Napój bogów

To nie nektar ani ambrozja lecz herbata zasługuje na nazwę boskiego napoju. Cieszę się bardzo, że mam okazję by o tym pisać a nie tylko wino i wino. Nie będę powtarzał anegdot i historyjek sprzed pięciu tysięcy lat gdy to odkryto napar z liści herbacianego krzewu. O uważanym za świętego mnichu buddyjskim Bodhidharmie i cesarzu chińskim, którzy niezależnie od siebie (a właściwie tok historii zależy od tego kto ją snuje: Chińczyk czy Cejlończyk) wypili pierwsze łyki herbaty i wprowadzili je na stoły południowo-wschodniej Azji już rozmawialiśmy przed paroma miesiącami. Dziś więc będzie tylko o współczesności.

DilmahTeaSommelier_149.jpg
Jest w Warszawie rodzina, która na punkcie herbaty ma kompletnego bzika. Herbaciane szaleństwo, które opanowało dwa pokolenia Witomskich trwa już na tyle długo, że zdążyli oni zarazić nim spore grupy ludzi. W pewnym momencie i ja dołączyłem do nich. Wpadam co pewien czas do klubu herbaciarzy, który mieści się w Warszawie przy ul. Gałczyńskiego.

Raz po herbatę, innym razem po imbryczek lub inne naczynie, a jeszcze innym na spotkanie miłośników złotego napoju, by porozmawiać o przyjemnościach których on nam dostarcza. Spotkania takie odbywają się przy Kopernika dość regularnie a uczestniczą w nich słynni smakosze herbaty (i nie tylko) dziennikarze, pisarze, kiperzy?

DilmahTeaSommelier_569.jpg

Ostatnio Piotr Witomski – syn Tomasza szefa herbacianego klanu – wpadł na pomysł by zorganizować w Warszawie Dni Herbaty (przez cały miesiąc). Do uczestnictwa namówił Dilhan C. Fernando wybitnego kipera i plantatora z Cejlonu. I przez trzy dni Warszawa spowita była oparami herbaty. Odbywały się bowiem seminaria, panele, wspólne warsztaty kiperskie i zaparzanie napoju oraz gotowanie licznych dań, w skład których wchodziły liście bądź napar herbaciany.

Odbył się także konkurs czołówki młodych polskich barmanów popisujących się umiejętnościami używania herbaty do drinków alkoholowych i bez oraz napojów gorących i chłodzących także. W jury smakowym zasiadali specjaliści tej miary co pani Bandara wybitny kiper z Cejlonu, Bogdan Migas somelier, znawca win i herbaty ale także smakosz, Jacek Szczepański jeden z najlepszych polskich szefów kuchni i ja, który – jak sądzę z racji wieku i częstych publicznych opowieści herbacianych objąłem zaszczytne stanowiska przewodniczącego.

IMG_1763.jpg

Mistrzostwa odbywały się w Fabryce Trzciny – najpopularniejszym dziś w Warszawie miejscu gromadzących smakoszy i ludzi kultury – i trwały ponad 14 godzin (z krótką przerwą na lunch) podczas których jurorzy zamknięci w odosobnieniu degustowali napoje przyrządzane przez anonimowych i tylko znanych nam z numeru zawodników oraz próbowali przekąski dobierane przez tychże barmanów do poszczególnych drinków i herbat.

Dla wyjaśnienia: degustacja polegała na wąchaniu, oglądaniu i płukaniu ust napojami, by w końcu wszystko wypluć i przepłukać usta przed kolejną próbą. Dzięki temu po całym dniu prób jurorzy byli całkowicie trzeźwi (część drinków była wszak alkoholowa) i? nawet wygłodniali.

Ocenialiśmy efektowność drinków czyli ich wygląd w pucharach i szklanicach, zapach, smak oraz fantazję barmanów czyli innowacyjne sposoby zastosowania herbaty i w napojach i w przekąskach.

DilmahTeaSommelier_423.jpg

Po podsumowaniu punktów przyznanych przez nasze jury oraz tzw. jury techniczne, które obserwowało występy zawodników za barem okazało się, że zwycięzcą został Paweł Klejbor z Hotelu Bryza w Juracie i on w nagrodę pojedzie na Cejlon czyli do królestwa herbaty. Wicemistrzem został Adam Hołoga z Hotelu Nest w Gnieźnie a trzecie miejsce zdobył Daniel Sójka z restauracji Król Kazimierz w Kazimierzu Dolnym. Leszek Machoń z restauracji Figaro w Radzionkowie otrzymał specjalną nagrodę publiczności i jury za niezwykłą sprawność i walory artystyczne występu za barem.

Teraz pora na parę uwag herbacianego smakosza. Na naszym blogu często różnimy się w kwestiach parzenia, a także doboru dań do różnych herbat. Tu różnice istotne dzielą zwolenników klasycznego parzenia angielskiego (ukłony dla Pani Heleny) od miłośników parzenia bliskowschodniego czy też mody (to moja specjalność) na picie esencji herbacianej nie ozwodnionej, nie słodzonej i pełnej goryczy i ostrych zapachów.

Nie wspomniałem, że konkurs organizowany był pod szyldem herbat Dilmah i tylko te piliśmy przez cały czas. Nie było to moje pierwsze spotkanie z tymi herbatami i po raz kolejny muszę przyznać, że to wyśmienite gatunki. Pijam je na przemian z preferowaną przeze mnie chińską Black Yunan i nie jestem w stanie wskazać zwycięzcy w tej konkurencji. Ale prawdę mówiąc nie ma takiej możliwości. Jednego dnia mam nieodpartą ochotę na Cejlon, a innego na Chiny. I na szczęście – dzięki takim ludziom jak Witomscy – mam możliwość wyboru. A moi rodacy mogą także uczestnicząc w Dniach Herbaty polubić ten boski napój i nauczyć się go pić. Dla przyjemności i dla zdrowia.

Herbata jest napojem najczęściej pitym na świecie tuż po wodzie. W dodatku napar herbaciany zawierając antyutleniacze i inne ważne składniki działa pozytywnie na ludzki organizm.

Po tej lekturze siorbnijmy sobie spory haust herbaty. Dla wyjaśnienia zaś: degustując napar fachowi kiperzy siorbią, chlipią i spluwają w końcu co jest nieeleganckie ale to wszystko dla Państwa dobra.


Fotografie pochodzą z witryny www.warszawskiedniherbaty.pl/