Cudowne są te miesiące z „r” w nazwie…

…na przykład LUTY. Miłośnicy ostryg już wiedzą o co mi biega i co znaczy ten żart lingwistyczny. Istnieje taki pogląd, że ostrygi można zbierać i jadać tylko w miesiącach z „r” w tytule. To pogląd uczonych i smakoszy francuskich. A luty w języku Brassensa to fevrier.

sete_2.jpg

Dlaczego akurat w tym kontekście wymieniam poetę i piosenkarza Georgesa Brassensa – to proste. Urodził się on na południu Francji w Sete (październik 1921) i tamże na pięknym cmentarzu górującym nad miastem i morzem został pochowany, po 60 zaledwie latach (październik 1981).

250px_Oysters_p1040741.jpg

Sete i okolice to miejsce, gdzie można zjeść i kupić najwspanialsze ostrygi. Wielbiciele piosenek (zwłaszcza sprośnych wierszy) Brassensa pielgrzymujący do dziś na jego grób, zatrzymują się w jednym z tysięcy lokali rozsianych po okolicznych wsiach i miasteczkach, by wzmocnić siły (także i do miłości, którą poeta opiewał) i ruszyć w dalszą drogę.

Wspominałem chyba na naszym blogu o wspaniałej rodzinnej wyprawie do Sete i Bouzigues gdzie pierwszą ostrygę w życiu zjadł wówczas siedmioletni zaledwie Kubuś. Tak dziadek wprowadzał go w świat poezji, pieśni, historii i nowych smaków. Dziś do ostryg nie trzeba go zachęcać, a na szczęście dla mojego portfela są one dostępne i w naszym kraju i to za zupełnie umiarkowaną cenę (średnio 4 zł za sztukę).

W czwartki w dużych, renomowanych  sklepach rybnych pojawiają się świeże ostrygi z różnych mórz. W tym także i z zatoki Etang de Thau czyli z 7500 hektarów laguny ciągnącej się od Sete do Agde.

Znawcy ostryg poznają skąd one są, po kształcie i kolorze muszli, tak jak znawcy wina rozpoznają winnice po kolorze, zapachu i smaku trunku. A ile jest przyjemności w tym zgadywaniu, w sporach o to czy przywieziono je z okolic Biarritz czy raczej z wybrzeży pod St. Malo. Albo czy lepsze będzie do nich ostrzejsze sancerre i czy raczej łagodniejsze chablis. Lubię takie wieczory. A luty, marzec i kwiecień to najlepsza do tego pora. Potem nastąpi przerwa spowodowana brakiem zaledwie jednej literki. Choć prawdę rzekłszy chodzi tu głównie o umożliwienie ostrygom spokojnego mnożenia się. Cyniczni smakosze zaś twierdzą, że w okresie rozrodczym mięso ich jest znacznie gorsze. Może to i prawda. Nigdy tego nie stwierdziłem organoleptycznie, a wierzyć na słowo łakomczuchom nie mogę. Sam bowiem jestem jednym z nich i wiem jak potrafią koloryzować.

O tym czy tegoroczne ostrygi są lepsze czy gorsze niż z ubiegłorocznych połowów opowiem w przyszłym tygodniu. Będę miał bowiem za sobą co najmniej dwa z nimi spotkania.