…a zajączka nie ma

To przykry temat dla mnie miłośnika dziczyzny na talerzu. Ale niewątpliwie to temat o którym powinno się dużo i głośno mówić. No to do dzieła!

„Jeśli nie uda się powstrzymać tego spadku populacji, wkrótce szaraki mogą całkowicie wyginąć” – alarmuje Magdalena Misiorowska ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego na łamach jednego z dzienników.

Sytuacja jest tak fatalna, że Polska, która jeszcze w latach 70. eksportowała zające, teraz musi je importować. „W niektórych rejonach, jak Pomorze i Białostocczyzna, populacja szaraków jest tak mała, że nie mają szans na samodzielne odrodzenie się. Tylko w tym roku wypuściliśmy tam na wolność ponad tysiąc sprowadzonych zajęcy” – mówi  „Dziennikowi” Eugeniusz Gwiazdowski, który zajmuje się importem szaraków ze Słowacji. Akcje sprowadzania zajęcy prowadzi już nawet kilkanaście kół łowieckich.

Sprowadzenie zajęcy może być jedyną szansą na uratowanie gatunku, bo przyczyn wymierania nie da się łatwo wyeliminować. Szarakom szkodzą zmiany w rolnictwie – przez wielkoobszarowe uprawy z pól znikają miedze i rosnące na nich krzaki i drzewa, główne miejsca schronienia zajęcy. Winne są też lisy – odkąd w lasach rozrzucana jest szczepionka przeciwko wściekliźnie, liczba rudych drapieżników wzrosła w Polsce prawie czterokrotnie. A dorosły lis potrafi w ciągu roku upolować nawet 40 zajęcy. Do zagłady gatunku dokładają się epidemie chorób , a także coraz większa liczba samochodów i dróg , pod którymi nie są budowane przepusty dla zwierząt.

„Na razie jest niewielka nadzieja dla zajęcy” – mówi Magdalena Misiorowska, która prowadzi pierwsze w Polsce telemetryczne badania szaraków. W lesie koło Garwolina wypuszczane są zwierzęta z obrożami z antenkami na szyi. „Dzięki nadajnikom wiem, ile zajęcy przeżywa, a jeśli giną, to odnajduję obrożę i mogę poznać przyczyny śmierci” – tłumaczy. Dzięki badaniom wiadomo też będzie, czy ponowne zasiedlanie polskich lasów i pól importowanymi zającami może być ratunkiem dla tych zwierząt. „Na terenie badań udało się utrzymać populację na tym samym poziomie. Nie zwiększa się, ale i nie maleje, a to już spory sukces” – mówi Magdalena Misiorowska.

W Polsce żyje dziś około pół miliona zajęcy. . Na początku lat 90. Było ich  ponad milion, a w 1970 r. żyło ich ponad 3 mln.

Największym wrogiem szaraka jest (oczywiście poza człowiekiem) lis.  W polskich lasach biega sobie  ponad dwieście tysięcy rudzielców z kitą, choć jeszcze niecałe dwie dekady temu było ich zaledwie 55 tys. Każdy lis rocznie zjada (jeśli mu się uda znaleźć dobry teren łowiecki) 35 zajęcy. I to już jest niemal hekatomba.  Jak ocalić zające? Niektóre koła łowieckie ograniczają albo wstrzymują całkiem polowania na szaraki. My zaś – smakosze – możemy ogłosić w tej mierze ścisły post. Ja ogłaszam. Na razie do przyszłego sezonu!

Jako dodatek zaproszenie na imprezę przygotowaną przez szaleńców usiłujacych odrodzić Bazar Banacha:

 Kaziuki na Banacha
Kaziuki to jarmarki odpustowe, które od czterystu lat odbywają się w Wilnie w związku z uroczystością św. Kazimierza, królewicza. Słyną z kresowych przysmaków, takich jak cepeliny, czarny chleb, piernikowe serca. Ostatnimi czasy Kaziuki urządzane są też w kilku miastach w Polsce, na przykład w Suwałkach i w Poznaniu. Od dziś jarmark kaziukowy odbywa się i w Warszawie.
Dlaczego urządzamy Kaziuki? Ponieważ przypominają o jednym z ulubionych polskich i litewskich świętych, są radosnym spotkaniem z tradycją i wieszczą nadejście wiosny.
Dlaczego urządzamy Kaziuki na Targu Banacha? Ponieważ Targ Banacha, ze względu na swoje związki z Litwą, jest jedynym, a z pewnością najlepszym w Warszawie miejscem dla jarmarku kaziukowego. Nasz bazar znajduje się bowiem nie opodal pozostałości dawnego dworu średniowiecznego księcia Trojdena, syna litewskiej księżniczki Gaudemundy Zofii i księcia Bolesława II.
6 marca między 10 a 14 warto wpaść na Bazar Banacha by poznać jak smakują Kaziuki!