Ciesz się życiem a Magda ci podpowie jak to robić

Mam w rękach książkę, która powinna mi wyciskać łzy z oczu. Tymczasem wprawiła mnie w doskonały humor. Jeżeli autorka może cieszyć się życiem, dowcipkować na swój temat i z powodzeniem rozbawiać czytelników, to co powiedzieć o mnie. Ja jestem bowiem zdrowy a Magda Kulus autorka książki „Blondyn i Blondyna” cierpi na zanik mięśni. Porusza się na wózku. A we wszystkim pomaga jej asystent Igor – cudowny pies goldenretriever.

Książkę wydało wydawnictwo Sol, a jego szefową jest znana blogowi Monika Szwaja czyli Nisia. Sol wydało książkę pięknie, przejrzyście i wspaniale ją ilustrując. Choć prawdę mówiąc zdjęcia cudownego psa i pięknej dziewczyny to samograje. W tym wypadku zaś nawet podwójne samograje, bo obydwoje mają tyle wdzięku i są niebywale fotogeniczni. No i promieniuje z nich radość życia oraz sympatia do świata, że o ich osobistej przyjaźni nie wspomnę.

Aby uzmysłowić Wam czym jest ta książka zacytuję Nisię, która na tylnej okładce pisze tak:

„Każdy człowiek ma swoje Himalaje. Czasem wyczynem godnym
zdobycia Korony Ziemi staje się samodzielna wyprawa na uczelnię
albo do kościoła. Magda Kulus ma zanik mięśni, jeździ na wózku
i codziennie zdobywa jakiś Mount Everest.
Ale tak jak Hillary miał towarzysza w Szerpie Tenzingu, tak ona ma
swojego nieodłącznego Blondyna, Igora. Blondyn jest goldenem
retrieverem i „zawodowym” asystentem, jego zadaniem jest
nieustanne pomaganie Blondynie. Ich wspólne życie trwa już cztery lata
i obfituje w mnóstwo przygód, zabawnych wydarzeń i dramatycznych
zwrotów. Proszę się nie obawiać – opowieść Blondyny o Blondynie
nie jest w najmniejszym stopniu cierpiętnicza. W końcu oboje mają
niebagatelny wdzięk i poczucie humoru – to pozwala im cieszyć się
życiem i korzystać z niego jak najpełniej ? mimo pewnych, powiedzmy, niedogodności. Mówiąc prościej: oboje lubią się śmiać.

W życiu Magdy są, oczywiście, również i ludzie. A jednak coś w tym jest, że zaczęła pisać blog dopiero wtedy, gdy poznała Igora.”

Warto przeczytać tę książkę z czystego egoizmu. Zapiski dzielnej dziewczyny zachęcają do pokonywania codziennych (jakże drobnych gdy patrzy się na to z właściwej perspektywy) kłopotów, do stawiania sobie coraz bardziej ambitnych celów i do wykonywania choćby drobnych ale zawsze sympatycznych gestów pod adresem innych ludzi. Nawet tych, którzy nam właśnie podstawili nogę albo pokazali gest Kozakiewicza. A my im za to ślijmy promienny uśmiech. Pamiętając o Blondynie i jej Blondynie Igorze.