W samym środku karnawału!

Jutro kolejna sobota karnawału. Po raz pierwszy od lat aż tak z tego korzystamy. W piątki, soboty i niedziele spędzamy wieczory na wesołych i smacznych biesiadach pośród przyjaciół. I tak się składa, że większość tych przyjęć odbywa się poza naszym domem. Ale wkrótce nadejdzie czas rewanżu! Choć prawdę mówiąc wcale nas to nie martwi. Lubimy gości w naszym domu.
A co o karnawale pisze Anna Zadrożyńska profesor UW, etnolog i antropolog kultury, autorka „Polskiego świętowania” ?

„Zapusty, karnawał to nazwy okresu zimowych zwyczajów, które kojarzą się głównie z zabawami, balami, czasem przyjemności. A był to przede wszystkim czas swatania, jedna z okazji do poznawania się młodzieży, przyglądania się pannom, krytykowania kawalerów, zastanawiania, która partia okaże się możliwa, która zaś najkorzystniejsza. Miano karnawału – a etymologia tej nazwy jest wielce dyskusyjna – przylgnęło, chyba już na stałe, do tego czasu zabaw po Bożym Narodzeniu i skutecznie zastąpiło dawne zapusty, które w środowiskach plebejskich oznaczały czas, gdy nie obowiązywały żadne zakazy odnoszące się do jedzenia. We wsiach włościańskich zbierano się, najczęściej w sobotnie wieczory, aby potańcować u kogoś, kto miał córkę na wydaniu. Wśród szlachty i w bogatych dworach, także w miastach od wieków zabawy te prezentowały się okazalej, przybierając formy biesiad, balów, kuligów.

Większość zabaw odbywała się dopiero w ostatnim tygodniu przed ostatkami i na zakończenie zapustów.
Tłusty czwartek wypada w ostatnim tygodniu karnawału. Właśnie wtedy powinno się jadać tłusto i obficie, jakby na zapas, bo post zbliżał się już wielkimi krokami. Wydawano bale (to po dworach i w miastach), organizowano tańce (to na wsiach), wypiekano ciasta, smażono pączki i chrusty. (…)

Babski cząber wyprawiały krakowskie przekupki w tłusty czwartek, zwyczaj ochoczo przez nie praktykowany od wielu wieków (od 1600 roku!), o czym informuje Kolberg: „W tym dniu podzielone na roty przekupki i baby straganne schodziły się z różnych ulic w rynek krakowski i naprzeciw Orła rozpoczynały taniec, śpiewając pieśni combrowe.” W wieku XIX zwyczaj ten okazał się już na tyle utrwaloną tradycją, że powodował ogólne rozhulanie mieszkańców królewskiego grodu. „Tłusty czwartek w Krakowie – zapisał Kolberg – combrem nazywany powszechnie. Od świtu pospólstwo przy odgłosie hucznej muzyki, wśród pląsów  i tańców, tudzież obficie wychylanych kieliszków, gromadami chodzi po ulicach. W tym dniu od jego napaści nikt wolnym nie był (…). Rynek cały był kołem tańca; uciekały przed nim chłopaki, bo gdy którego baby pochwycić zdołały, przywiązywały do klocka, mszcząc się, iż w bezżeństwie kończył zapusty,
w wieniec go wystroiły i przymuszały ciągnąć kloc po rynku, krzycząc: comber, comber, aż się okupił.”

Ostatki są nazwą dnia (wtorku) kończącego karnawał, ale tym mianem dość często określano ostatnie trzy dni zapustów, zwane z polska mięsopustem. Oczywiście kulminacją był wtorek poprzedzający Popielec. W polskiej tradycji ludowej, plebejskiej, szlacheckiej i dworskiej był to naprawdę dzień wyjątkowy. Niektóre opisy z XIX wieku podkreślają, że rozhulani biesiadnicy, jeżeli nawet zauważali ostatkowa północ, to tak byli zapamiętali w zabawie, że kończyli ją często dopiero w piątek, zapominając o Popielcu. W ludowej tradycji tych dni, oprócz zabaw i obżarstwa, pojawiały się ponownie przeróżne zabiegi magiczne, stare zabawy, które – być może – niegdyś miały inny, poważniejszy sens. Na wiejskie drogi, nierzadko też miejskie ulice, wychodziły dziwaczne korowody maszkar i przebierańców. (…)

Dla karczem ostatki bywały najlepszym dniem w roku. Tam właśnie, na przykład na Kujawach, gościła rozbawiona młodzież. Pośród zabawy, muzyki, śpiewania i tańców zbierano  pieniądze dla „gracza”, także skrzypkiem zwanego. Te datki nazywali tu podkoziołkiem, za który można było „odkupić” od „gracza” wybraną dziewczynę, jeżeli podczas karnawału jakiś chłopak nie znalazł sobie panny. Właśnie to – stan wolny – był głównym przedmiotem kpin, żartów i złośliwości w ostatkowy wieczór. (…) ”

My dzisiaj, aby uniknąć kpin i złośliwości w czasie spotkań karnawałowych, nie zapraszamy na nie starych kawalerów. A młode panny i tak szukają innego towarzystwa niż przyjaciele ich rodziców lub – co gorsza -dziadków.