Trzy okrutne historyjki

Jeszcze chwilkę proszę, poczekajcie na mnie. Już wracam ze szkockich wzgórz i londyńskich zaułków. O całej tej kulinarnej eskapadzie oczywiście opowiem. Tymczasem muszą Wam wystarczyć anegdotki z mojego archiwum.
Doprawdy nie wiem dlaczego słowo „świnia” rzucone pod czyimś adresem uznawane jest za obelgę. To niezwykle inteligentne zwierzę nie tylko dostarcza nam więcej przysmaków niż jakiekolwiek inne, ale ma także i inne zasługi dla ludzkości. Oto rok 828. Egipt jest skolonizowany przez Arabów. Tu też znajduje się jedno z większych w basenie Morza Śródziemnego centrów handlowych. Kupcy greccy i weneccy, francuscy i germańscy wwożą i wywożą stąd przeróżne dobra. Dwaj wenecjanie – Buono da Malamocco i Rustico daTorcello postanowili ryzykując życiem przewieźć do rodzinnego miasta zwłoki świętego Marka znajdujące się na ziemi egipskiej. Weneccy ryzykanci posłużyli się prostym podstępem. Do wielkiego kosza, w którym na dnie spoczywały święte szczątki Ewangelisty, patrona ich miasta włożyli poćwiartowane  kawały wieprzowiny. Arabski celnik zajrzawszy do bagażu tylko rzucił okiem na dorodny świński łeb i na tym zakończył kontrolę. Nie mógł bowiem prawowierny muzułmanin tknąć ręką mięso nieczystego zwierzęcia. Historię tę podziwiaja wszyscy turyści zwiedzający wenecką Bazylikę Św. Marka, bo jest ona utrwalona na wieki na jednej z mozaik świątyni. No i czyż można nie lubić wieprzowiny?

„W prowincji Acquapendente trzech młodych pasterzy pasło bydło i jeden z nich rzekł: spróbujmy, jak się to wiesza ludzi. W chwili gdy jeden z nich siedział na barkach drugiego, a trzeci, zarzuciwszy mu sznur dokoła szyi, przywiązał go do dębu, nadbiegł wilk. Tedy ci dwaj uciekli, a tamtego zostawili wiszącego. Gdy wrócili był już martwy, więc go pochowali. W niedzielę, kiedy przyszedł jego ojciec i przyniósł mu chleb, jeden z chłopców opowiedział mu całe zdarzenie i pokazał grób. Stary zabił go nożem, rozpruł brzuch i wyjął wątrobę, którą w domu ugotował i ugościł nią ojca zamordowanego, po czym mu powiedział, jaką potrawę spożył. Tak zaczęły się wzajemne mordy w obydwóch rodzinach; w przeciągu miesiąca zginęło 36 osób, tak kobiet, jak mężczyzn.”- ten przerażąjący opis zanotowano w „Kronice Peruggi” w dobie Odrodzenia.

Minęło kolejne pięć wieków. Zmienił się świat, zmieniłą się też Italia. Obyczaj krwawej vendetty pozostał. I każdy Sycylijczyk wie co oznacza martwa ryba znaleziona pod progiem jego domu. Nie zawsze więc pyszna dorada czy jaskrawoczerwony karmazyn zapowiada radosną ucztę.

W 1345 roku Guido da Vigevano wydał ilustrowany atlas anatomiczny. Do tego momentu lekarze w zasadzie nie zajmowali się sekcją zwłok. Tym jak naprawdę zbudowany jest człowiek mało kto się interesował. Rozwój tej dziedziny wiedzy odbywał się dzięki amatoram takim jak np. Leonardo da Vinci, który uczestniczył w 30 sekcjach.

Na początku XVII wieku zaczęto organizować publiczne sekcje zwłok. Odbywały się one w Paryżu, Bolonii, Padwie i innych centrach medycznych ówczesnej Europy. Także w Amsterdamie. Przyczyniały się one do rozwoju wiedzy medycznej. Raz do roku, tuż przed Bożym Narodzeniem, organizowano pokazowe sekcje zwłok, na które sprzedawano bilety, a dochód przeznaczano na bankiet dla lekarzy oraz zakup narzędzi do zabiegów chirurgicznych.

Publiczna sekcja byłą rozrywką dla tłumu. Była ona – jak pisze biograf Rembrandta, autora słynnego obrazu „Lekcja anatomii doktora Nicolaasa Tulpa”, rytuałem seksu, przemocy, nauki, rozbudzenia i zaspokojenia ciekawości, momentem szczególnego, chłodnego i drobiazgowego zadawania gwałtu ludzkiemu ciału. Do sekcji przeznaczano zwłoki straconych przestępców. Obraz Rembrandta przedstawia straconego przez powieszenie złodzieja Adriaana Adriaansza z Lejdy.

Doktor Tulp, medyk o międzynarodowej wówczas sławie, autor ksiąg, burmistrz Amsterdamu, zgromadził na pokazie sporą publiczność. Starczyło więc pieniędzy na zakupy narzędzi dla lekarzy i całkiem przyjemny bankiet. Medycy zmęczeni pracą przy zwłokach chętnie zasiedli za stołem, a wynajęty kucharz zaprezentował swe niemałe umiejętności, dorównując w mistrzostwie krojenia najbiegleszym wśród biesiadników.