Dziury w serze

Brie, Camembert, Gouda to nazwy miejscowości we Francji i Holandii a jednocześnie nazwy wspaniałych serów tam produkowanych. Nazwy te nie są jednak zastrzeżone jako marki. Kupując więc np. camembert należy patrzeć na miejsce produkcji. Prawdziwy – powstaje w Normandii. Także i Włosi nie zastrzegli nazwy swego sera mozarella. Dzięki temu całkowicie legalnie można  produkować  mozarellę pod Warszawą.
Marki zastrzeżone, których użycie przez nie zrzeszonych producentów jest karalne to np. francuski roquefort (produkowany w Owerni w miejscowości Roquefort) czy grecka feta.

Jak widać w serowarskim świecie panuje bałagan prawny. Są w nim spore dziury, jak w dobrym żółtym ementalerze (nazwa nie zastrzeżona).

 W Holandii używano kamiennych kadzi, które służyły do produkcji sera podobno już dwa tysiące lat temu. A było to w okolicach portowego miasta Edam. Ser edammer do dziś ma markę jednego z najlepszych na świecie. Choć są koneserzy przedkładający nad edamski woń i smak goudy – sera produkowanego w mieście o tej samej nazwie.

Dodać należy, że goudę od setek lat produkuje się w olbrzymich bryłach przypominających beczki. Ta gigantomania wynikała z przyczyn transportowych. Łatwiej było toczyć „beczkę” goudy niż nosić na statki mniejsze ale też ciężkie bryły czy raczej gomóły edammera. A sery niderlandzkie były eksportowane od tysiąca lat do wielu krajów Europy, od basenu Morza Bałtyckiego poczynając na Morzy Śródziemnym kończąc. I edamski i gouda znane były także mieszkańcom Italii.

 

Pogadajmy więc dziś o serach. Tych z zastrzeżoną nazwą i tych, które można bezkarnie podkradać i drukować etykiety na swoich wyrobach. A jest tego niemało.