym: „Pisanie i wydawanie książek wciągnęło nas tak bardzo, że szybko zaczęliśmy myśleć o trzecim tytule. To miała być tak zwana bułka z masłem, ale… urodziła nam się Jagódka.(…)
Coś, co początkowo wydawało się dużym utrudnieniem ( pisanie na komputerze z maluchem na rękach jest po pierwsze nie zdrowe dla dziecka, a po drugie wymaga prawie ekwilibrystycznych umiejętności), szybko stało się atutem, bo pewnego dnia zorientowaliśmy się, że podczas przygotowywania posiłków musimy  brać pod uwagę kolejnego członka naszej rodziny.
Jagoda okazała się całe szczęście prawdziwym smakoszem, który może nie wszystko lubi, ale chętnie próbuje nowych dań. Karolcia z kolei podrosła, co spowodowało, że łatwiej ją namówić na kuchenne eksperymenty.
To  nas zainspirowało do dalszych poszukiwań kulinarnych. Zaczęliśmy podczas naszych podróży zwracać jeszcze większą niż dotychczas uwagę na regionalne produkty i dania. Potem wracaliśmy do domu, zmienialiśmy trochę proporcje, dodawaliśmy jakiś składnik i przenosiliśmy się z powrotem do gorącej Grecji, Włoch, Tajlandii lub do Zakopanego.
Czytając tę książkę Wy również będziecie mogli przeżyć prawdziwą kulinarną podróż lub przynajmniej znaleźć inspirację na smaczną rodzinną kolację. Pamiętajcie tylko, by przede wszystkim gotować z sercem!”

Jestem głęboko przekonany, że Szaciłłowie tak właśnie gotują. A że serc jest u nich wiele, to i rezultat jest fantastyczny!