Zeppeliny nad Paryżem i grzech arcybiskupa

Między jednym świętem a drugim człowiek potrzebuje nieco odpoczynku. A nic tak nie odpręża jak lektura dzienników. Zwłaszcza sprzed wielu lat gdy życie płynęło leniwiej. Wtedy i nam się wydaje, że za oknem czas zwolnił, a brutalność i chamstwo znikło gdzieś za horyzontem. I może już nie wróci!?

Księżna Maria Zdzisławowa Lubomirska w swych pamiętnikach obejmujących wydarzenia z lat 1914 – 1918 z niesłychanym wdziękiem i talentem literackim pomieściła obok siebie wydarzenia wielkie, dramatyczne i scenki obyczajowe ważne tylko dla niej i jej arystokratycznego kółka. Lecz dzięki temu opasły tom opublikowany parę lat temu przez Wydawnictwo Poznańskie czyta się z przyjemnością.

„Piątek, 19 marca
Wieczorem duży obiad w klubie dany przez Adama Zamoyskiego dla francuskich gości. Śliczna feta, ładnie urządzona. Salon i sala jadalna przybrane w białe i czerwone goździki ( polskie barwy ), w koszyczki zieleni i festony wstążek o kolorach francuskich z kokardami w odmiennie złożone pasy rosyjskie. Było za mało pań i nie każdy z biesiadników miał niewieścią towarzyszkę u boku. Ja siedziałam pomiędzy panem domu a konsulem belgijskim Bure. Ten ostatni mówi rzeczy zajmujące długim, nudnym stylem. Ucieszył mnie znajomością mojej ukochanej autorki, rozmiłowanej we wdzięku japońskim: Lafcadio Hearn.(…)

Sobota, 20 marca
Admiralicja donosi o pierwszej ciężkiej stracie, którą poniosła flota sprzymierzona w Cieśninie Dardanelskiej. Zatonęły mianowicie, najechawszy na miny podwodne, pancerniki angielskie „Irresitible” z 1904r., piętnaście tysięcy ton, załoga siedmiuset sześćdziesięciu ludzi i „Ocean” większych wymiarów. Także pancernik francuski „Bouvet” z 1896 r., piętnaście tysięcy ton, siedemset osiemdziesiąt osób załogi. Straty w ludziach są u Anglików nieznaczne, natomiast załoga „Bouvet” zginęła niemal w całości.(…)

Niedziela, 21 marca
Dajemy duży obiad w klubie dla księcia Engałyczewa – osób dwadzieścia sześć. Dopisały panie, kucharz i nowy układ kwiatów na stole: zieleń z pękami różowych azalii. Ten szczegół obiadu dla mnie zawsze BARDZO ważny, oko wabić, by smak nie tylko był w ustach.(…)

Poniedziałek, 22 marca
Zeppeliny nad Paryżem!”

No i co jest ważniejsze: azalie w nowym układzie na stole, festony kolorowych wstążek czy jakieś balony nad Paryżem.

W równie fascynujących wspomnieniach Zdzisława Krudzielskiego, polskiego przemysłowca, dyrektora największej (przed drugą wojną światową) i najnowocześniejszej cementowni w Europie, oprócz niezwykle interesujących opisów narodzin Drugiej Rzeczpospolitej znaleźć można wiele zabawnych anegdot świadczących o tym, że Polacy nie tylko bić się ale i bawić potrafili. Oto w 1929 roku inż. Krudzielski rozpoczął kolejną wielką inwestycję w cementowni w Szczakowej. Doskonała to okazja do uroczystego przyjęcia. A że duszpasterską wizytę w okolicy odbywał książę arcybiskup Adam Stefan Sapieha, metropolita krakowski, skorzystano z okazji i zaproszono go jako honorowego gościa. Zanim jednak książę arcybiskup zasiadł był za stołem ( a ucztować i lubił i umiał) odbył wizytację w nowobudowanej kaplicy, zwiedził budynek probostwa i zajrzał do przyfabrycznej szkoły. Tu spotkał się z uczniami, którym uprzednio wbijano do głowy wszystkie tytuły purpurata. Wizyta była nad wyraz udana, a dzieci bardzo rozgarnięte. Na koniec Jego Eminencja zapytał trzecioklasistę: „Powiedz mi dziecko, kto pierwszy zgrzeszył?” Chłopaczek zaambarasował się i nie wiedział co odpowiedzieć. Wtem słyszy głos podpowiadającego szeptem – „Adam, Adam!”, więc uradowany pali bez namysłu – „Adam Stefan Sapieha, Książę Arcybiskup Krakowski!” .

Po takiej odpowiedzi i huraganie śmiechu książę i miejscowi notable mogli już tylko udać się do stołu. W willi Krudzielskich czekał na nich nakryty na 18 osób stół, a przy każdym nakryciu leżało ręcznie wypisane przez żonę gospodarza menu ozdobione pięknym zdjęciem fabryki. Tego wieczoru Adam Stefan ks. Sapieha spożył ze smakiem: jajka po włosku popijane Vermouthem, łososia w majonezie i sałatę a do tego Chablis, karpia smażonego z kalafiorami popijanego Chateau Larose, by zakończyć ucztę lodami czekoladowymi, serami i owocami.