Podobno to najprzyjaźniejszy dzień w roku!

Everyone’s Irish on St. Patrick’s Day czyli w Dniu św. Patryka każdy jest Irlandczykiem. To jedno z najczęściej wymawianych zdań w dniu 17 marca i nie ma w nim żadnej przesady! Dzień św. Patryka to najweselsze i jedno z najchętniej obchodzonych świąt na całym świecie. Tego dnia symbolem dobrej zabawy staje się zielona koniczyna, wypija się miliony litrów Guinness’a, a we wszystkich pubach słychać sympatyczne toasty.

Trójlistna koniczyna to obok harfy jeden z najważniejszych i najbardziej znanych symboli Irlandii. Według legend święty Patryk, patron Zielonej Wyspy na przykładzie trójlistnej koniczynki wyjaśniał istotę Trójcy Świętej, krzewiąc wśród mieszkańców katolicyzm. Koniczyna stała się także podstawą do powszechnego szaleństwa w Dniu św. Patryka na punkcie zielonego koloru. W wielu miejscach naszego globu przez miasta przechodzą podchmielone i rozśpiewane zielone korowody i parady, rzeki (np. w Chicago) zmieniają swój kolor na zielony, pasy na jezdniach są malowane na ten kolor (np. w Seatle), a na ulicy każdy powinien  mieć choć jeden element garderoby w odcieniu zieleni. Mówi się, że Dzień Św. Patryka to zwiastun nadchodzącej wiosny.

Irlandczycy na całym świecie bardzo mocno podkreślają w Dniu Św. Patryka swoją tożsamość narodową, namawiając do wznoszenia toastów w ich ojczystym języku. Ci którzy wybierają się do pubów w czwartek mogą się nieco podkształcić. Oto toast podstawowy

Beannachtaí na Féile Pádraig duit!
czyt. ban ak ti na fajla podżrik ditcz
czyli szczęśliwego Dnia św. Patryka!

Tym, którzy nie lubią się przemęczać polecam wersję znacznie krótszą czyli  „na zdrowie”:
Slainte!
czyt. Sloncze

Pinta, czyli półkwarta (dokładnie 0,568 litra), to tradycyjna miara, jaką się stosuje w irlandzkich pubach. Guinness pochodzi z serca Irlandii – Dublina, jest warzony od 1759 roku, a jego receptura od tego czasu się nie zmieniła. Charakteru Guinnessowi w wersji Draught, najczęściej serwowanej w irlandzkich pubach, nadają także bąbelki powietrza, których część się unosi, a część opada. Kiedy unoszące się pęcherzyki trafiają na ściankę szklanki, odbijają się i zaczynają opadać. Jednocześnie bąbelki w środku szklanki nie mają żadnych przeszkód na swojej drodze, więc unoszą się na powierzchnię.

Na koniec muszę się przyznać, że w moim przypadku święto irlandzkiego piwa już się odbyło. W minioną sobotę bowiem uczestniczyłem w zebraniu Klubu Piwnego, któremu przewodniczę od 6 lat. To bardzo mały Klub, liczy zaledwie 7 członków. O jego istnieniu już tu pisałem więc nie będę się powtarzał. Nasze sobotnie zebranie było ostatnim tej zimy. Kolejne przewidziane jest dopiero w październiku, bo przez wiosnę i lato Klub przenosi się z warszawskiego pubu do letnich domów członków. I tam odbywają się także uczty połączone z ciekawymi dyskusjami.