Wiosną pachnie, zbliża się Wielkanoc

Dziś tekst nietypowy choć terminowy i okolicznościowy. Najpierw wspomnienie o dawnych obyczajach, a później przypomnienie co i w jakim porządku należy robić w Wielkim Tygodniu. Chętni do stosowania się do tego porządku mogą sięgnąć do naszej witryny po wielkanocne przepisy. A że w naszym domu o porządek dba Barbara to korzystam z jej pomocy ( a właściwie z fragmentu jej książki „W kuchni babci i wnuczki”).

Zawsze dla Polaków wielkim świętem była Wielkanoc. Po sześciu tygodniach postu, który w wielu domach był bardzo skrupulatnie przestrzegany i bardziej rygorystyczny niż adwent przed Bożym Narodzeniem, trzeba było zacząć przygotowania do wielkiego obżarstwa. Inna sprawa, że organizm potrzebował, po z górą miesiącu postu, trochę bardziej treściwego jadła, toteż trzeba się było przygotować na niepoślednie apetyty.
Zapowiedzią Wielkiego Tygodnia, najtrudniejszego chyba dla gospodyń domowych, była Niedziela Palmowa, zwana też Wierzbową lub Kwietną.
0 ile nasze prababki i babki spędzały ten tydzień przedświąteczny na pracowitych przygotowaniach, ich mężowie mieli w tym tygodniu co najmniej dwie okazje do spotkań towarzyskich: w Wielki Czwartek spotykano się na sutej kolacji z obfitością wina i zabawą do północy. „Dla słabych – pisał Edward Skrodzki w Wieczorach piątkowych zostających w kuracji podawano po filiżance rosołu albo sago gotowane w czerwonym winie”. W Wielki Piątek obowiązywał ścisły post, w wielu domach nie gotowano obiadów, cały dzień obywano się bez posiłków i znów panowie spotykali się za przyzwoleniem żon, dla których obecność mężów w domu była w tym dniu szczególnie niepożądana, na uroczystej ?rybce” w lokalach gastronomicznych.
0 pracach w Wielkim Tygodniu pisze we wspomnieniach Jarosław Iwaszkiewicz: „Wielki Tydzień mojej matki był wypełniony ściśle określonymi zabiegami, które zmierzały do tego, aby jedzenie świąteczne wypadło możliwie okazale i imponująco. Przepisy babek i prababek wychodziły wówczas z ukrycia – i tak dzień za dniem rozwijał się podług raz na zawsze ustalonego planu, aby w Wielką Niedzielę rozkwitnąć przepysznym stołem wielkanocnym, ustawionym w jednym z pokojów. Porządek był następujący: Wielki Poniedziałek poświęcono czynnościom wstępnym, jak to tłuczenie cukru na mączkę, parzenie migdałów, przesiewanie mąki; we wtorek pieczono drożdżowe mazurki i pomniejsze ciasta; środa była dniem mazurków trwalszych i szycia form papierowych na ciasta; czwartek tortów i zwykłych mazurków; nadchodził wreszcie piątek – wielki dzień pieczenia bab; w sobotę pieczono mięsiwa, farbowano jaja i wreszcie ubierano stół, posyłając chleb, sól, jaja i trochę ciast do święcenia”.
Pierwszy dzień świąt był tradycyjnie dniem składania wizyt. Nie potrzebowano wówczas specjalnych zaproszeń. Rodziny i znajomi odwiedzali się nawzajem. Niekiedy przybierało to formy wręcz niezwykłe: Józef Weyssenhoff pisał w liście do Konstantego Marii Górskiego, że w okresie świątecznym złożył… 50 wizyt.
Juliusz Wiktor Gomulicki tak opisał stół wielkanocny: „na środku, na rzeżuchowym pagórku stał baranek z czerwoną chorągiewką, złotymi różkami i podniesioną nóżką, a obok barwne plamy mazurków, spiętrzone piramidy jajek na twardo, otoczone czarnymi zwojami kiełbas, brunatne pieczenie, szynka z poczciwego wieprza po śmierci pasowanego na dzika, nieszczęsne prosiątko z oczyma bielmem zaszłymi i z jajkiem wetkniętym w ryjek i baby ukraińskie, wysokie, smukłe jak kolumny. W bogatszych domach szykowano ponadto jeszcze głowiznę pięknie dekorowaną, pieczonego indyka, marynowany ozór przybrany struganym chrzanem, 2 rodzaje auszpiku, czyli galarety z drobiu i nóżek cielęcych, zastudzone w pięknie kar-bowanych formach, przybrane plasterkami cytryny, piklami i czerwonym auszpikiem, dwie pieczenie cielęce, jedna z nich z nadzieniem, druga zapiekana z beszamelem lub podane jak szynka, marynowana i wędzona. Pomiędzy półmiskami stawiano po 2 butelki wina, piwa i wódek oraz wysokie patery, na których stały pięknie udekorowane mazurki, lukrowane baby i placki z bakaliami. Z brzegu stołu ustawiano naczynie z wodą święconą i kropidło. Ksiądz święcił cały ustawiony stół, tak jak przedstawił to na swym rysunku Andriolii. Tradycyjnie w okresie Wielkiejnocy ustawiano też święcone z marcepanu. Kupowało się takie święconki w sklepach cukierniczych. Można było znaleźć tam i marcepanową szynkę i głowiznę pięknie garnirowaną, mazurki, ciasta i kiełbasy, wszystko oczywiście mniejsze od prawdziwych, zrobione z przedniego marcepanu”.
No to teraz Kochani Przyjaciele z blogu wybierajcie co chcecie mieć na swoim wielkanocnym stole.