Remanent fotograficzny

Nie mogę wrzucać zdjęć z laptopa służącego mi do pracy na wsi. Prawdę mówiąc nie tyle nie mogę, ile nie potrafię. Muszę więc zdjęcia (te zrobione własnym aparatem a nie przysłane mailem z redakcji lub od znajomych) przerzucać do komputera stacjonarnego, który jak nazwa wskazuje stacjonuje w moim warszawskim domu. A ten odwiedzam raz na tydzień, gdy przyjeżdżam do redakcji i do radia TOK FM. Dlatego też zdjęcia bywają pokazywane z dużym opóźnieniem. Tak jest i dzisiaj.

Najpierw pokażę kolejnego prawdziwka, który wyrósł pod sosną pomiędzy domem a letnią kuchnią. Nieduży ale dorodny. Oto on:

Kolejna porcja fotek to zdjęcia ze spotkania z Danuśką i jej rodziną. Najpierw wszyscy przy stole, a potem dania. Warzywne i grzybowe empanadas przyrządzone przez kuzynkę gospodyni – malarkę Magdę oraz camembert z białym winem plus kartofle w mundurkach. O rewelacyjnym smaku wszystkiego pisałem wcześniej więc nie będę was zamęczał ponownym zachwytem.

I na koniec  pokażę kanie, które wyrosły w ogrodzie mojego przyjaciela Andrzeja, u którego pracował przy wyrębie drzew i rąbaniu pni na opał mój wnuk Kuba. Kanie zaś stanowiły premię (choć samo honorarium za robotę było też godziwe i w dobrej walucie).

Te kanie usmażyliśmy na maśle bez żadnego panierowania, bo takie wydają nam się najsmaczniejsze. I rzeczywiście były wspaniałe!

Za tydzień zapewne będzie kolejna porcja obrazków ze wsi. Tym razem z podróży.

A tu sójka  w karmniku: